Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy reagujecie gdy ktoś obcy, jakiś przechodzień, poucza przy Was Wasze dziecko?

Polecane posty

Gość gość
A co w sytuacji gdy dziecko jest niegrzeczne krzyczy niszczy mienie urządu a rodzica nie widać w pobliżu bo załatwia swoje sprawy a dziecko samopas? Wtedy bez zastanowienia zawracam uwagę ale w grzeczny sposób i o dziwo zawsze skutkuje w 100%! Raz się matka oburzyła to ja postraszyłam ze powinnam wezwać ochronę ze dziecko jest bez opieki i zaraz się zamknęła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam troje dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym i na palcach jednej reki moge policzyc sytuacje, kiedy ktos obcy im zwrocil uwage. Zawsze z tego co pamietam bylo to uzasadnione i raczej kulturalne, wiec nie mam pretensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zależy od sytuacji i miejsca w jakim się znajdujemy. Niestety moje ogólne wrażenie jest takie, jak ktoś wyżej już opisał. Ludzie są sfrustrowani i wyładowują swoje frustracje na tych, na których mogą. W opisanej przez autorkę sytuacji, starsza kobieta z kolejki była najmniej uprawniona w całym towarzystwie do zabierania głosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie miałam takiej sytuacji żeby obcy zwracał uwagę. Za to często słyszę że za lekko ubrany czy ze bez czapki i go zawieje- zawsze wtedy odpowiadam że to na szczęście ja zapłacę za lekarza a nie Pan/Pani. " Głupia odpowiedź, bo tu nie chodzi o koszta tylko o to, żeby dziecko potem nie cierpiało z powodu lekkomyślności matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A czy z racji posiadania dziecka płacisz więcej tych składek? No chyba raczej nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszecie o jakiś skrajnych przypadkach, demolowaniu mienia poblicznego, sypaniu komuś piaskiem w oczy itp, a w ogóle nie zwracacie uwagi jakie tu padły konkretne przykłady! Prawda jest taka, że gdy dzieje się coś poważnego, dzieciaki np. znęcają się nad kimś, wyśmiewają kogoś, męczą zwierzę, rzucają butelkami po piwie... to wszyscy "pouczacze" siedzą cicho, a jak małe dziecko popełni zwykłą gafę to od tazu jaka afera! Ani dziecko z biblioteki ani ze sklepu nie zrobiło nic tak strasznego żeby obcy mieli go pouczać. Zgadzam się z wypowiedziami, że ludzie często wyładowują swoją złość na dzieciach. Nie zwrócą uwagi żulowi, ale do 4 letniego dziecka to już odważni. W opisanej przez Autorke sytuacji uwagę mogły zrwrócić tylko dwie osoby: matka lub ekspedientka. Autorka też opisała jak starsza pani się nakręcała i nie przebierała w słowach. Widać wyraźnie, że wylała na dziecko swoje frustracje. Dziecko nic takiego nie zrobiło, od razu posłuchało, więc po co tyle gadała? Bo na dziecku łatwo się wyżyć... Ludzie sobie pozwalają, bo dzieci są bezbronne. Czym innym jest zareagować w jakiejś poważnej sytuacji, a czym innym czerpać przyjemność z upokarzania dziecka. A w poważnych sytuacjach mało kto reaguje. Dziecko wyraźnie chce przebiec przez *****iwą ulicę na czerwonym świetle? Wszyscy są cicho. Dziecko kopie koleżankę? Wszyscy siedzą cicho... Maluch odezwał się per ty do dorosłego, lub wszedł w sklepie za ladę obejrzeć pantofle... od razu znajduje się jakiś strażnik porządku! Problem w tym, że ludzie, którzy tak pouczają jakoś nigdy tego nie robią wtedy, gdy sytuacja tego wymaga, ale wtedy gdy tak naprawdę nic się nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No to pouczajmy palaczy, pijących alkohol, jedzących tony cukru, tony mięsa... bo oni potem chorują, a my wszyscy za to płacimy. Najłatwiej czepić się matki, że "źle" ubrała dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przecież wiesz, że w takim pouczeniu nie chodzi tak naprawdę o pieniądze, tylko o troskę o dziecko. Kwestię pieniędzy w tym przypadku poruszyła matka, do tego mówiąc nieprawdę, bo za wizyty jej dziecka u lekarz płacimy wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przedstawię Wam trochę inną perspektywę. Pomijam przypadki, gdy dzieje się komuś krzywda, bo nie takie sytuacje opisały tu mamy. Skoncentrujmy się na solidnych pouczeniach przez przechodniów w stosunku małych dzieci, które popełniły jakieś gafy, nie robiąc nikomu krzywdy. Gdzieś tam weszły, coś powiedziały... Otóż takie osoby robią dziecku krzywdę, ponieważ dziecko nie powinno ufać obcym, a tym bardziej nie powinno czuć, że trzeba ich słuchać, tylko dlatego, że oni są dorośli. Dziecko strofowane przez nieznajomych przechodniów za niewinne głupoty, reagujące strachem na takie pouczenia (zwykle tak jest) również zareaguje strachem i podporządkowaniem, gdy spotka na swej drodze np. pedofila czy inną osobę, ktora zechce je skrzywdzić. Przecież to dorośli, a wszystkich dorosłych trzeba słuchać! Dlatego tak ważne jest, by nie nadużywać do obcych dzieci swojej pozycji dorosłego i bezpośrednio reagować tylko w naoprawdę uzasadnionych przypadkach (ktoś komuś sypie w oczy piaskiem w piaskownicy, ktoś męczy zwierzę, kopie kolege itp), a nie reagować bezpośrednio do dziecka w sytuacjach, gdy to nie jest konieczne. Jeżeli małe dziecko będzie przyzwyczajone, że obcym, przypadkowym dorosłym musi się podporządkować, bo oni zawsze wiedzą lepiej, podporządkuje się też pedofilowi, niestety. Dlatego, jeśli jest możliwość, a kogoś świerzbi język podchodzi się do matki i mówi "pani dziecko chce wejść za ladę". Ja moje dzieci uczę, że nie musi słuchać obcych dorosłych, za wyjątkiem sytuacji, gdy my rodzice mu powiemy, że kogoś konkretnie ma słuchać (np. pani w przedszkolu itd). Za dużo jest zboczeńców i pedofików żeby uczyc dziecko podporządkowania wszystkim dorosłym. Dziecko z wyuczonym strachem na słowa i polecenia obcych przechodniów, posłucha także wtedy, gdy przechodzień powie, że ma z nim wejśc do bramy w bloku. Przecież on jest dorosły i wie lepiej! Były kiedyś takie eksperymenty, może później poszukam, że dzieci niestety idą z obcymi, gdy ci im powiedzą, że mają iść. Dotyczy to w szczególności dzieci, które są nauczone, że wszystkich dorosłych trzeba słuchać. Przypominam, że mówimy o małych, kilkuletnich dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem jak dziecko komuś robi krzywdę I nie ma mnie ale wydaje mi się że jak dziecko je rękami i dziadek krzyczy na niego bo ma jeść z widelcem to jest przesada szczególnie kiedy dziecko jest niemowlakiem i jest w swoim domu. Albo babcia mówi dziecku że nie może się bawić czymś kiedy mu wolno. A najbardziej denerwujące jest wtedy kiedy rodzic już coś dziecku mówi i nagle jest echo - ktoś inny próbuje się dołączyć. Bardzo często ludzie, nawet z rodziny, się zapominają i niektóre "uwagi" już się zalicza jako wtracanie się. Zgadzam się z odpowiedzią z 9:05

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:02 dokładnie. W Stanach uczy się dzieciom że obcy dorosły człowiek nigdy nie pogada z małym dzieckiem. Jeśli coś potrzebują to oni gadają z dorosłymi. Tam raczej nie pouczają chyba że właśnie dziecko robi komuś krzywdę, sypie piaskiem, jest zagrożeniem dla kogos. A w Polsce szczególnie starsi, pouczają. Nawet pouczają matki że źle ubierają. Kiedyś byłam w mrowce i chcieliśmy wyjść na cześć zewnętrzną. Było lato ale nie było gorąco. Mały miał może rok I czapki mu nie zakladalismy. Wychodząc nagle usłyszałam "o nie! Nie można wychodzić przecież nie ma czapki!". Jakaś starsza pracownik sklepu to powiedziała. Co to w ogóle jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapominacie, ze dziecko nie zyje w klatce i nie ma kontaktu jedynie z wami. Zawsze bedzie wchodzic w intereakcje z innymi ludzmi. I zawsze bedziecie mu za plecami czuwac ? x Nie. Nie w klatce, ale jest to dziecko, czyli człowiek na szczególnych prawach przez kilkanaście lat swojego życia, kiedy uczy się być dorosłym. Chodzi do pediatry, do szpitali dziecięcych, nie ma zdolności do czynności prawnych, ani nie odpowiada sam za swoje czyny. Zawsze nikt mu stał za plecami nie będzie, ale 3-latek ma marne szanse na merytoryczny spór z dorosłym oraz wielu zachowań społecznych musi się nauczyć. Często na błędach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychodząc nagle usłyszałam "o nie! Nie można wychodzić przecież nie ma czapki!". Jakaś starsza pracownik sklepu to powiedziała. Co to w ogóle jest? xxx Może chodziło o ochronę przed słońcem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Nigdy mi nikt obcy nie pouczał mojego dziecka. Może dlatego, że nie mam dziecka skurczybyka adhdowca i nie puszczam go też samopas mając wywalone na wszystko co się dzieje dookoła. Widocznie ty masz takie dziecko i sama jesteś takim olewackim babskiem co nigdy nic nie widzi, nigdy nic nie słyszy. Widze od cholery takich matek i sama mam ochote zawsze im nakopać do d**y x popieram

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:37 tam był dach to nawet nie bylismy w słońcu. To nie jest jej miejsce żeby coś takiego powiedzieć i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracuje w markecie i jak widze ze dziecko cos niszczy, rzuca, wchpdxi za lady gdzie jest pelno nozy to zwracam uwagę. Jak jakas natka pluje sie to mówię ze zaraz pojdziemy na monitoring zobaczyć gdzie pani byla jak dziecko rzuciło np słoik dżemu na podłogę. Zaraz jest cisza. Jakos faceci nie mają z tym problemu i sami potrafią zwrócić swojemu dziecku uwage a matki zachowuja sie jak wariatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj syn ostatnio przy kasie w auchan przechodzil pod barierka dzielaca dwie kasy od siebie. Przywolalam go do porządku, zwrocilam uwage, ze po to jest ta barierka zeby stal tutaj i nie wolno pod nią przechodzić. Jak skonczylam mowic syn przechodzil pod ta barierka z powrotem na naszą stronę (no jak juz tam wlazł to i wylezc musiał) a Pani kasjerka głośno zwróciła mu uwagę, ze nie wolno tam przechodzic. A słyszała, ze ja juz to zrobiłam. Wiec powiedziałam szanownej kasjerce, ze ja juz uwage mojemu dziecku zwrocilam i nie ma potrzeby aby robil to jeszcze ktos inny i zeby zajęła sie praca a nie wychowywaniem cudzych dzieci. Spaliła buraka a facet za mną mało nie oplul sie duszac smiech :D tez byl z dzieckiem ale mniejszym w wózku. No bez przesady, zrozumiale by to bylo gdybym miala gdzies co robi moje dziecko, ale ja zareagowalam natychmiast. Po co ona sie wtrąca? Nikt jej o to nie prosil. A jak chce wychowywac cudze dzieci to niech zrobi odpowiednie studia i zatrudni sie w przedszkolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.27 No i co z tego, ze zwróciłas uwage skoro twoje dziecko ma cie w d***e? Widac dziecko cie nie szanuje. Kasjerka miala racje. jeszcze obrazona księżniczka tupie nóżka. "Wychowujcie" tak dalej dzieci w przekonabiu ze sa pepkami swiata i wszystkoi m wolno. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamietam ze jak chodziłam do podstawówki to mama woziła mnie na zajęcia artystyczne tramwajem z racji czego miałyśmy obie bilety miesięczne. A ja zawsze marzyłam żeby skasować bilet tym śmiesznym dziurkaczem- kasownikiem. Kiedyś wycięłam karteczkę wielkości biletu pomalowałam ja i w tramwaju włożyłam do kasownika i skasowałam. Wtedy jakis starszy pan który to zobaczył tak mnie opieprzyl przy wszystkich ludziach ze było mi tak wstyd ze przez kilka dni chodziłam smutna i Myslalam tylko o tej sytuacji czując się jak najgorszy przestępca. Pamietam to do dziś chociaż mam już 36 lat. Moja mama wtedy nie zareagowała wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:12 Czytaj ze zrozumieniem matolico albo wroc do szkoły nadrobic zaległości :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko nie jest pępkiem świata i nie wszystko mu wolno, jednak dołożę wszelkich starań, aby nie było obiektem do wyładowywania się dla frustratów. Szacunek dla człowieka powinien być obopólny, a szacunek dla wieku ma swoje granice. I nie mam zamiaru uczyć dziecka bezwzględnego, ślepego posłuszeństwa tylko dlatego, żeby spoleczeństwu było łatwiej nim sterować. Z racją jest jak z dupą, każdy ma własną a chamstwo nie mija z wiekiem. Dlatego NIE, nie każdy dorosły ma prawo pouczać każde dziecko, w każdych okolicznościach i za każde uchybienie normom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego NIE, nie każdy dorosły ma prawo pouczać każde dziecko, w każdych okolicznościach i za każde uchybienie normom. xxx To im tego zakaż :-D Jakiś projekt ustawy napisz czy coś :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciy z 17.19 Zgadzam sie z toba w 100%. Fajnie to opisalas i mysle, ze bardzo latwo zobaczyc, czy ktos z troską upomina dziecko bo np mogloby sobie zrobic krzywde czy sie na nim wyladowywuje. Nie pozwoliłabym wyzywac sie nikomu na moich dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czytaj ze zrozumieniem, przecież od razu posłuchał. Jak tam wlazł to i wrócić musiał w taki sam sposób, czyż nie? Nikt nie ma zdolności teleportacyjnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie się dziwią, że tyle jest przypadków pedofilii, że dzieci nie potrafią się przeciwstawić, nie mówią rodzicom, wykonują posłusznie polecenia pedofili, a równocześnie jest głupie przekonanie, że dzieci mają słuchać wszystkich dorosłych i kto chce pozwala sobie na pouczenia względem dziecka. Rozsądni ludzie z wyobraźnią nie pouczają obcych, nieznajomych dzieci za wyjątkiem sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia, bo wiedzą, że dzieci nie mogą wchodzić w interakcje z nieznajomymi dorosłymi. Rodzice czytają dzieciom bajkę o Czerwonym Kapturku, uczą, że z nieznajomymi się nie rozmawia i nie wolno ich słuchać nawet jeśli wydają się mili - jak to się ma to zakazów i poleceń wydawanych przez dorosłych nieznajomych? To w końcu mają dzieci słuchać nieznajomych czy nie? Za dziecko odpowiada rodzic i jeśli nie dzieje się nikomu krzywda, zastrzeżenia zgłasza się do rodzica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli dziecko jest nauczone, że ma słuchać poleceń i zakazów nieznajomych dorosłych (zwykle wydawanych niemiłym tonem i z grymasem na twarzy), to tym bardziej posłucha poleceń miło wyglądającego pana, który je potem skrzywdzi. Albo jest zasada, że dzieci nie rozmawiają z nieznajomymi, a tym bardziej ich nie słuchają, albo słuchają wszystkich dorosłych, bo dziecko nie rozróżni na oko pedofila. Ktoś napisał, że społeczęństwo też wychowuje... Bzdura. Wychowują rodzice. Pomijając dziesiątki różnych modeli wychowawczych, nie istnieje tak idealne społeczeństwo żeby można ufać wszystkim dorosłym - za dużo pedofili, głupców i psychopatów. Dziecko ma mieć zakaz rozmów z nieznajomymi i jeszcze większy zakaz słuchania ich poleceń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* społeczeństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam w de. Nie do pomyślenia jest strofowanie dzieci przez obce osoby! Nie wyobrażam sobie sytuacji jak opisana wyżej w bibliotece- mogłabym porozmawiać z dzieckiem sama na ososobności ale co to za sytuacja gdy obcy daje reprymende. Dziecko musi wówczas czuć że rodzic stoi za nim na 200%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że te które tutaj piszą, że nie mają takich problemów, bo mają normalne dzieci a nie jakieś adhadowce, to chyba prawie nigdzie ze swoimi dziećmi nie chodzą. Przeciez opisane sytuacje to były zupełnie normalne zachowania dzieci. Myślę, że jeśli ktoś ze swoimi dziećmi chodzi w dużo różnych miejsc -z racji np. urlopu wychowawczego -i załatwia rozmaite sprawy w towarzystwie dzieci, to chociaż jeden raz w życiu natknął się na obcą osobę, która przyczepiła się jakąś bzdurę do dziecka. Jeśli natomiast dziecko pół dnia spędza w żłobku czy przedszkolu, potem ewentualnie (o ile w ogóle) idzie na plac zabaw i to w towarzytwie dwójki rodziców, to rzeczywiście nie ma okazji do przytyków od obcych. Jeśli jednak matka zabiera małe dzieci na zakupy, do banku, biblioteki i w mnóstwo innych miejsc, to jest bardzo prawdopodobne, że natknie się na jakiegoś pouczacza. Osobiście uważam, że nie można pouczać cudzych dzieci, bo tak jak wyżej zostało napisane, dzieciom nie wolno rozmawiać z nieznajomymi -koniec, kropka. Nie jest jakaś niebezpieczna sytuacja, to się nie reaguje, bo od wychowywania są rodzice. Odpowiadając na pytanie z tematu wątku: tak, reaguję. Mówię, że nie życzę sobie aby ta osoba rozmawiała z moim dzieckiem, bo mojemu dziecku nie wolno rozmawiać z nieznajomymi. Gdy ktoś się przyczepi dziecka, a sytuacja nie jest poważna, staje się murem za dzieckiem, a dopiero potem na osobności z nim rozmawia. To tak jak w małżeństwie: żona zrobi coś głupiego, to mąz nie czepia się jej publicznie, tylko staje w jej obronie, a potem na osobności w domu mówi jej, że jej odwaliło. Tak przynajmniej powinno być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są dwa rodzaje sytuacji. W jednej należy zawsze zareagować, w drugiej nigdy nie wolno. Sytuacja nr 1. Dziecko robi krzywdę innej osobie lub męczy zwierzęta. Np. popycha inne dziecko, ciągnie za włosy itd. TRZEBA OSTRO ZAREAGOWAĆ, jeśli rodzic tego nie robi. Sytuacja nr 2. Dziecko sprawia trudność wychowawczą, np. wchodzi za ladę w sklepie, urządza "scenę" żeby mu coś kupić itd. NIE WOLNO REAGOWAĆ. Wychowują rodzice, a dzieciom nie wolno rozmawiać z obcymi. Wyjątek: np. ekspedientka w sklepie, ale tylko jeśli nie reagują rodzice. Innym osobom nie wolno reagować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×