Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Witajcie Mysh, oczywiście czekamy na zdjęciową relację z Hiszpani - monitoruję swoją skrzynkę od dziś!!!! :) A tymczasem idzie jesień. Moja ukochana pora roku. Nadal mam śliwki..... I trawę do pasa, bo kosiarka nadal nie działa, załamka... Nikii - daj znać! Odezwij się! DZiewczyny, a ja już za 3 tygodnie znów wypad do Anglii . Już nie moge wysiedzieć!!!!!! Najchętniej już bym sie spakowała. Siedzę, jak na szpilkach. Teraz się pochwalę. Szczęka mi opadła, choć nie wiem, czy już Wam o tym nie pisałam, jak przypadkiem usłyszałam, jak Nastusia nuci dżingle reklamowe. Zaczęłam ją obserwować pod tym kątem i zauważyłam, że potrafi bezbłędnie powtórzyć różne krótkie melodyjki. Pamiętam jak wiele miesięcy temu, kiedy nosiłam ją na rękach usypiając, zawsze jej nuciłam \"aaa, kotki dwa\". I czesem, jak już myślałam, że śpi, to przestawałam. A wtedy ona zaczynała to nucić, bez najmniejszego fałszu. Ale wydawało mi się, że to raczej albo przypadek, albo po prostu tak się tego od maleńkości osłuchała, że wryło jej się w głowę i już. tym bardziej, że to nie jest jakaś skomplikowana linia melodyczna, więc nie widziałam w tym nic strasznie dziwnego. Ale teraz zaczynam myśleć, że Nastusia ma dość dobry słuch! ( oby tylko głosu nie miała we mnie...brrr.. ) A może Wasze dzieci też tak nucą i nie ma w tym nic szczególnie nadzwyczajnego? Nie mam żadnej skali porównawczej, więc pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie, my wyjezdzamy dzisiaj dopiero, po wczesnym obiedzie. Najprawdopodobniej na pierwsza noc zatrzymamy sie w Andorze a na druga w Hiszpanii, a to wszystko o rzut beretem od domu :) Tak naprawde to bedzie nasza pierwsza \"daleka\" podroz samochodowa z Jaskiem... Logosm, jestem pewna ze gdybym musiala jezdzic sluzbowo jak Ty, to tez wolny czas wolalabym spedzac spokojnie... No, ale cale dnie \"nic nie robie\", wiec kazda wycieczka to wielka atrakcja. A tak powaznie, lubie podroze, duze i male :) Shalla, mysle, ze Anastazja faktycznie ma doskonaly sluch i z pewnoscia nie wszystkie dzieci potrafia zanucic poprawnie zapodana linie melodyczna... A teraz i ja cos opowiem o Jasku... Oto jak wspolnie recytujemy \"Zabe\" Brzechwy ja: pewna jasiek: zaba ja: byla jasiek: slaba ja: wiec przychodzi do jasiek: doktora ja: i powiada ze jest jasiek: chora .....i tak dalej....... Podobnie rzecz ma sie z \"panem Hilarym\" :) I mysle ze stopniowo co raz wiecej bedzie tych wierszykow; Nie macie pojecia jak sie ciesze, ze jasiek \"wspolpracuje\" ;) Tutaj chodzi przeciez o jego dwujezycznosc !!!!!! Elffiku, jak czytam o twojej radosci z przyszlego powrotu przyjaciolki, to mnie gesia skorka przechodzi... Ja jestem po tej drugie stronie i w Polsce mam dwie przyjaciolki... i wiem, ze nie wroce... i mam nadzieje, ze te przyjaznie przetrwaja lata....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wow – ale Nastka pięknie mówi! Już się nie mogę doczekać, kiedy Staszek tak zacznie. Ale mam ochotę na knedle!!! Kupiłam nawet śliwki, ale co z tego, gdy na chęciach się skończyło? Katrin – czy to znaczy, że Twoi rodzice się przeprowadzili do Torunia? Mój teść mieszka w Toruniu. Elffik – ja jestem zdania, że nic na siłę. Ja bym spróbowała (chyba dla spokoju sumienia) zapewnić małej poobiedni odpoczynek, np. godzina leżenia i czytania lub oglądania bajeczek i już. Stasiek dla odmiany śpi w ciągu dnia 3-4 godziny. To z kolei przegięcie w drugą stronę. Ale ponieważ ciągle ząbkuje, żal mi Go budzić i normować J Więc nic nie robimy. Pochorowaliśmy się wszyscy ostatnio L Mysh – ale fajnie z tym wyjazdem. Jasiek pięknie mówi wierszyki. My na razie ćwiczymy wierszyk podesłany przez Elffika: Ja: jak robią rączki Staś: klap, klap Ja: jak robią nóżki Staś: tup, tup Ja: gdzie jest główka Staś: pokazuje Ja: a na brzuszku jak Staś gra Staś: bam, bam, bam I takie na razie u nas postępy językowe. Ostatnio Stasiowi spodobało się smarowanie kremem. Biorę krem na palec, robię trzy kropki na czole i mówię: czoło, czoło, czoło, kropkę na nosie – mówię nos, na brodzie, na jednym i drugim policzku, a Staś po mnie powtarza: cioło, nos, bjoda, po, po. Potem jest zmiana i Staś mnie lub tatę smaruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witam, u nas dziś tak ciepło, że trudno w biurze wysiedzieć- a za 2 godzinki wyjeżdzam. Myshko- masz racje, że pewnie gdbym tyle nie jeżdzila to jak najbardziej- zawsze świat mnie fascynował. Dziewczyny jestem pod wrażenim umiejętnosci Waszych szkrabów- moj Stach nic z tego nie potrafi, ani spiewać, ani wiierszyków- nic a nic. A Nastaka to mowi juz jak 3 letnie dziecko- widać zdolna po mamusi. no uciekam wpadlam żeby Wam tylko o pogodzie powiedzieć- jest po prostu cudnie, aż skakać z radości mi się chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Absolutnie nie mam powodów do euforii :( Wczoraj kolejny raz Nastusia miała akcję, jak z serialu \"super niania\" - z rzucaniem się na podłoge i spazmami włacznie. Cholera wie o co. Miałam ochote usiąść i ryczeć. Już nie weim co robić, ignorować? Reagować? Wiem, powinnam ignorować, ale ona przychodzi na kolanach do mnie i wyjąc w niebogłosy wyciąga rączki i woła przez łzy, że chce do mamy. I co? Jaką wiedźmą trzeba być, żeby nie uledz??? Przecież nie odwrócę się od włąsnego dziecka i nie odejdę, kiedy ona tak płacze i woła mnie. Z drugiej strony wiem, ze nie stało jej się nic złego, ze to był napad złego humoru i że może powinnam to zignorować. Ale jak??? Nie potrafię, wiem, chowam potencjalną terrorystkę. RATUNKU!!!!!!! Kurcze, przecież mnie też zdarzają się napady złego humoru i wtedy jedyne, czego pragnę, to żeby mnie ktoś kochany przytulił, a nie zignorował :( Więc co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Hejka Shalla ja nie ingnoruje - wyprowadzam Stacha do innego pokoju siadam znnim i go przytulam aż sie całkiem uspokoi- nie raz to traw nawet 10-15 minut- nigdy nie reaguje zlościa ani odrzuceniem dziecka- wedlug mnie ono samo wowczas nie wie co sie z nim dzieje. Jedyne co zawsze robie to jestem kosekwtena- jak czegos zabronie to nie ma takiej sily zebym sie złamałą- alle nie martw sie dzieci z tego wyrosną pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, właśnie miałam ochotę Cię zapytać: na co Ty masz ochotę, gdy dostaniesz szału /złego humoru? Ja w takich chwilach też mam ochotę by mnie ktoś po prostu przytulił. Nawet zdarzało mi się to tłumaczyć mężowi, że gdy jestem jędza i drę się na niego, to ma mnie po prostu ukochać. Wydaje mi się też, że dobrze jest umieć wyrażać negatywne uczucia na zewnątrz, wyrzucać je z siebie zamiast dusić w środku, bo może to prowadzić do autoagresji. Więc nie traktowałabym (przynajmniej starałabym się) takiej sytuacji jako czegoś negatywnego. Wierzę, że dzieci z czasem się nauczą bardziej właściwego wyrażania emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, Logosm, dziękuję dziewczyny. Ja mam już mętlik w głowie. Na szczęście Nastusi te ataki nie zdarzają się codziennie i tylko to mnie uspokaja, ze zazwyczaj daje sie z nią dogadać. No, ale są takie chwile, że wymiękam :( Że myślę, gdzie popełniłam błąd i że nie jestem dobrą matką. I nie chodzi tu o samobiczowanie się, ale o przyznanie się, że mam złe przygotowanie do macieżyństwa, bo nie wiem jak powinnam prawidłowo reagować. Całym sercem chcę ją przytulać, pocałować i uspokoić, a gdzieś w głowie świeci mi się alarm, że pędzę galopem w kierunku wychowania rozbestwionej egoistki, która niebawem sterroryzuje całą rodzinę i okolice :( Staram się być konsekwentna i kiedy Anastazja bez powodu nagle z uśmiechniętego dziecka przeobraża się w ułamku sekund w ryczącą bestię, to wychodzę. Chciałam jej pokazać, że takim zachowaniem nic na mnie nie wymusi i że nie robi na mnie wrażenia. Ba! Ale ona kontynuując histerię przybiega do mnie i wyjąc czegoś tam się domaga :( Przecież nie będę przed 2-latką uciekać po całym domu! A znó w takich chwilach wymuszeń przytulać ją i brać na ręce i tulić.... czy to nie utwierdza jej w przekonaniu, że oto idealna metoda, żeby wszyscy mnie słuchali? Drzeć się ile sił w płucach? Czuję się momentami taka bezradna i strasznie brakuje mi męża :( Przepraszam, że tak się Wam tu wypłakuję, ale wiem, że Wy zrozumiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, moim zdaniem dobrze robisz, jesli nie odmawiasz Nastusi przytulania... tego chyba nie mozna przedawkowac... natomiast na pewno fakt, ze ja tulisz nie powinien wplywac na zmiane Twojej decyzji... jesli powiedzialas \"nie\", to to ma zostac \"nie\". My tego wlasnie staramy sie trzymac. Jezeli oczywiscie jakies \"nie\" w ogole bylo, bo doskonale zdaje sobie sprawe, ze i wybuchy bez powodu sie zdarzaja, podobnie jak Jaskowi. Piszesz: \"czy to nie utwierdza jej w przekonaniu, że oto idealna metoda, żeby wszyscy mnie słuchali? Drzeć się ile sił w płucach?\" Mnie sie wydaje ze jesli faktycznie Anastazja nagle wybuchnela placzem... pewnie sama nie rozumiejac co sie z nia dzieje (tutaj zgadzam sie z Logosm)... a Ty ja utulilas, to nie sadze, zeby ja to nauczylo uzywania placzu i krzyku jako metody perswazji... Tymbardziej, ze jak sama piszesz, to nie sa jakies codzienne historie tylko jakies wyjatki, wyjateczki... Natomiast gdyby bylo tak, ze ona drac sie w nieboglosy probuje oderwac Cie od rozmowy z innymi osobami, to juz inna sprawa :) Witajcie po przerwie :) szykuje sie obszerniejsza relacja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh, dzięki ❤️ Nie, ona nie próbuje nigdy oderwać mnie od tego co robie, np. od rozmowy z kimś. Wręcz przeciwnie, raczej położy się gdzies w pobliżu i patrzy na mnie wzrokiem zbitego psa budząc we mnie potworne poczucie winy, że dziecko samo i smutne i nudzi się, a mama rajcuje :) Te napady histerii zdarzają się właściwie wyłącznie wtedy, kiedy np. na obiad nie ma tego, co by sobie wymarzyła ( a zawsze wymarza sobie wyłącznie serek wiejski... ). Czasem więc dostaje ten serek, bo sama go uwielbiam i dużo go jem, ale czasem usiłuję ją namówić na coś, czego sam widok wyzwala w niej straszliwą rozpacz :( Czasem taki napad złości zdarza się w chwili, gdy chce żeby gdzieś poszła, lub gdzies nie szła, bo czas spać. Wtedy zazwyczaj biorę ją na ręce, przytulam i złość się kończy natychmiast. Gorzej z tym jedzeniem.... Czekam na relacje - szczególnie zdjęciową!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kilka opowiesci z wyprawy... ktora o maly wlos nie skonczyla sie juz na samym poczatku... Jak tylko znalezlismy sie w Andorze samochod zaczal glupiec. Mielismy za soba zaledwie dwugodzinna podroz, przed nami szeeeerokie plany, a tu kontrolka na desce rozdzielczej mowi \"stop, trzeba wracac\". Zrzedly nam miny - my juz dobrze wiemy, do czego ten nasz Czarny Charakter jest zdolny, szczegolnie po ostatnich przejsciach i na holownik w obcym kraju raczej nie mielismy specjalnej ochoty - ale na krotko. Szybka narada: sprobujemy dostac sie chociaz do stolicy Andory, zostaniemy tam na noc, a potem niech sie dzieje co chce. Udalo sie! Jednak atmosfera nie-duzego ale ciasnego miasta i tlumy na ulicach sprawily, ze postanowilismy zaryzykowac i pomimo niepokojacej kontrolki (niezbitego dowodu na to ze z samochodem cos nie tak) ruszylismy z zatloczonej Andory do przestronnej Hiszpanii na poszukiawnie hotelu (tylko na te jedna noc) w jakims malym, przytulnym i cichym miasteczku, bo jak juz gdzies spac, to w ladnym miejscu, dopraszajacym sie o wieczorny spacer i tak dalej w miedzyczasie zlowieszcze swiatelko zgaslo... udalo nam sie zatem zrobic cala zaplanowana trzydniowa wedrowke Jasiek wydawal sie zachwycony. Mnie bolala glowa od nadmiaru zakretow na pirenejskich drogach, i to rowniez kiedy sama siedzialam za kierownica, a on promienial, wyciagal szyje i komentowal gory, barany, rzeki, jeziora, tunele i mosty... Wnoszenie i wynoszenie walizek, \"bon jour\" powtarzane sto razy do pani w recepcji, winda, hotelowe lozka i lazienki, kanapy w holu, inni goscie zagadujacy w nieznanych jezykach, wszystko to cieszylo, bo bylo nowe. Juz nie wspomne o jedzeniu! Jasiek, normalnie trzymajacy sie znanych potraw, tutaj przeobrazil sie w ciekawskiego smakosza. Nie moglam wyjsc z podziwu, kiedy pierwszego wieczoru wtrabil ogromna porcje \"tortilli\" czyli omleta, akurat w tym wypadku z ziemniakami - normalnie nie ma sposobu, zeby mu wcisnac jajko w jakiejkolwiek postaci! Drugiego wieczoru bylo jeszcze ciekawiej, bo to juz nie byla knajpka z plastikowymi stolikami na trotuarze, ale hotelowa restauracja ze snieznobialymi, plociennymi obrusami i serwetkami. Kelnerka zaproponowala nam zupe dla Jaska, z kluseczkami, cos specjalnie dla dzieci, spoza menu. Namawiala tak goraco, ze zaakceptowalismy. Balam sie bardzo, ze Jasiek wyrazi ochote samodzielnego jedzenia... na tym snieznobialym obrusie... wyrazil... a to byl taki rzadziutki rosolek, zadna tam grubo przetarta zupa stojaca na lyzce... Jasiek niewiele myslac zlapal za lyche (ogromna byla) i zanim zdazylam poprosic o mniejsza zaczal jesc, uparcie lowiac kluseczki. Polowa zawartosci kazdej lyzki ladowala na... ogromnym talerzu, na ktorym podana czarke z zupa.... uffff! jak dobrze ze ten talerz tam byl. Zachecony niekonczacymi sie pytaniami o to czy dobre, Jasiek glosno komentowal (bardzo glosno) na przemian po francusku i po polsku \"c\'est bon\" i \"dobra zupa\" z wysokosci swych dwoch poduch polozonych na krzesle. Nie sposob wiec bylo nie zauwazyc tego krasnalka madralinskiego Wyjezdzajac zawsze czegos zapominamy (kiedys pojechalismy do Barcelony bez myszoniowych skarpetek i pamietam, ze dzielilam z nim moje - pamiec potrafi rejestrowac dziwne rzeczy - jakie szczescie ze mam takie widzimisie i nosze skarpetki, ktore z powodzeniem mozna zakwalifikowac jako unisex ), tym razem padlo na moja lekture czyli konkretnie sierpniowy numer \"Charakterow\" nietkniety od powrotu z Polski. Kurcze, pol drogi zalowalam, ze zapomnialam, glupia! przez te trzy dni bylo tak intensywnie, ze wieczorami padalismy wszyscy troje jak na komende, zaraz po kolacjii (w Hiszpanii je sie bardzo pozno), nawet gdybym miala te \"Charaktery\" to watpie, czy przerzucilabym choc jedna strone (nawet na Kafeterie nie zajrzalam, ale to juz chyba dlatego ze Jasiek, kiedy tylko widzial ze wlaczamy komputer, domagal sie swojego \"Krecika\"). W koncu dorwalam sie do nich wczoraj wieczorem i okazalo sie, ze ten akurat numer poswiecowny jest kwestii podrozy... dlaczego czlowiek podrozuje? wczoraj zadalam sobie pytanie, co mnie gna z dala od domu. Odpowiedz nie jest prosta wcale... jedno jest pewne: podroze to koniecznosc. W moim przypadku czesto chodzi o podroze-powroty, powroty do miejsc juz znanych... Moje marzenie o spedzeniu miesiaca w Toskanii juz znacie. Ono jest ciagle aktualne. Wraca teraz ze zdwojona sila, bo ta malenka katalonsko-aragonska podroz zaostrzyla apetyt na kolejne Z ta Toskania chodzi o to, zeby tam sobie po prostu pozyc. Nie tylko biegac od zabytku do zabytku, ale po prostu tam byc, tylko tyle, tak spokojnie, codziennie, tak normalnie, w zwyklym tempie, z wieczorami tylko dla nas, albo z ksiazka, albo z internetem... ale zanurzeni we wloskosc po czubki glow, z wloskimi sklepikami spozywczymi, serami, pieczonym prosiakiem, od czasu do czasu targiem lokalnym, wloskim makaronem, wloskim poznojesiennym sloncem, eh, czy kiedys sie uda?) Krajobrazow nie bede opisywac, nie umiem, pokaze na zdjeciach... choc to moze nie oddaje w pelni... zdjec jest malo, ja jestem fotograf od siedmiu bolesci, bo zamiast lapac okazje, rozkladam sie z aparatem tam gdzie zlapie mnie \"wena\", a nie tam gdzie stoja slynne riuny Kurcze, widzielismy piekne miejsca, widzielismy i brzydkie i dziwne tez. Hiszpanskie Pireneje sa takie jakies szczegolne... i takie inne niz we Francji, ten sam masyw, a zupelnie inny Amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh ....podroze powroty.. Ja wpadlam w dolek i zaraz po urodzinach Olka lecimy na 3 tygodnie do Polski. Licze dni, godziny, minuty, sekundy.. tik tak tik tak Czy juz Wam pisalam ze bardzo Was lubie czytac? Czytam rozwniez wtedy gdy nic nie pisze. Ostatnio wydaje mi sie ze nic sensowenego nie potrafie napisac wiec czytam i .... czekam na zdjecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko, jak cudnie!!!!! Czekam na te zdjęcia. Ja mam podróże zakodowane w DNA na conajmniej 50 tysiącach genach. Nie umiem żyć bez walizek. Powroty - wiadomo - są wspaniałe, ale wyprawy w nieznane! To jest to! I tu... mam właśnie dylemat. Tak ogromnie się cieszę, ze Nastusie WRESZCIE osiągnęła wiek, kiedy bez kłopotu można ją wszędzie zabrać. Niebawem ( mam nadzieje ) odejda w niepamięć również kłopotliwe w podróży pieluchy i już całkiem będzie się nią podróżowało fantastycznie i wreszcie ruszymy na poważniejszy podbój świata. Ba.... Tymczasem bardzo marzy nam się rodzeństwo dla Nastusi.... Im wcześniej, tym lepiej. Planujemy, żeby najpierw posłać małą do przedszkola i dopiero po udanym debiucie tam za 9 miesięcy obdarować ją rodzeństwem. Ale to, licząc od dnia dzisiejszego - wyklucza mnie z dalszych podróży na kolejne 5 lat!!!!! :( I sama już nie wiem co myśleć. Nie chcę, żeby była jedynaczką. byłam ja, był mój mąż i wiemy jakie to niefajne na stare lata szczególnie. Dzidziuś więc jest murowany. Tylko kiedy????? ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Hejka, juz za chwile weekend huuuuuuuurrrrrrrrrraaaaaaaa Mysko wiesz masz racje , że chcesz do Toscani- te cudne widoki, ten klimat- po prostu raj na ziemii. Shalla jak to cudnie jest planować nastepne dziecko- wiesz spojrz na Myshkę, Kuk, Katrin one podrózują z malymi dziećmi i to częto- ja podrózuje też ze Stachem ale rzadziej. W zasadzie jak jest kasa to można podrózować, no i ogromna chęć zwiedzania świata. Niki daj znać czy wszystko oki Dynia - jak zdrowie ? Karenko życzę szybkiego powrotu dobrego humoru i energii uciekam życze wszystkim słonecznego weekendu ponoć u nas będzie pieknie- oby prognozy się sprawdziły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko...... badz dzielna.... jak ja Cie rozumiem.... tez to przerabialam... byly takie momenty, ze musialam jechac do Polski i juz... i to przeslanialo wszystko... i jechalismy.... teraz to mi juz przeszlo.... od kiedy jest Jasiek... to wszystko zmienia... nie umiem wytlumaczyc na czym to polega, ale czuje to bardzo silnie... mam nadzieje, ze ten Twoj dzisiejszy mus bierze sie tylko z Ciebie, a nie z powodu jakichs niedobrych przyczyn obiektywnych.... Shalla, ja tez, podobnie jak Logosm, uwazam ze dzieci w podrozach az tak bardzo nie przeszkadzaja. Zmieniaja charakter podrozy, to na pewno, ale nie uniemozliwiaja jej :) My myslimy o kolejnym dziecku i staramy sie tego tak nie widziec, ze na kolejne piec lat koniec z podrozami (mysle ze najtrudniej podrozowac pod koniec ciazy i z kilkumiesiecznym dzieckiem, mysle tez ze najtrudniej zrobic te pierwsza podroz :p ), my juz raczej mowimy sobie: koniec z remontami, z malowaniem itp. niebawem podesle Wam kilka zdjec... juz dawno bym to zrobila, ale internet siadl nam zupelnie, znaczy nasz operator i az zaczelismy myslec o awaryjnym dostepie przez modem... szczegolnie ze wzgledu na prace Myszonia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej! Wlasnie wyslalam Wam kilka fotek z Hiszpanii i nie tylko :) Wczoraj nie udalo mi sie bo wzielam sie za malowanie wiklinowej skrzyni, ktora kupilismy wlasnie na jaskowe zabawki. Skrzynia wydala mi sie jakas taka bladziutka, gladziutka i taka nieoprzyzwoicie nowa, nie pasowala jakos do nas... tymbardziej ze wszystkie wiklinowe przedmioty w naszym domu sa raczej ciemne i drewniane meble tez sa ciemne i stare. Dlatego wygrzebalam ze schowka resztki farby do drewna i wieczor spedzilam nadajac \"charakter\" nowej skrzyni :) Efekt bardzo dobry ! A co u Was? Jakie plany na weekend ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coz, pomimo, ze jestem tu sama samusienka pisze, zebyscie mialy co czytac :p:p:p wlasnie uslyszalam najdluzsze w pelni poprawne gramatyczne zdanie w wykonaniu Jaska, a brzmialo ono: \"Jasiek je kawe babci Yvette\" - podmiot, orzeczenie, dopelnienie, przydawka, a co do "je" to juz sie nie czepiam ;) ps. kawa byla bezkofeinowa oczywiscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh - zdjęcia fantastyczne! Aż bym wsiadła zaraz w autko i pognała gdzieś przed siebie.... Może i macie rację, z tym podróżami. Chyba wszusytko zależy od szczerych chęci i zdrowia. Ale co ja się martwię na zaps ? :) Łikend :) u mnie zapowiada się....\"bombowo\". Moja trawa osiągnęła już rozmiary zboża i zamiast kosiarki potrzebny jest kombajn. Wezwany po miesiącu ( wcześniej nie mógł ) fachowiec od kosiarek przeprowadził pół -minutową ( TAK! ) reanimację i oświadczył z uśmiechem, że TE kosierki się nie psują. Mają tylko takie system bezpieczeństwa, że jak ostrze się choćby ciut obluzuje, to silnik juz nie odpali, bo to jest niebezpieczne.... Kur...!!@#$%^$#@!!!!! To ja od miesiąca załamuję ręce nad łanami mojej trawy , a ta cholerna kosiarka wymagała tylko dokręcenia ostrza!!!!!!! Jeden ruch! 10 sekund pracy! Aż mną wstrząsnęło!!!! I trzęsie do dziś.... bo fachowiec odjechał, a ja tak szarpnęłam w złości za sznurek, że.... go urwałam..... !@#$$$$%&^*(^%*%$#^#!!! I znów czekam, aż przyjedzie i naprawi...... To chyba mi się śni, taki koszmar nie może się dział naprawdę! Tymczasem minęła połowa soboty, a ja NADAL CZEKAM na fachowca. Uhhhh A teraz weselsze rzeczy.... gdzieś wczoraj znalazłam na necie klasyfikację staruszek w tramwajach. Umarłam ze śmiechu przy babciach borostworach i babciach siato-miotach. Poszukam tego i wam wkleję. Do dziś mnie boki bolą ze śmiechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh - gratulacje dla Jasieńka!!!!! A w ogóle to jeszcze chciałam coś napisać ku radości naszych serc. Otóż nie dalej jak 2 dni temu wpadła mi w ręce gazetka ( z gatunku tych mądrych dla rodziców..... ) i wyczytałam tam o prawidłowym rozwoju 2 i 3 latków. Dlaczego jej nie kupiłam? Oto odpowiedź: 1) było tam o tym, że 2 -latek umie rozpoznać na zdjęciach i nawać 4 przedmioty ( ha ha ha, a Jasiek? A Anastazja? ) 2) Potrafi wchodzić po kilku schodkach ( ha haha, a Staś? Już pół roku temu wspinał się na drzewa! ) 3) mówi o sobie w trzeciej osobie ( Anastazja od dawna mówi w pierwszej i nie wiedziałam nawet że to niby jest dziwne ) 4) ustawie wierzę z 6 klocków ( no to już przerabialiśmy, nie? :) - dawno temu ) 5) potrafi samodzielnie jeść łyżką ( he he, nasze dzieciaki już od dawna wcinają same i nie tylko łyżką. ) 6) potrafi skupić uwagę na czymś przez dłuższą chwilę ( jasne, a Amelia i Jagódka od dawna potrafią selekcjonować zabawki, czy sortować według kolorów ) I tak dalej i tak dalej. Gereralnie mi wyszło, że według tej mądrej książeczki, to nasze dzieci powinny iść dziś do pierwszej klasy :) A tak serio, to sądzę, że nasze dzieci są całkiem normalne, tylko ta książeczka, to pewnie był kolejny przedruk z jakiegoś podręcznika dla rodziców wydanego w 68 roku.... Może na tamtejsze normy, gdzie jednak troszkę było inaczej, to dwu-latek faktycznie rozpoznawał 4 obrazki i było to normą. Cóż... Piszę to po to, żeby nam było dziś miło na sercu, że mamy zdolniutkie dzieciaczki. Szkoda, że moje nie podchodziło pod opcję \" samodzielnie korzysta z nocnika....\"... Hmmm... tu porażka. NADAL.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - cudowne zdjęcia ! :) piękne okolice :) wracając do tematu spania ... Amelia przez cały tydzień BEZ ŻADNEGO PROBLEMU usypiała niani ... co robię źle ?? :( nie wiem ... dzis mi usnęła co rpawda ale nie obyło się \"bez walki\" ehhh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku, to nie tak! Ty wcale niczego zle nie robisz! To podobno (myszoniowa kuzynka, ktora pracuje w zlobku tak twierdzi) normalne ze dzieci lepiej sypiaja i w ogole sa jakby lepiej zdyscyplinowane w zlobku czy z niania niz z mama... taki niby paradoks, a jednak mozna to w pewnym sensie zrozumiec... dziecko przynajmniej przy mamie chce \"byc dzieckiem\", kaprysic i w ogole! :) Shalla, no z ta kosiarka to gratuluje :p;) Widze ze sie naklelas jak szewc, a moze jak marynarz ? Dziewczyny, a ja wlasnie probuje ratowac archiwum rodzinne: wyslalam chlopakow samych na dluzszy spacer i zasiadlam do skanowania starych zdjec z mojego dziecinstwa, ktore przytachalam do Francji juz ponad poltora roku temu i ciagle nie bylo okazji sie tym zajac... à propos braku czasu i niemoznosci robienia pewnych rzeczy kiedy ma sie male dziecko, to ja wlasnie kiedy mysle o kolejnym dziecku, to zaraz mowie sobie tak: jej, musze tyle rzeczy zrobic teraz, bo jak juz bedziemy miec drugie dziecko to znowu na poltora roku odloze np. takie zdjecia do skanowania i wiele innych waznych spraw :p No wiec zaczelam przegladac te zdjecia i segregowac jakos, chronologicznie ukladac i tak dalej i natknelam sie na takie jedno moje zdjecie, na ktorym moge miec gdzies tak chyba ze cztrey latka, bardzo nietypowe jak na mnie... moze podesle je wam potem, to sie wspolnie posmiejemy :) na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witam, Mysko- zdiecia cudne i a miejsca- mnie urzekło miasto z kamienia- nie wiem dlaczego ale uwielbiam takie miasta- tamn xczuje xsie xducha xhistorii., Elffiku- xmnie xmnartw xię może Amelka boi się, że jak zaśnie to Ty wyjdziesz do pracy0 Stachu też niani dłużej spi niż nam, i ja mysle , że nasze dzieci tak dobrze spia przy obcych bo chcą skrócić czas jaki muszą na ans czekać. Shalla- proponuje kosę- jak trawa wysoka- tak jest o wiele wygodniej- bo sie kobieto zamęczysz. A z umietnościami to masz rację- z tym, że mysle , że tak ksiązka i tak mniej szkody przynosi, niż takie , które piszą , że nasze pociechy powinny same prawie po zakupy chodzić, wowczas nam się wydaje, ze nasze zasadniczo odstaje od grupy. a u nas nowośc polega na tym, że Stachu nie chce jechać autem- krzyczy , że jedzie autobusem- ma jakiś uklad z MZK czy co ? wiec w sobote ja z nim autobusem, a Paweł samochodem za nami, no i w niedziele też no uciekam bo praca czeka aha moze w koncu uda mi sie zmienić pracę- przeszlam juz w jednej firmie wszystkie sita- do wtorku czekam na decyzje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Logosm - trzymam kciuki za nową pracę! Mysh - świetna myśl z tymi zdjęciami z naszego dzieciństwa :) Ja też parę lat temu przekopałam parę kartonów ze starymi zdjęciami, posegregowałam i nawet część zeskanowałam. To świetna zabawa i wiele rzeczy ogląda się ze łzą wzruszenia, ale pracy przy tym jest... ho ho, ja to robiłam ponad tydzień. No, ale mój tata miał bzika na punkcie pstrykania starym zenitem, więc u mnie tych zdjęć było parę tysięcy. Najgorzej mi było się zdecydować czy segregować według osób, czy według zdarzeń? Czy według wieku, czy chronologicznie. Tak więć tak po proawdzie nadal panuje w tym chaos. Jasne są tylko takie paczuszki jak np. \" ślub rodziców\" - bo wiadomo o co chodzi :) A reszta tonie w chaosie - tylko dla niepoznaki popakowane skrupulatnie w paczuszki i ustawione w równe rządki. Dziewczyny, może wszystkie ( jeśli macie ) powymieniamy się swoimi zdjęciami z dzieciństwa? Będzie można pospekulować na temat podobieństwa, hi hi hi Logosm, masz rację z tą kosiarką... wczoraj mi zdechła na trawce wielkości łanu dojrzałego zboża... A miała być taka niezniszczalna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Logosm, ja tez trzymam kciuki !!! Bardzo mocno trzymam. I jak juz dostaniesz, to napisz, czy tez bedzie ona zwiazana z podrozami jak stara... A miasteczka z kamienia tez lubie. Pelno ich tutaj w naszych okolicach, bo w Pirenejach to jest budulec wrecz narzucony przez nature: w wyzszych partiach mnostwo jest kanciastego kamienia sypiacego sie z gor, a w dolinach takich jak moja konkretnie mnostwo kamieni okraglakow, wygladzonych przez stulecia przez wode... na kazdym terenie, polozonym nizej czy wyzej, zeby cokolwiek zbudowac badz posadzic, najpierw trzeba te kamienie pozbierac, no i czasami i na dom starczy :D a jak nie to przynajmniej na kamienne murki. Dawniej te murki tez powstawaly z koniecznosci, bo rolnicy oczyszczajac pole ukladali je po prostu dookola, dlatego kazde pole mialo swoja kamienna granice :) Shalla, masz racje, ze proba uporzadkowania rodzinnego archiwum to jest niezla batalia... Co prawda zdjec z mojego dziecinstwa nie przywiozlam tutaj az tak duzo, ale kiedy juz z nimi skonczylam, postanowilam sezkanowac i posegregowac nasze myshowo-myszoniowe rodzinne archiwum czyli wspolnych 6 lat zycia i tu sie dopiero zaczal bal. Wlasnie znioslam na dol kilka pudelek i albumow pelnych zdjec.... Zaczne jak tylko sprzedam Jaska babci.... Ja mysle ze bede trzymala sie dat i dopiero wewnatrz kategori datowych powstawiam wydarzenia, np. podroze, sluby, spotkania, chrzty... zobaczymy jak mi to wyjdzie... jak na razie sprawia mi to olbrzymia frajde. Kuk !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekamy, Kochana, jestes juz ??????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Hopsan!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Opedzlowalam tylko najpilniejsze sprawy pracowe i rzucialm sie jak wyglodnialy wilk na Wasze wpisy w Kaffe! :):):) Dwiema rekami podpisuje sie pod Ka renka! Ja takze uwielbiam Was czytac! :D Oczywiscie przelecialam wszystko tak szybko, ze teraz polowy nie pamietam:O Wybaczcie wiec jesli komentowavc bede stopniowo. Na szybciutko - po prostu musze sie Wam pochwalic, ze widzialam Logosm i jej Rodzine (prawie w komplecie) na zywo :):):) i ze Logosmowe chlopaki sa nieprzyzwoicie przystojne!:):) Myshko - ciesze sie bardzo, ze udal Wam sie wyjazd do Hiszpanii i dziekuje za piekne zdjecia! Oczywiscie wiesc o zmartwychwstaniu Czarnego Charakteru tchnela we mnie nadzieje, ze moze podroz do Wloch nie zostala jeszcze calkiem spisana na straty... Elffiku - rozumiem doskonale Twoja radosc z przyjazdu przyjaciolki i ciesze sie ogromnie, ze naladowala Cie ona dobra energia. Milosc i przyjazn to najpiekniejsze prezenty, jakie mozna otrzymac i dac drugiej osobie. Przepraszam za prawienie banalow, ale ostatnio corac czesciej dostrzegam ile w nich prawdy! Na Twoim miejscu nie przejmowalabym sie specjalnie snem Amelki. Za mlodu sypialam bardzo malo i z relacji rodziny wynika, ze w dzien nie spalam wcale. Czy wyszlo mi to na dobre? Pewnie nie, ale tez nie odczulam zadnych negatywnych tego efektow... W madrej ksiazce osnie dzici, ktora przeczytalam kilka miesiecy temu radzono, by dzieciom majacym klopoty ze snem w ciagu dnia skracac troche czas snu nocnego. Poza tym zgadzam sie w pelni z dziewczynami - czas spedzany z Mam jest znacznie cenniejszy od czasu spedzanego z niania i dlatego... szkoda go przesypiac! Myszko, Shalla - czytam o postepach gramatycznych Waszych maluchow i nie moge wyjsc z podziwu! Abstrachujac od wszystkich madrych ksiazek - to nadzwyczajne, ze Anstazja i Jasiek buduja juz cale zdania w tak poprawny sposob! Kapelusz z glowy! Dynia - Jagodzianka odziedziczyla po Was milosc do filmow animowanych! :):):) Franio, tak jak Nastka nie interesuje sie prawie wcale kreskowkami, no ale ja nie trace nadziei i ogladam je mimo wszystko ;) Shalla - mysle, ze Mysh ma racje - jedyny lek na histerie, to bezwarunkowa czulosc i bliskosc polaczona ze stanowczoscia. Wiem cos na ten temat, bo, wyznaje ze wstydem, sama jako dziecko uciekalam sie do histerii jako narzedzia nacisku. Moja mama byla w takich sytuacjach bardzo miekka i PAMIETAM DOSKONALE, iz zupelnie swiadomie wykorzystywalam to latami do osiagniecia wlasnych celow. Pamietam tez, ze pewnego dnia (mialam juz wtedy prawie 11 lat) zdecydowalam - rownie swiadomie - z uzywania histerii jako narzedzia. Uznalam po prostu, ze jestem na to za duza i ze nie wypada... Fisa - Franek takze uwielbia obfite smarowanie kremem siebie i innych i komentuje to przy tym tak - O!!!! Che pasticcio! Co w wolnym tlumaczeniu na polski oznacza: \"Ale rozrabiam\" albo \"Co za pasztet\"! Logosm - trzymam mocno kciuki za nowa prace i nie tylko ❤️ Koncze tego posta, bo i tak wyszedl tasiemiec - za chwile ciag dalszy - o Franiu i wakacjach.🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko! Witaj w klubie nieuleczalnych roztrzepancow! W czasie przerwy obiadowej pognalam do domu by zrobic jakies zakupy (lodowka pusta) i ...podczas placenia w sklepie zorrientowalam sie, ze nie mam mojej karty bankomatowo-kredytowej... :( Zaplacilam gotowka i pognalam do domu blokowac karte. Nie mam pojecia co sie z nia stalo. Najprawdopodobniej zostawilam ja w bankomacie lub w ostatnim sklepie z drobiazgami, ktory odwiedzilismy przedwczoraj wieczorem, w malym portowym miasteczku daleeeeeeko stad. Wyglada to na zwykla nieuwage z mojej strony, a nie czyjas nieuczciwosc. Czuje sie jak ostatni glupek. Nie znosze swojego roztrzepania i zupelnie nie wiem jak z nim walczyc :o A teraz obiecany c.d. Nasze romantyczne wakacje udaly sie nadzwyczaj. Nie bylo wprawdzie tak romantycznie, jak ktos moglby podejrzewac - samotnosc na lodzi w towarzystwie 8 przyjaciol i trzyosobowej zalogi to utopia :D ale za to bylo goraco, slonecznie, wietrznie i ...spiaco! W dzien - slonce i kapiele w napotkanych zatoczkach, w noc - gra w karty, pobudki o siodmej rano i ...odsypnianie w dzien. Cudowne! Nie wylenilam sie tak od czasow naszej podrozy poslubnej! Turcja okazala sie znacznie bardziej egzotyczna niz przypuszczalam. Obiecalismy sobie powrot w te strony za dwa trzy lata - tym razem juz z Franiem. Co do Frania - nie bede pisac Wam o dopadajacych mnie srednio trzy razy dziennie wyrzutach sumienia. Napisze raczej o tym, ze Franio spedzil ten czas z babcia i czesciowo z dziadkiem w ...Wenecji! O wyjezdzie mojego dziecka do Wenecji dowiedzialam sie ...przypadkiem (sic!) od mojego rownie jak ja zaskoczonego meza, w chwili, gdy Franio juz do niej dojezdzal. Moja tesciowa zdecydowala, ze pojedzie tam z nim na 10 dni tyle, ze nie raczyla nam o tym nawet wspomniec. Jak sie pewnie domyslacie krew zawrzala we mnie na nowo - bynajmniej nie dlatego, bym miala cos przeciw podrozom mojego syna:( Abstrahujac jednak od charakteru pewnych osob - Franio przezyl te 10 dni we wzglednym zdrowiu i wyraznie lubi towarzystwo swojej upiornej babci. Jego slownictwo wzbogacilo sie ostatnio w sposob nieprawdopodobny, choc niezauwazylam niestety zadnych tendencji do laczenia wyrazow w zdania. Dokancza jednak (tak jak Jasiek) strofy wyrazow w trzech wloskich wierszykach. Bawi sie przy tym setnie, sam sie chwali i bije sobie brawo :) Musze z nim szybciutko nadrobic zaleglosci w polskim!!!! :) Prawdziwym problemem okazal sie natomiast dzis rano powrot do zlobka:( Natychmiast po przybyciu Franio zorientowal sie, ze zamierzam zostawic go tam pod opieka wychowawczyn i uderzyl w najgorszy placz, jaki dotad u niego slyszalam:(:(:( Zostalam z nim w zlobku ponad godzine, w czasie ktorej Franek prawie nie schodzil z moich kolan. Na najmniejsza wzmianke o wyjsciu do pracy, Franio uderzal w lament i koniec koncow - musialam zostawic go tam zaplakanego:(:( Wiem od wychowawczyni, ze poplakiwal jeszcze przez okolo pol godziny, a potem bawil sie sam, z daleka od innych dzieci. Mam nadzieje, ze jutro pojdzie nieco lepiej. Wydaje mi sie oczywiste, ze Franio wystraszyl sie, ze Mam zniknie mu z horyzontu na kolejne 10 dni... Wiem, ze po poludniu zachowywal sie juz calkiem spokojnie, zjadl i spal z innymi dziecmi. Wydaje mi sie niesamowicie dzielny. Uch - czasem naprawde bardzo chcialabym byc \"zona przy mezu\". Sciskam Was mocno i czekam na posty! Jak tylko uporam sie z walizkami postaram sie przeslac jakies zdjecia z wakacji:) Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk - fantastyczne wakacje spędziliście. Na pewno Ci się należały. O teściowej nie powiem nic, nie lubię się publicznie \"wyrażać\". Mój mąż chyba zemdlałby z radości na wieść o wakacjach na łodzi. On jest zapalonym żeglarzem i dostaje palpitacji serca na sam widok marnego małego żagielka. Raz popłynęłam z nim łodzią - będąc w 5 ( ! ) miesiącu ciąży... Ja, córka marynarza, myślałam, że nie wyrobię nerwowo do końca podróży. Dosłownie schowałam się pod burtę i modliłam, żeby jaknajszybciej dopłynąć do brzegu. Trudno, ale panicznie boję się wszystkiego, co ma mniej niż 20 tysięcy ton wyporności. Jakoś na kupie złomu czuję się bezbiecznie, a na takiej kolebiącej się łupince... brrrr, mam dreszcze na samo wspomnienie. :) Za to Turcja...mmmmm! CZekam na zdjęcia! A Franio to jest dzielny facet. Ja myślę, że próba zostawienia Anastazji z kimkolwiek obcym, o żłobku nie wspominając, skończyłaby się trwałym uszkodzeniem słuchu tej osoby :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już drugi tydzień męczę się z katarem. Jak mnie to paskudztwo dopadnie, to trwa średnio 2-3 tygodnie i nic nie pomaga. Na finiszu (tak jak dzisiaj) puchną mi zatoki i mnie boli. Mysh – wspaniała ta wyprawa. Dzięki za zdjęcia. Obudziły we mnie uśpione gdzieś ostatnio zamiłowanie do podróży. Obudziły wręcz nostalgię. Aż mi się to wszystko dzisiaj śniło w nocy :) Dla mnie jednak podróżowanie ze Stasiem nie jest takie proste. Ponieważ z Niego taki Struś Pędziwiatr, trudno Mu usiedzieć w samochodzie, nie śpi dobrze, bo w foteliku nie da się przecież przekręcić na brzuch :), ciężko też z karmieniem, bo z Niego niejadek. Nasze najdalsze wyprawy na razie były tylko do Torunia. Jednak w przyszłym roku musowo musimy zrobić sobie jakieś wyjezdne, bo oszaleję :) Gratulacje dla Jaśka z okazji postępów językowych! Karenko bardzo chciałabym Cię pocieszyć, ale wiem, że w trudnych chwilach niestety siłę trzeba znaleźć samemu w sobie. Siłę i optymizm – czego życzę. Ja też bardzo lubię Nasze forum i Was. Elffik – nic nie robisz źle! Amelka jest bardzo podekscytowana Twoją obecnością – cieszy się nią po prostu i dlatego nie może bądź nie chce usnąć. Logosm – powodzenia. Bardzo ciekawa jestem, co to za praca. Ja ostatnio wkleiłam obok siebie zdjęcie swoje i Stasia. Podeślę je Wam. Jest niesamowite – później napiszę, dlaczego tak uważam. Cześć Kuk – skręca mnie aż z zazdrości! :) Również czekam na zdjęcia. Teściowa to charakterna baba – chyba włoski temperament (tak go sobie przynajmniej wyobrażam). Ale przynajmniej Franio sobie też trochę pozwiedzał :) Mam nadzieję, że przyzwyczai się na powrót do żłobka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Shalla - no dobrze, powiem prawde - nasza lodz to byla wprawdzie stara drewniana lodz zaglowa ale...bez zagli!!! :p:o Ja podobnie do Twojego meza dostaje hopla na widok zagli wypelnionych wiatrem i cieszylam sie na nie jak glupia. Wyobraz sobie moja mine, gdy zobaczylam, ze zamiast zagli do bomow przyczepione jest cos w rodzaju daszkow z brezentu, ktore rozpina sie w czasie deszczu... Wstyd po prostu! No, ale przyznam Wam sie tez, ze pomimo, iz nasza jedyna sila napedowa byl motor, morze bylo rownie slone, a slonce swiecilo rownie pieknie jak w moich marzeniach:) Fisa - czekam z niecierpliwoscia na to niesamowite zdjecie! A, Dynia - a propos niesamowitych zdjec - cudne to czarno-biale zdjecie Jagi! :) Drugi dzien powrotu do zlobka nie nalezy niestety do najbardziej udanych. Franio protestowal dzis stanowczo przed wyjsciem z domu, ba - nawet przed wyjsciem z lozka... Ubranie go zajelo mi okolo pol godziny, a godzine, ktora spedzilam z nim w zlobku przesiedzial praktycznie na moich kolanach... Teraz podobno jest juz lepiej tyle, ze zmonopolizowal na wlasny uzytek jedna z wychowawczyn... Mam tez do Was pytanie - co zrobilybyscie na moim miejscu: Spedziwszy wczoraj i dzis ponad dwie godziny obserwujac prace wychowawczyn zauwazylam, ze jedna z nich zachowuje sie w sposob, ktory zupelnie mi sie nie podoba. Podnosi glos doslownie co chwile, \"rozstawia dzieci po katach\", zakazuje podnosic sie z miejsca do poki ostatni maluch nie zje sniadania (zapominajac, ze niektore z dzieci zaczely jesc o godzine wczesniej niz pozostale). Odnosi sie do dzieci inaczej w obecnosci ich mam i innych wychowawczyn a inaczej po ich wyjsciu. Chlopcu, ktory pchal przed soba krzeselko powtarzajac \"ciuch ciuch - pociag!\" nakazala natychmiast odstawic je na miejsce i \"jesli juz koniecznie musi, bawic sie w pociag wozkiem dla lalek albo koniem na kolkach\". Pytam Was co zrobilybyscie na moim miejscu, bo ja sama mam ochote zadzwonic do przelozonej tej pani i powiedziec jej, ze nie podobaja mi sie metody przez nia stosowane. Rozumiem potrzebe dyscypliny, ale nie widze zadnego powodu, dla ktorego ktos musi podnosic glos na maluchy, ktore naprawde zachowuja sie grzecznie i ktore wspaniale reaguja na prosbe wyrazona normalnym glosem. Przesadzam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorry, mialo byc: \"jesli juz koniecznie musi bawic sie w pociag, powinien robic to wozkiem dla lalek albo koniem na kolkach\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×