Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zyskazyska

Ogólnie pojęta sytuacja finansowa

Polecane posty

Dzień dobry,

na początku chce wszystkim życzyć szczęścia w 2021 roku!

Od dawna wiedziałam, że jest to forum, kiedyś się tu dużo udzielałam. 

Postanowiłam napisać bo muszę się po prostu wygadać.

Mam 33 lata. Mieszkam na wschodzie Polski. Zarabiam 2650 zł na rękę pracując już 6 lat na tym stanowisku (sfera budżetowa).

I po prostu nie stać mnie na wakacje, wymianę samochodu czy jakiś duży wydatek...

Wczoraj natknęłam się na wątek o zarobkach gdzieś w internecie. Szczerze powiedziawszy, po przeczytaniu wszystkich wpisów stwierdziłam że zarabiam najmniej... Nawet kelner ma więcej.

Mój mąż zarabia jeszcze mniej niż ja. 

Nie mamy rodzin, które by nam pomogły. O awans z podwyżka nie mogę się doprosić. 

Was stać na normalność? 

 

 

 

 

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mnie stać odkąd mieszkam za granicą.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, Zyskazyska napisał:

Was stać na normalność?

Czasem bardziej, czasem mniej ale stać. Ten miesiąc może być kiepski bo rząd zamknął mi biznes do 18.01. Jeśli nic się nie poprawi zajmę się po prostu czymś innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Zyskazyska napisał:

Dzień dobry,

na początku chce wszystkim życzyć szczęścia w 2021 roku!

Od dawna wiedziałam, że jest to forum, kiedyś się tu dużo udzielałam. 

Postanowiłam napisać bo muszę się po prostu wygadać.

Mam 33 lata. Mieszkam na wschodzie Polski. Zarabiam 2650 zł na rękę pracując już 6 lat na tym stanowisku (sfera budżetowa).

I po prostu nie stać mnie na wakacje, wymianę samochodu czy jakiś duży wydatek...

Wczoraj natknęłam się na wątek o zarobkach gdzieś w internecie. Szczerze powiedziawszy, po przeczytaniu wszystkich wpisów stwierdziłam że zarabiam najmniej... Nawet kelner ma więcej.

Mój mąż zarabia jeszcze mniej niż ja. 

Nie mamy rodzin, które by nam pomogły. O awans z podwyżka nie mogę się doprosić. 

Was stać na normalność? 

 

 

 

 

Witaj w klubie ja jestem sama I mam dlugi do tego. Życie w Polsce bez pieniędzy to wegetacja..ciesz się, że masz męża zawsze to trochę lżej 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Praca za minimum chyba w żadnym kraju nie daje godnego życia, tylko minimum. Ale to praca dla młodzieży i do przyuczenia, nie dla dorosłego. Jak dorosły pracuje za minimum to coś jest nie tak, gdzie był wcześniej że nie jest warty dla pracodawcy więcej?

Grunt to zbierać doświadczenie, traktować prace jako szkołe gdzie tobie płacą, potem jak ma się doświadczenie można negocjować z pracą i płacą.

Ale każdy by chciał kokosy za pierdzenie w stołek i nic nie umienie to niestety tak nie ma.

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Madpax napisał:

W Polsce można bardzo dobrze zarabiać, ale trzeba być zdeterminowanym i dużo poświęcić (najczęściej prywatnego życia). Ja mam 30 lat i kiedyś myślałam, że zaraz po studiach wyjdę, bo godnie zarobić można tylko za granicą. Niestety sytuacja rodzinna sprawiła, że musiałam zostać.

Pochodzę ze wsi, nie mam żadnych znajomości, w domu nigdy się nie przelewało. Po studiach od razu zaczęłam szukać pracy - jakiejkolwiek. Znalazłam po kilku miesiącach (w biurze firmy produkcyjnej) - za 2100 pln na śmieciówce przez pierwsze 1,5 roku bez szans na umowę o pracę. Z jednej strony dramat (warunki, kasa), z drugiej baaardzo dużo się nauczyłam i poznałam wartościowych ludzi. Może to kwestia charakteru, ale nigdy nikomu nie odmówiłam pomocy, zawsze musiałam skończyć swoją pracę nawet po godzinach, stres niesamowity, bo terminy zawsze goniły, a tu jeszcze wpadają dodatkowe zadania na już, ale zagryzałam zęby i robiłam swoje. Ludzie na prawdę widzą takie zaangażowanie i bardzo szybko, ktoś z innego działu zaproponował podobne stanowisko z umową i lepszą kasą...  Dokładnie tym sposobem jestem tu gdzie teraz - 5 lat pracy zawodowej, pensja znacznie powyżej moich potrzeb czy średniej krajowej, ale praca i stres nie kończy się po 8h 😕

Mój brat miał  możliwość takiej samej drogi, ale woli pracę bezstresową za znacznie mniejszą kasę, ale za to po 8 godzinach wychodzi "z czystą" głową. 

W Polsce można dobrze zarobić, ale pod pewnymi warunkami, na które się godzimy albo nie. Możemy marzyć żeby było inaczej (jak w UK), ale realia są takie, że zarobki + 4000 PLN da nam:

- praca w korporacji, dużej firmie (dużo stresu, konieczne umiejętności pracy z komputerem zwłaszcza z Excel, wykształcenie wyższe, nadgodziny często bezpłatne są normą, wieczne dokształcanie (języki obce, przepisy prawa, obsługa systemów komputerowych, raporty, analizy itd.), czasami "odczłowieczone" środowisko pracy, zawiść, najczęściej w centrach dużych miast (starta czasu i pieniędzy na codzienne dojazdy))

- znajomość języków obcych (angielski to już minimum, znajomość nietypowych języków gwarantuje zatrudnienie za dobrą kasę nawet bez doświadczenia np. biegły czeski, węgierski, włoski, szwedzki)

- dobry fach np. spawacz, dekarz, elektryk

- praca w nadgodzinach, na kilku etatach

- własny biznes, dla mnie pełen szacun, bo w naszych realiach to nieustanna walka nie tyle o klienta co z "systemem", duże ryzyko, potrzebny kapitał, praca 24/7, można bardzo dużo zarobić, ale też stracić wszytsko, odpowiedzialność za siebie i cczęsto za pracowników.

Niestety wiadomo, że większość prac to tzw. zawody podstawowe, gdzie zarobki są zwyczajnie niskie (produkcja, budżetówka, praca w sklepie na najniższych stanowiskach) najczęściej 8h dziennie, bez nadzwyczajnych stresów w pracy i po pracy, odpowiedzialności za majątek firmy, najczęściej nie wymagająca  specjalnych kwalifikacji i znajomości języków, załatwiona bez "znajomości" - wymagania podstawowe to i zarobki adekwatne, kwestia tego, że przeżyć (godnie !?) za najniższą krajową praktycznie się nie da, ale to już osobny wątek (kwestia inflacji i coraz to nowych podatków- widocznych w ciągle rosnących cenach jedzenia, prądu ...).

Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby osoba bez wykształcenia, bez żadnych specjalnych kwalifikacji, zatrudniona do najprostszych prac np. wykładanie towaru w sklepie, miała zarabiać 4000 pln brutto jak to kiedyś planowano (2900 pln na rękę, a 4900 pln kosztów całkowitych pracodawcy), bo ile musiałby wtedy zarobić np. kierownik takiego sklepu, który odpowiada finansowo i karnie za towar, zysk, pracowników, dopełnienie skomplikowanych formalności itd.? 

Jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie zanim dogonimy kraje zachodnie pod względem jakości życia za najniższą krajową i musimy się z tym pogodzić.

 

Jednak nawet za 4000 nie odlozysz na mieszkanie czy dom..Poza tym są duże różnice między pensją prezesa,który bierze 200 tysięcy odprawy a między pracownikami,którzy  mają taką dużą odpowiedzialność..

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Madpax napisał:

Dokładnie! Niestety jak ktoś idzie po najniższej linii oporu - plan minimum w swojej edukacji i w pracy to później nie może oczekiwać nie wiadomo czego.

Nie mówię o nauczycielach, początkujących lekarzach i pracownikach budżetówki, bo tu wymagania są, a kasa śmieszna. Ale to już są czyjeś życiowe wybory, żeby iść taką a nie inną ścieżką.

Jeszcze trzeba mieć predyspozycje do pewnych zawodów nie każdy nadaje się na szefa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ja zarabiam 3tysiące na rękę (tzn 15/h tylko, że robię 200h). Mam swoje mieszkanie więc to daje mi komfort wydawania na podróże czy inne rzeczy bo czynszu płacę 300zł, rachunki 90zł telefon, 80 internet, netflix, spotify, prąd co dwa miechy 90zł. samochodu nie mam wiec na paliwo mi nie idzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na internecie każdy jest bogaczem. Nie wierz we wszystko co czytasz na forach, bo dużo chorych psychicznie. Sama kiedyś się nabrałam. Jakaś baba chwaliła się, że jest pisarką, ma wielki talent, napisała książkę, a poza tym pisze prace dyplomowe i z tego ma 10 tys miesięcznie. Znając jej numer GG bo miała w profilu na forum, wpisałam w google i tam się pokazało jej imię i nazwisko. Okazało się, że rzeczywiście napisała książkę (ebooka) i można ją kupić za 2 zł (!). Kupiłam z ciekawości i straszny gniot, bardziej opowiadanie niż powieść... Znalazłam też jej ogłoszenia o pisaniu prac dyplomowych za 500 - 700 zł (!). Wiedząc ile czasu zajmuje napisanie porządnej pracy, wątpię, że ma z tego 10 tys xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 3.01.2021 o 20:47, Madpax napisał:

Dokładnie! Niestety jak ktoś idzie po najniższej linii oporu - plan minimum w swojej edukacji i w pracy to później nie może oczekiwać nie wiadomo czego.

Nie mówię o nauczycielach, początkujących lekarzach i pracownikach budżetówki, bo tu wymagania są, a kasa śmieszna. Ale to już są czyjeś życiowe wybory, żeby iść taką a nie inną ścieżką.

Pieprzysz bzdury. Ratownicy medyczni muszą dużo się uczyć, ratują życie, a zarabiają grosze. Z kolei nieuk co ledwo przechodzil z klasy do klasy, odziedziczy firmę po rodzicach i żyje jak król. To czy ktoś się uczył czy był leniem nie zawsze ma odzwierciedlenie w zarobkach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, serduszko7 napisał:

Pieprzysz bzdury. Ratownicy medyczni muszą dużo się uczyć, ratują życie, a zarabiają grosze. Z kolei nieuk co ledwo przechodzil z klasy do klasy, odziedziczy firmę po rodzicach i żyje jak król. To czy ktoś się uczył czy był leniem nie zawsze ma odzwierciedlenie w zarobkach. 

Nie masz pojęcia o prowadzeniu firmy i w Polsce jest to bardzo ryzykowne. Mam kolegę, który myślał tak jak Ty. Odziedziczył dom po rodzicach, wziął kredyt i założył firmę. Wystarczyły 2 lata, żeby stracił ten dom. Rodzina się rozpadła, bo żona bojąc się jego długów, wystąpiła o rozwód. Długi spłacił dopiero kiedy wyjechał za granicę do pracy.
Później dojrzał, zamieszkał w Hiszpanii i teraz znów robi interesy, sprowadzając do Polski samochody z Hiszpanii i Francji.

Ktoś, kto nie ma dużych zdolności nie jest w stanie poprowadzić w Polsce firmy. Przepisy zmieniają się bardzo często. Skarbówka zastawia pułapki, żeby naliczać podatki wstecznie i przejmować majątek osób które się odważyły prowadzić firmy. Tylko złodzieje mają się dobrze bo ich jeszcze ochraniają.

Przestań zazdrościć.

W Polsce bogaci są Ci, którzy oprócz etatu potrafią zrobić coś sami. Choćby pobudować dom, bo wtedy na tych dodatkowych zajęciach zarabiają 100% dla siebie, bez podatków i majątek szybko rośnie.

Edytowano przez Jack445

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 3.01.2021 o 09:15, Zyskazyska napisał:

Dzień dobry,

na początku chce wszystkim życzyć szczęścia w 2021 roku!

Od dawna wiedziałam, że jest to forum, kiedyś się tu dużo udzielałam. 

Postanowiłam napisać bo muszę się po prostu wygadać.

Mam 33 lata. Mieszkam na wschodzie Polski. Zarabiam 2650 zł na rękę pracując już 6 lat na tym stanowisku (sfera budżetowa).

I po prostu nie stać mnie na wakacje, wymianę samochodu czy jakiś duży wydatek...

Wczoraj natknęłam się na wątek o zarobkach gdzieś w internecie. Szczerze powiedziawszy, po przeczytaniu wszystkich wpisów stwierdziłam że zarabiam najmniej... Nawet kelner ma więcej.

Mój mąż zarabia jeszcze mniej niż ja. 

Nie mamy rodzin, które by nam pomogły. O awans z podwyżka nie mogę się doprosić. 

Was stać na normalność? 

 

 

 

 

Misz-masz - wykształcenie, ciężka praca nie zawsze idzie w parze z zarobkami czy odpowiedzialnością. Musisz też brać pod uwagę, że ludzie kłamią ile zarabiają lub że mamusia i tatuś pomagają. Ogólnie mieszkałem 3 miastach małym, średnim i dużym. Dużo jest czynników, które wypływają na zarobki.

Mogę dać ci kilka przykładów w tym coś, co nie jest zawodem
- Zawód "Synuś" - 5000 zł na rękę i zarządzenie firmą (po roku poszła na dno), ale tatuś ma drugą, więc ok.
- Zawód "Córunia" - 3000 zł plus dostęp do kasy firmowej oraz nowe Audi na firmę 3000 + leasing 2350 zł + plus czasami z firmy kasę bierze.
- Księżniczka (nic nie robi, chodzi tylko o seks mąż przynosi w zębach 6000/8000 coś z budowlanką )
- Matka dwójki (zajmuje się domek itp, więc ok) mąż 5000 zł robi zarządzanie siecią czy coś.

Teraz ogólnie (umowa o pracę czas nieokreślony, bez nad godzin, bonusów itp.):
Kierownik w starej firmie, której pracowałem 3000 zł (fajne warunki i ludzie, więc się trzyma)
Znajomy programista 3800 zł
Znajomy obsługa maszyn CNC 3500 zł
Znajomy operator DTP 4000 zł (składanie, korekta gazet, książek to też nie zabawa w razie poważnego błędu )  
Znajomi graficy tu od 2600 do 3000 zł (zdążają się błędy, za które dostajesz po dupie, a zdarzyły im się i poszło od 100 do 700 zł )
Koleżanka callcenter manager czy ja to tam ma 3800 zł (plus tatuś pomaga 1000 zł)
Kolega budowa, wykończenia - 4500 zł
Drukarz offsetowy - średniej klasy 2600 zł
Drugi drukarz offsetowy - 3500 zł (tu też kolega kilka razy się walną w ciągu kilku lata pracy, raz na 1500 zł )
Koleżanka mały biznes freelancer, fotografia itp., najmniej 2000 zł najwięcej miała 6000 zł
Mąż znajomej formiarz (formy plastikowe) 3200 zł
Koleżanka od windykacji w banku - 2800 zł
Kolega śmieciarz "wózkowy" bez prawka — najniższa krajowa
2 Koleżanki sprzątaczki w małej firmie ogólnie spokój - najniższa krajowa
2 koleżanki zarządzające social mediami, drobną reklamą w małej firmie - najniższa krajowa
Produkcja prosta za to mniejszość etniczna - opierdalają się itp. - 2800 zł
Też osoba z produkcji (szefowa koleżanka mamusi, więc się opierdala) 3000 zł plus wyszło, że mamusia mieszkanko kupiła, a pierd... jak to on na wszystko sam pracuje i nic od rodziców nigdy nie dostała.
Reszta osób z produkcji od najniższej krajowej do 2600 zł (i tu niema ganiana z jęzorem, ale nie opierdalasz się jak ci wyżej)

Sam pracuję na produkcji włącz maszynę, ustaw, pilnuj, dodaj materiału - 8h i do domu weekendy wolne, spokój rzadko jakieś nadgodzinny przez 2 lata 5 dni wolnego mi się uzbierało (nie chcą płacić za nadgodziny) 2300 zł na rękę, robiłem w czym innym, ale zacięcia nie miałem plus mógłbym dorobić, ale szczerze mam malutkie wymagania, plus za dużo freelancerów. Moja robi w małym sklepie wielobranżowym, ogólnie spokój tylko zleceniowa (tu trochę hu...) za 2400 zł, ale ma spokój i lubi tam pracować.

Plus jeśli możesz sobie pozwolić na zmianę pracy i nie pracowanie przez np: 2 miesiące to też inna bajka i nie każdy może zostać programistą, lekarzem, prawnikiem itp.
 

Edytowano przez Polak098

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 3.01.2021 o 09:15, Zyskazyska napisał:

Dzień dobry,

na początku chce wszystkim życzyć szczęścia w 2021 roku!

Od dawna wiedziałam, że jest to forum, kiedyś się tu dużo udzielałam. 

Postanowiłam napisać bo muszę się po prostu wygadać.

Mam 33 lata. Mieszkam na wschodzie Polski. Zarabiam 2650 zł na rękę pracując już 6 lat na tym stanowisku (sfera budżetowa).

I po prostu nie stać mnie na wakacje, wymianę samochodu czy jakiś duży wydatek...

Wczoraj natknęłam się na wątek o zarobkach gdzieś w internecie. Szczerze powiedziawszy, po przeczytaniu wszystkich wpisów stwierdziłam że zarabiam najmniej... Nawet kelner ma więcej.

Mój mąż zarabia jeszcze mniej niż ja. 

Nie mamy rodzin, które by nam pomogły. O awans z podwyżka nie mogę się doprosić. 

Was stać na normalność? 

 

 

 

 

"Normalność" to pojęcie względne, dla jednego to wakacje co miesiąc, raz w roku nowe auto i willa z basenem, a dla drugiego to najniższa krajowa w dodatku z długiem na karku. Osobiście nie narzekam na swoja sytuację, ale na to zapracowałem, w przeszłości na nie jednym etacie. W moim przekonaniu sprowadza się to to do powiedzenia "masz to na co się godzisz" i opiera się na próbie zmiany stanu obecnego na ten "wymarzony" poprzez szukanie czegoś lepszego.

Jeżeli nie stać Cię na "normalność" proponuję zacząć rozglądać się dookoła, może zmiany miejsca zamieszkania (w dużych miastach lepiej płacą lub zagranicą - choć z tym rożnie), zmiany zawodu (sfera budżetowa to prawdopodobnie obsługa komputera czy urządzeń biurowych czyli szansa na znalezienie czegoś w jakiejś firmie), może czegoś dodatkowego (znajoma zrobiła kurs malowania paznokci - wiem inaczej się to nazywa, ale nie pamiętam jak, i zaczęła sobie dorabiać i na prawdę nieźle na tym wychodzi).

Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Stać, bo miałem w życiu szczęście. I tyle. Sporo tułaczki po świecie, a to uczy języków. Głównie tułaczki morskiej, co z kolei dało pierwszy "zawód" (bo co kończyłem to mało istotne - nie pracuję w zawodzie) elektryka na statkach morskich. Popływałem trochę, odłożyłem kasy, wróciłem do PL i po krótkim epizodzie w korpo (banał - znajomość biegła angielskiego + dukanie po koreańsku wystarczyło by pracować w LG w Polsce - zarobki bajeczne jak na taką robotę jak wklepywanie danych do komputera... No ale "electrical background" miałem bo na statkach w elektryce robiłem), odszedłem i teraz pracuję jako elektryk. Wykonuję instalacje w domach jednorodzinnych, własna działalność - jak to na działalności raz lepiej raz gorzej, średnio 4 tysiące na miesiąc mam za 2 tygodnie pracy w miesiącu. Więcej nie pracuję, bo dochody z najmów. Doświadczenie z morza się przydaje, umiejętność samodzielnego pobudowania domu bez dachu (to jedno musiałem zlecić) z kolei pozwoliła mi się wybudować bez kredytu, na działce kupionej w sumie za cenę kasy z półrocznego rejsu. Chałupa energooszczędna i niewielka, 80 metrów, ogrzewam systemem własnego że tak to nazwę pomysłu - w sumie koszt jej utrzymania roczny to niecałe 3 tysiące, głównie dlatego, że bez klimy w lato nie żyję 😄. I lubię ciepły prysznic. W międzyczasie babcia mi zmarła, dostałem mieszkanie - wynajmuję. Następnie pochowałem, niezbyt zadowolony w tym wieku (35), rodziców - bywa. Zostało mieszkanie, wynajmuję. Na życie wdowca (bo żonę niestety TEŻ pochowałem...) wystarcza z takim naddatkiem, że odkładam większość zarobków.

Także w nieszczęściu (śmierci) miałem szczęście. W tym samym nieszczęściu (rozstanie z wielką miłością z czasów szkolno-studenckich) rzuciłem studia i wsiadłem na jacht jako załogant celem "płynąć gdziekolwiek przed siebie" - co w sumie "zrobiło" mi karierę. Na szefa niezbyt się nadaję, więc firmy nie rozwijam - max co mogę zrobić to brać więcej robót i dobić do tych 8 tysi na miesiąc, tylko po co, jak jestem sam?

Edytowano przez Vagabunda
  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 3.08.2021 o 23:30, Vagabunda napisał:

Stać, bo miałem w życiu szczęście. I tyle. Sporo tułaczki po świecie, a to uczy języków. Głównie tułaczki morskiej, co z kolei dało pierwszy "zawód" (bo co kończyłem to mało istotne - nie pracuję w zawodzie) elektryka na statkach morskich. Popływałem trochę, odłożyłem kasy, wróciłem do PL i po krótkim epizodzie w korpo (banał - znajomość biegła angielskiego + dukanie po koreańsku wystarczyło by pracować w LG w Polsce - zarobki bajeczne jak na taką robotę jak wklepywanie danych do komputera... No ale "electrical background" miałem bo na statkach w elektryce robiłem), odszedłem i teraz pracuję jako elektryk. Wykonuję instalacje w domach jednorodzinnych, własna działalność - jak to na działalności raz lepiej raz gorzej, średnio 4 tysiące na miesiąc mam za 2 tygodnie pracy w miesiącu. Więcej nie pracuję, bo dochody z najmów. Doświadczenie z morza się przydaje, umiejętność samodzielnego pobudowania domu bez dachu (to jedno musiałem zlecić) z kolei pozwoliła mi się wybudować bez kredytu, na działce kupionej w sumie za cenę kasy z półrocznego rejsu. Chałupa energooszczędna i niewielka, 80 metrów, ogrzewam systemem własnego że tak to nazwę pomysłu - w sumie koszt jej utrzymania roczny to niecałe 3 tysiące, głównie dlatego, że bez klimy w lato nie żyję 😄. I lubię ciepły prysznic. W międzyczasie babcia mi zmarła, dostałem mieszkanie - wynajmuję. Następnie pochowałem, niezbyt zadowolony w tym wieku (35), rodziców - bywa. Zostało mieszkanie, wynajmuję. Na życie wdowca (bo żonę niestety TEŻ pochowałem...) wystarcza z takim naddatkiem, że odkładam większość zarobków.

Także w nieszczęściu (śmierci) miałem szczęście. W tym samym nieszczęściu (rozstanie z wielką miłością z czasów szkolno-studenckich) rzuciłem studia i wsiadłem na jacht jako załogant celem "płynąć gdziekolwiek przed siebie" - co w sumie "zrobiło" mi karierę. Na szefa niezbyt się nadaję, więc firmy nie rozwijam - max co mogę zrobić to brać więcej robót i dobić do tych 8 tysi na miesiąc, tylko po co, jak jestem sam?

To może poszukaj jakąś fajna kobietę zalożysz rodzinę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Bolek napisał:

No niestety w naszym kraju zarobki ciągle są zbyt niskie w porównaniu do innych krajów. Nie ma co patrzeć na statystyki i rozmaite wpisy w necie, bo zarobki kelnera w Warszawie są dwa razy większe niż w Pacanowie, ale za to wynajęcie mieszkania w wawie jest 4 x droższe więc wychodzi podobnie. Za granicą też nie jest tak wesoło jak opowiadają przyjeżdżający na urlop, zarobić zarobią więcej niż tu - ale mieszkaj sobie w mieszkaniu z kilkoma obcymi osobami bo w pojedynkę nie stać cię na wynajęcie

Dokładnie tak .Smutne to wszystko ale chyba zawsze było tak,że najlepsza inwestycja w dobre życie to dobre studia i konkretny zawód. Do niedawna ludzie na wsiach tyrali z dziećmi na gospodarce i z tego żyli skromnie bez żadnych przyjemności o wyjazdach nie wspominając.Chyba zapomnieliśmy jak było i oczekujemy szybkich zmian,że nagle zaczniemy zarabiać krocie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, Bolek napisał:

Nie do końca się z tym zgodzę, ale nie będę się sprzeczał - wg mnie najważniejsze to mieć łeb na karku i dobrze kombinować + trochę szczęścia. Więcej znam ludzi którzy bez szkoły (zawodówka, technikum)  mieli pomysł na życie i się dorobili niż tych po kilku kierunkach, oczywiście ci pierwsi studia też zrobili potem zaocznie ale tylko dla tego by ich pracownicy nie byli bardziej wykształceni. Za to dużo znam tych po studiach ( szczególnie kobiet) które twierdziły że nie po to robiła x kierunków by teraz ciężko pracować i przez lata siedzą za biurkiem jako urzędniczki z wynagrodzeniem nie przekraczającym 3k na rękę.

W sumie zobacz nawet teraz gość po zawodówce który dobrze kładzie kafelki i gładzie - zarobi 8-10 tys i w momencie kiedy jego kolega kończy studia ma własną działalność jeśli jest mądry, a kolega jak nie ma pleców jest bezrobotny szczególnie po humanistycznych kierunkach.

Tak masz rację własna działalność to już w ogóle super sprawa ale to też nieliczni mają.Akurat kobiety nie mają za dużo możliwości pracy fizycznej Ze by zarobić więcej niż 3 tysiące.  Firma sprzątająca czy jakas kosmetyka może ale to też samemu trzeba się natyrac i po czasie odbije się na zdrowiu,A zatrudniać ludzi to też trzeba mieć łeb na karku i cierpliwość bo jest rotacja pracowników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, kardulaki napisał:

To może poszukaj jakąś fajna kobietę zalożysz rodzinę..

Nie, dzięki, za krótko minęło. Mnie jest dobrze samemu.

36 minut temu, Bolek napisał:

Dobra fryzjerka poniżej 6 tys też nie schodzi


A żeby tylko, barberka poniże 10 nie zejdzie. Serio.

Edytowano przez Vagabunda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, kardulaki napisał:

Tak masz rację własna działalność to już w ogóle super sprawa ale to też nieliczni mają.Akurat kobiety nie mają za dużo możliwości pracy fizycznej Ze by zarobić więcej niż 3 tysiące.  Firma sprzątająca czy jakas kosmetyka może ale to też samemu trzeba się natyrac i po czasie odbije się na zdrowiu,A zatrudniać ludzi to też trzeba mieć łeb na karku i cierpliwość bo jest rotacja pracowników.

Nieliczni mają, bo nieliczni chcą mieć. Założenie działalności jest dziś możliwe nie wstając sprzed komputera. To nie jest żadna bariera, jeśli się coś potrafi. A że trzeba się samemu natyrać - no niestety darmo pieniędzy nie rozdają. Znaczy rozdają, ale to szkodliwe.

 

8 minut temu, Bolek napisał:

Napisałem min kwotę, jest obok mnie fryzjerka męska gdzie trzeba się zapisać i brak terminów 4 mężczyzn na godzinę x 20zł - ponad 600 dziennie x 20 dni (nie liczę sobót) to 12 tys, - zusy itd 10k wyjdzie na czysto ( lokal ma w swoim domu)  Która kobieta bez lat nauki, bez znajomości, bez pleców i to w małym mieście tyle zarobi? A jeszcze bez poświęcania rodziny - 8 godz i po pracy. Mam też znajoma fryzjerkę damską, była świetna i ponad 20 tys zarabiała - niestety sodówka uderzyła jej do głowy, poniosło ją i non stop nosek upaprany na biało, super babka teraz 32 letnia jest wrakiem 😞

Nałogi to kwestia wyborów ludzkich, niestety.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 9.08.2021 o 14:48, Bolek napisał:

Napisałem min kwotę, jest obok mnie fryzjerka męska gdzie trzeba się zapisać i brak terminów 4 mężczyzn na godzinę x 20zł - ponad 600 dziennie x 20 dni (nie liczę sobót) to 12 tys, - zusy itd 10k wyjdzie na czysto ( lokal ma w swoim domu)  Która kobieta bez lat nauki, bez znajomości, bez pleców i to w małym mieście tyle zarobi? A jeszcze bez poświęcania rodziny - 8 godz i po pracy. Mam też znajoma fryzjerkę damską, była świetna i ponad 20 tys zarabiała - niestety sodówka uderzyła jej do głowy, poniosło ją i non stop nosek upaprany na biało, super babka teraz 32 letnia jest wrakiem 😞

Masakra fryzjerka 20 tys. miesięcznie. To po co długie lata się uczyć, zostawać lekarzem, dentystą czy programistą, jak można po trzech latach zawodówki zarabiać krocie obcinając włosy czy malując jakieś absurdalne wzorki na paznokciach. Odechciewa się wszystkiego, chyba w ogóle przestanę do fryzjerek chodzić hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Blondynka35 napisał:

Masakra fryzjerka 20 tys. miesięcznie. To po co długie lata się uczyć, zostawać lekarzem, dentystą czy programistą, jak można po trzech latach zawodówki zarabiać krocie obcinając włosy czy malując jakieś absurdalne wzorki na paznokciach. Odechciewa się wszystkiego, chyba w ogóle przestanę do fryzjerek chodzić hehe

Żeby tyle zarabiać wystarczy fryzjer + jeden pracownik + 4 uczniów. 
3 fotele (na jednym strzyże, uczeń, lub przygotowuje), otwarte ~10 godzin dziennie i wtedy bez problemu zarobi się ~400-500zł z fotela na dzień, no pewnie 32tys na miesiąc i z tego właśnie tak około 15-20tys powinno zostać dla właściciela.
Tylko trzeba mieć talent i być pracowitym, bo są tacy, którzy potrafią i na takiej działalności zbankrutować, bo są zbyt drodzy i brak klientów.
Do wszystkiego trzeba mieć talent i być pracowitym. Tak to działa i w sporcie i w życiu. Lenie nic nie osiągają, nawet jak mają talent.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.08.2021 o 18:19, Blondynka35 napisał:

Masakra fryzjerka 20 tys. miesięcznie. To po co długie lata się uczyć, zostawać lekarzem, dentystą czy programistą, jak można po trzech latach zawodówki zarabiać krocie obcinając włosy czy malując jakieś absurdalne wzorki na paznokciach. Odechciewa się wszystkiego, chyba w ogóle przestanę do fryzjerek chodzić hehe

Bo niektórzy cenią sobie stabilność zatrudnienia (lekarz pracuje na etacie ORAZ ma prywatną praktykę, ale to jest ORAZ), stałe zarobki (lekarz w każdym miesiącu ma tyle samo pensji - a fryzjerka może z dnia na dzień mieć zamknięty salon i i tak musi płacić rachunki za niego - rzędu 10 tysi na miesiąc - widzieliśmy to w 2020, na dodatek na lewo) - także to nie taki miód. Akurat programistą prędzej zostaniesz tak jak fryzjerka - talent + praktyka - niż za pomocą jakiejś długoletniej nauki. Ale to też rzemieślnik - jak fryzjerka. Nie każdemu też w smak pracować po 12h dziennie (10 godzin otwarcia salonu + godzina rano na przygotowanie i godzina wieczorem na ogarnięcie).

Edytowano przez Vagabunda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bolek napisał:

Tylko takie coś jak covid zdarza się raz na kilka dekad i rzeczywiście dotyczył fryzjerstwa ale np zwykli mechanicy mieli klientów,  wymienieni przez ciebie lekarze też są w pracy po 12 godzin i więcej - zresztą korpo ludki tez , a swoją działalność to jednak swoja, nikt cię nie zwolni z dnia na dzień, nikt nie ma głupich pomysłów na restrukturyzację firmy itd. 

Tylko ta sytuacja, choć tłumaczona pandemią COVID, udowodniła tylko tyle, że państwo jako takie ma w nosie prawa stanowione przez siebie samego w takim zakresie. A tego typu traktowanie osób na działalności ze strony państwa zdarza się wcale nie tak rzadko - 45-89, potem 09-10 i teraz znów 20-21. Same pandemie jako pandemie też nie są wcale takie rzadkie - 09-10 to przecież A/H1N1 i to diablo śmiertelny w porównaniu do COVID. To, że my tu w Polsce nie odczuliśmy - no nie, bo rząd nie zamykał i nie zdecydował się kupić szczepionek, ale mógł jak widać, reszta świata odczuła mocno - zresztą WHO szybciej zareagowało i ogłosiło pandemię, ale przy tej śmiertelności to nie dziwne. W Polsce oficjalnie choroby nie było, ale to nierealne, władze po prostu w 100% zignorowały pandemię, jak obecną zignorowały władze Kazachstanu bodaj.

Własna działalność ma zalety, ale i wady. I tyle. Wiele osób pracuje długo, to jasne. Lekarze to akurat zły przykład - oni zwykle ciągną tyle dlatego, że pracują na etacie + własna działalność lub w innych przypadkach - 2 etaty. Tu nie ma co roztrząsać, czy jest tak dlatego, że mamy ich za mało, czy dlatego, że są pazerni, ale tak to wygląda. To nie jest ideał dla każdego, szczególnie wiele kobiet które znam ceni pracę w budżetówce za marne grosze, ale w budżetówce, bo "pewna i stabilna" - takie myślenie byłoby dziwne u mężczyzny, ale u kobiety zdarza się często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.08.2021 o 11:13, Bolek napisał:

Tylko takie coś jak covid zdarza się raz na kilka dekad i rzeczywiście dotyczył fryzjerstwa ale np zwykli mechanicy mieli klientów,  wymienieni przez ciebie lekarze też są w pracy po 12 godzin i więcej - zresztą korpo ludki tez , a swoją działalność to jednak swoja, nikt cię nie zwolni z dnia na dzień, nikt nie ma głupich pomysłów na restrukturyzację firmy itd. 

Nikt nie ma głupich pomysłów?? Hahaha,zdziwisz się, BOLO. Hahajja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Odnosnie zarobkow w Niemczech i dorabiania sie napisze Wam w taki sposob:

Ja ostatnio zmienialam mieszkanie i z powodu okresu wypowiedzenia wynajmu (3 m-ce) musialam szukac najemcy na moje mieszkanie, aby uniknac podwojnego placenia czynszu. Mieszkanie w Niemczech Zachodnich  w duzym miescie (ponad 700 tys. mieszkancow), 70 qm, stan dobry mieszkania, centralnie polozone.

Polowa chetnych to byli bezrobotni z zasilkiem, przejecie oplat przez urzad pracy, zwykle Mohamed, Abdullah, Mehmet i jego rodzinka. z pozostalych osob 80% miala dochod 1400 netto, przy cenie mieszkania 800 Euro (+ prad, gaz, oplata radiowa/telewizyjna + internet). Czesto za te 1400 Euro zyla rodzina 3-4 osobowa (zona zajmujaca sie 2 dzieci plus maz zywiciel rodziny). Jesli zona pracowala to max jakas praca dorywczy (400 -800 euro, zwykle 400 euro). Osoby z wyzszym zarobkiem to zwykle byli Hindusi / informatycy, ktorzy zarabiali po 5 tys Euro Brutto i w wieku 28 lat mieli juz zwykle 2 dzieci i zone na utrzymaniu, wiec za ok 3000-3300 Euro zyla cala rodzina, ale nie znali niemieckiego i nikt nie chcial miec z nimi problemow, co wiecej zwykle byl problem z higiena. Zarabiali tez zdecydowanie ponizej tego, co sie nalezalo niemieckiemu informatykowi. Kolejna grupa to byli mlodzi Niemcy, nawet po studiach, ze smieciowymi umowami na minimum czyli ok. 1200 netto, czasem 800 netto bo nie na pelny etap. Dla wiekszosci Ikea byla synonimem dobrych mebli. Spora czesc osob byla zaniedbana. Zaprosilam prawie wszystkich poza bezrobotnymi na zasilku oraz studentami czy osobami jeszcze robiacymi Ausbildung, ok. 80 osob / par. Cala sobota zmarnowana. Tylko 4 osoby mialy warunki finansowe, aby byc w stanie utrzymac mieszkanie i jakos zyc - od 1800 Euro do max. 2500 Euro. Jedna osoba, lekarka 4000 Euro musiala odmowic termin bo juz cos znalazla.

Tak wiec zarobki w Niemczech, oscylujace ok 1400 netto, nie pozwalaja sie dorobic i pozwalaja na zycie na absolutnym minimum. A jednak takich osob bylo najwiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Swoja droga - polska reprezentacja to byly panie kosmetyczki robiace paznokcie lub rzesy I zaczelam sie zastanawiac, jak to bedzie za np 20 lat, czy osoba 50-60 letnia, a nawet 65 letnia, bedzie pracowac malujac paznokcie lub doklejajac sztuczne rzesy. Naprawde to sie wydaje byc zabawne, ze nie jest to praca dorywcza, ale glowny zawod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Bolek napisał:

Dla Polaków są to super zarobki i w ten sposób kilka lat żyją i odkładają wożąc z Polski torby wypełnione zupkami chińskimi i wynajmując mieszkanie w 6 i więcej osób (2 osoby na pokój) 

Odkładają, żeby wrócić tu i polepszyć swój byt. Ciężko ich winić. To tak w kontekście własnej działalności - na inwestycję trzeba mieć. Lepiej parę lat mieszkać w 6 osób w Berlinie niż 30 lat spłacać kredyt - a jak się noga powinie to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, anonimkanimka20 napisał:

Ja chyba żyję na trochę innej planecie 😄

Mam znajomych w budżetówce, zarobki niskie, ale każdy jakoś sobie radzi. I mieszkania mają (na kredyt, ale to normalne) i na wakacje ich stać. To tylko 8 godzin pn-pt, więc też jak potrzeba to można dorobić. Zauważyłam jednak, że budżetówka rozleniwia - nikt z moich znajomych nie jest zadowolony, ale ani jedna osoba nic z tym nie zrobiła 😄 Wykształceni ludzie, duże miasto, mogliby coś innego znaleźć - ale jednak bezpieczeństwo etatu, trzynastki i inne takie trzymają ludzi mocno.

Mam też znajomych, którzy wyjechali/wyjeżdżali za granicę pracować. Jedni popracowali w wakacje, pobawili się, trochę kasy przywieźli, inni wyjechali na dłużej, ale mieli normalne prace, normalne mieszkania - ludzie po studiach, pracowali/pracują w zawodzie. 

I mam też znajomych w korpo, w mniejszych firmach, nikt nie żyje od 1 do 1, nikt się nie dyga, że mu zrobią restrukturyzację i nie ma parcia na DG, bo tylko tak będzie bezpiecznie. Ze znajomych, którzy otworzyli firmy to tylko garstka odniosła jakiś sukces, a reszta zasuwa na ZUS i jakieś frytki po 10+ godzin na dobę. Do własnej firmy to trzeba mieć dryg, pomysł, często też i fundusze, jakiś zmysł do biznesu i się nie można bać ciężkiej pracy, przynajmniej na początku. A większość ludzi to jednak ma taką wiedzę o biznesie, że nie odróżniają przychodu od dochodu i płaczą później pod "swoim" sklepem z szyldem zielonego płaza, że długi rosną, a w portfelu wiatr hula 😄 

Może odróżnijmy biznes, bo i taki można prowadzić w formie JDG (choć raczej właśnie mały sklepik) od rzemiosła, które jest typowo uprawiane właśnie na JDG.

To, czym ja się zajmuję, to jest dokładnie rzemiosło - cieślę stawiającego ludziom więźbę dachową, czy hydraulika robiącego im ogrzewanie podłogowe też stawiam w tym szeregu - rzemieślnicy. Oczywiście nie jest tak, że każde rzemiosło przynosi podobne dochody, ale wszystkie mają pewną cechę wspólną - wykonywane w ramach JDG zawsze przyniosą więcej pieniędzy niż wykonywane w ramach etatu. Ale to nie są biznesmeni, nawet jak taki jak ja ma pracownika, to najczęściej jest to pomocnik, który tym samym przyucza się do zawodu, który kiedyś zechce wykonywać sam. Najczęściej też pracownika taki nie ma. W leasing bierze nie nowego mercedesa, chyba, że Vito, ale znacznie częściej większego minibusa, żeby wozić graty.

Edytowano przez Vagabunda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, anonimkanimka20 napisał:

Oczywiście jest różnica pomiędzy tym, co się w ramach DG/JDG robi. Natomiast bez względu na rodzaj świadczonych usług, uważam że nie każdy się nadaje do prowadzenia działalności. To wymaga samodyscypliny, oczu dookoła głowy, starań, żeby się kręciło. Przecież sam klient nie przyjdzie do Ciebie do domu, bo wyczyta w gwiazdach, że robisz dachy - trzeba o klienta się postarać, a później wystawić fakturę, ogarnąć księgowość i dalej iść starać się o kolejnych klientów. Nie każdy się do tego nadaje, nie każdy sobie poradzi.

To niestety jest to, co ja nazywam - jak facet potrzebuje niańki zwanej szefem, żeby sobie zorganizować pracę, to coś z nim nie tak. No tak to postrzegam.

Cytat

Mam za to bez przerwy do czynienia z ludźmi, którzy nie wiedzą że brutto/netto oblicza się inaczej w zależności od tego czy to UoP czy DG i różnica pomiędzy przelewem oczekiwanym a faktycznym jest gorzka i pełna łez 

To, to akurat są ludzie zwyczajnie lekko opóźnieni, delikatnie mówiąc, i ubolewam nad tym, że mają prawo głosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, anonimkanimka20 napisał:

A jak kobieta potrzebuje szefa, to co?

Nie wiem skąd u ciebie przekonanie, że prowadząc JDG jesteś lepszy niż ten, co na etacie 😉

Nie "prowadząc" - tylko nie potrzebując szefa. Prowadzenie JDG to wynik, a nie przyczyna. Chodzi o podejście do życia, żeby nie siedzieć na tyłku jak nie ma pracy, tylko wziąć życie za rogi. Niestety wielu jak nie ma etatu to już siedzi i czeka na pracę.

Cytat

Kiedyś działałam w takiej branży, w której JDG na dodatek strasznie psuły rynek - młodzi ludzie oferowali usługi po dwu- trzykrotnie zaniżonych cenach.

I w takich branżach jest uzasadnione trzymać się etatu.

Cytat

Patrząc po moich znajomych to ci (nieliczni), którzy zaliczyli jakiś epizod z JDG to osoby, które nie radziły sobie na etacie i myślały, że własna firma to będą wczasy i kokosy.

No cóż...

Cytat

Świat się po prostu nie dzieli na zdolnych z firmami i tępych na etacie. 

A sama temu przeczysz zdanie niżej.

Cytat

Na etacie to nie zawsze są ludzie, którzy się nie nadają do prowadzenia firmy, czasem to po prostu osoby, które lubią pracę na etacie, bo daje bezpieczeństwo, urlopy płatne, zdolność kredytową, dodatki w postaci multisporta i skody octavii. Nie ma w tym nic złego. 

Złego nie ma w tym nic. To kwestia wyboru drogi w życiu. Sprowadzająca się do tego, czy wybrać bezpieczeństwo, czy może wolność wraz z pełnymi jej konsekwencjami, jak konieczność pełnej autonomii i samodzielności oraz brak kogokolwiek, kto poprowadzi za rączkę. Zdolność kredytowa to akurat dodatek zbędny, to już nie te czasy, żebyśmy koniecznie potrzebowali kredytów. Pewnie, są ludzie co biorą, ale osobiście nie widzę jak miałoby się to komuś opłacać. Tu nie chodzi o tępotę czy zdolności, tu chodzi o skłonność do podejmowania ryzyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×