Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Czasem deszcz i ciągle deszcz

"Nie wiem co do Ciebie czuje", po 4 latach związku...

Polecane posty

Gość gość
''to ze mną chce odbudować relacje-" mówiąc Ci, że nie wie co do ciebie czuje? Ty się słyszysz, co mówisz????? Zaślepiona jesteś, obudż się, bo jak ktos tu pisał, obudzisz się po 20 latach jego ''niewiedzenia co czuje" Słowami Nie wiem co do ciebie czuję , nie odbudowuje się relacji!!!!!!!:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest typem faceta, który ucieka przed problemami,????? doprawdy???? gdyby NIE UCIEKAŁ przed problemami, nie próbowałby ciągle w innym kraju nie zostawałby u ciebie, nie był u ciebie, nie mieszkał u ciebie po słowach nie wiem co do ciebię czuję. Facet cwaniak, wygodniś i gnojek, bo cie upokarza , dołuje i NIE SZANUJE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przechodziłam coś podobnego. on też nie wiedział co czuje i z dnia na dzień powiedział do widzenia. Po miesiącu wrócił, przemyślał, na kolanach płakał że chcę wrócić i takie tam. A za pół roku, może ciut więcej znowu nie wiedzial co czuje. A ja wylądowałam na parę miesięcy na psychotropach. Żałuję że się to tak długo ciągnęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam podobnie, jak widzę nie tylko ja. Tylko ja to "nie wiem co dalej" interpretowałam, jako trudną sytuację finansową. (Była to szczera prawda, że nie było nas stać na ślub, dzieci itd. więc nie naciskałam i interpretowałam przyczyny wyłącznie tak). Teraz: po rozstaniu i paru latach rozumiem sytuację inaczej: chciał kogoś innego, a był ze mną, bo nie wiedział czy inna go zechce. śmieszne i smutne. Gdyby miał powodzenie u kobiet rzuciłby mnie o wiele wczesniej. Na bank. Więc wiesz - zapytaj go teraz, czy już dowiedział się co czuje. Jeśli nie, to niech szuka odpowiedzi gdzie indziej. Poradziłabym też terapię dla par, jeśli naprawdę bardzo Ci zalezy, ale wątpię, czy partner się zgodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czasem deszcz i ciągle deszcz
Ja nie wiem jak ja mam mu wytłumaczyć, żeby powiedział co czuje, o ile w ogolę coś, no ale raczej napewno coś... Jak pytam to odpowiada, że nie wie albo wzrusza ramionami. Ja tego też kompletnie nie rozumiem, co w tym trudnego wypowiedzieć na głos co się ma w sercu. Nie rozumiem tych gierek, bo sama w nic nie gram, mówię prosto z mostu jak jest. On nie wyjechał za granice dlatego, że uciekał przede mną. Próbował znaleźć pracę na stałe "tam", bo tu mieliśmy strasznie kruchą sytuację, on badał teren ja miałam dojechać. Jednak zdecydowaliśmy, że bardziej tu się o stała ciepłą posadkę postaramy oboje. On nie jest typem człowieka, który boi się, że któraś inna go nie zechce, a poza tym nie uzależnia swojego życia od bycia z kimś w związku. straszne są wasze przeżycia i widzę, że raczej ta "nie wiedza" się dobrze nie kończy. Myślałam o terapii, ale na to raczej nie mam co liczyć, że się uda mi namówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czytałam innych komentarzy- wg mnie zgiął sie po tym jak kazalas mu sie wyprowadzić ;) jest mu tu wygodnie. I to jedyne co go jeszcze trzyma przy tobie. nawet debil to zrozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście że każda z naszych sytuacji jest trochę inna, ale jest jednak pewien wspólny mianownik nie uważasz? Człowiek ten wie, że Cię rani swoją obojętnością, słowami, wie że chce to ciągnąć,ale nie wie, czy chce być z Tobą na zawsze i czy Cię kocha. Bardzo typowa reakcja na przeczekanie, nawet nie po to, żebyś nie cierpiała, tylko żeby sam miał czystsze sumienie jak to w końcu rzuci. Człowiek, który chce naprawiać poszedłby bez namawiania na terapię, albo chociaż wypożyczył z biblioteki za darmo jakiś poradnik i próbował te mądre czy głupie porady stosować: PRÓBOWAŁ to słowo klucz. Żeby Cię lekko pocieszyć: to nie znaczy, że nie macie szans i nigdy nie będziecie razem. Po prostu to znaczy, że macie megapowazny kryzys, a partner aktualnie nie jest zainteresowany wychodzeniem z kryzysu. Moim zdaniem zaproponuj mu przeprowadzkę, daj na to powiedzmy miesiąc i obserwuj reakcję, kiedy wie, że jesteś nieugięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dajcie sobie spokój, ona i tak go nie wywali z domu bo go tak KOCHA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby gdzie ten koles w ogole sie stara? Wzruszajac ramionami, nie rozmawiajac i spiac w innym pokoju?:O Nawet jezeli jest tylko z sentymentu i faktycznie nie wie co czuje, czy to jest to, uwazam, ze gdyby tak bylo, to przede wszystkim ON wychodzilby z inicjatywa, rozmawial, odnowil intymnosc miedzy wami. Jednak nie robi tego, tylko bezczelnie zakomunikowal, ze on nie wie, a ty rob sobie co chcesz. Ma radoche, ze skaczesz wokol niego. Gdyby cie szanowal to faktycznie sam wyprowadzilby sie skoro nie ma ochoty sypiac z toba, ani pracowac nad soba. Co za bezczel

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szanse jakies tam sa ale na pewno nie w ten sposob, ze dalej bedziecie mieszkac. Moim zdaniem on sie powinien wyprowadzic, na spokojnie a nie jakies bzrurne rozkazy zeby zaraz w tym momencie i juz :-D Jestescie ze soba 4 lata to chyba Cie nie zbawi gdy sie spkauje w pare dni? Do milosci czlowieka nie zmusisz. On sie asekuruje bo jak Ci powiedzial "nie wie co czuje" wiec zawsze Ci moze powiedziec ze byl szczery z Toba. A Ty dalej inwestujesz sie wmocjonalnie w zwiazek, ktory stoi na glinianych nogach :O Niech on sobie wszystko przemysli ale mieszkajac u kogo innego. Musisz mu sie pokazac jako interesujaca osoba z wlasnym zyciem a nie chlipajaca po katach laska. Wierz mi, facetow nie interesuja rozmowy, gadanie wyjasnienia...tylko czyny i fakty. Gdy poczuje ze mu sie wymykasz wzrosnie mu zaangazowanie ;) Co Ci z tego, ze on ci znowu powie ze nie wie co czuje? Ze sie zastanawia? Po kiego ci takie rozmowy? Co ci to da? Przeciez to nic nie wnosi nowego ani nic nie zmienia miedzy Wami. Przestan o niego zabiegac, zajmij sie soba, on niech sobie zamieszka gdzie indziej i mozecie sie pospotykac. Niech Cie widzi usmiechnieta, wracajaca z jakiejs zumby czy cos, a nie zaplakana cierpietnice szlochajaca mu w rekaw (choc rozumiem ze tak sie czujesz!) i zabiegajaca o niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety kiedy zakochanie mija , pozostają rózne uczucia , zalezy nam jeszcza w jakims sensie na tej osobie , ale to nie ma nic wspólnego z miłością. Kiedyś babcia wzieła mnie na rozmowę , kiedy mialam problemy w związku i stwierdziła bardzo prawdziwą rzecz , pamietaj dziecko , kiedy przyjdzie ci do głowy pytanie , czy jeszcze kochasz , to znaczy , ze już przestałaś , pozostaje przyzwyczajenie , wspomnienia , ale miłość się skończyła i już nie wróci. Od tej rozmowy mineło ponad 25 lat , mam własne doświadczenia w tym temacie i u najbliższych w rodzinie i stwierdzam , że babcia była bardzo mądrą kobietą , bo ta prawda zawsze się sprawdza. Sama do niedawna byłam w związku , byłam zakochana , w ubiegłym roku wyjechałam za granicę na 4 miesiące , niby wszystko było ok , ale niepokoiło mnie , że jakoś szczególnie nie tęsknię , myślałam , że może jak wrócę będzie ok. Po powrocie było tak sobie , po 2 miesiącach , pewnego dnia usiadłam i przyszło mi do głowy to pytanie , co ja czuję , nie byłam w stanie sprecyzować. Kilka dni później , zapytałam siebie wprost czy ja go jeszcze kocham , przypomniałam też sobie rozmowę z babcią i w pierwszym momencię się przestraszyłam , że to prawda , ale od tego dnia codziennie myślałam o tym co czuję , po tyg stwierdziłam , że to koniec , moje kocham zniknęło. Po dwóch dniach powiedziałam to partnerowi i poprosiłam , żeby się wyprowadził , minęło 3 miesiące i uważam , że to była dobra decyzja , czasem o nim myślę , czasem zatęsknię , ale nie ma w tym uczuc takich jak kocham i nie ma szans na powrót , niestety wszystko się skończyło i kazdy musi iść własną drogą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ważne pytanie! Czy znacie takie przypadki, że facet po dłuższym zastanawianiu (nie chwilowych watpliwosciach) faktycznie wrócił do kobiety i było dobrze? Myślę, czy uda się naprawić długoletni związek, gdzie facet zastanawia się od roku. A 2 miesiące temu zdradził. A nie chce odejść, bo boi się mnie skrzywdzić. A ja się tego boję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy znacie takie przypadki, że facet po dłuższym zastanawianiu (nie chwilowych watpliwosciach) faktycznie wrócił do kobiety i było dobrze? Myślę, czy uda się naprawić długoletni związek, gdzie facet zastanawia się od roku. A 2 miesiące temu zdradził. A nie chce odejść, bo boi się mnie skrzywdzić. A ja się tego boję.. x gdzie tu widzisz związek? facet od roku jest z kobietą, bo "niby" musi, tłumaczy się jakimiś bzdurami że nie chce jej krzywdzić a potem zdradza :D zdrada to nie krzywda? ma cie gdzieś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ułożyło się komuś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
drzazga zawsze będzie boleć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam. Chyba ze była to luźna znajomość taka bardziej przyjacielska I po paru latach obydwoje doznali "olsnienia". Do związku potrzeba dwóch stabilnie emocjonalnych osobosób. A nie takiej choragiewki, która raz chcę s raz nie. A wogole biedny misio się zagubił i nie wie co czuje. Trzeba my pomoc i pokleoac; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się że im bardziej będziesz się starała tym bardziej on nie będzie cię szanował, nie szanuje się tego kto się przed tobą płaszczy i zebrze o miłość, powiedz mu żeby coś sobie wynajął i żebyście zaczęli wszystko od początku, od randek, wtedy zobaczysz czy odejdzie wolny i szczęśliwy, czy będzie się starał bardzo. Trzeba zawsze podjąć takie ryzyko, ja kilka miesięcy postawiłam się mojemu partnerowi w innej sprawie, nie było tak ze mnie nie kochał, porostu był pewny mnie i mojej miłości i zwyczajnie przestał się starać, zagralam va bank, było mi ciężko, ale jak sobie pomyślałam że zmieniam się w dziewczynę z braku laku, to odsunelam się od niego i zajęłam swoim życiem, myślałam nawet przez moment, że się rozstaniem. Noi Zmiana o 180 stopni, wydaje mi się, że teraz dopiero mój partner mnie kocha, komplementy, prezenty, gotuje dla mnie, pytał nawet czy chciałabym kiedyś wyjść za mąże. Trzeba mieć swoją dumę i nawet w miłości nie pozwalać sobie na złe traktowanie, w ten sposób będzie cię krzywdzil powoli i długo, obniżal twoje poczucie wartości, manipulowal, nie godz się na to, ty jesteś najważniejsza, przyszłość to wielka przygoda, kto wie może jak będziesz z nim nigdy nie Poznasz swojej miłości życia. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądra po szkodzie
Jedyną szansą (jeśli bardzo ci zalezy, bo facet się "nie nadaje" do związku a nawet chyba do życia samemu- przerabiałam ten typ) jest jego wyprowadzka i zerwanie kontaktu (żadnych telefonów, maili i SMS-ów). Powiedz że chcesz dać związkowi sznasę i jemu czas na przemyślenia nie narzucając swojej osoby, np. 3 m-ce albo pół roku. Zobacz jak zareaguje. Pewnie się zdziwi i "zmartwi" ale tylko dlatego, że będziesz chciała odebrać mu kontrolę nas sobą. Nie daj się przekonać do utrzymywania kontaktu w okresie "próbnym". W tym czasie poodświeżaj znajomości, spróbuj znaleźć jakieś nowe, zapchaj sobie czas jakoś. Z czasem jest coraz łatwiej zapomnieć o dupku. A co on zrobi i czy coś zrobi żeby Cie odzyskać - sama zobaczysz i rozstrzygniesz czy był czegokolwiek wart .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądra po szkodzie
I żadnych scen, płaczu, mów do niego od teraz głosem spokojnym i opanowanym. Przy nim masz być p*********m kwiatem lotosu na tafli jeziora. Nie daj się sprowokować do żadnych nagłych ruchów. Będzie w szoku, obiecuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czasem deszcz i ciągle deszcz
Ile rad wszyscy mi tu daliście. Nawet wzruszyłam się tą mądrością babci(chociaż w sumie ostatnio to nie jest trudne doprowadzić mnie do łez...). Po tych waszych wszystkich radach szlag mnie trafił na swoje zachowanie i "nie wiem" partnera. Wkurzyłam się na maxa na siebie i wzięłam się za rozmowę(chociaż wolałabym za siebie w garść),kolejną, ale bez płaczu(naryczałam się jak czytałam te wszystkie wpisy, ale to dobrze w końcu może coś do mnie dotrze). Powiedziałam wprost co myślę, że to już jest mój kres wytrzymałości, że tak się żyć nie da, że zwariuje z tej niepewności i w końcu wypieprzę go z domu. To jest brak szacunku do mnie. On stwierdził, że jutro może go tu nie być i głos zaczął mu się łamać, że jestem w błędzie mówiąc, że mnie nie szanuje i że cholernie stara się dojść ładu ze sobą i że to nie jest łatwe i wie, że przez niego czuję się fatalnie, ale stara się jak może, że najbardziej boli go, że ja cierpię i się rozpłakał. Zaszła tu nie jasność, śpimy w jednym łóżku, on czule obejmuje mnie każdej nocy(nie zawsze to robił jak było wszystko w porządku). Nie jest tak, że się w ogóle nie stara. Jest dzień, że jest super pięknie, a w drugim w następnym jest zupełnie inaczej. Jakby mu "coś ktoś przestawił". I tak w kółko od jakiegoś czasu. Raz tak, raz tak. Postanowiłam coś jednak. Daje mu czas, aż "zaskoczy" u niego co trzeba do końca świąt. Jeżeli będzie dalej jak jest to mu powiem żeby się wyprowadził i wtedy niech próbuje szukać do mnie "prawidłowych reakcji". Randki itp. Ja nie wytrzymam dłużej na "glinianych nogach" jak ktoś tu ładnie stwierdził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba bylo mu wlasnie kazac wyprowadzic sie na okres swiat i niech sobie przemysli, a tak tylko bedziesz przezywac tortury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rexiaaaa
Jak kolezanka post wyżej tez przerabialam ten typ. Runęło jak domek z kart. Moim zdaniem nic to nie da,ale widac jeszcze się dość nie sparzylas. Po czasie sama się sobie zdziwisz,jak moglas się tak uwiklac w taki chory związek.A i tak pewno przezyjesz rozstanie Zobacz jak to wygląda: -chcesz być ze mną,kochasz mnie?,założymy rodzinę? ODP: - nie wiem(czego chce). Może to jest silne przyzwyczajenie i strach przed samotnością,ale miłość to to nie jest. Miłość i te de powinnas s czuć a ty radzisz się ludzi na forum. Może trochę obcesowo napisała ,ale tez parę lat temu pisalam jak Ty na forum ,bo on w sumie chciał być ze mną,ale tez nie wiedział co czuje. Przeżywał,zastanawiał się,chciał dzień na przemyśle nie,tydzień.I każdy moment nie był odpowiedni na rozmowę: za późno,zmęczony,głodny,słońce swieci... Ten typ tak ma i co zrobisz. A pewnie w tle majaczy juz jaskas inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rexiaaaa
Doczytalam,ze ten "twój" autorko się rozplakal.:DJakbym o byłym czytała :D A ja głupia dalam się złapać :D Jakoś kiedy mowilCi te przykre rzeczy,ze nie wie co dalej,co zamierza zrobić z waszym związkiem,co do Ciebie czul- jakoś wtedy nie płakał,prawda? Tylko pewnie Ty plakalas? Nie daje Ci to do myślenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czasem deszcz i ciągle deszcz
I tak będę i tak będę, mam wrażenie, że tylko przeciągam nieuniknione w pewnych momentach. Szczerze, to myślałam na początku, że mi ulżyło, że się wyprowadzi, ale szybko mi przeszło. Jak tak dalej pójdzie, to on zniszczy moje uczucia kompletnie i z przytupem. Może do tego dąży właśnie... Za dużo myślę po prostu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest człowiek, który wolałby być z kimś innym, ale z jakichś powodów nie w tym momencie, pewnie trochę się boi zmian, w końcu facet też ma jakieś sumienie, przyzwyczajenie i sentymenty. Odpowiem na pytanie koleżanki wyżej: "Czy znacie takie przypadki, że facet po dłuższym zastanawianiu (nie chwilowych watpliwosciach) faktycznie wrócił do kobiety i było dobrze?" Znam mnóstwo przypadków, w których pod długich latach mąż odchodził do kochanki, a potem wracał na klęczkach. Znam kilka par na granicy rozwodu, które jednak się rozmyśliły i przetrwały kryzys. Nie znam ani jednej pary, w której ktoś się" waha", ale zachowuje status quo i potem dochodzi do przekonania, że jednak kochał. Prawie zawsze dochodzi potem do przekonania, że odchodzi (głównie do innej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ech dziewczyno, szkoda mi Cie ale sa tkie, ze sobie same strzelaja w stope, jak Ty :O Nic do ciebie nie przemowi :( Bedziesz dalej z nim w jednym lozku spac, obejmowac sie i czekac az on sie namysli :( Napluje Ci znowu w twarz ("ja tu juz jutro nie musze byc") a potem sie rozplacze ze wzruszenia nad samym soba bo mu si eprzykro zrobi z etaki z niego lajdak. Padlo tu duzo rad i nic, naprawde nic z nich nie wyciagnelas. Powiem Ci, ze moze nawet i mielibyscie jakies szanse ale nie tak jak Ty to robisz, o nie :( Nie pozjadalam wszytskich rozumow ale dzisiaj spotkalam kolezanke (od 4 lat ja znam) ktora byla w podobnym zwiazku jak Ty. Mowilam jej 100 razy zeby odsunela faceta na dystans i nie bawila sie w zwiazek gdy kto smowi "ja nie wiem czego chce" - no bo za to ja wiem dobrze co chce a czego nie :) A na pewno takiego zwiazku nie chce. Co sie okazalo, facet ja rzucil :( Tylko stracila 4 lata zycia na nerwy i emocjonalne hustawki :( A ja w tym czasie wyszlam za maz za kochanego, dobrego czlowieka choc ona jest ode mnie 100 razy ladniejsza, ma lepsza prace i ogolnie, niby lepsza partia :) Ale ja sie szanowalam, rozumiesz to? Nie znaczy to ze bylam jakas wiedzma czy zolza ale mam spwja wartosc i nie dam komus mi mowic "bo ja nie wiem". No jak nie wiesz, to wymiataj i zastanow sie gdzie inedziej podczas gdy ja zyje swoje zycie. Radze Ci serdecznie, odetnij sie od niego teraz a nie czekaj do zadnych swiat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na Twoim miejscu autorko zrobilabym tak: dalabym czas jakis tam sobie dajmy na to 2 tygodnie albo i mniej na te namysly wspolnie mieszkajac. Po prostu wyznacz sobie jakis czas. Po uplywie tego czasu nie sie wyprowadzi i daj mu miesiac, uzgodnijcie razem albo Ty sama i po tym czasie spotkajcie się i wszystko bedzie wiadomo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam nadzieję, ze jednak mu zaskoczy co trzeba i bedzie razem szczesliwi. Powodzenia i trzymam kciuki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem jedynie separacja moze dac odpowiedz na pytanie, co do siebie czujecie. Wiesz, jak mowia autorko: rozlaka wzmaga duze uczucie, a oslabia mierne. Jesli Wasze uczucie byloby duze, to...sama sobie odpowiedz. Powodzenia, szkoda mi Ciebie. Wydajesz sie byc silna dziewczyna, a w tej sytuacji nie myslisz trzezwo. No ale to pewnie przez ten metlik w glowie. Szanuj siebie jako kobiete: niech on sie wyprowadzi. Zrobcie to w przyjazni. I jeszcze jeden cytat dla Ciebie: "jesli cos kochasz, pusc to wolno - jesli do Ciebie wroci, jest Twoje na zawsze; jesli nie - tzn ze nigdy Cie nie kochalo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry pokickalam ten cytat: "....jesli nie - tzn ze nigdy nie bylo Twoje". za szybko pisalam, sorry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×