Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zagubiona w zyciu

Potrzeba wygadania

Polecane posty

Hey, postanowiłam, że muszę się gdzieś wyżalić. Kilkanaście lat temu poznałam cudownego faceta, byliśmy młodzi mieliśmy po 20 lat, zakochani, wiecie jak to jest trzymanie się za rękę, pierwsze poważne pocałunki itd, ja jeździłam przeważnie do niego, rodzice, rodzeństwo  mnie znało. On u mnie był tylko kilka razy. Czy to było poważne nie wiem to były takie nasze spotkania a to w samochodzie, a to poszliśmy na spacer, a to pojechliśmy gdzieś na rower ale to tylko na kilka godzin spotkania. Tak się ciągłą jakie 2 lata chyba. Po jakimś 1,5roku w pracy poznałam chłopaka, z którym  bardzo dobrze mi się rozmawiało ale ciągle ciągnęło mnie do Mojego M. Ale ten chłopak z pracy nie dawał za wygraną, przynosił kwiatki, czekoladki, pisał miłe sms-y, spędzał więcej czasu w pracy aby tylko być ze mną. No i po kilku miesiącach stwierdziłam ,że podejmę decyzję i wybiore jednego. Pojechałam do mojego M, powiedziałam, że nie chce tak dalej żeby było, że chciałabym jakieś stabilizacji z nim i same takie szybkie schadzki już mi nie wystarczają. Chciałam poważnego związku. No i niestety dałam sobie spokój z moim M. widzieliśmy się jeszcze kilka razy na naszych schadzkach ale M ogólnie nie walczył, nie prosił, chociaż wydawało mi się, że jest mu żal. Związałam się z A. wszystko było pięknie, chcociaż wiecie co ja nie wiem czy ja coś do niego czułam, było mi dobrze, że ktoś mi kupuje kwiaty, od razu poznałam jego rodzinę, wszyscy w pracy byli zachwyceni nim, że się tak stara itd. I dzień po dniu nam leciało. Po 2latach bycia razem oświadczył mi się, ja niue wiem czy teraz mogę powiedzieć głupia się zgodziłam, rok później wyszłam za mąż za mężczyznę, którego chyba nie kocham. Potoczyło się to tak, że rok przed ślubem zmarł jego tata  gdzie był bardzo z nim związany i wydawało mi się, że już muszę przy nim zostać bo tytle się zadziało. Zostałam chyba, żeby go nie ranić. Jesteśmy prawie 4 lata po ślubie, budujemy dom, chcemy mieć dziecko (ale z mojej strony nie jest to z miłości do niego tylko chcę być już matką mam 29lat.) Są lepsze i gorsze dni ale niby jesteśmy razem. Ogólnie on nigdy nie usłyszał słowa że go kocham, sex z nim jest bo musi być (z poprzednim M było cudownie) no ale tak sobie żyjemy. Ja przez te wszystkie lata ciągle myślę o M. On ułożył sobie życie, jest z dziewczyną, w październiku się oświadczył a teraz urodziło mu się dziecko. Na początku stycznia miałam urodziny i zawsze co roku sobie skłądamy ja jemu a on mi. W tym roku wysłał życzenia i zaczeliśmy rozmawiać na maessenger. Pierwszy raz od kilku lat tak ze sobą rozmawialiśmy (a gadaliśmy o wszystkim o budowie, o tym , że zaraz zostanie ojcem itd). W tygodniu zawiózł narzeczoną do szpitala na porodówkę w ten sam dzień jakoś tak się złożyło że coś do siebie napisaliśmy padło bardzo dużo wspomnień, pretensji, że jedno o drugie nie zawalczyło on mnie obwiniał, że ja uciekłam ja jego, że nie zawalczył. po dłuższej rozmowie zapytał się mnie czy przyjadę do niego na kawę, bo jest sam w domu. Pojechałam na drugi dzień o 6 rano, żeby się spotkać jeszcze przed pracą. Rozmawialiśmy o wszystkim nie wspomnieliśmy o przeszłości, wyszłam po 3 godzinach zwykłej rozmowy. I tego samego dnia napisał mi wieczorem, że urodziła mu się córka i że idzie oblać dumę. A ja zażartowałam że jutro piję ze mną kawę bo musimy to oblać. Zadzwonił rano i zapytał za ilę będę bo on już kawę robi. Pojechałąm tam o 8 rano a wyszłąm o 14, po 4 kawach, wspólnym śniadaniu. Po cmoknięciu w usta na przywitanie, po smyraniu po ręku, nóżkach i wszystko wróciło. Mieliśmy ochotę zrobić coś głupiego ale to nie takie proste. On ma narzeczoną i dziecko, ja mam męża. Od 3 dni nie śpię. Co ja mam zrobić. Myślę tylko o nim pod głupim pretekstem chce dzwonić do niego ale nie robię tego. W  między czasie jak rozmawialiśmy powiedziałam, że żaluję tego że tak się stało itdi napisałąm, że ciesze się, że chociaż on jest szczęśliwy to odpisał mi tylko, że tylko ja potrafiłam go uszczęśliwić ale, że teraz nic już mu nie pozostało. Ja go cholera kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No cóż, gratuluję. Teraz pewnie będziecie się oboje męczyć przez dziesięciolecia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i? 

2 godziny temu, Zagubiona w zyciu napisał:

[...] Od 3 dni nie śpię. Co ja mam zrobić. [...]

Urwać kontakt i zapomnieć. Albo pogadać z facetem, rzucić wszystko w diabły i być razem szczęśliwym, jeśli on też będzie tego chciał. Niektóre błędy można naprawić. Powodzenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I tak jak bedziesz ze swoim ukoachanym to zawsze z wami bedzie jego narzeczona i ich córa wiec nie radze w to isc. Lepiej zostan z meżem i utnij kontakt z kochankiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moze go naprawde wciaz kochasz ale moze byc tez tak, ze ci sie wydaje ... bo nie kochasz tak naprawde meza. Trudno cos radzic bo w zyciu jest zawsze cos za cos. Jedynie ty sama mozesz ustalic dla siebie priorytety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, gwoli wyjasnienia napisał:

 Jedynie ty sama mozesz ustalic dla siebie priorytety.

Ciężko ustalić priorytety skoro przez 10 lat udawałam uczucie którego nie ma do męża 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Zagubiona w zyciu napisał:

Ciężko ustalić priorytety skoro przez 10 lat udawałam uczucie którego nie ma do męża 

 

Ale to wazne stwierdzenie, ze udawalas to uczucie. Pytanie jest wiec, czy chcesz nadal udawac, czy chcesz cos zmienic. Tyle, ze kazda zmiana niesie za soba pewne ryzyko. Tego musisz byc swiadoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim ochłoń i obserwuj sytuację. I daj sobie czas na podjęcie decyzji. 

Jeśli teraz utniesz kontakt z M. - uczucia do niego się wzmocnią. A jeśli podejmiesz pochopną decyzję o odejściu od męża... To różnie się to może skończyć. 

Pamiętaj też, że twój były został właśnie tatą. Jego nagłe uczucia do ciebie mogą być powodowane strachem przed odpowiedzialnością i ojcostwem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Zagubiona w zyciu napisał:

Ciężko ustalić priorytety skoro przez 10 lat udawałam uczucie którego nie ma do męża 

 

W uczuciach trzeba zawsze iść za głosem serca ty go nie posłuchałaś na początku i takie efekty. Obudziłaś się z ręką w nocniku. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Historia niczym z jakiegoś melodramaty, zazdroszczę głównej roli. Tak na powaźnie to masz swoje życie a on swoje więc idźcie tą drogą. Najprościej jest zniszczyć życie innym bo sobie już zniszczyłaś. Czasami ciężko zrozumieć niektórych ludzi a wszyscy tacy szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, lonelyman napisał:

W uczuciach trzeba zawsze iść za głosem serca ty go nie posłuchałaś na początku i takie efekty. Obudziłaś się z ręką w nocniku. 

Miałem podobną sytuację i powiem szczerze że musiałem tą niby dobrą osobę przegonić bo nie było wyjścia. Dzisiaj boi się własnego cienia 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, lonelyman napisał:

W uczuciach trzeba zawsze iść za głosem serca ty go nie posłuchałaś na początku i takie efekty. Obudziłaś się z ręką w nocniku. 

Dokładnie, to jest na większy błąd mojego życia w tym momencie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym wszystkim jest chyba taki, że ja zawsze myślałam o innych. Żeby oni mieli lepiej, żeby byli szczęśliwi. Do tej pory jest tak że to co lepsze zostawiam Mezowi a ja zjem to co zostanie, jeśli gdzieś jedziemy to rodzicom daje lepsze miejsca żeby wszystko widzieli, ja mogę tylko słuchać. Jak jestem na zakupach to myślę o innych i im kupuje dopiero ja jestem na końcu. I tak wyszło w tym przypadku. Zlitowałam się nad mężem bo stracił ojca, chodził za mną dobre kilka miesięcy no to stwierdziłam że ok, potem już nie odeszłam bo bałam się ze zmarnuje mu życie. A sama cierpię 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Zagubiona w zyciu napisał:

Dokładnie, to jest na większy błąd mojego życia w tym momencie. 

Najlepsze rozwiązanie aby zrobił coś głupiego, a nawet przykrego. Jednym słowem trzeba to zabić gdy niby dorośli , dojrzali ludzie nie potrafią coś z tym zrobić. Moim zdaniem to jedyne wyjście. Smutne ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiem czy ci współczuję. Poleciałaś na prezenty, jesteś z gościem , którego nie kochasz, niszczysz życie dziecku, które się właśnie urodziło, bo flirtujesz z jego ojcem. Aż się dziwię, że można być tak nierozgarnięta w tym wieku by nie wiedzieć czego się chce. I na dodatek robisz z siebie męczennicę. Brak słów. 

  • Like 1
  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, irukangi napisał:

A ja tak sobie myślę skoro został tatą to i jakiś czas przed porodem i po porodzie "zero seeexu" może on po prostu myśli fi...m. jesteś mu potrzebna bo.... . To też jest ewentualność. I tak między nami mówiąc postaw się w sytuacji gdybyś to Ty poszła rodzić a Twój pan zawracałby głowę byłej. Te kilka godzin sam na sam nie dało Ci nic do myślenia? Ciebie też tak może/mógłby potraktować. To nieodpowiedzialny facet.

Ale do łóżka nie poszliśmy. Nic nie było 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Czerwone korale napisał:

Nawet nie wiem czy ci współczuję. Poleciałaś na prezenty, jesteś z gościem , którego nie kochasz, niszczysz życie dziecku, które się właśnie urodziło, bo flirtujesz z jego ojcem. Aż się dziwię, że można być tak nierozgarnięta w tym wieku by nie wiedzieć czego się chce. I na dodatek robisz z siebie męczennicę. Brak słów. 

Racja, zero wartości człowieczeństwa. Dramat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie będę krytykował autorki. Nie każdy potrafi być do bólu asertywny. Nie każdy jest zdolny do chłodnej , bezwzględnej  kalkulacji czyli w tym przypadku dokonania wyboru właściwego partnera i bezwzględnego odrzucenia tego drugiego. Jak to ludzie mówią, autorka była po prostu za dobra. Kierowała nią litość co sama zresztą przyznała. Takie sytuacje się zdarzają. Autorka nie jest jedyną kobietą, która wybrała z litości nie tego co trzeba. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Smutne, ale masz to wszystko na własne życzenie. Jestem w stanie zrozumieć, że nie walczyłaś (nie narzucałaś się) o ukochanego, skoro nie widziałaś z jego strony starań i działań, których oczekiwałaś. Nie rozumiem natomiast zupełnie jak mogłaś wyjść za mąż z rozsądku, za kogoś, kogo nie kochasz. Skrzywdziłaś tym dwie osoby, siebie i męża. Chcesz mieć dziecko, to zrozumiałe. Z drugiej strony - myślisz, że to dziecko będzie szczęśliwe w rodzinie, ktora tak naprawdę nie istnieje (wybacz, ale to jest tylko jakaś marna namiastka)...

Zastanów się dobrze nad sobą, nad swoim życiem. Pomyśl o swoim mężu, pomyśl o swoim M., jego narzeczonej i dziecku. 

Bądź dorosła i podejmij świadoma decyzję, Ty sama, zgodnie z Twoim sumieniem. Nie sugeruj się tym, co ktoś powie, pomyśli. Musisz być pewna i musisz wiedzieć, jakie konsekwencje poniesie za sobą Twój wybór. 

Jeśli zdecydujesz zostać z mężem, zerwij kontakty z M., przeszłość trzeba zostawić za sobą, zamknąć drzwi, by móc w pełni korzystać i cieszyć się teraźniejszą...tym, co tu i teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, irukangi napisał:

 

 

Rozumiem że litością wobec rodzącej partnerki byłego i jej dziecka?

Moja wypowiedź dotyczy tylko i wyłącznie decyzji autorki- momentu wyboru przez nią jej przyszłego męża i przesłanek, którymi się kierowała przy tym wyborze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, irukangi napisał:

OK. rozumiem. Tyle że to historia. Teraz jest całkiem inna sytuacja której autorka musi sprostać. Przed nią wybór tyle że Ona musi wybrać nie tylko za siebie ale i za osoby uwikłane w sytuację przez nią . Bo partnerka "byłego" i dziecko też poniosą życiowe konsekwencje wyboru którego Ona dokona. 

Jeśli zostanę przy mężu i ciągle będę patrzeć na innych to partnerka i dziecko nie poniosą żadnych konsekwencji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, irukangi napisał:

OK. rozumiem. Tyle że to historia. Teraz jest całkiem inna sytuacja której autorka musi sprostać. Przed nią wybór tyle że Ona musi wybrać nie tylko za siebie ale i za osoby uwikłane w sytuację przez nią . Bo partnerka "byłego" i dziecko też poniosą życiowe konsekwencje wyboru którego Ona dokona. 

To jest bardzo trudna sytuacja życiowa. Nie wyobrażam siebie w takiej sytuacji. Mówię pas. Nie chcę tego komentować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Esox napisał:

To jest bardzo trudna sytuacja życiowa. Nie wyobrażam siebie w takiej sytuacji. Mówię pas. Nie chcę tego komentować. 

Najtrudniejsza droga bez odpowiedniej ścieżki 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dałaś się ponieść chwilowym emocjom. Radzę uciąć to, na zasadzie "zerwanego plastra"

Twój "były"zachował się nielojalnie wobec swojej partnerki.

Zdecydował się na dłuższą pogawędkę właśnie wtedy, gdy Ona straciła na atrakcyjności. Potem na kawę, gdy była w szpitalu. Prawdopodobnie liczył i nadal liczy na coś więcej, co wynika z jego zachowania. Kiedy osiągnie cel, ekscytacja Twoją osobą opadnie. 

Wasza relacja przybierze jedynie charakter romansu.

Ty go nie kochasz!   Ty go pożądasz!     To radykalna różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Olimpia napisał:

Dałaś się ponieść chwilowym emocjom. Radzę uciąć to, na zasadzie "zerwanego plastra"

Twój "były"zachował się nielojalnie wobec swojej partnerki.

Zdecydował się na dłuższą pogawędkę właśnie wtedy, gdy Ona straciła na atrakcyjności. Potem na kawę, gdy była w szpitalu. Prawdopodobnie liczył i nadal liczy na coś więcej, co wynika z jego zachowania. Kiedy osiągnie cel, ekscytacja Twoją osobą opadnie. 

Wasza relacja przybierze jedynie charakter romansu.

Ty go nie kochasz!   Ty go pożądasz!     To radykalna różnica.

Chwilą emocji to byłaby jak bym poszła z nim do łóżka, czyż nie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Zagubiona w zyciu napisał:

Chwilą emocji to byłaby jak bym poszła z nim do łóżka, czyż nie? 

Chwilowymi emocjami nazwałam całokształt, opisanych przez Ciebie zdarzeń.

Dodam jeszcze, że twoja wizyta w ich mieszkaniu, notabene w czasie nieobecności pani domu, była nie na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Zagubiona w zyciu napisał:

Ale teraz zapytam czy jeśli się idzie do kogoś na kawę to jest przestępstwo? 

Jeśli idzie się do kogoś na kawę to nie jest przestępstwo. Tyle, że nie w takich okolicznościach jak opisałaś. Bije od ciebie straszną desperacją. Ty jesteś nieodpowiedzialna i zagubiona on też, pasujecie do siebie. Może jak bedziecie razem to w końcu nikt na tym nie bedzie cierpiał tylko wy sami. Życzę szczęścia. 

Gdyby tamten facet cię kochał nie pozwoliłby ci odejść ale jest jeszcze szansa dla ciebie jak bedziesz się mu narzucać bardziej to z pewnością wykorzysta okazję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No właśnie dla jednych ...ka, inni rozumieją, jeszcze inni nic nie powiedzą. A ja ciągle stoje w miejsch bez możliwości pójścia dalej aby być szczęśliwym. Zawsze myślałam o innych tylko nie o sobie, i tak mi teraz życie się odpłaca. Mój kochany M napisał, nie wiedział a co zagadać to zapytał o głupotę. I po chwili rozmowy napisał że jest szczęśliwy i że życzy mi abym też kiedyś czuła się tak jak on teraz jak ma dziecko w domu. Powiedział swojej narzoczonej że byłam u niego na kawie, że zostawiłam prezent dla malutkiej. Awantury mu nie zrobiła. Są ze sobą szczęśliwi. I wiecie co nie mam żalu do nikogo bo to chyba nie o to chodzi. Cieszę się, że on jest szczęśliwy ja się nie liczę. Jego szczęście jest ważniejsze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×