Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ava1231234

In vitro 2019

Polecane posty

1 godzinę temu, Gość Gośka napisał:

Hej, ja maM identyczny tok myślenia. Po 9 latach życia w beznadziejnym stanie można albo oszalec albo próbować zaakceptować w końcu to co jest! 

Zycze wszystkim luzu psychicznego.

Ech, chyba nic innego nie pozostaje. U nas problem z nasieniem męża. Pierwsze in vitro u mnie hiperstymulacja, pobrano 7 komórek, 5 zaplodniono, 1 przeżyła. No i nic z tego. Po 1.5 roku znów próbujemy, teraz stymulacja super, pobrano 12 komórek, 11 było dojrzałych i je zaplodniono, 8 przestało się rozwijać w 4 dobie. Jedna walczyła do 6, ale i tak nie przetrwała. 1 zarodek podano mi w 5 dobie (08.07.), 1 zamrożony. Embriolog mówi, że do 3 doby zarodek czerpie z komórki jajowej, a potem z plemnika.  Jeśli teraz znów będzie porażka to chyba skorzystamy z nasienia dawcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Gość Milena napisał:

Dziewczyny czy to prawda, że nie ma w aptekach Estrofemu? Dzis radio tok fm opublikowało listę leków, ktorych brakuje w całej Polsce... Nie mam nawet jak sprawdzic, bo mieszkam za granicą, ale IVF w Polsce w sieprniu...

Tydzień temu kupowałam bez problemu w aptece przy klinice, tam zawsze mają tego typu leki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barbra

Hej dziewczyny! Obserwuję ten wątek od paru miesięcy, od kiedy weszliśmy na drogę in vitro. Ponieważ zbliża się transfer i emocje mnie rozpierają, postanowiłam dołączyć do Waszej rozmowy. Nie mam z kim pogadać o sprawie - na prośbę męża temat-tajemnica. Staramy się mniej lub bardziej od 5 lat, po roku stwierdzono u męża b. kiepskie nasienie. Byliśmy przed 30tką, postanowiliśmy się nie przejmować, przyjmując podejście, że może w końcu się uda a pośpiechu nie ma. No i tym sposobem mamy 31 lat i lekarze zasugerowali by dalej tego nie odkładać ze względu na moje AMH 0,9. Poza tym ile można żyć w takim napięciu. Pomijam kwestie już naprawdę ogromnej gotowości do macierzyństwa i ciągłego poczucia porażki. Znacie to.. 

Szłam długim protokołem. 5 dojrzałych komórek, 4 zamrożone zarodki. Transfer odroczony (przed stymulacją trzeba było odbarczyć torbiel, ta torbiel się odnowiła, pękła i podniosła progesteron do zbyt wysokiego poziomu), na cyklu naturalnym, w poniedziałek. Trzymajcie kciuki! Ja trzymam już od dawna za Was wszystkie, jesteście wspaniałe twarde babki! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Gość Kasia83 napisał:

A w sumie jestem tu nowa, więc się przedstawię. 6 lat starań. U mnie niedrożny jajowód, u męża kiepskie nasienie. Pierwsze podejście 2017r. nieudane. Teraz znów próbujemy. W środę miałam transfer. Mimo relanium chodzę po ścianach. Nie wiem jak by było bez niego 

Postaraj się czymś zająć, żeby za dużo nie myśleć. Ja po tym, jak przed transferem dzień w dzień miałam wybuchy płaczu udalam się do psychologa - u niego na wstępie też się rozryczalam (w mojej klinice pierwsza wizyta była gratis-więc skorzystalam). Pomogło mi to, uspokoilam się, wyciszylam - polecam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Gość Barbra napisał:

Hej dziewczyny! Obserwuję ten wątek od paru miesięcy, od kiedy weszliśmy na drogę in vitro. Ponieważ zbliża się transfer i emocje mnie rozpierają, postanowiłam dołączyć do Waszej rozmowy. Nie mam z kim pogadać o sprawie - na prośbę męża temat-tajemnica. Staramy się mniej lub bardziej od 5 lat, po roku stwierdzono u męża b. kiepskie nasienie. Byliśmy przed 30tką, postanowiliśmy się nie przejmować, przyjmując podejście, że może w końcu się uda a pośpiechu nie ma. No i tym sposobem mamy 31 lat i lekarze zasugerowali by dalej tego nie odkładać ze względu na moje AMH 0,9. Poza tym ile można żyć w takim napięciu. Pomijam kwestie już naprawdę ogromnej gotowości do macierzyństwa i ciągłego poczucia porażki. Znacie to.. 

Szłam długim protokołem. 5 dojrzałych komórek, 4 zamrożone zarodki. Transfer odroczony (przed stymulacją trzeba było odbarczyć torbiel, ta torbiel się odnowiła, pękła i podniosła progesteron do zbyt wysokiego poziomu), na cyklu naturalnym, w poniedziałek. Trzymajcie kciuki! Ja trzymam już od dawna za Was wszystkie, jesteście wspaniałe twarde babki! 

Hej! Dobry wynik, 4 mrozaczki,  to i szans sporo 🙂 No i młoda jeszcze jesteś, więc to też działa na plus. Z własnego doświadczenia Ci powiem, że chyba najlepsze podejście to "co ma być to będzie", ja za pierwszym razem nastawiam się, że na pewno się  uda i potem nie mogłam dojść do siebie. Ale znam sporo par, którym udało się za pierwszym razem. Trzymajmy wszystkie za siebie kciuki nawzajem. Razem przez to przejdziemy. 

My też początkowo ukrywalismy, ale byłam już tak zmęczona licznymi dogadywaniami, że jak kobieta chce to facet nawet nie będzie wiedział kiedy ją zaplodni i temu podobne pier###, że zdecydowaliśmy się powiedzieć. Niektórzy nas wspierają, inni mówią, że to grzech śmiertelny itd. Trzymamy z tymi, którzy ciągną nas w górę,  nie e dół. Pozdrawiam 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Gość Barbra napisał:

Hej dziewczyny! Obserwuję ten wątek od paru miesięcy, od kiedy weszliśmy na drogę in vitro. Ponieważ zbliża się transfer i emocje mnie rozpierają, postanowiłam dołączyć do Waszej rozmowy. Nie mam z kim pogadać o sprawie - na prośbę męża temat-tajemnica. Staramy się mniej lub bardziej od 5 lat, po roku stwierdzono u męża b. kiepskie nasienie. Byliśmy przed 30tką, postanowiliśmy się nie przejmować, przyjmując podejście, że może w końcu się uda a pośpiechu nie ma. No i tym sposobem mamy 31 lat i lekarze zasugerowali by dalej tego nie odkładać ze względu na moje AMH 0,9. Poza tym ile można żyć w takim napięciu. Pomijam kwestie już naprawdę ogromnej gotowości do macierzyństwa i ciągłego poczucia porażki. Znacie to.. 

Szłam długim protokołem. 5 dojrzałych komórek, 4 zamrożone zarodki. Transfer odroczony (przed stymulacją trzeba było odbarczyć torbiel, ta torbiel się odnowiła, pękła i podniosła progesteron do zbyt wysokiego poziomu), na cyklu naturalnym, w poniedziałek. Trzymajcie kciuki! Ja trzymam już od dawna za Was wszystkie, jesteście wspaniałe twarde babki! 

Witaj, fajnie, że do nas dolaczylas. Dobrze jest podzielić się z kimś swoimi sprawami. Gdy pochodziłam pierwszy raz do in vitro, wiedziała tylko jedna siostra, przy czwartym podejściu wiedziała już najbliższa rodzina i znajomi, na szczęście za bardzo się nie interesowali, czekali aż sama coś powiem, ale dobrze jest mieć kogoś z kim będziesz mogła porozmawiać, kiedy będziesz tego potrzebowała. U mnie czwarty transfer okazał się sukcesem, obecnie jestem w 7 tygodniu, oczywiście stres dalej jest. 

Trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze poszło. I masz rację, jesteśmy twarde babki skoro potrafimy tyle przejść. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Kasia83.1 napisał:

Hej! Dobry wynik, 4 mrozaczki,  to i szans sporo 🙂 No i młoda jeszcze jesteś, więc to też działa na plus. Z własnego doświadczenia Ci powiem, że chyba najlepsze podejście to "co ma być to będzie", ja za pierwszym razem nastawiam się, że na pewno się  uda i potem nie mogłam dojść do siebie. Ale znam sporo par, którym udało się za pierwszym razem. Trzymajmy wszystkie za siebie kciuki nawzajem. Razem przez to przejdziemy. 

My też początkowo ukrywalismy, ale byłam już tak zmęczona licznymi dogadywaniami, że jak kobieta chce to facet nawet nie będzie wiedział kiedy ją zaplodni i temu podobne pier###, że zdecydowaliśmy się powiedzieć. Niektórzy nas wspierają, inni mówią, że to grzech śmiertelny itd. Trzymamy z tymi, którzy ciągną nas w górę,  nie e dół. Pozdrawiam 🙂

Masz rację, trzeba się odciąć od tych którzy to krytykują - mamy być wspierane a nie krytykowane. Nie byli w takiej sytuacji jak my i nie wiedzą jak to jest. Mnie najbardziej wkurzaly teksty typu - a nie mysleliscie o adopcji? Oczywiście mówiły to osoby które już miały swoje dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Ulka napisał:

Masz rację, trzeba się odciąć od tych którzy to krytykują - mamy być wspierane a nie krytykowane. Nie byli w takiej sytuacji jak my i nie wiedzą jak to jest. Mnie najbardziej wkurzaly teksty typu - a nie mysleliscie o adopcji? Oczywiście mówiły to osoby które już miały swoje dzieci. 

Tak to już jest, że inni wiedzą lepiej jak mamy żyć. My jesteśmy jednak już tak zdeterminowani i zdesperowani, że bylibyśmy w stanie wyrzec się nawet najbliższej rodziny. Mamy cel, dążymy do niego, to my wiemy co jest dla nas najważniejsze. A poza tym teraz moją najbliższą rodziną jest mój mąż, a ja jego i to jest najważniejsze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barbra

Dzięki @Ulka @Kasia83.1, właśnie takie wsparcie jest niezbędne, żeby przez to wszystko przejść. Podejrzewam, że rodzina i znajomi nie potępiliby nas za in vitro, mam dwójkę kuzynów-nastolatków poczętych tą metodą, także nawet pokolenie wyżej korzystało, ale ciągłe wypytywanie czy już się udało byłoby meeeega męczące. Zresztą tak samo jak przy naturalnych próbach - ci, którzy ogłaszają, że zaczynają starania i potem przez półtora roku ciagle słyszą 'i jak?' potem często żałują, że nagłośnili sprawę. Jak się uda to opowiemy szczerze jak to było. Mam chyba szczęście, że bliscy są dość taktowni (albo już po prostu ludzie się nauczyli, że pytanie 'kiedy wreszcie dacie nam wnuka?' przy każdej możliwej okazji nie jest spoko). Ale oczywiście jak słyszę czasem ludzi krytycznie nastawionych, niemajacych pojęcia o całym procesie to nóż mi się w kieszeni otwiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Gość Barbra napisał:

Dzięki @Ulka @Kasia83.1, właśnie takie wsparcie jest niezbędne, żeby przez to wszystko przejść. Podejrzewam, że rodzina i znajomi nie potępiliby nas za in vitro, mam dwójkę kuzynów-nastolatków poczętych tą metodą, także nawet pokolenie wyżej korzystało, ale ciągłe wypytywanie czy już się udało byłoby meeeega męczące. Zresztą tak samo jak przy naturalnych próbach - ci, którzy ogłaszają, że zaczynają starania i potem przez półtora roku ciagle słyszą 'i jak?' potem często żałują, że nagłośnili sprawę. Jak się uda to opowiemy szczerze jak to było. Mam chyba szczęście, że bliscy są dość taktowni (albo już po prostu ludzie się nauczyli, że pytanie 'kiedy wreszcie dacie nam wnuka?' przy każdej możliwej okazji nie jest spoko). Ale oczywiście jak słyszę czasem ludzi krytycznie nastawionych, niemajacych pojęcia o całym procesie to nóż mi się w kieszeni otwiera.

Dokładnie chyba właśnie o to chodzi. Ludzie nie mają świadomości z czym to się je i wygłaszają durne opinie, że to rachu ciachu i po strachu. Ostatnio bardzo przychylna nam osoba wypytywala jak to wszystko dokładnie wygląda. Była w szoku, że to tyle leków, wizyt, zastrzyków, no i kasy... Czasem mam wrażenie, że ludzie myślą,  że do in vitro podchodzą leniwi, co im się pocić w seksie nie chce, w dodatku idą z "projektem" dziecka, które chcą mieć i lekarze - dla kasy robią to 😁 Jednak nie zmieni się podejścia osób, które nie są w stanie otworzyć umysłu, ale to już nie nasz problem przecież 🤷‍♀️

Edytowano przez Kasia83.1
Literowki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam o tym co piszecie na temat znajomych i ich "dobrych rad". U mnie było tak samo. Te głupie gadanie przez moją "najlepszą przyjaciółkę" (w cudzysłowiu, bo w sumie okazało się że jednak nią nie jest): przecież jesteście jeszcze młodzi, macie czas, inni mają gorzej, możecie adoptować, powinniście zachowywać się tak i tak, i ciągła krytyka w momencie gdy miałam spadek samopoczucia i nadzieji. Niby próbowała mnie pocieszyć, ale ja serio tego nie potrzebowałam, chciałam tylko zrozumienia i zaakceptowania mnie taką jaka teraz jestem. Sama była w ciąży, udało im się naturalnie przy pierwszej próbie. Miesiac przed transferem uznała że razem z mężem jesteśmy zawistni i zachowujemy się nienormalnie, bo nie cieszymy się z tego że ona niedawno urodziła tak jak ona by tego chciała.... Kopara mi opadła po jej słowach... Cieszyliśmy się z mężem ich szczęściem na tyle ile byliśmy w stanie, wypytywałam o mała i o nią jak się czuje, wysyłała mi zdjęcia, ale dla niej to było za mało... Nie wiem co ona chciała, żebyśmy robili... Skakali ze szczęścia i cały czas tylko rozmawiali o jej małej, w momencie gdy serce nam się kraja, że my możemy tego niegdy niedoswaiczyć. I jeszcze jej najlepsze pytanie, które mnie rozwaliło to DLACZEGO TAK BARDZO CHCEMY MIEĆ DZIECKO? DLACZEGO TO JEST DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE? Byłam w szoku i przepłakłam kilka dni, że tak nas oceniła i nie potrafi nas zrozumieć. Na szczęście okazało się że są znajomi, którzy nas rozumieją i jest ich naprawdę sporo. W życiu bym nie pomyślała, że akurat ci ludzie będą bardziej pomocni i okażą nam więcej zrozumienia niż ona. 

Ah... Musiałam z siebie to wyrzucić 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Mara93 napisał:

Tak czytam o tym co piszecie na temat znajomych i ich "dobrych rad". U mnie było tak samo. Te głupie gadanie przez moją "najlepszą przyjaciółkę" (w cudzysłowiu, bo w sumie okazało się że jednak nią nie jest): przecież jesteście jeszcze młodzi, macie czas, inni mają gorzej, możecie adoptować, powinniście zachowywać się tak i tak, i ciągła krytyka w momencie gdy miałam spadek samopoczucia i nadzieji. Niby próbowała mnie pocieszyć, ale ja serio tego nie potrzebowałam, chciałam tylko zrozumienia i zaakceptowania mnie taką jaka teraz jestem. Sama była w ciąży, udało im się naturalnie przy pierwszej próbie. Miesiac przed transferem uznała że razem z mężem jesteśmy zawistni i zachowujemy się nienormalnie, bo nie cieszymy się z tego że ona niedawno urodziła tak jak ona by tego chciała.... Kopara mi opadła po jej słowach... Cieszyliśmy się z mężem ich szczęściem na tyle ile byliśmy w stanie, wypytywałam o mała i o nią jak się czuje, wysyłała mi zdjęcia, ale dla niej to było za mało... Nie wiem co ona chciała, żebyśmy robili... Skakali ze szczęścia i cały czas tylko rozmawiali o jej małej, w momencie gdy serce nam się kraja, że my możemy tego niegdy niedoswaiczyć. I jeszcze jej najlepsze pytanie, które mnie rozwaliło to DLACZEGO TAK BARDZO CHCEMY MIEĆ DZIECKO? DLACZEGO TO JEST DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE? Byłam w szoku i przepłakłam kilka dni, że tak nas oceniła i nie potrafi nas zrozumieć. Na szczęście okazało się że są znajomi, którzy nas rozumieją i jest ich naprawdę sporo. W życiu bym nie pomyślała, że akurat ci ludzie będą bardziej pomocni i okażą nam więcej zrozumienia niż ona. 

Ah... Musiałam z siebie to wyrzucić 😉

I dobrze, czasem trzeba wyrzucić z siebie to, co boli i gniecie. Chyba też po to jest ta grupa. Ja z kolei miałam koleżankę, która też nie mogła zajść w ciążę, była oburzona na każdą kobietę w ciąży i obrażona gdy dostała zaproszenie na chrzciny kogoś tam z rodziny. Wspierałam jak mogłam. Tłumaczyłam, że jedne kobiety będą zachodzić w ciążę i rodzic dzieci bez problemu, a inne będą miały z tym problem i na to wpływu nikt nie ma. Ja już wtedy byłam po nieudanej próbie, ona dopiero rozpoczęła walkę. Udało jej się za pierwszym razem i wręcz domagała się euforii z każdej strony. No cóż,  ludzie są różni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ava123234

Wracam do domu, jestem właśnie po transferze i mam w brzuszku 2 blastocysty. To już mój 2 transfer, szczerze mam nadzieję że w końcu po 5 latach starań się uda. Dodatkowo zakupiłam sobie Relanium.  Tak czytałam wasze posty i u mnie tylko mama wie, nie mówimy nikomu na moje życzenie bo jest mi wstyd i nie potrzebuje czyjeś litości. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Mara93 napisał:

Tak czytam o tym co piszecie na temat znajomych i ich "dobrych rad". U mnie było tak samo. Te głupie gadanie przez moją "najlepszą przyjaciółkę" (w cudzysłowiu, bo w sumie okazało się że jednak nią nie jest): przecież jesteście jeszcze młodzi, macie czas, inni mają gorzej, możecie adoptować, powinniście zachowywać się tak i tak, i ciągła krytyka w momencie gdy miałam spadek samopoczucia i nadzieji. Niby próbowała mnie pocieszyć, ale ja serio tego nie potrzebowałam, chciałam tylko zrozumienia i zaakceptowania mnie taką jaka teraz jestem. Sama była w ciąży, udało im się naturalnie przy pierwszej próbie. Miesiac przed transferem uznała że razem z mężem jesteśmy zawistni i zachowujemy się nienormalnie, bo nie cieszymy się z tego że ona niedawno urodziła tak jak ona by tego chciała.... Kopara mi opadła po jej słowach... Cieszyliśmy się z mężem ich szczęściem na tyle ile byliśmy w stanie, wypytywałam o mała i o nią jak się czuje, wysyłała mi zdjęcia, ale dla niej to było za mało... Nie wiem co ona chciała, żebyśmy robili... Skakali ze szczęścia i cały czas tylko rozmawiali o jej małej, w momencie gdy serce nam się kraja, że my możemy tego niegdy niedoswaiczyć. I jeszcze jej najlepsze pytanie, które mnie rozwaliło to DLACZEGO TAK BARDZO CHCEMY MIEĆ DZIECKO? DLACZEGO TO JEST DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE? Byłam w szoku i przepłakłam kilka dni, że tak nas oceniła i nie potrafi nas zrozumieć. Na szczęście okazało się że są znajomi, którzy nas rozumieją i jest ich naprawdę sporo. W życiu bym nie pomyślała, że akurat ci ludzie będą bardziej pomocni i okażą nam więcej zrozumienia niż ona. 

Ah... Musiałam z siebie to wyrzucić 😉

Widzisz niektorzy myślę tylko o sobie. Ja jak się dowiedzialam, że moja kolezanka jest w ciąży, zamiast się cieszyć to plakalam, po prostu nie umialam. Kontakt się trochę ukrocil, dzwonilam sporadycznie, ale ona to rozumiala. Nawet jak urodzila to czekala az ja zadzwonie, bo wiedziala jakie to dla mnie trudne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Ava123234 napisał:

Wracam do domu, jestem właśnie po transferze i mam w brzuszku 2 blastocysty. To już mój 2 transfer, szczerze mam nadzieję że w końcu po 5 latach starań się uda. Dodatkowo zakupiłam sobie Relanium.  Tak czytałam wasze posty i u mnie tylko mama wie, nie mówimy nikomu na moje życzenie bo jest mi wstyd i nie potrzebuje czyjeś litości. 

Trzymam kciuki 💪

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Ava123234 napisał:

Wracam do domu, jestem właśnie po transferze i mam w brzuszku 2 blastocysty. To już mój 2 transfer, szczerze mam nadzieję że w końcu po 5 latach starań się uda. Dodatkowo zakupiłam sobie Relanium.  Tak czytałam wasze posty i u mnie tylko mama wie, nie mówimy nikomu na moje życzenie bo jest mi wstyd i nie potrzebuje czyjeś litości. 

To teraz dbaj o siebie i wszystkie trzymamy mocno kciuki. 

Ale czemu jest Ci wstyd - nie powinno, przeciez to nie twoja wina, że nie mozesz zajsc naturalnie, nie masz na to zadnego wplywu. Robisz wszystko co mozesz, zeby spelnic swoje marzenie, nie poddajesz się. Powinnas być z siebie dumna, że pomimo tylu niepowodzen idziesz dalej. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgo
16 minut temu, Gość Ava123234 napisał:

Wracam do domu, jestem właśnie po transferze i mam w brzuszku 2 blastocysty. To już mój 2 transfer, szczerze mam nadzieję że w końcu po 5 latach starań się uda. Dodatkowo zakupiłam sobie Relanium.  Tak czytałam wasze posty i u mnie tylko mama wie, nie mówimy nikomu na moje życzenie bo jest mi wstyd i nie potrzebuje czyjeś litości. 

Trzymamy kciuki !!🤗✊✊

Dziewczyny nie bierzecie relanium a szczególnie po transferze !! A jak zaszkodzi dzidzi ? 😢 
„stosowanie diazepamu (substancja czynna zawarta w preparacie Relanium) jest dopuszczone w ciąży w przypadku, kiedy spodziewane korzyści przeważają nad ryzykiem. Stosuje się go głównie w II trymestrze ciąży w przypadku nadciśnienia tętniczego występującego u ciężarnej na tle emocjonalnym lub w przypadku wystąpienia przedwczesnej akcji skurczowej macicy niepoddającej się innemu leczeniu. Nie należy jednak stosować go przewlekle u ciężarnych”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgo
8 minut temu, Ulka napisał:

To teraz dbaj o siebie i wszystkie trzymamy mocno kciuki. 

Ale czemu jest Ci wstyd - nie powinno, przeciez to nie twoja wina, że nie mozesz zajsc naturalnie, nie masz na to zadnego wplywu. Robisz wszystko co mozesz, zeby spelnic swoje marzenie, nie poddajesz się. Powinnas być z siebie dumna, że pomimo tylu niepowodzen idziesz dalej. 

Dokładnie !!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Ulka napisał:

Widzisz niektorzy myślę tylko o sobie. Ja jak się dowiedzialam, że moja kolezanka jest w ciąży, zamiast się cieszyć to plakalam, po prostu nie umialam. Kontakt się trochę ukrocil, dzwonilam sporadycznie, ale ona to rozumiala. Nawet jak urodzila to czekala az ja zadzwonie, bo wiedziala jakie to dla mnie trudne. 

Tego właśnie potrzebowałam od mojej przyjaciółki, a niestety dostałam kopniaka w tyłek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Ulka napisał:

To teraz dbaj o siebie i wszystkie trzymamy mocno kciuki. 

Ale czemu jest Ci wstyd - nie powinno, przeciez to nie twoja wina, że nie mozesz zajsc naturalnie, nie masz na to zadnego wplywu. Robisz wszystko co mozesz, zeby spelnic swoje marzenie, nie poddajesz się. Powinnas być z siebie dumna, że pomimo tylu niepowodzen idziesz dalej. 

Dokładnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Małgo napisał:

Trzymamy kciuki !!🤗✊✊

Dziewczyny nie bierzecie relanium a szczególnie po transferze !! A jak zaszkodzi dzidzi ? 😢 
„stosowanie diazepamu (substancja czynna zawarta w preparacie Relanium) jest dopuszczone w ciąży w przypadku, kiedy spodziewane korzyści przeważają nad ryzykiem. Stosuje się go głównie w II trymestrze ciąży w przypadku nadciśnienia tętniczego występującego u ciężarnej na tle emocjonalnym lub w przypadku wystąpienia przedwczesnej akcji skurczowej macicy niepoddającej się innemu leczeniu. Nie należy jednak stosować go przewlekle u ciężarnych”.

A jednak lekarze zalecają. Przez kilka dni po transferze nie szkodzi podobno, a pozwala kobiecie funkcjonować spokojnie. Leczę się w Invicta. Bez zalecenia lekarza w życiu bym się nie odważyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Gość Milena napisał:

Dziewczyny czy to prawda, że nie ma w aptekach Estrofemu? Dzis radio tok fm opublikowało listę leków, ktorych brakuje w całej Polsce... Nie mam nawet jak sprawdzic, bo mieszkam za granicą, ale IVF w Polsce w sieprniu...

Mam do sprzedania plus inne leki jeśli czegoś potrzebujesz napisz wiadomość prywatną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Mara93 napisał:

Tak czytam o tym co piszecie na temat znajomych i ich "dobrych rad". U mnie było tak samo. Te głupie gadanie przez moją "najlepszą przyjaciółkę" (w cudzysłowiu, bo w sumie okazało się że jednak nią nie jest): przecież jesteście jeszcze młodzi, macie czas, inni mają gorzej, możecie adoptować, powinniście zachowywać się tak i tak, i ciągła krytyka w momencie gdy miałam spadek samopoczucia i nadzieji. Niby próbowała mnie pocieszyć, ale ja serio tego nie potrzebowałam, chciałam tylko zrozumienia i zaakceptowania mnie taką jaka teraz jestem. Sama była w ciąży, udało im się naturalnie przy pierwszej próbie. Miesiac przed transferem uznała że razem z mężem jesteśmy zawistni i zachowujemy się nienormalnie, bo nie cieszymy się z tego że ona niedawno urodziła tak jak ona by tego chciała.... Kopara mi opadła po jej słowach... Cieszyliśmy się z mężem ich szczęściem na tyle ile byliśmy w stanie, wypytywałam o mała i o nią jak się czuje, wysyłała mi zdjęcia, ale dla niej to było za mało... Nie wiem co ona chciała, żebyśmy robili... Skakali ze szczęścia i cały czas tylko rozmawiali o jej małej, w momencie gdy serce nam się kraja, że my możemy tego niegdy niedoswaiczyć. I jeszcze jej najlepsze pytanie, które mnie rozwaliło to DLACZEGO TAK BARDZO CHCEMY MIEĆ DZIECKO? DLACZEGO TO JEST DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE? Byłam w szoku i przepłakłam kilka dni, że tak nas oceniła i nie potrafi nas zrozumieć. Na szczęście okazało się że są znajomi, którzy nas rozumieją i jest ich naprawdę sporo. W życiu bym nie pomyślała, że akurat ci ludzie będą bardziej pomocni i okażą nam więcej zrozumienia niż ona. 

Ah... Musiałam z siebie to wyrzucić 😉

Ja nie mówiłam nic koleżanką. One bardziej interesowałyby się faktem podejścia do in-vitro niż tym ze miałabym dziecko. In vitro to jest dla większości ludzi sensacja. Nie byłabym już tą samą dziewczyną tylko tą od in vitro. Żałosne. To tak jak ktoś choruje na nowotwór. W otoczeniu już jest znana z tego ze jest chora i ma raka. I stare babki zaglądają za nią na ulicy a dzieci patrzą bi coś im mama mówiła ale same nie wiedzą co. Ludzie są dziwni. A najlepiej to jak powiesz komuś żeby trzymał to w tajemnicy, to wtedy już wszyscy wiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ava123234
8 minut temu, Marta11111 napisał:

Ja nie mówiłam nic koleżanką. One bardziej interesowałyby się faktem podejścia do in-vitro niż tym ze miałabym dziecko. In vitro to jest dla większości ludzi sensacja. Nie byłabym już tą samą dziewczyną tylko tą od in vitro. Żałosne. To tak jak ktoś choruje na nowotwór. W otoczeniu już jest znana z tego ze jest chora i ma raka. I stare babki zaglądają za nią na ulicy a dzieci patrzą bi coś im mama mówiła ale same nie wiedzą co. Ludzie są dziwni. A najlepiej to jak powiesz komuś żeby trzymał to w tajemnicy, to wtedy już wszyscy wiedzą.

Potwierdzam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Atena19

Dziewczyny, ja chyba spać nie będę :), jutro beta 10dpt, sama nie wiem po tej negatywnej z poniedzialku, cyce bolą strasznie,  jeden jakby spuchł, No i jajnik leciutko kłuje.

Moze być i po lekach czy jest nadzieja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, Gość Atena19 napisał:

Dziewczyny, ja chyba spać nie będę :), jutro beta 10dpt, sama nie wiem po tej negatywnej z poniedzialku, cyce bolą strasznie,  jeden jakby spuchł, No i jajnik leciutko kłuje.

Moze być i po lekach czy jest nadzieja?

Kochana teraz to przyjemna kąpiel,  fajny film, książka albo nasze forum. Już nie mamy wpływu na to co będzie,  ale mamy na to jak się czujemy. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulina
41 minut temu, Gość Atena19 napisał:

Dziewczyny, ja chyba spać nie będę :), jutro beta 10dpt, sama nie wiem po tej negatywnej z poniedzialku, cyce bolą strasznie,  jeden jakby spuchł, No i jajnik leciutko kłuje.

Moze być i po lekach czy jest nadzieja?

Ja nie podpowiem czy objawy są normalne bo transfer dopiero przede mną ale chciałam powiedzieć Ci zebys sie nie stresowala. Przynajmniej sie staraj! Stres na pewno nie jest teraz sprzymierzeńcem a tylko może spowodowac niepotrzebne problemy. Ja przez stres mam spore problemy z żołądkiem co zmusza mnie do brania dodatkowych leków. Po co to komu. Wyśpij się i bądź dobrej myśli 🙂 Bardzo mocno wierzę że Ci się udało że maleństwo sobie rośnie powoli w Tobie 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Atena19 napisał:

Dziewczyny, ja chyba spać nie będę :), jutro beta 10dpt, sama nie wiem po tej negatywnej z poniedzialku, cyce bolą strasznie,  jeden jakby spuchł, No i jajnik leciutko kłuje.

Moze być i po lekach czy jest nadzieja?

Dawaj szybko znać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polecam obejrzenie

https://youtu.be/1V96-g_68wk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Atena19

Gościu chyba cię poj****, dziewczyny tutaj walczą o ciąże, in vitro jest dla nas ostatnia szansa!!!! Idź się leczyć będzie to z korzyścią dla ciebie i otoczenia

@dziewczyny dzięki za kciukasy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×