Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Muszę się wygadać.
Mój mąż nie robi w domu nic. Nie wyrzuci po sobie nawet pustej butelki. Mam dziś urodziny i po przeanalizowaniu ostatnich lat stwierdziłam że chyba mnie posrało że tkwię w takim "związku". Na początku wydawało mi się że podział obowiązków: on pracuje, zarabia i robi zakupy, a ja ogarniam dom i dzieci (edukację bo uczą się w domu, zajęcia, rehabilitację bo pierwsze dziecko niepełnosprawne) + moje zwierzęta (jestem hodowcą) jest ok, ale szczerze mówiąc czuję się zajechana na maxa. W domu syf, w łazience góry prania, bo nie wyrabiam się z niczym, chodzę nieprzytomna, nie mam ani minuty spokoju, bo dzieci za mną biegną jak tylko zniknę im z pola widzenia. Mąż wraca z pracy, kładzie się na kanapie z telefonem w ręku i tak trwa do wieczora. Dziećmi się nie zajmie, w domu nie zrobi absolutnie nic. Mam swoje pieniądze ale wydaję je na zajęcia dla maluchów, korki z języków i inwestuję w siebie, więc nie stać mnie na zatrudnienie pomocy. Od męża nie dostanę na ten cel pieniędzy, bo też jest u nas ich określona ilość. Czuję się trochę jak gotowana żaba która pod natłokiem obowiązków, ciąż, wymagających dzieci, przeciągających się depresji poporodowych, nie zauważyła swojego położenia. Mam doskonałą świadomość że nie wymiksuje się zbyt łatwo tego układu, i że rozmowy nic nie dadzą (było kilka podejść), więc jestem udupiona na własne życzenie. A może widzicie jakieś rozwiązanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, AdiLea napisał:

Muszę się wygadać.
Mój mąż nie robi w domu nic. Nie wyrzuci po sobie nawet pustej butelki. Mam dziś urodziny i po przeanalizowaniu ostatnich lat stwierdziłam że chyba mnie posrało że tkwię w takim "związku". Na początku wydawało mi się że podział obowiązków: on pracuje, zarabia i robi zakupy, a ja ogarniam dom i dzieci (edukację bo uczą się w domu, zajęcia, rehabilitację bo pierwsze dziecko niepełnosprawne) + moje zwierzęta (jestem hodowcą) jest ok, ale szczerze mówiąc czuję się zajechana na maxa. W domu syf, w łazience góry prania, bo nie wyrabiam się z niczym, chodzę nieprzytomna, nie mam ani minuty spokoju, bo dzieci za mną biegną jak tylko zniknę im z pola widzenia. Mąż wraca z pracy, kładzie się na kanapie z telefonem w ręku i tak trwa do wieczora. Dziećmi się nie zajmie, w domu nie zrobi absolutnie nic. Mam swoje pieniądze ale wydaję je na zajęcia dla maluchów, korki z języków i inwestuję w siebie, więc nie stać mnie na zatrudnienie pomocy. Od męża nie dostanę na ten cel pieniędzy, bo też jest u nas ich określona ilość. Czuję się trochę jak gotowana żaba która pod natłokiem obowiązków, ciąż, wymagających dzieci, przeciągających się depresji poporodowych, nie zauważyła swojego położenia. Mam doskonałą świadomość że nie wymiksuje się zbyt łatwo tego układu, i że rozmowy nic nie dadzą (było kilka podejść), więc jestem udupiona na własne życzenie. A może widzicie jakieś rozwiązanie?

Możr pora przestać robić dookoła męża? Rób dla siebie i dzieci. Mąż jak butelkę zostawi to niech leży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szczerze-zlikwiduj hodowlę,daj sobie spokój z zajęciami dodatkowymi dla dzieci,korkami itp.Zajmuj się tylko tym co naprawdę konieczne czyli gotowanie posiłków,sprzątanie raz w tygodniu,wstawianie pralki codziennie.Moje dzieci nie chcą chodzić na żadne zajęcia dodatkowe i bardzo cieszę się z tego bo odpada jeden problem.

  • Confused 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim zacznij od tego żeby wymagać od męża wykładania kasy na dzieci. Nie może być tak że to ty płacisz za rehabilitację zajęcia dodatkowe mówią że są to kolosalne kwoty. W dzisiejszych czasach posprzątanie domu kosztuje 150-200zł więc nie jest to jakaś porażająca kwota

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przegadaj z mężem obowiązki. U moich teściów jest podział "tradycyjny", ale jak tam widzę, to oboje równo robią, bo mieszkają w domu i teść zawsze coś naprawia, robi w ogrodzie (opryski, koszenie, czasem nasadzenia), szklarnia, garaż, rąbie drzewo, jeździ na zakupy, itd, a teściowa bardziej sprzątanie, gotowanie, kwiatki. Wg mnie niesprawiedliwe jest, jeśli jedna strona leży do góry brzuchem, a druga lata z wywieszonym jęzorem, czyli u ciebie coś jest nie tak. Może mąż mógłby na początek powiesić pranie, wyprasować, poodkurzać czy umyć podłogę albo zetrzeć kurze? To nie są jakieś trudne rzeczy, nie zajmują nie wiadomo ile, a tobie by pomogło.

Tak na marginesie, u nas pieniądze są wspólne i razem ustalamy największe wydatki typu mieszkanie, opłaty, przedszkole, dodatkowe kursy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
54 minuty temu, Waleriana napisał:

Szczerze-zlikwiduj hodowlę,daj sobie spokój z zajęciami dodatkowymi dla dzieci,korkami itp.Zajmuj się tylko tym co naprawdę konieczne czyli gotowanie posiłków,sprzątanie raz w tygodniu,wstawianie pralki codziennie.Moje dzieci nie chcą chodzić na żadne zajęcia dodatkowe i bardzo cieszę się z tego bo odpada jeden problem.

Nie no spoko rada 😄 utnij dzieciom perspektywy na przyszłość, bo nie masz czasu. 

To, że Twoje dzieci nie chcą chodzić na zajęcia dodatkowe nie jest powodem do dumy. W obecnych czasach i przy poziomie szkolnictwa, jaki mamy, zajęcia dodatkowe choćby z angielskiego to mus, żeby się tego języka porządnie nauczyć. Nie mówiąc już o tym, że warto dziecko zapisać na coś ogólnorozwojowego np. basen, albo jeżeli dziecko ma zdolności w jakimś kierunku, to je też rozwijać. To nie problem, a inwestycja w przyszłość dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Foko Loko napisał:

Nie no spoko rada 😄 utnij dzieciom perspektywy na przyszłość, bo nie masz czasu. 

To, że Twoje dzieci nie chcą chodzić na zajęcia dodatkowe nie jest powodem do dumy. W obecnych czasach i przy poziomie szkolnictwa, jaki mamy, zajęcia dodatkowe choćby z angielskiego to mus, żeby się tego języka porządnie nauczyć. Nie mówiąc już o tym, że warto dziecko zapisać na coś ogólnorozwojowego np. basen, albo jeżeli dziecko ma zdolności w jakimś kierunku, to je też rozwijać. To nie problem, a inwestycja w przyszłość dziecka.

No niestety u mnie by to nie przeszło,moje dzieci chodziły i na basen i na zajęcia piłki nożnej,na zajęcia muzyczno plastyczne i ze wszystkiego po dwóch góra trzech zajęciach rezygnowały. Nie chcą chodzić na żadne zajęcia,ciągle tylko grają na tablecie,na telefonie na x boxie. Jedynie w weekendy jak gdzieś wyjeżdżamy to wtedy nie pozwalamy im zabierać żadnego sprzętu elektronicznego. W lecie jak wyjeżdżamy nad morze czy na jesień do hotelu w góry na dwa tygodnie, to też im nie pozwalamy brać i nie brakuje im grania. Ale w domu gdy jest szara codzienność to tylko granie im w głowie. Jest to problem bo przez to zaniedbują naukę. Ale niestety takie czasy mamy,dzieci mówią że u nich w klasie wszyscy grają.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, może faktycznie przestań sprzątać bałagan który on tworzy, najwyżej będziecie mieli ogromny syf w domu... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, Waleriana napisał:

No niestety u mnie by to nie przeszło,moje dzieci chodziły i na basen i na zajęcia piłki nożnej,na zajęcia muzyczno plastyczne i ze wszystkiego po dwóch góra trzech zajęciach rezygnowały. Nie chcą chodzić na żadne zajęcia,ciągle tylko grają na tablecie,na telefonie na x boxie. Jedynie w weekendy jak gdzieś wyjeżdżamy to wtedy nie pozwalamy im zabierać żadnego sprzętu elektronicznego. W lecie jak wyjeżdżamy nad morze czy na jesień do hotelu w góry na dwa tygodnie, to też im nie pozwalamy brać i nie brakuje im grania. Ale w domu gdy jest szara codzienność to tylko granie im w głowie. Jest to problem bo przez to zaniedbują naukę. Ale niestety takie czasy mamy,dzieci mówią że u nich w klasie wszyscy grają.

 

No to tym bardziej nie ma się czym chwalić. Wiesz, że dzieciaki się od tego uzależniają? Może pora na ograniczenie im tego grania zamiast im przyklaskiwać, bo takie czasy? To nie jest kwestia czasów, bo są dzieciaki wychowywane bez nieograniczonego dostępu do elektroniki. Może pora się nimi porządnie zająć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Waleriana napisał:

Szczerze-zlikwiduj hodowlę,daj sobie spokój z zajęciami dodatkowymi dla dzieci,korkami itp.Zajmuj się tylko tym co naprawdę konieczne czyli gotowanie posiłków,sprzątanie raz w tygodniu,wstawianie pralki codziennie.Moje dzieci nie chcą chodzić na żadne zajęcia dodatkowe i bardzo cieszę się z tego bo odpada jeden problem.

No tak, zrezygnować z korepetycji i zajęć dodatkowych tylko dlatego, że mąż jest leniem. Pytam, dlaczego mają na tym cierpieć dzieci? 

Zresztą uważam, że korepetycje w czasach jakie  mamy są konieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Gość888 napisał:

No tak, zrezygnować z korepetycji i zajęć dodatkowych tylko dlatego, że mąż jest leniem. Pytam, dlaczego mają na tym cierpieć dzieci?

No dobra, szkoda dzieci, ale mąż ma w dupie ich dodatkowe zajęcia, bo leży na kanapie, i to jest ok, a żonę będziemy jechać, jeśli ona z nich zrezygnuje, bo jest zajechana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, monika1908 napisał:

No dobra, szkoda dzieci, ale mąż ma w dupie ich dodatkowe zajęcia, bo leży na kanapie, i to jest ok, a żonę będziemy jechać, jeśli ona z nich zrezygnuje, bo jest zajechana?

"będziemy jechać"? A kto jeździ? Czemu mają cierpieć dzieci tylko dlatego, że mają leniwego tatusia? Skoro on ma wszystko gdzieś to autorka też ma miec gdzieś?

 

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzieci mają dwoje rodziców, którzy powinni dbać o ich potrzeby. Nie chodzi o to, że autorka ma mieć gdzieś ich zajęcia, ale jeśli dzieci będą cierpieć z powodu ich braku, to jest to również wina tatusia, a nie tylko jej. Jak dla mnie, z twojego komentarza wynikało, że ona teraz będzie "ta zła", bo odpuści zajęcia dla dzieci.

Skoro ojciec leży pół dnia na kanapie, a ona nie wie, w co ręce włożyć, to ewidentnie coś jest nie tak. Albo uda się namówić go na przejęcie niektórych obowiązków albo ona będzie musiała z czegoś zrezygnować, bo się wykończy. Mam w rodzinie taki przypadek, babka zasnęła za kierownicą wioząc dzieciaka do domu z basenu (pracowała, ogarniała dom i dzieci, a mężuś jak podstawowe zakupy zrobił po pracy, to był wielce z siebie dumny, bo tak to kanapowiec pospolity). Na szczęście skończyło się w miarę niegroźnie, ale mogło dużo gorzej. Szczerze mówiąc ja tu nie widzę sensu trwania w takim związku, bo chyba chodzi o to, żeby się wspierać a nie dokładać?

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z tego pisze autorka wnioskuje ze ona chciałaby poprostu uwolnić się od tego faceta a tkwi w tym związku jedynie z powodów logistycznych. 

Daj trochę więcej informacji 
jaki jest podział finansowy ? Ty płacisz za rehabilitacje i zajęcia dla dzieci a on płaci rachunki i za jedzenie ? 
jakie zwierzęta hodujesz ? Masz z tego zyski czy raczej nie bardzo ? 
czy miałabyś do kogo się wyprowadzić ( choć na jakiś czas ). Jaki typ niepełnosprawności ma twoje dziecko ? Czy to zdrowe nie mogłoby iść do szkoły ?

Jeśli chodzi o związek to dałabym sobie spokój - on nie będzie chciał zmian bo jest mu wygodnie i ma cię generalnie w doopie. Skupiłabym się na planie jak się z tego syfu wydostać . 
rada na szybko - nie sprzątaj po nim , nie zbieraj jego syfu, nie prasuj mu. Skup się na sobie i dzieciach 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sama sobie tak ustawiłaś życie, więc do kogo teraz pretensje?

Mąż nie jest od pomagania w domu, obie strony mają obowiązek zajmować się wspólnym domem, dziećmi, finansami. Jeśli sama z siebie zrobiłaś służbę, nie partnerkę, to nie licz że coś się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Korzystaj z pomocy znajomych i rodziny jak tylko możesz, idź na terapię, porozmawiaj z prawnikiem. Masz jakieś wykształcenie? Zrób kursy, studia zaoczne, zacznij pracę, choćby na pół etatu, choćby taka którą możesz wykonywać z domu. Rób wszystko by się usamodzielnić i uniezależnić. Wpakowałaś się w G., wyjście z nigo wymaga wysiłku i nie wydarzy się w jeden dzień. 

W jakim wieku są dzieci? Na pewno są w stanie wykonywać jakieś domowe zajęcia. Powinny zresztą mieć choćby drobne obowiązki, nie po to by pomóc Tobie, ale żeby nie wyrosły na takie ofiary jak Ty albo Twój mąż. To że pomogą Tobie, to dodatkowy plus z którego powinnaś korzystać.

Jeśli zarabiasz na hodowli zwierząt, to rozwijaj to jak możesz.

Dbaj o siebie i o dzieci,  odpuść sobie męża. Jeśli będzie Ci ograniczał finanse, albo dokłada się za mało - od tego jest sąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Autorko ględzisz jak kobieta pracująca, która po 8-godzinnej robocie na etacie ma kilka nędznych godzin, żeby coś porobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.04.2022 o 22:48, monika1908 napisał:

Dzieci mają dwoje rodziców, którzy powinni dbać o ich potrzeby. Nie chodzi o to, że autorka ma mieć gdzieś ich zajęcia, ale jeśli dzieci będą cierpieć z powodu ich braku, to jest to również wina tatusia, a nie tylko jej. Jak dla mnie, z twojego komentarza wynikało, że ona teraz będzie "ta zła", bo odpuści zajęcia dla dzieci.

Skoro ojciec leży pół dnia na kanapie, a ona nie wie, w co ręce włożyć, to ewidentnie coś jest nie tak. Albo uda się namówić go na przejęcie niektórych obowiązków albo ona będzie musiała z czegoś zrezygnować, bo się wykończy. Mam w rodzinie taki przypadek, babka zasnęła za kierownicą wioząc dzieciaka do domu z basenu (pracowała, ogarniała dom i dzieci, a mężuś jak podstawowe zakupy zrobił po pracy, to był wielce z siebie dumny, bo tak to kanapowiec pospolity). Na szczęście skończyło się w miarę niegroźnie, ale mogło dużo gorzej. Szczerze mówiąc ja tu nie widzę sensu trwania w takim związku, bo chyba chodzi o to, żeby się wspierać a nie dokładać?

Jeżeli matka zasnęła za kierownicą to znaczy, że jej stan był bardzo zły. Człowiek zazwyczaj czuje jeśli jego stan jest bardzo zły i mocno nieodpowiedzialne jest wsiadać w stanie silnego zmęczenia za kierownicę. Jakby dziecko ten jeden raz nie poszło na basen a matka się zdrzemnęła to naprawdę świat by się nie zawalił. Świat by nadal istniał. To kurde tylko basen. Nie egzamin maturalny. I nawet nie lekcje w szkole. Ja jak widzę np. mojego męża, że siedzi do późnej nocy nad czymś a wiem, że rano mamy gdzies jechać to mu mówię wyraźnie, że ma iść spać, bo ja z takim zombie na drugi dzień do samochodu nie wsiądę. Dla własnego bezpieczeństwa. Prawda jest taka, że jestescie wielkimi perfekcjonistkami, widać, ze wszystko ma być na tip, top, nie potraficie kompletnie rozróżniać rzeczy ważnych i pilnych od rzeczy mniej ważnych. A potem robicie z siebie ofiary, kwękacie i jestescie mega irytujące. Mężowie odchodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Ksantyge napisał:

Jeżeli matka zasnęła za kierownicą to znaczy, że jej stan był bardzo zły. Człowiek zazwyczaj czuje jeśli jego stan jest bardzo zły i mocno nieodpowiedzialne jest wsiadać w stanie silnego zmęczenia za kierownicę. Jakby dziecko ten jeden raz nie poszło na basen a matka się zdrzemnęła to naprawdę świat by się nie zawalił. Świat by nadal istniał. To kurde tylko basen. Nie egzamin maturalny. I nawet nie lekcje w szkole. Ja jak widzę np. mojego męża, że siedzi do późnej nocy nad czymś a wiem, że rano mamy gdzies jechać to mu mówię wyraźnie, że ma iść spać, bo ja z takim zombie na drugi dzień do samochodu nie wsiądę. Dla własnego bezpieczeństwa. Prawda jest taka, że jestescie wielkimi perfekcjonistkami, widać, ze wszystko ma być na tip, top, nie potraficie kompletnie rozróżniać rzeczy ważnych i pilnych od rzeczy mniej ważnych. A potem robicie z siebie ofiary, kwękacie i jestescie mega irytujące. Mężowie odchodzą.

Też właśnie mi się tak wydaje ,jak można zasnąć za kierownicą? Ja mam pięcioro dzieci,wszystko ogarniam bo mąż pracuje codziennie 8-20 na 1,5 etatu. Chodzę spać razem z dziećmi o 22:00 i wstaję o 6:00. Mam o tyle dobrze że dzieci idą do przedszkola i do szkoły, więc mam do 15:00 czas dla siebie, w tym czasie sprzątam, jadę na zakupy i gotuję.Potem odbieram dzieci.

Edytowano przez Stokrotka30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Stokrotka30 napisał:

Też właśnie mi się tak wydaje ,jak można zasnąć za kierownicą? Ja mam pięcioro dzieci,wszystko ogarniam bo mąż pracuje codziennie 8-20 na 1,5 etatu. Chodzę spać razem z dziećmi o 22:00 i wstaję o 6:00. Mam o tyle dobrze że dzieci idą do przedszkola i do szkoły, więc mam do 15:00 czas dla siebie, w tym czasie sprzątam, jadę na zakupy i gotuję.Potem odbieram dzieci.

Bo nie pracujesz zawodowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
55 minut temu, monika1908 napisał:

Bo nie pracujesz zawodowo?

Oczywiście że nie pracuję zawodowo przy piątce dzieci.Zwolniłam się gdy planowaliśmy czwarte dziecko i wspólnie podjęliśmy decyzję że będę zajmowała się domem i dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Nie pracujesz zawodowo, a dzieci przez pół dnia są w przedszkolu lub szkole. Masz więc łatwiej niż autorka, która ogarnia i dzieci z domową nauką + rehabilitację i pracę (hodowlę) i jeszcze dom. Jak pracujesz i po pracy musisz zrobić wszystko przy dzieciach (a do tego często zakupy, posiłki, trochę sprzątnąć), to jest zupełnie inna sytuacja. Niekiedy jesteś tak zmęczona, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, że nie wiesz już, czy jest bardzo źle, czy jeszcze trochę dasz radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×