Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćPati

ktoś ma na liczniku 130kg?

Polecane posty

Gość gośćPati
Ok, dziękuję. Pytałam o ilość sesji pod kątem finansowym, bo zapewne jest jakiś cennik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1234567980
Jak podsumujesz pieniądze, które wydajesz na czekoladki, chipsy, lody, ciasteczka czy co tam lubisz i porównasz z cennikiem to pewnie tak źle Ci nie wyjdzie. Cennik znajdziesz na stronie z rezerwacjami. Nie wiem też jak stoisz finansowo. Mnie też to trochę ograniczało. Zawsze możesz sobie wykupić godzinkę i po rozmowie sama zdecydować co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1234567890
Przepraszam Ciebie jak jestem zbyt bezpośrednia taki już mój charakter :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
Nie, nie jesteś:) Dobrze jest poczytać opinie innych osób. Krytyka nigdy nie jest przyjemna, ale Ty po prostu mówisz, co myślisz a nie bez sensu hejtujesz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
Co innego jest to usłyszeć w takiej formie jak Ty to mówisz, a co innego jak się nieraz czyta na forum jak ktoś się po prostu wyżywa i wyzywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1234567890
Dla niektórych to sposób na wyładowanie swoich frustracji. Coś im w życiu nie poszło to jadą po innych. Nie przejmuj się w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1234567890
Oni mają problem ze sobą a nie z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiagość28
Cześć dziewczyny. Mogę się dołączyć? Mam 162 cm i 98kg 28 lat i jestem z woj łódzkiego. Jestem mamą dwójki dzieci. Siedzę w domu od trzech lat, zajmuje się domem i dziećmi. Nie mam koleżanek z takim problemem jak ja, mąż też nie rozumie dlaczego chce się odchudzać. Brakuje mi motywacji i do tego mam problem z kręgosłupem. Czuje się źle sama ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
Witaj Asiu. Musimy spróbować zawalczyć o siebie. Ty nie dopuść do tego, co ja mam teraz. Pomyśl 130kg, wiesz jak ja się czuję? Ponieważ przerobiłam już "wszystkie diety świata" kiełkuje we mnie myśl o diecie redukcyjnej, to znaczy jeść wszystko w ramach kalorycznych. Tylko trochę przeraża mnie liczenie wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eh ja także mam ten problem. Mi się po prostu nie chce żyć bo i po co. Skoro nawet schudnąć nie potrafie. Nie mam 130 kg ale to pewnie kwestia czasu jak dobije. I jedzenie to mój nałóg i nemezis że tak napiszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiagość28
Staram się bo chyba się załame jak przekrocze trzy cyferki. Kilka tygodni temu zrobiłam sobie taki plan wszystko napisałam na dużej kartce i przyczepiłam do lodówki żeby na wierzchu było. Staram się go przestrzegać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćela
tak- dobry plan to podstawa !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiagość28
Mogę się domyślać jak się czujesz. Trzeba sobie znaleźć cel i małymi krokami go osiągnąć. Wiem że jest ciężko ale trzeba próbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośćpyza
Witajcie dziewczyny.Długo się biłam z myślami, czy jeszcze raz zawalczyć.Jestem dwa razy starsza od was ale w sercu i głowie czuję się 30-40 latką.Lubię się ładnie ubrać ale niestety od kilku ładnych lat nie chodzę do sklepów, bo się wstydzę.Ubrania kupuję przez internet, co często się kończy katastrofą.Generalnie nie lubię wychodzić z domu.Jak do sklepu to przeważnie osiedlowego bo blisko i nie ma tam rewii mody.Mam czasem dosyć tej wegetacji.Czas ucieka a ja nic nie robię na poważnie.Mam problem z tym że sama robię zakupy i kupuję to co lubię i to przeważnie dużo żeby nie wychodzić.A jak jest dużo w lodówce to się zje, bo jest moje i ja tu jestem kierowniczką.Zaklęte koło...Myślałam o jakimś zamkniętym obozie,żeby dawali co dzień michę i zmuszali do ruchu,spacerów itp.Nie wiem czy sama dam radę.Potrzebuję wsparcia i bata. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abstrakcja130
Hej, ja jestem w podobnej sytuacji. Też potrzebuję kopa, bo człowiek cały czas zabiera się do odchudzania, idzie mu świetnie, lecą kg i potem traci grunt i dowala efekt jojo (czyli wpieprza jakby jutra miało nie być)..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiagość28
Najpierw ten mój plan był napisany w zeszycie i schowany bo się wstydzilam nawet przed mężem a teraz już jest na wierzchu. Męża reakcja była taka że miałam ochotę wyrzucić ten plan do kosza ale zostawiłam go. Codziennie mi przypomina o tym co chce osiągnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
gość dziś Tak, wiem, co czujesz, sytuacja beznadziejna. Też często myślę, że po co mam się odchudzać, skoro dobiję dwa razy tyle? Wiem, nie zakładam, że będę szczupła. Chcę dojść do 85kg, to moje marzenie. A to i tak jest prawie 50 kg do schudnięcia, czyli co nasza gość1234567890. Spróbuj, nie daj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
Abstrakcja, chyba każda z nas to przeżywa? Spróbujesz? Pyza, to jest już sukces, często słowa najbliższych najbardziej nas ranią i demotywują. Mój zawsze mówi, po co się odchudzasz, skoro i tak nie schudniesz albo znów przytyjesz. A czasami nic już nie mówi, tylko patrzy tym niewierzący wzrokiem. Zero pomocy, motywacji. A to przecież człowiek, którego się kocha i który powinien Ci pomóc. Dla siebie, dla mnie, dla nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
Przepraszam, to Asia pisała o tej kartce. Pzya, ja tez tkwię w swoim zaklętym kole. Dlatego napisałam tu, bo może wspólne doświadczenie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpyza
Abstrakcja,mam tak samo.Zamiast np.kupić najmniejszego loda to wybieram 1100ml.Grycana,bo najwyżej nie zjem.1oog szynki czy sera-nie 300-400 ,2 grahamki nie 6 bo może zabraknąć a to przecież grosze.Kiedyś kupiłam czekoladki na wagę Malaga,Tiki-taki.....obliczone po jednej na dzień żeby nie było ze się katuję-poszły w jeden wieczór. Asia-co ty tam masz na tej lodówkowej kartce? Pati mój mąż to już tylko macha ręką z politowaniem.Swoją drogą mu się nie dziwię bo odchudzam się od zawsze a efektu jak dotąd nie widać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abstrakcja130
Spróbuje, ale powoli. Mam dość skoków na głęboką wodę. W styczniu byłam u dietetyczki, wszystko ładnie pięknie, miesiąc minął, a ja zaczęłam ją okłamywać i zajadać stres. Znowu. I od tego czasu podjadam. Czasem skoczę na 10-20 min na rowerek stacjonarny, ale ogólnie mało się ruszam, praca biurowa. Samoocena spadła do zera, boję się ludzi mimo, że kiedyś już zwalczyłam ten strach. Boję się tych wyzwisk na ulicach, obrażania, agresji. Szybko biegnę do domu i ukrywam się tam. A wtedy dopada mnie to nasze błędne koło i jem, żeby zagłuszyć ten ból, strach i niemoc. Przygodę z dietetykiem zakończyłam płacząc w końcu w biurze u niej i z radą, aby udać się do psychologa, bo to problem w głowie. Chce zacząć, ale głównie odzwyczaić się od słodyczy i coli. Nie jem dużo obiadów, napycham brzuch słodkim, a zdrowie poupada.. Dziewczyny, wspierajmy się. Kiedyś też pisałam na kafe i udało się zejść z 118 kg do 100. Naprawdę to pomaga.. Mam 27 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
Pyza, dlaczego mam takie porypane nawyki i myśli? Przecież jak to czytasz, to brzmi strasznie i jak coś niemożliwego. A robię to samo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1234567890
Może spróbujcie w sklepie kupić tylko to co naprawdę potrzebne na dzisiaj bez robienia zapasów, ale naprawdę potrzebne. Zamiast czekolady to np. jogurt albo jakiś owoc. Jak przyjdzie Wam ochota na jedzenie to nie będzie chciało się Wam biec do sklepu. Wiem, że mi tak łatwo mówić, ale ja np. lubię piwo i podejrzewam, że jakbym miała go za dużo w domu to by się źle skończyło. Dlatego kupuję sobie np. jedno czy dwa lub wcale. Dlatego troszkę Was rozumiem. Ciężko jest zrezygnować z czegoś co się naprawdę lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pati,masz rację.Kiedyś oglądałam program o grubasach w Usa-...coś tam wielkiej wagi.I jaka ja mądra byłam,ale robię dokładnie to samo.Może problem tak jak i u nich lezy w głowie?Tam były molestowania,rozwody itp.Nie przypominam sobie takich traum w swoim dzieciństwie. Jedyne wytłumaczenie na dziś jakie znajduję to pocieszanie się jedzeniem,nuda i brak konkretnych zajęć.Jednym słowem-leżę i puchnę.Kiedyś po prostu nie wstanę z kanapy i to będzie mój koniec.Dziś mam nadciśnienie,początki cukrzycy.Nie hamuje mnie to przed jedzeniem,bo to mnie nie boli.Zaczyna mi dokuczać kręgosłup.Wiem,jestem stara i głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpyza
Pati,masz rację.Kiedyś oglądałam program o grubasach w Usa-...coś tam wielkiej wagi.I jaka ja mądra byłam,ale robię dokładnie to samo.Może problem tak jak i u nich lezy w głowie?Tam były molestowania,rozwody itp.Nie przypominam sobie takich traum w swoim dzieciństwie. Jedyne wytłumaczenie na dziś jakie znajduję to pocieszanie się jedzeniem,nuda i brak konkretnych zajęć.Jednym słowem-leżę i puchnę.Kiedyś po prostu nie wstanę z kanapy i to będzie mój koniec.Dziś mam nadciśnienie,początki cukrzycy.Nie hamuje mnie to przed jedzeniem,bo to mnie nie boli.Zaczyna mi dokuczać kręgosłup.Wiem,jestem stara i głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćPati
Czyli u nas wszystkich mechanizm jest ten sam. Faktycznie może spróbujemy sobie wypracować jakiś system? Abstrakcja, to to samo co ja. Też boję się ludzi, że będą się wyśmiewać, gapić przezywać. Też wolę szybko schować się w domu. I żreć jakby to miało mi pomóc:( Nie chce nigdzie wychodzić z moim, bo mi wstyd. Młoda jestem a tak strasznie wyglądam. Wiadomo, koledzy mojego nic nie mówią, ale się gapią i zastanawiają, dlaczego on ze mną jest. Mój nie mówi tego wprost, ale na pewno się z tym mierzy i jest mu przykro, że nie może się pochwalić zadbaną kobietą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abstrakcja130
U mnie najlepiej wychodzi system planowania posiłków, liczenia kalorii. Ale zwykle to było tak, ze znalazłam nagle powod i brałam się za siebie. Teraz chociaż próbuje zacząć to znajduje wymówki.. Jestem tak leniwa, brakuje mi chęci i sił na to, żeby zacząć się starac. Wiem, ze to żałosne. Chce, jednocześnie marząc o tym, żeby to stało się proste i szybkie. Może faktycznie najpierw trzeba poukładać sobie to w głowie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiagość28
Na kartce mam napisany plan dnia tak mniej więcej bo przy małych dzieciach to trudno trzymać się planu. Są godziny posiłków i kilka zasad których powinnam przestrzegać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiagość28
Masz abstrakcja racje że trzeba zacząć od głowy ale poukładać sobie w głowie to jest jeszcze trudniejsze niż samo odchudzanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiagość28
Pati ja też rzadko wychodzę z mężem bo jak mam się ubierać to jestem chora. Mój mąż ciągle powtarza że jemu się podoba moje ciało kocha mnie taką jaka jestem, w domu najlepiej żebym chodziła tylko w bieliźnie, spała nago bo on taką najbardziej mnie lubi. Nie rozumie że ja się wstydzę i niezrecznie się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×