Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość12365478999

mój były nie daje mi o sobie zapomnieć

Polecane posty

Gość gość12365478999

Kilka miesięcy temu rozstałam się z kimś, to on ze mną zerwal. Spotykaliśmy się krótko, raptem 3 miesiące. Początkowo chciałam wrócić do niego, prosiłam wręcz o powrót, ale on nie chciał. Wyszło jakoś tak że 2 tygodnie po rozstaniu wylondowaliśmy w łóżku. Wydawało mi się że w ten sposób go odzyskam, wrócimy do siebie. Tak się jednak nie stało. Do kolejnych spotkan nie dochodziło a on dosłownie balował z kolegami i żył własnym życiem. Potrafił się ze mną umówić (wtedy po rozstaniu już) i odwołać parę razy spotkanie w ostatniej chwili. Byłam o to zła, czułam się lekceważona. Zrozumiałam że mu na mnie nie zależy i nie traktuje naszej znajomości poważnie. Mimo tego że kochałam go - postanowiłam zapomniec. Chciałam poznać kogoś nowego. Zarejestrowałam się na portalu randkowym, nikt mi nie odpowiadał, wszystkich porównywałam do niego, albo gdy już poznawałam faceta który mnie sobą interesował, okazywało się że jednak on np. ma kogoś albo jest w coś uwikłany. Nic mi nie wyszło z nikim i ciągle myślałam o byłym. Tęskniłam, ale postanowiłam już się go nie prosić o powrót. W listopadzie zeszłego roku przy okazji jakieś sprzeczki usunął mnie ze znajomych na fb. Zrozumiałam że to definitywny koniec i więcej się nie spotkaliśmy. W kwietniu minie pół roku od naszego ostatniego spotkania. Było by ok, pomimo cierpienia i początkowej tęsknoty ogarnęłam się i choć z nikim się nie związałam jakoś żyję szczęśliwa, postanowiłam daść sobie spokój z facetami na jakiś czas żeby już o nim definitywnie zapomnieć. On jednak co jakiś czas się odzywa, nawiązuje kontakt, pisze albo smsy, albo od jakiegoś czasu na fb. Jakoś w grudniu nawet mnie przepraszał i sama nie wiem czemu to miało służyć, bo nic konkretnego z tego nie wynika. Nawiązuje kontakt piszemy pare dni, później przestaje i ja też już nie mam odwagi pisać pierwsza. Za każdym razem dopytuje co u mnie, czy kogoś mam, i wyrzuca mi... że się do niego nie odzywam, i czy zapomniałam o nim. Mówi że jest sam. Nie jestem w stanie go ignorować, kochałam go bardzo. więc każdy taki odzew daje mi nadzieję, że może jednak między nami coś jeszcze będzie. Proponuje mi spotkanie, zaprasza do siebie, ja jakoś nie jestem na to gotowa. Nie miał nikogo i nadal twierdzi że jest sam. Ja tez jestem sama. Zawsze jak próbuje zapomnieć, on nagle się odzywa, po jakichś 2 tygodniach nieodzywania. Nie chce go blokować i usuwać zupełnie, nie potrafię tak. Nie potrafię mu też odpowiedziec żeby się odczepił, bo w gruncie rzeczy tego nie chce. Ciągle się chyba łudzę, że on może coś zrozumiał albo zrozumie. Ostatnio nagle w walentynki napisał wieczorem, że spędza samotnie, miał żal że do niego się odzywam i zawsze on musi do mnie pierwszy napisać. Każde takie jego pisanie, albo rozmowa przez telefon bo czasem chce też żebym do niego dzwoniła - daje mi dużą nadzieję i nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kategorycznie zerwać. On nie da Tobie niczego trwałego. Jego "porywy" są powodowane łatwością z jaką Cię ściąga. On wie, że Cię złamie i przyjdziesz do niego na kolanach. Zerwał, niech się goni. Nie bądź naiwna i nie wierz mu w powroty z miłości bo już udowodnił, że jesteś dla niego zapchajdziurą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio nie widzisz tego ze sluzysz mu do po pompowania swojego ego, żeby się upewnić ze nadal go chcesz, ze czekasz, zaprasza Cie na seks- jemu nie zależy! Nie chce związku ale o kontaktu nie urywa bo trzyma Cie w rezerwie- jak nie będzie mial kogo por...c to zbajeruje Ciebie ,,jaki to on samotny, ze teskni" i liczy ze rozlozysz nogi. Tak robi wielu facetow. Jak znajdzie inna to Ciebie będzie miał w d...e, zakład? Nie płaszcz się dziewczyno, miej honor i raz na zawsze urwij kontakt!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, przeżyłam to samo (no, u mnie był to dłuższy związek). To teraz parę faktów: 1. ON CIĘ NIE KOCHA I NIGDY NIE POKOCHA 2. Trzyma Cię jak pies ogrodnika, na wszelki wypadek 3. Pochlebiasz mu uganiając się za nim. Nie rób tego, no chyba, że chcesz, żeby sobie ego nabijał. Pamiętaj pt. 1 4. Pyta o innego, bo chce Cię kontrolować, ale nie dla Twojego dobra, ani z miłości (pt. 1), tylko dlatego, że ma fajny układ (pt. 3), jest mu miło i wygodnie, nie ma powodu żeby to tracić. Okrutne? Bezmyślne? Może, ale na pewno prawdziwe. On nie robi tego, żeby Cię skrzywdzić. On ma to (i Ciebie) w nosie. On chce, żeby jemu było fajnie i wygodnie, nie ważne jakim kosztem to będzie dla Ciebie. Jest duża szansa, że zaplątałaś się w układ psychofag (np. narcyz) - żywiciel. Inna wersja mało prawdopodobna) jest taka, że to debil, idiota i emocjonalna ślepota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
już było od Nowego Roku ze mną naprawdę ok. Po tym jak nagle przed świętami nawiązał kontakt pod jakimś pretekstem i zaczął pisać że: po mnie nikogo nie miał i jest sam, że zrażony jest do kobiet, nikogo nie szuka, pytał znowu czy ja kogoś mam? Nagle zaczął w smsach mnie przepraszać, póżniej pisaliśmy pare dni, znowu cisza. Prośby żebym zadzwoniła i pare razy gadaliśmy, głownie on opowiadał co u niego, ja sama z resztą pisałam. Miałam trochę żal o to usunięcie z fb, ale nie mówiłam o tym. Przed sylwetrem mnie dobił, bo nagle zapytał na 2 dni przed, jakie ja mam plany? Ja oczywiście nie miałam i napisałam mu o tym, po czym on z satysfakcją napisał że wybiera się z kolegami do modnego miejskiego klubu bo jakaś osoba znajoma załatwila im wejściówki. Było mi przyktro, napisałam że spędzam sama. Nie było z jego str żadnej propozycji żebym się tez wybrała (choćby odpłatnie) więc twardo postanowiłam się do niego nie odzywać. W Nowy rok zagadał odpisałam zdawkowo, za 3 dni znowu, odpisałam zdawkowo i chyba był urażony bo nie pisał pozniej 2 tygodnie i znowu pod koniec stycznia. Żalił się że ma problemy, że ciężko pracuje, pytał co u mnie i czy kogos poznałam. Proponował spotkanie, wręcz odwiedziny u niego. Nie zgodziłam się. Później po 2 tygodniach znowu pisał, znowu ten sam schemat, tym razem z wyrzutami że się nie odzywam. A ja próbowałam zapomnieć. W walentynki doprowadził mnie do łez, nie dość że zarzucił że o nim nie pamiętam to wszystko tak jakby wróciło. I od tego czasu znowu piszemy. Nawet niedawno dodał mnie do znajomych na fb. Nadmienia o tym spotkaniu, powiedziałam że nie mogę narazie wykrecałam się brakiem czasu, a tak naprawdę nie jestem gotowa, boje się co może wyniknąć, że utracę kontrolę, tęsknota za nim wróci i będę cierpiała gdy np przestanie się odzywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po cholerę mu odpisujesz? Po co w ogóle z nim rozmawiasz. Kręci Tobą jak marionetką bo mu na to pozwalasz. Nie on tu jest winny tylko Ty. On po prostu korzysta z Twojej głupoty. Nie zależy mu na Tobie. Urwij kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Klasyk. Trzyma Cie w rezerwie a zaprasza do domu na seks jak nie ma innych opcji. Odetnij Sie od niego bo teraz tylko przedluzasz swoje cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez nie rozumiem po co z nim utrzymujesz kontakt. Lubisz cierpiec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
nie będzie żadnego seksu. Ja tak tego nie widzę. I mu to wręcz zasugerowałam. Wtedy owszem było tak raz i była to moja inicjatywa, ale byłam oszołomiona po tym jak ze mną zerwał. Liczyłam że do mnie wróci, że uda się go odzyskać i to było świeżo po rozstaniu, jakieś 2 tygodnie po. Tak za nim, tęskniłam i poprostu tak się stało. Nie żałuję bo rozstaliśmy się szczęsliwi. Liczyłam na kolejne spotkania, ale on zamiast zbliżyć się do mnie, trzymał mnie na dystans i to nie było już to samo jak wtedy gdy byliśmy razem. W końcu po kilku propozycjach spotkania z jego strony i odwołaniu spotkania w ost. chwili zrozumiałam że to bez sensu i trzeba zrobić wszystko żeby zapomnieć. I udawało się. Odzywał się co jakiś czas ale byłam zdystanowana i teraz znowu się zaczyna. CZuje że to spotkanie w koncu dojdzie do skutku. Nie będzie żadnego seksu. Powiem, mu o tym, że znaczył dla mnie wiele i nie potrafię tak sporadycznie, albo na poważnie albo wcale. Na pewno mu nie ulegnę. Bo mnie seksu wcale nie brakuje, mi brakuje uczucia z jego strony i zaangażowania. Parę dni temu jak pisał coś o spotkaniu u niego, i nawiązał do sytuacji sprzed paru miesięcy gdy spotkaliśmy się i coś było, przyznałam mu się że zrobiłam to bo liczyłam na powrót teraz sobie tego nie wyobrażam. Ciągle jednak wychodzi tak, że ja mu przyznaje że nadal o nim pamiętam, żałuje rozstania i chyba tęsknię. Sama nie wiem co robić, może odważnie mu powiedzieć że albo widzę to tak, albo nie będzie żadnego "bez zobowiązań", ? Czemu tak twardo twierdzicie że on mnie nie kocha i nigdy nie pokocha, po czym to widzicie, że takie wysnuwacie wnioski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja niemoge jaką głupia jesteś, byliscie razem tylko 3 miesiące i to on zerwał a Ty się ludzisz ze może Cie kochal? Wez sie ogarnij, bylas jego zapchajdziura ale jiz sie mu znidzilasm. Ty chyba zakochanego w kimś faceta Nie widzialas nigdy... Po ch...j nadal mu odpisujesz? Taka chcesz byc Niby twarda, zero seksu bez zobowiązań ale on wie ze ma Cie w garści, ze kochasz go i chcesz powrotu, podpompowujesz tylko mu ego. Ogarnij się i urwij kontakt bez żadnego tłumaczenia typu ,,Nie chce tylko seksu bez zobowiązań"! Nie umiesz go zablokować gdy znowu napisze? Za grosz honoru nie masz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już sie mu znudzilas*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wez daj spokoj. Ktos sie mna tez tak kiedys bawil, pojawial sie i znikal. Wiec ja raz zniknelam i odezwalam sie po pol roku, troche mu glupot naopowiadalam i zniknelam na zawsze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś zaślepiona niestety. Wierz mi albo i nie, ale jak już opadną Ci klapki z oczu to nie będziesz mogła uwierzyć, że takie głupoty myślałaś i robiłaś. Mi też się wydawało, że nad sobą zapanuję. Wiesz, jest taki s**t test męski. Po rozstaniu nie zrywa się kontaktu i patrzy, co kobieta zrobi. Jak zacznie się odzywać, będzie alej otwarta na kontakt, nie będzie umiała odmówić albo, co najgorsze, pójdzie do łóżka to koniec, finito. Facet widzi, że ma ją w garści i TRACI NIĄ ZAINTERESOWANIE. Tak nie jest zawsze, ale moim zdaniem (szczególnie, że byliście b. krótko) tu jest dokładnie tak. Jeśli kobieta pokaże, że się szanuje, nie odpowiada itp., to wtedy facet (nie kobieta) się wkręca. Twój ex ewidentnie ŻYWI się Tobą. Podbudowuje ego tym, że Tobie jest gorzej. To działanie ludzi SŁABYCH. On taki właśnie jest. Niepewny siebie, słaby i ostatnie, co do Ciebie czuje to miłość. Wybacz, ale jestem pewna, że w Twojej głowie jest jego wyidealizowany obraz, bo facet zachowuje się, wybacz, jak dzieciuch. Pyta, czy masz, a jak dowiaduje się, że nie to pasie swoje ego tym, że taki był fajny. To z sylwestrem to już totalna porażka. Uważasz, że nie mamy żadnych podstaw twierdzić, że gość ma Cię gdzieś. To ja zaryzykuję pytanie: czy masz dużą pewność siebie, wysokie poczucie wartości, czy pochodzisz ze zdrowej rodziny, w której czułaś się bezwarunkowo kochana? Jeśli tak, to może się mylę co do tego, co napisałam wcześniej. ale jeśli nie, to sorry dziewczyno... Nasze problemy są beznadziejnie powtarzalne. Wydaje się nam, że to, co przeżywamy, jest takie wyjątkowe, a to w 99% nieprawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
właśnie odpisuje mu bo nie chce żeby było że on mnie nic nie obchodzi, co tym uzyskam? Musze być twarda i nie ulec mu gdy znowu dojdzie do spotkania i powiedzieć co mysle oraz czuje. To z sylwestrem zachowanie jego to było bardzo przykre dla mnie, bo po co mnie pytał co robie skoro nie mial zamiaru mnie zaprosic czy zwyczajnie spytac czy mialabym ochote isc. On jest czasami bardzo bezmyslny. Wtedy strasznie sie poczulam, nie wiem czy zrobil to bezmyslnie czy przypadkiem nie z premedytacja, gdybym to ja go zostawiła to rozumiałabym, ale było odwrotnie. Jest ewidentnie niedojrzały. Pewnie brakuje mu tego i dlatego stara sie ze mna utrzymywac kontakt. W koncu dojdzie miedzy nami do spotkania i ja mu otwarcie powiem ze zalezało mi na nim i nie wyobrazam sobie tego tak jak on. Wtedy byłam słaba i przybita, i tak teskniłam jak za nikim w zyciu. Czulam się winna temu ze mnie zostawił i chcialam sie z nim spotkac i przezyc jakies mile chwile. ja nie mam w sobie tyle siły i samozaparcia wobec niego. on ma problemy, brak pieniedzy, klopoty zyciowe, długi, konflikty z prawem. Ja mam stabilne zycie i nie mam takich problemow. Nigdy nie przeszkadzało mi to ze jest z nim jak jest, akceptowalam takiego jaki byl i chcialam mu w tym zyciu pomoc. Ale on skreslil nas. Nadal uwazam że nie powinnam tracic z nim kontaktu tylko nie bac sie szczerze mowic co mysle i trzymac sie zasad. ucieczka nie jest tu pomoca, co jesli on kiedys dojrzeje i bedzie chcial zmienic swoje zycie i nie spotka tej oidpowiedniej kobiety? Moze wtedy bedziemy mieli jeszcze szanse. moze warto poczekac na niego, tylko ile ja mam mu tego czasu dać? Czy nie szkoda mojego czasu? i życia? ja nie jestem w 100 procentach pewna co on do mnie czul jak sie rozstawalismy, czy napewno nic dla niego nie znaczylam, zrobil to w gniewie, malo razem przezylismy bo trwalo to krotko. Moze to keidys sie odrodzi, nigdy nie zalezało mi tak na nikim, mam za soba zwiazki dlugoletnie i krotsze i nigdy tak przez nikogo nie cierpialam jak przez niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sposób na skuteczne odkochanie Głupcy się śmieją, a mądrzy korzystają z tego sposobu. Wyobrażcie sobie, że stoicie od siebie w odległości około 1 m od siebie i jesteście z tą osobą powiązani setkami sznurów itp. Weżcie w wyobrażni ostry miecz do ręki. Jeżeli wierzycie w Anioła Stróża to poproszcie go żeby to z wami zrobił. Gdy nie jesteście wierzące, to zróbcie to sami. Tym mieczem które trzymacie w ręku przetnijcie te sznury. Gdyby za pierwszym razem zauroczenie pozostało, to powtórzcie kilka razy, ale tylko raz dziennie. Najczęściej zauroczenie znika po pierwszym razem. Gdy zauroczenie wygaśnie, to można przejść do afirmacji o idealnego partnera. Podam to po przesłanie mi adresu e-maila. Zyczę powodzenia. Proszę o odpowiedż po ilu dniach uczucie wygasło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jprdl ale Ty naiwna jestes, on Cie por...l a jak mu się znudzilas to Cie kopnął w d...e. Przecież gdyby cos do Ciebie czuł nie zostawiłby Cie po 3 miesiącach!! W pierwszych miesiącach jeśli człowiek jest zakochany to świata poza partnerem nie widzi i miłość kwitnie, nawet jeśli są klotnie, jest gniew to zakochani się zaraz godzą, nie wytrzymaja długo bez siebie. A Ty nie dość ze się prosilas zeby do Ciebie wrócił to jeszcze chcesz się z nim spotykać żeby cos wyjaśniać, mówić o tym jak się czujesz itp. Po cholerę? On ma to gdzieś a Ty ttlko tym pomkazalabys jak nadal Ci zalezy na nim i ze ma Cie w garsci. A na chatę Cie zapraszał bo liczył na seks. A skoro raz się zlamalas i poszlas z nim do łóżka po zerwaniu to liczy na ciąg dalszy czyli znajomość bez zobowiązań. Ktoś tu ładnie to opisał, ty PASIESZ JEGO EGO i pozwalasz żeby trzymał Cie jako kolo zapasowe, o to właśnie mu chodzi. Jemu jest wygodnie mając ,,w pogotowiu" Ciebie. W dodatku jakis zadłuzony, uwikłany w problemy z prawem facet, noo gratuluje wyboru...masakra, porażka. Obstawiam ze masz nie więcej niż 20 lat, widać ze malo jeszcze wiesz o facetach. Nie masz pojęcia jak potrafią udawać, kłamać, manipulować, bajerowac byleby osiągnąć swoje cele... Żyjesz jeszcze w blogiej nieświadomości jakimi gnojami są, pewnie się dopiero przekonasz i niejedno jeszcze przezyjesz...witamy w 21 wieku. Niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
20 lat już dawno temu kończyłam. To nie jest takie proste. Obwiniałam się za to że on to zakonczył, jak byliśmy razem nie dawał mi o sobie zapomnieć, wysyłał smsy, chciał się często spotykać, myslałam że mu zalezy, nagle przemyslal i zakonczyl wszystko. Chcial czestych spotkan i z mojej strony zebym zostawała tez u niego na noce. Ja mialam swoje obowiązki, pracę, nie mogłam tak wszystkiego rzucać i tylko do niego chodzić. Ale i tak się starałam, spotykalam sie z nim często, zdawalo mi się że jestesmy szczesliwi, ale coś mi nie grało, jego naciski na te wspólne noce, wcześniej spieszyło mu sie żebysmy poszli do łóżka, ja chcialam jeszcze poczekac z tym , poznac go lepiej, upewnic się że to co jest miedzy nami rokuje na przyszłośc. Nalegał jak jakiś napalony nastolatek. W końcu mu uległam. Zdawało mi się że jest dobrze, nadal sie spotykalismy, ale jakoś tak, sama nie wiem nie wiedzałam na czym stoję. On chcial wiedziec zawsze: co robię, wymagal zebym mu odpisywała, odzywala się, tak jakby czulam ze chce miec kontrolę, bo mi nie do konca ufa. Zawsze bylam fair, nie bylo zadnego podejrzanego zachowania z mojej str, nie mial powodu zeby mi nie ufac, bylam zakochana. W koncu jak kiedys sie spotkalismy zagadnelam go o to co jest miedzy nami. Naciskalam na te rozmowe, chcialam zeby mi powiedzial czy mu na mnie zalezy. Byl oburzony, że zadaje mu chyba niewygodne pytania. Nie odzywal się, obraził, nie odzywal 3 dni, na czwarty napisal ze konczymy to, i to moja wina, bo nie potrafilam uszanowac ze on nie ma ochoty na rozmowe, tylko naciskałam. Przepraszalam go, ale to nic nie pomogło. Wpedzil mnie poczucie winy, ze to moja wina. Faktycznie naciskalam go wtedy, powinnam wyjść i jechac do domu, a zostałam, to byl blad, ale gdy czlowiek czuje ze coś traci robi błędy. gdy wali mu się świat. Wierzymy jednak ze tej drugiej osobie tez zależy i ze uda sie pogodzić. ja chcialam tylko zeby on powiedzial wtedy, że mu zalezy, a moze czulam ze tak nie ejst i chcialam podswiadomie zeby mi to uzmyslowił. Wczesniej czy pozniej i tak wyszla by ta rozmowa. Chyba tak jest lepiej, jak rozstalismy sie, zamiast kontynuwac cos co bylo moze i bez przyszłosci. Moja milosc nie byla widocznie nic warta skoro zostala niedoceniona. Chcialabym tylko zapomniec, ale on mi nie pozwala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Treść została uznana za spam, więc ją podzielę Swoim ostatnim wpisem potwierdziłaś wszystkie moje założenia. Nie odpowiedziałaś mi wprost na temat Twojego poczucia wartości i rodziny, ale rozumiem, że nie są to wygodne tematy. Powtórzę, rozwinę co myślę i... odpuszczam, bo Ty NIE CHCESZ ani naszych rad, ani się z nim rozstać. Żyjesz wyobrażeniami o nim, waszym związku i masz wybitnie myślenie życzeniowe. Piszę jeszcze tylko dlatego, że wiem, że im dłużej jesteś w takim stanie, tym gorzej Ci będzie z niego wyjść. Wkręciłaś się, uzależniłaś i trudno Ci będzie z tym wygrać. Zrobiłam podobnie. Byłam z facetem 1,5 roku. Leczę swoją duszę od 13 lat. Naprawdę tego chcesz? Najtrudniejsze było uznanie, że to zwykły człowiek, nic nadzwyczajnego. Ale nie, ja wkręciłam sobie to co Ty: że poczekam (w końcu z innymi wytrzymywał max. 2 mce), że nieładnie jest tracić kontaktu ani nie odpisywać (też z jego inicjatywy), że seks tylko nam się zdarzył, bo byłam taka needy (sprawdź pojęcie), a potem zdarzył się znowu i znowu i sięgnęłam dna. Też byłam dziewczyną z "dobrego domu", która miała deficyty miłości, też w głowie mi się nie mieściło, że ktoś może mną cynicznie rozgrywać, wierzyłam w dobro i miłość. Słowem byłam (i nadal jestem, to się nie zmienia łatwo) naiwna i przemądrzała jak Ty. Wydawało mi się, że nagnę rzeczywistość do swoich marzeń i kierowałam się tym, czego chciałam, a nie widziałam, nie chciałam dopuścić do siebie prostych wyjaśnień, wolałam udziwnione. I najgorsze: zrobiłam to sobie na własne życzenie. Ty jesteś na najlepszej drodze, żeby powtórzyć moje błędy. A, też miałam kompleks ratowania "biedactwa", choć to nie ta relacja. To świadczy o zaburzonych relacjach rodzinnych, które niestety są podstawą wszystkiego w związku. Nadajesz się na psychoterapię. Na zachętę powiem, że nie wiesz, jak wiele teraz (na świeżo) może zmienić w Twoim życiu, kto wie, co się stanie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cd. Parę kwestii na koniec. 1. Piszesz: "właśnie odpisuje mu bo nie chce żeby było że on mnie nic nie obchodzi". - czemu ma nie być, że on Cię nie obchodzi?! Zerwaliście i masz PEŁNE PRAWO do tego, żeby Cię nie obchodził. - w wolnej chwili przeczytaj "dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Nie chcesz rad, ok, ale proszę tą weź sobie do serca i przeczytaj. Na zachętę powiem, że książka zawiera sposób, jak wzbudzać w mężczyźnie zainteresowanie. - jeśli on wie na pewno, że go kochasz to jesteś na niższej pozycji. Nie bierze się byle kobiety, bo to żadne zwycięstwo. A Ty będąc needy stajesz się taką byle kobietą. Też miałam taki głupi pomysł, żeby powiedzieć ex, jak bardzo go kochałam i jak mnie zranił - to jeden z głupszych pomysłów (dzięki Bo//gu niezrealizowanych), bo jego to nie wzruszy, może poczuje się nieswojo, jak ludzie, którym ktoś bez powodu robi wymówki, ale w jakiś sposób wpędzi go to w dumę. A propos dumy. Wydaje mi się, że on cię pyta nie dlatego, że mu na Tobie zależy (tego jestem właściwie pewna), tylko dlatego, że być może jest tak słaby, że Ty, naiwna i marzycielka, widzisz w nim więcej niż on ma. To niebezpieczna gra dla Ciebie i może Cię zgubić. Nie da Ci odejść, bo go żywisz, ale miłości Ci nie da, bo Cię nie kocha. i, powtórzę, NIGDY NIE POKOCHA. Wydaje mi się, że on nie kocha samego siebie, a taka osoba Ciebie może zniszczyć. Proszę, wejdź na blog "9 lat z narcyzem" i poczytaj. Pamiętaj, że Twój związek trwał tylko 3 mce. Jesteś jego żywicielem. On się kiedyś zakocha, ale w kobiecie, która będzie dla niego partnerką, a nie podnóżkiem (a tym jesteś Ty). - jak ktoś rzuca to nie ma prawa wymagać, żeby komuś zależało. To tak jakby ktoś rzucił pracę i wymagał, żeby pensja spływała dalej na jego konto. Znalazł naiwną, która daje mu czego on chce bez dawania jej, czego ona chce. Ty go psujesz, jemu w to graj. W sumie, pomyśl, nic dziwnego, że nie chce zrezygnować z takiego układu. I pilnuje, żeby się nie skończył. Gdzie on znajdzie taką drugą naiwną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cd. 2. Piszesz: "ja nie mam w sobie tyle siły i samozaparcia wobec niego" - tak, bo jesteś uzależniona i nie łudź się - kiedy gwizdnie przylecisz i pójdziesz z nim do łóżka. A jak się to stanie to będziesz się czuła jeszcze gorzej, w jego rankingu zjedziesz jeszcze niżej (do roli niewolnicy), jego ego się podniesie, a ja mam nadzieję, że wtedy przypomnisz sobie to, co pisałam i choć spróbujesz zawalczyć o siebie, bo o TWOJE, nie jego życie tutaj chodzi. - on Ci coś daje, ale to tylko emocje, których mogłaś nie dostać w domu np. poczucie, że się podobasz, zainteresowanie, a może przeciwnie i jest podobny w czymś do Twojego ojca. Na tym NICZEGO nie zbudujesz. To Twoje problemy Cię do niego pchają, nie miłość. Jej najprawdopodobniej nie ma. Nie miała czasu. Jest tylko silne i jednostronne zauroczenie. 3. Piszesz: "Nadal uwazam że nie powinnam tracic z nim kontaktu tylko nie bac sie szczerze mowic co mysle i trzymac sie zasad" - z Bog//iem... - co będziesz mówić? Tak bardzo Cię kocham czy tak bardzo mnie skrzywdziłeś? Pierwsze rozśmieszy, drugie zniesmaczy i zniechęci. A może chcesz mówić, że jest niedojrzały? Wiesz czemu faceci odkochują się w małżeństwach? Mówi Ci coś pojęcie: trucie d**y? - jakich zasad? Że się nie chodzi do łóżka? dziewczyno, Ty pójdziesz z nim do łóżka, albo będziesz żyła w takim stresie, że na coś zachorujesz. NIE WARTO i W IMIĘ CZEGO?! Miłości? Śmiech na sali. - tak się nie da, to przeciw zasadom, które żądzą naszą psychiką. Możesz nie wierzyć w nie, podobnie jak w prawo grawitacji, ale nie można tego ignorować na dłuższą metę. 4. Piszesz: "ucieczka nie jest tu pomoca, co jesli on kiedys dojrzeje i bedzie chcial zmienic swoje zycie i nie spotka tej oidpowiedniej kobiety?" - dlaczego traktujesz to jak ucieczkę? Dobra, załóżmy, że to ucieczka. Ale powiem Ci skąd. Z pola bitwy, na którym Twoja klęska jest pewna. Jeszcze raz Ci to uświadomię. Tu idzie o Twoje życie i przyszłość, które możesz przekreślić zadając się z tym facetem. Możesz zrujnować sobie psychikę. NAPRAWDĘ. - też to miałam : on w centrum rozważań. A może zmienimy perspektywę? A jeśli TY spotkasz kogoś o niebo lepszego (tak stało się w moim życiu)? Wyobraź sobie, że przeżywasz z nim niesamowite przygody, jest ekscytacja, super seks, albo inaczej, jesteście spokojnie szczęśliwi, tworzycie udaną rodzinę, macie dzieci. Czy chcesz odbierać sobie na to szansę czekając na dupka? - ciągnąc temat: Chcesz tego gościa na ojca swoich dzieci? Zafundowałabyś kogoś takiego własnym dzieciom? To już nie zabawa! Jeśli nie, to nie warto. Taki dowcip nie-dowcip na rozluźnienie. Jakie są etapy w życiu kobiety. Pierwszy: "spadaj c***o, tylko łobuz kocha najmocniej". Drugi: "samotna matka z dwójką dzieci szuka statecznego pana". - ludzie spotykają się na różnych etapach życia. Jeśli są na innym etapie, nawet, jeśli kiedyś może by do siebie pasowali idealnie, to nic z tego. Nie są gotowi. Ty i on nie jesteście gotowi. Ty naiwna, on niedojrzały. Jeśli byłaby dla Was szansa, to tylko wtedy, gdybyś Ty zaczęła być realistką (ale nie wiem, czy chciałabyś kogoś takiego wtedy), a on dojrzał. Niestety, ale wiele osób nie dojrzewa i sporo zostaje naiwnymi do końca życia. Potrzebny Ci ktoś, kto skompensuje tę cechę (a nie nada jej destrukcyjnego charakteru jak Twój ex). Tak się Tworzy udane (a nie destrukcyjne) związki. - utrata kontaktu jest czasem najlepszą rzeczą, którą można zrobić. Człowiek wtedy tęskni. On nie miał na to szansy, bo uparłaś się, żeby trzymać się jak pijawka blisko. Też byłam taka głupia. Nas niestety łączyło środowisko :(. - utrata kontaktu to nabranie dystansu do siebie, wydarzeń i uczuć. Boli. A Ty się tego boisz. Bo gdzieś w środku może czujesz, że albo nie zniesiesz tego (syndrom odstawienia), albo panicznie boisz się, że on zapomni o Tobie, albo... Ty o nim (lęk utraty wyobrażenia, że ktoś Cię kochał i Ty jego). - ból jest, ale niemal KAŻDY taki ból przechodził. Jeśli podejdziesz do tego umiejętnie, dasz radę. - a co będzie, jeśli on sobie znajdzie dziewczynę? Nagle urwie kontakt? Jak się wtedy poczujesz? Jak ta gorsza? Jak to na Ciebie wpłynie? A może będzie chciał mieć Was 2 na raz? Zgodzisz się na to? Skąd wiesz, że nie? To jak z narkotykiem. Im dłużej bierzesz, tym mniejsza szansa, że z tego wyjdziesz. 5. Piszesz: "Moze to keidys sie odrodzi, nigdy nie zalezało mi tak na nikim, mam za soba zwiazki dlugoletnie i krotsze i nigdy tak przez nikogo nie cierpialam jak przez niego..." - czemu Ci tak zależy? To bardzo ważna kwestia. I niestety właśnie z nią poszłabym migiem do psychologa. Ja, gdyby nie psycholog to może bym wąchała już kwiatki od spodu (tak, tak i takie mogą być skutki nieszanowania siebie i swojej psychiki). - od cierpienia się ucieka. Robi tak nasze ciało i psychika. Jeśli będziesz ją zmuszać do cierpienia to sobie to skompensuje czymś, np. chorobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cd. Rozpisałam się. Więc parę słów co do przyszłości. Gdybym cofnęła czas to wiedziałabym co zrobić, żeby to on cierpiał, umiałabym mu tak przejechać po psychice, żeby się nie podniósł, umiałabym sprawić, że na swój sposób by mnie pokochał, ale... on nie jest wart tego, by się nim zajmować, był doświadczeniem w moim życiu i tyle. Ja jestem już na innym etapie. Mam kochającego męża i dzieci. Znalazłam kogoś, kto kompensuje moje wady, a ja kompensuję jego. Tobie też tego życzę. Pytałaś czy warto czekać? To smutne, ale nie. Ludzie zobacz, rozstają się, bo choć kiedyś było im ze sobą dobrze, ich drogi się rozjechały, a etapy życia nie pasują. Jaka szansa, że Wasze etapy kiedyś się zrównają? Wiesz... też dziwnie się czułam, gdy mój ex 8 lat po rozstaniu ze mną dorósł do małżeństwa. Mimo męża i dzieci przeszła mi myśl, a co by było, gdybym poczekała? A wtedy przypomniałam sobie myśl, która zmieniła moje życie: "skoro koledzy są ważniejsi nawet od seksu ze mną, to znaczy, że on mnie nie kocha i nigdy nie pokocha" (wplątałam się w FF). To zamknęło pewien rozdział w moim życiu. Zdecydowałam się żyć bez niego. Byłam pełna leku i niepewności. Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale 3 mce później byłam zaręczona, po roku wzięłam ślub i jestem szczęśliwa (choć nadal muszę leczyć skutki tego, co uparłam się sobie zrobić). Nawet jeśli dorośnie, to szansa na to, że będzie chciał być z Tobą jest odwrotnie proporcjonalna do tego jak bardzo o to zabiegasz. x x x Gdybym była na Twoim miejscu, czy na swoim jeszcze raz, właśnie w tym momencie, w którym jesteś, to zrobiłabym tak: 1. Zerwanie kontaktu (co ma wisieć nie utonie). To był mój podstawowy błąd, że tego nie zrobiłam. 2. Skupienie się na sobie. Musisz się dopieścić. Te rady z fryzjerem, siłownią itp. wydają się głupie, ale działają. 3. Szarpnęła bym się na psychologa. Teraz masz szansę załatwić to szybko, ja wydaję małą fortunę. 4. Poszukałabym wsparcia. Gdzie się da. To może być mądra koleżanka, rodzice, ksiądz jeśli wierzysz, jakaś nowa grupa, gdzie możesz też kogoś poznać (nie chodzi o faceta). 5. Zrobiłabym sobie plan i realizowała go. Np. szanując swoją psychikę nastawiasz się, że nie będziesz kontaktować się miesiąc. Jeśli coś czujesz (np. chcesz mu o czymś powiedzieć), przelewasz to na papier (forma pamiętnika). W tym czasie skupiasz się na swoich zajęciach i sobie. Dajesz sobie prawo by żyć w spokoju i smakować życie. Dajesz sobie pewne założenia np. jeśli nie będę w stanie się do niego nie odzywać to znaczy, że jestem uzależniona (i to, co ta kobita w necie pisała jest prawdą). To oznacza, że ta relacja jest dla mnie zła i tym bardziej skończenie jej jest dla mnie dobre. Twoja psychika może mieć wtedy niezłą zagwozdkę :D. Po miesiącu zastanów się, co czujesz. Daj sobie pół roku. Obserwuj siebie, czy coś się zmienia. Ważne jest, żebyś wyrzuciła zdjęcia, FB, założyła blokadę w tel na jego numer. I NICZEGO MU NIE TŁUMACZ (to ważne!). Dzień, w którym zerwał był dniem, w którym przestałaś mu być COKOLWIEK winna. Metoda małych kroczków i wyjdziesz z tego. I będziesz szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O matko, autorko! To ty od tego malolata z dzieckiem, co cie wystawil i poszedl na grila. Dalej mu dajesz soba manipulowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
tak gość z 10:24 to ja :-( Wyobraź sobie że po tym jak zerwał, a ja długo dochodziłam do siebie, od czasu do czasu odzywa się i nie daje o sobie zapomniec. Pytania w stylu - czy mam kogoś, czemu się nie odzywam? czy możemy się spotkac? To mnie dobija.. z jednej strony daje nadzieje, bo wiadomo że bardzo mi na nim zależało, a z drugiej wprowadza to mi do życia taki chaos, że nie wiem... Z jednej strony nie chce do niefo pisać, z drugiej, ciesze sie ze on pisze. Zapewnia mnie że nikogo nie ma, Nie wiem czy pamietasz moja historię, ale on naprawde co jakis czas sie odzywa, widac ze ma problemy, duzo na niego spadło, pracuje po 12h, jest ciagle zmeczony, splaca chyba te swoje długi, bo okazalo się że jednak je miał. Raz mnie nawet przepraszał, to bylo jakies 3 miesiace temu Ja nie traktowałam jego pisania powaznie, bo to bylo tak ze pisal. żalił się, po tym jak ja napisalam ze o nim pamietam i tez jestem sama ze zajelam sie pracą i sowim zyciem, on przez jakies 2-3 dni pisze, nawet pare razy gadalismy przez telefon, a pozniej milknie. ja tez nie odzywam się. I tak co jakies 2 tygodnie. ostatnio to nawet w walentynki, chyba czul sie samotny, bo do mnie wieczorem napisal, miał żal że ja sie nie odzywam, nawet wyrzucał mi ze o nim zapomniałam. Chyba brakuje mu.. wiesz czego. Ale ja juz sie na to nie godzę, nie jestesmy razem, ja tak nie mogę, udało mi sie pozbierac, jakos byłam szczesliwa i nawet cieszylam sie ze nie odzywa sie do mnie, ale co jakis czas wracaly wspomnienia, ale bardziej jako żal za utraconą miłością? I zawsze wtedy jak juz wydaje mi sie ze sie "ogarnęłam" to on wtedy nagle niespodziewanie sie odzywa. To ciągle wraca. Co robić? Nie twierdze że dojrzał, że zmądrzał, wiesz jaka byla roznica wieku miedzy nami (8 lat) ale może za parę lat doslownie, jest szansa, że jakos oboje nie ułożymy sobie zycia, a on zmądrzeje - bo sam mi wielokrotnie pisal przez ten czas po zerwaniu - ze jest za głupi jeszcze na to wszystko - i wtedy moze sprobujemy jeszcze raz. Żeby tak sie stalo musi minac sporo czasu, i jest duze prawdopodobienstwo ze on sobie kogos znajdzie, albo ja, a co jesli nam obojgu nie wyjdzie. Może kiedys do siebie wrocimy, z poltora roku, moze powinno jeszcze minąć. Nie chce zrywac z nim kontaktu, nie umiem tak./ Ze wszystkimi swoimi "byłymi" mikloscami wiekszymi i mniejszymi nie widze sensu utrzymywac, i nie chcialam do nich wrocic, rozumiejac ze koniec. Z nim czuje ze jest inaczej. Moze to co pisze brzmi jakby pisala naiwna idiotka, ale ja od początku czuje że może to było przeznaczenie... Wiem, potępicie mnie, wiem co przeczytam ze jestem głupia, byc moze, ale jak sie kogos kocha to sie poprostu kocha a ja go kochałam i nadal kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja od tego elaboratu Tez byłam pewna, że to miłość mojego życia. Najważniejsze - 0 kontaktu. Zmień numer, zablokuj jego, nie odbieraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno, ale on cie nigdy nie kochal! On toba manipuluje i sprawia mu przyjemnosc twoje cierpienie. On nigdy nie zmadrzeje na tyle, zeby ci dac stabilizacje, poczucie milosci czy bezpieczenstwa. On bedzie sie tylko coraz bardziej staczal. Nawet za te kilka lat, oboje bedziecie w innym miejscu w zyciu. On odzywajac sie do ciebie co jakis czas buduje swoje ego, bo jak sama wiesz jest on nieudacznikiem, a tak to chociaz sie podbudowuje, ze starsza babke rozkochal w sobie... Naprawde poblokuj, nie odpisuj i nie rozpamietuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
gość z 10:01 - dziękuję Ci że tyle mi napisałaś. Dużo tego, sama nie wiem od czego zacząć. To młody niedojrzały chłopak z problemami, nie wiem na pozatku mowil ze chce zmienic swoje zycie, ze ciezko mu samemu. Moze myslalam ze ja je odmienię. Kochalam go bardzo. Coś się spieprzyło w tym wszystkim - roznice dały o sobie znać, wiek, pochodzenie, środowisko w ktorym dorastał. To doslownie facet z innego swiata. Powinien sobie poznac tez taka dziewczyne z jego swiata i byc szczesliwy. Gdyby tak sie stalo byloby mi duzo latwiej. Ale on ciagle deklaruje ze jest sam. Czemu tak sie w nim zakochałam? Bo rozkochał mnie w sobie. Sprawil ze uwierzylam ze postrzega mnie jako kogos wyjatkowego. Czulam z nim taką więź, wiem ze w zyciu mial ciezko, bieda, problemy, nieskonczona szkola, poprawczak. Wiem ze to ciezki uklad, ale mimo wszystko chcialam dac temu szanse. ie dojrzal ewidentnie. Wymagal wiernosci, lojalnosc****ewnosci, wspolnych nocy a sam popijał z kolegami, nie robilam pretensji, raz moze z tym jak umowil sie ze mna a jednak pojechal na grilla. Moze i to moja zyciowa porażka, bo kochac kogos kto tego nie docenia, wierzyc w niego ze milo poplątania zyciowego, braku wiekszych perspektyw, pieniedzy, zdolnosci do pakowania sie w klopoty - kochac i akceptowac takiego czlowieka takim jaki jest i to naprawde musi byc chyba jakaś porażka. Czemu odpisuje mu, bo sie o niego martwie, czy sie nie stoczyl zupelnie, wiem ze to czlowiek ktory wywodzil sie ze srodowiska patologicznego... Nie sadzilam ze mimo 33 lat (ja) i przezyciach: rozwód, nieudane zwiazki, rozczarowania - mimo tego jestem poukladana kobieta ktora radzi sobie swietnie, nie ma problemow, jest odpowiedzialna. No chyba ze milosc do niego jest dowodem braku odpowiedzialnosci. Chcialabym ulozyc sobie zycie, ale obawiam sie ze dopoki nie "rozlicze" sie z nim, to bedzie niemozliwe. Mam syna, nie chcialabym dla niego "złego wzoru". ale ja wierze w tego gnojka że on jest w rzeczywistosci dobry, ze musi tylko dorosnąc. Wiem, ze mnie skrytykujecie, że uwazacie ze powinnam uciąć kontakt, ale nie chce tego zrobić, bo poprostu mi na tej znajomosci zalezy. Zobacze ze pozna inną, wtedy przestanie pisac napewno - to wtedy bede miala jasna sytuacje, ale dopoki on mnie utweirdza ze jest sam to ja nadal mam nadzieje ze z czasem dostaniemy cholerną drugą szansę. Wiem, ze jest miedzy nami za duzo roznic, ja moglabym dla niego zmienic cale moje zycie. Np zamieszkac z nim, przeprowadzic sie . Teraz dzielę dom z rodzicami, mam wygodę, ale oni nie akceptowali tej znajomosci. Zarabiam wiec mnie stac na wynajecie mieszkania, ale zebym poczynila taki krok musze wiedziec ze mu zalezy. Poki tak nie jest nic nie zmienię. Niestety los na mojej drodze go postawil, nie rozumiem po co? Od naszego zerwania doslownie nawrocilam sie, zaczelam sie modlic, chodzic do kosciola. poczatkowo o powrót, teraz modle sie o to zeby umiec zapomniec i wiecej nie cierpiec. Moze ja widze sens w tej znajomosci, ze bylo nam to pisane. Moze sie mylę. Nie wiem. Ja sie nie spiesze z poznaniem faceta. Probowalam, ale to sie doslownie nie udawało. Moze było za wcześnie. Teraz wiem ze musze dac sobie czasu zeby poukladac sobie wszystko w glowie. Ja nie jestm gotowa na spotlkanie, wielokrotnie propopnowal, ale odmawialam, nie teraz. Musi minac jeszcze troche czasu. Nie jest to latwe, czy ja sobie sama z tym poradzę. Wiem że nie wierze juz w milosc, i nawet nie chce wiązać sie z nikim, dopoki nie zrozumiem że on i ja to skonczony rozdzial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam podobną sytuację. Facet z innej bajki, alkoholik, w długach, rozpieprzony wewnętrznie, po ciężkim związku. Próbowałam go uratować, pomóc w firmie. Miał lukratywny zawód - informatyk, choć bez wykształcenia. Wspierałam, pozwalałam, żeby ciągnął w dół, brałam jego ciężary. Poświęcałam się dla niego i co? Wyłudził kilkadziesiąt tysięcy złotych, zdradzał na boku, w końcu wrócił do byłej. Ok, pogodziłam się z tym nadspodziewanie łatwo. Ale jak do niego zadzwoniłam (kwestie związane ze wspólnym "biznesem", czytaj wyłudzaniem kasy) to focha strzelił, że "zniszczyłam jego związek" (ona była przy tym telefonie i go rzuciła) i przestał się odzywać. Zobowiązania? Tak, tak, kiedyś spłaci. Kulminacją było, gdy próbował mnie zaszantażować, że opowie o naszych łóżkowych faktach mojemu wtedy jeszcze narzeczonemu. Tak kończy się, gdy próbujemy pomóc patologii a cechujemy się dużą naiwnością. On Cię ściągnie w dół. Daj spokój. Alkoholik póki sam nie dotknie dna nie pozwoli sobie pomóc. Ty mu nie pomożesz, bo żyją Twoje uczucia. To jak z samolotem. Najpierw wkładasz maskę tlenową sobie, potem ratujesz kogoś innego, choćby i wymodlone dziecko. Chcesz mu pomóc - daj impuls. Pokaż, jak należy traktować kobietę. Na razie uczysz go zła (sorry za mocne słowa, ale taka prawda). Tylko zła.Tak się nie traktuje innych. Ludzie się zmieniają, mężczyźni też, ale gdy mają wewnętrzny i zewnętrzny impuls. Ty jesteś zbyt zaangażowana, żeby być jego "mentorem" w zmianie siebie. Możesz tylko pokazać mu właściwe zachowanie. Jestem naiwna, bardzo, ale tego się oduczyłam - ratowania świata za innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
gość dziś Rozumiem Cie., doskonale rozumiem Cie, wiem rowiez co to znaczy bycie z kims kto cie finansowo wykorzysta i wyłudzi. Mój jeszcze były facet wykorzystał mnie finansowo, wyłudził pozyczkę na duża sumę. Musiałam sama to pozniej spłacać. Nadal nie oddał wszystkiego, machnęłam ręką, i go pogoniłam. Nie kochałam go. On nie byl patologią. On byl poprostu cwanym oszustem. Splacilam te dlugi i stanelam na nogi. 2 miesiące po tym jak on sie wyprowadzil, ku mojej uciesze, poznalam tego o ktorym jest ten topik. Myslalam ze jest inny. I pod tym względem jestem pewna że by mnie nie wykorzystał, nigdy mnie o nic nie poprosił. A możliwe że bym mu pożyczyła. (!) Tak że wiem doskonale co to znaczy byc wykorzystanym finansowo, początkowo nie dowierzasz, pozniej z kolejnymi klamstwami dociera do ciebie ze czlowiek ktory z toba jest tak naprawde cie oszukal i wykorzystal, przstajesz kochac,... Tak bylo ze mną. Ale to zamkniety temat. wyszlam z tych dlugow,. splacilam wszystko i jeszcze udalo sie sporo odlozyć. Kazdy popelnia błędy. Wracając do tematu (bo napisalam o tym bo chcialam Ci uzmyslowic ze ja tez zostalam kiedys wykorzystana finansowo, i da sie z tego wyjść, i stanać na nogi). Wracajac do tematu, czemu napisalas ze ja go uczę zła? i tak sie nie traktuje ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
oczywiscie - ten facet o ktorym tu pisze, ten ktory sie odzywa i nie daje o sobie zapomniec to NIE TEN SAM ktory kiedys mnie wykorzystal finansowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krucyfiks
O ja pierdziele t o Ty.... ta co ma syna malego i zostawia go z rodzicami a sama lata za mlodszym gosciem, ktory lubi pic piwko w bramie z kolegami. Pamietam Twoj watek. Rozwinal sie na wiele stron. Nic nie zmadrzalas. Nic z Ciebie nie bedzie. Dziewczyny nic jej nie doradzajcie, bo do niej nic nie dociera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×