Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

kocham Ją od lat

Polecane posty

Gość gość
Autorze, nie wiem dlaczego, ale skojarzyłeś mi się z bohaterem epoki romantyzmu (tyle że bez wątku patriotycznego), który to jest najszczęśliwszy, gdy jest nieszczęśliwy... Chłopie, ocknij się. Jeśli, jak twierdzisz, nie ma szans, byś był z tą kobietą, to weźże wreszcie zamknij rozdział egzystencji bohatera Mickiewiczowskiego lub innego Słowackiego i otwórz nowy pt. - tu i teraz. Już czas po tylu latach się otrzepać i pójść dalej. Nie w tym rzecz, byś na siłę kogoś szukał tylko po prostu się otworzył na nowe znajomości, na życie, i nie odbierał sobie szans. Jesteś jeszcze młody i możesz przeżyć dużo wspaniałych emocji, tylko musisz w to uwierzyć, bo jeśli założysz z góry, że już nigdy się nie zakochasz, to masz jak w banku, że tak właśnie będzie. I w imię czego? Nawet nie wiesz czy kobieta, przez którą cierpisz i którą uważasz za ideał nie rozczarowałaby Cię po jakimś czasie. Przemyśl to sobie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nawet nie czytałem do samego końca. Takich treści dostałem już kilka lub nawet kilkanaście. Męczycie mnie tymi tekstami. Moralizowanie i pouczanie zostawcie dla swoich przyszłych lub obecnych dzieci. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok. Doczytałem Nie uważam, że jest idealna. Jestem tylko tego zdania, że nikogo lepszego jeszcze nie spotkałem. Każdy ma swoje wady i zalety. Ja po prostu akceptowałem Ją taką jaka jest, jaka była. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może te kilka lub kilkanaście osób ma rację. Przemawia przez ciebie gorycz i frustracja. Z takim podejściem daleko nie zajdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie, te kilka lub kilkanaście osób nie ma bladego pojęcia o tym kim jestem i jaki jestem. Mało tego nie potrafią zrozumieć, że osoba, która przejawia cechy osoby w stanie depresji reaguje na takie słowa jak byk na czerwoną płachtę. Każdy potrafi moralizować i pouczać, nie każdy potrafi jednak rozmawiać (dotrzeć do rozmówcy). autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, może ona tu jest? może to czyta? może Cię rozpoznała? nawet jeśli coś tam zmieniłeś w ,opowiadając tę historię ? wiem.. nie przyznasz się ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autor ma sie przyznac,ze ona tu jest? Czy ma sie przyznac,ze cos tam pozmienial? Obie opcje zabawne. To takie wazne dla Ciebie? Drogi autorze, czy jest Ci znane znaczenie slowa 'obsesja' ? Czy stan w ktorym jestes jest dla Ciebie bolesny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nawet gdyby to skąd mam to wiedzieć? Po pierwsze nie przyznała by się do tego, że tu jest. Zaglądała by i czytała tak długo jak długo istniał by ten wątek. Może nawet by się w nim udzielała, ale nigdy by siebie nie zdradziła. Znam Ją na tyle by wiedzieć, że nie czuła by się z tym dobrze. Dlatego staram się być anonimowy i w miarę możliwości omijać pewne elementy tej układanki. Nie chciał bym jej zrobić przykrości i choć zdaje sobie z tego sprawę, że z pewnością nie życzyła by sobie abym tu o tym co nas spotkało pisał, to jednak czasami potrzebuję po prostu się wygadać. Jak już wcześniej wspomniałem, nie mam gdzie, więc robię to tutaj. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autor nie musi przyznawać się do niczego, to tylko internet..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz depresję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Zastanawiałem się czy to jest obsesja i chyba można było by to tak nazwać.... ale!?.... nie do końca, bo moim zdaniem obsesja wiązała by się z tym, że mógłbym Ją np. prześladować, obserwować, śledzić, nachodzić, robić jakieś zamieszanie wokół Jej osoby itp. itd. Ja absolutnie tego nie robię. W chwili zerwania znajomości zerwaliśmy kontakt. Od tego czasu tylko raz Ją widziałem i jak wspomniałem, uciekłem. Raz też po wielu latach odezwałem się aby przeprosić za to co się stało, za moje zachowanie i powiedzieć, że jest wszystko ok. aby się nie martwiła. Troszkę skłamałem mówiąc, że jest ok., ale to takie niewinne kłamstewko. Jednak perspektywiczne, bo wiem, że dam rady, że ostatecznie zniosę to wszystko i jakoś przetrwam. Wiecie, czasami się tak zastanawiałem i dochodzę do wniosku, że mimo tego co czuję i bólu jakiego doświadczyłem, to chyba dobrze się stało. Bałem się i nadal się boję tego czy bym podołał jako "głowa" rodziny. Dlatego też w trakcie naszej znajomości nie chciałem na siłę wymuszać czegokolwiek. Czułem w sobie taki lęk, że Ją zawiodę i będzie mną rozczarowana. Chciałem tylko aby była szczęśliwa. Nie wiem czy ja potrafił bym dać Jej to szczęście. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opis jest tak ogólny, ze może dotyczyć praktycznie każdego Kocham go od 4 lat. Żyję własnym życiem, mam się dobrze, ale marzę by go zobaczyć, porozmawiać. Brakuje mi go...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, wydaje mi się, że troszkę "zafiksowałeś się" na swoje racje i w ogóle nie bierzesz pod uwagę zdania z boku - ludzi nie zaangażowanych emocjonalnie w tę sytuację. Szkoda, bo może wyłuskałbyś parę zdań, które pomogłyby Ci wnieść świeże spojrzenie na nią. Dobrze jednak, że dzielisz się tym co Cię boli. To już jest pierwszy ważny krok, by coś zmienić. Może gdy zrzucisz z siebie ten balast, przetrawisz to kilkanaście razy, to sam dojdziesz do wniosku, że warto coś z tym fantem zrobić. To znaczy zakończyć umartwianie się za życia, stanie w miejscu i analizowanie po raz setny "co by było gdyby" i pójdziesz do przodu, czego, na marginesie, serdecznie Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak, to tylko Internet. A do czego miał bym się przyznać? :P gość dziś Zaburzenia nerwicowo depresyjne. Miałem już wcześniej, zanim Ją poznałem. W zależności od sytuacji jakie spotykają mnie w życiu raz jest lepiej, raz gorzej. Gdy Ją poznałem miałem troszkę lepszy okres w moim życiu, ale byłem już wtedy załamany tym, że jestem sam i powoli traciłem wiarę w to, że cokolwiek się zmieni. Po tym co się stało dopadła mnie trauma i objawy moich zaburzeń się nasiliły. Depresja się spotęgowała. Teraz już jest zdecydowanie lepiej, ale był taki moment, że musiałem brać coś na uspokojenie. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Uwierz mi, że teraz jest już dobrze. Nawet nie znajduję słów aby opisać pierwszy miesiąc. Rok po zerwaniu kontaktu byłem na tyle roztrzęsiony, że udałem się do psychiatry i ten zapisał mi lek. Pierwsze 3 lata były okropne. To był koszmar i czułem się więźniem własnego umysłu i ciała. Kolejne 3 wszystko analizowałem w kółko i w kółko. Następne 3 lata starałem się to poukładać sobie w głowie. Teraz jest już dobrze. Niepokoi mnie jednak to, że tak długo to trawię. Staram się zrozumieć co tak naprawdę zaszło we mnie i czym to jest spowodowane. Czy to jest miłość, czy obsesja. Zastanawiam się czy potrafię kochać, czym jest miłość, jak się przejawia i czy jestem kimś kto potrafi znieść brzemię... udźwignąć ciężar życia razem. Wyzwania zawsze mnie stresowały, a problemy martwiły. Rodzina to wielkie wyzwanie i szereg problemów, którym trzeba podołać. Tak czy inaczej czuje się winny. Gdybym był bardziej dojrzały i odpowiedzialny z pewnością tak by się to nie zakończyło. Moja postawa nie była dobra zarówno dla mnie jak i dla Niej. Przyznaje, że skrzywdziłem kogoś kogo kochałem i tym bardziej mnie to bolało. Pamiętajcie na przyszłość. Jeśli ktoś chce odejść pozwólcie mu na to. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz pojęcia czym jest milosc.Odczuwasz podniecenie kiedy sie nad soba uzalasz i kiedy manipulujesz ludzmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, mam nadzieję, że chodzisz na jakąś terapię? Bo wygląda na to, że masz spory problem i musi pomóc Ci dobry specjalista. Nie wiem czy sam dasz radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aaa.... Miałem napisać dlaczego jestem taki "odporny" na rady innych osób. Bo otrzymałem ich przez te wszystkie lata tysiące. Wszystkie są takie same i działają na zasadzie weź coś i zrób coś. Podam przykład. To tak samo jak byście pijakowi powiedzieli, weź i przestań pić od teraz, zaraz, już, bo źle skończysz. Jak myślicie, rzuc***icie? A ktoś uzależniony od nikotyny odstawi papierosy z dnia na dzień, bo ktoś mu tak doradził w Internecie? Wszystko wymaga czasu i pracy nad samym sobą. Takie rady są zbyt oczywiste, zbyt trywialne i zbyt typowe. Mało tego wypowiadane są często w takim dość agresywnym stylu, a przynajmniej tak odbieram to ja. Tryb rozkazujący nie jest mile widziany. Prawdziwa rada i życzliwość ludzka polega nie na udzielaniu rad, tylko na byciu obok na dobre i na złe. Na wspieraniu dobrym słowem, a nie serią morałów i rad wywaloną z ust niczym z karabinu. Stawiamy wówczas delikwenta pod ścianą i faszerujemy ołowiem, a ten umiera od nadmiaru. Zamiast pozycji kata powinniśmy stanąć obok skazańca, pod ścianą i zapytać żartobliwie - za czym ta kolejka? Rozumiecie? Nie wchodzi się drzwiami do domu gdzie nas nie chcą.... tylko przez okno. Rad się nie udziela prosto w oczy, tylko przemyca jak papierosy przez granicę. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćgertruda
Moja diagnoza: Jesli narcyzm ma poziomy to twoj jest ponad wszystkie. Ta kobieta zniosla twoje ego do poziomu domku dzzownicy i ... Tu cie boli :P Nie chce mi sie juz ciebie czytac, jestes tak nudny ze przy tobie flaki z olejem to disnejlend. Idz na spacer ale na powietrze a nie do innej przegladarki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wchodzi się drzwiami do domu gdzie nas nie chcą.... tylko przez okno. Rad się nie udziela prosto w oczy, tylko przemyca jak papierosy przez granicę. autor X Idiota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Masz rację. Nie wiem tak do końca czym jest miłość. Nigdy jej nie zaznałem. Mam w głowie tylko teorię. To czego doświadczyłem.... nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić czym jest, czym było. Wydawało mi się, że wiem, ale po tych wszystkich latach nie wiem tego. Niczego pewien nie jestem. Mogę tylko udawać, że coś wiem budując w sobie namiastkę stałego gruntu. Robię to po to abym już nie tonął w bagnie, które sobie sam zgotowałem. Bagnie emocjonalnym. Ubolewam nad tym, że Ją w to wmieszałem. Jeśli chodzi o użalanie się nad sobą to uwierz mi, że ten etap mam już za sobą. Było tak nie przeczę. Obecnie często jestem zły, sam na siebie, na innych, na świat, ale wiesz co? Na Nią zły nie jestem. Na siebie owszem, za to, że jestem tak głupi i nieporadny, za to, że mogłem postąpić dojrzalej, racjonalniej, mądrzej, bardziej odpowiedzialnie. Popełniłem szereg błędów przez które Ona ucierpiała. Jestem za to zły na samego siebie. Przez pierwszy rok obwiniałem siebie bardzo, popadałem w obłęd i psychozę. Dlatego po roku udałem się do psychiatry. Byłem tak zdruzgotany swoja postawą, że trudno mi to opisać. Zawsze o wszystko obwiniałem siebie i nie, nie czuje się z tym dobrze. Może i ciągnie się za mną to bardzo długo, ale nie jest to spowodowane tym, że pałam się tym i mi z tym dobrze. Uwierz mi, że coraz mniej jest takich sytuacji jak teraz, że pragnę z kimś pogadać na ten temat. Staram się wyjść z opresji i wydaje mi się, że mi to wychodzi. Małymi koczkami, ale z roku na rok jest coraz lepiej. Dużo daje mi poznanie samego siebie, a własnie tutaj, przez pisanie mogę na spokojnie przeanalizować sobie moje myśli. Jasne, że nie jestem obiektywny, jasne, że to wcale nie musi oznaczać, że mam rację czy też, że jestem na dobrej drodze, ale pracuje nad sobą i staram się. Nie ważne z jakim skutkiem i w jakim tempie. Istotne jest to, że się staram. Jeśli nieudolnie, a to jest kolejna ślepa uliczka, to tylko ja na tym ucierpię, a moja wędrówka troszkę się przedłuży. Wydaje mi się, że nie ma to jak samemu dochodzić do sedna sprawy. To jak z nauka jazdy samochodem. Można o tym czytać, ale nie ma to jak praktyka. Co do manipulowania ludźmi, to nie wiem o czym piszesz. To znaczy ja tu tylko wyrażam siebie. Może czasami zbyt stanowczo i przez to porozstawiam kilka osób po kątach, ale też nie mogę dać sobie tu wejść na głowę innym i dla każdego być miłym. Skończyły się te czasy, że starałem się zaspokoić wszystkich i być dobrym chłopcem. Spostrzegłem, że taka postawa nie jest dla mnie dobra. Czasami mimo wszystko trzeba postawić na swoim i walczyć o to. Chyba dojrzałem do tego by mieć własne zdanie. Wcześniej zawsze posiłkowałem się opinią innych. Bałem się mówić co myślę. Jeśli to nazywasz manipulacją, to wiedz, że to nie jest celowe lecz przypadkowe działanie. Przynajmniej tak mogą to odbierać osoby postronne. Ponadto działanie takie ma zazwyczaj jakiś cel. Jaki mógł by być mój cel? Dlaczego miał bym manipulować innymi? Rozumiem gdybym chciał na tym coś zyskać, ale tutaj? Co mogę zyskać? Absolutnie nic. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćgertruda dziś Mogłaś się bardziej postarać. Takie teksty mnie nie ruszają. gość dziś Może kiedyś zrozumiesz co miałem na myśli. a może jednak nie... autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam już któryś z Twoich wątków. No cóż, rozumiem Cię. Różnica jest między nami taka, że lepiej sobie radzę z podobnym problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ad 13:58 nie musisz przyznawać się do niczego .Bo i do czego miałbyś .. ; ) Lubisz polemizować, prawda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie pierwszy jego temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze bloga sobie zaloz i tam sie wyplakuj. Na forum o kupie to troche nie wpada o tak wznioslej milosc***isac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to napiszę co miałem na myśli. Osoby mojego pokroju, które zaznały traumy i przykładowo twierdzą, że nikogo nie szukają, że straciły wszelaka nadzieję na to, że cokolwiek się zmieni zamykają przed każdym drzwi i budują ścianę nie do zdobycia. Powstaje fosa, barykada, most zwodzony, brama stalowa... :P Dlatego do takich jak ja nie wchodzi się głównym wejściem. Aby mnie poznać trzeba mnie podejść z boku - czyli wejść przez okno. :P Co do rad. Podam przykład który zobrazuje to o czym piszę. Taka przykładowa scenka sytuacyjna: Opowiadam komuś, że na konkretnym zakręcie wpadłem w poślizg i wypadłem z drogi. Oto przykładowa rada: 1. Negatywna. - Bo głupi byłeś i jechałeś zapewne zdecydowanie za szybko, każdy wie prócz Ciebie jak widać, że tam często dochodzi do wypadków. Weź to pod uwagę następnym razem i nie szalej na drodze, bo jeszcze kogoś pozabijasz. 2. Pozytywna. (Kilka uwag nie roztrząsać. Nie wypominać. Nie dramatyzować.) - Najważniejsze, że nic się nikomu nie stało, a auto rzecz nabyta. Będziesz miał przynajmniej co opowiadać wnukom. No i pamiętaj, że mimo Auto Mapy w samochodzie Hołowczycem nie jesteś. :D Morał. Myślicie, że kierowca nie wiedział, że jechał za szybko i dlatego wypadł z drogi? To jest oczywiste, po co zatem mu to wypominać. Najadł się już strachu i ma wydatki, po co zatem podnosić mu ciśnienie? Trzeba rozładować atmosferę i wyciągać wszystko to co pozytywne. Jedna z poprzednich wypowiedzi dotyczyła tego, że ja siebie karmie użalaniem się nad sobą. Tymczasem otoczenie nie pomaga z tym zerwać. Potęguje stan rzeczy własnie takimi niepotrzebnymi uwagami. Może inaczej. Otoczenie przyczynia się do roztrząsania wątku, a moje wypowiedzi mające na celu wyprostowanie pewnych nieścisłości lub po prostu odpowiedzeniu na pytanie, zarzuty, czy tez uwagi może tak wyglądać jak bym cały czas chciał się w tym tarzać jak w błocie. Jednak uwierzcie mi, że gdy rozmowa zeszła na inny tor z pewnością nie był bym zły i uparcie nie wracał do głównego wątku.... zwłaszcza, że generalnie powiedziałem już tak naprawdę to co chciałem i wedle mnie mogło by się już na tym zakończyć. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autor ma prawo wyboru jak każdy. Może robić na co ma ochotę tak ja ja i Ty. Nie mów nikomu co ma robić. Zajmij się sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No to dobrze. Ja jestem "flegmatyczny" i dlatego wszystko robię dłużej. :P Też jednak ostatecznie sobie poradzę. :) gość dziś Lubie polem.... spacerować? :P Prawda! :) gość dziś Nie... niestety nie. To chyba oczywiste skoro wspominam o tym ile lat to wszystko już trwa. gość dziś Blog mógł by ktoś niechcący znaleźć. Na forum o "kupie" jak sam/a mówisz chyba nikt szukać nie będzie, a i w razie konieczności szybko utonie i przejdzie do historii. Nie lubię ciągnąć wątków w nieskończoność. Wszystko ma swój początek i koniec. autor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sa prywatne blogi na haslo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×