Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dość

Ja mu pokażę - schudnę

Polecane posty

Gość dość

Cześć nie wiem czy tutaj czy gdzieś indziej powinnam założyć temat.

Moja historia pokrótce.

Mam zchrzanione życie. Mam 27 lat. Miałam fajne życie. Jestem po studiach ciężkim dobrym kierunku, przy 168 ważyłam 58 kg. Miałam fajną pracę i poukładane życie, dopóki nie poznałam faceta, byliśmy ze sobą 4 miesiące i zaszłam w ciążę. Potem był ślub i zaczeły się fazy. Jak dziecko przyszło na świat to już w ogóle. Tak był zazdrosny że darł ryja codziennie, z wózkiem mi nie pozwalał spacerować byłam zamknięta w domu i tylko jadłam. Roztyłam się przez niego. Ważę teraz 91,7 kg. Nie mogę na siebie patrzeć. Nie pozwalał mi spacerować z wózkiem a teraz cały czas dogryza mi że jestem gruba. Nie pozwolił mi iść do pracy, bo on musi pracować a z dzieckiem nie ma kto zostać jak pójdzie do przedszkola czy żłobka w razie jego choroby, bo ja przez pierwsze miesiące pracy nie będę mogła wziąć L4 a on nie pójdzie na zwolnienie bo boi się stracić pracę. Cały czas jeździ po mnie że mało zarabiam, dorabiam daje korki dzieciakom z czego wyciągam normalną pensję z 1000-1500  zł miesięcznie bez żadnych kosztów. Gdybym miała iść do pracy w naszej małej mieścinie to zarobiłabym 1800 część bym wydała na ubrania do pracy część na żarcie, żłobek/ przedszkole i tyle samo by mi wyszło. Nienawidzę siebie przez te ciągłe jego pretensje. Mam dosyć życia. Dziecko ma teraz 3 lata. Cała opieka spadła na mnie, dom i wszystkie obowiązki, obiady itp on nic takiego nie zrobi,  ciągłe narzekanie że za mało zarabiam ( on zarabia 3,700 ), że jestem brzydka, ( o umalowała się kura, schody zarwiesz niedługo) nie pozwala mi chodzić na siłownię, na basen, mam oszczędzać na jedzeniu itp. Seksu nie ma w ogóle. Nie słyszę nic w stylu kocham Cię, ciągle widzę go niezadowolonego i wkurzonego. Mam wrażenie ze samo przebywanie w domu go denerwuje. Ciągle mówi mi że jestem tępa, głupia poje*ana jeśli mam o coś pretensje pokazuje mi środkowy palec dosłownie, zachowuje się jak cham... Ciągle za dużo wydaje według niego. Boje się nawet kupić sobie lepszy szampon czy odżywkę, bo zaraz bedzie robił awanturę albo zażąda droższego dla siebie żeby było po równo. Żyjemy od pierwszego do pierwszego. Mamy domek na wsi i całą wypłatę to co zostaje przeznacza on na ten domek remonty działkę sad itp. Ja ze "swojej" kupuję jedzenie, rzeczy do domu typu ręczniki jakieś sztućce, obrusy i ubrania dziecku i nam. On Pracuje 40 km od domu więc też idzie kasa na dojazdy. Dziecko ogólnie jest chorowite co 2 miesiące kuracja antybiotykiem mimo że nie chodzi do przedszkola.  Załatwiłam przedszkole państwowe dla dziecka od września. Ale teraz jestem już na skraju załamania nerwowego nie wiem jak dam radę czuję że jestem naprawdę na skraju. Wrzesień wydaje mi się tak odległy. Każdy dzień jest męczarnią. Nienawidzę patrzeć w lustro. Boję się odzywać do ludzi bo boję się że wszystko robię źle. Ograniczam jedzenie, próbowałam różnych diet, ale wystarczy że zjem czekoladę a nastepnego dnia już mam prawie kg na wadze więcej - serio! nie kłamię! Jakiś rozwalony metabolizm czy stres. Nie wiem. 5 posiłków małych dziennie a ja tyję- badałam się nie mam problemów z tarczycą TSH FT3 FT 4 wszystkie wyniki super. Bardzo sie ograniczam jem warzywa czy nabiał bez chleba i słodyczy a wystarczy że mam jakieś załamanie i się zapomnę i jeden dzień obżarstwa ( wystarczy że zjem chlebek z ziarnami kanapki albo czekoladę i paczkę ciastek ) to właśnie wystarczy by 7 dni odchudzania poszło na marne a na wadze nawet był +1 kg niż przed odchudzaniem.

 

Chciałabym chociaż schudnąć żeby ważyć znów 58 kg. Nie mam skłonnośći do zwisającej skóry. Po ciąży nie mam żadnych rozstępów ani nic w tym stylu, skóra ładnie się kurczy kiedy chudnę. Wcześniej schudłam do 83 kg ale dopadło mnie jojo. Chcę się ekstremalnie odchudzać jeść mało i schudnąć bo żadne zdrowe internetowe diety nie pomagają , na dietetyka nie ma szans bo mi nie pozwoli wydać pieniędzy ani na konsultację ani potem na dietę. Jedyne co mogę to obciąć kalorie... chcę jeść do 800 dziennie- taki post. Będę tu pisać o swoich zmaganiach i o moim beznadziejnym życiu jeśli pozwolicie. Może ktoś był w podobnej sytuacji i mnie wesprze albo jest i się przyłączy. Było by mi bardzo  miło. Może ktoś też czuje się jakby umarł za życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dosć

dziś:

Waga rano: 91,7 kg

płatki z mlekiem

120+ 200= 320 kcal

kawa z mlekiem:

60+ 20= 80 kcal

Waga 12:27= 92,7 kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gos
4 minuty temu, Gość dosć napisał:

dziś:

Waga rano: 91,7 kg

płatki z mlekiem

120+ 200= 320 kcal

kawa z mlekiem:

60+ 20= 80 kcal

Waga 12:27= 92,7 kg

Pomijam już twoja porabana sytuację rodzinną ale czemu jesteś tak głupia żeby ważyć się co kilka godzin???! Ważyć się należy co kilka dni a nie co kilka h. Waga normalnej kobiety między porankiem a wieczorem może różnić się nawet o 2kg co nie znaczy że tyle przytyla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza

Hej. Waga to jedno, a to, że pozwalasz się traktować w ten sposób to drugie. Twój wybranej to toksyczna, chra psychicznie jednostka. A ty jesteś bardzo słaba i zaszczuta. Urodzilas, on chodzil do pracy na 8h a ty w tym czasie nie poszłaś na spacer, bo on ci zabronił?! Żyjesz z patologicznym typem, szprycujesz dziecko non stop antybiotykami, jesteś zniewolona, on cię traktuje jak śmiecia, ale uważasz że to twoja waga jest największym problemem?! Sorry, ale nie będę czytać kontynuacji, nie na moje nerwy.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Gość powyżej mówi ostro, ale ma w 100% rację. Nie można ważyć się co kilka godzin, bo to nie daje żadnego obrazu chudnięcia czy tycia. Najlepiej ważyć się co tydzień, rano, na czczo, bez ubrania (najlepiej też po wizycie w toalecie z dwójką, ale wiadomo, tu nie zawsze się udaje tak na zawołanie). Ważenie się po posiłkach i w ubraniu nie ma sensu. Druga sprawa, niezwiązana z dietą - twoja sytuacja rodzinna jest przerażająca i aż mi się smutno zrobiło, jak przeczytałam, do czego posuwa się ten żałosny dupek (bo mężczyzną go nazwać nie można). 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dość
3 minuty temu, Gość Iza napisał:

Hej. Waga to jedno, a to, że pozwalasz się traktować w ten sposób to drugie. Twój wybranej to toksyczna, chra psychicznie jednostka. A ty jesteś bardzo słaba i zaszczuta. Urodzilas, on chodzil do pracy na 8h a ty w tym czasie nie poszłaś na spacer, bo on ci zabronił?! Żyjesz z patologicznym typem, szprycujesz dziecko non stop antybiotykami, jesteś zniewolona, on cię traktuje jak śmiecia, ale uważasz że to twoja waga jest największym problemem?! Sorry, ale nie będę czytać kontynuacji, nie na moje nerwy.... 

Tak uważam że waga jest największym problemem, on zawsze śmiał się z grubasów, swoje szczupłe siostry uważał za super laski. Do tej pory tak jest szanuje tylko szczupłe kobiety. Uważam że jego brak szacunku wynika z tego że mu sie nie podobam bo przytyłam. Kiedy byłam szczupła przed ciążą nie miał takich jazd. jemu tylko wygląd jest w głowie. I szczupła sylwetke uważa za wyznacznik piękna, np twarz ( u mnie bardzo ładna) długie włosy ( mam do pasa) są elementem pobocznym czy zadbanie ogólne dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Strach się bać, co by zrobił, gdybyś, nie daj Boże, miała jakiś wypadek i wyszła z niego niepełnosprawna. Jesteś bardzo młoda, nie marnuj sobie życia z takim złamasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dość
Przed chwilą, Gość gość napisał:

Strach się bać, co by zrobił, gdybyś, nie daj Boże, miała jakiś wypadek i wyszła z niego niepełnosprawna. Jesteś bardzo młoda, nie marnuj sobie życia z takim złamasem.

Pewnie by mnie zajeździł. Wtedy tylko eutanazja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala
4 minuty temu, Gość dość napisał:

Tak uważam że waga jest największym problemem, on zawsze śmiał się z grubasów, swoje szczupłe siostry uważał za super laski. Do tej pory tak jest szanuje tylko szczupłe kobiety. Uważam że jego brak szacunku wynika z tego że mu sie nie podobam bo przytyłam. Kiedy byłam szczupła przed ciążą nie miał takich jazd. jemu tylko wygląd jest w głowie. I szczupła sylwetke uważa za wyznacznik piękna, np twarz ( u mnie bardzo ładna) długie włosy ( mam do pasa) są elementem pobocznym czy zadbanie ogólne dla niego.

I wg ciebie to normalne, że nie pozwala Ci nigdzie wyjść, albo wylicza każdy grosz? On cię nie kocha, nie szanuje i twoje chudniecie (o ile schudniesz, bo nic nie wiesz na ten temat) niczego nie zmieni. Pozwalasz się traktować jak śmiecia i ci z tym dobrze, to po co opisujesz sytuację rodzinną. Ja bym się już dawno rozwiodla, skoro mówisz że masz dobry zawód to utrzymasz sobie i dziecko, dostaniesz alimenty. Ale nie, ty wolisz być z kreaturą, która wyzywa cię od po.ebanych. Wniosek- albo to prowo albo faktycznie jestested ...ana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OMG

Naprawdę są jeszcze tak głupie laski? Jak widać każdy cwok może mieć wyższe wykształcenie 😡

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dość
8 minut temu, Gość gość napisał:

Strach się bać, co by zrobił, gdybyś, nie daj Boże, miała jakiś wypadek i wyszła z niego niepełnosprawna. Jesteś bardzo młoda, nie marnuj sobie życia z takim złamasem.

Ale co mam zrobić, nie mam nikogo, rodziny żadnej pomocy, jestem ze wszystkim sama, a organizacja pracy z małym dzieckiem i to jeszcze ciągle chorującym to jest niewyobrażalny wyczyn. Musiałabym go na antybiotyku oddawać do przedszkola jak reszta mam i z katarem i kaszlem i mieć super pracę z jakimś zajebistym szefem który tolerowałby że jak pani przedszkolanka zadzwoni żeby zabrać chore dziecko to jadę... a to jest w sfera marzeń. Każda kobieta która robiła podejście do pracy kilka razy ( jak ja ) i oddawała dziecko do przedszkola to wie że właśnie tak to wygląda. A jak się puszcza dziecko do przedszkola z antybiotykiem to zazwyczaj potem jest szpital w szpitalu też ktos musi z dzieckiem siedziec. A mój mąż nie będzie siedział. Więc ja muszę na L4 na 2 tygodnie, przynajmniej raz w miesiącu byc gotowa. Jak więc mam odejść od tego złamasa? Dziecko też mi daje ostro w kość hnb całe dnie wyje nawet chwile samo się nie pobawi. Widzi jak tatuś mnie traktuje więc sobie na wsztstko pozwala, mąż go odpycha nie chce się nim zajmować... nie mam siły.

Czuję że to jeśli o siebie zadbam z wagą chociaż da mi jakąś władzę na chwilę nad własnym życiem. Czuła bym się więcej warta gdybym nie miała chociaż tych zwałów tłuszczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Janek
3 minuty temu, Gość OMG napisał:

Naprawdę są jeszcze tak głupie laski? Jak widać każdy cwok może mieć wyższe wykształcenie 😡

Ona nie ma żadnego wykształcenia. To jakas patola... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, Gość dość napisał:

Cześć nie wiem czy tutaj czy gdzieś indziej powinnam założyć temat.

Moja historia pokrótce.

Mam zchrzanione życie. Mam 27 lat. Miałam fajne życie. Jestem po studiach ciężkim dobrym kierunku, przy 168 ważyłam 58 kg. Miałam fajną pracę i poukładane życie, dopóki nie poznałam faceta, byliśmy ze sobą 4 miesiące i zaszłam w ciążę. Potem był ślub i zaczeły się fazy. Jak dziecko przyszło na świat to już w ogóle. Tak był zazdrosny że darł ryja codziennie, z wózkiem mi nie pozwalał spacerować byłam zamknięta w domu i tylko jadłam. Roztyłam się przez niego. Ważę teraz 91,7 kg. Nie mogę na siebie patrzeć. Nie pozwalał mi spacerować z wózkiem a teraz cały czas dogryza mi że jestem gruba. Nie pozwolił mi iść do pracy, bo on musi pracować a z dzieckiem nie ma kto zostać jak pójdzie do przedszkola czy żłobka w razie jego choroby, bo ja przez pierwsze miesiące pracy nie będę mogła wziąć L4 a on nie pójdzie na zwolnienie bo boi się stracić pracę. Cały czas jeździ po mnie że mało zarabiam, dorabiam daje korki dzieciakom z czego wyciągam normalną pensję z 1000-1500  zł miesięcznie bez żadnych kosztów. Gdybym miała iść do pracy w naszej małej mieścinie to zarobiłabym 1800 część bym wydała na ubrania do pracy część na żarcie, żłobek/ przedszkole i tyle samo by mi wyszło. Nienawidzę siebie przez te ciągłe jego pretensje. Mam dosyć życia. Dziecko ma teraz 3 lata. Cała opieka spadła na mnie, dom i wszystkie obowiązki, obiady itp on nic takiego nie zrobi,  ciągłe narzekanie że za mało zarabiam ( on zarabia 3,700 ), że jestem brzydka, ( o umalowała się kura, schody zarwiesz niedługo) nie pozwala mi chodzić na siłownię, na basen, mam oszczędzać na jedzeniu itp. Seksu nie ma w ogóle. Nie słyszę nic w stylu kocham Cię, ciągle widzę go niezadowolonego i wkurzonego. Mam wrażenie ze samo przebywanie w domu go denerwuje. Ciągle mówi mi że jestem tępa, głupia poje*ana jeśli mam o coś pretensje pokazuje mi środkowy palec dosłownie, zachowuje się jak cham... Ciągle za dużo wydaje według niego. Boje się nawet kupić sobie lepszy szampon czy odżywkę, bo zaraz bedzie robił awanturę albo zażąda droższego dla siebie żeby było po równo. Żyjemy od pierwszego do pierwszego. Mamy domek na wsi i całą wypłatę to co zostaje przeznacza on na ten domek remonty działkę sad itp. Ja ze "swojej" kupuję jedzenie, rzeczy do domu typu ręczniki jakieś sztućce, obrusy i ubrania dziecku i nam. On Pracuje 40 km od domu więc też idzie kasa na dojazdy. Dziecko ogólnie jest chorowite co 2 miesiące kuracja antybiotykiem mimo że nie chodzi do przedszkola.  Załatwiłam przedszkole państwowe dla dziecka od września. Ale teraz jestem już na skraju załamania nerwowego nie wiem jak dam radę czuję że jestem naprawdę na skraju. Wrzesień wydaje mi się tak odległy. Każdy dzień jest męczarnią. Nienawidzę patrzeć w lustro. Boję się odzywać do ludzi bo boję się że wszystko robię źle. Ograniczam jedzenie, próbowałam różnych diet, ale wystarczy że zjem czekoladę a nastepnego dnia już mam prawie kg na wadze więcej - serio! nie kłamię! Jakiś rozwalony metabolizm czy stres. Nie wiem. 5 posiłków małych dziennie a ja tyję- badałam się nie mam problemów z tarczycą TSH FT3 FT 4 wszystkie wyniki super. Bardzo sie ograniczam jem warzywa czy nabiał bez chleba i słodyczy a wystarczy że mam jakieś załamanie i się zapomnę i jeden dzień obżarstwa ( wystarczy że zjem chlebek z ziarnami kanapki albo czekoladę i paczkę ciastek ) to właśnie wystarczy by 7 dni odchudzania poszło na marne a na wadze nawet był +1 kg niż przed odchudzaniem.

 

Chciałabym chociaż schudnąć żeby ważyć znów 58 kg. Nie mam skłonnośći do zwisającej skóry. Po ciąży nie mam żadnych rozstępów ani nic w tym stylu, skóra ładnie się kurczy kiedy chudnę. Wcześniej schudłam do 83 kg ale dopadło mnie jojo. Chcę się ekstremalnie odchudzać jeść mało i schudnąć bo żadne zdrowe internetowe diety nie pomagają , na dietetyka nie ma szans bo mi nie pozwoli wydać pieniędzy ani na konsultację ani potem na dietę. Jedyne co mogę to obciąć kalorie... chcę jeść do 800 dziennie- taki post. Będę tu pisać o swoich zmaganiach i o moim beznadziejnym życiu jeśli pozwolicie. Może ktoś był w podobnej sytuacji i mnie wesprze albo jest i się przyłączy. Było by mi bardzo  miło. Może ktoś też czuje się jakby umarł za życia...

Tak tak przejdź na ekstremalne głodówki, obetnij kalorie, a za jakiś czas płacz, że coś poszło nie tak. Twojej wagi już nie możesz usprawiedliwić ciążą, bo urodziłaś 3 lata temu. Po prostu przestań ciągle żreć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz możemy się razem odchudzać I motywować ja narazie robię trening z youtuba codziennie I 50 przysiadow A tu jakie ćwiczenia rovisz.ja chce schudnąć prawie 4 kg 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julka

Zwały tłuszczu na mózgu pozostaną.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Zabrzmi może strasznie, ale ja bym zostawiła mu dzieciaka i wyjechała w cholerę. Niech się z nim użera. Szkoda życia na takie bagno, gdzie ani z faceta ani z dziecka nie ma żadnej radości, a tylko i wyłącznie same problemy, nerwy i nic poza tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia
Przed chwilą, Gość gość napisał:

Zabrzmi może strasznie, ale ja bym zostawiła mu dzieciaka i wyjechała w cholerę. Niech się z nim użera. Szkoda życia na takie bagno, gdzie ani z faceta ani z dziecka nie ma żadnej radości, a tylko i wyłącznie same problemy, nerwy i nic poza tym.

Ja też 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hola

A internetu ci nie zabrał:)? Masz zgodę żeby tu pisać!? Ile razy dziennie możesz korzystać z toalety? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dość

Nie wiem jak możecie mówić ze odejście od faceta z 3 latkiem to taki hajlajf. Chyba ja wiem jak moje dziecko choruje? A choruje i łapie wszystko jak leci. Myślicie że nie próbowałam? Już odkąd skończył rok próbuję. Idzie do przedszkola i po 2 dniach w przedszkolu katar i kaszel, kaszle przez tydzień po czym ma zmiany w płucach i antybioyk, kolejny tydzień leczenia w domu, idzie do przedszkola 2 dni - i historia się powtarza. Mój mąż "pracy nie chce stracić" "bo ktoś musi w tym domu pracować" więc on nie pójdze na l4. Gdybym odeszła było by tak samo tylko z tą różnicą że traciłabym pracę tak jak do tej pory i chyba poszłabym pod most żebrać. Dziecko mieszkałoby w jakiejś wynajętej melinie bo przy takim stylu pracuje- nie pracuje na nic lepszego nie byłoby mnie stać. Nie wiem skąd ta łatwość w was - odejdź i już masz dobry zawód dziecko utrzymasz. I takie "trujesz dziecko antybiotykami" jesteście mądrzejsze od lekarzy jak dziecko ma zmiany wpłucach to leczycie miksturą ziemby ? Takie odejdź i idź do pracy przy tak małym dziecku to jakieś pobożne życzenie naprawdę. Nie wierzę żeby jakaś kobieta z takim chorowitkiem i bez ŻADNEGo wsparcia, rodziców odeszła sobie od męża i spokojnie pracowała z 3 latkiem i było jej tak super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godc
3 minuty temu, Gość dość napisał:

Nie wiem jak możecie mówić ze odejście od faceta z 3 latkiem to taki hajlajf. Chyba ja wiem jak moje dziecko choruje? A choruje i łapie wszystko jak leci. Myślicie że nie próbowałam? Już odkąd skończył rok próbuję. Idzie do przedszkola i po 2 dniach w przedszkolu katar i kaszel, kaszle przez tydzień po czym ma zmiany w płucach i antybioyk, kolejny tydzień leczenia w domu, idzie do przedszkola 2 dni - i historia się powtarza. Mój mąż "pracy nie chce stracić" "bo ktoś musi w tym domu pracować" więc on nie pójdze na l4. Gdybym odeszła było by tak samo tylko z tą różnicą że traciłabym pracę tak jak do tej pory i chyba poszłabym pod most żebrać. Dziecko mieszkałoby w jakiejś wynajętej melinie bo przy takim stylu pracuje- nie pracuje na nic lepszego nie byłoby mnie stać. Nie wiem skąd ta łatwość w was - odejdź i już masz dobry zawód dziecko utrzymasz. I takie "trujesz dziecko antybiotykami" jesteście mądrzejsze od lekarzy jak dziecko ma zmiany wpłucach to leczycie miksturą ziemby ? Takie odejdź i idź do pracy przy tak małym dziecku to jakieś pobożne życzenie naprawdę. Nie wierzę żeby jakaś kobieta z takim chorowitkiem i bez ŻADNEGo wsparcia, rodziców odeszła sobie od męża i spokojnie pracowała z 3 latkiem i było jej tak super.

zrobiłabym wszystko byle by nie siedzieć z takim frajerem jak twój maz

 na początku jest ciężko ale chyba wsyztsko jest lepsze od życia jakie prowadzisz 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123

Może zamiast się głodzić, dorzuć jakieś ćwiczenia. Nie musisz od razu chodzić na siłownię, w dzisiejszych czasach z powodzeniem można ćwiczyć w domu. Na YouTube jest masa darmowych treningów. Głodzenie się to najprostsza droga do jojo i problemów zdrowotnych. Zresztą sama widzisz, że po takiej "diecie" masz napady głodu, a to nie o to chodzi, żeby się głodzić, a potem pożerać paczkę ciastek na raz. No i tak jak wszyscy mówią, ważenie się kilka razy dziennie to głupota, waga waha się w ciągu dnia i jak zjesz posiłek, to chyba dość logiczne, że będziesz ważyć więcej, bo to co zjesz nie wyparowuje magicznie w Twoim żołądku? Raz w tygodniu ważenie, rano, na czczo. Koniec.

 

Ale szczerze mówiąc, waga to Twój najmniejszy problem obecnie. Twój facet to świr i przemocowiec. Jeszcze Cię nie bije, ale stosuje przemoc ekonomiczną i psychiczną. Powinnaś się ewakuować z tego układu (bo związkiem ciężko to nazwać), póki jeszcze Twoje dziecko nie ma totalnie zrujnowanej psychiki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PROWO PROWO
6 minut temu, Gość dość napisał:

Nie wiem jak możecie mówić ze odejście od faceta z 3 latkiem to taki hajlajf. Chyba ja wiem jak moje dziecko choruje? A choruje i łapie wszystko jak leci. Myślicie że nie próbowałam? Już odkąd skończył rok próbuję. Idzie do przedszkola i po 2 dniach w przedszkolu katar i kaszel, kaszle przez tydzień po czym ma zmiany w płucach i antybioyk, kolejny tydzień leczenia w domu, idzie do przedszkola 2 dni - i historia się powtarza. Mój mąż "pracy nie chce stracić" "bo ktoś musi w tym domu pracować" więc on nie pójdze na l4. Gdybym odeszła było by tak samo tylko z tą różnicą że traciłabym pracę tak jak do tej pory i chyba poszłabym pod most żebrać. Dziecko mieszkałoby w jakiejś wynajętej melinie bo przy takim stylu pracuje- nie pracuje na nic lepszego nie byłoby mnie stać. Nie wiem skąd ta łatwość w was - odejdź i już masz dobry zawód dziecko utrzymasz. I takie "trujesz dziecko antybiotykami" jesteście mądrzejsze od lekarzy jak dziecko ma zmiany wpłucach to leczycie miksturą ziemby ? Takie odejdź i idź do pracy przy tak małym dziecku to jakieś pobożne życzenie naprawdę. Nie wierzę żeby jakaś kobieta z takim chorowitkiem i bez ŻADNEGo wsparcia, rodziców odeszła sobie od męża i spokojnie pracowała z 3 latkiem i było jej tak super.

No i prowo się syplo. W pierwszym poście napisałaś że nie chodzi do przedszkola ze idzie od września. A teraz piszesz że dziecko po 2 dniach przedszkola chore. Pic na wodę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dość
7 minut temu, Gość dość napisał:

Nie wiem jak możecie mówić ze odejście od faceta z 3 latkiem to taki hajlajf. Chyba ja wiem jak moje dziecko choruje? A choruje i łapie wszystko jak leci. Myślicie że nie próbowałam? Już odkąd skończył rok próbuję. Idzie do przedszkola i po 2 dniach w przedszkolu katar i kaszel, kaszle przez tydzień po czym ma zmiany w płucach i antybioyk, kolejny tydzień leczenia w domu, idzie do przedszkola 2 dni - i historia się powtarza. Mój mąż "pracy nie chce stracić" "bo ktoś musi w tym domu pracować" więc on nie pójdze na l4. Gdybym odeszła było by tak samo tylko z tą różnicą że traciłabym pracę tak jak do tej pory i chyba poszłabym pod most żebrać. Dziecko mieszkałoby w jakiejś wynajętej melinie bo przy takim stylu pracuje- nie pracuje na nic lepszego nie byłoby mnie stać. Nie wiem skąd ta łatwość w was - odejdź i już masz dobry zawód dziecko utrzymasz. I takie "trujesz dziecko antybiotykami" jesteście mądrzejsze od lekarzy jak dziecko ma zmiany wpłucach to leczycie miksturą ziemby ? Takie odejdź i idź do pracy przy tak małym dziecku to jakieś pobożne życzenie naprawdę. Nie wierzę żeby jakaś kobieta z takim chorowitkiem i bez ŻADNEGo wsparcia, rodziców odeszła sobie od męża i spokojnie pracowała z 3 latkiem i było jej tak super.

Dlatego jestem w bagnie po uszy. Dziecko nie daje mi żadnej satysfakcji, bo jest tak niegrzeczne że nikt nawet nie chce z nim zostawać, skacze wyje, wyciąga kable z każdego miejsca, chce wszystko wkładać do gniazdka, wiesza się na klamkach, wyjmuje z szafek wszystko, bawi się tym bardziej im bardziej nie pozwalam jakąś rzeczą, okna otwiera chce wychodzić przez nie, żadne tłumaczenia krzyki nic nie dają, wiesza się na firankach potrzebuje uwagi 24h na dobę, bije kopie gryzie, rzuca zabawkami - żadna moja koleżanka nas u siebie nie chce. Ale co się dziwić dziecku, matka ciągle zmęczona, ojciec je odtrąca, nie tłumaczy nic tylko jak mu się coś nie podoba to je szarpie i przestawia w inne miejsce- taką ma metodę- na siłę. Tak macie rację jestem jakąś patologią, mam wykształcenie ale co z tego - siedzę teraz piszę to i płaczę. Dziecko wyje i szarpie mnie za nogę bo przez chwilę się nim nie zajmuje... taki każdy dzień.

Może nic nie wiem o diecie bo wcześniej nie miałam problemów z odchudzaniem, miałam dobrą przemianę materii jadłam wszystko i wyglądałam super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dość
6 minut temu, Gość PROWO PROWO napisał:

No i prowo się syplo. W pierwszym poście napisałaś że nie chodzi do przedszkola ze idzie od września. A teraz piszesz że dziecko po 2 dniach przedszkola chore. Pic na wodę

O rany czep się tramwaja, nie chodzi na stałe bo choruje, takie prowo jak i ty jesteś prowo. Wcześniej oddawałam do przedszkoli prywatnych bo chciałam iść do pracy po każdej grubszej awanturze o to że nie pracuję i za każdym razem co znalazłam pracę i przedszkole sytuacja się powtarzała po miesiącu w którym 2 tyg na l4 pracodawca mi dziękował i mówił coś w stylu " powinna Pani poczekać aż dziecko będzie starsze mniej chorowite, chyba nie jest Pani gotowa na pracę, trzeba dzieckiem też się zająć ja to rozumiem do widzenia" Prowo bo dziecko ma prawo do przedszkola od 3 rż ( państwowego) no naprawdę prowo jak sam ... eh. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość dość napisał:

O rany czep się tramwaja, nie chodzi na stałe bo choruje, takie prowo jak i ty jesteś prowo. Wcześniej oddawałam do przedszkoli prywatnych bo chciałam iść do pracy po każdej grubszej awanturze o to że nie pracuję i za każdym razem co znalazłam pracę i przedszkole sytuacja się powtarzała po miesiącu w którym 2 tyg na l4 pracodawca mi dziękował i mówił coś w stylu " powinna Pani poczekać aż dziecko będzie starsze mniej chorowite, chyba nie jest Pani gotowa na pracę, trzeba dzieckiem też się zająć ja to rozumiem do widzenia" Prowo bo dziecko ma prawo do przedszkola od 3 rż ( państwowego) no naprawdę prowo jak sam ... eh. 

O proszę jaka tu masz mordę od ucha do ucha. Temu swojemu macho może tak popyskuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dość
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

O proszę jaka tu masz mordę od ucha do ucha. Temu swojemu macho może tak popyskuj.

A Ty widać masz ogarnięcie od ucha do ucha. Próbujesz ze mnie zrobić pyskatą. Gdzie mam mordę od ucha do ucha. Logiczna argumentacja to morda od ucha do ucha? Ciekawa jestem jakie Ty masz problemy w życiu że tu siedzisz. Raczej ludzie szczęśliwi tu nie siedzą. Po co dogryzasz? Założe się że sama jesteś z jakimś ...em w związku albo przechodzisz kryzys. To że po kimś pojedziesz w życiu Ci nie pomoże. Naprawdę. Raczej daj jakieś logiczne rady a nie doczepiasz się do mojej argumentacji albo wymyślasz że to jakieś prowo. Sama nazwa "prowo" już wskazuje na ograniczenie umysłowe jak dla mnie i jest to strasznie głupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

No proszę, taka niby mądra, a nie potrafi zapanować nad obżarstwem ani wydostać się z toksycznej relacji i tylko smęci na forum. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
11 minut temu, Gość dość napisał:

A Ty widać masz ogarnięcie od ucha do ucha. Próbujesz ze mnie zrobić pyskatą. Gdzie mam mordę od ucha do ucha. Logiczna argumentacja to morda od ucha do ucha? Ciekawa jestem jakie Ty masz problemy w życiu że tu siedzisz. Raczej ludzie szczęśliwi tu nie siedzą. Po co dogryzasz? Założe się że sama jesteś z jakimś ...em w związku albo przechodzisz kryzys. To że po kimś pojedziesz w życiu Ci nie pomoże. Naprawdę. Raczej daj jakieś logiczne rady a nie doczepiasz się do mojej argumentacji albo wymyślasz że to jakieś prowo. Sama nazwa "prowo" już wskazuje na ograniczenie umysłowe jak dla mnie i jest to strasznie głupie.

Logiczne rady już były

Zakończ tą relację bo związkiem tego nazwać nie można. Innych rad nie ma i nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dosyć

Nic w tym śmiesznego. Płaczące dzieci. też tak wyglądałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×