Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość dozgonny

dla Ciebie wszystko II

Polecane posty

Gość Gość

Sorry ale jeśli widziałeś że jest zajęta to twoja wina że się wkreciles i roztoczyles nad sobą jakąkolwiek wizję z nią w roli głównej. Jeśli natomiast nic nie mówiła o swoim związku to tym bardziej szkoda czasu bo który człowiek tak się zachowuje? Człowiek to nie zwierzę i może nawet nad emocjami zapanować. Dramatyzujesz jak nastolatek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M...@
10 minut temu, dozgonny napisał:

Sądzisz, że człowiek zako...e się w kimś tak samo jak wybiera buty w sklepie? Poznałem Ją przypadkowo i związane to było z obowiązkami służbowymi. Po prostu pracowaliśmy obok siebie. Czas płynął, a we mnie budziło się coś nad czym chciałem zapanować, ale nie potrafiłem. Po pół roku wiedziałem, że nie jest mi obojętna, po roku czułem ewidentnie, że zależy mi na Niej, a po kolejnym roku byłem jak ten wierny pies na każde zawołanie.
Co do faktu, że wiele jest kobiet na tym świecie. Owszem, ale osobiście mam inne podejście do życia i związków. Spostrzegłem, że zazwyczaj to jest tak iż ludzie poznają się w jakiś okolicznościach i dość szybko decydują się na związek. Dopiero potem zastanawiają się co z tym zrobić, czym jest ich relacja. Rzucają się na głęboką wodę z kompletnie obca im osobą. Czas weryfikuje całą resztę. Moim zdaniem takie pochopne działanie jest przyczyną rozwodów i życiowych tragedii. 
Może się mylę, nie wiem, ale z mojej perspektywy zdrowa i naturalna kolej rzeczy powinna mieć swoją chronologie zdarzeń. Aby kogoś dobrze poznać trzeba najpierw spędzić z tą osoba sporo czasu. Dwa tygodnie to stanowczo za mało. Najpierw powinno się zostać najlepszymi przyjaciółmi, a dopiero potem ewentualnie starać się o ile obie strony tego zechcą iść o krok dalej i stworzyć coś więcej. To wszystko jednak wymaga czasu, a ten dziś wydaje się deficytowy. Ludzie zachowują się tak jak by byli na wyprzedaży w hipermarkecie. Wpadają i nerwowo wyłapują tak zwaną okazję, która nie zawsze jest ich ostatecznym wyborem. Właściwie to jest kwestia tego co im wpadnie w oko i tym się kieruje większość ludzi, powierzchownością. Dla mnie równie ważne, a może nawet ważniejsze jest wnętrze człowieka.
Czy żyję tym co było kiedyś? Owszem, przez długi czas tak było. Nie mogłem się pozbierać po tym co zaszło. Dziś jednak wychodzę na prostą, ale z bagażem doświadczeń, które dały mi sporo do myślenia. Dlatego nie mogę bez najmniejszych oporów i z całą pewnością siebie wkroczyć w nowy etap mojego życia. Ponadto z tyłu głowy, gdzieś tam w zakamarkach mojego ja będzie miejsce dla Niej. Człowiek to istota, to osobowość, w skład której wchodzą między innymi różnego rodzaju doświadczenia. To one nas kształtują i wpływają na nasze przyszłe decyzje. Pewnych rzeczy w tym osób nie da się zapomnieć. Kim byłbym dla kogoś kto szybko zapomina? Miłością życia, czy przelotnym romansem, przygodą. Tym własnie chyba różni się miłość od całej reszty. 

Kiedy czytam Twoje teksty, widzę w tym siebie... i dokładnie czuję to samo. Płaczę za każdym razem, kiedy to czytam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Każdy kto się bierze za zajętego sam sobie robi to co robi. Reszta to wymysły naiwniakow. Żenujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tym bardziej nie zachowuj się jak nastolatek który pierwszy raz się zakochał. Wypowiadasz się na forum więc chyba w jakimś celu. Komentuję jak to widzę. Mam prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Górol

Ja to widzę nijako 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie chce mi się logowac
44 minuty temu, dozgonny napisał:

Sądzisz, że człowiek zako...e się w kimś tak samo jak wybiera buty w sklepie? Poznałem Ją przypadkowo i związane to było z obowiązkami służbowymi. Po prostu pracowaliśmy obok siebie. Czas płynął, a we mnie budziło się coś nad czym chciałem zapanować, ale nie potrafiłem. Po pół roku wiedziałem, że nie jest mi obojętna, po roku czułem ewidentnie, że zależy mi na Niej, a po kolejnym roku byłem jak ten wierny pies na każde zawołanie.
Co do faktu, że wiele jest kobiet na tym świecie. Owszem, ale osobiście mam inne podejście do życia i związków. Spostrzegłem, że zazwyczaj to jest tak iż ludzie poznają się w jakiś okolicznościach i dość szybko decydują się na związek. Dopiero potem zastanawiają się co z tym zrobić, czym jest ich relacja. Rzucają się na głęboką wodę z kompletnie obca im osobą. Czas weryfikuje całą resztę. Moim zdaniem takie pochopne działanie jest przyczyną rozwodów i życiowych tragedii. 
Może się mylę, nie wiem, ale z mojej perspektywy zdrowa i naturalna kolej rzeczy powinna mieć swoją chronologie zdarzeń. Aby kogoś dobrze poznać trzeba najpierw spędzić z tą osoba sporo czasu. Dwa tygodnie to stanowczo za mało. Najpierw powinno się zostać najlepszymi przyjaciółmi, a dopiero potem ewentualnie starać się o ile obie strony tego zechcą iść o krok dalej i stworzyć coś więcej. To wszystko jednak wymaga czasu, a ten dziś wydaje się deficytowy. Ludzie zachowują się tak jak by byli na wyprzedaży w hipermarkecie. Wpadają i nerwowo wyłapują tak zwaną okazję, która nie zawsze jest ich ostatecznym wyborem. Właściwie to jest kwestia tego co im wpadnie w oko i tym się kieruje większość ludzi, powierzchownością. Dla mnie równie ważne, a może nawet ważniejsze jest wnętrze człowieka.
Czy żyję tym co było kiedyś? Owszem, przez długi czas tak było. Nie mogłem się pozbierać po tym co zaszło. Dziś jednak wychodzę na prostą, ale z bagażem doświadczeń, które dały mi sporo do myślenia. Dlatego nie mogę bez najmniejszych oporów i z całą pewnością siebie wkroczyć w nowy etap mojego życia. Ponadto z tyłu głowy, gdzieś tam w zakamarkach mojego ja będzie miejsce dla Niej. Człowiek to istota, to osobowość, w skład której wchodzą między innymi różnego rodzaju doświadczenia. To one nas kształtują i wpływają na nasze przyszłe decyzje. Pewnych rzeczy w tym osób nie da się zapomnieć. Kim byłbym dla kogoś kto szybko zapomina? Miłością życia, czy przelotnym romansem, przygodą. Tym własnie chyba różni się miłość od całej reszty. 

Ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia
23 minuty temu, dozgonny napisał:

Czyli odnalazłaś się w tej rzeczywistości, a raczej wypracowałaś swoją strategię i jak widzę potrafisz wykorzystać swoje atuty.

 

Wiesz... niby 🙂 Bywa ciężko. 

W ostatnich miesiącach zupełnie się rozpadłam. Zaliczyłam po drodze solidny kryzys tożsamości, a teraz się składam z potłuczonych kawałków. W sumie to mam wrażenie, że na czas tego procesu powinnam sobie wywiesić na szyi jakąś tabliczkę z: "obiekt w trakcie przebudowy - nieczynne" i się po prostu zamknąć. 🙂

Też się nie potrafię podnieść po stracie jednej, absolutnie wyjątkowej dla mnie, osoby. Mam tylko nadzieję, że nie będę przez nią emocjonalnie zajęta przez lat dziesięć tak jak Ty (albo i przez resztę życia), bo... wolałabym je sobie jednak "ułożyć". 

Z drugiej strony... też mi się czasami wydaje, że drugiej takiej już po prostu nie spotkam.   

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie chce mi się logowac
11 minut temu, dozgonny napisał:

Żenujące jest to, że usiłuję przekazać Tobie coś i to do Ciebie nie dociera. Nie zabierałem się za Nią, nie planowałem tego, nie starałem się zniszczyć Jej związku, nie zmuszałem do niczego, nie namawiałem do zdrady.... wręcz przeciwnie, przez niemal 80% naszej znajomości starałem się w sobie zwalczyć miłość, która pojawiła się bezwiednie. Wkradła się jak złodziej do mojego serca.

No ale mów do słupa, a słup du.... 😋

Ile już nie macie kontaktu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia
1 godzinę temu, dozgonny napisał:

Wiesz Joanno tak sobie myślę czasami, że każdego dnia ludzie mijają się na ulicy pędząc w swoją stronę, zabiegani, pełni swoich problemów i życiowych dylematów. Kompletnie obcy jesteśmy dla siebie, nieodgadnieni. Co kryje nasze wnętrze? Nikt tego nie wie. Jedyne co możemy zrobić to spojrzeć sobie w oczy przez ułamek sekundy i iść dalej. W ciągu tej chwili podejmujemy czasami najistotniejsze decyzje w swoim życiu, bezwiednie, nieświadomi powagi sytuacji. Trochę mnie to czasami śmieszy, bo sama popatrz... spotykamy się tutaj i rozmawiamy.... a jeśli choć to mało prawdopodobne, ale może jednak, któregoś dnia miniemy się w sklepie nie wiedząc kim jesteśmy. Popatrzymy przez ułamek sekundy i.... no własnie i Ty sobie pomyślisz, ale burak, a ja sobie pomyślę zołza. 🤣Miniemy się i pójdziemy dalej. Czasami mam takie wizje. 🙂

A Narrator z góry miałby ubaw 😉 Właściwie to świetnie byłoby zobaczyć nasze życie w taki sposób. Jak film pełnometrażowy. Taki całościowy obraz, z fragmentami, które nam w tej pierwszej osobie umykają. Całą tę sieć połączeń międzyludzkich. Przypadków. I tych pojedynczych zetknięć. W gruncie rzeczy to fascynujące. 🙂

1 godzinę temu, dozgonny napisał:

Hmm.... Z góry uprzedzam, że jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać na to pytanie. Wiesz już co było powodem mojego małego życiowego "dramatu". Czy w Twoim wypadku osoba, którą utraciłaś tez wybrała inna drogę? Czy też może przyczyny zaistniałej sytuacji są w Twoim wypadku zupełnie inne.

U mnie jest nieco inaczej - zaprzyjaźniłam z <już> żonatym. Niestety zbliżyliśmy się do siebie na tyle, że coś się tam we mnie zaczęło wykluwać (również wbrew mojej woli i intencji). Musieliśmy więc tę przyjaźń skończyć. 

Nie mieliśmy żadnego romansu. Nikt mnie jednak tak dobrze nie poznał. Nikomu nawet nie dałam się w taki sposób poznać. W efekcie mój stan "po Nim" chyba najlepiej ujął kiedyś Żulczyk:

"Ludzie sypiają ze sobą, nic ekscytującego. Zdjąć przed kimś ubrania i położyć się na kimś, pod kimś lub obok kogoś to żaden wyczyn, żadna przygoda. Przygoda następuje później, jeśli zdejmiesz przed kimś skórę i mięśnie i ktoś zobaczy twój słaby punkt, żarzącą się w środku małą lampkę, latareczkę na wysokości splotu słonecznego, kryptonit, weźmie go w palce, ostrożnie, jak perłę, i zrobi z nim coś głupiego, włoży do ust, połknie, podrzuci do góry, zgubi. I potem, dużo później zostaniesz sam, z dziurą jak po kuli, i możesz wlać w tą dziurę dużo, bardzo dużo mnóstwo cudzych ciał, substancji i głosów, ale nie wypełnisz, nie zamkniesz, nie zabetonujesz, nie ma ...a". 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Jakis taki kobiecy sie wydajesz.moze chlopaka sobie poszukaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Górol

KIEDY SKOŃCZYCIE O TYM PISAĆ ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mania
12 godzin temu, dozgonny napisał:

KSC - Kiepska Symulacja Człowieka? 😋

Nawet bez tego sprostowania wiedziałem. 😉

Gdybym był lekarzem i mógł zapewnić Tobie dostatnie życie, a Ty mogła byś się mną pochwalić rodzinie i zazdrosnym koleżankom, to czy zyskał bym w Twoich oczach i mógł liczyć na zainteresowanie z Twojej strony? 🤪

Ok. Teraz tak na serio. Nie rozumiem sensu tego pytania. Nie mniej jednak odpowiem. Nie, nie jestem lekarzem. Może to i lepiej. W dzisiejszym świecie korporacje farmaceutyczne są nastawione bardziej na zysk niż na dobro pacjenta. Z mojego punktu widzenia i z moim podejściem nie wyobrażam sobie każdego dnia mieć do czynienia z osobami przewlekle chorymi, czasami nawet śmiertelnie i przepisywać im nieskuteczne terapie, leki itp. Za bardzo by mnie to bolało, że nie mogę skutecznie im pomagać, zwłaszcza dzieciom.

Bezradność zaszła... wszechogarniająca i nieunikniona. Nie ma nic cenniejszego i ważniejszego na świecie niż osoba którą się kocha. Chcesz stanąć na głowie dla tej jednej konkretnej osoby, nawet gdyby wiązało się to z oddaniem życia. Gdy stopniowo uświadamiasz sobie jednak, że tracisz to co okazało się tak bezcenne i nic nie możesz na to poradzić nagle tracisz grunt pod nogami i zaczynasz spadać w dół... zatracasz siebie i pogrążasz się w rozpaczy, która przejmuje Twoje myśli, słowa i czyny aby ostatecznie zniszczyć jasną stronę twojego życia. Umierasz od wewnątrz i następuje kres pewnej naiwnej epoki. Stajesz się chodzącą skorupą. Czasami pustą (pozbawioną sensu istnienia), czasami pełną (goryczy), czasami twardą (nie do zdobycia), czasami delikatną (łatwo zranić), ale tylko skorupą, która wyczekuje na cud lub na kres swoich dni.

Opisałeś dokładnie moje odczucia.

Jestem również jak chodząca skorupa. Niewiarygodne,  że podobne zawiłości losu mogą się zdarzyć jakże różnym osobom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość gość
21 godzin temu, dozgonny napisał:

Sądzisz, że człowiek zako...e się w kimś tak samo jak wybiera buty w sklepie? Poznałem Ją przypadkowo i związane to było z obowiązkami służbowymi. Po prostu pracowaliśmy obok siebie. Czas płynął, a we mnie budziło się coś nad czym chciałem zapanować, ale nie potrafiłem. Po pół roku wiedziałem, że nie jest mi obojętna, po roku czułem ewidentnie, że zależy mi na Niej, a po kolejnym roku byłem jak ten wierny pies na każde zawołanie.
Co do faktu, że wiele jest kobiet na tym świecie. Owszem, ale osobiście mam inne podejście do życia i związków. Spostrzegłem, że zazwyczaj to jest tak iż ludzie poznają się w jakiś okolicznościach i dość szybko decydują się na związek. Dopiero potem zastanawiają się co z tym zrobić, czym jest ich relacja. Rzucają się na głęboką wodę z kompletnie obca im osobą. Czas weryfikuje całą resztę. Moim zdaniem takie pochopne działanie jest przyczyną rozwodów i życiowych tragedii. 
Może się mylę, nie wiem, ale z mojej perspektywy zdrowa i naturalna kolej rzeczy powinna mieć swoją chronologie zdarzeń. Aby kogoś dobrze poznać trzeba najpierw spędzić z tą osoba sporo czasu. Dwa tygodnie to stanowczo za mało. Najpierw powinno się zostać najlepszymi przyjaciółmi, a dopiero potem ewentualnie starać się o ile obie strony tego zechcą iść o krok dalej i stworzyć coś więcej. To wszystko jednak wymaga czasu, a ten dziś wydaje się deficytowy. Ludzie zachowują się tak jak by byli na wyprzedaży w hipermarkecie. Wpadają i nerwowo wyłapują tak zwaną okazję, która nie zawsze jest ich ostatecznym wyborem. Właściwie to jest kwestia tego co im wpadnie w oko i tym się kieruje większość ludzi, powierzchownością. Dla mnie równie ważne, a może nawet ważniejsze jest wnętrze człowieka.
Czy żyję tym co było kiedyś? Owszem, przez długi czas tak było. Nie mogłem się pozbierać po tym co zaszło. Dziś jednak wychodzę na prostą, ale z bagażem doświadczeń, które dały mi sporo do myślenia. Dlatego nie mogę bez najmniejszych oporów i z całą pewnością siebie wkroczyć w nowy etap mojego życia. Ponadto z tyłu głowy, gdzieś tam w zakamarkach mojego ja będzie miejsce dla Niej. Człowiek to istota, to osobowość, w skład której wchodzą między innymi różnego rodzaju doświadczenia. To one nas kształtują i wpływają na nasze przyszłe decyzje. Pewnych rzeczy w tym osób nie da się zapomnieć. Kim byłbym dla kogoś kto szybko zapomina? Miłością życia, czy przelotnym romansem, przygodą. Tym własnie chyba różni się miłość od całej reszty. 

Ładnie i mądrze napisane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, dozgonny napisał:

Coś w weekendy to forum się wiesza. 🤔

Hej. Chyba pisalam z Tobą kiedyś. Jeśli dawales mi rady żebym z nim porozmawiala i powiedziała mu co czuje to byłeś Ty. Ja poszłam do przodu już za nim nie tęsknię. I coś Ci napisze. Chyba taka niespełnione miłość jest najlepsza bo jak się z kimś jest to zaczynasz widzieć wady tej osoby. U Ciebie gdybyś z nią byl też pewnie by tak było. I ten czar idealnego partnera pryska. Miłości nie spełnione po prostu idealizujemy. Czy pisałam z Tobą czy nie to bez znaczenia. Bo reszta postu pasuje też do Ciebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koala

Nie ze mną. Ale pochwała odpowiedź 👍😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 minut temu, dozgonny napisał:

Nie przypominam sobie, abym tak komuś tutaj doradzał. Tak czy inaczej dobrze jest porozmawiać z kimś o tym co się czuje. Chyba, że to sprawia tej osobie przykrość i jest po prostu niewygodnym tematem tabu. Tak też niestety bywa. 
Mówisz, że przebywanie z kimś kończy się rozczarowaniem. Na moje oko dzieje się tak jeśli wszystko dzieje się zbyt szybko i mamy zbyt wielkie oczekiwania, które potem weryfikuje czas. Przypisujemy wówczas danej osobie cechy, które nie są jej. To tylko nasze "wymagania", które zresztą najczęściej są naszym największym błędem i znacznie nas ograniczają. Owo ograniczenie sprawia, że często rezygnujemy z poznania kogoś kto może odmienić nasze życie. Pozory mylą... trochę to smutne. Nikt z nas nie jest idealny i bardzo dobrze, że tak jest. To kim jesteśmy i jacy jesteśmy, to zasługa zarówno naszych wad i zalet. Wady zatem stanowią nasze dopełnienie i niejednokrotnie gdyby nie one nie byli byśmy tą samą osobą... Chce przez to powiedzieć, że uwielbiałem wady mojej przyjaciółki i nawet gdyby miała ich więcej to z pewnością nie stanowiło by to dla mnie przeszkody. Czysty umysł... to chyba najważniejsze w poznawaniu kogoś nowego. Akceptujmy ludzi takimi jacy jesteśmy.

To dlaczego wiedząc to wszystko nie zastosujesz na sobie tylko przeżywasz i idealizujesz zwykła zjadaczke chleba jak ty ja i wszyscy inni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze

autorze... Spotkałam kogoś dla kogoś jakiś czas temu zrobiłabym wszystko tak, jak Ty dla niej. Czas, życie i on samo nauczł mne, że nie warto 🙂 jakiś czas temu zobaczyłam go po długim czasie. Teraz siedzę i łzy płyną mi po policzkach, jak groch na samo wspomnie jego głosu. Wiem g, łupia jestem 😁Na zawsze zostanie we mnie sentyment do niego, chociaż zranił mnie najbardziej, jak tylko mógł... Wiem też, że jutro wstanę i życie będzie toczyć się dalej. Tobie też tego życzę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze

Życzę Ci tego samego, co sobie spokoju🙂 Trzmaj się, a ja znikam z tego forum, bo za dużo łez mne to kosztuje. P. S. Pięknie o niej piszesz 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze

Czasami nie ma dobrego rozwiązania i trzeba zaakceptować życie takim, jakie jest 🙂Dużo czasu potrzebowałam, żeby to zrozumieć, chyba późno dojrzałam 😁 Pięknie piszesz o tym, co do niej czujesz, a ja dzisiaj mam bardzo sentymentalny dzień i łatwo sie wzruszam. Więc będę czytać Twoje posty po kilka razy. Jutro wrócę do mojego świata i będę starała się o tym wszystkim nie myśleć. Szczęście to pojęcie względne dla każdego oznacza coś innego. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze

Czasami nie ma dobrego rozwiązania i trzeba zaakceptować życie takim, jakie jest 🙂Dużo czasu potrzebowałam, żeby to zrozumieć, chyba późno dojrzałam 😁 Pięknie piszesz o tym, co do niej czujesz, a ja dzisiaj mam bardzo sentymentalny dzień i łatwo sie wzruszam. Więc będę czytać Twoje posty po kilka razy. Jutro wrócę do mojego świata i będę starała się o tym wszystkim nie myśleć. Szczęście to pojęcie względne dla każdego oznacza coś innego. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Dozgonny, kiedy skończysz pierdzielić od rzeczy? Dobrze zrobisz kiedy pójdziesz na księdza, bo lać wodę to ty potrafisz wspaniale....Nie ma równego tobie. Tacy, jak ty to nie jest materiał na mężów i ojców. Możesz się na mnie obrazić. E.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze

Zdarzają się sytuacje, że najlepsze, co można zrobić to uciec. Może tak było w Twoim przypadku? Ja kiedyś wierzyłam, że miłość wszystko przezwycięży. Dzisiaj wiem, że to byly dziecięce mrzonki😁 Wyrwałabym serce i oddała za to uczucie... Tylko co z tego? Krzywdziłam Jego i siebie, każde z nas cierpiało na swój sposób i to była droga donikąd. Serce mówi jedno, ale w moim wieku wygrywa tę walkę rozum.....Nigdy się już z nim nie skontaktuje i nie zrobię nic, żeby być blisko.  Nie bądź dla siebie taki surowy, fajny z Ciebie facet. Czasami po prostu ludzie spotykają się nie w tym miejscu i nie w tym czasie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kgość
35 minut temu, dozgonny napisał:

Mi wydaje się, że nadal pod wieloma względami jestem niedojrzały, choćby emocjonalnie. Niestety, ale wybrałem najgorszą z możliwych dróg, ucieczkę.... Uciekam przed wszystkim, nie potrafię jednak uciec przed samym sobą i tym co tkwi wewnątrz mnie. Szczerze? Moja przyjaciółka wybrała najlepiej jak mogła. Cieszy mnie fakt, że nie zboczyła z obranej ścieżki. Okazała się mądrą kobietą i tym bardziej cenie Ją za to. Kto by tam chciał takiego głupca. Trzeba spojrzeć na nasza sytuacje z perspektywy szczęścia osoby, którą kochamy. Nie zawsze potrafimy uszczęśliwić, czy też zapewnić wszystko to co niezbędne. Jest tak wiele czynników, które wpływają na całokształt. Eh... Smutno mi... Nie potrafił bym dać Jej takiego życia na jakie zasługuje. Dlatego powinienem się cieszyć i wierzyć w to, że u Jego boku jest szczęśliwsza.
Zły jest sam fakt, że tak do tego wszystkiego podchodzę. 

Co byś zrobił gdyby jednak wybrała Ciebie? Rozważałeś w ogóle taki scenariusz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Naprawdę idź na ksiendza robaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze
51 minut temu, dozgonny napisał:

Nikt nie zmusza Ciebie do czytania tego wątku. Dla każdego jest tu tyle miejsca, że pomieścimy się wszyscy. Nie musimy przy tym dyktować innym co mają robić, pisać czy też myśleć.

Dojrzały człowiek tak nie robi.... i to mnie smuci.

To skomplikowane. Po pierwsze byłem pełen ideałów. Jednym z nich było przekonanie do tego, że związek, w tym narzeczeństwo, małżeństwo to świętość i nie godnym jest dążenie do zniszczenia tego stanu rzeczy. Dlatego na każdym niemal kroku chciałem zwalczyć w sobie to uczucie i czułem się winny. To chyba było najbardziej destrukcyjne uczucie, czyli czuć się winnym z powodu tego, że się kogoś kocha. Ona jasno dawała mi do zrozumienia i podkreślała, że nie ma innej opcji, a ja jestem tylko przyjacielem. Z racji tego, że byłem zakochany to pokładałem nadzieję we wszystkich odstępstwach, gestach, uśmiechu, sowach, czynach. Rozum mówił jedno, serce co innego. Toczyłem cały czas walkę wewnętrzną, a czas nieubłaganie biegł naprzód. Szczerze? Nie wierzyłem, że zmieni zdanie. O dziwo kochałem Ją za to jeszcze bardziej. Za to, że jest wierna swoim zasadom i nie ugnie się przed niczym. Wiele osób mogło by ulec pokusie, ale nie Ona. Zyskała w ten sposób nie tylko moją miłość, ale i ogromny szacunek. Analizując to jaki jestem i co mam do zaoferowania, a także porównując to z tym co czeka Ja u Jego boku doszedłem do wniosku, że jestem gorszą opcją i to pod wieloma względami. Dołowało mnie to i czasami choć to irracjonalne zastanawiałem się co było by gdybym był zamożnym człowiekiem. Oczywiście to było bardzo głupie. Nie mniej jednak zdaje sobie z tego sprawę, że samą miłością człowiek nie żyje. Po prostu wiedziałem, że do tego nie dojdzie. To wyda wam się zapewne śmieszne, ale w tym czasie straciłem pracę i celowo nie szukałem jej na siłę. Wolałem każdą wolną chwilę wykorzystać i spędzać z Nią. Zresztą byłem w tak kiepskim stanie psychicznym, że trudno było by mi nawet zarekomendować siebie samego przed nowym pracodawcą. Co było by gdyby mnie wybrała? Przypomniałem sobie, że nie byłem tez tak do końca pewny czy ostatecznie tego chcę. To takie paradoksalne, sprzeczne i dziwne. Skąd takie myśli. Wyobraźcie sobie, że rezygnujecie z czegoś co się bardzo dobrze zapowiada i idziecie na głęboka wodę z kimś kogo tak do końca nie jesteście pewni i nagle następuje rozczarowanie. Wszystko stracone, za późno by cofnąć czas... Bardziej bolało by mnie Jej nieszczęście przy mnie. Nie zniósł bym hipotetycznej sytuacji, że jestem z kimś kto mnie nie kocha i uważa mnie za największy błąd swojego życia. Tak jak wcześniej pisałem, osobiście liczyło się dla mnie tylko Jej szczęście... nawet moim kosztem. Gdybym do końca życia nie miał być pewny tego co tak naprawdę myśli.... co czuje.... kogo kocha.... Zawsze było by to gdzieś tam z tyłu mojej głowy. Tego się też bałem. Nie myślałem tak naprawdę co by było gdyby jednak.... Na pewnym etapie zrozumiałem, że muszę odejść i zniknąć z Jej życia. To jednak było tak cho/ernie trudne... o dziwo jak się potem okazało dla Niej też. Ceniła sobie mnie jako przyjaciela i nie chciała mnie stracić. Kłopot w tym, że ja byłem okropnie samotny, a Ona bardzo, ale to bardzo wyjątkowa na swój sposób. Tak więc to było irracjonalne. Gdyby nastąpiło... dziś wiem, że skończyło by się rozczarowaniem. Nie moim, tylko Jej w stosunku do mnie. Żałowała by.... Sam siebie bym nie wybrał. Wiem, że jestem żałosny.... w tym co robię i jaki jestem. Chciałbym być silniejszy, chciałbym być Jej godny. No cóż... Przynajmniej wiem jaki tak naprawdę jestem. Wiem też, że dobrze się stało. Chcę też pamiętać te dobre chwile. Mam tylko nadzieję, że nie wspomina mnie źle. Choć na to sobie zasłużyłemwidzi

Sam bardzo dobrze wiesz, że Wasze wspólne życie mogło nie wypalić😉 Tak samo z Twojego powodu, jak i z jej. Dobrze, że żadne z Was nie zrobiło nc czego moglibyście żałować. Możecie być z siebie dumni. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze
3 minuty temu, dozgonny napisał:

Oj nie... Ja z siebie dumny nie jestem i nigdy nie będę. Powinienem zachować się bardziej dojrzale, jak mężczyzna, a nie jak rozwydrzony bachor, któremu ktoś zabrał zabawkę.... 😔

Nie znam Cię, ale myślę, że przesadzasz, jak do głosu dochodzą uczucia trudno zachowywać się dojrzale. Wiem po sobie, wiele lat upłynęło nim zrozumiałam, że muszę odpuścić, bo robię krzywdę Jemu i sobie, a nic już nie możemy zmienić. Mimo wszystko jest mi dzisiaj bardzo smutno. Będę pić wino, płakać i zastanawiać się po co ja się w to wpkakowałam. Tak to już jest z uczuciami 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze

głowa do góry jeszcze będzie pięknie 🙂pije Twoje zdrowie i dziękuję, że mogłam się komuś wyżalic🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozgonnie
1 minutę temu, dozgonny napisał:

To raczej ja wiodę prym w żaleniu się na tym wątku. 😋
I niestety, ale lepiej już nie będzie.

Spoczywaj w pokoju. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakład pogrzebowy
1 minutę temu, dozgonny napisał:

Miło, że zawsze mogę tutaj na Ciebie liczyć. 🙂

Zawsze do usług.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś Ci napisze
25 minut temu, dozgonny napisał:

To raczej ja wiodę prym w żaleniu się na tym wątku. 😋
I niestety, ale lepiej już nie będzie.

Jeśli nie będzie lepiej to oby nie było gorzej🙂 niech zostanie tak jak jest. Fajnie się z Tobą pisało 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×