Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Etkapetka

Kolejna ciąża po poronieniu

Polecane posty

Gość EwiKa55
Witam. Straciłam mojego dzidziusia 17 kwietnia. Chociaż ciąża ta była dla nas wielką niespodzianką i początkowo szokiem, tak szybko pokochałam nasze maleństwo, że o niczym innym nie myślałam, tylko o tym aby szczęśliwie donosić ciążę i urodzić. W 7 tygodniu okazało się, że coś jest nie tak, bety nieprawidłowe, strach co będzie i wielka rozpacz, kiedy w 9 tygodniu straciłam dzidziusia. Zabieg łyżeczkowania. To była moja 2 ciąża. Pierwsza przebiegła bardzo dobrze, nie miałam żadnych komplikacji, urodziłam zdrową córeczkę. 18 maja dostałam pierwszą miesiączkę po poronieniu i straszne krwawienie, koszmar, czegoś takiego nigdy nie miałam, a dodam, że moje miesiączki z reguły są obfite. Szpital, leki przeciwkrwotoczne, jakoś się uspokoiło. Planujemy za pół roku znowu spróbować. Pozdrawiam wszystkich, bardzo buduje mnie Wasza wiara w to, że wszystko się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sophia85
Witajcie, w nocy z niedzieli na poniedzialek niestety ale odszedl moj aniolek, a przynajmniej jest to dzien w ktorym mialam zabieg czyszczenia macicyi dowiedzialam sie o tej strasznej tragedii.... Bylam w 12 tygodniu, niestety USG wykazalo obumarcie plodu i nigdy nie zapomne tej chwili i tego uczucia!Krwawilam tylko jeden dzien po zabiegu, obecnie czuje sie dobrze fizycznie, z psychika jest coraz gorzej....Dalej nie moge uwierzyc, ze akurat mnie to spotkalo, widok kobiet w ciazy jest najgorszy...Czuje sie jakby rozdarto mi dusze i zaczynam powatpiewac w swoja kobiecosc....Tak STRASZNIEEE chcialabym byc znowu w ciazy!! Dodam, ze mieszkam w Danii i lekarze tutaj powiedzieli mi ze smialo mozemy zaczac sie starac o nastepne dziecko po pierwszej miesiaczce....Wiem, ze znacznie rozni sie to z opinia polskich lekarzy...Nie wiem zbytnio komu mam ufac. Strasznie chcialabym zaczac starania juz po tej pierwszej miesiaczce, dlatego z niecierpliwoscia czekam na okres, ale z drugiej strony strasznie sie obawiam kolejnej straty...Nie wiem co robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klimina
Witajcie. Ja również po poronieniu i to 3 . Tak co roku. Mam już jedno dziecko a zapragnęlismy drugiego dzieciaczka lecz niestety. Poronienia ok 5-6 tydz. a ostatnie 6-7. Jestem po badaniach immunologicznych (prof. Tchórzewski) które pokazały przyczynę. mam przeciwciała anty łozyskowe, przeciwjądrowe i przeciwtarczycowe. Z tymi wynikami nigdy nie udałoby mi się donosić ciązy. teraz jestem na lekach a po skończeniu, szczepienia limfocytami meza. Dam wam znać ok pażdziernika lub wczesniej jakie rezultaty. trzymajcie się. Ja wam powiem jedno - żąłuję że wczesniej nie zbadałam tych badań bo teraz to wszystko musi potrfać. Choć kosztowne lecz w moim przypadku warto było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inesspe
Hmmm, to jak to jes,t w takim razie te przeciwciasła pojawiły się u Ciebie już po urodzeniu pierwszego dziecka??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja stracilam moje dzieciatko tydzien i 2 dni temu,byl to 8-9 tydzien:( czekam na wyniki badan hist-pat, ogolnie psychicznie rozpadam sie na kawaleczki, jest coraz gorzej, czuje ze jestem do niczego i nikomu nie potrzebna, czasem przebiegnie mysl zeby sprobowac jeszcze raz ale co z tym strachem? tak sie boje powtorki ze nie wiem czy dam rade sie zdecydowac:( to byla moja pierwsza ciaza ale mam zamiar zrobic wszystkie mozliwe badania i odnalezc przyczyne, nie moge ryzykowac powtorka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dopiero we wrześniu
Witaj Nola.Bardzo Ci współczuje straty Dzidziusia.Ja sama to przeszałam.17 listopada o 4.17 rano miałam zabieg. Mój Aniołek odszedł w 11 tyg :-(. I nie pisz że nie jestes nikomu potrzebna, a to że Twoja psychika się rozpada to nic dziwnego.Kochana ja jeszcze po nocach płaczę za moją Dzidzią.Choc minęło tyle czasu to serce mnie nadal boli :-(. My bynajmniej mamy uczucia bo znam dziewczynę która ze szczęści poszła się napić,powiedziała że dobrze że tak się stało bo inaczej śmieć zatrułby jej zycie...Odczekaj spokojnie aż Twój organizm i psychika wróci do normy.Ja zaczynam starania we wrześniu tak ustaliłam z męzem. Ściskam Cię mocno-trzymaj się Kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopiero we wrzesniu bardzo wspolczuje, byc moze czas zagoi choc odrobine te rane i ja rowniez zdecyduje sie na dzidzie, jesli badania wyjda ok, moze tez we wrzesniu;) buziaczki, sciskam mocno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość K13
witajcie dziewczyny dzis jestem tu pierwszy raz... tyle bólu przeczytałam na tych kartkach... mam 24 lata i jestem juz szczęśliwą mamą 2,5 latka. Zapragnęliśmy z mężem kolejnego dziecka, niestety 16 lutego to był wtorek poroniłam :( było mi łatwiej bo mialam wsparcie moich chłopaków ale ból zostaje na całe życie. dzis koncze okres i zastanawiam się czy juz możemy próbowac??? jednak boję się bo wiem ze 2 kreski na teście ciązowym nieoznaczają szczęśliwego macierzyństwa???Dodam ze pierwszy okres dostalam po 29 dniach- wszedzie krew potem po 41 , 29 i teraz po 31 dniach odp. proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inesspe
K13, czy miałas zabieg łyżeczkowania po tym poronieniu? Jeśli tak, to powinny upłynąć minimum 3 cykle od tego momentu, a z tego, co piszesz, to u Ciebie właśnie upłynęły. Jeśli poronienie było samistne, to wystarczy tylko jeden cykl. Ale powiedz, czy miałaś jakieś badania po tym poronieniu, czy znasz przyczyne? Jeśli nie, to z własnego doświadczenia, z pełnym przekonaniem powiem Ci, nie ryzykuj. Gdybym po pierwszym poronieniu ślepo nie ufała lekarzom, którzy mówili mi, że tak się po prostu zdarza i radzili zachodzić w kolejna ciążę, to nie przechodziłabym teraz tego wszystkiego po raz drugi. Ty jesteś o tyle w lepszej sytuacji, że masz już jedno dziecko, więc być może u Ciebie rzeczywiście nie było jakiejś specjalnej przyczyny. Ale sama zastanów się, czy możesz ryzykować. Lekarz, do którego teraz trafiłam, mówi że nic nie dzieje się bez przyczyny. Choć wydaj3e się być dobrym specjalistą i podszedł do mojego przypadku bardzo poważnie i profesjonalnie, to nauczona doświadczeniem i tak mu do końca nie ufam. Stwierdził jednak, że moje poprzednie ciązę były źle prowadzone, teraz to i ja wiem i zastanwaiam się, jak mogłam być tak głupia i pozwolić lekarzom olać moje problemy. Kiedy trafiłam do szpitala z plamieniem, zrobili mi usg i powiedzieli, że wszysko jest prawidłowo i odesłali do domu. Jak mogłam być tak głupia, miałam krwawienie i uwierzyłam, że wszystko jest w porzadku. Było w takim porządku, że za 3 dni poroniłam. Ale to już inna historia, nie mająca nic wspólnego z Twoim pytaniem. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość K13
DZIEKI ci bardzo za odpis poronilam samoistnie bez zabiegu choc juz mialam na niego umowiony termin na szczescie(jesli mozna tu mowic o szczesciu) natura sama wszystko zrobila a przyczyny nie szukali nawet bo twierdza ze po pierwszym poronieniu nie ma takiej potrzeby bo w 99 % byla wada genetyczna zarodka. a z wlasnej obserwacji moge ci tylko powiedzec e bralam akurat silny antybiotyk duza dawke augumentinu do tego przypałetała mi sie grzybica pochwy wiec podejzewam ze to bylo przyczyna a lekarzom??? oczywiscie tez nie ufam. Pierwsze dziecko tez chcieli mi wyjąc??? bo w 4 tc dostalm normalnie okres a zdaza sie to juz co 2 kobiecie. wiec sama rozumiesz....bardzo bym chciala juz sprobowac 2 cykle temu bylam u lekarza powiedzial ze wszystko sie juz wyczyscilo tylko kazal jeszcze poczekac do czerwca. nie wiem juz co robic tak bardzo bym chciala byc w ciazy....:( buzka i dzieki ze ktos odpisal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia2327
Hej jestem tu nowa,i proszę o pomoc, 3 maja poroniłam naturalnie i odbyło się bez zabiegu to był ok.4 tydzień. Wczoraj zrobiłam bhcg i mam 27,51 lekarka nie dała mi jednoznacznej odpowiedzi,czy to ciąża i kazała powtórzyc bete w poniedziałek,ale boje się,że do tego czasu zwariuję. Lekarka powiedziała,że mogło tak wzrosnąc dlatego,że nie byłam czyszczona i coś tam pozostało. Proszę o pomoc,czy miał ktoś podobną sytuację? Dodam,że zaraz po wyjściu ze szpitala beta spadło na 2. Pomocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k13
kasia wiem ze niedenerwuj sie nie starczy ale mysle ze lekarka moze miec racje po za tym jesli uwazalas po poronirniu zeby nie zajsc w ciaze to pewnie to nie ciaz a tylko pozostalosci organizm musi wrocic do normy i nawet do pierwszej miesiaczki czasem drugiej bhcg utrzymuje sie i powoli spada. organizm musi miec czas by wrocic do normy mi macica sie sama wyczyscila i czyscila sie do 2 miesiaczki wlacznie mialam bhcg 81 i potem spadalo a tobie moze faktycznie nie wyczyscili do konca bo wiesz jak oni to robia-na sztuke pozdrawiam i tzrymaj sie mocno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia2327
k13 dzięki,że odpisałaś,czytając twoją historię widzę,że mamy dużo wspólnego. Jesteśmy w tym samym wieku,ja też mam synka,skończył już 3 latka i też planowaliśmy drugie dziecko. Ja też poroniłam samoistnie i nie miałam zabiegu tak jak Ty,i właśnie dlatego,że nie było łyżeczkowania nie jest konieczne czekanie z ponowną ciąża. Tak powiedziała mi lekarka,gdyż organizm sam poradził sobie z tym,i jeśli ponownie zajdzie się w ciążę to znaczy,że organizm kobiety był już gotowy. Gdyby nie był to mimo współżycia ciąży by nie było. Nie wiem tylko jak jest teraz w moim przypadku,dodam,że nie uważałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k13
witaj no to faktycznie mamy duzo wspolnego nawet imie to samo tez jestem kasia :) bardzo mnie pocieszylas tym listem bo ja chodze i mysle czy juz moge probowac bo od lutego z mezem uwazalismy zeby nic nie bylo a po twoim liscie widze jakies swiatelko w tunelu. powiem jedno nie chce ci robic nadzieji bo lepiej sie mile zaskoczyc niz niemile rozczarowac ale jesli twoja lekarka twierdzi ze organizm sam wie kiedy sie jest gotowym to moze byc i tak ze jestesm w ciazy :) moja mama miala tak ze przed zajsciem ze mna w ciaze poronila i zaraz zaszla w nastepna ze mna. zycze ci tego z calego serca ale pamietaj ze moze sie okazac ze nie dokonca sie wszytsko wyczyscilo i przez to bhcg wyzsze wiec nie pozostaje ci nic innego jak czekac do poniedzialku jesli bedzie roslo to ciaza sie rozwija jesli spada to pozostalosci po poronieniu. mozesz jeszcze isc do przychodni i zaplacic za zrobienie bhcg okolo 25 zl chyba i zrobia ci je w ciagu godziny jesli bedziesz miala "układy" i trafisz na miłą pielegniarkę :) test ciazowy ci za bardzo nie pomoze w tej sytuacji bo wykaze ciaze. no chyba ze zrobisz go i beda wyrazne 2 kreski to znaczy ze jestes w ciazy,dodam ze ja przy bhcg 78 mialam bardzo delikatna 2 kreske i wlasnie wtedy poronilam. coz wiecej??? trzymam kciuki i mysle ze wszytsko sie ulozy a teraz bedzie ci ciezko ale przezyjesz bo masz dla kogo zyc...buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k13
czesc kasiu 2327 i jak tam co dalej wyszlo w twojej sprawie jak bhcg??? odpisz co powiedziala lekarka pozdrawiam was wszystkie dziewczyny trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daga235
witajcie kochane dziewczyny, teraz dopiero widac jak powszechne jest poronienie... moja tragedia rozpoczela sie w piatek kiedy poszlam do lekarza z powodu plamienia, nie spodziewalam sie takego werdyktu bo wiedzialam ze plamienie jest rzecza normalna i powszechna, nic mnie nie bolalo i dobrze sie czulam, zadnych mdlosci tylko euforia z powodu upragninej ciazy. bylam w 10 tc, okazalo sie ze dzidzius umarl samoistnie 3 dni po pierwszym skanie (1 czerwca), teraz siedze jak na bombie zegarowej bo czekam na wydalenie tego wszystkiego, nie wiem czy prawidlowo to ujelam... za dwa tygodnie mam umowiony skan zeby sprawdzic czy macica sie oczyscila, problem z tym ze nic sie nie dzieje, zadnego krwawienia ani plamienia ani bolu. gdzies wyczytalam ze poronienie do 7 tc raczej nie grozi lyzeczkowaniem, gorzej jest pozniej... mieszkam w angli i tu powiedzieli mi ze moze sie zaczac jutro albo za tydzien nie wiadomo, nie chce poddawac sie zabiegowi ale chyba nie bede miala wyjscia, o nastepne dzieciatko ponoc moge sie starac juz po pierwszej miesiaczce, tego chce sie trzymac bo bardzo pragniemy dziecka a ja chce znowu byc w ciazy... oczywiscie pelna jestem obaw czy latwo zajde (poprzednim razem szybko sie uwinelismy), czy bedzie wszystko dobrze... jest mi okropnie przykro, nie zdawalam sobie sprawy ze to tak boli, codziennie placze, w pracy, w domu, na ulicy nawet w pociagu, bardzo to przezywam, myslalam juz zeby zacza brac jakis deprim czy cos takiego. teraz jeszcze dochodzi czekanie na oczyszczenie... czy ktoras z was przezyla cos podobnego, prosze napiszcie jezeli tak. serdecznie was pozdrawiam i zycze duzo sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miracle1985
Daga235 bardzo Ci współczuję.Dzisiaj jest 17 czerwca i 7 miesięcy jak odszedł mój Aniołeczek.To straszne co teraz przechodzisz czekając tak co się stanie.Ja miałam zabieg w 11tyg. To było okropne.Do teraz płaczę....a najgorzej jak przyjdzie 23 czerwca wtedy miałam termin porodu...Chyba się zapłaczę na śmierć.Tym bardziej że to jest dzień ojca a mój mąż tak bardzo się cieszył :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inesspe
Do Dagi235, wiem doskonale, co czujesz, bardzo Ci współczuję. Pisałam wcześniej o swoim przypadku, byłam w podobnej sytuacji, jak Ty, po pierwszym poronieniu, płody obumarły (to była ciaza bliźniacza), a ja nawet nie krwawilam. W takim przypadku lekarze radzą łyżeczkowanie, żeby za długo nie chodzić z martwym płodem. Po łyżeczkowaniu zaleca się odczekanie z następną ciażą 3 cykle, jeśli poronienie było samistne, wtedy jeden cykl wystarczy. Ale tak, jak pisałam wczesniej, radzę Ci z całego serca, nie zachodź w kolejną ciażę, dopki nie spróbujesz się dowiedziecć, jaka była przyczyna tej straty, zebyś nie musiała przechodzić tego co ja- kolejnego poronienia. Nie chcę Cię straszyć, zniechęcać, ale ze mną bvło tak samo. Po pierwszym poronieniu lekarze mówili, tak sie zdarza, odczekac 3 miesiace i zachodzić znowu. Jeśli chodzi o stan psychiczny, to po drugim pornieniu wszystko przechodziłam ze zdwojoną siłą. Nie zycze nikomu czegos takiego, nikomu. Dlatego doskonale rozumiem, o czym piszesz. Kiedy nad ranem wszystko ze mnie wypadło, po obejrzeniu przez lekarza, wróciłam do domu, przez chwilę chialam umrzeć. Nie wyobrażałam sobie jak pójdę do pracy, jak mam funkcjonować wśród ludzi. I powiem Ci, na pocieszenie, że to powoli minie. Od tego czasu minęlo półtora miesiaca (poroniłam 7 maja) i wraca mi powoli nadzieja. Robię badania, jestem praktycznie 2 razy w tygodniu u lekarza i cierpliwie czekam aż będe mogla znowu spróbować. Uspokoiłam się i minęło to uczucie, kiedy rozpaczliwe chciałam natychmiast być w ciaży. Teraz najpierw chcę być pewna, że zrobiłam wszystko, co mogłam zrobic przed zajsciem w kolejną ciażę. Życzę Ci wszystkiego dobrego i trzymam za Ciebie kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anui7
dlaczego tak wiele z nas musi przechodzic te straszne cierpienie tak wiele z nas ja stracilam moje malonstwo w 7 tc :( myslalm z kazdym dniem bedzie lepiej ale tak nie jest > boje sie co bedzie dalej i czy znow mnie to spotka staram sie byc silna wiem ze musze byc bo chce miec jeszcze mala kruszynke .Zycze wszystkim wiary sily i szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szi
A ja poroniłam w luty 2009. Teraz znowu jestem w ciąży ale codziennie drżę czy się nie skończy.. Do lekarza się nie spieszę bo poprzednio przy pierwszej wizycie powiedziała mi że za wcześnie przyszłam że i tak nic nie widać. Czekam więc do środy, a to będzie juz 7 tydzień z wizytą żeby od razu mi powiedzieli: widać czy nie widać, bije czy nie bije. Cały czas się denerwuję czy nie zacznę plamić, czy nie obudzę się z plamą na pościeli. Brzuch mnie boli czasami, zmęczona jestem cały czas, plecy bolą - typowe objawy. Chciałabym się cieszyć i wszystkim rozpowiadać a boję się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dziewczyny ja niestety tez poroniłam 2 razy rozumie wasz ból bo ja nadal niemoge dojsc do siebie ,choc minęło juz tyle czasu. Pierwsza ciąże miałm ok wszystko w porządku było ,az pewnego dnia taki ból ze niemogłam z krzesła wstac... od razu do szpitala okazało sie ze to zagrażające poronienie kazali leżec jakies pigułki jesc i tyle po 2 tyg byłam juz w domu bez mojego dzidziusia. postanowilismy spróbowac jeszcze raz po 2 latach i cieszyłam sie jak szalona gdy na tescie zobaczyłam 2 kreseczki moja radosc nie trwała jednak długo.... w 6 tyg zaczeły sie plamienia lekarz mnie uspokoił ze narazie wszystko w porządku wystarcza tabletki i oczywiscie leżec i było w sumie ok. Po około 2 tyg krwawienia ustały. Po 8 tyg pewnego popołudnia znowu skurcz i krwawienie niestety nie zdąrzyłam dobiec do łazienki i całe łóżko było od krwi, zemdlałam... w szpitalu powiedzieli ze niestety płud obumarł i niema juz dzidziusia.... powieedzieli ze cały czas podczas zabiegu płakałam ja nie pamietam bo mnie uspali ale mąz mówił ze jak mnie wywielzli to nadal płakałam.. zrobili mi wyłyżeczkowanie i znowu wróciłam do domu sama ... już nie miałam z kim rozmawiac, niebyło juz mojej kochanej fasolki która wiedziała o mnie wszystko czułam sie taka samotna no i pusta zwłaszcza w moim sercu była pustka żyłam z nią,żyłam dla niej i nagle jej niebyło.... teraz minęły juz 4 lata staramy sie o dziecko znowu mam nadzieje ze w koncu sie uda...wieć trzymam kciuki za Was również dziewczyny i życze szczęscia bo ono jest najwazniejsze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio znalazłam taki list i sie popłakałam strasznie ale ilekroc go czytam czyje ze mój dzidzius jest dlisko..... LIST ANIOłKA DO MAMY "Kochana mamo, wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję. Kidy byłem tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się, jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym powiadałaś gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć. Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde słowo ,każdą informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie zasypiałaś...marzyłem. Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne miejsca i Ciebie ,jak wyglądasz... Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu było po dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny. Chyba nie – myślałem – bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny.. pomarszczony...no i po co mi te dziesięć palców? A potem się wszystko jednego dnia zmieniło. Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie może być prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz, prosisz i błagasz.. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego? Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś poczuła, że ja tu jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej. A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się czarne. A mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na rękach, ale to nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wokoło mnie zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem ten sam, mały pomarszczony, z dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było. Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk. Witaj – powiedział i uśmiechnął się do mnie. Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że nie każde dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak bardzo mnie chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych małych Aniołków. Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo. Płakałem tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty. Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele zabawy i radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy.. Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel wytłumaczył mi że nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach ...nic więcej. Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi nie działają tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem. Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś ze bardzo cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy i ostatni. Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza powoduje, że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na górze istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślom. Mamo uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila. Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego. Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć się bo smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy tobie. Kocham Cię mamo..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anui7
anulka d sliczne i wzruszajace dzis mija tydzien straszny tydzien mam nadzieje ze kiedys bede mogla tu przejawic optymistyczne wiesci tylko to mnie napedza do zycia że jeszcze kiedys przybiegnie do nas z rana nasz maluszek i bedzie nas budzil swoja radoscia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anui7
SZI zycze ci z calego serca zeby bylo wszystko oki ten strach jest najgorszy i pewnie bedzie do konca ja narazie tylko o tym mysle ale wiem ze też będę to przeżywać bo chcemy nadal sie starac ale narazie przerwa regeneracja umyslu i ciała.DUżo spokoju i szczescia SZI:) buziaki i dla inych czekajacych tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaca_randa
To była moja druga ciąża. Po dziesięciu latach miałam urodzić drugie dziecko. Byłam tak podekscytowana. Ale nie mówiłam prawie nikomu o tym - wiedział tylko mój mąż, moja córeczka i przyjaciółki. Nawet moi rodzice nie wiedzieli nic. Nie chciałam zapeszać, chciałam im to ogłosić po USG genetycznym (mam 38 lat), jeśli okaże się, że wszystko OK. Wczoraj popołudniu byłam rozdrażniona i zmęczona, położyłam się na poobiednią drzemkę. Mój mąż siedział z moim tatą w drugim pokoju. Śniło mi się, że powiedział mojemu tacie, że ja jestem w ciąży, a wówczas ja weszłam do pokoju i powiedziałam "już nie jestem". Obudziłam się, poszłam do WC - okazało się, że plamię. Nie zastanawiałam się długo, wzięłam taksówkę i pędem do szpitala. Niestety, okazało się, że ciąża obumarła. Dzisiaj miałam łyżeczkowanie. W sumie rozumiem, że to się stało na skutek tego, że płód się nie rozwijał dobrze - że to było najlepszym rozwiązaniem, że inaczej być nie mogło. Ale smutek jest... Bardzo chcę próbować jeszcze raz zajść w ciążę, mój wiek już jest taki, że nie mam wiele czasu... Lekarz powiedział, że powinnam odczekać miesiące, ale niektórzy lekarze mówią o dwóch... w sumie nie wierzę, że uda mi się zbyt szybko zajść, nie mam już płodności dwudziestolatki... Gorzej, że mój mąż ma większą traumę niż ja i nie chce słyszeć o kolejnych próbach. Chce odczekać, ale ja wiem, że zegar biologiczny tyka nieubłagalnie. Mam nadzieję, że da się przekonać. Póki co, dzisiaj miałam zabieg, więc przynajmniej do okresu poczekam z jakimikolwiek zamiarami... MUSZĘ być w ciąży jeszcze w tym roku... Zrobię wszystko... Ta ciąża nadaje sens całemu mojemu życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeee....
a ja mam pytanie do Pan ktore stracily dziecko w 20tyg ciazy i wyzej... czy jezeli umarlo dzieciatko to czy czulyscie ruchy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ty
eeeeee, jak mogły czuć, skoro nie żyło? CO się miało ruszać? Chyba, że jedzenie w jelitach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anui7
TEJ SPRZECZNOASCI SŁÓW OD EEE NIE WARTO KOMENTOWAĆ :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anui7
kazdy ranek i wieczor to łzy smutek ogarnia mnie nie slysze nic , wzrok wbity w jeden punkt mysli 100 i zadnej ,nie ma mnie nie ma nic, z daleka slysze cie... powracam pytanie odpowiadam nie ma mnie, nie ma nic .twoja dlon tuli mnie jestes blisko wspierasz mnie mimo ze bol przeszywa ci serce dajesz mi siłe by żyć. dziekuje .dłoń w dłoń serce przy sercu cisza dopowie reszte ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SZI
No i byłam u lekarza. USG dopiero 1 lipca. Pani nie gratulowała dopóki serduszka nie usłyszymy. Ale mam beta HCG i jest ponad 9000 to więcej niż udało mi się dojść poprzednio, więc nabrałam trochę optymizmu. Ale do 1 lipca jeszcze tyle dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×