Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość EksZona

Zwariowałam? Dać drugą szanse?

Polecane posty

Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nie. Myślała, że jeśli żona się dwie to go wyrzuci i wróci do niej. A ten jak widać jednak woli byłą żonę niż ją.

Facet ma na minusie

-okolo tysiak na alimenty

-2 tys za mieszkanie

3 tts mkec a nie niec? Jest różnica nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, Gość Gość napisał:

Facet ma na minusie

-okolo tysiak na alimenty

-2 tys za mieszkanie

3 tts mkec a nie niec? Jest różnica nie?

po pierwsze, widać jaką miarą mierzysz ludzi, sądzić kogoś wedlug siebie...Po drugie, jakie 2 tyś za mieszkanie? przecież kochanka by z nim mieszkała a 4 tyś wynajem m ieszkania nie kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

po pierwsze, widać jaką miarą mierzysz ludzi, sądzić kogoś wedlug siebie...Po drugie, jakie 2 tyś za mieszkanie? przecież kochanka by z nim mieszkała a 4 tyś wynajem m ieszkania nie kosztuje.

A alimenty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ttt

Nie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
23 minuty temu, Gość Gość napisał:

Facet ma na minusie

-okolo tysiak na alimenty

-2 tys za mieszkanie

3 tts mkec a nie niec? Jest różnica nie?

Alimenty wynoszą 2700 zł jeśli już chcesz liczyć.

 

6 godzin temu, Gość Ajaj napisał:

Facet, gdy wali mu sie malzenstwo, szczegolnie, gdy ma dzieci zawsze woli wrocic na stare smieci niz ryzykowac z nowa kobieta czy mu wyjdzie czy nie, a ta chciala dzieciaka, wiec spakowal zabawki i chcial zakonczyc romans, bo dzieci juz narobil przeciez. Chcial uniknac alimentow ktore teraz hue hue placi, wiec dlatego wyje jak pies by wrocic. Moze jakies uczucie jeszcze w tym jest poza ta cala kalkulacja z jego strony. Koles mial do wyboru wrocic do kobiety, ktora zna od 16lat?lub zaryzykowac z nowa, ktora juz jeczala o dziecku. Placilby alimenty na swoje dzieci i  nowe w drodze z nowa kobieta, moze i jeszcze by musial dla nich wynajac mieszkanie. Koles wolal wrocic z podkulonym ogonem niz tonac w kosztach w nowych warunkach.

Zasadniczo lepiej wychodzi mu zapłacenie alimentów. Bo nawet więcej oszczędził ;).

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A alimenty?

co alimenty? a będąc żonaty nie musiał utrzymywać dzieci? Na to samo wyjdzie tylko to się nazywa alimentami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

A alimenty?

co alimenty? a będąc żonaty nie musiał utrzymywać dzieci? Na to samo wyjdzie tylko to się nazywa alimentami.

Oj uwierz mi lepiej na tyn wychodzi jako rozwodnik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfd

a ja chciałbym mieć żonę i za cho lerę nie mogę jej znależć - świat jest niesprawiedliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, Gość Gość napisał:

Facet ma na minusie

-okolo tysiak na alimenty

-2 tys za mieszkanie

3 tts mkec a nie niec? Jest różnica nie?

po pierwsze, widać jaką miarą mierzysz ludzi, sądzić kogoś wedlug siebie...Po drugie, jakie 2 tyś za mieszkanie? przecież kochanka by z nim mieszkała a 4 tyś wynajem m ieszkania nie kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona

Dziewczyny wiecie jak ciężko udawać przed synem, że nadal jesteśmy (no tak właściwie to kim my teraz jesteśmy?). W każdym bądź razie udajemy przed synem. I jest ciężko. Autentycznie jest ciężko. Pierwsza noc osobno, a my jak starzy plotkarze siedzimy na telefonie. 

Mimo że mój (były) mąż ma 44 lata, nie jest pierwszej młodości, ma delikatny brzuszek, siwawy zarost na twarzy to czuje się jakbysmy mieli po 20 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm.

A moze po prostu wziac dzieci na rozmowe, powiedziec,ze mama z tata mieli ciezki czas, rozwiedli sie, ale chca wszystko naprawic i byc znow razem rodzina w jednym domu, czemu nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
3 minuty temu, Gość Hmm. napisał:

A moze po prostu wziac dzieci na rozmowe, powiedziec,ze mama z tata mieli ciezki czas, rozwiedli sie, ale chca wszystko naprawic i byc znow razem rodzina w jednym domu, czemu nie?

Chcemy porozmawiać z nim razem, nie osobno. Dlatego czekamy aż córka wróci z obozu. Pojechała na dwa tygdonie. Wróci dopiero w przyszłą środe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssss
Dnia 30.06.2019 o 20:03, Gość Lala napisał:

Od początku jestem zafascynowana Twoją historia. Uważam że daje się ludziom w życiu szanse. Nikt nie jest bez winy. Życzę Wam zebyscie się kochali i twierdze że skoroteraz daliście radę to pokonanie juz wszystko. Pozdrawiam

Ta historia pokazuję tylko jak osoby wchodzą w chore układy bez przepracowania swoich problemów. Owszem czasami można dać drugą szansę, ale nie w taki sposób. Kto zaczyna od łóżka tak poważną sprawę? Tu trzeba odbudować podstawy, seks i spacer nie załatwią sprawy. 
Życzę jak najlepiej, ale zachowanie autorki jest zwyczajnie głupie i strasznie infantylne.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ekhm
1 godzinę temu, Gość ssss napisał:

Ta historia pokazuję tylko jak osoby wchodzą w chore układy bez przepracowania swoich problemów. Owszem czasami można dać drugą szansę, ale nie w taki sposób. Kto zaczyna od łóżka tak poważną sprawę? Tu trzeba odbudować podstawy, seks i spacer nie załatwią sprawy. 
Życzę jak najlepiej, ale zachowanie autorki jest zwyczajnie głupie i strasznie infantylne.  

W mazenstwie nie potrafili rozwiazac problemow to zaczal sie seksic, teraz ona nie wie jak sie zejsc to tez probuje od strony lozkowej. Widac srednio im idzie powazna rozmowa, bo oszczedziliby sobie i zdrady i rozwodu. Autorka chce sie poczuc znow nastolatka, ale sielanka sie skonczy i facet znow zacznie szukac innej, bo problemy jak byly tak sa, a autorka mysli, ze lozkiem wszystko zalatwi. Dziwna kolejnosc, ale jak kto woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona

Od środy mamy terapie małżeńską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
49 minut temu, Gość EksZona napisał:

Od środy mamy terapie małżeńską.

Od tego trzeba było zacząć, jak już. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bvn

Od poczatku bylam za autorka, ale po tych wszystkich stronach wydaje sie byc w podejsciu strasznie infantylna jak ktos wyzej zauwazyl, a nawet zgodze sie z tym, ze I glupiutka. Okreslila kochanke glupiutka, a sama daje sie omotac eksowi bez rozwiazania jakichkolwiek problemow. W mazenstwie nie spaliscie ze soba, ale po jego zdradzie wiekszych oporow nie mialas, bo czulas, ze wybral Ciebie, a wybral stare wygodne katy. Koles juz wie, ze w przyszlosci drugiego rozwodu wziac nie mozesz po kolejnej zdradzie, wiec znow zaserwuje Ci spacer, wino i kilka slowek, a bedzie mu wybaczone...na krotko mete ten wczesny sex moze was zblizyl i poczuliscie sie jak sama mowisz jak nastolatki, ale na terapi jak brudy zaczna wyplywac to dopiero zrozumiesz, ze bylo za wczesnie na amory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nam  seks nie przeszkodził w terapii . Ba! Zbliżył na nowo.  Otworzyliśmy się na nowo, poznajemy swoje potrzeby. Po  iluś tam latach można się dowiedzieć że mąż lubi jak masujesz mu szyję,  a żona lubi masaż stóp podczas seksu. Że seks to nie tylko mechaniczne ruchy,  ale uczucie. Otwarcie wnętrza. Że są miliony pozycji i miejsc gdzie można się kochać. Że nie wolno wstydzić się swojego ciała,  musimy je w pełni zaakceptować. 

Wiem, że seks może nie jest najważniejszy w związku,  ale znacząco wpływa na nasze nastroje, decyzje jak i całe życie. Problemy się pietrza i zaczyna spirala... 

Dlatego korzystam teraz z życia na calego,  może nie do końca żyje dniem,  ale dużo zmieniłam w życiu. 

Praca  nie zając, nie ucieknie. Nie przynoszą jej do domu,  nie odbieram tel  w domu. Wybieram urlop,  a nie jak wcześniej miałam mnóstwo zaległego. 

Dom nie musi lśnić,  nie muszę odkurzacz codziennie. Mąż tak samo dobrze umyje podłogę czy wstawi pranie. To też przepracowywalam na terapii.  Nie muszę robić wszystkiego sama..mimo że oferował mi pomóc czy sprzatal , to ja i tak musiałam zrobić po swojemu. 

Wolny czas poświęcam nie tylko dzieciom,  ale i sobie. Mam basen, kosmetyczkę czy kino z koleżankami. 

Wyjeżdżamy wspólnie nawet na jeden dzień za miasto. Korzystamy z życia.  Nowa zasada jaką jest w domu: niedziela spedzona aktywnie.  Może to być rower, spacerr nie wiem cokolwiek byleby nie siedzenie w domu. 

Wina za rozpad związku zawsze leży po obu stronach, pomijając przemoc  oczywiście. Trzeba rozmawiać i Jeszce raz rozmawiać. Ja kumulowlaam wszytsko w sobie, ale jak wybuchłam  to .... Teraz mówię od razu co mi się nie podoba,  nie focham  się, nie ma cichych dni. Kawa na ławę. 

I kompromis. Najważniejszy.

Dzieci na pewno się ucieszą. Rodzina to siła. 

A.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdsdss
34 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nam  seks nie przeszkodził w terapii . Ba! Zbliżył na nowo.  Otworzyliśmy się na nowo, poznajemy swoje potrzeby. Po  iluś tam latach można się dowiedzieć że mąż lubi jak masujesz mu szyję,  a żona lubi masaż stóp podczas seksu. Że seks to nie tylko mechaniczne ruchy,  ale uczucie. Otwarcie wnętrza. Że są miliony pozycji i miejsc gdzie można się kochać. Że nie wolno wstydzić się swojego ciała,  musimy je w pełni zaakceptować. 

Wiem, że seks może nie jest najważniejszy w związku,  ale znacząco wpływa na nasze nastroje, decyzje jak i całe życie. Problemy się pietrza i zaczyna spirala... 

Dlatego korzystam teraz z życia na calego,  może nie do końca żyje dniem,  ale dużo zmieniłam w życiu. 

Praca  nie zając, nie ucieknie. Nie przynoszą jej do domu,  nie odbieram tel  w domu. Wybieram urlop,  a nie jak wcześniej miałam mnóstwo zaległego. 

Dom nie musi lśnić,  nie muszę odkurzacz codziennie. Mąż tak samo dobrze umyje podłogę czy wstawi pranie. To też przepracowywalam na terapii.  Nie muszę robić wszystkiego sama..mimo że oferował mi pomóc czy sprzatal , to ja i tak musiałam zrobić po swojemu. 

Wolny czas poświęcam nie tylko dzieciom,  ale i sobie. Mam basen, kosmetyczkę czy kino z koleżankami. 

Wyjeżdżamy wspólnie nawet na jeden dzień za miasto. Korzystamy z życia.  Nowa zasada jaką jest w domu: niedziela spedzona aktywnie.  Może to być rower, spacerr nie wiem cokolwiek byleby nie siedzenie w domu. 

Wina za rozpad związku zawsze leży po obu stronach, pomijając przemoc  oczywiście. Trzeba rozmawiać i Jeszce raz rozmawiać. Ja kumulowlaam wszytsko w sobie, ale jak wybuchłam  to .... Teraz mówię od razu co mi się nie podoba,  nie focham  się, nie ma cichych dni. Kawa na ławę. 

I kompromis. Najważniejszy.

Dzieci na pewno się ucieszą. Rodzina to siła. 

A.

 

 

Oczywiście seks pomoże w zbliżeniu się dwojga ludzi bo mąż dowie się, że żona lubi lizanie szyi. Jedna wielki bzdura. Autorka chce mieć fajny związek, ale na to trzeba zapracować. To nie brak seksu spowodował kryzys, tylko był już wynikiem kryzysu. Zgadzam się, że wina za kryzys leży po dwóch stronach, ale nie zawsze równomiernie. Ale za zniszczenie poczucia bezpieczeństwa i za zdradę winę ponosi tylko mąż. Mógł odejść, mógł zaproponować terapię jak widział, że może dojść z jego strony do zdrady. Ale tego nie zrobił. 

Jak ktoś opisuję swoją zmianę, jakie to proste....i nieprawdziwe. 

Żeby być szczęśliwym trzeba bronić siebie i swoich granic. Nie tylko wybaczenie jest ważne. Wybaczyć można za darmo, ale już na drugą szansę trzeba sobie zasłużyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdsdss
34 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nam  seks nie przeszkodził w terapii . Ba! Zbliżył na nowo.  Otworzyliśmy się na nowo, poznajemy swoje potrzeby. Po  iluś tam latach można się dowiedzieć że mąż lubi jak masujesz mu szyję,  a żona lubi masaż stóp podczas seksu. Że seks to nie tylko mechaniczne ruchy,  ale uczucie. Otwarcie wnętrza. Że są miliony pozycji i miejsc gdzie można się kochać. Że nie wolno wstydzić się swojego ciała,  musimy je w pełni zaakceptować. 

Wiem, że seks może nie jest najważniejszy w związku,  ale znacząco wpływa na nasze nastroje, decyzje jak i całe życie. Problemy się pietrza i zaczyna spirala... 

Dlatego korzystam teraz z życia na calego,  może nie do końca żyje dniem,  ale dużo zmieniłam w życiu. 

Praca  nie zając, nie ucieknie. Nie przynoszą jej do domu,  nie odbieram tel  w domu. Wybieram urlop,  a nie jak wcześniej miałam mnóstwo zaległego. 

Dom nie musi lśnić,  nie muszę odkurzacz codziennie. Mąż tak samo dobrze umyje podłogę czy wstawi pranie. To też przepracowywalam na terapii.  Nie muszę robić wszystkiego sama..mimo że oferował mi pomóc czy sprzatal , to ja i tak musiałam zrobić po swojemu. 

Wolny czas poświęcam nie tylko dzieciom,  ale i sobie. Mam basen, kosmetyczkę czy kino z koleżankami. 

Wyjeżdżamy wspólnie nawet na jeden dzień za miasto. Korzystamy z życia.  Nowa zasada jaką jest w domu: niedziela spedzona aktywnie.  Może to być rower, spacerr nie wiem cokolwiek byleby nie siedzenie w domu. 

Wina za rozpad związku zawsze leży po obu stronach, pomijając przemoc  oczywiście. Trzeba rozmawiać i Jeszce raz rozmawiać. Ja kumulowlaam wszytsko w sobie, ale jak wybuchłam  to .... Teraz mówię od razu co mi się nie podoba,  nie focham  się, nie ma cichych dni. Kawa na ławę. 

I kompromis. Najważniejszy.

Dzieci na pewno się ucieszą. Rodzina to siła. 

A.

 

 

Oczywiście seks pomoże w zbliżeniu się dwojga ludzi bo mąż dowie się, że żona lubi lizanie szyi. Jedna wielki bzdura. Autorka chce mieć fajny związek, ale na to trzeba zapracować. To nie brak seksu spowodował kryzys, tylko był już wynikiem kryzysu. Zgadzam się, że wina za kryzys leży po dwóch stronach, ale nie zawsze równomiernie. Ale za zniszczenie poczucia bezpieczeństwa i za zdradę winę ponosi tylko mąż. Mógł odejść, mógł zaproponować terapię jak widział, że może dojść z jego strony do zdrady. Ale tego nie zrobił. 

Jak ktoś opisuję swoją zmianę, jakie to proste....i nieprawdziwe. 

Żeby być szczęśliwym trzeba bronić siebie i swoich granic. Nie tylko wybaczenie jest ważne. Wybaczyć można za darmo, ale już na drugą szansę trzeba sobie zasłużyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm.
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Nam  seks nie przeszkodził w terapii . Ba! Zbliżył na nowo.  Otworzyliśmy się na nowo, poznajemy swoje potrzeby. Po  iluś tam latach można się dowiedzieć że mąż lubi jak masujesz mu szyję,  a żona lubi masaż stóp podczas seksu. Że seks to nie tylko mechaniczne ruchy,  ale uczucie. Otwarcie wnętrza. Że są miliony pozycji i miejsc gdzie można się kochać. Że nie wolno wstydzić się swojego ciała,  musimy je w pełni zaakceptować. 

Wiem, że seks może nie jest najważniejszy w związku,  ale znacząco wpływa na nasze nastroje, decyzje jak i całe życie. Problemy się pietrza i zaczyna spirala... 

 

2 godziny temu, Gość Gość napisał:

 

Nie obraz sie, ale czy we serio odkrywaliscie swoje pragnienia seksualne po latach malzenstwa podczas terapii?Ze seks to nie tylko mechaniczne ruchy, ale uczucie?Powaznie?Byliscie jak mechaniczne klody tyle lat?przeciez z partnerem poruszyc mozna kazdy temat, seksu tez..tyle lat nie pytalas co lubi, on co Ty lubisz?Ja demonem sexu absolutnie nie jestem, ba, nawet troche aseksualna jestem , ale znam dobrze fantazje, pragnienia swojego faceta. Brzmisz jakby Was na terapii olsnilo ze mozna inaczej niz mechaniczna jazda, nie dziwie sie, ze Was to zblizylo jak glebszej sfery intymnej nie mieliscie. Moze zle zrozumialam, wybacz, ale to jakas abstrakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość Hmm. napisał:

 

Nie obraz sie, ale czy we serio odkrywaliscie swoje pragnienia seksualne po latach malzenstwa podczas terapii?Ze seks to nie tylko mechaniczne ruchy, ale uczucie?Powaznie?Byliscie jak mechaniczne klody tyle lat?przeciez z partnerem poruszyc mozna kazdy temat, seksu tez..tyle lat nie pytalas co lubi, on co Ty lubisz?Ja demonem sexu absolutnie nie jestem, ba, nawet troche aseksualna jestem , ale znam dobrze fantazje, pragnienia swojego faceta. Brzmisz jakby Was na terapii olsnilo ze mozna inaczej niz mechaniczna jazda, nie dziwie sie, ze Was to zblizylo jak glebszej sfery intymnej nie mieliscie. Moze zle zrozumialam, wybacz, ale to jakas abstrakcja.

Widac nie bylas na terapii.

Nie,  nie byliśmy jak mechaniczne kłody. Na początku było wspaniale, wiadomo. Różnych rzeczy próbowaliśmy i różne rzeczy robiliśmy w łóżku i poza nim;) ale potem przyszły dzieci. Jedno. Drugie.  Z pierwszym kolki,  z drugim mega problemy zdrowotne. Później awans męża,  kredyt, dom. Dalej śmierć bliskiej osoby. Codziennie życie i sprawy. Brak czasu, nerwy,  stres. Seks schodził na dalszy plan,  a jak już był to raczej szybki numerek, a po wszystkim każde odwracalo głowe i spało.  Rutyna. 

Terapia pomogła na nowo poskładać nasze życie, krok po kroku. Od momentu właśnie szczęścia,  ślubu, przez dzieci,  prace aż w końcu zdradę. Punkt po punkcie. 

Ja wiem, że mąż mógł najpierw porozmawiać że mną,  czy zaproponować terapię. Czy po prostu odejść. I dopiero zacząć układać sobie życie. Stało się jednak inaczej.  Prxerobilismy ten temat . Uwierz że było mi mega trudno i ciężko. Też zawsze powtrzalam że zdrady nigdy nie wybacze. Koleżanki pukaly się w głowę.  Jednak życie weryfikuje nasze wybory. Kto tego nie przeżył ten nie wie. 

Nie wiem co będzie później.  Nikt tego nie wie.  Wiem że się kochamy,  ufam mu i czuje się  bezpiecznie.  Bez tego poczucia bezpieczeństwa na pewno nie bylibyśmy razem. 

A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm.

Gratuluje, ze Wam sie udalo, powodzenia na dalsze lata👏

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 30.06.2019 o 10:05, Gość EksZona napisał:
Dnia 29.06.2019 o 22:47, Gość Gość napisał:

Przestaliście rozmawiać, wychodzic razem, flirtować ze sobą. Wiem, wiem, rodzina, praca, obowiązki, ale to małżonkowie są opoką, bazą, fundamentem. Stare powiedzenie mówi, że to żona dba/powinna dbać o dobrą atmosferę w domu. Męzczyzna to nieskomplikowane urządzenie- gdy mu dobrze w domu, nigdzie nie łazi. Niech to wszystko się toczy w swoim tempie, powolutku, a byc może pobierzecie się drugi raz. Takie przypadki się zdarzają. Potrzeba wstrząsu, by uzmyslowić sobie, co się traci. Małżeństwo jest do odbudowania, tylko oboje muszą tego chcieć. Słuchaj serca i używaj rozumu. Pozdrawiam.

A co jeśli ta żona też chce się rozwijać? 

A co ma do tego rozwijanie się? Nikt jej nie broni rozwoju, oby tylko nie zgubiła po drodze więzi małzenskiej i swojej  kobiecości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc123

Jeszcze tu nie pisalam, trafilam na ten watek i wlasnie co skonczylam go czytac. Mam wrazenie autorko, ze zbzyt pochopnie podjelas decyzje o rozwodzie, w nerwach, bez rozmowy itp. Autorko powiedz szczerze, zalujesz ze sie rozwiodlas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
Dnia 3.07.2019 o 20:50, Gość Gosc123 napisał:

Jeszcze tu nie pisalam, trafilam na ten watek i wlasnie co skonczylam go czytac. Mam wrazenie autorko, ze zbzyt pochopnie podjelas decyzje o rozwodzie, w nerwach, bez rozmowy itp. Autorko powiedz szczerze, zalujesz ze sie rozwiodlas

Nie żałuje. Rozwinełam się zawodowo, stałam się zupełnie inną kobietą. Jako żona stałam na bezpiecznej pozycji tuż za plecami mojego męża, zawodowo nie ryzykowałam, brałam sprawy, w których byłam mistrzem, żadnego ryzyka. Nie goniłam za piedziądzem. W momencie rozwodu zaczełam ryzykować, potroiłam swoje zarobki. Okzało się, że mogę wyjść ze swojej strefy bezpieczeństwa i być szczęśliwa, ba! Okazało się, że codziennie jestem lepsza w tym co robię. Po rozwodzie troszsczke nie wyszło mi z dziećmi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosć
36 minut temu, Gość EksZona napisał:

Nie żałuje. Rozwinełam się zawodowo, stałam się zupełnie inną kobietą. Jako żona stałam na bezpiecznej pozycji tuż za plecami mojego męża, zawodowo nie ryzykowałam, brałam sprawy, w których byłam mistrzem, żadnego ryzyka. Nie goniłam za piedziądzem. W momencie rozwodu zaczełam ryzykować, potroiłam swoje zarobki. Okzało się, że mogę wyjść ze swojej strefy bezpieczeństwa i być szczęśliwa, ba! Okazało się, że codziennie jestem lepsza w tym co robię. Po rozwodzie troszsczke nie wyszło mi z dziećmi. 

 co nie wyszlo z dziecmi? a jak tam mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
1 minutę temu, Gość Gosć napisał:

 co nie wyszlo z dziecmi? a jak tam mąż?

Straciłam kontrole, buntowały się. Mój (były) mąż dobrze. W środe mówimy dzieciakom o powrocie, a w czwartek przeprowadzka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość EksZona napisał:

Straciłam kontrole, buntowały się. Mój (były) mąż dobrze. W środe mówimy dzieciakom o powrocie, a w czwartek przeprowadzka. 

o super!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Autorko,  zagladasz tu jeszcze? 

Sielanka trwa ? Jaka była reakcja dzieci ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×