Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zgrabna zołza

Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

Polecane posty

Nie mogę zasnąć więc wyklepię trochę życiowych przemyśleń nt. posiadania bliskiej osoby, bycia w związku i... no właśnie znudzenia? Powiedzcie co robić, co zmienić, co naprawić czy może po prostu się rozstać i nie krzywdzić? 

 

Pierwszy facet, pierwsza miłość, pierwszy seks. Wszystko było pierwsze. Ja zakochana, on... ciężko stwierdzić czy cokolwiek czuł prócz tego co ma w spodniach. Po czasie doszedł do wniosku, że czas oświadczyć że ma córkę, lat 5 "bo pomyślałem, że warto żebyś wiedziała ". Szok. Niedowierzanie. Rozstaliśmy się po lamentach że teraz będzie inaczej  i w ogóle odmiana w super faceta o 180°.

W tej relacji na prawdę czułam te motyle w brzuchu, przytulając myślisz że nie potrzebujesz nikogo i niczego więcej do szczęścia, jesteś w stanie oddać rękę, nogę, nerkę... no i teraz byłabym bez ręki, nogi i nerki 😒 pożegnaliśmy się soczystym wyznaniem, że w gruncie rzeczy chodziło o seks, i na co ja liczyłam, aha i mam fajną ciasną cip.kę, w której było mu dobrze - więc gdybym miała ochotę, mogę zadzwonić.  Zabolało, jak to młodą głupią, zakochaną...

Kilka lat i nic nieznaczących znajomości i później przypadkiem on. Zupełnie inny mężczyzna.  Zaangażowany, poukładany, życiowo ogarnięty, jednym słowem ideał.  Trwa to do dziś, trochę ponad rok. Jest przyjacielem i kochankiem, i przytuli i opieprzy, i pocieszy. "Ideał", którego życzę każdej kobiecie 😉  Nie planowaliśmy związku, a wyszło takie nie wiem co... są wyznania, tęsknoty, martwienie się o tę drugą osobę i zazdrość.  Powiedzmy, że żyjemy jak w związku ale z pewnym dystansem.

To on czuje więcej oboje o tym wiemy. On zapytał czy go kocham i sam nie raz w przypływie emocji wyznał, że zakochał się.  On czasem mówi żeby to wszystko ułatwić i spotykać się zupełnie jawnie jako para(nie ukrywamy się ale też nie afiszujemy), on dzwoni kilka razy dziennie, łatwiej mu przyznać, że tęskni...Pojawiały się tematy dziecka, wspólnego życia ale wmawiam sobie, że tak jest dobrze - a gdzieś tam w głębi brakuje mi tej bliskości, takiej prawdziwej by mieć się na co dzień, a nie kilka razy w tygodniu. Jednak jest jakaś bariera. Wiek, różnice statusu społecznego (zawód zaufania publicznego powiedzmy), obawa przed presją społeczną "bo  młoda poleciała na kasę/ bo złapała na dziecko" czy jakiekolwiek gadanie współpracowników, rodziny. Podadto obawa, że znowu zaufam bezgranicznie i usłyszę "Było fajnie, cześć " mimo tego, że minęło spooro czasu to gdzieś głęboko zostało we mnie to upokorzenie z poprzedniej relacji. 

Ostatnio między wierszami pojawia się zdanie, że jemu zależy bardziej, że on się stara i stara się dlatego żebym się nie znudziła, nie odeszła.  I rzeczywiście po przemyśleniach dochodzę do wniosku, że ma rację.  Kina/teatry/spacery/kolacje/ wyjazdy, wszystko wychodzi od niego, on planuje, on wymyśla, kombinuje jak możemy się urwać by mieć dodatkowy dzień dla siebie, czy godzinę by w ciągu dnia się spotkać tak po prostu. A co robię ja? Rozkładam nogi, to jedyna moja aktywność. (To głupie, ale tak sobie wmawiam)  Dodam, że w tej pierwszej relacji było odwrotnie, to on miał mnie gdzieś, to ja głupia latałam, wymyślałam dlatwgo myślę, że stąd ta zmiana. Nie wiem co się dzieje. Jakbym czuła się za pewnie - że on jest, będzie, on wymyśli coś fajnego a ja potwierdzę lub zaneguję. Czasem rzeczywiście tęsknię, nie wyobrażam sobie, że miałby zniknąć ot tak z dnia na dzień...

On jest za dobry. Tyle przychodzi mi do głowy i często wspominam to podczas rozmów.  Myśląc na chłodno nie wiem co go przy mnie trzyma. Facet stara się, a ja jakbym odpuściła, była bierna, jakbyśmy byli w nudnym  małżeństwie 20 lat. Poradźcie jak się obudzić i na nowo cieszyć tym wszystkim. Nie myśleć za dużo, nie analizować tylko cieszyć się sobą i chwilą.  Co zrobić, aby było "tak jak na początku " ? Wiem, że po pewnym czasie wszystko się zmienia i może wkrada się ta rutyna ale... nie chcę go stracić i obudzić się z "ręką w nocniku" gdy będzie za późno.  

 

O ludzie, jeśli ktokolwiek dotrwa do końca, to 👊😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wyobraź sobie dwie sytuacje. Jedna: jesteś na straganie z mężczyznami. Wszyscy na Ciebie lecą i Cię kochaja. Możesz wziąć każdego. Nadal wybierasz jego?

Druga: jesteś jego żona. Minęło dziesięć lat od chwili obecnej. Wyobraź sobie jak wygląda Twoje życie. Jak on się zachowuje, jak Ty. Nadal chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Zgrabna zołza napisał:

Nie mogę zasnąć więc wyklepię trochę życiowych przemyśleń nt. posiadania bliskiej osoby, bycia w związku i... no właśnie znudzenia? Powiedzcie co robić, co zmienić, co naprawić czy może po prostu się rozstać i nie krzywdzić? 

 

Pierwszy facet, pierwsza miłość, pierwszy seks. Wszystko było pierwsze. Ja zakochana, on... ciężko stwierdzić czy cokolwiek czuł prócz tego co ma w spodniach. Po czasie doszedł do wniosku, że czas oświadczyć że ma córkę, lat 5 "bo pomyślałem, że warto żebyś wiedziała ". Szok. Niedowierzanie. Rozstaliśmy się po lamentach że teraz będzie inaczej  i w ogóle odmiana w super faceta o 180°.

W tej relacji na prawdę czułam te motyle w brzuchu, przytulając myślisz że nie potrzebujesz nikogo i niczego więcej do szczęścia, jesteś w stanie oddać rękę, nogę, nerkę... no i teraz byłabym bez ręki, nogi i nerki 😒 pożegnaliśmy się soczystym wyznaniem, że w gruncie rzeczy chodziło o seks, i na co ja liczyłam, aha i mam fajną ciasną cip.kę, w której było mu dobrze - więc gdybym miała ochotę, mogę zadzwonić.  Zabolało, jak to młodą głupią, zakochaną...

Kilka lat i nic nieznaczących znajomości i później przypadkiem on. Zupełnie inny mężczyzna.  Zaangażowany, poukładany, życiowo ogarnięty, jednym słowem ideał.  Trwa to do dziś, trochę ponad rok. Jest przyjacielem i kochankiem, i przytuli i opieprzy, i pocieszy. "Ideał", którego życzę każdej kobiecie 😉  Nie planowaliśmy związku, a wyszło takie nie wiem co... są wyznania, tęsknoty, martwienie się o tę drugą osobę i zazdrość.  Powiedzmy, że żyjemy jak w związku ale z pewnym dystansem.

To on czuje więcej oboje o tym wiemy. On zapytał czy go kocham i sam nie raz w przypływie emocji wyznał, że zakochał się.  On czasem mówi żeby to wszystko ułatwić i spotykać się zupełnie jawnie jako para(nie ukrywamy się ale też nie afiszujemy), on dzwoni kilka razy dziennie, łatwiej mu przyznać, że tęskni...Pojawiały się tematy dziecka, wspólnego życia ale wmawiam sobie, że tak jest dobrze - a gdzieś tam w głębi brakuje mi tej bliskości, takiej prawdziwej by mieć się na co dzień, a nie kilka razy w tygodniu. Jednak jest jakaś bariera. Wiek, różnice statusu społecznego (zawód zaufania publicznego powiedzmy), obawa przed presją społeczną "bo  młoda poleciała na kasę/ bo złapała na dziecko" czy jakiekolwiek gadanie współpracowników, rodziny. Podadto obawa, że znowu zaufam bezgranicznie i usłyszę "Było fajnie, cześć " mimo tego, że minęło spooro czasu to gdzieś głęboko zostało we mnie to upokorzenie z poprzedniej relacji. 

Ostatnio między wierszami pojawia się zdanie, że jemu zależy bardziej, że on się stara i stara się dlatego żebym się nie znudziła, nie odeszła.  I rzeczywiście po przemyśleniach dochodzę do wniosku, że ma rację.  Kina/teatry/spacery/kolacje/ wyjazdy, wszystko wychodzi od niego, on planuje, on wymyśla, kombinuje jak możemy się urwać by mieć dodatkowy dzień dla siebie, czy godzinę by w ciągu dnia się spotkać tak po prostu. A co robię ja? Rozkładam nogi, to jedyna moja aktywność. (To głupie, ale tak sobie wmawiam)  Dodam, że w tej pierwszej relacji było odwrotnie, to on miał mnie gdzieś, to ja głupia latałam, wymyślałam dlatwgo myślę, że stąd ta zmiana. Nie wiem co się dzieje. Jakbym czuła się za pewnie - że on jest, będzie, on wymyśli coś fajnego a ja potwierdzę lub zaneguję. Czasem rzeczywiście tęsknię, nie wyobrażam sobie, że miałby zniknąć ot tak z dnia na dzień...

On jest za dobry. Tyle przychodzi mi do głowy i często wspominam to podczas rozmów.  Myśląc na chłodno nie wiem co go przy mnie trzyma. Facet stara się, a ja jakbym odpuściła, była bierna, jakbyśmy byli w nudnym  małżeństwie 20 lat. Poradźcie jak się obudzić i na nowo cieszyć tym wszystkim. Nie myśleć za dużo, nie analizować tylko cieszyć się sobą i chwilą.  Co zrobić, aby było "tak jak na początku " ? Wiem, że po pewnym czasie wszystko się zmienia i może wkrada się ta rutyna ale... nie chcę go stracić i obudzić się z "ręką w nocniku" gdy będzie za późno.  

 

O ludzie, jeśli ktokolwiek dotrwa do końca, to 👊😅

Coś chyba pomijasz...ale zawsze warto być szczerym wobec drugiej strony. Może porozmawiaj z nim o swoich przemyśleniach. Szkoda by było dobrego człowieka stracić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Zgrabna zołza napisał:

Facet stara się, a ja jakbym odpuściła, była bierna, j

Wygląda to tak jakby Ci nie zależało tylko pasowało, że jest. Jarają Cię klimaty niepewności i olewania, a jak facet pewny i zaangażowany to nudny. Niektórzy ludzie tak mają i w moim otoczeniu sprawdza się schemat, że mają tak osoby z dużym powodzeniem. Przyzwyczajeni, że mogą mieć każdego/każdą zaczyna działać na nich ta niepewność z nutką obojętności.

Mam dokładnie na odwrót, więc nie wiem co Ci dolega poza tym oczywistym faktem. Każdy mój facet (zabrzmiało jakby były ich hordy😜) naprawdę biedny stawał na głowie, żeby ze mną umówić się i w głównej mierze on zabiegał. Woda drąży skałę i doczekiwal się. Wiem, że to brzmi jak łaska dupnej pani, ale ja nigdy nie chciałam z nikim być, a oni zdobywali moją sympatię i zainteresowanie zwyczajnie  czasem. Nie zrażało mnie to, wręcz przeciwnie, dzięki uporowi "zdobywali".

Albo przestajesz blokować się i wchodzisz w to tak jak przystało, albo odpuść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Onkosfera napisał:

Wyobraź sobie dwie sytuacje. Jedna: jesteś na straganie z mężczyznami. Wszyscy na Ciebie lecą i Cię kochaja. Możesz wziąć każdego. Nadal wybierasz jego?

Druga: jesteś jego żona. Minęło dziesięć lat od chwili obecnej. Wyobraź sobie jak wygląda Twoje życie. Jak on się zachowuje, jak Ty. Nadal chcesz?

W obydwu sytuacjach nadal wybieram tego samego 😉

Tzn na straganie - musiałam chwilę pomyśleć ale zważywszy na to, jakich mężczyzn poznałam w swoim życiu, co mi w nich odpowiadało, a co nie - on jest "najlepszy". Wiadomo, że może któryś byłby przystojniejszy, młodszy etc. ale często te zmiany "na lepsze" sprawiają, że jesteśmy w czarnej d. i jednak w poprzedniej opcji nie było źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Zgrabna zołza napisał:

W obydwu sytuacjach nadal wybieram tego samego 😉

Tzn na straganie - musiałam chwilę pomyśleć ale zważywszy na to, jakich mężczyzn poznałam w swoim życiu, co mi w nich odpowiadało, a co nie - on jest "najlepszy". Wiadomo, że może któryś byłby przystojniejszy, młodszy etc. ale często te zmiany "na lepsze" sprawiają, że jesteśmy w czarnej d. i jednak w poprzedniej opcji nie było źle...

Przystojniejszy i młodszy to żaden argument, no chyba że jest 40 lat różnicy😎

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Onkosfera napisał:

Przystojniejszy i młodszy to żaden argument, no chyba że jest 40 lat różnicy😎

To tylko przykład. Może być lepszy w łóżku, lepszy na co dzień, "lepszy" czy" inny " w jakiś sposób, to bez znaczenia. Trochę mniej tej różnicy 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Cisza napisał:

Coś chyba pomijasz...ale zawsze warto być szczerym wobec drugiej strony. Może porozmawiaj z nim o swoich przemyśleniach. Szkoda by było dobrego człowieka stracić...

Oczywiście, pomijam sporo bo wątek byłby o wiele dłuższy 😅 

Na pewno porozmawiam, choć jak wspominałam on wie jak jest, pojawia się to między słowami, pół żartem pół serio, albo ja mówię że jest za dobry, pytam dlaczego robi to wszystko. Zaczynam stawiać się na jego miejscu i myślę co ja robię, jak traktuję tego człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Electra napisał:

Wygląda to tak jakby Ci nie zależało tylko pasowało, że jest. Jarają Cię klimaty niepewności i olewania, a jak facet pewny i zaangażowany to nudny. Niektórzy ludzie tak mają i w moim otoczeniu sprawdza się schemat

Albo przestajesz blokować się i wchodzisz w to tak jak przystało, albo odpuść.

Zależy mi na tej znajomości, ale mam obawy o których pisałam. Z drugiej strony u niego też jest różnie.  Czasem rozmawiam, że tak jest ok i wiemy, że każdy pójdzie w swoją stronę za jakiś czas, a czasem te rozmowy o przyszłości, dzieciach i tekst "zaryzykujmy". Czasem, że on już nie chce związku (żona zdradziła, jakaś tam partnerka chciała pierścionek i powiedziała "albo pierścionek i ślub albo spier.dajaj, zaręczona byłam już 2 razy 😅) albo znowu coś o naszej wspólnej przyszłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Qwerty82 napisał:

Ja wybrałam męża tropem "najlepszy z tego co było" i skończyło się porażką.

To nie jest najlepszy klucz 

Nie spieszy mi się do tego męża, a czy byłby porażką? Nie wiem. Na pewno ma jakieś mankamenty jak każdy, ale jak pisałam patrząc na innych facetów z którymi się spotykałam, taki "typ" najbardziej mi odpowiada. Jego zachowanie, myślenie, czułość i dobro w serduchu. Sądzę, że nie zmieni się pod tym kątem.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Zgrabna zołza napisał:

najbardziej mi odpowiada

Na kilometr bije rozsądkiem. Nie wyobrażam sobie, że facet mnie analizuje "dobra, odpowiedzialna, nie za głupia w porównaniu do innych, a co mi tam, próbujmy"🤦‍♀️ 

Dwie dziewice "chcę ale się boję" 😜

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Zgrabna zołza napisał:

Nie spieszy mi się do tego męża, a czy byłby porażką? Nie wiem. Na pewno ma jakieś mankamenty jak każdy, ale jak pisałam patrząc na innych facetów z którymi się spotykałam, taki "typ" najbardziej mi odpowiada. Jego zachowanie, myślenie, czułość i dobro w serduchu. Sądzę, że nie zmieni się pod tym kątem.  

Ty kompletnie nic do niego nie czujesz. Ty go zwyczajnie rozkładasz na czynniki pierwsze i analizujesz ryzyko jak przy INWESTYCJI. Szczerze? Jak dla mnie horror. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Electra napisał:

Na kilometr bije rozsądkiem. Nie wyobrażam sobie, że facet mnie analizuje "dobra, odpowiedzialna, nie za głupia w porównaniu do innych, a co mi tam, próbujmy"🤦‍♀️ 

Dwie dziewice "chcę ale się boję" 😜

Nie dziewice, tylko ludzie po uczuciowych przejściach. Nie mam 40 lat by szukać męża z rozsądku, nie o to chodzi. Analiza w pewnym sensie tak ale nie pod takim kątem w jakim to przedstawiasz. 

Przed chwilą, Electra napisał:

Ty kompletnie nic do niego nie czujesz. Ty go zwyczajnie rozkładasz na czynniki pierwsze i analizujesz ryzyko jak przy INWESTYCJI. Szczerze? Jak dla mnie horror. 

Gdybym nie czuła zupełnie nic, nie siliłabym się na spotkania, a zawsze jak się widzimy cieszę się, że go widzę, że jest ktoś bliski.  Nie analizuję że miałabym wygodne życie więc może zaryzykuję bo to byłaby dobra INWESTYCJA. Ne jestem głupią, biedną myszką szukającą nadzianego faceta z wygody, a Ty oczywiście pokazujesz to stereotypowe myślenie, o którym wspomniałam w wątku. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Zgrabna zołza napisał:

INWESTYCJA

Nie twierdzę, że pod kątem materialnym. Przedstawiasz go tak bardzo rozsądnie, to co jest między Wami cholernie racjonalizujesz. Jestem całkowicie inna, kieruje się uczuciami dlatego milczę już. 🤫😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Kulfon napisał:

Byc moze go calkiem nie dopuszczasz do siebie poprzez zle doswiadczenia z pierwszej relacji, myslisz, ze jak sie znowu zaangazujesz, to jemu przestanie zalezec. Ten facet z tego, co piszesz tez ma jakies zle doswiadczenia, ktore nie pozwalaja mu na zbudowanie zdrowego zwiazku. I tak sie bujacie.

Pisałam o tym, że to ma chyba spore znaczenie. Wewnętrznie boję się zaufać bo gdzieś pojawia się ta myśl, że znowu ktoś mnie zrani więc profilaktycznie stoję w miejscu z uczuciami. Z drugiej strony chciałabym mieć kogoś blisko i tu obawy, że może poczuję za dużo, może on się wtedy wycofa.

Jestem nienormalna, wiem. Analizuję już to pod każdym kątem i pewnie wymyślam sama sobie jakieś chore teorie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szczerze ty go nie kochasz tak jak on Ciebie, on jest dał Ciebie przyjacielem, wsparcie i .... zabiciem czasu???!!!

wygodne dla Ciebie... możecie tworzyć fajny związek ale tej chemii co miałaś z pierwszym nie będzie ... plus jest taki ze ty rozkładasz karty😊 on cię nie zrani, bo ci tak bardzo nie zależy ja mu na Tobie... tamten Cię zranił i miał cię w garści bo go kochałaś mocno🥰

czesto w związkach tak jest ze jedna osoba kocha mocniej🤔😏😉kwestia tego czy chcesz w życiu tej chemii, czy spokoju i stabilności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Electra napisał:

Nie twierdzę, że pod kątem materialnym. Przedstawiasz go tak bardzo rozsądnie, to co jest między Wami cholernie racjonalizujesz. Jestem całkowicie inna, kieruje się uczuciami dlatego milczę już. 🤫😉

Pokierowałam się uczuciami raz, z pierwszym facetem. Później, z każdym innym starałam się być chłodna uczuciowo, był dystans - choć żaden mi tego nie wypomniał. Wręcz przeciwnie, wtedy mężczyźni chcieli  więcej, chcieli związków i miłości aż po grób! 

Dlatego tutaj analizuję może i rozsądkowo ale w sposób taki, że jest dobrym człowiekiem, a nie lovelasem któremu zależy wyłącznie na tym by mnie przelecieć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mnie z jednej strony włacza sie współczucie dla twojego partnera, bo co za związek, jak tylko jedna strona sie stara, a druga łaskawie pozwala sie "obsługiwac".. , ale z  drugiej, moze to byc wlasnie jakas poza, ktora daje ci poczucie kontroli. Nie angazowac sie, by potem nie cierpiec, jakby co. Taka asekuracja.

Moze zastanow sie, co by bylo, gdyby pan jednak sie wycofal.. jak bys sie czula. To moze byc jakas wskazowka w sumie do tego, co naprawde czujesz 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Milkyway38 napisał:

Czesto w związkach tak jest ze jedna osoba kocha mocniej🤔😏😉kwestia tego czy chcesz w życiu tej chemii, czy spokoju i stabilności

Chciałabym dać mu więcej uczuciowo niż do tej pory, bo na to zasługuje.

Spokój i stabilność jest istotna ale też nuta chemii, zamiast bierności. Tylko jak? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Milkyway38 napisał:

kwestia tego czy chcesz w życiu tej chemii, czy spokoju i stabilności

Nazwij to wprost - kwestia tego czy chce związku z miłości czy z rozsądku. To nie kwestia chemii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Zgrabna zołza napisał:

Tylko jak?

Na siłę nie zakochasz się. To tak nie działa... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może to nie jest ten, jeżeli tak analizujesz.  Z drugiej strony może dobrze, że tak analizujesz - życie pokaże,  czy dobrze robisz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Margo napisał:

Może to nie jest ten, jeżeli tak analizujesz.  Z drugiej strony może dobrze, że tak analizujesz - życie pokaże,  czy dobrze robisz. 

Musisz dopuszczać rozsądek do głosu, ale chyba nie w takiej mierze, nie tak... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Porozmawialiśmy na szybko. Doszliśmy do wnioku, że ktoś z boku, nie znając wszystkich szczegółów od początku nie jest w stanie zrozumieć tego co nas łączy. 

Przyznał, że jestem oschła i przyzwyczaił się. Stwierdził, że gdyby mu to przeszkadzało, zachowywałby się inaczej. 

Boi się, że mnie skrzywidzi, choć ma te przemyślenia o związku ale widzi że się boję ze względu na różnicę wieku (+/- 20).

Reasumując, utwierdził mnie w przekonaniu, że lepiej się nie wychylać. Dobrze jest jak jest, resztę czas pokaże.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A moim zdaniem ty go nie kochasz, próbujesz przekonać samą siebie że jest inaczej, że coś do niego czujesz, ale tak na prawdę to jesteś z nim dlatego, że potrzebujesz bliskości, kogoś bliskiego jak każdy z nas, takiej wyspy po środku oceanu codziennego życia że tak powiem. Jeśli coś się stanie, poczujesz się smutna, samotna, będziesz miała ochotę na seks, cokolwiek, to on tam dla ciebie zawsze będzie, po jest zakochany po uszy, i ty to wiesz, a co więcej, sama byłaś na jego miejscu ślepo kochając więc wiesz że jesteś w lepszej pozycji.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×