Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Autorka

Biblia, ludzie proszę czytajcie

Polecane posty

Gość gosc
11 minut temu, Gość gość2 napisał:

Po pierwsze obie nie jesteście protestantkami , bo do tej pory nie utożsamiliście się ani razu z jakimkolwiek z 11-tu głównych wyznań protestanckich, ani z żadnym z 25 wyznań protestanckich pobocznych . Po co więc pisać w swoim forumowym cv takie rzeczy.

Wprowadza to w błąd tych co z wami piszą a dyskusje krążą w kółko.

Druga sprawa to niezwykła wasza niechęć do wersetów, w których mowa jest o winie. Martyna często zaprzeczała , że w ogóle doszło do przemiany wody w wino w Kanie galilejskiej. Niechętnie się też wypowiada o Jezusowych nakazach spożywania sakramentów wina i chleba, uważając je za niepotrzebne praktyki, które można pominąć.

Natomiast Jezus pochwalił w przypowieści o dobrym samarytaninie tego, który przyszedł z pomocą i opatrzył leżącego na drodze pobitego rannego. Pochwalił samarytanina za to, że oczyścił mu rany i wlał w nie: wino i oliwę, by się szybciej zagoiły. A następnie zaprowadził do gospody i opłacił mu tam pobyt.

 

 

bo oni robią i głoszą tylko to co IM pasuje, do tego tematu to sie nadal nie odnieśli, ich herezje i kłamstwa wykazane jak na dłoni na tle Biblii o Eucharystii, kobiety kapłanki, a nawet biskupki; protestanckie małżeństwa-kontrakty i dopuszczane rozwody i antykoncepcja; zatwardziała zwodnicza pewność zbawienia - możesz być nawet największym s'k'u'r'w'i'e'l'e'm, ale ważne że wierzysz w Jezusa i będziesz zbawiony... Jezus nakazał celibat kapłanów, a Apostołowie to jeszcze dodatkowo wyjaśnili w listach, a pastorzy mogą mieć żony bo tak im się podoba... podważanie roli tradycji, jak nawet sama Biblia oparta jest na tradycji; zwodnicze neokatechumenaty i inne ich szatańskie twierdzenia i nauki

https://f.kafeteria.pl/temat-7549176-prawda-o-protestantach-i-ich-herezjach-nawroccie-sie-bo-strasznie-bladzicie-i-jeszcze-przy-tym-zwodzicie-innych/

x

Ja za księżmi nie jestem bo wiem, że to grzeszni ludzie, ale doktryna i dogmaty wiary katolickie są jedyne prawdziwe. Judasz też był jaki był, Piotr się trzy razy zaparł Jezusa, reszta też święta nie była, ale czy z tego powodu mam porzucić wiarę albo przerzucić się na wierzenie w coś innego? więc tak samo zwisa mi co robią księża, bo to są tylko grzeszni ludzie - jak każdy zresztą, ale wiara trwa i nie mam zamiaru z powodu upadku księży, odchodzić od prawd wiary i przerzucać się na protestanckie herezje, to by była zdrada i to nie zdrada wobec kościoła, czy księży, ale zdrada wobec Pana Jezusa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Protestanci mają nawet problem z katolicką modlitwą błagalną „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia" Protestanci uznają że już mają wszystkie grzechy odpuszczone za sprawą doskonałej ofiary Pana Jezusa i już nie muszą ani za swoje grzechy przepraszać, ani ich wyznawać, ani prosić Boga o wybaczenie. Protestanci uważają że “człowiek nie może nie grzeszyć”. Jest to skrajny pesymizm, sprzeciwiający się nauce Chrystusa Pana, a często podkreślany przez najrozmaitsze herezje, jak np. albigensów, waldensów, anabaptystów itd., a przede wszystkim przez Lutra. Wśród czterdziestu jeden słynnych błędów Lutra, potępionych przez Papieża Leona X, dnia 16 maja 1520 roku, znajdują się właśnie twierdzenia, że człowiek nie może nie grzeszyć. Ale jak to nie może nie grzeszyć? ma przecież wolną wole, od człowieka zależy czy zgrzeszy czy nie, jeśli nie ulegnie grzechowi to nie zgrzeszy, ale łatwiej powiedzieć że się nie da, dzięki czemu "usprawiedliwiają" w sposób haniebny swoje grzechy/występki... Wedle protestantów ważne że wierzysz w Pana Jezusa i że przyjmujesz Jego ofiare za grzechy i masz zbawienie, a co robisz czy dalej grzeszysz czy nie, możesz nawet być mordercą to nie ma znaczenia, bo ważne że wierzysz i samo to da ci zbawienie, nic innego nie muszisz robić... [sic!]
Jak komus nie pasuje Słowo Boże w calosci np takie fragmenty jak Flp 2,12 czy Mt 7,13-14 to lecą jak muchy do fałszywego miodu do hallelujatycznych klimatow herezji "pewnosci zbawienia" u protestantow. Niestety wiemy, co Jezus mowi o wygodnej szerokiej drodze.?
"A przeto, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma." (Flp 2,12)
ZABIEGAJCIE! ale protestanci wierzą że nic nie muszą robić bo przecież zbawienie jest z łaski i oni głoszą pewność zbawienia...
"Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! (Mt 7, 13-14)
ale po co sie tam męczyć i wchodzić przez ciasną bramę, przecież my protestanci mamy pewność zbawienia, my to możemy sobie iść ultra szeroką drogą a i tak będziemy zbawieni...

to jest aż szokujące że ludzie mogą tkwić w takich jawnych herezjach, takie "łatwe" życie z pewnością zbawienia to szatańska droga, po co sie męczyć i tak bedziesz zbawiony, tak im szatan wmawia i zwodzi na całego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Przed chwilą, Gość gosc napisał:

Protestanci mają nawet problem z katolicką modlitwą błagalną „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia" Protestanci uznają że już mają wszystkie grzechy odpuszczone za sprawą doskonałej ofiary Pana Jezusa i już nie muszą ani za swoje grzechy przepraszać, ani ich wyznawać, ani prosić Boga o wybaczenie. Protestanci uważają że “człowiek nie może nie grzeszyć”. Jest to skrajny pesymizm, sprzeciwiający się nauce Chrystusa Pana, a często podkreślany przez najrozmaitsze herezje, jak np. albigensów, waldensów, anabaptystów itd., a przede wszystkim przez Lutra. Wśród czterdziestu jeden słynnych błędów Lutra, potępionych przez Papieża Leona X, dnia 16 maja 1520 roku, znajdują się właśnie twierdzenia, że człowiek nie może nie grzeszyć. Ale jak to nie może nie grzeszyć? ma przecież wolną wole, od człowieka zależy czy zgrzeszy czy nie, jeśli nie ulegnie grzechowi to nie zgrzeszy, ale łatwiej powiedzieć że się nie da, dzięki czemu "usprawiedliwiają" w sposób haniebny swoje grzechy/występki... Wedle protestantów ważne że wierzysz w Pana Jezusa i że przyjmujesz Jego ofiare za grzechy i masz zbawienie, a co robisz czy dalej grzeszysz czy nie, możesz nawet być mordercą to nie ma znaczenia, bo ważne że wierzysz i samo to da ci zbawienie, nic innego nie muszisz robić... [sic!]
Jak komus nie pasuje Słowo Boże w calosci np takie fragmenty jak Flp 2,12 czy Mt 7,13-14 to lecą jak muchy do fałszywego miodu do hallelujatycznych klimatow herezji "pewnosci zbawienia" u protestantow. Niestety wiemy, co Jezus mowi o wygodnej szerokiej drodze.?
"A przeto, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma." (Flp 2,12)
ZABIEGAJCIE! ale protestanci wierzą że nic nie muszą robić bo przecież zbawienie jest z łaski i oni głoszą pewność zbawienia...
"Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! (Mt 7, 13-14)
ale po co sie tam męczyć i wchodzić przez ciasną bramę, przecież my protestanci mamy pewność zbawienia, my to możemy sobie iść ultra szeroką drogą a i tak będziemy zbawieni...

to jest aż szokujące że ludzie mogą tkwić w takich jawnych herezjach, takie "łatwe" życie z pewnością zbawienia to szatańska droga, po co sie męczyć i tak bedziesz zbawiony, tak im szatan wmawia i zwodzi na całego

@danuta grytschuk @merkaba to jest aż szokujące że ci ludzie tkwią i wierzą w tak jawne herezje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

tak apropo filmu "Jaki jest najwiekszy grzech kościoła" z kanału 7 metrów pod ziemią, warto jako uzupełnienie obejrzeć to...

https://www.youtube.com/watch?v=8z8b2RuIpdM

ten "ksiądz" wcale sam nie odszedł z kapłaństwa, tylko został wywalony za szerzenie zgorszenia i za związki z kobietami... a teraz się zemścił i wyżył na kościele w wywiadzie dla "7 metrów pod ziemią"

Wynurzenia byłych księży na temat kościoła są jak gorzkie wspomnienia rozwodników o swoich byłych... w postaci projekcji na caly naród babski. :) tak samo ten "ksiądz" z racji tego że wyleciał (i bardzo dobrze że wyleciał, brawo dla przełożonych) za szerzenie zgorszenia, to teraz nienawidzi za to całego kościoła

taka jest właśnie prawda o tym panu, ale wielu łyknęło filmik z kanału 7 metrów pod ziemią i już o tym jak wygląda prawda nie wiedzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak się pożegnałeś
2 godziny temu, Gość gosc napisał:

bo oni robią i głoszą tylko to co IM pasuje, do tego tematu to sie nadal nie odnieśli, ich herezje i kłamstwa wykazane jak na dłoni na tle Biblii o Eucharystii, kobiety kapłanki, a nawet biskupki; protestanckie małżeństwa-kontrakty i dopuszczane rozwody i antykoncepcja; zatwardziała zwodnicza pewność zbawienia - możesz być nawet największym s'k'u'r'w'i'e'l'e'm, ale ważne że wierzysz w Jezusa i będziesz zbawiony... Jezus nakazał celibat kapłanów, a Apostołowie to jeszcze dodatkowo wyjaśnili w listach, a pastorzy mogą mieć żony bo tak im się podoba... podważanie roli tradycji, jak nawet sama Biblia oparta jest na tradycji; zwodnicze neokatechumenaty i inne ich szatańskie twierdzenia i nauki

https://f.kafeteria.pl/temat-7549176-prawda-o-protestantach-i-ich-herezjach-nawroccie-sie-bo-strasznie-bladzicie-i-jeszcze-przy-tym-zwodzicie-innych/

x

Ja za księżmi nie jestem bo wiem, że to grzeszni ludzie, ale doktryna i dogmaty wiary katolickie są jedyne prawdziwe. Judasz też był jaki był, Piotr się trzy razy zaparł Jezusa, reszta też święta nie była, ale czy z tego powodu mam porzucić wiarę albo przerzucić się na wierzenie w coś innego? więc tak samo zwisa mi co robią księża, bo to są tylko grzeszni ludzie - jak każdy zresztą, ale wiara trwa i nie mam zamiaru z powodu upadku księży, odchodzić od prawd wiary i przerzucać się na protestanckie herezje, to by była zdrada i to nie zdrada wobec kościoła, czy księży, ale zdrada wobec Pana Jezusa.

jak się pożegnałeś to bądź konsekwentny i przestań robić z siebie pajaca i ciągle pisać udając różne osoby, to jest żałosne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
19 minut temu, Gość jak się pożegnałeś napisał:

jak się pożegnałeś to bądź konsekwentny i przestań robić z siebie pajaca i ciągle pisać udając różne osoby, to jest żałosne

spierrdalaj autorko zajepana, ty na początku to jeszcze byłaś w porządku, potrafiłaś się ukorzyć, przyznać do błędu, fajna swojska dziewucha byłaś, ale później jak sie zaczełaś bratać z martyną to jak to mówią jak wchodzisz między wrony to trza krakać jak i ony i tak samo jak jej odwaliła ci palma i załapałaś od niej zatwardziałość serca

ja nie potrafie spokojnie patrzeć jak protestanci wmawiają ludziom swoje herezje i kłamstwa na temat Biblii, sumienie mi nie pozwala bym pozwolił wam zwodzić ludzi dlatego pokazuje wasze herezje które głosicie i zestawiam je z tym co mówi na dany temat Biblia!

i będę to robił do końca mojego życia! bo choćbym jedną osobę uratował przed wami szatanami zwodzicielami, to warto to robić!!!! a z tobą to już rozmawiać nie zamierzam, po prostu bede robić swoje, dla mnie po prostu nie istniejesz jak i twoje posty zwodzicielko szatańska!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Luter w Liście do Melanchtona napisał:  „Bądź grzesznikiem, grzesz mocno (esto peccator et pecca fortiter), ale wierz i raduj się tym bardziej w Chrystusie, zwycięzcy grzechu, śmierci i świata. Podczas tego życia musimy grzeszyć. Właściwe jest, że przez miłosierdzie Boga znamy Baranka, który gładzi grzechy świata. Grzech nie oddzieli nas od Niego, nawet jeślibyśmy popełnili tysiąc morderstw i tysiąc cudzołóstw dziennie”(„Briefe, Sendschreiben und Bedenken”, ed. De Wette, II, s.37 – Cf. op. cit., s. 439).

To teraz wiemy czemu autorka i martyna tak bardzo bronią protestantyzmu i odeszły od Kościoła Katolickiego. W Kościele były zakazy i nakazy by miłować Boga i bliźniego a w protestantyzmie można grzeszyć do usranej śmierci i myśleć że się zostanie zbawionym xD

Ciemna autorko i martyno po to nam Pan Bóg dał przykazania Boże żeby je strzec.... ale musicie mieć czarne dusze.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Do protestantki martyny i autorki

14 Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić?8 15 Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, 16 a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? 17 Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. 18 Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. 19 Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą9.  20 Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? 21 Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym?10 22 Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. 23 I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość11, i został nazwany przyjacielem Boga. 24 Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary12. 25 Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich13, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki? 26 Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka
1 godzinę temu, Gość gosc napisał:

spierrdalaj autorko zajepana, ty na początku to jeszcze byłaś w porządku, potrafiłaś się ukorzyć, przyznać do błędu, fajna swojska dziewucha byłaś, ale później jak sie zaczełaś bratać z martyną to jak to mówią jak wchodzisz między wrony to trza krakać jak i ony i tak samo jak jej odwaliła ci palma i załapałaś od niej zatwardziałość serca

ja nie potrafie spokojnie patrzeć jak protestanci wmawiają ludziom swoje herezje i kłamstwa na temat Biblii, sumienie mi nie pozwala bym pozwolił wam zwodzić ludzi dlatego pokazuje wasze herezje które głosicie i zestawiam je z tym co mówi na dany temat Biblia!

i będę to robił do końca mojego życia! bo choćbym jedną osobę uratował przed wami szatanami zwodzicielami, to warto to robić!!!! a z tobą to już rozmawiać nie zamierzam, po prostu bede robić swoje, dla mnie po prostu nie istniejesz jak i twoje posty zwodzicielko szatańska!!!

Potwierdzam, jak się pożegnałes to odejdx z godnoscią. Widać jaki duch ciebie prowadzi i na pewno nie jest to Duch Święty. Demony aż kipią. Nawróc się człowieku póki masz czas i błagaj o wybaczenie Pana Jezusa Chrystusa, a wtedy On objawi ci prawde i przemieni cię, nie będziesz już mógł bluzgać, bronić sekty, uspokoisz się, odetchniesz itp. 

A tak dla przypomnienia - to jest mój temat 😄 chcesz mnie wygonić z mojego tematu? 😄 dla dobra twojego zdrowia psychicznego zalecam założenie własnego tematu, gdzie będziesz mógł szerzyć swoja herezję. Czy ktoś ci karze tutaj siedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka

a twoje bluzgi tylko świadcza o szatańskiej instytucji którą reprezentujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DAM

Czy to księża zabili Roberta Wójtowicza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

23 lata temu, 20 stycznia, student Uniwersytetu Jagiellońskiego Robert Wójtowicz wyszedł z domu i już nigdy nie wrócił. Zdaniem śledczych został zamordowany. Sprawca pozostaje na wolności. Przeanalizowaliśmy prawie 800 stron akt sprawy, w tym wyniki badań na wykrywaczu kłamstw. Rozmawialiśmy ze świadkami wydarzeń. Tropy prowadzą do trójki duchownych. Ich imiona zostały tutaj zmienione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

1.

– Kiedy Robert zaginął, miałem niewiele ponad 50 lat. Dziś mam 73. Chcę go móc pochować przed swoją śmiercią. Przestałem wierzyć w Boga, obraziłem się na niego. Ta rana się nie zabliźni, dopóki nie poznam prawdy – mówi nam w listopadowy wieczór 2017 roku ojciec Roberta Wójtowicza. Rozmawiamy u niego w domu.

Koniec roku. Dzwoni do nas pan Wójtowicz z życzeniami. Nie pyta, czy mamy jakiś nowy trop. Nie docieka, czy ten tekst w ogóle powstanie: – Życzę wam, żeby ten rok był dla was szczęśliwy, zdrowy, pełen sukcesów. Bo dla mnie będzie taki sam, jak od 22 lat. Będzie czekaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko skąd ty możesz wiedzieć że gość który Cię obraził jakiego ma ducha? To może być pod wpływem traum, emocji przeżytych z przeszłości a najważniejsze że stara się pracować nad tym i powinnaś go zrozumieć a nie wyśmiewać i mieć satysfakcje że zgrzeszył. Jakiego ty masz ducha zeby z tego się śmiać? Ty tak samo obraziłaś go od pajaca więc jaki duch w Tobie siedzi?

Dlaczego martyno33 jak mnie drażnisz bo zachowujesz się jak robot... nie odpowiesz swoimi słowami, nie odpowiesz własnym sumieniem... tylko odpowiadasz cytatami z Biblii... nie potrafisz inaczej rozmawiać? Z mężem jak rozmawiasz to też podajesz cytaty? Przesadzasz... nie masz własnego zdania... Pan Bóg dał wolną wolę i nie chciał z nam robić robotów... ogarnij się kobieto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

2.

Grudzień 1994 roku. Lech Wójtowicz pracuje w Magnitogorsku w Rosji i po raz pierwszy od lat czuje się tak szczęśliwy. Dopiero co spędził święta z żoną, której nie widział półtora roku. Przejechała cztery tysiące kilometrów, żeby nie był sam. Córka ma pracę, żona też, syn Robert studiuje psychologię na UJ. Wójtowicz mieszka daleko, ale za to dobrze zarabia. Wie, że niedługo wróci do Polski. W utrzymaniu relacji rodzinnych pomagają listy, które stale wymieniają z Robertem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

3.

Wszystko zmienia się 24 stycznia. Dzwoni telefon, w słuchawce głos żony. Jakiś inny, prawie nie do poznania: – Robuś wyszedł cztery dni temu na wykłady i nie wrócił do dzisiaj.

Jest w szoku. Nie przyjmuje tego do wiadomości. Po chwili znów dzwoni telefon. Tym razem młodszy syn: Tato, wracaj. Rodzina się wali.

– Przez 24 godziny podróży pociągiem nie zmrużyłem oka, tylko się zastanawiałem, co się mogło stać. Wciąż wracała ta sama myśl: ktoś mu zrobił krzywdę – wspomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

Rodzina zgłasza policji zaginięcie. Kraków zalewają plakaty z wizerunkiem studenta. W każdą następną rocznicę pojawią się kolejne, a ojciec będzie apelował do mediów i policji. Jednak z roku na rok o sprawie jest coraz ciszej. Wójtowicz nie zapomni chwili, gdy jeden z policjantów mówi mu, że już nic nie można zrobić w tej sprawie, że po tylu latach nie mają żadnej hipotezy.

W 2013 roku w ręce szefa krakowskiego Archiwum X trafia reportaż o ojcu, który nie traci nadziei. Dwa lata później we wszystkich mediach pojawia się informacja: "Zaginiony 20 lat temu student został zamordowany". Mordercą jest osoba, która dobrze go znała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

4.

W mieszkaniu na osiedlu Złotego Wieku czas się zatrzymał. W maleńkim pokoju, w którym mieszkał Robert, leży zakurzona gitara, z gryfem odłamanym od pudła i popękanymi strunami. Na półce oryginalne kasety: "Help", "Revolver", "Let it be". Obok nich te nagrane przez samego chłopaka. Dla ojca to osobiste relikwie.

Na jednej ścianie wisi portret przystojnego, młodego chłopaka. Pod spodem niewielka drewniana półka z niebieskim wazonem i czerwoną, przyschniętą różą. Ojciec co jakiś kupuje świeżą i ją zamienia. Rytuał powtarza od lat. Naprzeciwko drugie zdjęcie Roberta – policyjny portret, jak wyglądałby dzisiaj.

Pan Lech to człowiek skrupulatny – lubi notować i kolekcjonować rodzinne pamiątki. Gdy w 1972 roku "Robuś" przyszedł na świat, założył zielony segregator. Skrzętnie gromadził w nim zdjęcia ślicznego chłopca, który później wyrósł na przystojnego, wysportowanego ucznia liceum lotniczego, jego świadectwa z samymi piątkami, dyplomy z turniejów siatkarskich, a przede wszystkim listy. Pierwszy był od żony – że jest szczęśliwa, że mają upragnionego syna. Ostatni, z 10 stycznia – od ukochanego Roberta.

Robert lubił pisać długie listy i nieźle mu to wychodziło – pewnie dlatego, że jego największą miłością były książki, zwłaszcza te o psychologii i medycynie. Od zawsze chciał studiować medycynę, by kiedyś pomagać innym ludziom. Czekając na spełnienie marzeń, pomagał inaczej: udzielał się w świetlicy dla dzieci z marginesu, oddawał honorowo krew. Swoje spostrzeżenia zapisywał na kartkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

Listy są przemyślane, refleksyjne, momentami wręcz filozoficzne. Wyłania się z nich osoba uduchowiona, dobra dla innych, ciekawa świata, w którym trochę się gubi.

Tych najbardziej filozoficznych listów pan Lech nie wspomina dobrze. Nie mógł syna zrozumieć, brzmiały przygnębiająco. W jednym z nich, z 1993 roku, ojciec zapisał ołówkiem komentarz: "początek całego zła". Sam Robert nazwał ten moment "obudzeniem z długiego snu, wyjściem ze ślepej uliczki, wielką rewolucją". W refleksjach chłopaka śledczy znajdują natomiast bardzo ciekawe i dojrzałe konstrukcje myślowe. Zwłaszcza zapamiętują tę: "Grzech jest karą za popełnienie tego grzechu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Kościół Katolicki to matka wiernych chrześcijan! To spotkanie z żywym, prawdziwym Bogiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

5.

Były proboszcz parafii: – Wtedy jeszcze lekcje odbywały się w salkach kościelnych. Robert był do tego stopnia punktualny, że gdy przychodziłem wcześniej, on już czekał na ławce przed salą. Z kolei po katechezie inni szli grać w piłkę, a on zostawał i dopytywał o różne kwestie. Był typem poszukującym, zawsze pogłębiającym.

Pani psycholog, do której chodził Robert: – Był jednostką o wybitnym umyśle, jednocześnie typem zagubionego w społeczeństwie samotnika.

Młodszy brat: – Interesował się religiami, zjawiskami paranormalnymi i ogólną wiedzą o świecie. Lubił muzykę, słuchał Jacka Kaczmarskiego. Najbardziej cenił The Beatles. Sam grał na gitarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

6.

Kilka miesięcy przed zaginięciem u Roberta nastąpiła zauważalna zmiana. Z analizy psychologicznej dla prokuratury: "w czasie wakacji (…) miał zawyżoną samoocenę, wyostrzone myślenie (…), nadmierny optymizm. Po tym okresie nastąpił (…) spadek koncentracji, problemy z pamięcią, społeczne wycofanie. Po paru miesiącach Robert twierdził, że znowu czuje w sobie dużo sił, podejmował wzmożone działania, był bardzo religijny".

W dniu zaginięcia miał w ramach zaliczenia ćwiczeń z psychologii społecznej złożyć wraz z kolegami pracę pisemną. Zawsze był bardzo obowiązkowy, tym razem jednak nie angażował się w jej przygotowanie. Na zajęcia, odbywające się między godziną 10 a 11:30 nie przyszedł. Rodzinie mówił, że oprócz zajęć, chce pójść do biblioteki. Robert wyrzucał śmieci około południa. Wtedy, po raz ostatni, widział go kolega z bloku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

7.

Ustalenia Komendy Rejonowej Policji Kraków-Wschód, 3 lutego 1995 roku: "Wyjście Roberta W. z domu w dniu zaginięcia nie było spowodowane wyłącznie wizytą w bibliotece, lecz również spotkaniem z NN mężczyzną".

Opinia biegłego psychologa sporządzona dla prokuratury: "Poziom ryzyka stania się przez Roberta Wójtowicza ofiarą przestępstwa był znacznie podwyższony. Ze względu na znaczną podatność na wpływy innych osób, zainteresowania nurtami religijnymi, poczucie zagubienia i kryzys egzystencjalny, wynikający z zaburzonej fazy rozwoju emocjonalnego i społecznego".

Dzień przed zaginięciem Robert poprosił mamę, by pożyczyła z pracy biały kitel, który chciał założyć na imprezę karnawałową w gronie znajomych z duszpasterstwa. To z nimi w ostatnich miesiącach spędzał najwięcej czasu. Gdy nie zjawił się na zabawie kostiumowej, wszyscy wiedzieli, że coś musiało się stać.

Próbujemy nawiązać kontakt z osobami, które wtedy należały do duszpasterstwa. Nie chcą się z nami spotkać. W jednym przypadku telefony i SMS-y pozostają bez odpowiedzi, w innym słyszymy, że "śledztwo policji wystarczająco naruszyło mir domowy", w kolejnym, że "nie wezmę udziału w oskarżycielskim tekście". Dziwią nas te reakcje, przecież prosimy tylko o wspomnienia dotyczące Roberta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

8.

Chętni do rozmów są za to księża z parafii w Mistrzejowicach, gdzie działało wówczas duszpasterstwo. To znany w tej części Krakowa kościół, ostoja oporu wobec komuny. Tutaj działał słynny i ceniony ksiądz Kazimierz Jancarz, którego imieniem nazwano jedną z ulic.

W 1995 roku w parafii przebywało 12 księży. Mieszkanie po księdzu Jancarzu zajmował młody wikary, ksiądz Adam, który opiekował się wtedy duszpasterstwem. Ksiądz Jan Latowski, wówczas także wikary, wspomina go tak: – To osoba niezwykle ciepła. Był w tym samym wieku co studenci, miał niesamowitą energię, więc ci młodzi wprost do niego lgnęli. Widywałem ich, gdy wpadałem do Adama na mecze. Roberta nie spotykałem, chyba nie był wielkim fanem piłki.

– Przyjście księdza Adama na parafię to była rewolucja. Młodzież przesiadywała na plebanii, angażowała się w akcje charytatywne – dodaje ksiądz Józef Łuszczek, ówczesny proboszcz, dziś na emeryturze. On doskonale pamięta Roberta. Chrzcił go, przygotowywał do komunii i bierzmowania. – Minęło tyle lat, a ja często o nim myślę, często wspominam, także modlitewnie. Jego zaginięcie wywołało tu ogromne poruszenie. Najbardziej całą sprawę przeżywał ksiądz Adam, bo byli bardzo mocno związani. Porozmawiajcie z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

– Po zaginięciu najczęściej mówiło się, że Robert wstąpił do sekty. Był bardzo poważny, miał naturę samotnika, ale ta wersja nie pasuje mi do jego osoby – wspomina. – Gdy pytał o te dogmaty, nigdy nie porównywał ich do innych wyznań, więc czemu byłby zainteresowany wstąpieniem do sekty?

Księża nie wiedzą, skąd pojawiła się plotka o sekcie. Nie wie tego także rodzina Roberta. Ojciec po powrocie z Rosji przeszukał wszystkie rzeczy i zapiski syna. Nie znalazł żadnego śladu potwierdzającego hipotezę z sektą. Stracił tylko czas. Znacznie więcej straciła go jednak policja, którą – jak przyznają po latach funkcjonariusze – ktoś nakierował na fałszywy trop.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

9.

Notatka policyjna sporządzona pięć dni po zaginięciu, po rozmowie z księdzem Adamem: "Na terenie gminy Trzyciąż, we wsi Glanów działa sekta (…) Moona. Sekta ta zakłada w swojej regule odizolowanie od rodziny. W ubiegłym roku także zaginęła dziewczyna i trafiła właśnie do sekty Moona. Skierowała ją do sekty koleżanka A.M. (…). Znał ją także Robert".

Tego samego dnia, tuż po wizycie policjantów na plebanii, do komendy zadzwonił nieznany mężczyzna. Twierdził, że widział poszukiwanego w samochodzie należącym do sekty Moona.

Odnajdujemy wspomnianą w notatce A.M. Dziś mieszka w Anglii. – Nigdy nie byłam członkiem żadnej sekty. Byłam wolontariuszem i członkiem duszpasterstwa, a to byłoby doktrynalnie nie do pogodzenia z członkostwem w grupie kwestionującej nauczanie Kościoła. Znam osoby wielu wyznań, ale to nie oznacza, że podzielam ich wiarę – opowiada. – Plotki powstają z niedoinformowania, głupoty lub złośliwości. Są przykre – dodaje.

Osobą, której bliżej przyjrzeli się śledczy, był Wojciech B. To kolega Roberta ze studiów, który 13 lutego 1995 roku odwiedził rodziców zaginionego. Twierdził, że odebrał telefon od nieznanego mężczyzny, który powiedział, aby nie szukać Roberta, tylko przygotować okup – 30 milionów starych złotych. Dziś to by było 3 tysiące złotych. O miejscu przekazania pieniędzy miał poinformować telefonicznie następnego dnia. Nigdy nie zadzwonił.

Po latach Wojciecha B. zbadano wariografem. Ze sprawozdania biegłego wynika, że owszem, B. z zaginięciem Roberta nie miał nic wspólnego, ale "nie można wykluczyć, że był sprawcą usiłowania wyłudzenia od rodziców ofiary okupu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka

 

2 Tes 2,1 W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, 2 abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha1, bądź przez mowę1, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. 3 Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo2 i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia2, 4 który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć3, tak że zasiądzie w świątyni Boga3 dowodząc, że sam jest Bogiem. 5 Czy nie pamiętacie, jak mówiłem wam o tym, gdy wśród was przebywałem? 6 4 Wiecie, co go teraz powstrzymuje, aby objawił się w swoim czasie. 7 Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca, 8 wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust5 i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia. 9 Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów6, 10 [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. 11 Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu7, 12 aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

10.

W ostatnim liście do ojca Robert pisał, jak razem z rodzeństwem spędził święta bez rodziców, którzy byli w Rosji oraz o sylwestrze w gronie znajomych z duszpasterstwa, organizowanym przez koleżankę z sąsiedniego bloku. Opowiadał, że mało się bawił, większość czasu spędził na rozmowie z księdzem Adamem. 

Dziś duchowny służy w małej parafii w jednym z podkrakowskich powiatów. Uczy religii w szkole. Ksiądz Adam chwali się, że uczniowie są bardzo grzeczni, zaprasza, by parafię odwiedzić w Niedzielę Palmową, kiedy prezentuje się wyjątkowo pięknie. Pytamy o zaginionego studenta. – Po tylu latach ciężko jest cokolwiek więcej powiedzieć. Robert był w ogóle małomówny. Pamiętam, że gdy przychodził na spotkania, najczęściej siedział z tyłu.

Dopytujemy, z kim w takim razie Robert najczęściej rozmawiał, bo z naszych ustaleń wynika, że z księdzem.

– Najbardziej kojarzę Roberta z Moniką H. Mieszkali na jednym osiedlu, ale nie byli parą.

– To ta Monika, u której był sylwester?

– Być może.

– Ksiądz był na tym sylwestrze?

– Byłem, to właśnie ta Monika go organizowała.

Kiedy zadajemy kolejne pytania o zaginionego, duchowny zaczyna się jąkać. Każdą odpowiedź poprzedza chwila milczenia. Czas po zaginięciu Roberta wspomina tak: – To jest jak z zaginięciem osób, ja… Może inaczej: dotknęło mnie to bardzo. Jak ginie ktoś, z kim te ścieżki się stykały, to musi dotknąć. To okrutne, ale życie intensywnie leci dalej. Wspominaliśmy go tysiące razy.

Pytamy księdza, czemu członkowie duszpasterstwa nie chcą z nami rozmawiać, milczą lub nas atakują. – Być może wynika to stąd, że z dwa lata temu było policyjne śledztwo. Próbowano wykazać, że w duszpasterstwie jest zabójca – sugeruje.

Pytamy więc o inne osoby z duszpasterstwa, do których możemy się jeszcze zwrócić, ale ksiądz nie ma pomysłu. Próbujemy potwierdzić, czy student bywał w mieszkaniu wikarego: – Wszyscy bywali – odpowiada. Prosimy duchownego, by opowiedział, o czym z Robertem rozmawiali, o co Robert najczęściej pytał. – Wszyscy o coś pytali i razem szukaliśmy odpowiedzi. Na tym polegało duszpasterstwo – słyszymy.

Ksiądz Adam nie pamięta rozmów z Robertem, ale mimo upływu ponad 20 lat, zeznając na policji, podaje dokładne godziny, adresy i liczbę mieszkań, które miał odwiedzić po kolędzie w piątek, 20 stycznia – w dniu zniknięcia studenta. Dziś trudno zweryfikować te informacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

11.

Zestawiamy fakty sprzed zaginięcia.

Dwa dni przed zniknięciem Robert opowiadał koleżance, że nie ma pomysłu na strój karnawałowy. Poradziła, by przebrał się za kominiarza. Dzień przed zaginięciem chłopak poprosił jednak mamę o biały kitel. Impreza miała odbyć się 21.01.1995 r. (dzień po zaginięciu).

Ponad 20 lat później ksiądz Andrzej – brat Adama, który w 1995 roku był klerykiem w seminarium i odwiedzał regularnie parafię w Mistrzejowicach – zezna policjantom, że zaginiony chciał się przebrać za lekarza. Wyjaśni, że wie to od swojego brata.

Tymczasem w rozmowie z nami ksiądz Adam zapewniał, że nie widział Roberta na trzy dni przed zaginięciem. Nie rozmawiali też przez telefon. Skąd zatem ksiądz Adam wiedział o białym kitlu?

Studentki należące do duszpasterstwa zeznały, że Robert często bywał sam w mieszkaniu księdza Adama i zamęczał go pytaniami. Adam twierdzi, że nie przypomina sobie, by Robert kiedykolwiek sam do niego przyszedł.

Andrzej zaś, pytany podczas przesłuchania o wizyty Roberta i zamęczanie pytaniami, mówi: "współczuję bratu".

Podczas spotkania z nami, ksiądz Adam przypomina sobie jedną rozmowę z Robertem, rzekomo niedługo przed zaginięciem. Ponoć był szczęśliwy i podekscytowany. – Mówił, że nas zaprosi na wesele. Spytałem: a narzeczoną masz? Nigdy go nie widziałem z dziewczyną. Gdy powiedział, że tak, spytałem, czy ona wie, że będzie ślub i wesele. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam, czy wtedy odpowiedział, czy tylko się uśmiechnął – opowiada.

Próbujemy potwierdzić tę informację u rodziny, kolegów z osiedla i znajomych. Nikt inny nie słyszał o narzeczonej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biblistka

12.

Zestawiamy fakty po zaginięciu.

Choć w listach Robert często podkreśla, jak ważne jest dla niego duszpasterstwo, jego opiekun, znany ze swojej aktywnej działalności i zaangażowania, nie organizuje poszukiwań. – Jedna z naszych studentek poszła spytać rodziny, czy coś wiadomo. Przyniosła informację, że policja szuka, oni szukają, plakaty są wszędzie – tłumaczy w rozmowie z nami ksiądz Adam.

Zaznacza, że w kościele odbywały się msze za Roberta. Jednak gdy w marcu 1995 roku matka chłopaka zamówiła intencję mszalną, ksiądz Adam nie wspomniał podczas nabożeństwa, za kogo je odprawia. Kiedy rozgoryczona kobieta spytała duchownego o powód, miał odpowiedzieć: "Była pani na mszy, pomodliła się i to powinno wystarczyć". To wiemy z akt sprawy.

– Nie pamiętam tej sytuacji. Najprawdopodobniej odprawialiśmy mszę w kilku księży… I być może to było tak, że została tylko zapowiedziana, że będzie w pewnej intencji, bo jak ją w sumie zapowiedzieć? Za żyjącego czy umarłego? – odpowiada ksiądz Adam podczas rozmowy z nami.

Księża zauważają też, że ksiądz Adam po zaginięciu "chodził struty i załamany". Przygnębienie miało mu towarzyszyć aż do odejścia do kolejnej parafii. Z kolei członkowie duszpasterstwa zeznają, że ilekroć rozmowy schodziły na temat Roberta Wójtowicza, kapłan szybko je ucinał.

Niektórzy duchowni z plebanii zwrócili uwagę, że po zaginięciu Roberta, ksiądz Adam zaczął coraz częściej zaglądać do butelki. Jak wynika z akt, problemy z alkoholem nasiliły się w 2010 roku. W tym czasie przypada także 15. rocznica zaginięcia Roberta – rodzina znów apeluje o pomoc w poszukiwaniach, rusza duża akcja plakatowa, w 15 kościołach zostaje odprawiona msza, a sprawa znów staje się medialna.

Ksiądz Adam idzie na terapię od uzależnień, do leczenia namawiają przełożeni. Duchowny przekonuje lekarza, że picie to wynik presji. Swojej myśli jednak nie rozwija. W czerwcu rezygnuje z leczenia, bo "od dłuższego czasu" udaje mu się utrzymać trzeźwość.

Problemy alkoholowe wracają jeszcze w 2015 roku, gdy sprawę przejmują policjanci z Archiwum X. Tak jak pozostali księża, Adam zostaje wezwany na przesłuchanie. Kilka dni potem dzwoni na policję, mówiąc, że w radiu podano informację, iż śledztwo dotyczące Roberta jest już na finiszu oraz że zabił go ktoś bliski, "ktoś z rodziny". Dopytuje, czy rzeczywiście coś drgnęło w sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×