Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość AniaMamaAniołka
Dziewczyny dzięki za wasze słowa:* Przez te kilka tygodni trochę poczytałam różnych forów, artykułów i komentarzy i powiem Wam, że jestem w szoku. Nigdy bym nie pomyślała, że tyle kobiet i ich rodzin przechodzi przez ten koszmar. Jak jest się w ciąży, to czyta się i przegląda w sklepach i internecie tylko pierdoły...sama tak robiłam:) Co prawda miałam świadomość, że poronienia często się zdarzają, dlatego też żeby nie zapeszyć to do 20tc właściwie nic dla dzieciątka nie kupowałam. Jak minęła ta stresująca połowa ciąży, to poczuliśmy z mężem, że zaraz zostaniemy rodzicami i zaczęliśmy kompletować wyprawkę dla córci. Była to dla mnie ogromna przyjemność:) Oboje z mężem kochamy dzieci, zarówno się nimi opiekować jak i się z nimi bawić, spędzać czas. A dzieci uwielbiają nas ^^ Przez to jeszcze bardziej nie mogliśmy się doczekać kiedy przyjdzie na świat nasza córeczka... Teraz wszystko co kupiliśmy dla Ali leży w jej pokoiku. Mąż już kilkukrotnie zachęcał mnie żebyśmy popakowali w kartony te rzeczy ale ja tego nie chce... nie potrafię ich spakować ;( nie wchodzę tam, nie oglądam malutkich ubranek czy pięknych kocyków, ale nie umiem się z tymi rzeczami pożegnać... Mam wrażenie, że uśpiłam moją czujność. Wiem, że śmierć mojej córki to nie była moja wina i nikt właściwie nie mógłby znienić biegu wydarzeń, ale... Nie byłam przygotowana, że może stać się coś tak strasznego... a ze względu na mój zawód powinnam wiedzieć... i teraz powinnam być silniejsza... :( Dziewczyny miałam wam tego nie piasć, ale ostatnio przeczytałam jakiś artykuł o "barbarzyńskich" porodzach naturalnych martwego dziecka i komentarze pod nim.. Popłakałam się... Dziewczyny tak rzucały błotem w lekarzy, że życzą im żeby przechodzili przez to co te kobiety." Żeby ich dzieci też umarły w brzuchu i żeby poczuły to samo"... Że każda lekarz ma na życzenie cc a w takiej sytuacji to już w ogóle... Otóż nie, nie jest tak jakby się wydawało. Jestem młodą lekarką. Lekarzą też przytrafiają sie takie nieszczęścia... i to znacznie częściej niż statystycznemu Kowalskiemu. Nawet w szpitalu klinicznym w którym leżałam starsi lekarze którzy mnie prowadzili, powiedzieli że nasz zawód to duży czynnik ryzyka wszelkich niepowodzeń. Co więcej, jak Alusia umarła to jedna z moich koleżanek (tez lekarka) opowiedziała mi o swoich trzech poronieniach, inna że jej koleżanka z oddziału straciła córeczkę w 39tc, a kolejna która aktualnie jest w ciąży przeżywa ogromny stres ponieważ czeka na wyniki amniopunkcji, bo wyszły nieprawidłowe wyniki w tzw Usg genetycznym w 12tc... Przepraszam że znowu się rozpisałam, ale mam tysiąc myśli na minutę... a wszystkie dotyczą mojej córeczki. Znajomi czy rodzina w ogóle nie porusza tego tematu, pewnie nie chcąc mnie ranić, ale ja wręcz przeciwnie potrzebuję mówić o Alicji i o tych ciężkich dniach... Dziewczyny cieszę się, że tu jesteście:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Aniu, u mnie też wiele osób unikało rozmowy, ale na szczęście z mężem, rodzicami mogłam być zawsze szczera i opowiadałam im wszystko po kilka razy. Mnie rozmowa bardzo pomagała. Gdybym dusiła to wszystko w sobie to chyba bym oszalała. Z rzeczami córeczki się nie spiesz i nie rób nic na siłę, przyjdzie czas, że będziesz gotowa i wtedy sama wszystko przejrzysz i zdecydujesz czy zostawiasz czy wolisz schowac. Ja bardzo długo czekałam z zakupem nowych rzeczy, bo większość już miałam po starszej córce. Większe zakupy zrobiłam właśnie 25 sierpnia rano (a o 15 świat mi się roztrzaskał na drobne kawałki) chyba po to żebym miała jakąś namacalną pamiątkę, która była przeznaczona tylko dla mojej Alicji. Też zauważyłam, że nie jestem wyjątkiem i że nie tylko mnie taka tragedia dotknęła, choć w rodzinie i u bliskich znajomych takich przypadków nie było. Ostatnio nawet skladalam życzenia noworoczne pewnej kobiecie z którą widziałam się tylko raz i powiedziałam jej , że oby Nowy Rok nie był gorszy, bo dla mnie był tragiczny. Powiedziała, że wie o wszystkim i, że ona też straciła jednego z bliźniaków. Było to ponad 25 lat temu, a ona miała łzy w oczach. Możemy być pewne, że nigdy nie zapomnimy, z czasem po prostu nauczymy się żyć z tymi ranami. Zobaczysz, że z czasem nawet przyjdzie chęć żeby mieć kolejne dzieciątko. Jak tutaj jedna mama napisała, nasze dzieci zawsze będą w naszych sercach, ale życie mamy jedno i tylko od nas zależy jak je przeżyjemy. Pisz Kochana ile potrzebujesz, na pewno nikomu nie będzie to przeszkadzało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
A co do lekarzy... To naprawdę różni się zdarzają choć ja nie byłam źle potraktowana. Nawet na temat jednego lekarza zmieniłam zdanie, zawsze miałam go za gbóra, a on okazał mi dużo serca podczas rozmów ze mną. Moj lekarz prowadzący zdenerwował mnie tym, że nie skierował mnie od razu do szpitala tylko kazał przyjść następnego dnia rano! Dobrze, że moja mama zachowała jasność umysłu i kazała mi od razu jechac. I dobrze, że pojechałam, bo o 8.30 byłam już po porodzie, a tak to bym jeszcze na izbie siedziala. Ale o nic go nie winie. Aniu, a Ty jesteś ginekologiem? Nikomu nie życzylabym takiej tragedii, nikt nie zasługuje na utratę dziecka i nie rozumiem jak można chcieć żeby i kogoś to spotkało. Czy u Ciebie są miejsca gdzie możesz znaleźć wsparcie albo kontakt z innymi rodzicami po stracie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Dziewczyny, też miałam problem z forum, w Święta napisałam post i mi go ucinalo, a potem nie wyświetlały się kolejna strona. Co u Was? U mnie, mam wrażenie, dużo lepiej. Święta minęły spokojnie. W sylwestra byłam na mszy, bo modliliśmy się za wszystkich którzy odeszli z naszej parafii w 2016 roku, moja córeczka też była wyczytana. Jak usłyszałam jej imię i nazwisko to łzy popłynęły i płynęły przez całą mszę. Oczyściłam się chyba wtedy, bo od tamtej pory nie płakałam i jest mi naprawdę lżej. Nawet chodzi mi po głowie rodzeństwo dla moich córeczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
ale z drugiej strony bardzo chce iść do pracy, bo troszkę odetchnę. No i jeszcze się boję, bo lekarz nie zlecił mi badań, a nie wiem czy to rzeczywiście hipotrofia była... Myślicie, że trzeba jakieś robić? Justyś, u Twojej Natalki byla stwierdzona hipotrofia? Robiłaś jeszcze jakieś badania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Iza u mojej córci była stwierdzona hipotrofia po urodzeniu bo urodzila się w 37tyg z wagą 1700g ,w trakcie ciąży była tak o tydzień do tylu względem tyg z miesiączki ,żadnych badań nie miałam robionych w tym kierunku ani w ciąży ani po porodzie. Przy kolejnych ciążach moja ginekolog pilnowala czy dziecko rośnie dobrze, sprawdzala przepływy i łożysko, no i bralam acard przy chłopcach,no i Kamil wazyl 3640g a Miłosz 3680g:)) po urodzeniu pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Aniu rodzina i bliscy boją się ruszać temat naszych dzieci, ja tez z moim mężem nie rozmawiałam, później wybuchalam i krzyczalam na niego, że nie pamięta o naszej córce, że nie chodzi na jej grób, a on przechodzil żałobę inaczej, nie chciał chodzic na grób, żeby nie rozdrapywac tego co się stało. U mnie nad telewizorem jest półka i stoją 4ramki ze zdjęciami moich dzieci i w tym zdjęcie Natalki z usg.proponuje zrobić to samo jeśli ci coś to choć trochę pomoże. Ja całuje ramke z jej zdjęciem mowie do niej to mi pomaga. Ja stracilam swoją córkę w 37tyg 19.11.2013 i było to dla mnie straszne, te forum otworzyło mi oczy ile jest aniolkowych mam niestety stare forum usunięto bo bys zobaczyla ile jest tych mam i poznala każdej z nich ta straszna historie.ja czytając je płakalam:(( Trzymaj się kochana i pisz kiedy chcesz i ile chcesz po to tu jesteśmy żeby cię wesprzec i wysłuchać. Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Justysiu , a z jakiego powodu brałaś acard? Dobrze, że u chłopców hipotrofia się nie powtórzyła. Będę miała nadzieję, że i u mnie w przyszłości będzie już dobrze wszystko:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Iza bralam ze względu na łożysko. Dziewczyny ja wyladowalam w szpitalu z miloszkiem bo goraczkowal wczoraj i nad ranem pojechaliśmy. Osluchowo jest ok.3kroplowki mial bo się odwodnil.badania sa ok. Czekam na wyniki posiewu z krwi i moczu, temperature jeszcze miał o 14 i dostal syrop na gorączke.mam nadzieje ze szybko stad wyjdziemy bo starsza pociecha teskni.trzymcie za nas kciuki. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Justysiuu, jak Miłoszek? Jesteście już w domu? Mam nadzieję, że sytuacja już opanowana i malutki zdrowy :-) Aniu, co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Jeśli o tę Anię pytasz, to u nas ok, zaczęłam 27 tc. W szpitalu dokładne badania pokazały, że jest ok, mały ma dobre przepływy, że poza heparyną czy acardem i monitoringiem, póki co nic nie można podziałać. Chciałabym, by w standardzie były dokładne badania łożyska, jak teraz miałam.... ech... Trafiłam też na ciekawe badania naukowe z Londynu, nt. jak planują ratować dzieci zagrożone hipotrofią. Ja dodatkowo jeszcze stosuję dietę wysokobiałkową (ponoć to pomaga, przy tworzeniu się łożyska), oraz dotleniam małego- chodzę na spacery, unikam też sytuacji stresowych- odpoczywam, relaksuję się tak jak na terapii (jestem min. terapeutą zajęciowym z wykształcenia :) ). Cóż mogę więcej? Mały dostał sterydy na płucka w razie W, a ja dbam by tył i o jego mózg- puszczam mu muzykę spokojną i dotleniam go. Z pomocą Boga uda się :) Aniu jesteś lekarzem, jaki hormon reguluje rozwój łożyska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem lekarzem ale nie ginekologiem, jestem w trakcie innej specjalizacji (radiologii i diagnostyki obrazowej). Ane07 z tego co mi wiadomo za proces rozwoju łożyska odpowiedzialne jest ciało żółte, które to m.in. produkuje progesteron czy estrogeny. Powiem wam że cały temat gospodarki hormonalnej jest mega trudny i nie chce się wypowiadać na ten temat bo się na tym do końca nie znam... ale mogę wnioskować że współdziałanie tych hormonów będzie odp za prawidłowy jego rozwój. Co do mojego samopoczucia to nie jest zbyt dobrze. Są momenty (zwłaszcza wieczorami przed snem albo kiedy jestem sama np pod prysznicem) kiedy przychodzą wręcz "ataki rozpaczy". Nie umiem tego inaczej nazwać. Łyz mi lecą jak groch, ściska mnie w klatce piersiowej i cała się trzęse... Myślałam że im później tym będzie lepiej, ale mam wrażenie ze jest coraz trudniej. I zaczynam się zastanawiać czy rzeczywiście nie pójść do jakiegoś psychologa... Co do grup wsparcia to szukałam w internecie, ale niestety nic takiego u siebie w okolicy nie znalazłam, a do takiej grupy to nawet chciałabym dołączyć :( A co do mojego powrotu do pracy... to będzie mi o tyle trudno, że tydzień przed śmiercią córeczki trafiłam do mojego szpitala na pat.ciąży gdzie lekarze niestety zignorował mnie i nie rozpoznali bardzo ciężkiego stanu, który doprowadził do śmierci Alicji. Nie wspominając, że mało brakowało a mnie mogłoby dziś tu nie być. Mam do nich ogromny żal. Niestety codziennie będę widywać tych lekarzy (nasze zakłady są na tym samym pietrze) i wiem że trudno mi będzie nie myśleć o tym co się wydarzyło. Mam o tyle dobrze, że ludzie z którymi pracuje są cudowni. Wiem, że wszyscy razem ze mną przeżyli moją stratę i mogę na nich liczyć. A tak w ogóle to dziś mija 7tyg od porodu Alicji. Byłam u lekarza prowadzącego i będę miała robioną diagnostykę. .. dostałam skierowanie do poradni genetycznej- czy któraś z Was była na konsultacji u lek.genetyka? Mam jeszcze wykonać badania w kierunku wystepawania przeciwciał antyfosfolipidowych i kardiolipinowych... może czegoś więcej się wtedy dowiem co mogło wywołać ten stan. I może to dziwne , ale już teraz chialabym być z powrotem w ciąży. Wiem że Ali nikt mi nigdy nie zastąpi ale czuje że ogromną pustkę jaką czuje może wypełnić tylko kolejne dzieciątko... I mimo tego strachu który jest czy tragedia się nie powtórzy, to niczego innego bardziej nie pragnę! I jeszcze co do leków to wiem, że kw.acetylosalicylowy (acard) i heparyna drobnoczasteczkowa (clexan) są zalecane w kolejnych ciążach, gdy w poprzednich wystąpiły tzw powikłania położnicze, tj właśnie stan przedrzucawkowy, hipotrofia płodu czy np nawracające poronienia. Leki te poprawiają przepływ krwi przez łożysko a co za tym idzie , zmiejszaja ryzyko powikłań. Wiem, że w kolejnej ciąży od początku będę musiała je brać. Buziaki:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88
Mamo Alicji to że pragniesz być znowu w ciąży to normalne , każda to miała. Wydawało mi się że tego chce i tylko odliczalam trzy mc do początku starań. Kiedy minęły te trzy miesiące odleciał mnie strach, czułam że aż mnie paraliżuje, przyszły myśli że wcale nie chce dzieci i to już nigdy, ten etap też z czasem w minął. Teraz jestem w 24 tyg a od śmierci Lili minęło 1,5 roku. Cieszę się że wcześniej nie zaszłam w ciążę bo nie wiem jakbym to zniosła. W tej ciąży towarzyszy mi głównie spokój, chociaż są też trudne momenty. Życzę ci żebyś też trafiła na swój czas i wierzę że na pewno wam się uda zostać ziemskimi rodzicami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia
AniuMamoAniołka, ja też po książkowej ciąży straciłam synka 26 tygodniu i też mi się świat rozpadł na kawałeczki. Pamiętam jak zasypiałam z nadzieją, że może już się więcej nie obudzę i nie będę musiała przez to przechodzić... Też miałam ataki lęku. Wszystkie pewnie tak miałyśmy. Moje poczucie własnej wartości sięgnęło dna. Tak samo bałam się powrotu do pracy, choć wyszło mi to na dobre. Ale minęło trochę czasu i mimo, że urodziłam kiedyś martwe dziecko i to wydarzenie zmieniło mnie, jestem dziś szczęśliwa. I ty też będziesz. Synka rodziłam naturalnie, co najpierw wydawało mi się szczególnym okrucieństwem ze strony lekarzy. Potem doceniłam to, że w kolejną ciążę mogłam zajść już 4 miesiące po stracie. Córeczka urodziła się zdrowa. Dziś mam cudowną 15 miesięczną istotkę, która sprawia, że każdy dzień i każdy wysiłek ma sens a jej uśmiech jest dla mnie największą nagrodą. Zrobiłam badania genetyczne z łożyska i wynik był: "kariotyp męski prawidłowy". Terminy do poradni były kosmiczne (rok), więc tym wynikiem się zadowoliłam, choć generalnie straciłam zaufanie do badań i dobrych wyników (bo tylko takie miałam w pierwszej ciąży). Znajoma ma brata z wadą genetyczną i zanim zdecydowała się na dziecko, odwiedzała z mężem licznych genetyków płacąc im po 250 PLN za 15 minut. Wszystko, czego się dowiedziała to to, że ma zwiększone ryzyko urodzenia chorego dziecka. Sama pewnie wiesz, jak to działa. Jakie badania będziesz robić? Z zespołem antyfosfolipidowym trzeba się pospieszyć i potem go powtórzyć - mało który lekarz o tym mówi. Trzymaj się. Nie jesteś sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melduję się, bo dawno mnie nie było... Justysiu kochana gratulacje!!! Wyczekiwałam dobrych wieści i bardzo się ucieszyłam, że szczęśliwie urodziłaś. Mam nadzieję, że z synkiem już lepiej i jesteście w domu. Ane i Justynna88 trzymam mocno kciuki za aby ta druga połówka ciąży minęła Wam spokojnie i szybko. Witam nowe mamy IzoMamoAlicji i AniuMamoAniołka tak bardzo mi przykro, że i Was to spotkało i dołączyłyście do naszego grona :( dokładnie wiem co czujecie i przez co przechodzicie. To istny koszmar, a jako taki spokój przychodzi dopiero po długim czasie. Ja do dzisiaj mam takie momenty, że mimowolnie wyświetlają mi się obrazy z tych najgorszych dni i wszystko wraca. Piszcie tutaj kiedy tylko będziecie tego potrzebowały, nam wszystkim to bardzo pomogło. Ja straciłam córeczkę w 26tc książkowej ciąży, po prostu serduszko przestało bić, niestety nie poznałam przyczyny. To było nasze pierwsze dziecko i mimo, że za miesiąc miną dwa lata niestety do tej pory nie udało się nam doczekać ziemskiego dziecka. Przytulam Was wszystkie mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Mamo julii dziękuję. Przepraszam za milczenie, ale ostatnio jak chcialam dodac wpis to pojawil się problem. Jesteśmy już w domu od piątku, z Miłoszkiem juz lepiej, niestety ze mną nie. Od piątku w nocy dostałam gorączki, sobota też jeszcze gorączka, no i doszla biegunka ze strasznym bólem brzucha, wczoraj doszły wymioty, dzisiaj nie jest lepiej, wczoraj dzw do swojej lekarki co mogę brać przy karmieniu piersią bo juz wysiadam a domowe sposoby nie pomagają. Dzisiaj się juz poplakalam bo ledwo żyje a tu 3dzieci na głowie, mąż w pracy a ja się zwijam z bólu, teraz się trochę lepiej czuje wiec pisze, wzięłam węgiel i stoperan i teraz na noc nospe ,czuje bulgotanie w żołądku ale nie towarzyszy temu ból, odpukać jak na razie. Mam nadzieje ze przespie noc bo poprzednia była masakra. Trzymajcie kciuki za moj szybki powrót do zdrowia. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Dziewczyny co tam u was? u nas ferie minęły, te 2 tyg u mnie rodzinka chorowała, masakra. Dobrze, że to juz za nami. Miłoszek skończyl 2 mce;))) za niedługo będziemy go chrzcic:) pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
hej Dziewczyny! co słychać? u mnie tylko 1.4 ciąży została :) to już 30 tc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak Justysiu chrzciny? widzisz, przeczytałam o Twojej Natalce.. spotkałam dziewczynę, która urodziła córeczkę w 37 tc z wagą 1700.. w szpitalu ją spotkałam, dostała sterydy na płucka i Mała ma się dobrze, trafiła do szpitala, jak tylko zorientowali się, że Mała jest za mała.... to pierwsza ciąża... ech... czemu jednemu wykrywają coś, a innemu nie? gdzie jest ten błąd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Dziewczyny, u mnie raczej lepiej, ale zdarzają się dni, gdzie bardzo tęsknię za Alusią. Cały czas szukam pracy, może w końcu się uda.. Gościu, w moim przypadku lekarz stwierdził podejrzenie hipotrofii, skierował mnie do szpitala gdzie byłam tydzień. W ciągu tego tygodnia moja córka przybrała tylko 5g a pomimo tego mój lekarz prowadzący mnie wypisał (inny lekarz nie chciał podbić wypisu). Po kilku dniach moja córeczka zmarła nie poznawszy świata i nas wszystkich... Mam żal, że może gdyby potraktował hipotrofia poważnie to można było tego uniknąć. Ale mój przypadek nauczył tego lekarza czegoś, następna pacjentkę z tym samym podejrzeniem monitorował do końca ciąży w szpitalu. Serce pęka :'(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Ane to super.;)) jeszcze trochę i przytulisz swego maluszka:)) Iza no tak to jest, u mnie tez zawinil lekarz:( niestety musimy cierpieć z tego powodu. U mnie w tym roku będzie 4lata jak stracilam córkę i nie ma dnia, żebym nie tęskniła:((( strasznie tęsknię nawet teraz gdy mam po jej śmierci w domu dwóch synów, 2 miesiecznego Miłoszka i 22 miesiecznego Kamilka. Moja starsza corka tez ostatnio czesto wspomina Natalke. Nie ma dnia, żebym nie chciała cofnąć się do 2013 roku by móc odmienić bieg życia, ale sobie myślę, że pewnie nie mialabym chłopców, że może tak musiało być choć ja się z tym nie chcę pogodzić. Ostatnio powiedzialam mężowi, że fajnie by było gdyby do naszej gromadki dolaczyla Natalka i mialabym tą całą czwórkę przy sobie, ale to niestety nie możliwe, nie mam takiej mocy:(( ŻYCIE JEST okrutne i żyjemy po coś. ,czasem warto się zastanowić nad tym naszym losem i brać życie takim jakim jest i z tym co nam daje nawet złego. Mam nadzieje ze istnieje te drugie życie które czeka nas po śmierci bo to mi daje trochę ulgi ze spotkam się z córką po tamtej stronie życia. Gościu chrzciny mam 18lutego także jeszcze 13dni . przygotowania trwaja bo będę miała 21 gości, razem z dziećmi tyle będzie. Jest co planowac i przygotowywać. Ciesze się, że się odezwalyscie bo ja zaglądam i cisza, a interesuje mnie co tam u was i jak wasze samopoczucie, te forum jest cząstka mojego życia. Ane trzymam kciuki za was:**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
ten gość wyżej, to byłam ja, ale mnie nie podpisało. Dziś mam usg, modlę się, bo mają stwierdzić, czy Mały rośnie... :( proszę o westchnienie do Nieba. A ja też myślę o córce. Tu syn, każdy gratuluje, a ja myślę, że tyle mam dla dziewczynki... i tu się włącza alarm. Kocham Mojego Robaka i modlę się, by był cały i zdrów. A na Córcię Małgosię przyjdzie jeszcze dla mnie czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
ten gość wyżej, to byłam ja, ale mnie nie podpisało. Dziś mam usg, modlę się, bo mają stwierdzić, czy Mały rośnie... :( proszę o westchnienie do Nieba. A ja też myślę o córce. Tu syn, każdy gratuluje, a ja myślę, że tyle mam dla dziewczynki... i tu się włącza alarm. Kocham Mojego Robaka i modlę się, by był cały i zdrów. A na Córcię Małgosię przyjdzie jeszcze dla mnie czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
ten gość wyżej, to byłam ja, ale mnie nie podpisało. Dziś mam usg, modlę się, bo mają stwierdzić, czy Mały rośnie... :( proszę o westchnienie do Nieba. A ja też myślę o córce. Tu syn, każdy gratuluje, a ja myślę, że tyle mam dla dziewczynki... i tu się włącza alarm. Kocham Mojego Robaka i modlę się, by był cały i zdrów. A na Córcię Małgosię przyjdzie jeszcze dla mnie czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
ten gość wyżej, to byłam ja, ale mnie nie podpisało. Dziś mam usg, modlę się, bo mają stwierdzić, czy Mały rośnie... :( proszę o westchnienie do Nieba. A ja też myślę o córce. Tu syn, każdy gratuluje, a ja myślę, że tyle mam dla dziewczynki... i tu się włącza alarm. Kocham Mojego Robaka i modlę się, by był cały i zdrów. A na Córcię Małgosię przyjdzie jeszcze dla mnie czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88
Ja do tej pory dobrze sobie radziłam ale wczoraj nadszedł mnie lęk a co jeśli znowu się nie uda :( jakiś taki iracjonalny strach :/ mamy już 27+4 ale w naszym przypadku nie ma bezpiecznych tygodni , mógłby już być maj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Ane, odezwij się koniecznie po wizycie. Ja trzymam kciuki za Was! Dziewczyny, musi być wszystko dobrze! Tyle wycierpiałyście, że będziecie miały to wynagrodzone! Napewno łatwo jest mówić, sama pewnie też będę się bardzo stresować... Ale głęboko wierzę, że żadnej z nas drugi raz taka tragedia nie dotknie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Ane czekam na wieści od ciebie, trzymam kciuki za was, modlę się za twojego synusia;** będzie dobrze, zobaczysz:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
hej Dziewczyny! ale bałaganu narobiłam z góry strony.. :/ A Mój Misio w porządku! Dziękuję Wam za wsparcie! :) waży 1800g, a do tego mamy 30tc, a on na 33 jest :) Justysiu ja też nie byłabym tak spokojna gdyby nie detektor tętna, który oszczędził mi lotów na izbę przyjęć, oraz gdyby nie szczególna opieka lekarza, jakiej dotąd -od innego lekarza- nie zaznałam. Dzięki Izuś i Justyś, wszystkim Wam dziękuję, niech nam płynie ten czas radośnie. Choć blizny nasze Kochane mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Justynn88 a jak u Ciebie jest z opieką medyczną? Jesteś zadowolona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×