Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Boze, Kuk, ja na Twoim miejscu nie zastanawialabym sie, co zle zrobilam (tymbardziej ze nie sadze, zebys miala sobie cokolwiek do zarzucenia), tylko natychmiast szukalabym miejsca dla Jasia gdzie indziej. Jestem naprawde pod ogromnym wrazeniem tej historii i wkurzam sie, ze taka pani dyrektor dydaktyczna potrafi byc taka niedelikatna, niedyskretna i malpa po prostu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze dodam, ze kompletnie nie rozumiem, jak taka historia moze przytrafic qsie akurat Tobie, czyli osobie, najgrzeczniejszej, najdyskretniejszej, najmilszej jaka znam. Dyrektor dydaktyczna, moim zdaniem, dala plame na calej linii. Dala sie poniesc niepotrzebnej irytacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk i jak tu nie być przesądnym? Naprawdę miałyście okropny dzień. Sprawa ze żłobkiem Jasia ojej, jak ja nie lubię takich spraw. Na pewno nie jest problemem Twój brak dyskrecji. Przecież masz prawo być niezadowolona z opieki na dzieckiem i prosić o zmiany. Jaka konfrontacja i po co? Fakt niezadowolenia może być najzwyczajniej w świecie subiektywny i nie wymaga udowadniania i przekonywania do swoich racji. A może właśnie dyskrecja jest problemem? Bo możesz powinnaś była otwarcie o tym powiedzieć, że jesteś niezadowolona i żądasz przenosin Jasia? Człowiek czasem chce być miły i delikatny dla innych, a obraca się to przeciw niemu. Właśnie zaczęłam robić listę kwasolubnych roślinek odpornych na mrozy. Mam już na niej: azalie, rododendrony, różaneczniki, wrzosy, borówkę brusznicę, borówkę amerykańską, hortensję drzewiastą, pieris japoński. Co jeszcze? Może Wy macie coś godnego polecnia? A w sobotę kupiłam i wsadziłam cebulki zawilca greckiego. Bardzo chciałam mieć tę roślinkę i w końcu udało mi się kupić! Polska szkoła na pewno zdecydowanie odbiega od szkoły opisywanej przez Shallę. Szczęście, że Staśkowi spodobało się chodzenie na zajęcia. Niestety musi siedzieć aż do 17-tej w świetlicy. A to jest jakieś okropieństwo. Bardzo dużo dzieci, bardzo mała sala. Nie da się zapewnić dobrej opieki dzieciom nie mówiąc o jakichś zajęciach ich rozwijających. Chętnie pozapisywałabym Stasia na dodatkowe zajęcia, ale w szkole nie ma tego za wiele. Po powrocie do domu niestety ledwo starcza czasu na kolację, zabawę i odrabianie lekcji. Jakaś taka smutna polska rzeczywistość. Zdecydowałam się zmniejszyć wymiar etatu i mam nadzieję, że to się uda i że się jakoś to wszystko ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, trzymam kciuki za Twoj zmiejszony etat i za Stasiowe samopoczucie. Jak widac idealow brak... Lista roslinek brzmi jak spis roslin z mojego ogrodka! :) Niestety borowka nie utrzymala sie u mnie dlugo - mam chyba zbyt plytki grunt, bo jej, przy sadzeniu powinno sie wykopac wielki dol i wypelnic go torfem, a u mnie nie bylo to wykonalne... Dodalabym jeszcze bardzo ladna trzcine syberyjska. Trzeba na nia uwazac, bo niekontrolowana pleni sie bardzo, ale jest naprawde piekna (kwitnie na bialo - ma kwiatki w ksztalcie zblizone do budlei tyle, ze pojedyncze bazie) i uwielbiaja ja motyle :) U mnie rosnie tez znakomicie takie cos, duzy krzak, ktorego nazwy niestety nie pamietam - jest wiecznie zielony, ma liscie podobne troche do jarzebiny, ale dluzsze i szpiczaste. Latem pokrywa sie owocami - malenkimi zielonymi kuleczkami w duzych gronach, ktore jesienia czerwienieja i wisza tak sobie czerwoniutkie na krzaku az do kolejnego lata! Bardzo ladnie wyglada to to pod sniegiem. Sprobuje moze sfotografowac i przeslac ci zdjecie. Co do historii ze zlobkiem, to ja jakos nie moge poczuc sie bez winy. Mam wrazenie, ze cos jest nei tak, ale nie wiem w ktorym miejscu nawalilam. Sytuacja skomplikowala sie jeszcze przez to, ze Jasiek przeziebil sie w piatek i wczoraj i dzis zatrzymalam go w domu. Wyobrazam sobie, ze fakt ten znopwu zostanie jakos dziwacznie zinterpretowany przez wychowawczynie... A moze mam juz obsesje... W kazdym badz razie, po trzecim z rzedu dniu spedzonym w domu Jasiek przespal dzis wreszcie wiekszosc nocy i w ogole wrocil mu humor. Nie wiem jeszcze co zrobie, Zbieram wywiad na temat naszej wychowawczyni u innych mam i opinie sa bardzo podzielone - wszyscy potwierdzaja jedno - w ciagu ostatniego roku zrobila sie duzo bardziej nerwowa. Z drugiej strony - ma w domu poltoraroczna coreczke, a wiemy dobrze co to oznacza... Nie jestem wcale pewna co powinnam zrobic. Ag

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, wpadł mi do głowy jakiś absurdalny pomysł, ale.... Możesz nabyć dziecinny zestaw do zabawy - małego szpiga ( co za czasy..... co za zabawki????!!! ). Przyczepić taką pluskwę Jasiowy pod bluzeczką i ponasłuchiwać cały dzień co się dzieje w przedszkolu. Czy ta pani krzyczy, czy bije, czy co innego robi, co tak źle wpływa na Jasia. Ogólnie jestem przeciwna takim numerom, ale jeśli chodzi o krzywdę dziecka, to nie ma takich środków, których bym nie uzyła. A może się jeszcze okazać, że to nie pani jest główną winowajczynią, ale być może jakieś agresywne dziecko, które jest wyjątkowo niemiłe w stosunku do Jasia. Bije, gryzie, zabiera zabawki, no nie wiem. Fisa - Twoja lista brzmi również jak mój zestaw roślinek :) Mysh - dzięki! Ale z tym orzechami to już nic nie pisz sadystko!!! Język mi ucieknie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra, widze, ze znow mam dyzur. Moze was sprowokuje i cos napiszecie. Tak naprawde pisze, zeby sie z wami podzielic jednym wesolym zdarzeniem. Otoz Anastazja czesto pyta mnie jak jest w polskiej szkole. Jak bylo za moich czasow, jak miala na imie moja pani, czy mialam przyjaciolke itd. Szczegolnie interesuja ja wszelkie roznice. Tak wiec dosc czesto rozmawiamy o tym. Oto przebieg ostatniej rozmowy. Jedziemy do szkoly. Jak zwykle Anastazja ma wtedy "100 pytan do" - A czy mialas tez taki duzy zeszyt do prac domowych? - mialam wiele zeszytow - i tlumacze jej, ze w Polsce dzieci mialy zeszyt do kazdego przedmiotu osobno, a do tego ksiazke, a czasem i cwiczenia, wiec tornister byl bardzo ciezki. I musialam to dzwigac az mnie plecy bolaly. - Do czego te zeszyty??? - dziwi sie Anastazja ( ona nosi jeden ) - do roznych zajec - tlumacze. -acha... - udaje, ze zrozumiala. No to ja zaczynam od innej strony: - Wezmy na przyklad Twoj dzisiejszy dzien. Ile masz dzis przedmiotow? -cztery - odpowiada rzetelnie. - a jakie? - pytam mocno zaintrygowana taka klarowna odpowiedzia. I na to Anastazja z usmiechem wylicza: - teczke, kaloszki, plaszczyk i lunchbox. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Tak bardzo chcialabym napisac i tak bardzo nie mam sily...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, to chyba moje mysli krazace ostatnio sporo wokol Ciebie przyciagnely Cie tutaj! Zastanawialam sie, dlaczego sie nie odzywasz i czy wszystko ok i czy zobacze Cie jeszcze kiedy znowu bede w< Krakowie... Teraz bede sie zastanawiac czy to taki zwykly brak sil nie pozwala Ci pisac.... czy moze wydarzylo sie cos szczegolnego.... Odezwij sie koniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu... zabrzmiało jakoś złowrogo. Napisz choć jedno zdanie, czy to tylko przesilenie jesienne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, czy wszystkie zmagacie sie z chorobskami, lekcjami zadanymi do domu, z tesciowa, z kataklizmami tego swiata? Czemu nie ma nikogo zupelnie? Jak to jest mozliwe? He? Ja to przynajmniej jakies zdjecia wysylam od czasu do czasu, wiec jakis znak jest, a Wy? Co jest? Prosze o odpowiedz, po kolei! Wszystkie do apelu! Z Psikulcem na czele, i Kuk! Kuk, jak sie rozwiazala ta sytuacja z Jasiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PSikulcu - pisz Kochana koniecznie... Ja tez zaczynam sie martwic. No i z tym brakiem sily tez rozumiem az za dobrze... Od zeszlego tygodnia borykalismy sie juz z wirusem grypy zoladkowej (wszyscy piecioro), wszami (Franek przyniosl ze szkoly) i normalnym przeziebieniem (wszystkie dzieci po kolei). Rowniez sprawa Jaska ma oczywiscie ciag dalszy. Odbylam juz rozmowe z nauczycielka - w dzien po tym jak napisalam maila. W srode odbylismy tez ooboje z Kukiem rozmowe z nauczycielka i dyrektorka. No i ... pogadalismy sobie. Tyle, ze moim zdaniem nic z tego nie wynika... Jasiek, ktory w zeszly czwartek dostal ze szkoly przykazanie, ze w piatek ma nie przychodzic, bo... wychowawczyni wziela dzien wolnego, ma wciaz problem z adaptacja. Nie wiadomo o co mu chodzi - taka fajna szkola, a on placze bez sensu! W piatek Jas siedzial wiec w domu i dobrze, bo jak sie okazalo przywlekl ze szkoly wspomnianego wyzej wirusa zoladkowego, ktory spowodowal, ze wymiotowal przez pol piatku i pol soboty. Wirus rozlozyl zreszta potem wszystkich nas po kolei tak, ze lizalismy sie z choroby do wczoraj. Od srody tortura pod haslem "powrot do przedszkola" zostala wznowiona i ... znowu zarywamy noce w zwiazku z placzem malego. Nie chce mi sie juz nawet pisac o tym, wszystkim, ale nadmienie jeszcze, ze w dni, kiedy pani nauczycielka jest, a Jasio nie ma akurat kolejnego wirusa, pani nauczycielka przychodzi do pracy o 10.45 (w tym tygodniu, bo potem nie wiadomo), wiec ja stercze z Jasiem w szkole do 11.30 by maly mogl sie z nia oswoic. Z innych nowosci - z pracy odeszla inna pani, ktora byla w tej grupie. Na jej miejsce przyszla nowa Pani, ktora zostanie jednak tylko do stycznia, kiedy to, wraca z urlopu macierzynskiego inna pani - nieznana oczywiscie Jaskowi. Grupa czeka tez na tzw. "suplente" czyli asystentke, ktora miala byc ale jej nie ma... Sprawdzilam mozliwosc przeniesienia Jaska do innych szkol w okolicy, ale wszedzie slysze, ze moge sprobowac zadzwonic pod koniec pazdziernika w sprawie miejsc wolnych od stycznia. Szkoly prywatne sa w prawdzie otwarte ale te dwie, ktore podobaja sie nam, nie maja w tej chwili wolnych miejsc. Pozostaje poczekac jeszcze chwile i ewentulanie zostawic Jaska w domu z niania... Shalla, pomysl z pluskwa przyprawil mnie dreszcze... Nie, nie posune sie chyba do tego. Mysle, ze w tym przedszkolu nie dzieje sie nic tak drastycznego. Tam jest po prostu troche jak w wojsku - glosno, dretwo i bez fantacji... Dzis rano bylam swiadkiem tego jak dwie nauczycielki bawily sie jak krolowe spiewajac na cale gardlo przez pol godziny piosenki, ktore nie wydawaly mi sie odpowiedznie dla dzieci (bylo tam np. o strasznym bandycie, ktory lezy w mogile i ma ochote wrocic do zywych. W tym celu podnosi sie z grobu i idzie do czarownicy, by ta go ozywila, a ona mowi "nie,nie,nie" i grozi mu palcem... Na moja uwage, ze piosenka ni wydaje mi sie odpowiednia dla 1 i 2 -latkow (siedzily one wszystkie jak trusie wpatrujac sie o w jedna to w druga nauczycielke, ewidentnie nic nie rozumiejac i patrzac dziwnie), panie, jedna przez druga zakrzyczaly mnie, ze nie mam racje, bo w innych grupach dzieci te piosenke uwielbiaja, bawia sie przy niej doskonale, piszcza etc... Jas nie wygladal na zachwyconego ale tez i nie na wystraszonego (siedzial przy tym na moich kolanach, wiec pewnie czul sie bezpiecznie), wiec nie bardzo wiedzialam co dodac, ale mam wrazenie, ze niektore dzieci wcale nie byly zachwycone piosenka, a juz na pewno nie bawily sie przy niej tak dobrze jak panie nauczycielki. Shalla - stokrotne dzieki za humor Nastki - jej "cztery przedmioty" sprawily, ze usmiechnelam sie dzis po raz pierwszy od tygodnia! :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melduję, że żyję. W biegu. jak wariatka. W pogoni za Maxem oczywiscie :) Nie wiedziałam, że na 4-ech kończynach można rozwijać taką prędkość! Nie wiem na co im te drogie genewskie eksperymenty z neutrinami, jak mogli po prostu przyjechać do mnie i popatrzeć, notatki zrobić :) Kuk, Ty sobie kpisz z ogólnoswiatowych przepowiedni i organizujesz swoje prywatne apokalipsy, czy jak? Bidulo, jak Wy sobie radzicie w takich chwilach? Nie dziwię się, że nie masz ochoty pisać. Cieszę się, że choć jeden uśmiech udało nam się wywołać u Ciebie. Na razie muszę lecieć. Ale przyłączam się do apelu: PISZCIE!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karen.ka
dziewczyny, usiadlam poczytalam i czy to bedzie strasznie niefajne jak powiem ze jakos mi lzej na duszy kiedy uswiadamiam sobie ze nie tylko u mnie nie jest za rozowo?? Olek poszedl do piwerwszej klasy, Zosia zabkuje, Max w poniedzialek spadl ze schodow i zapakowali go w gips na calej dlugoscie nogi na 3 tyg. poniewaz kontujza jest powazna (pozrywane sciegna laczace miesnie z kolanem) jest ryzyko ze moze nie chodzic przez kilka miesiecy i tym sposobem mam 3 dzieci na glowie gwarantyje Wam ze niedysponowany facet jest gorszy od zabkujacych trojaczkow! poplaklabym sobie, ale nie mam na to nawet czasu i sily tez caluje Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, no i masz. Mysh, chyba wykrakałaś te kataklizmy! A my po jutrze mamy chrzest Maxa. Październik, tak? Mama obkupiła dzieciaki w ciuszki stosowne do angielskiego października. I co?????????? 29 stopni zapowiedzieli!!!!!! Od 3 dni padamy tu z upałów! A ma być jeszcze gorzej. Wszystkie ciuszki mogę sobie wepchnąć głęboko w ...... I efekt jest taki, że nie mam dla dzieciaków nic. Chrzest odbędzie się zatem w strojach domowych!!!! Co prawda rzuciłyśmy się z mamą na desperackie poszukiwania czegoś stosownego na taki upał, ale okazało się, że stroje letnie do chrztu są produkowane na dzieci chyba jedynie do 3-ciego miesiąca życia. Max ma rozmiary roczniaka i NIC nie można na niego dostać. Ale w sumie mam to w nosie. Już wyluzowałam. Nie o stroje w końcu chodzi. Z nowej pracy jakoś nie dzwonią...... buuuu a ja sobie znalazłam samochód w sam raz dla nas i ..... sporo mi brakuje :( Ale się nie poddaje. Może potknę sięna ulicy o mały pakuneczek, a w śroku znajdę samotne porzucone parę tysięcy funtów? Najlepiej jutro do południa.... Może ktoś napisze coś pozytywnego? Coś dla otuchy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, a czy czymś pozytywnym będzie wiadomość, że dziś jest mój ślub??? :) :) Jest we mnie taka radość, że od kilku dni prawie nie sypiam. I nie są jej w stanie przyćmić choroby jakie i nas ostatnio nie ominęły. Stanę dziś przed Ołtarzem z człowiekiem co do którego nie mam nawet cienia wątpliwości, że to właśnie ten "w zdrowiu i w chorobie" :) Kuk, Karenko, przesyłam mnóstwo ciepłych myśli.... A Wy trzymajcie dziś proszę za mnie kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No! To jest news dnia!!!! Marij, najepsze zyczenia dla Ciebie i Tego Jedynego! Serdeczne gratulacje!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MOJ CUDOWNY MAZ ZROBIL WCZORAJ PYSZNE LODY DLA CALEJ RODZINY - link sponsorowany :) :D Obiecałam, że napiszę o tym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) :) :) Marji z calego serca serdecznie gratuluje i ciesze sie Wasza radoscia!!! Zycze Wam aby milosc, przyjazn, szczescie i radosc byly Waszym udzialem na zawsze!! Sciskam mocno. :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i po chrzcie. Jutro zasyp zdjęciami, więc kto nie ma ochoty - blokować skrzynki póki czas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdjęcia wyslane. Dziewczyny, a wy gdzie? Marij to rozumiem - w skowronkach i nie forum jej w głowie. A jakie wy macie usprawiedliwienie, he? ;-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tez bym chciala napisac, ale nie mam czasu! Karenko, trzymaj sie dzielnie. Wyobrazam sobie, jak musi byc Ci trudno teraz.... Wszystko nagle jedynie na Twojej wlasnej glowie... Shalla, powiedz mezowi, ze swoimi lodami dla calej rodziny zrobil wrazenie na Myshy :) Kuk, czekaj, ja sie troche pogubilam. Jas chodzi jakby do tego samego przedszkola co Ania, ale na innym pietrze? Pamietam ze przedszkolem Ani bylas zachwycona, pamietam serie zdjec z ich zajec i teraz pytanie moje brzmi: jak to sie stalo ze w przypadku Jaska jest bez polotu, wojskowo i sztywno? Inne pietro? Inne panie? Inny wiek Jaska? Czy jest jakas szansa, ze i on w pewnym momencie bedzie dokladnie tam gdzie Ania? I w ogole jak jest teraz? Fisa, czy Stas dostaje prace domowe? Elffiku, czy Amelka dostaje? Pytam, bo bardzo ciekawe jest porownywanie pracy w pierwszej klasie w Polsce i we Francji... Jeszcze chcialabym wiedziec, o ktorej Wasze dzieci srednio koncza lekcje i sa w domu. Dynia, a Jagoda? Dynia !!!!!!!!!!!!!!!!!! Jesli nas jeszcze czytasz, to to jest kilka slow specjalnie do Ciebie! Serca nie masz! Ciagle Cie nawolujemy, ciagle slemy Ci zdjecia, ciagle do Ciebie tesknimy, a Ty nic! Ani slowka! Elffik, to przynajmniej raz na kilka miesiecy jednego posta wysle :) (eh, Elffiku, mogloby byc lepiej, nie? ;) ) A Ty nic, zupelnie nic. Zastanawiam sie czy to brak internetu........ Bo tak sobie mysle, dzieciaki w szkole i przedszkolu, a Ty masz troszke czasu dla siebie, dobrze mysle? Tymczasem to moj czas sie skonczyl.... Oj, coraz trudniej wstac wczesnie, przed dzieciakami. Dobrego dnia, dziewczyny.... Karenko, eh, duzo sily! U mnie to podobno ostatni letni dzien, ostatni dzien opalania, od jutra prawdziwa jesien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, ja tu pograzona w swoich problemikach a tu takie rzeczy sie dzieja!!!!!! Marj!!!!!!!! Spoznione, ale spod serducha plynace, gratulacje dla Was obojga a wlasciwie dla calej trojki!! Piekna chwila! Oby zawsze bylo Wam ze soba taj jak tego dnia! Moc usciskow!! ❤️❤️❤️❤️❤️ Maxiu! Dla Ciebie takze usciski i zyczenia w zwiazku z Twoim chrztem! Uwazam, ze prezentowales sie bardzo godnie i gdyby Mama nie popisala tego co popisala, to bylabym dala uciac sobie reke, ze na zdjeciach widzialam Cie w bialym smokingu! ;):):) 🌻:)❤️ Karenko - jestem zToba duchem i przesylam te resztke energii ktora sie we mnie kolacze DHL-em do Rzymu. Moze Ci sie przyda w ciezkich chwilach, bo to chyba naprawde Ty masz w tej chwili najciezej! Usciskaj Maxa od nas ale powiedz tez, ze zabraniamy mu roztkliwiania sie nad soba! Psikulcu - co z Toba??????????????? ❤️ Mysh - Jasiek jest w tym samym zlobku, w ktorym dwa lata temu byla Ania tyle, ze zmienily sie wychowawczyni, sala i dzieci... Wszystko! W poniedzialek zdecydowalismy doczekac jeszcze do konca tygodnia a potem zabrac malego do domu i oplacic nianie na rano. Rzecz jasna kiedy tylko klamka zapadla, Jas zaczal zachowywac sie znacznie lepiej - przespal juz trzy noce z rzedu do 6 rano i podobno po porannej dramatycznej scenie rozstania, wlacza sie do zabawy z dziecmi i zachowuje calkiem normalnie. Przyznaje, ze nie wiem juz co robic. Chyba odczekam jeszcze tydzien, zeby zobaczyc czy ten cud sie utrwali???? Franio jest w szkole od 8.30 do 16.30 a prace domowe dostaje tylko na weekend. W zeszlym roku przerobienie wszystkich zadanych cwiczen w sobote zajmowalo nam ok. 3 godzin. W tym o dziwo idzie nam znacznie szybciej - Franek potrzebuje na to zwykle ok. poltorej godziny. Mysle, ze sporo daly mu te nieszczesne codzienne cwiczenia wakacyjne. Przerobienie dwoch ksiazek (jednej z matematyki i drugoej z wloskiego plus dwudziestu paru stron z kaligrafii) zatrulo nam nieco wakacje, ale efekty sa naprawde widoczne! A u nas nowa zabawa - Od trzech tygodni wszyscy mamy cos w rodzaju nawracajacego wirusa grypy zoladkowej. Codziennie ktos inny trzyma sie za brzuch, wymiotuje lub biega do lazienki. Rzecz trwa ok. 2 dni a potem...wraca po kilku dniach. Zaczynam sie zastanawiac, czy wbrew twierdzeniom lekarzy, nie jest to jednak jakies zatrucie bakteryjne, wymagajace leczenia bakteriostatykiem lub antybiotykiem? Najgorzej przechodzi to Franio, ktoremu bol brzucha wlasciwie nie mija. Lekarz widzial go juz dwukrotnie i kaze czekac. Dalam mu juz na wlasna reke bakterie mleczne i prawde powiedziawszy chyba zdecyduje sie na zrobienie usg brzucha bez wskazania lekarza... Na zakonczenie cos na zlagodzenie klimatu - pamietacie moje dzieciece marzenie o szkole cyrkowej??? Wlasnie sie spelnia! :) Zapisalam sie na zajecia pod nazwa Tessuti 35+ co w wolnym tlumaczeniu oznacza "szmaty po trzydziestym piatym roku zycia..." Chodzi o gimnastyke uprawiana w powietrzu na zawieszonych pod sufitem dwoch suknach. Jestem dopiero po drugich zajeciach, ale moge z czystym sumieniem powiedziec, ze uwielbiam te wygibasy! Nasza nauczycielka jest nauczycielka w jednej z najlepszych szkol cyrkowych w Europie, ktora ...znajduje sie o 5 minut drogi od mojego biura!!! Oto dowod, ze marzenia daja sie jednak realizowac;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam nic nie pisać. Nie mam czasu. Tylko zajrzeć, zerknąć, czy ktoś się może zlitował. No, ale po tym co przeczytałam, muszę coś napisać. Kuk.... jeśli ktokolwiek podczytujący nas sądził, że wypełniasz swoje 24 godziny aktywnie na miarę cyborga, to chyba już wie, że się grubo pomylił. Takich cuborgów jeszcze nie robią.... Powiem krótko - rzadko mi opada szczęka, ale tym razem nawet nie mam czego zbierać z podłogi. Idę od razu montować tę sztuczną wykreowaną swego czasu przez Anastazję. To się nadaje na skecz kabaretowy!!!!! Teraz autentycznie niczym mnie już nie zaskoczysz. Jeśli napiszesz, że wioząc na rowerze tójkę swoich dzieci do szkoły oddajesz po drodze krew, podrzucasz worek ryżu do czerownego krzyża i sponsorujesz budowę szkoły w Najrobi, a w drodze powrotnej uczysz się norweskiego motodą sita i szydełkujesz- WCALE nie będę zdziwiona. W - C - A - L - E !!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla... nie rob ze mnie cyborga!!! We Wloszech dzien pracy podzielony jest na dwie czesci - poranna i popoludniowa. W srodku jest przerwa na obiad, ktora trwa od 13.00 do 15.00. W tych godzinach wszystkie firmy, banki, sklepy, poczty, etc. sa zamkniete. Otwarte sa za to bary i restauracje, w ktorych tylko w tych godzinach zjesc mozna lunch. Jest to moim zdaniem straszne marnotrawstwo - zwlaszcza dla kogos kto ma male dzieci i chce wyjsc szybciej pracy ale... ma to tez swoja dobra strone. te mianowicie, ze mozesz w tym czasie pojsc (zamiast na obiad) na lekcje rosyjskiego czy na gimnastyke. I ja to wlasnei robie. W dni kiedy dzieci maja zajecia po szkole, jem lunch za biurkiem, nie wychodze na przerwe i wychodze z biura o 16.30 - 17.00 W pozostale dni wychodze z biura o 19.00 ale za to ide sobie na moje wlasne zajecia. I gwarantuje Ci, ze bardzo mi sie to w sumie oplaca, bo to co robie dla siebie daje mi mase energii na cala reszte. :) No a poza tym... z Twojego opisu wylania sie spolecznica woluntariuszka a ja w tym roku z tym wolontariatem to naprawde cieniutko... W poniedzialek rano robimy Frankowi usg brzuszka, bo ten cholerny bol zoladka wcale nie ustepuje. Trzymajcie kciuki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha, Shalla - ale jedno w twojej wizji sie zgadza - rzeczywiscie woze czasem trojke dzieci na rowerze ;):D:D:D:D! Serio. Bardzo rzadko i na krotkie dystanse, ale czasem kiedy wracam z pracy i zgarniam ich z parku, pakuje cala trojke na rower, bo inaczej bija sie o to kto pojedzie z mama. Jasiek siedzi wtedy na siodelku z tylu, Franek stoi na ramie przede mna a Ania... siedzi na kierownicy z nogami w koszyku na zakupy ;););) Jedziemy wtedy rzecz jasna powoli i chodnikiem (mamy do przejechania ok. 100m, ale jedziemy!!! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha! A jednak!!!! Nie mowilam? :-D Może to i dobrze, że Twój ogródek jest tak limitowany możliwościami. Gdyby Ci się udało wychodować kilka drzew owocowych, to noce ( jestem pewna! ) spędzałabyś na robieniu domowych konfiturek, he he he. A u nas jesień. I zimno. Anglicy się jednak jeszcze nie pokapowali i dalej noszą się w wersji gorące lato. Ciekawe kiedy się zorientują. Gdy śnieg spadnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie nooo Kuk ... chyle głowe .. daje sobie obie rece uciac, ze ja wykorzystywalabym te lunchowe godizny wlasnie na siedzenie w knajpach .. albo bieganie po sklepach :))) Jestes niesamowita Co do przykrych wydarzen Jaska w przedszkolu - ciezko mi cokolwiek na to powiedziec Wiem dobrze, ze czasem z maluchami pracuja dziwni ludzie .. wiem, ze czasem maja zachowania, z ktorymi nie mozna sie zgodzic... wiem, ze niektorym przydaloby sie patrzec na rece w kazdej minucie ich pracy ... ale wiem tez ze niektorzy rodzice bywaja przewrazliwieni na punkcie swoich dzieci Nie mam na mysli tu Ciebie - to ja sama ostanio mialam bardzo nieprzyjemne starcie z pewna mama i poczulam sie podle, bardzo niesluznie "osadzona" i w ogole ... jako ze wkladam mase serca w swoja (tak lubiana przeze mnie) prace - po cyrkach z owa mama stracilam checi do angazowania sie w to co robie ... (chwilowo na szczescie) Na Twoim miejscu Agnieszko zaufalabym swojej intuicji i zachowaniom Jaska :) Jesli kryzys powoli mija - moze warto poczekac kolejny tydzien i wtedy zdecydowac Jesli jednak jego placze i zrywania nocne sie beda powtarzac - ja bym zabrala dziecko z tej placowki To Jas jest w tym wszystkim najwazniejszy i skoro przez dlugi czas reaguje tak a nie inaczej - cos zlego sie dzieje w grupie, albo Jas jest niedojrzaly do funkcjonowania w grupie przedszkolnej Myshko - Amelia ma zadania domowe w kazdy dzien powszedni plus na weekendy Nawet wtedy, gdy konczy lekcje po 16 (a ze ona ma jeszcze zajecia dodatkowe wlanie w te dni - irytuja mnie te zadania odrabiane czesto po kolacji) Poki co zadania sa proste - takie powtorzenie zerowki jak dla mnie Amelia sama sobie czyta polecenia, sama odrabia zadania, trzeba ja tylko przypilnowac zeby sie zbyt nie spieszyla (bo wtedy robi niestarannie) Lekcje konczy bardzo roznie - raz juz o 11.30, innym razem o 16.15 Z racji naszej pracy -mimo, ze usatwialm sobie pod jej plan grafik w pracy - dosc czesto musimy korzystac ze swietlicy psikulcu - co sie stalo ????????? bardzo neipokojacy byl Twoj ostatni wpis Shalla - bardzo zaintrygowaly mnie Twoje zdjecia z chrztu Maxa ... no to kwartalny wpis zaliczony :))) pora spac bo o 6.00 pobudka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elfiku! No nareszcie! Ależ nas przetrzymałaś!!! A fe! :) Dynia, Ty to już na karnego jeżyka normalnie.... Logosm, Uleńko, Ty o nas całkiem zapomniałaś???? Myshko, przepraszam, że dopiero teraz, alejakoś się pogubiłam a przypomniało mi się Twoje pytanie o jedzenie na podłodze podczas chrztu Maxa. Tak się akurat przypadkiem złożyło, że chrzest Maxa wypadł dokładnie w święto zbiorów( Harvest ). To czas, kiedy w naszym kościele dziękujemy za wszystkie dary natury, za to, że mamy co jeść itd. Przynosimy wówczas wszystko co tylko możemy, na jedno nabożeństwo dekorujemy tym ołtarz, a zaraz po te wszystkie produkty są zabierane do jakiegoś przybytku w potrzebie. Np. do domu starości, domu dziecka, jakiegoś hospicjum, zależy. Tam, gdzie wiemy, że jest cienko z kasą i każdy produkt spożywczy się przyda. No, to chyba tyle. Elfiku, a czemu zdjęcia Cię zaintrygowały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, odezwijcie się! Ten topik zawsze każdą z nas podtrzymywał na duchu, rozjaśniał ponure dni i przywracał nadzieję. Nie zaniedbujmy go! Nie teraz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×