Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) wrażliwi i na takich, którzy starają się to wykorzystać (choć, w głębi duszy, może również tacy są, ale życie tak pozmieniało im priorytety, że przestali wierzyć w dobro...). Świat nie jest jednokolorowy. Dlatego jest tak trudno znaleźć pasującą do nas w pełni drugą połowę, która będzie wyznawać zasady podobne do naszych, kierować się w życiu tymi samymi poglądami, cechami, wartościami. To, czy ktoś miał w swoim życiu jednego, pięciu, czy dziesięciu partnerów, wcale nie musi oznaczać, że jest się "niestałym" w uczuciach, delikatnie pisząc. Byłoby pięknie, gdyby każdy zakochał się raz, a dobrze, już na amen i do końca swoich dni, tak, jak to jest w przypadku niektórych gatunków zwierząt. Niestety, życie jest życiem. Najważniejsze, to umieć wszystko nazwać wprost, po imieniu. Świat jest pełen ludzi, ale nie w każdym tkwi konsekwencja, prawda, lojalność. Wieloma kieruje egoizm, wpatrywanie się tylko w siebie, we własne potrzeby, a to rujnuje wszystko, co udawało się stworzyć z drugą osobą; to bardzo boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieLubieTatuazy
Oczywiście, że ona nie umie wybierać wystarczy spotkać się z kimś, na 2-3 randkach, aby kogoś ocenić i sprowokować do ujawnienia prawdziwego charakteru. Chyba że ktoś jest pierdołą i siedzi jak mysz pod miotłą, albo spotyka się z 1 osobą na miesiąc i nie ma innych opcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa7777
Autorko- to wszystko prawda... Życie może zmienić człowieka dobrego w mniej dobrego itd... W skrócie życie, a wiadomo, że chodzi o innych ludzi... Panie od tatuaży- jednak nie rozumiesz psychologii człowieka i tego wszystkiego o czym pisałam poprzednio. Niestety nie jest to takie proste, że wystarczy sprowokować... Jak już pisałam- niektóre cechy wychodzą dopiero po dłuższym czasie, ujawniają się dopiero gdy ktoś się zaangażuje emocjonalnie- np jakaś chora zazdrość nie wyjdzie w prowokacji na 2 randce, gdy nie ma jeszcze głębszych uczuć, które mogą ją wywołać albo np nikt nie przewidzi tego, że ktoś zdradzi po roku związku lub dwóch... Bo po prostu jest powalony, a nie dlatego, że druga strona go niby do tego pchnęła... No ale nie będę się bawić w nauczanie początkowe ;) Nie lubię pisać na takim poziomie, chociaż niektórzy się o to proszą, ale mnie to nie bawi, więc daruję sobie walenie grochem o ścianę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
NieLubieTatuazy, myślę, że mamy zupełnie inne wyobrażenie na temat poznawania ludzi. Ty, przynajmniej tak wnioskuję, podchodzisz do tego w sposób luźny, niezbyt wymagający, z nastawieniem "się zobaczy później, co z tego będzie". Oceniasz mnie poprzez pryzmat siebie, a, widzisz, ja jestem zupełnie inna. Nie oznacza to, że jestem "szarą myszą", czy jak mnie tam nazwałeś, ale jestem obserwatorką. Lubię wsłuchiwać się w to, co mówi druga osoba, jakie ma podejście do życia i ogółu spraw. Charakteru człowieka nie poznasz na pierwszym spotkaniu, ale dużo można wyczytać z zachowania, samej mowy, czy kultury osobistej. Nie jestem sztywniarą, choć tak to może wyglądać dla kogoś, kto mnie nie zna lub myśli przeciwnie do mnie. Wiele zachowań wychodzi z człowieka dopiero po czasie; jedne są szkodliwe, drugie-nie. Jednak, już w pierwszej minucie, jeśli traktuje się tego kogoś serio, można zauważyć, wyczuć, jaki może (podkreślam: może) być. Człowieka poznaje się latami. Codziennie dowiadujemy się o nim czegoś nowego. Ale to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) zależy od tego, w jaki sposób chce się poznać tę osobę. Bo, jeśli ma to być znajomość "luźna", to nikt nie będzie się zagłębiał w czyjeś myśli, życiorys, logikę. Ja, chcąc poznać mężczyznę, który mnie zainteresuje, zaintryguje od pierwszej chwili, bacznie go obserwuję, wsłuchuję się w jego słowa. To nie jest tak, że nie mam "luźnych" znajomych, z którymi wymieniam tylko kilka zdań, głupich żartów, i tak dalej. Otóż, mam i takich. Oni wnoszą do mojego życia dobry humor, fajne spędzenie czasu. Ale nic poza tym. Chodzi o to, że poznawanie potencjalnego mężczyzny życia, a poznawanie nowych znajomych, to dwie zupełnie oddzielne sfery. Jeśli z tym pierwszym nie wyjdzie, zawsze można "dodać" go do tej drugiej. No, chyba, że nie będzie chciał utrzymywać dalszego kontaktu, to w porządku, nic na siłę. Wiesz, myślę, że takie rzeczy, po prostu, się czuje; to jest jak grom z jasnego nieba. To jest "ta chwila", która zmienia wszystko. Ale "do tanga trzeba dwojga", a to już jest kwestia na dłuższe poznawanie siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa7777
No i cóż... Pisałam niedawno, że mi tak super... I że dopiero po kilku miesiącach wychodzi prawdziwy charakter... No i tak właśnie jest - spotykam się z kimś, ale chyba z emocjami u tego pana jest czasem coś nie tak... Tylko jest mały problem- wszystko inne jest idealne... Jak jeden organizm podzielony na dwie części... Kochamy się, czytamy w myślach, mówimy to co myśli drugie i takie tam inne magiczne momenty codziennie po n razy... Tylko czasem nagle robi się wrogi i niemiły... Ja naprawdę tego nie prowokuję, mówię coś spokojnie, a on słyszy jakieś wrogości i na nie odpowiada... I takie tam różne tego typu... Zaczynam się czuć lekko zaszczuta... bo czasem co nie powiem to źle... Trochę to zalatuje chwilami toksycznością... Ale jak może być tak cudownie z takim zonkiem? Czy nie można być po prostu szczęśliwym?? Jeśli takie idealne coś może się zepsuć to ja nie wiem... Długo by wnikać w szczegóły, nie wiem co myśleć, kocham go, czujemy oboje, że to jest "to", ale jego "odbicia" mnie martwią i trują... Jak żyć do cholery?? Jestem ok w 150%, nie mam się za ideał, ale nawet on sam mi nie raz mówił, że mu się perełka trafiła itd... Więc czemu coś musi być nie tak???? idzie oszaleć w końcu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa7777
Halo, jest tu kto?? Chyba to wątek o byciu ok i obrywaniu, więc... Miałam właśnie kolejną akcję... Z natury jestem do bólu ok i staram się być, bo po prostu nie umiem inaczej i jakieś kłamstwa itd by mnie samą zniszczyły i zatruły, ogólnie liczę się z drugą osobą itd i słyszałam nie raz o Perełkach ( jak już wspominałam w poprzednim poście), o Skarbach itp, więc czemu znów trafiłam na kogoś, z kim jest coś nie halo?? Komu nagle odbija w złości bez powodu i robi się niemiły?? I to, że bez powodu nie jest moim wymysłem, ale potem to samo mówi też on...Potem przeprasza i mu głupio, ale to się powtarza... Byle co go może wyprowadzić z równowagi... Przeważnie coś źle odebranego... Ale poza tym wszystko jest idealnie... Dlatego to tym bardziej boli, że jedna "rzecz" truje coś tak pięknego... Przecież nie da się być z kimś, kto ma takie odbicia... Ile można słuchać chorych, niemiłych tekstów, niesprawiedliwych, wręcz chamskich czasem... W końcu będę się bała odezwać... I jak żyć bez drugiej połówki, która okazała się mieć jeden "błąd"??? Nie wyobrażam sobie jednego ani drugiego... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościówo7777, dopiero dziś znalazłam czas, by zajrzeć na Kafeterię, a tym samym-na mój temat, dlatego wybacz, że nie mogłam odezwać się wcześniej. Bardzo mi przykro, że Twój związek zaczynają "nawiedzać" czarne chwile. Kurczę, że też nigdy nie może być w stu procentach idealnie. Myślałam nad tym, co napisałaś. Mam, w związku z tym, kilka pytań, ale nie musisz na nie odpowiadać w tym miejscu. 1. Czy on miał trudne dzieciństwo? 2. W jaki sposób odnosi się do swoich najbliższych? 3. Jak wyglądały jego poprzednie związki? 4. Czy jego agresja, złośliwość budzi się po poruszeniu jakiegoś konkretnego tematu? 5. Stosuje jakieś używki? 6. Miewa stany depresyjne/nadpobudliwe? 7. Czy ktoś z jego najbliższych choruje na "ukryte" choroby psychiczne? 8. Miewa problemy w pracy? 9. Bywa, że się go boisz? Przepraszam za tak długą listę pytań, ale odpowiedz sobie na nie sama, w głębi duszy. Rozumiem, że Wasz związek jest bardzo świeży, dopiero się poznajecie, ale spróbuj odpowiedzieć na te pytania. Być może jest tak, że Twój c

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) chłopak boi się/nie chce poruszać jakichś tematów, ponieważ nie wie, jak na to zareagujesz. Albo skrywa przed Tobą coś, co spowodowałoby Wasze rozstanie. Albo na horyzoncie jest ktoś inny, dlatego też szuka pretekstu do prowokowania Ciebie. Może być mnóstwo powodów, tak naprawdę. Tutaj zbawienna może być tylko (jakże to "oklepana" porada) szczera, poważna i głęboka rozmowa. Bo to nie jest normalne, żeby ktoś tak nagle, gwałtownie zmieniał swój nastrój. Za tym musi kryć się coś poważniejszego. Skoro wszystko inne jest w jak najlepszym porządku, warto zadbać o ten związek, zawalczyć o niego, tym bardziej, że jest między Wami miłość. Ale bez rozmowy i logicznego wytłumaczenia nic nie zdołacie. Można mieć gorszy dzień, a pewnie, że tak, ale u Was to się powtarza, a to już nie jest ani dobre, ani normalne. Być może jest coś, co "dusi" od środka Twojego chłopaka, Gościówo7777, ale nie umie/boi się z Tobą o tym porozmawiać. Spróbuj go delikatnie, z wyczuciem i pełną dyskrecją o to zapytać. Ale i też otwarcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa7777
Dzięki za odpowiedź... Z niektórymi pytaniami troszkę trafiłaś, jednak nie tłumaczą one tego w 100%. To co dalej pisałaś, że może jakiś ukryty problem raczej odpada. Ktoś inny też odpada, bo naprawdę mu zależy, spędzamy ze sobą każdą możliwą chwilę i on nie raz chce więcej... Te jego akcje są po prostu dziwne i on sam o tym wie. Rozmawialiśmy o tym nie raz otwarcie, sam potem potrafił przyznać, że ja mówiłam coś neutralnie albo nawet miło, a on usłyszał negatywne treści, których nie było... To mi czymś zalatuje, niestety niczym dobrym... Jest to dla mnie szkodliwe, ale tylko to jedno nie gra, dlatego tak trudno powiedzieć dość i to skończyć, nie chcę nawet o tym myśleć. Masz rację, że warto walczyć, ale zaczynam się obawiać, że to coś może go przerastać, a tym samym mnie i nas... Wierzę w niego, ale dając łagodny przykład- nie da się np mając gorączkę i grypę powiedzieć sobie, że chce się nagle dobrze czuć i wstać z łóżka... Czasem coś może przerastać kwestię starania się. On się stara bardzo nie dać ponieść, ale wychodzi różnie. Nie boję się go, ale mentalnie obawiam tego, że w każdej chwili znów może być niemiły, zimny i obcy... A to jest okropne. Mimo tego, że po chwili przeprasza, jednak to nagle nie zlikwiduje złych emocji i skutków jego zachowania... Potem przeprosił za bycie niemiłym, ale co z tego, jak spotkanie w plecy i "cudowne" samopoczucie w gratisie... i mętlik co dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa7777
Mam 34 lata.Ogólnie jestem kobietą bardzo atrakcyjną i nie wiem dlaczego tak mam pod górę. Kiedyś facet życzył sobie abym nie goliła nóg przez pół roku i pod pachami i nie goliłam a ten fiutek i tak zdradził mnie z wydepilowaną. Lubię gotować i jem dużo cebuli dlatego jestem zdrowa jak ryba a i tak mój partner odmawia pocałunku mnie w usta. Nie wiem co ze mną nie tak, ale kierowniczka w pracy kazała mi przesiąść się bliżej okna. Może chodziło jej o to żebym lepiej widziała? Ogólnie jestem fajną babką zadowoloną z życia i podoba mi się mój sąsiad, który lubi mi opowiadać jak zdobywał Berlin. Jest taki męski ohhhh. Czy wszystko ze mną ok? Myślę, że tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościówo7777, te pytania przyszły mi na myśl, ponieważ znam jednego faceta, który zachowuje się podobnie do Twojego: jest w porządku, jest w porządku, jest w porządku, aż tu nagle-bach! Wystarczy mu iskra, żeby zapalił ogień, chociaż jego dziewczyna tego nie chce, nie ma nic złego na myśli, nie daje mu pola do prowokacji. No, ale to facet po przejściach, znerwicowany, żyjący w toksycznym domu... Niby wszystko gra, ale wystarczy chwila, coś, czego nie zrozumie, i już jest w takim transie, że rzuca bluzgami na tę Bogu ducha winną dziewczynę, nie patrząc ani na czas, ani na miejsce. W sumie, to ja się jej mocno dziwię, że nadal z nim jest (a są razem, jak się nie mylę, już 5 lat), bo taka huśtawka emocjonalna jest bardzo toksyczna. Gościówo7777, jeśli Twój chłopak sam Ci nie powie, dlaczego taki jest w stosunku do Ciebie, powiedz mu wprost, że martwi Cię jego zachowanie i bolą słowa, które kieruje w Twoją stronę. Może taki "kubeł zimnej wody" coś zmieni w jego postępowaniu. Bo tak być nie może na dłuższą metę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa7777
Pojechałam kiedyś na wczasy do Pobierowa i spodobał mi się taki jeden facet który wypożyczał rowery. Maaaaatkooo jak on mnie całował i też tak przeklinał. Może faceci tak mają i nie mam czym się martwić a w ogóle to chyba też zacznę przeklinać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa7777
O kurcze, chyba sławna jestem, bo ktoś się pode mnie podszywa :) Że też ludziom się aż tak nudzi w życiu... Żeby to chociaż śmieszne było... No cóż... Jakbyś coś to te durne teksty to nie ja :) Autorko wątku- jak już pisałam rozmowy na ten temat były i on nie wie o co chodzi... Po prostu jest wybuchowy, no ale bez przesady. Ten przypadek który opisałaś jest gorszy od mojego, ale fakt- też się dziwię, że wciąż są razem... Może to jego jedyna wada? Może to tylko chwilowe i potem jest ok? Mój przypadek jest niby łagodniejszy, ale zasada podobna. Nie wiem co myśleć... Potrzebowałam się wygadać i dziękuję za wsparcie :) Pocieszam się, że czas pokaże, a co ma być to i tak będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościówo7777, nie przejmuj się tym, że ktoś się pod Ciebie podszywa, i to jeszcze z marnym skutkiem. Kiedy tylko przeczytałam te wpisy, wiedziałam, że to nie Ty je pisałaś. Jeśli chodzi o tego faceta, to, ogólnie, jest w porządku: jest uczynny, zabawny, pracowity, za swoją córką oraz dziewczyną skoczyłby w ogień, ale bywają momenty, że nikt nie wie, o co mu chodzi, bo wpada w taki szał, że wszyscy wolą mu zejść z drogi. Trwa to chwilę, ale powraca, a to jest bardzo męczące i zatruwa życie innym. Każdy wie, co jest tego przyczyną, ale on i tak nie daje sobie pomóc. Takie błędne koło. Wiesz, Gościówo7777, myślę, że Twojego chłopaka również coś trapi, ale co to jest, to tylko on sam to wie, a dopóki Ci tego nie powie, to będziesz zmuszona żyć w domysłach, bo jego "wykręty" nie dadzą Ci stuprocentowej odpowiedzi. Szkoda, że nie znasz którejś z jego byłych dziewczyn; porozmawiałybyście o tym, czy dawniej też taki był względem nich. Ciężko tworzyć coś poważnego, gdy tak dają się we znaki jego agresywne zachowania..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
statystyki rozwodowe niedziewic przerazaja nikt was nie chce bo jestescie niedziewicami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu od "niedziewic", Ty zawsze wiesz, w którym momencie dołączyć się do danej rozmowy... : - D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
... A niby wszyscy faceci to prawiczki, tak? I te niedziewice same ze sobą to zrobiły? :) A jak taki jeden z drugim mieliby faktycznie dziewicę to czasem niestety tylko po to, żeby zrobić coś z nią raz i zostawić... Bo słabo było, bo nic nie umie itd... Szkoda, że wielu facetów to hipokryci. Wymagać od kobiet potrafią, chociaż sami mają to i owo na sumieniu. I to się tyczy ogólnie wielu, wielu kwestii w życiu... A co do niedziewictwa- każdy ma jakieś tam doświadczenia i to jest normalne. Byleby nie było tego jakoś strasznie dużo, bo wtedy faktycznie nie byłoby to zbyt pociągające...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu z godziny 15:44, poruszyłeś ważną kwestię (choć, mimowolnie, odrobinę odbiegającą od tematu). Kafeterianin, który od wielu miesięcy pisze codziennie nowe tematy o "niedziewicach" lub wplątuje swoje zdanie o nich w prawie każdy wątek pozostałych Forumowiczów, to stały, codzienny "punkt" Kafeterii; można spokojnie stwierdzić, że "dzień bez 'niedziewic', to dzień stracony", hm... ; - D Ale zupełnie serio teraz. Bywa tak, jak napisałeś. Mężczyźni bywają okrutni, jeśli chodzi o niestabilność uczuciową. Rzecz jasna-nie wszyscy, ale to nie są jednoosobowe przypadki, niestety. Wątek, który założyłam, ma na celu przedstawienie tychże "niestabilności", także pod względem seksualnym (które poruszył Gość od "niedziewic"). Jeśli ktoś przeżył coś takiego, co tu napisałeś, może opisać, jak to wyglądało u niego. Jeśli chodzi o mnie, to ta sfera była przedyskutowana w bardzo dokładny oraz jasny sposób. Nie było rozczarowań, ani z jednej, ani z drugiej strony (choć to już sami oni wiedzą najlepiej; nie mnie to oceniać).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu jestes zbyt glupia i lecisz na dupkow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu z godziny 21:39, hm, fakt, to, że "jestem głupia", uświadamiałam sobie za każdym razem, gdy mój związek dobiegał końca. Wiele razy to sobie wyrzucałam, mówiąc na siebie jeszcze gorsze rzeczy. Ale kto był bardziej głupszy, ja, która w pełni ufałam, czy facet, który odchodził bez słowa pożegnania i racjonalnego wytłumaczenia-oto jest pytanie. Na tym polegała jedyna moja głupota. Co do drugiej części Twojej wypowiedzi, to tutaj też masz rację, jakby nie patrzeć. Dupkami (choć to i tak bardzo delikatne określenie) byli ci, którzy sami z siebie zrobili kłamców. Bo kimże jest człowiek, który, nie dając jasnej, definitywnej i szczegółowej odpowiedzi, dlaczego odchodzi, mówił na samym początku znajomości tak piękne, mądre i spójne słowa o wierności, lojalności, przywiązaniu, więzi, i innych takich? Twój komentarz, Gościu, choć miał wydźwięk prowokacyjny, został napisany właśnie tak, by tą prowokacją nie był, ponieważ przyznaję Ci rację. Głupia, to byłam wówczas. Dziś "odgłupiałam", a d**ek pozostanie dupkiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu gościu z 15.44 z wczoraj :) Pisząc tamten post chodziło mi tylko i wyłącznie o odpowiedź na tekst o "niedziewicach", ale absolutnie i ani trochę o Ciebie autorko, o to jak to było w Twoim przypadku itd... Mam wrażenie, że tak to troszkę odebrałaś, bo piszesz, że u Ciebie było ok i już opisane itd. Nie wnikam :) Ale rozumiem, że po wielu dziwnych, atakujących postach można się odruchowo i na zapas "bronić". Tak tylko wyjaśniam, że chodziło mi wyłącznie o wyjaśnienie tamtemu gościowi od niedziewic, że głupio pisze :) ale oczywiście on się już nie odezwie po moich argumentach ;) Zapewne to co napisał to wszystko co wie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu z godziny 12:56, w porządku, rozumiem. Jednakże, dziękuję również za Twój głos w tej sprawie. Cóż, Gość od "niedziewic" (dawniej chyba także i od "bedbojów", ale to już mu przeszło, hm) jest tutaj stałym Forumowiczem; ciągle ma "twarde argumenty", "niezbite dowody", jednoznacznie ocenia każdą z kobiet, oczywiście-we "wiadomy" sposób. Jak się nie mylę, na tym temacie jest od samego początku, więc "trochę" się go już tutaj naczytałam. Ale nie uważam go za "szkodliwego". Niech sobie twierdzi, co twierdzi. I tak już się nie zmieni pod tym względem, tak myślę. Przymykam na to oko. Spodobał mi się, Gościu, całokształt Twojej wypowiedzi, mimo, że nie była ona skierowana do mnie bezpośrednio. Gość od "niedziewic" jest (chyba) "jednokomentarzowy"; pisze, co myśli, i leci na kolejny temat, by wspomnieć o tych "złych" kobietach przy okazji wątku o czymś zupełnie odbiegającym. No, nic... Gościu, jeszcze raz dziękuję za Twój komentarz; miło, że zostawiłeś tutaj swój ślad. Pozdrawiam, życząc wszystkiego najlepszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak chcesz wiedziec co on myśli,co czuje,czy przerwa Wam pomoże, napisz do mojej wróżki Sofii,jest świetna. Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu z godziny 10:50, pamiętam, jak pisałeś do mnie na samym początku istnienia tego tematu, również proponując mi usługi tejże wróżki. Podziękowałam Ci wtedy, podziękuję również i dziś. Wybacz, ale nie wierzę w tego typu rzeczy. Choć miło byłoby znaleźć kogoś, kto znałby w stu procentach przyszłość każdego z nas... No, ale życie, to nie bajka, niestety... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety jak autorka nie nadaja sie na zony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu z godziny 15:24, ooo, to bardzo ciekawe, co napisałeś. Mógłbyś, proszę, dokładniej określić, co miałeś na myśli, stwierdzając, że "nie nadaję się na żonę"? Zaintrygowała mnie Twoja wypowiedź. Wiesz, Gościu, jesteś pierwszą osobą, która rzuciła w moim kierunku takie stwierdzenie. Naprawdę. Nie wiem, jednak, czy pisałeś to w formie komplementu, czy w formie kąśliwości. Jeśli nadal czytasz mój wątek, to, proszę, napisz, co miałeś na myśli. Nie mnie oceniać, czy nadaję się na żonę, czy nie, ale poruszyłeś ciekawą kwestię, która dotyczy mojej osoby. Dałeś mi teraz, Gościu, nie lada pretekst do zastanowienia się nad tym stwierdzeniem, hehehe. Nie mogłam, niestety, odpowiedzieć na Twój komentarz wcześniej, ale jeśli tu nadal jesteś, to odpowiedz, proszę, co miałeś na myśli, rzucając krótki, acz intrygujący wpis. Nie będę się gniewać, jeśli będzie on negujący, bo nie takie rzeczy już tu czytałam, więc luzik. Hm, no, to czekam na Twoją odpowiedź, Gościu. Mam nadzieję, że jeszcze się tutaj odezwiesz. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, jasne, nie nadają się... Ufające, kochające kobiety, wierzące w drugiego człowieka i dbające o związek - no faktycznie, dramat... najgorsze żony świata... Tak dla jasności, żeby ktoś tego nie wziął dosłownie napiszę, że to była ironia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu z godziny 21:36, bardzo dziękuję za te słowa, które odebrałam jako komplement. Jeśli o mnie chodzi, to nie znam kobiety, która nie doceniałaby podobnych cech u mężczyzn, a dokładniej-u tego jednego, jedynego. Chyba każdy pragnie, by był traktowany fair, lojalnie, z szacunkiem. Zresztą, to podstawa relacji międzyludzkich, nie tylko tych, które mają panować w związkach. Tak po prostu, po ludzku, chodzi o dobro. Szeroko pojęte. Nie wiem, co Autor, który napisał do mnie po 15-nastej, miał na myśli, ale bardzo chciałabym się tego dowiedzieć. Jestem pewna, przekonana, że każdy, kto kocha uczciwie, chce być traktowany w taki sam sposób. Co do tego nie warto nawet dorabiać jakiejś ideologii. Przykłady z moich związków, to przykłady, niestety, negatywne, które kończyły się w bardzo przykry sposób, ale nie zmieniają one mojego myślenia, choć teraz już wiem, na co będę musiała uważać (ale to i tak może okazać się złudne, bo nie posiadam "skanera" ludzkich myśli). Cóż, może nie każdy lubi być traktowany fair, hm..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiedzialem Wiedzialem aha.. Wiec ty chcesz panowac w zwiazku pod pozorem bycia dobra i wierna. Dziwisz sie ze uciekli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×