Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

9 minut temu, LuLa napisał:

A homocysteina? Badalas?

Tak🙂, co prawda jakiś ponad rok temu, wyszła w górnych widełkach ale w normie. Zażywam też zmetylowany kwas foliowy, bo wyszła mi mutacja MTHFR. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Jennn napisał:

Pojechałam dzisiaj na betę. Niestety wynik 0😔 

Najgorsze, że dzisiaj jest dopiero 7dpt i trochę za wcześnie na odstawienie leków. Zlecone miałam badanie dopiero w 10 dpt. Nie wiem czy gdziekolwiek uda mi się powtórzyć badanie w niedzielę, jak nie będę musiała czekać do poniedziałku do formalności. 

Generalnie moja sytuacja jest tragiczna. Został nam ostatni bardzo słaby zarodek. Nie wiem czy chce lub jest sens go transferować. Potem już zostało rozpoczęcie procedury od nowa. Nie wiadomo również dlaczego zarodki nie chcą się implantować. Beta 12,5 to najwięcej ile kiedykolwiek zobaczyłam. To nawet nie jest ciąża biochemiczna. Oprócz zwiększonej fragmentacji DNA plemników i moich skończonych 35 lat nie ma żadnego innego punktu zaczepienia. Sprawdzane były już kiry, ewentualny stan zapalny endometrium, komórki uNK również w normie. Niby mieliśmy super wynik, z 6 nadających się komórek jajowych, wszystkie się zapłodniły i do blastocysty dotrwało 5. 

Czuję się jakby mnie ktoś wziął za włosy i przeczołgał po betonie przez ostatni rok. Najchętniej to bym się poddała i skończyła tą syzyfową walkę. 

Jennn Kochana, tak strasznie mi przykro 😭 Bardzo mocno Ci kibicowałam. Nie wiem, czemu tak jest, że się nam nie udaje, to wszystko jest takie okrutne i niezrozumiałe. Wiem, co teraz czujesz, tulę Cię mocno.

Jeśli potrzeba Ci chwili odpoczynku od tego wszystkiego, to daj sobie ten czas, bo cała ta walka jest tak ogromnym obciążeniem dla psychiki, że trzeba o nią też zadbać.

A jeśli znów nabierzesz siły i chęci, by działać dalej, to walcz i się nie poddawaj! 

Piszesz, że został Wam jeszcze ostatni bardzo słaby zarodek i nie wiesz, czy jest sens go transferować. Tzn. jaki to jest zarodek? Bo pisałaś też, że wszystkie dotrwały do blastocysty. Rozumiem, że nie badaliście ich pod kątem genetycznym? 

A może warto zrobić test be ready (era), żeby sprawdzić, kiedy masz okno implantacyjne? Albo profil cytokinowy, allo mlr, może to coś wniesie i dostaniesz na to jakieś zalecenia. No bo jakaś próba implantacji była, jeśli raz mialas betę 12,5, a zarodki też teoretycznie były ładne, skoro wszystkie dotrwały do blastki, więc może problem tkwi jednak gdzieś w immunologi?

A propos, dlaczego piszesz, że beta 12,5 to nawet nie jest ciąża biochemiczna? Przecież każda dodatnia beta, czyli ta powyżej 5, już taką ciążę oznacza. Ja miałam przy pierwszym biochemie nawet mniej niż Ty i każdy lekarz (łącznie z genetykiem, kt.kwalifikował mnie na kariotypy bezpłatnie z NFZ, należące się po 2 udokumentowanych poronieniach), traktował to jako ciążę biochemiczną.

A sprawdzałaś progesteron po transferach? Wszystko było tutaj ok? A może miałaś jakiej skurcze? Próbowałaś kroplówki przeciwskurczowej do transferu? Już sama nie wiem, gdzie jeszcze można byłoby szukać...

Naprawdę bardzo mi przykro 😔

Edytowano przez Iskrzynka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2022 o 02:16, Gulia13 napisał:

Hej Dziewczyny, na jakiś czas zniknęłam, gdyż trochę się u mnie działo.
W 35tc (16.02.) po północy dostałam w szpitalu kolejnego krwotoku. Tym razem była natychmiastowa decyzcja o cc. Byłam przerażona, bo planowano zrobić cc w 37tc. 
Na sali operacyjnej usłyszałam jedynie płacz mojej córeczki, nie pokazano mi jej od razu, dopiero gdy wszystko posprawdzali, przyłożyli mi ją do mojej twarzy i wtedy się rozkleiłam, całowałam ją i nie chciałam przestać. Mała dostała tylko 6 pkt ze względu na niewydolność płuc. Ma 48 cm, 2150 g.
Nasza kruszynka trafiła na oddział intensywnej terapii, gdzie wspomagano jej oddech. Już po południu robiono próby samodzielnego oddychania.
Robiłam wszystko, żeby odwiedzać ją częściej od kolejnego dnia. Chcialam jak najszybciej rozchodzic bliznę po cc, chodzilam po scianach i sie nie poddawalam. Na drugi dzien bylo o wiele lepiej, wiec cieszylam sie, ze bede mogla do niej chodzic o silach i wiecie co... szpital popelnil fatalny błąd! Dano mnie wczoraj do pokoju z dziewczyną, ktorej robiono dzien wczesniej szybki test i test PCR, zapewniano ją, że wszystko jest ok, ze moze chodzic do swojego dziecka itd. Dzis rano zglosila lekarzowi na obchodzie bol gardla i katar i spytala, czy moze dawac dziecku mleko w tej sytuacji. Lekarz patrzy sie w jej karte, a tam PCR dodatni! 
Z automatu przeniesiono mnie do innego pokoju i przez 7 dni nie moge widziec corki! Nie potrafie opisac w slowach co czuję, wscieklosc, zal, tesknota. Czuje sie tak, jakby ktos odebral mi dziecko 😞
Od wczoraj zaczelam walke z laktacja, gdy dowiedzialam sie, ze wypila pierwsze 4ml mleka, ktore udalo mi sie odciagnac, bylam przeszczesliwa. Wstaje co 3 godziny i odciagam kazda ilosc, chociaz tyle moge jej dac.
Polozna powiedziala, ze juz sama oddycha i przeniesli ja dzisiaj na patologie noworodka. 
Trzymajcie prosze za nia kciuki 🙏

Bede tu zagladac w wolnej chwili. Dzieki tej grupie wiele sie dowiedzialam, czytalam kazda historie i zawsze bylam z Wami ❤ i nie zamierzam stad odchodzic 🙂 bardzo mocno wszystkim kibicuje, walczcie o swoje marzenia 🥰
 

Kochana gratuluje Córeczki ❤️ Twoja historia szpitalna, naprawdę mnie poruszyła. 😢 ale wiedz, ze jestes wspaniała, jesteś dzielna, jesteś bohaterem, jesteś juz Mama - i dlatego wiem, ze mimo, ze jest ciężko dasz radę, bo jested Mama. Mocno trzymam za Was kciuki ! I będę się za was modlić, żeby czas rozłąki szybko minął 🥰❤️

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Jennn napisał:

Pojechałam dzisiaj na betę. Niestety wynik 0😔 

Najgorsze, że dzisiaj jest dopiero 7dpt i trochę za wcześnie na odstawienie leków. Zlecone miałam badanie dopiero w 10 dpt. Nie wiem czy gdziekolwiek uda mi się powtórzyć badanie w niedzielę, jak nie będę musiała czekać do poniedziałku do formalności. 

Generalnie moja sytuacja jest tragiczna. Został nam ostatni bardzo słaby zarodek. Nie wiem czy chce lub jest sens go transferować. Potem już zostało rozpoczęcie procedury od nowa. Nie wiadomo również dlaczego zarodki nie chcą się implantować. Beta 12,5 to najwięcej ile kiedykolwiek zobaczyłam. To nawet nie jest ciąża biochemiczna. Oprócz zwiększonej fragmentacji DNA plemników i moich skończonych 35 lat nie ma żadnego innego punktu zaczepienia. Sprawdzane były już kiry, ewentualny stan zapalny endometrium, komórki uNK również w normie. Niby mieliśmy super wynik, z 6 nadających się komórek jajowych, wszystkie się zapłodniły i do blastocysty dotrwało 5. 

Czuję się jakby mnie ktoś wziął za włosy i przeczołgał po betonie przez ostatni rok. Najchętniej to bym się poddała i skończyła tą syzyfową walkę. 

A histeroskopia ? (zapalenie, mięśniaki czy polipy)… Ja, jeszcze czekam z beta do poniedziałku, ale faktycznie, kolejny plan u mnie to sprawdzenie macicy … 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2022 o 02:16, Gulia13 napisał:

Hej Dziewczyny, na jakiś czas zniknęłam, gdyż trochę się u mnie działo.
W 35tc (16.02.) po północy dostałam w szpitalu kolejnego krwotoku. Tym razem była natychmiastowa decyzcja o cc. Byłam przerażona, bo planowano zrobić cc w 37tc. 
Na sali operacyjnej usłyszałam jedynie płacz mojej córeczki, nie pokazano mi jej od razu, dopiero gdy wszystko posprawdzali, przyłożyli mi ją do mojej twarzy i wtedy się rozkleiłam, całowałam ją i nie chciałam przestać. Mała dostała tylko 6 pkt ze względu na niewydolność płuc. Ma 48 cm, 2150 g.
Nasza kruszynka trafiła na oddział intensywnej terapii, gdzie wspomagano jej oddech. Już po południu robiono próby samodzielnego oddychania.
Robiłam wszystko, żeby odwiedzać ją częściej od kolejnego dnia. Chcialam jak najszybciej rozchodzic bliznę po cc, chodzilam po scianach i sie nie poddawalam. Na drugi dzien bylo o wiele lepiej, wiec cieszylam sie, ze bede mogla do niej chodzic o silach i wiecie co... szpital popelnil fatalny błąd! Dano mnie wczoraj do pokoju z dziewczyną, ktorej robiono dzien wczesniej szybki test i test PCR, zapewniano ją, że wszystko jest ok, ze moze chodzic do swojego dziecka itd. Dzis rano zglosila lekarzowi na obchodzie bol gardla i katar i spytala, czy moze dawac dziecku mleko w tej sytuacji. Lekarz patrzy sie w jej karte, a tam PCR dodatni! 
Z automatu przeniesiono mnie do innego pokoju i przez 7 dni nie moge widziec corki! Nie potrafie opisac w slowach co czuję, wscieklosc, zal, tesknota. Czuje sie tak, jakby ktos odebral mi dziecko 😞
Od wczoraj zaczelam walke z laktacja, gdy dowiedzialam sie, ze wypila pierwsze 4ml mleka, ktore udalo mi sie odciagnac, bylam przeszczesliwa. Wstaje co 3 godziny i odciagam kazda ilosc, chociaz tyle moge jej dac.
Polozna powiedziala, ze juz sama oddycha i przeniesli ja dzisiaj na patologie noworodka. 
Trzymajcie prosze za nia kciuki 🙏

Bede tu zagladac w wolnej chwili. Dzieki tej grupie wiele sie dowiedzialam, czytalam kazda historie i zawsze bylam z Wami ❤ i nie zamierzam stad odchodzic 🙂 bardzo mocno wszystkim kibicuje, walczcie o swoje marzenia 🥰
 

Gulia nie ma opcji żebyś się z nimi wykłóciła żeby codziennie robili ci test? A jak trzeba to nawet 2 czy 3 razy dziennie. I jak będzie negatywny to żebyś miała możliwość widywać się z córeczką. Przecież to ich błąd i mogli by się poczuć żeby ci to jakoś ułatwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2022 o 02:16, Gulia13 napisał:

Hej Dziewczyny, na jakiś czas zniknęłam, gdyż trochę się u mnie działo.
W 35tc (16.02.) po północy dostałam w szpitalu kolejnego krwotoku. Tym razem była natychmiastowa decyzcja o cc. Byłam przerażona, bo planowano zrobić cc w 37tc. 
Na sali operacyjnej usłyszałam jedynie płacz mojej córeczki, nie pokazano mi jej od razu, dopiero gdy wszystko posprawdzali, przyłożyli mi ją do mojej twarzy i wtedy się rozkleiłam, całowałam ją i nie chciałam przestać. Mała dostała tylko 6 pkt ze względu na niewydolność płuc. Ma 48 cm, 2150 g.
Nasza kruszynka trafiła na oddział intensywnej terapii, gdzie wspomagano jej oddech. Już po południu robiono próby samodzielnego oddychania.
Robiłam wszystko, żeby odwiedzać ją częściej od kolejnego dnia. Chcialam jak najszybciej rozchodzic bliznę po cc, chodzilam po scianach i sie nie poddawalam. Na drugi dzien bylo o wiele lepiej, wiec cieszylam sie, ze bede mogla do niej chodzic o silach i wiecie co... szpital popelnil fatalny błąd! Dano mnie wczoraj do pokoju z dziewczyną, ktorej robiono dzien wczesniej szybki test i test PCR, zapewniano ją, że wszystko jest ok, ze moze chodzic do swojego dziecka itd. Dzis rano zglosila lekarzowi na obchodzie bol gardla i katar i spytala, czy moze dawac dziecku mleko w tej sytuacji. Lekarz patrzy sie w jej karte, a tam PCR dodatni! 
Z automatu przeniesiono mnie do innego pokoju i przez 7 dni nie moge widziec corki! Nie potrafie opisac w slowach co czuję, wscieklosc, zal, tesknota. Czuje sie tak, jakby ktos odebral mi dziecko 😞
Od wczoraj zaczelam walke z laktacja, gdy dowiedzialam sie, ze wypila pierwsze 4ml mleka, ktore udalo mi sie odciagnac, bylam przeszczesliwa. Wstaje co 3 godziny i odciagam kazda ilosc, chociaz tyle moge jej dac.
Polozna powiedziala, ze juz sama oddycha i przeniesli ja dzisiaj na patologie noworodka. 
Trzymajcie prosze za nia kciuki 🙏

Bede tu zagladac w wolnej chwili. Dzieki tej grupie wiele sie dowiedzialam, czytalam kazda historie i zawsze bylam z Wami ❤ i nie zamierzam stad odchodzic 🙂 bardzo mocno wszystkim kibicuje, walczcie o swoje marzenia 🥰
 

Gratulacje! 🥳 Jesteś Mamą! 🤩 A Mała świetnie sobie radzi i jest zdrowa! 😀🥰 To jest najważniejsze! 😀

Błąd paskudny  i aż szkoda na to słów 😒 jesteś szczepiona? nie możesz się testować codziennie? Może by się zgodzili? 

Trzymam kciuki za Was 🙂 wkrótce już będziesz miała ją w ramionach ile będziesz chciała! 😀😀😀😀 (czy raczej ile ona będzie chciała 🙈 bo Ty szybko będziesz chciała odłożyć ją chociaż na troszkę 🙈🙈🙈🤪

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Iskrzynka napisał:

Jennn Kochana, tak strasznie mi przykro 😭 Bardzo mocno Ci kibicowałam. Nie wiem, czemu tak jest, że się nam nie udaje, to wszystko jest takie okrutne i niezrozumiałe. Wiem, co teraz czujesz, tulę Cię mocno.

Jeśli potrzeba Ci chwili odpoczynku od tego wszystkiego, to daj sobie ten czas, bo cała ta walka jest tak ogromnym obciążeniem dla psychiki, że trzeba o nią też zadbać.

A jeśli znów nabierzesz siły i chęci, by działać dalej, to walcz i się nie poddawaj! 

Piszesz, że został Wam jeszcze ostatni bardzo słaby zarodek i nie wiesz, czy jest sens go transferować. Tzn. jaki to jest zarodek? Bo pisałaś też, że wszystkie dotrwały do blastocysty. Rozumiem, że nie badaliście ich pod kątem genetycznym? 

A może warto zrobić test be ready (era), żeby sprawdzić, kiedy masz okno implantacyjne? Albo profil cytokinowy, allo mlr, może to coś wniesie i dostaniesz na to jakieś zalecenia. No bo jakaś próba implantacji była, jeśli raz mialas betę 12,5, a zarodki też teoretycznie były ładne, skoro wszystkie dotrwały do blastki, więc może problem tkwi jednak gdzieś w immunologi?

A propos, dlaczego piszesz, że beta 12,5 to nawet nie jest ciąża biochemiczna? Przecież każda dodatnia beta, czyli ta powyżej 5, już taką ciążę oznacza. Ja miałam przy pierwszym biochemie nawet mniej niż Ty i każdy lekarz (łącznie z genetykiem, kt.kwalifikował mnie na kariotypy bezpłatnie z NFZ, należące się po 2 udokumentowanych poronieniach), traktował to jako ciążę biochemiczną.

A sprawdzałaś progesteron po transferach? Wszystko było tutaj ok? A może miałaś jakiej skurcze? Próbowałaś kroplówki przeciwskurczowej do transferu? Już sama nie wiem, gdzie jeszcze można byłoby szukać...

Naprawdę bardzo mi przykro 😔

Iskrzynko dziękuję🙂

Ostatni zarodek jest klasy 3.3.3, żadne nie były badane pod kątem genetycznym. Co do bety 12,5 i to, że się nie kwalifikuje pod biochem to mi niezależnie powiedziała endokrynolog oraz mój lekarz prowadzący. Podobno biochemiczna jest od poziomu bety około 25. 

Do zbadania to już mi zostały chyba tylko cytokiny i Allo Mlr. Resztę badałam. Nie miałam robionego testu be Ready, bo pierwsze dwa transfery były na cyklu naturalnym, ostatni na sztucznym. Lekarz nie widział sensu robienia tego testu. Progesteron badałam teraz na 2 dni przed transferem i wyszedł 19. Tak samo u mnie w klinice przed każdym transferem sprawdzają na USG czy nie ma skurczów macicy i nigdy nie było. 

58 minut temu, Maddalena napisał:

A histeroskopia ? (zapalenie, mięśniaki czy polipy)… Ja, jeszcze czekam z beta do poniedziałku, ale faktycznie, kolejny plan u mnie to sprawdzenie macicy … 🙂 

Po dwóch nieudanych transferach miałam robioną histeroskopię z pobraniem wycinków. Wszystkie wyniki wyszły poprawnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Jennn napisał:

Iskrzynko dziękuję🙂

Ostatni zarodek jest klasy 3.3.3, żadne nie były badane pod kątem genetycznym. Co do bety 12,5 i to, że się nie kwalifikuje pod biochem to mi niezależnie powiedziała endokrynolog oraz mój lekarz prowadzący. Podobno biochemiczna jest od poziomu bety około 25. 

Do zbadania to już mi zostały chyba tylko cytokiny i Allo Mlr. Resztę badałam. Nie miałam robionego testu be Ready, bo pierwsze dwa transfery były na cyklu naturalnym, ostatni na sztucznym. Lekarz nie widział sensu robienia tego testu. Progesteron badałam teraz na 2 dni przed transferem i wyszedł 19. Tak samo u mnie w klinice przed każdym transferem sprawdzają na USG czy nie ma skurczów macicy i nigdy nie było. 

Po dwóch nieudanych transferach miałam robioną histeroskopię z pobraniem wycinków. Wszystkie wyniki wyszły poprawnie. 

My mamy jeszcze trzy takie trójeczki i nigdy nie pomyślałam, że są słabe! Są silne bo przetrwały do stadium blastki w 5 dobie ! Zamierzamy w przyszłości je wykorzystać 😍 

To jest bardzo dobry zarodek ! Wierzę, że z odpowiednim przygotowaniem psychicznym i pod okiem dobrego lekarza może dać Ci wymarzone szczęście ❤❤❤ 

 

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Jennn napisał:

Iskrzynko dziękuję🙂

Ostatni zarodek jest klasy 3.3.3, żadne nie były badane pod kątem genetycznym. Co do bety 12,5 i to, że się nie kwalifikuje pod biochem to mi niezależnie powiedziała endokrynolog oraz mój lekarz prowadzący. Podobno biochemiczna jest od poziomu bety około 25. 

Do zbadania to już mi zostały chyba tylko cytokiny i Allo Mlr. Resztę badałam. Nie miałam robionego testu be Ready, bo pierwsze dwa transfery były na cyklu naturalnym, ostatni na sztucznym. Lekarz nie widział sensu robienia tego testu. Progesteron badałam teraz na 2 dni przed transferem i wyszedł 19. Tak samo u mnie w klinice przed każdym transferem sprawdzają na USG czy nie ma skurczów macicy i nigdy nie było. 

Po dwóch nieudanych transferach miałam robioną histeroskopię z pobraniem wycinków. Wszystkie wyniki wyszły poprawnie. 

Wasz ostatni zarodek, to wciąż dobry zarodek. Każda blastka ma potencjał rozwojowy i niejednokrotnie spotkałam się z historiami, że wcale nie te najlepsze, a właśnie takie, jak Twoja, dały ciążę.

Jeśli chodzi o biochem, to naprawdę dziwne dla mnie, że Twoi lekarze tak do tego podchodzili. U mnie 3 niezależnych gin., genetyk i immunolog nie podważyło, że była to ciąża biochemiczna. Poza tym myślę sobie, że gdyby beta 10 nie oznaczała ciąży, to nie byłoby w sklepie testów o takiej czułości, a przecież są i to jest ich bardzo dużo.

A może spróbuj zrobić te cytokiny i allo mlr. To drogie badania, ale często okazują się przełomowe. Albo może najpierw warto zacząć od konsultacji immunologicznej i poczekać na opinię lekarza i na to jakie on zleci badania.

Z tego, co piszesz, to wszystkie inne kierunki są u Ciebie sprawdzone. Bo rozumiem, że pod kątem endokrynologicznym też jest wszystko pod kontrolą?

Zostaje tylko immunologia i ewentualnie wady genetyczne zarodków. Jeśli nie były badane, to istnieje możliwość, że mogły być wadliwe. Pytanie tylko, czy jest możliwe, że wszystkie? Moim zdaniem jest to mało prawdopodobne i chociaż jedna na 5 blastek powina być prawidłowa (jeśli nie więcej), więc gdyby tylko to było powodem, to któryś transfer by się udał. 

 

Edytowano przez Iskrzynka
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Jennn napisał:

Pojechałam dzisiaj na betę. Niestety wynik 0😔 

Najgorsze, że dzisiaj jest dopiero 7dpt i trochę za wcześnie na odstawienie leków. Zlecone miałam badanie dopiero w 10 dpt. Nie wiem czy gdziekolwiek uda mi się powtórzyć badanie w niedzielę, jak nie będę musiała czekać do poniedziałku do formalności. 

Generalnie moja sytuacja jest tragiczna. Został nam ostatni bardzo słaby zarodek. Nie wiem czy chce lub jest sens go transferować. Potem już zostało rozpoczęcie procedury od nowa. Nie wiadomo również dlaczego zarodki nie chcą się implantować. Beta 12,5 to najwięcej ile kiedykolwiek zobaczyłam. To nawet nie jest ciąża biochemiczna. Oprócz zwiększonej fragmentacji DNA plemników i moich skończonych 35 lat nie ma żadnego innego punktu zaczepienia. Sprawdzane były już kiry, ewentualny stan zapalny endometrium, komórki uNK również w normie. Niby mieliśmy super wynik, z 6 nadających się komórek jajowych, wszystkie się zapłodniły i do blastocysty dotrwało 5. 

Czuję się jakby mnie ktoś wziął za włosy i przeczołgał po betonie przez ostatni rok. Najchętniej to bym się poddała i skończyła tą syzyfową walkę. 

Jennn, bardzo mi przykro 😞 zmęczenie i takie poczucie rezygnacji to zupełnie coś normalnego, myślę że większość z nas to przeżywała na pewnym etapie starań. Dziewczyny fajnie podpowiedziały - może lekarz zdecyduje się na pogłębiona diagnostykę. Natomiast nawet nie watp w swoją ostatnia blastocyste!!! Wiem, że opowiadałam to już wielokrotnie na tym forum, ale moja ponad 2 letnia córka była ostatnia, 4ta blastka pierwszej procedury - 3.2.3 jeśli dobrze pamiętam. Też wątpiłam, bałam się, a w dniu transferu płakałam w klinice i chciałam stamtąd wyjść, nie wierzyłam w sukces.a tu proszę! Mam nadzieję, że i Ciebie pozytywnie los zaskoczy! 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Luna_ napisał:

Gratulacje! 🥳 Jesteś Mamą! 🤩 A Mała świetnie sobie radzi i jest zdrowa! 😀🥰 To jest najważniejsze! 😀

Błąd paskudny  i aż szkoda na to słów 😒 jesteś szczepiona? nie możesz się testować codziennie? Może by się zgodzili? 

Trzymam kciuki za Was 🙂 wkrótce już będziesz miała ją w ramionach ile będziesz chciała! 😀😀😀😀 (czy raczej ile ona będzie chciała 🙈 bo Ty szybko będziesz chciała odłożyć ją chociaż na troszkę 🙈🙈🙈🤪

Dziękuję 🙏

Niestety nie zdążyłam się zaszczepić, miałam termin w grudniu, ale wylądowałam w szpitalu i już tu zostałam. Na patologii niestety nie szczepili, tzn nie przychodzi do kobiet. Można było to zrobic tam, gdzie wszuscy z ulicy przychodzili, a nie chcialam ryzykowac stojac w dlugiej kolejce miedzy niezaszczepionymi, poza tym i tak bylam przykuta do lozka 😕

Dzis sie okazalo, ze sama mam covida, ale beda mnie testowac co 2 dni, bo nie jam totalnie zadnych objawow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, Gulia13 napisał:

Dziękuję 🙏

Niestety nie zdążyłam się zaszczepić, miałam termin w grudniu, ale wylądowałam w szpitalu i już tu zostałam. Na patologii niestety nie szczepili, tzn nie przychodzi do kobiet. Można było to zrobic tam, gdzie wszuscy z ulicy przychodzili, a nie chcialam ryzykowac stojac w dlugiej kolejce miedzy niezaszczepionymi, poza tym i tak bylam przykuta do lozka 😕

Dzis sie okazalo, ze sama mam covida, ale beda mnie testowac co 2 dni, bo nie jam totalnie zadnych objawow.

Gratuluję córeczki 🥰🥰 jednak urodziłaś przede mną 😅

Ja obecnie na izolacji, sama mam covida ... Na szczęście lekko przechodzę, objawy typowo grypopodobne, w sumie jutro już kończę izolację. Przez to dziadostwo dostałam dodatkowo od lekarza zastrzyki p/zakrzepowe 😵

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Izuu07 napisał:

Gratuluję córeczki 🥰🥰 jednak urodziłaś przede mną 😅

Ja obecnie na izolacji, sama mam covida ... Na szczęście lekko przechodzę, objawy typowo grypopodobne, w sumie jutro już kończę izolację. Przez to dziadostwo dostałam dodatkowo od lekarza zastrzyki p/zakrzepowe 😵

Wykrakalas 😁 w ten dzien bylo strasznie duzo nieplanowanych cesarek i porodow. Lekarze mowili, ze to przez pełnię, ze tak zawsze jest 🤔 

Kurna z tym covidem to jakas masakra, ale dobrze, ze przeszlas go lagodnie 🙏 

A jak sie czujesz? 😊 wyprawka przygotowana? 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Luna_ napisał:

Gratulacje! 🥳 Jesteś Mamą! 🤩 A Mała świetnie sobie radzi i jest zdrowa! 😀🥰 To jest najważniejsze! 😀

Błąd paskudny  i aż szkoda na to słów 😒 jesteś szczepiona? nie możesz się testować codziennie? Może by się zgodzili? 

Trzymam kciuki za Was 🙂 wkrótce już będziesz miała ją w ramionach ile będziesz chciała! 😀😀😀😀 (czy raczej ile ona będzie chciała 🙈 bo Ty szybko będziesz chciała odłożyć ją chociaż na troszkę 🙈🙈🙈🤪

Dziękuje za miłe słowa ❤ nie moge doczekac sie dnia, kiedy wezmę ją w ramiona. To moje pierwsze dziecko, wiec cos czuje bedzie rozpieszczona na maxa 🙈😜 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Gulia13 napisał:

Wykrakalas 😁 w ten dzien bylo strasznie duzo nieplanowanych cesarek i porodow. Lekarze mowili, ze to przez pełnię, ze tak zawsze jest 🤔 

Kurna z tym covidem to jakas masakra, ale dobrze, ze przeszlas go lagodnie 🙏 

A jak sie czujesz? 😊 wyprawka przygotowana? 😁

Jeżeli chodzi o samą ciążę, to końcówkę znoszę ciężko...  Mały ma już pewnie 4kg więc spanie to koszmar.... Dodatkowo walczę z ciśnieniem, cały czas na lekach.... Nogi mi puchną więc ciężko mi chodzić...

Ale dlatego też wyprawka gotowa od dłuższego czasu, a torba do szpitala stoi spakowana 😅

Na szczęście  zostało 3tyg i 4dni do terminu 😀 

I dopiero się zacznie jazda 😅😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2022 o 21:24, Jennn napisał:

Pojechałam dzisiaj na betę. Niestety wynik 0😔 

Najgorsze, że dzisiaj jest dopiero 7dpt i trochę za wcześnie na odstawienie leków. Zlecone miałam badanie dopiero w 10 dpt. Nie wiem czy gdziekolwiek uda mi się powtórzyć badanie w niedzielę, jak nie będę musiała czekać do poniedziałku do formalności. 

Generalnie moja sytuacja jest tragiczna. Został nam ostatni bardzo słaby zarodek. Nie wiem czy chce lub jest sens go transferować. Potem już zostało rozpoczęcie procedury od nowa. Nie wiadomo również dlaczego zarodki nie chcą się implantować. Beta 12,5 to najwięcej ile kiedykolwiek zobaczyłam. To nawet nie jest ciąża biochemiczna. Oprócz zwiększonej fragmentacji DNA plemników i moich skończonych 35 lat nie ma żadnego innego punktu zaczepienia. Sprawdzane były już kiry, ewentualny stan zapalny endometrium, komórki uNK również w normie. Niby mieliśmy super wynik, z 6 nadających się komórek jajowych, wszystkie się zapłodniły i do blastocysty dotrwało 5. 

Czuję się jakby mnie ktoś wziął za włosy i przeczołgał po betonie przez ostatni rok. Najchętniej to bym się poddała i skończyła tą syzyfową walkę. 

Bardzo mi przykro 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny od jutra pierwsza tabletka estrofemu u mnie. Proszę trzymajcie 👊✊

  • Like 5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, Zuzanna. napisał:

Dziewczyny od jutra pierwsza tabletka estrofemu u mnie. Proszę trzymajcie 👊✊

Trzymamy! 💞

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny. Ja jestem właśnie po pierwszym zabiegu pobrania komórek jajowych. Jejku, nie było to fajne doświadczenie 🥴 Po zabiegu okazało się że pobrali 20 jajeczek, wiec całkiem spora hiperstymulacja. To było mega zaskoczenie bo dwa dni wcześniej pielęgniarka na USG powiedziała że widzi jakieś 5 do 8 do pobrania.  Pierwsze dwa dni po zabiegu, a w szczególności pierwszy, były tragiczne. Ledwo mogłam się ruszyć z łóżka. Dziś jest trzeci dzień i jest już lepiej. Powiedziano mi że z 20 jajeczek, dobrze zapłodniło się 10. Zobaczymy ile będzie z tego dobrych zarodków. Mam nadzieje że tyle abym znów nie musiała przechodzić przez stymulację i pobieranie jajeczek. To naprawdę było okropne dla mnie doświadczenie. 
 

Jennn - musi ci być strasznie ciężko. Ale nie poddawaj się. Twój przypadek przypomniał mi o Małgorzacie Rozenek Majdan (generalnie za nią nie przepadam i nie follow’uje ale o tym było glosno w mediach) która sama mówiła że ich walka trwała długo i mieli wiele podejść. Ale w końcu sie udało i mają zdrowego synka. Takich historii jest wiele. Tobie napewno tez sie uda! Tak jak pisały dziewczyny może warto zrobić dodatkowe badania? Duży stres wpływa bardzo negatywnie na możliwość zajścia w ciążę, może warto zacząć działać tez w tym kierunku? Medytacje, akupunktura, yoga, naturopata? Czasem medycyna alternatywna jest w stanie zdziałać bardzo dużo w połączeniem tej konwencjonalnej. 

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, Iskrzynka napisał:

Wasz ostatni zarodek, to wciąż dobry zarodek. Każda blastka ma potencjał rozwojowy i niejednokrotnie spotkałam się z historiami, że wcale nie te najlepsze, a właśnie takie, jak Twoja, dały ciążę.

Jeśli chodzi o biochem, to naprawdę dziwne dla mnie, że Twoi lekarze tak do tego podchodzili. U mnie 3 niezależnych gin., genetyk i immunolog nie podważyło, że była to ciąża biochemiczna. Poza tym myślę sobie, że gdyby beta 10 nie oznaczała ciąży, to nie byłoby w sklepie testów o takiej czułości, a przecież są i to jest ich bardzo dużo.

A może spróbuj zrobić te cytokiny i allo mlr. To drogie badania, ale często okazują się przełomowe. Albo może najpierw warto zacząć od konsultacji immunologicznej i poczekać na opinię lekarza i na to jakie on zleci badania.

Z tego, co piszesz, to wszystkie inne kierunki są u Ciebie sprawdzone. Bo rozumiem, że pod kątem endokrynologicznym też jest wszystko pod kontrolą?

Zostaje tylko immunologia i ewentualnie wady genetyczne zarodków. Jeśli nie były badane, to istnieje możliwość, że mogły być wadliwe. Pytanie tylko, czy jest możliwe, że wszystkie? Moim zdaniem jest to mało prawdopodobne i chociaż jedna na 5 blastek powina być prawidłowa (jeśli nie więcej), więc gdyby tylko to było powodem, to któryś transfer by się udał. 

 

Iskrzynko szukałam w necie definicji ciąży biochemicznej ale nigdzie nie znalazłam od jakiego jest to poziomu bety. Niby widełki są od 5-ciu. Wtedy mi nawet wyszła blada kreska na teście ciążowym. Pamiętam, że po Twoim drugim  transferze wyszła beta chyba 6? i to Twoja lekarka zaliczyła już do ciąży biochemicznej. Widoczne tutaj w Krakowie patrzą na to inaczej🤷‍♀️

Już po drugim transferze pytałam swojego lekarza co można jeszcze sprawdzić i stwierdził, że po poprawnych wynikach KIR i histeroskopii, zostało zrobione już wszystko i w 80% sukces zależy od zarodka. Już blastki 4.3.3 zostały uznane za słabe i dlatego zostały podane dwie. Przed transferem okazało się, że jedna słabo się rozmroziła, nie rozwijała się dalej. Druga rokowała, był postęp więc myślałam, że chociaż doszło do próby implantacji ale pomyliłam się. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, że te zarodki się kompletnie nie przyjmują. U nas jest spory problem z nasieniem męża i zwiększoną fragmentacją DNA. Tutaj lekarz upatruje najbardziej prawdopodobną przyczynę. 

 

 

20 godzin temu, MamaAniola napisał:

Jennn, bardzo mi przykro 😞 zmęczenie i takie poczucie rezygnacji to zupełnie coś normalnego, myślę że większość z nas to przeżywała na pewnym etapie starań. Dziewczyny fajnie podpowiedziały - może lekarz zdecyduje się na pogłębiona diagnostykę. Natomiast nawet nie watp w swoją ostatnia blastocyste!!! Wiem, że opowiadałam to już wielokrotnie na tym forum, ale moja ponad 2 letnia córka była ostatnia, 4ta blastka pierwszej procedury - 3.2.3 jeśli dobrze pamiętam. Też wątpiłam, bałam się, a w dniu transferu płakałam w klinice i chciałam stamtąd wyjść, nie wierzyłam w sukces.a tu proszę! Mam nadzieję, że i Ciebie pozytywnie los zaskoczy! 

MamoAnioła pamiętam historię blastki Twojej córki🙂

Jak Twoi lekarze się zapatrywali na szansę tej blastocysty?

Mój mąż mnie namawia do podchodzenia do transferu z tą naszą słabą blastką, zdaje sobie sprawę, że szanse są niewielkie ale nie chce jej zmarnować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, PinkLady napisał:

Hej dziewczyny. Ja jestem właśnie po pierwszym zabiegu pobrania komórek jajowych. Jejku, nie było to fajne doświadczenie 🥴 Po zabiegu okazało się że pobrali 20 jajeczek, wiec całkiem spora hiperstymulacja. To było mega zaskoczenie bo dwa dni wcześniej pielęgniarka na USG powiedziała że widzi jakieś 5 do 8 do pobrania.  Pierwsze dwa dni po zabiegu, a w szczególności pierwszy, były tragiczne. Ledwo mogłam się ruszyć z łóżka. Dziś jest trzeci dzień i jest już lepiej. Powiedziano mi że z 20 jajeczek, dobrze zapłodniło się 10. Zobaczymy ile będzie z tego dobrych zarodków. Mam nadzieje że tyle abym znów nie musiała przechodzić przez stymulację i pobieranie jajeczek. To naprawdę było okropne dla mnie doświadczenie. 

PinkLady, moje gratulacje! To naprawdę wspaniały wynik! Teraz czekamy na informacje o ilości blastek, przy takiej liczbie jajeczek zdolnych do zapłodnienia z pewnością będzie dobrze 💙

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, PinkLady napisał:

Hej dziewczyny. Ja jestem właśnie po pierwszym zabiegu pobrania komórek jajowych. Jejku, nie było to fajne doświadczenie 🥴 Po zabiegu okazało się że pobrali 20 jajeczek, wiec całkiem spora hiperstymulacja. To było mega zaskoczenie bo dwa dni wcześniej pielęgniarka na USG powiedziała że widzi jakieś 5 do 8 do pobrania.  Pierwsze dwa dni po zabiegu, a w szczególności pierwszy, były tragiczne. Ledwo mogłam się ruszyć z łóżka. Dziś jest trzeci dzień i jest już lepiej. Powiedziano mi że z 20 jajeczek, dobrze zapłodniło się 10. Zobaczymy ile będzie z tego dobrych zarodków. Mam nadzieje że tyle abym znów nie musiała przechodzić przez stymulację i pobieranie jajeczek. To naprawdę było okropne dla mnie doświadczenie. 
 

Jennn - musi ci być strasznie ciężko. Ale nie poddawaj się. Twój przypadek przypomniał mi o Małgorzacie Rozenek Majdan (generalnie za nią nie przepadam i nie follow’uje ale o tym było glosno w mediach) która sama mówiła że ich walka trwała długo i mieli wiele podejść. Ale w końcu sie udało i mają zdrowego synka. Takich historii jest wiele. Tobie napewno tez sie uda! Tak jak pisały dziewczyny może warto zrobić dodatkowe badania? Duży stres wpływa bardzo negatywnie na możliwość zajścia w ciążę, może warto zacząć działać tez w tym kierunku? Medytacje, akupunktura, yoga, naturopata? Czasem medycyna alternatywna jest w stanie zdziałać bardzo dużo w połączeniem tej konwencjonalnej. 

Podobno stymulacja i punkcja to najbardziej wymagająca część procedury. Na szczęście masz to już za sobą🙂, pozostaje czekanie na wynik hodowli. Macie bardzo dobry punkt wyjścia, skoro udało się zapłodnić 10 komórek✊

Kiedyś praktykowałam jogę dosyć często, potem przestałam. Może powinnam do tego ponownie wrócić. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Jennn napisał:

 

MamoAnioła pamiętam historię blastki Twojej córki🙂

Jak Twoi lekarze się zapatrywali na szansę tej blastocysty?

Mój mąż mnie namawia do podchodzenia do transferu z tą naszą słabą blastką, zdaje sobie sprawę, że szanse są niewielkie ale nie chce jej zmarnować. 

Prosiłam panią doktor o szacunek i prawdopodobieństwo implantacji dla naszych blastocyst podała następujący:

4.1.1. - 80%

3.2.2. - 50%

3.1.3 - 50%

3.2.3 - 30%

Wydaje mi się, że uwzględniała trochę nasza sytuację, bo przy jednym z kolejnych spotkań podała trochę inne liczby. Jak to liczyła - nie mam pojęcia. 

Bardzo mnie ta sytuacja męczyła i przed ostatnim transferem rozmawiałam z każdym kogo napotkałam na swoje drodze - z koordynatorka, paniami w laboratorium, paniami na recepcji. Wszystkie jednym głosem mówiły, że z ich perspektywy to ta klasa zarodka nie ma większego znaczenia i miały już dużo pacjentek, u których transfer właśnie tej najsłabszej blastocysty zakończył się szczęśliwie. 

Kochana, szczerze Ci powiem - myślę, że u Was problem może tkwić w zarodkach. U kobiet powyżej 35rz aneuploidie występują statystycznie u 45proc zarodków. Jeśli do tego macie podwyższona fragmentacja dna plemników - to ryzyko rośnie. 

Natomiast klasa zarodka ma się nijak do jego wad genetyczny. Może być wadliwy zarodek najwyższej klasy i zdrowy najniższej klasy. Pani Doktor mówiła też, że często te zarodki najniższej klasy to są dziewczynki, które są leniwe w rozwoju w warunkach laboratoryjnych, a ich potencjał rozwojowy w brzuszku mamy jest wysoki. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Jennn napisał:

Mój mąż mnie namawia do podchodzenia do transferu z tą naszą słabą blastką, zdaje sobie sprawę, że szanse są niewielkie ale nie chce jej zmarnować. 

Pytanie czym są dla kogo niewielkie szanse 😊 pamiętam jak przed transferem mąż mi uświadomił jedna rzecz. Spytał jakie są nasze szanse na naturalna ciążę? Tyle lat, badań starań... 1%? W porównaniu z 30% szanse robią się wręcz ogromne dzięki transferowi. Nie trać wiary, Jennn 🍀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jutro sądny  dzień dla 4 dziewczyn?  Tak ? Bo tyle bet jutro do sprawdzenia.

Czekamy na wieści 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja w piątek jadę do lekarza i od następnego cyklu startuje z drugą procedurą

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jutro pierwszy podgląd pęcherzyków. Bardzo jestem ciekawa jak reaguje na stymulację. Martwię się, że będzie mało😔. Mam pytanie do dziewczyn które badały zarodki. Jakie pytania zadawaliście genetykowi. Jutro mam konsultacje i nie mam pojęcia jakie pytania zadawać 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, MamaAniola napisał:

Prosiłam panią doktor o szacunek i prawdopodobieństwo implantacji dla naszych blastocyst podała następujący:

4.1.1. - 80%

3.2.2. - 50%

3.1.3 - 50%

3.2.3 - 30%

Wydaje mi się, że uwzględniała trochę nasza sytuację, bo przy jednym z kolejnych spotkań podała trochę inne liczby. Jak to liczyła - nie mam pojęcia. 

Bardzo mnie ta sytuacja męczyła i przed ostatnim transferem rozmawiałam z każdym kogo napotkałam na swoje drodze - z koordynatorka, paniami w laboratorium, paniami na recepcji. Wszystkie jednym głosem mówiły, że z ich perspektywy to ta klasa zarodka nie ma większego znaczenia i miały już dużo pacjentek, u których transfer właśnie tej najsłabszej blastocysty zakończył się szczęśliwie. 

Kochana, szczerze Ci powiem - myślę, że u Was problem może tkwić w zarodkach. U kobiet powyżej 35rz aneuploidie występują statystycznie u 45proc zarodków. Jeśli do tego macie podwyższona fragmentacja dna plemników - to ryzyko rośnie. 

Natomiast klasa zarodka ma się nijak do jego wad genetyczny. Może być wadliwy zarodek najwyższej klasy i zdrowy najniższej klasy. Pani Doktor mówiła też, że często te zarodki najniższej klasy to są dziewczynki, które są leniwe w rozwoju w warunkach laboratoryjnych, a ich potencjał rozwojowy w brzuszku mamy jest wysoki. 

 

A te zarodki badaliście genetycznie wcześniej? U nas szanse ostatniej blastki lekarz ocenił na 10%. Wiem, że klasa zarodka a wady genetyczne są często od siebie niezależne. Powiedziała mi to ostatnio pani embriolog przed ostatnim transferem. Natomiast te oceniane gorzej mają mniejsze szanse na implantację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Marza napisał:

Ja mam jutro pierwszy podgląd pęcherzyków. Bardzo jestem ciekawa jak reaguje na stymulację. Martwię się, że będzie mało😔. Mam pytanie do dziewczyn które badały zarodki. Jakie pytania zadawaliście genetykowi. Jutro mam konsultacje i nie mam pojęcia jakie pytania zadawać 

Chyba żadne 😅 pamiętam, że Pani genetyk bardzo ładnie wytłumaczyła na czym polega badanie i jakie rodzaje chorób wyklucza a jakie nie. 

Jeżeli jakieś będziesz miała, to na pewno nasuną Ci się w trakcie rozmowy 🙂

Jedyne o co nie zapytałam i w sumie do teraz nie wiem, to co dzieje się z zarodkami z błędnym kariotypem ? No bo skoro takich nie transferuje, to co dalej z nimi? Czy mamy wybór ich transferu? Bardzo mnie nurtuje to pytanie pomimo, że mielismy tylko 1 zarodek, zdrowy i zaraz rodzę synka 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź. To ja jutro się zapytam. Wiem że nie prawidłowe ulegają zniszczeniu, bo lekarz się pytałam. Ale czy tylko wtedy jak są bardzo nieprawidłowe? To jest dobre pytanie. To jedno już mam 😊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×