Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość gość

3 lata z autystą ma dość, nienawidzę swojego dziecka.

Polecane posty

Gość gość
Matek wychowujących w Polsce autystyczne dzieci są tysiące I jakoś mało która oddaje do przytułku, a szczególnie takie maleństwo Gorzej jest z dorosłymi z ciężkim autyzmem. I też wiele rodzin się opiekuje i nie oddaje nigdzie. Niektóre dzieci nawet bez autyzmu zaczynają mówić nawet w wieku 5 lat Wy jakieś jesteście zdemoralizowane i wynaturzone. Może jak będziecie chore i stare to też chcecie iść do jakieś przechowalni-umieralni ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zabij gnojka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:38 hamuj słownictwo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:38 Hamuj ze słownictwem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama mam takie dziecko i nie jest łatwo ale to nie prawda że te dzieci nic nie rozumieją. Mój ma już 8 lat i jest bardzo inteligentnym dzieckiem. Ze zdrowym dzieckiem nie da się siedzieć całego dnia bo można zwariować. To samo z takim. Oddaj go do jakiejsc placówki na cały dzień, niech się nim zajmna. A Ty żyj swoim życiem. Ja kocham swoje dzieci (mam 1zdrowe i jedno z autyzmem ) ale wiem ze najgorsze co można sobie samemu zafundować to udupic się w domu. W imię czego ? Od tego sa przedszkola, szkoły, ośrodki.Mój syn z autyzmem chodzi od 2.5 roku życia do przedszkola, teraz szkoła. Jak będzie dorosły pójdzie do pracy, może "pracy"? Ale na pewno nie pozwolę aby siedział w domu cały dzień. Ja mam pracę, swoje hobby, czas z mężem tylko dla siebie. Dzięki temu żyje normalnie. Weź się w garść bo nie jesteś skazana na gorsze życie. Idź do pracy, ubierz się ładnie. Trzeba obalać mit ze jak się ma takie dziecko to już pozostaje siedzenie w domu na glodowym zasiłku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja od dawna wiem że baby nawet mamuśki a może przede wszystkim to wredne sucze bez wyobrażni,nie mówię o autorce ,jej współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To mój kot bez przerwy nie miauczy Gorszy ten mały gnojek od zwierzęcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, proszę przeczytaj, znam się na tym. Wiem, że Ci bardzo ciężko, wiem doskonale. Odpowiedz sobie sama przed sobą na pytania (mnie już tu nie będzie): -bijesz swoje dziecko? -tracisz panowanie nas sobą? -krzyczysz na nie? -nie okazujesz mu uczuć? -Jesteś dla niego OBOJĘTNA? Bo widzisz -sama terapia dziecka NIC nie pomoże, bez pracy w domu. To co się dzieje w domu jest najważniejsze, terapia dla dziecka to wsparcie dla pracy w domu. Praca w domu to przede wszystkim uczenie dziecka okazywania uczuć, czułość, spokój, uporządkowany rytm dnia. Kto ma go nauczyć tego co najważniejsze. jak nie ktoś, kto kocha. Ale Ty twierdzisz, że go nie kochasz. To naucz się go kochać. Zacznij od tego, że codziennie przez 15 minut zrobisz coś z nim, tylko dla niego. Potem wydłużaj ten czas. On nie robi Ci na złość, to nie jego wina, że jest chory. To smarowanie ściany, wrzucanie rzeczy do WC to są jego komunikaty do Ciebie, jego krzyk na to, co dostaje od Ciebie. Znam się na tym, to zachowanie to są jego komunikaty. Weź urlop, wyjedź sama na tydzień. Kup jakąś porządną, sensowną książkę o chorobie Twojego dziecka. Wróć. Idź na psychoterapię. Bardzo potrzebujesz psychoterapii (TY -nie dziecko. I to psychoterapii, a nie pogadanek z psychologiem, szukaj psychoterapeuty, a nie psychologa - większość z nich nie ma uprawnień do psychoterapii. 3 tygodniowa psychoterapia z pewnością pomoże!) I wtedy podejmij decyzję, co dalej. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże... ile tu patologii, ile nienawiści, głupoty....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A oprócz tego ile pychy, przekonania o własnej wspaniałości. "ja to bym nigdy nie oddała, bo ja to jestem wspaniała, idealna i doskonała". Każdy człowiek ma punkt krytyczny, w którym się załamuje. Każdy. Ale wy o tym nie wiecie, bo po pierwsze jesteście za głupie, a po drugie nigdy nie zostałyście przed tym postawione. Autorka właśnie do tego punktu doszła. jej post to krzyk bezsilności, wołanie o pomoc. Ale co durne kafeterianki mogą o tym wiedzieć. Nie tylko głupota ludzka jest nieskończona ale również podłość, miałkość i obłuda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzka789
Witam:-) Doskonale Cię rozumiem, sama ma nastolatkę z autyzmem. Na początek zajęłabym się bezsennością syna, terapie i inne cuda później... Moja córka w wieku 10 lat też wybudzała się w nocy zwykle ok.1.00 i tak krzyczała ze dwie godziny, nie sposób było ją uspokoić. Chodziliśmy ledwie żywi, ona zresztą też... Na szczęście minęło po tym jak przyjęła antybiotyk na zatoki. Być może coś boli Twoje dziecko a on nie jest w stanie tego zakomunikować. Dziecko z autyzmem potrzebuje spokojnego, zrównoważonego rodzica. Ono chłonie nasze emocje jak gąbka. Wiem, że jest to bardzo trudne ale inaczej się nie da. Ja na Twoim miejscu poszłabym do psychologa ale ze sobą, potrzebujesz pomocy. Ono broi nie dlatego, że robi Ci na złość tylko dlatego, że jest chore. Nie zapomnę jak swoją 5 letnią córkę sadzałam po raz enty na krzesełku żeby zaczęła ćwiczyć Opieka nad dzieckiem z autyzmem jest piekielnie wyczerpująca, potrafi wykończyć psychicznie... Dzieci dobrze wycisza huśtanie się, może zamontuj mu huśtawkę, może to go trochę uspokoi. Dużo cierpliwości Ci życzę , z czasem będzie coraz lepiej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zaprzeczę, że praca z takim dzieckiem jest bardzo trudna i rzeczywiście potrzeba dużo siły, żeby to wytrzymać. Ale TY jesteś jedyną osobą, która jest w stanie mu pomóc. Może on nie okazuję tego, ale on Ciebie bardzo potrzebuję. Znam kobiety ze zdrowymi dziećmi i one tez miały ciężką depresję, to nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie co Ty przeżywasz. Może spróbuj iść do terapeuty albo psychologa, musisz najpierw pomóc sobie, żeby mieć siłę pomóc swojemu dziecku. To co napisałaś o armagedonie w domu to zdrowe dzieci tez tak potrafią. Poleciłabym Ci książkę ,,Wczesna diagnoza i terapia dzieci ze spektrum autyzmu"-Cieszyńskiej, tam jest mnóstwo informacji na temat autyzmu. A także jak ćwiczyć z takim dzieckiem, ono jest jeszcze małe, jest szansa, że w dużym stopniu możesz go z tego wyciągnąć, tylko prawdą jest to, że trzeba w to włożyć dużo pracy. Tam są też zadania dla całej rodziny, może poproś kogoś o pomoc jeżeli masz taką możliwość. Przedszkole, to zawsze przedszkole tam Pani ma 15 dzieci i raczej nie zajmuję się dzieckiem indywidualnie, bo po prostu nie jest w stanie. Ale co prawda Ty możesz w tym czasie odsapnąć, a Twoje zdrowie jest równie ważne, bo potrzeba na prawdę dużo siły na to. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A są tacy co mówią, że chore, upośledzone dziecko to szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzka789
Tacy, którzy twierdzą, że chore dziecko to skarb, to sami wymagają leczenia psychiatrycznego. Moim zdaniem opiekując się dzieckiem niepełnosprawnym zwłaszcza dzieckiem z autyzmem, samemu można " ześwirować". Trzeba umieć zachować dystans inaczej depresja, nerwica lub inne schorzenie na pewno nas dopadnie. Jednym z najtrudniejszych okresów rozwoju dla autysty jest dojrzewanie. Właśnie to przechodzimy:-( a było już tak dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też są momenty, że nienawidzę autyzmu mojego dziecka. Jest to straszny przeciwnik, trudny do okiełznania i zrozumienia. Najważniejsze wyznaczyć dziecku zasady i trzymać się ich do upadłego. Mój mąż pozwalał naszej córce na wszystko, spełniał każdą zachciankę bo ona mówiła, że jest taka nieszczęśliwa i robiła maślane oczy. Rezultat: jest nieposłuszna, robi co chce. Wszystko stara się wymusić krzykiem, wrzaskami a jak to nie pomaga to agresją w stosunku do mnie. Nie raz chodziłam posiniaczona, poobijana ale powiedziałam dosyć!!! Terrorystka jest teraz nastolatką, większą ode mnie. Od jakiegoś pól roku jak mnie uderzy to oddaję, jest lament, że ją boli i płacz. Mówię, mnie też boli... Jak wpada w szał to dostaje niezbyt mocno pasem w pupę i jest spokój... Odzwyczaiła się od używania przemocy, bo wie, że nie warto, bo oddam... Trzeba być spokojnym i zrównoważonym ale jak ktoś nawet nasze dziecko zagraża naszemu bezpieczeństwu to trzeba się bronić. Kocham ją najbardziej na świecie ale jak wpada w szał to najchętniej wyszłabym po przysłowiowe bułki i nie wróciła... Niech tatuś się z nią męczy skoro tak ją wychował, autyzm też odziedziczyła po jego rodzinie... Dyrektor szkoły do której uczęszcza twierdzi, że jest inteligentną manipulatorką i ma rację, niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie załamuj się, tutaj na forum jest kupę głupich bab, które karzą rodzić każde dziecko, także niech tera te głupie małpy ci pomagają fizycznie w odchowywaniu twojego chorego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze ten wątek dawno juz nie istnieje. Odkopałam go przez przypadek, szukając wiadomości na temat autyzmu. Mam nadzieję, ze Autorka nie oddała nigdzie synka, i że jego funkcjonowanie się poprawiło. Wiem co piszę, sama kiedyś znalazlam się na dnie wyczerpania psychicznego i fizycznego przez chorobę dziecka. Jednak oddanie/ pozbycie się nie jest najlepszym wyjaciem i tylko matka moze zrozumiec co mam na myśli. Jednak nie o tym wcale chcialam pisać. Dla mnie, tu na tym forum, niesamowitym zaskoczeniem było, ze osoby tak zaciekle walczace o ,ocalenie’ za wszelka cenę dziecka bo to człowiek, ktory zasługuje na miłość itp, jednocześnie nazywały siebie na wzajem , upośledzonymi’ , ,niedorozwinietymi’ etc. O ironio! Ludzie, wy broniąc tych wszystkich chorych jednocześnie im ubliżacie i nimi poniewieracie. Wstyd i szkoda słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona

Ja mam syna z autyzmem 12-letniego,

Na początku naszej drogi też był koszmarny...nie mówił, nie rozumiał mowy, psocił, wrzeszczał, jak próbowaliśmy Go ,,wyciągnąć" z Jego świata też wrzeszczał, szarpał się i nie raz i nie dwa mi się oberwało, nie spałam w nocy, bo co chwila miałam pobudkę ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby go gdzieś  oddać.

Absolutnie nie krytykuję osób, które oddają swoje dzieci do ośrodków, ale ja cały czas bym myślała, że spotyka Go jakaś przemoc ze strony obcych, tyle dookoła jest zła, nadużyć wobec dzieci (https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/siostra-bernadetta-z-zabrza-koszmar-w-zgromadzeniu-siostr-boromeuszek/77v8s7d ) .

Najlepiej więc posłać dziecko do placówki dziennej, aby osoby zorientowane w autyźmie (czyli przedszkola i szkoły dla dzieci z autyzmem) nauczyły nas rodziców, jak silnej konsekwencji potrzeba przy wychowywaniu takich dzieci, ktoś w początkowym etapie ,,powinien wiedzieć od nas, rodziców, lepiej".

Mój syn dopiero, kiedy trafił do przedszkola dla dzieci z autyzmem pracującego terapią behawioralną, , odkryłam receptę na zapanowanie nad Nim. Najpierw ,,czarną robotę" wykonały za mnie terapeutki, które zbudują dziecku system motywacyjny. Nie wolno stawiać sobie zbyt wielu celów, w autyźmie najczęściej na wypracowanie czegoś trzeba długo poczekać, ALE BEZWZGLĘDNIE TRZEBA SŁUCHAĆ ZALECEŃ TERAPEUTY I CHOĆBY NIE WIEM CO, TO DZIECIAK NIE MOŻE DOSTAĆ TABLETA JAK JEST NIEWSPÓŁPRACUJĄCY, bo nagradzamy te złe zachowania.  

Jestem rodzicem, który, kiedy dostrzegł, że mój syn słucha obcej pani, natychmiast postanowiłam się uczyć i kiedy terapeutka pracowała w naszym domu (prywatnie rzecz jasna) , siedziałam z nimi i pracowałam pod Jej okiem....najpierw wydawało mi się, że w porównaniu z nimi jestem beznadziejna...ale to też kwestia osoby uczącej.....potem poprosiłam w przedszkolu, żebym mogła wchodzić na zajęcia i żeby pracować z synem pod okiem terapeutki. I PRZYSZŁO TO Z CZASEM, ŻE NIE CZUJĘ SIĘ PRZY SYNU BEZSILNA BO WIEM PO TYLU MĘCZARNIACH JAK GO WYBIĆ, KIEDY OGARNIA GO SZAŁ. RADZĘ SOBIE I KAŻDY MOŻE DOJŚĆ DO TAKIEGO MOMENTU W ŻYCIU. Tak mamy gorzej w życiu z dzieckiem niepełnosprawnym, nie ma planu leczenia w autyźmie, błądzimy po omacku, do wszystkiego dochodzimy sami, ale korzystajcie z moich doświadczeń i weźcie się w garść. Też mnie przeraża myśl o Jego przyszłości, ale liczy się tu i teraz.

Obecnie wykonuje polecenia, zdarzają się zachowania agresywne, ale wiem jak sobie radzić, bo mnie tego nauczyli, chciałam się też tego nauczyć i choć teraz syn jest całkiem silny, bo waży 52 kg., jakoś idzie nam życie poprawnie, choć nieidealnie....jak się wydziera to zakładam słuchawki na uszy i Go ignoruje, zmęczy się za chwile, a jak jest grzeczny i wraca do wykonywania poleceń to zmieniam natychmiast nastrój i jestem miła, zaczynam reagować na Niego i tak trzeba, rodzice muszą się tego nauczyć.

Innych dzieci nie mam i wcale za tym nie tęsknię....znam ludzi którzy mając pierwsze dziecko z autyzmem zdecydowali się na drugie i drugie też mam autyzm! Moja sytuacja jest już w miarę opanowana.....ale jest to trudne macierzyństwo.....

Iwona.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Mój syn ma podejrzenie aspergera. Ma 2 lata. W porównaniu z tym co napisała autorka moje życie to bajka. Z dzieckiem jest kontakt, pokazuje palcem, wykonuje polecenia chyba że zlosliwie nie chce,ale i tak moje życie jest ciężkie. Dopiero w wieku 21 miesięcy zaczął chodzić,  wpada w straszną złość z byle powodu. Jest coraz cięższy i coraz ciężej nad nim zapanować. Pediatra zalecila neospasmine w tych najgorszych momentach szału i ryku. Ma rozne jazdy typu: ma apetyt ale je tylko w domu. Poza domem nic do ust nie wezmie. Boje sie co w przedszkolu bedzie jadl. Tez wpadam w bezradność.  Liczę ze kiedyś się poprawi. Żyje nadzieją 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nuska

Spokojnie, moi 2 synowie z Autism spectrum, myslalam i modlilam sie do Boga ze albo cos sie stanie albo wyladuje w psychiartyku....co ci moge doradzic to wyjazd z Polski , sa fantastyczne szkoly od 4 roku zycia i super dodatkowa opieka specjalistyczna, dostaniesz takie wsparcie jakiego w Pl dlugo jeszcze nie bedzie, odzyjesz mlody sie uspokoi ...moi zdecydowanie sie poprawili i na dzien dzisiejszy mam spokoj 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga

I jak jest po 2 latach? My mamy diagnozę od 3 lat, syn jest w terapii behawioralnej, jest bez porównania lepiej. Żadne weroniki Sherborne, żadne kłanianie się drzewom, żadnych diet, syren czy delfinów, po prostu ciężka codzienna praca u podstaw w ośrodku i w domu. I do tego żelazna konsekwencja. Rezultaty są zaskakujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Hej, powiedz mi jak dalej potoczyły się Twoje losy? Czy oddałas dziecko czy coś na Was podzialalo? Czy w ogóle w Polsce są ośrodki gdzie można takie dzieci oddać? Jestem Ci wdzięczna za to co napisałaś i nigdy w życiu nie osmielilabym Cię krytykować ani podważać Twojej decyzji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola

Ostatnio natknęłam się w necie na blog: bzdurymedycyny.blogspot.com . Zerknijcie na niego mamy, które macie autystyczne dzieci i nie tylko. Ja trochę poczytałam i jestem w szoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga

Autorko czy nadla jesteś obecna w tym wątku? Powiem Ci szczerze co ja bym zrobiła. Spakowala go i zostawiła w jakimś ośrodku. Tak.. Wiem... Straszne jest to co pisze ale tak bym zrobiła. Mój mąż by mnie poparł. Kazde życie jest ważne twoje różniez. I nie możecie rezygnować z siebie bo macie chore niewspolpracujace dziecko... Mam nadzieje ze u ciebie wszytko się poukładalo... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxx

Mam dwoje dzieci. Córka od maleńkości była spokojna i mieliśmy z nią istny raj. 6 lat później urodził się syn, co prawda jest zdrowy, ale jest i od samego początku był dzieckiem bardzo absorbującym. W nocy wybudzał go ze snu byle szmer, uśpienie go było bardzo trudne, odkładanie do łóżeczka było niemal całą operacją byleby nim nie wstrząsnąć, byle nie dotknął rączką szczebelka od łóżeczka, byleby za głośno nie oddychać, a w efekcie jego spanie trwało 10-15 minut, a potem znów budziło cokolwiek, nawet szczeknięcie psa u sąsiada pod drugiej stronie ulicy i to przy zamkniętych oknach. Chodziłam jak zombie, w dzień spać nie mogłam bo miałam swoje obowiązki, ze starszą córką musiałam przecież też odrabiać lekcje, zrobić coś do jedzenia, posprzątać, no i oczywiści opieka nad młodszym synkiem, którego do płaczu i ataków złości doprowadzała byle bzdura. Sikać w pieluchy przestał dopiero  gdy miał 3 lata bo wcześniej siadać na nocnik wogóle nie chciał. Do dziś - a ma już 5 lat - ma sen jak zając pod miedzą i bywa, że wybudza się kilka razy podczas jednej nocy. Najgorzej jest gdy jest chory i ma jakieś dolegliwości, jest wtedy po prostu nie do zniesienia, jęczy, płacze, wścieka się o wszystko, nie można do niego podejść bo zaraz wpada w szał.  A normalnie gdy jest zdrowy to niby wszystko jest ok, gada, śmieje się, bawi, ale wystarczy naprawdę niewiele by wpadł w szał. Ktoś mógłby to zrzucić na karb złego wychowania i tego, że jest rozpieszczony. Tyle, że tak nie jest. Od urodzenia był nerwowym dzieckiem.  Z drugiej strony gdy jakieś dziecko nie chce sie z nim bawić, przezwie go, uderzy to bardzo to przeżywa przez długi czas.  Jest tak ruchliwy, pobudzony, że czasami zastanawiam się czy on nie ma ADHD. Im bardziej chciałam go przytemperować tym było gorzej, efekt był odwrotny, a ja byłam na skraju wytrzymałości. Teraz gdy ma napad złości to po prostu zostawiam go żeby się wyciszył, dopiero gdy widzę, że zaczyna mu przechodzić to pytam go co się stało i wtedy już jest w stanie mi wytłumaczyć bo gdybym zapytała go wcześniej podczas tego ataku szału to i tak niczego bym się nie dowiedziała wśród tych wrzasków.  Po tych wszystkich latach z nim nauczyłam się go na tyle, że wiem jak mam reagować na jego napady. Najbardziej zawsze wqurwiało mnie, gdy Młody dostawał ataku szału, płaczu i czego tam jeszcze przy babciach, ciotkach czy innych kobietach, faceci nie mają takiego fioła na punkcie uspokajania zwłaszcza cudzych dzieci jak baby właśnie. Im głośniej on płakał, tym głośniej one robiły z siebie ...ki świergoląc, gruchając, cmokając, zaczepiając go "żeby odwrócić jego uwagę i go uspokoić", a im bardziej one wchodziły w rolę, tym on  bardziej się wściekał. Nie docierało do nich, że jedyne czego on potrzebuje w momencie gdy ma ten swój atak szału to SPOKÓJ. W końcu zaczęłam dobitnie mówić im, że mają się od niego odczepić gdy on wyje bo wcale tym nie pomagają, a wręcz przeciwnie. Teraz postęp jest taki, że gdy zaczyna się robić nerwowo i Młody nie może sobie poradzić z emocjami to zanim wybuchnie zdarza się, że przychodzi do mnie żeby się przytulić i czasami to wystarczy by się wyciszył. Mój syn nie jest autystyczny, ale mimo to, nie jest łatwym dzieckiem. Generalnie w moim wywodzie chodzi o to, że każda matka potrafi wyczuć swoje dziecko i nauczyć się co u jej dziecka powoduje takie czy inne zachowania i reagować na nie.  Za tym wrzaskiem, płaczem, szałem coś się kryje, jest to sposób na poradzenie sobie z czymś. Może zachowania naszych dzieci denerwowałyby  nas mniej gdybyśmy umieli spojrzeć na świat oczami tegoż dziecka, na to co je przeraża, co je denerwuje, co wyprowadza je z równowagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Doskonale Cię rozumiem. Wybite szyby, pozrywane lampy. Mój Syn ma 15 lat i muszę Ci powiedzieć - może wcale nie być lepiej. Dopóki był mały to miałam siłę go opanować. Teraz jest silny i wysoki,nasz dom po 4 latach to wewnątrz ruina. Ja emocjonalnie jestem już na dnie, mąż zapieprza za granicą żeby spłacić kredyty na tysiące godzin różnych terapii, które nic nie dały. Jesteśmy właśnie w trakcie podejmowania decyzji nad przejęciem opieki nad nim przez szkołę z internatem. Mam nadzieję, że podjełaś słuszna dla Was decyzję. Ściskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moja sąsiadka wraz z mężem oddali 2 lata temu syna do ośrodka gdy miał 15 lat. Nie wytrzymali, bo zaczął rzucać się na nich.

Teraz żyją spokojnie,nie mają niestety więcej dzieci , jeżdżą na wczasy,spacerują,ona poszła do pracy w sklepiku.Mają spokój.Nie wiem czy go odwiedzają bo głupio pytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×