Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Artcic Haze

Czy zaproponować dziewczynie czasowe rozstanie ?

Polecane posty

Ja mam 29, a moja dziewczyna 28 lat, jesteśmy razem ze sobą już od 12 lat, a pierwszy raz zamieszkaliśmy ze sobą w momencie gdy moja dziewczyna skończyła 18 lat, jako, że ona wtedy chodziła do liceum i mieszkała w internacie, bo  z domu musiałaby sporo dojeżdżać, a jako, że internat to nie jest najlepsze miejsce do mieszkania to postanowiła wtedy zamieszkać ze mną w kawalerce i od tamtego momentu byliśmy praktycznie nierozłączni. Przez ten czas byłem pewien, że nie jest to zwykła szczenięca miłość, ale ta jedna jedyna najprawdziwsza. Niestety, ale ta nierozłączność chyba trochę nam się odbiła i nie wyszła nam na dobre i mamy powoli siebie dosyć, śpimy razem, ale to już nie jest na zasadzie, że tulimy się do siebie i pragniemy siebie nawzajem, tylko to jest na zasadzie, że ja zajmuje swoją połowę łóżka, ona swoją i tyle. Coraz częściej kłócimy się między sobą o pierdoły, a jak próbowałem ją gdziekolwiek zaprosić, żeby załagodzić sytuację i ona łaskawie się zgodziła to i tak ona na kolacji na mieście puściła oczko do innego faceta. Ewidentnie miedzy nami jest coraz gorzej, życia erotycznego praktycznie nie ma, a jak już jest to jest to bardziej z obowiązku, jak uprawialiśmy razem seks to po coś czułem, że ona wtedy myślała "Kiedy to się skończy ?" Nie ukrywam, że jestem trochę przybity tą całą sytuacją. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli któreś z Was pozna kogoś w trakcie tego rozstania, a to drugie nie, to będzie lekko problematyczna sytuacja. Inna sprawa, że pewnie skończy się tak, że wrócicie do siebie, przyzwyczajenie jest drugą naturą. Jeśli chcesz się rozstać naprawdę, to uciekaj na drugi koniec kraju, zmieniaj miasto, pracę, wyjeżdżaj. Bo w przeciwnym razie, raczej się nue uwolnisz.

Można też przejść do kolejnego etapu pogarszania jakosci życia, czyli zrobić dziecko. Wtedy rozkminy rozstać się czy nie, dupczyć się czy nie, znikną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Waszego zwiazku tak naprawde to juz nie ma. Wypalilo sie wszystko. Czas na nowe doznania i wyzwania. Takie mlodziencze zwiazki prawie zawsze przegrywaja z czasem. To tak jakby w ...ence od komunii poszedl do slubu. Rozumiesz? To sie prawie u nikogo nie sprawdza. Zawsze sa wyjatki ale to moze 1 procent. Ale wtedy nie ma miejsca na takie zachowania jak u was.Tu juz nie ma co ratowac. Obym sie mylila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, gwoli wyjasnienia napisał:

Waszego zwiazku tak naprawde to juz nie ma. Wypalilo sie wszystko. Czas na nowe doznania i wyzwania. Takie mlodziencze zwiazki prawie zawsze przegrywaja z czasem. To tak jakby w ...ence od komunii poszedl do slubu. Rozumiesz? To sie prawie u nikogo nie sprawdza. Zawsze sa wyjatki ale to moze 1 procent. Ale wtedy nie ma miejsca na takie zachowania jak u was.Tu juz nie ma co ratowac. Obym sie mylila.

Bez przesady że nie ma. Równie dobrze mogliby mieć 45 lat i być 12 lat po ślubie, mieć dzieci i zmęczenie materiału. Też by można powiedzieć, że związku nie ma, a jednak nikt nie namawia takich par do rozwodu, chyba, że wytworzy się jakaś solidna patola i nienawiść.

Po prostu ujowe jest, że przepier.dzieli młodość ze sobą jak trzydziesto czterdziestolatki, zamiast hulać i ruc.hać co popadnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Współczuję. Chyba jednak rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jakby mi ktoś zaproponował czasowe rozstanie to uznałbym to za definitywne rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Onkosfera napisał:

Bez przesady że nie ma. Równie dobrze mogliby mieć 45 lat i być 12 lat po ślubie, mieć dzieci i zmęczenie materiału. Też by można powiedzieć, że związku nie ma, a jednak nikt nie namawia takich par do rozwodu, chyba, że wytworzy się jakaś solidna patola i nienawiść

Pierwszy związek mlodych ludzi ( już z resztą przechodzony) porównujesz do małżeństwa dojrzałych ludzi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Onkosfera napisał:

Po prostu ujowe jest, że przepier.dzieli młodość ze sobą jak trzydziesto czterdziestolatki, zamiast hulać i ruc.hać co popadnie.

Wcale nie.

A doświadczenia życiową kiedyś trzeba zebrać - jedni zbierają w okolicach dwudziestu (przed poważnym związkiem) inni dopiero po rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Bimba napisał:

Pierwszy związek mlodych ludzi ( już z resztą przechodzony) porównujesz do małżeństwa dojrzałych ludzi???

Tak. Bo równie dobrze mogliby być małżeństwem (pierwszym zwiazkiem młodych ludzi, który został usankcjonowany prawnie  - jak jeszcze sto lat temu bywało). Oczywiście porównując to z "małżeństwem dojrzałych ludzi", oni są na plusie, bo w momencie "zwrotnym" (tak chyba mogę nazwać sytuację w której się znaleźli) są młodsi i mają wiecej szans na kolejny związek. Ale czy następny będzie lepszy? Tego nie wiadomo. Na szczescie nie ma dzieci.

Ale zaloze się o garść nawozu, że oni i tak wrócą do siebie. Przyzwyczajenie. Chyba, ze jedno z nich ucieknie z tego życia gdzieś daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 2.10.2020 o 10:34, Artcic Haze napisał:

Ja mam 29, a moja dziewczyna 28 lat, jesteśmy razem ze sobą już od 12 lat, a pierwszy raz zamieszkaliśmy ze sobą w momencie gdy moja dziewczyna skończyła 18 lat, jako, że ona wtedy chodziła do liceum i mieszkała w internacie, bo  z domu musiałaby sporo dojeżdżać, a jako, że internat to nie jest najlepsze miejsce do mieszkania to postanowiła wtedy zamieszkać ze mną w kawalerce i od tamtego momentu byliśmy praktycznie nierozłączni. Przez ten czas byłem pewien, że nie jest to zwykła szczenięca miłość, ale ta jedna jedyna najprawdziwsza. Niestety, ale ta nierozłączność chyba trochę nam się odbiła i nie wyszła nam na dobre i mamy powoli siebie dosyć, śpimy razem, ale to już nie jest na zasadzie, że tulimy się do siebie i pragniemy siebie nawzajem, tylko to jest na zasadzie, że ja zajmuje swoją połowę łóżka, ona swoją i tyle. Coraz częściej kłócimy się między sobą o pierdoły, a jak próbowałem ją gdziekolwiek zaprosić, żeby załagodzić sytuację i ona łaskawie się zgodziła to i tak ona na kolacji na mieście puściła oczko do innego faceta. Ewidentnie miedzy nami jest coraz gorzej, życia erotycznego praktycznie nie ma, a jak już jest to jest to bardziej z obowiązku, jak uprawialiśmy razem seks to po coś czułem, że ona wtedy myślała "Kiedy to się skończy ?" Nie ukrywam, że jestem trochę przybity tą całą sytuacją. 

Nie wiadomo, może to po prostu kryzys. Albo koniec miłości. Rozmawiałeś z nią o tym? O tych wątpliwościach? Tym, co tu napisałeś? 

Ja bym na Twoim miejscu porozmawiała. Może to oczyścić sytuację i sprawi, że będzie lepiej. O ile ją kochasz jeszcze. Bo jak już nie, to pora się rozejść, rozmowy nic nie pomogą. Nie rozejść na chwilę, ale na zawsze - jak jeszcze nie było ślubu i dzieci, to dużo łatwiej będzie teraz niż później. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A co to jest konkretnie takie czasowe rozstanie? - co się w tym czasie robi ?

To mi przypomina zakupy- chodzisz po sklepie i np szukasz spodni,  przymierzasz i niby jest ok ale..., więc rezerwujesz w sklepie na 1 godzinę,  a w innych sklepach przymierzasz kolejne - jak znajdziesz lepsze to kupujesz, a jak nie to wracasz po te pierwsze.  

Tylko na ile chcesz zrobić rezerwację u dziewczyny?

Swoją drogą to w tym wieku to dziewczyna powinna pomyśleć o mieszkaniu zamiast mieszkać w kawalerce u faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×