Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość izka332

zmeczenie dzieckiem

Polecane posty

Gość izka332

mój syn ma 3 lata. ostatnio musiałam zmienić wymiar swojej pracy i pracuje dużo mniej a co za tym idzie dużo więcej czasu spędzam z dzieckiem w domu i to co mnie kiedyś bawilo zaczyna mnie zwyczajnie wkurzac. wcześniej jak wracałam z pracy to zawsze bylam za synem steskniona, poswiecalam mu kazda wolna chwile. były wspólne zabawy, wypady do zoo, do muzeów, jakies kinderplanety, basen. teraz nie mam pojęcia czym mu wypelniac czas jak kilka dni musze z nim spedzic w domu. to pewnie moja wina, bo mu wcześniej za bardzo nadskakiwałam i on się teraz w ogole nie potrafi sam sobą zajac, ciagle czegos ode mnie chce, mamo pic, mamo jabłko obierz, poscigajmy się autami, potrafi mnie sciagac z sedesu albo marudzić jak biore 5 minutowy prysznic zebym już się z nim bawila. puszcze mu bajki żeby mieć chwile wytchnienia tpo poogląda chwile i steka, ze chce inny odcinek, za 3 minuty kolejny. robie sobie glupia kawe to musze 3 razy przerwac bo akurat odpadlo mu kolo od autka wiec zada zebym naprawila itd. chciałam go wyslac do przedszkola, ale nie ma miejsc na pelna opieke i tak cudem mi się udało wyblagac w jednym żeby go przyjęli na te kilka dni kiedy musze być w pracy. maz wraca do domu, ledwo cos zje i od razu młody nas ciagnie do zabawy, nawet nie możemy spokojnie pogadać, bo nam wchodzi w slowo, zachowuje się tak jakbyśmy nie mieli prawa w jego obecności się przytulic, zamienic kilka slow, zlosci się jak sobie poswiecamy uwagę. wiem, ze z jednej strony to taki wiek, ze dziecko jest bardzo egocentryczne, ale może można cos zrobić żeby go spacyfikować, nauczyć samodzielnej zabawy. na domiar zlego te jego prośby o uwagę, zabawe to zwyczajne zadania. po 100 razy powtarzam, ze jak cos chce to powinien poprosić a on i tak swoje 'daj' 'zrob'. już nie wyrabiam, czasami go po prostu zaczynam olewac, ide sprzatac czy wstawić pranie to i tak chodzi za mna, czepia się nogawki, powtarza zebym zrobila cos później. na domiar zlego jest przy tym starsznie wrażliwy. kilka razy zdarzylo mi się na niego krzyknąć to się tak na mnie popatrzyl ze lzami w oczach i tekstem 'mamusiu czemu krzyczysz', ze później miałam wyrzuty sumienia przez następne dni. albo jeszcze gorzej. widzi, ze jestem zla, bo mnie maltretuje o zabawe, mowie, ze teraz mama ma czas dla siebie to podchodzi do mnie, przytula się mowi, ze mnie kocha i ze jestem slodka i mila. wtedy mnie rozwala i nie umiem odmowic. z jednej strony wiem, ze to szantaż a z drugiej to sa sytuacje, w których chyba większość matek poczulaby się wyjątkowo. nie wiem już co robic i jak go wychowywać. jak tak dalej pojdzie to wyrośnie z niego narcyz przekonany o tym, ze caly swiat ma mu nadskakiwac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oddajcie go jakiejś babie na przechowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Męczący jest to fakt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podrzuć dziecko babci lub dziadkowi, bo ich dzieci nie męczą, jak wiedzą wszystkie młode mamy. Podrzuć i w tango.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kup timer, taki zwykly kuchenny z dzwonkiem i nastaw an 5 min. Wytlumacz synkowi, ze do dzwonka ma sie bawic sam. Po kilku dniach zrob z tego 7 min, potem 10. Z czasem zalapie o co chodzi :) I cieprpliwosci, badz konsekwentna ale cierpliwa, synak z tego wyrosnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swoje dziecko od kiedy zaczelo kumac cokolwiek uczylam ze mam czas dla niego i mam czas dla siebie. Musial to zaakceptowac bo nie jestem na jego kazde zawolanie. Kiedy ja mam obrac mu jablko lub podac mu cos z wyzeszj polki to nie ignoruje ale jesli on sie bawi sam to sam a nie mamo podaj kredke. Ciekoz bedzie ale musisz byc stanowcza. Nie jestesmy tylko matkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem autorką, ale mam taki sam problem z córką i wiem, że o cierpliwość jest bardzo trudno. Im dziecko starsze, tym wieksza nadzieja, że stanie się bardziej samodzielne, pobawi się samo, zajmie czymś na dłużej. O ile u niemowlaka "mama, mama" tak nie denerwuje, bo wiadomo, że tak małe dziecko długo samo nie posiedzi, o tyle u trzylatka to ciągłe wołanie doprowadza do białej goraczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izka 332
no wlasnie od kiedy musiałam zrezygnować z pracy na pelny etat mam wrazenie, ze jestem już tylko matka. jak pisałam, maz chętnie by się nim zajal, pobawil się z nim tylko co z tego skoro syn oczekuje, ze jak jesteśmy we trojke w domu to cala uwagę będzie poswiecona jemu :/ probowalam zamykac się w sypialni ale to skutkuje dobijaniem się i wrzaskami zebym do nich wyszla, bo przecież co ja tam niby sama mam do roboty... czasem wyjde po południu, umowie się z kolezanka na kawe czy drinka to nie mija godzina a maz dzwoni i mowi, ze w domu jest Sajgon, ze młody sterczy w oknie i ryczy za mama albo się wścieka, ze sobie poszlam :( sama jestem sobie winna i chce to patologiczne przywiązanie jakos ogarnąć tylko nie wiem jak po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety, wg mnie to typowe zachowanie jedynaków. oczywiscie nie namawiam nikogo na kolejne dziecko, ale fakt jest taki, ze dwójka dzieci (i wiecej) to po okolo 1-2 latach sajgonu duuuuzo wiekszy luz i spokój. ja mam blizniaki i bawia sie same, ze soba. ja czasami wrecz im przeszkadzam :) natomiast uzaleznienie dziecka od matki to inna sprawa, bardzo łatwo wpasc - trudno sie z tego wyplatac. ja zawsze sie starałam, zeby moje dzieci miały regularny kontakt nie tylko z nami - rodzicami, ale tez dziadkami z obu stron, ciotkami, przyjaciółmi rodziny itd, a ostatnio przychodzi do nas opiekunka, która wdrazam aby mogla samodzielnie zajac sie dzieciakami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zle jak nie ma wsparcia meza w tej kwestii gdyz podczas twojej nieobecnosci powienien wysilic siw i zajac mu czas tak zeby nie kojarzyl twoich wyjsc z czyms zlym. Ja staralam sie zeby moje wyjscia kojarzyly mu sie dobrze. Zawsze mowilam dziecku od malego ze ja wychodze i bede nie na godz tylko np po twojej kolacji i wrocic. Z poczatku mozw byc ciezko ale jesli maz i ty bedziecie konsekwentni to sie uda. Tak samo wc czy prysznic. Zobacz czy dziecko nie zrobi samo sobie krzywdy dajesz mu zajecie np rysowanie i mowisz ze idziesz sie kapac i wyjdziesz np za 10 min (pomocny jest minutnik) i wychodzisz po 10 a nie na placz choc w tym czasie tak moze byc. I tak jak ktos napisal z czaswm dluzej. On pomimo ze ma 3 lata i duzo rozumie moze nie rozumie zmiany jaka zaszla i moze boi sie ze go zostawisz odejdzisz. Musisz mu mowic co bedziesz robic i za ile skonczysz i nauczy sie ze nie zawszw moze przy tym byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izka332
mój maz to w temacie wymagania czegokolwiek od syna kompletna doooopa z uszami i przykro mi to pisać, bo go bardzo kocham, ale slepa nie jestem. probowalam mu kilka razy tlumaczyc żeby pacyfikowal syna jak się wścieka kiedy wychodzę, ale on robi smutne oczy kota ze shreka i twierdzi, ze ma wyrzuty sumienia jak musi tak patrzeć na jego placz i histerie. twierdzi, ze za dużo pracuje, ze to pewnie dlatego syn tak się zachowuje, bo czas, który możemy spedzic we trojke jest dla syna za krotki itd. ale kurde, takie jest zycie. ja się naprawdę boje, ze syn nie będzie potrafil sobie później radzic z tym, ze nie wszystko jest na kiwniecie palcem, ze nie będzie caly czas tak, ze każdy mu będzie nadskakiwal. jak jest te kilka dni w przedszkolu to babka mowi, ze syn sobie super radzi sam, potrafi się skupic na zajęciach plastycznych itd. a w domu tego w ogole nie widac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z koleżanką od bliźniaków. Pamiętam jak byłam w ciąży z drugim dzieckiem planowanym jak pierwsze mialo parę miesięcy. Ile to ja się na słuchałam ze dzieci rok po roku i w ogóle po co mi dwójka. A teraz nie mam problemów, bawią się razem. Sajgon byl przez pierwszy rok, moze półtora, ale teraz to istna sielanka w porownaniu z tymi tematami bo podobny niedawno był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja sie nie zgodze, mam corke jedynaczke i nigdy sie tak nie zachowywala. Ale u nas byl rozgraniczony od poczatku czas dla dziecka, czas na obiad, odpoczynek itd. Nie bylo latania na zadanie, bo dziecko chce. Po prostu Twoj syn jest rozkapryszonym manipulantem, wystarczy, ze zaplacze czy smutna minke zrobi, to juz lecicie na zawolanie. Nie rozumiem, jak mozesz pozwaoac dziecku sciagac Cie z sedesu czy ponaglac podczas prysznica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoj synek musi zrozumiec ze nie jest pepkiem swiata a ty jego niania sprzataczka kucharka pania od zabaw itp. Jak jest czas na zrobienie obiadu to jest czas na obiad. Moj tez probowal plakal, przychodzil, odchodzil znowu rzucal sie na podloge obok on jest uparty i walczy o swoje ale nauczyl sie ze jak mowie nie to choc by mi sie seece krajalo a nie raz bylo mi szkoda i sama lzy mialam w oczach to nieustepowalam. Nie to nie o teraz jak ma 5 lat wystarczy jedno moje nie. Nie ma ze robi maslane oczy czy placze bo on wie o tym ze dziala a jak nie dziala przez minute to wie ze zadziala po pol godz i bedzie dotad probowal az osiagnie efekt. Wyobraz sobie syt w ktorej mowisz swojemu dziecku ze nie moze wejsc do lazienki bo mu nie pozwalasz i juz on w placz ty zmieniasz zdanie a co jesli twoje dziecko sie kiedys naprawde bedzie balo i spyta mamo czy jest to bezpieczne? A ty powiesz tak a on wie ze przeciez za chwile mozesz zmienic zdanie. Dzieci poprzez zakazy i kary a nie tylko nagrody wyrabiaja sobie poczucie bezpieczenstwa. A maz jak tak ma trudnonjak nie umie sobie poradzic to niech przynjamniej nie dzwoni jak cie nie ma. I nie mowi ze szkoda mu bo jak za 10 lat przyjdzie i powie ukradlem a on go po glowie poglaska bo szkoda bedzie go ukarac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 14:46 Masz rację moja córka ma 6 lat jest jedynaczka i nigdy się tak nie zachowywała to kwestia wychowania przez pierwsze dwa lata opiekowałam się nią sama z mężem potem poszłam do pracy i opiekę przejęła tesciowa corka jest rozpieszczona ale jest taka jak syn autorki od września siedzę w domu będziemy mieć drugie dziecko corka jest nauczona samodzielności bawi się sama czasem gramy w rodzinne gry ale nigdy mnie z kibelka nie zganiala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez jestem mama jedynaczki i takich cyrkow nigdy u nas nie bylo. Corka pyta czy moze to czy tamto, ale obsluguje sie sama (ma 5 lat). Jej zabawki sa w miejscu dla niej dostepnym. posilki so o ustalonych godzinach i to jaj ja wolam. podjadania miedzy raczej nie akceptuje. To nie jest tak, ze nigdy sie z nia nie bawie, ale jesli chce budowac cos z klockow to wola mnie jak skonczy, zeby sie pochwalic, jak cos na niby gotuje, to czestuje mnie tylko na koniec, jak jej sie cos znudzi to sama po sobie sprzata. w ten sposob obie jestesmy szczesliwe. Ni pozwol wlezc sobie na glowe, bo z wiekiem bedzie coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×