Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przyszła mama

TERMIN SIERPIEŃ 2005

Polecane posty

Iwkanie jestes sama u nas tez trwa bunt dwulatka z podobnymi objawami jak u ciebie.Ale bardzo sie ciesze ze przynajmniej o młodszego brata nie jest zazdrosny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przede wszytskim=-gratulacje Dalka!!!Oby praktyka tez Ci poszła jak po masle:) Iwka, rozumiem, co przeżywasz. Mnie tylko powstrzymuje przed zbytnim karceniem Bączka świadomość, ze on sam się ze sobą męczy, jak dojrzewający nastolatek, ma dość swoich niekontrolowanych huśtawek nastrojów. I rzeczywiscie u nas pomaga empatia, przytulanie i spokój-wszelkie przejawy utraty cierpliwosci, wybuchy złosci czy krzyki z naszej strony przedłużają tylko nieciekawe sytuacje i to mnie mobilizuje do kontrolowania się. Nie mogę sie skupic na niczym więcej, zaraz wymarsz do lekarza i jestem naprawde obsrana (sorry za słowo, ale dosłownie tak!). Dam znac po. Bzuka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Mały tyran\" w rodzinie Widok dwulatka krzyczącego, tupiącego nogami rzucającego się na ziemię w dramatycznym geście rozpaczy i bezradność matki usiłującej uspokoić malucha - to obraz spotykany dość często w sklepach, na ulicach, w autobusach. Potężny płacz dziecka wzbudza rozmaite reakcje otoczenia: od współczucia dla \"skrzywdzonego\" malucha, po ubolewanie nad matką nieznośnego małego tyrana. Gdzie leży przyczyna takich zachowań dziecka? Dlaczego część dzieci przyjmuje ze spokojem argumenty matki i wycisza się, a inne pozostają obojętne na prośby, groźby, racjonalne tłumaczenie? Czy można zapobiec takim zachowaniom dziecka, jaką postawę ma przyjąć rodzic, opiekun w sytuacji, gdy maluch histeryzuje, wymuszając w ten sposób spełnienie swoich zachcianek? Dla zwolenników tzw. \"bezstresowego\" wychowania rozwiązanie tych dylematów jest proste - należy bezzwłocznie podporządkować się dziecku, nawet gdy jego żądania są niedorzeczne, czy wręcz szkodliwe. Z pewnością przyniesie to chwilową poprawę sytuacji na zasadzie \"dam ci wszystko, co chcesz, tylko bądź cicho\". Nie rozwiąże jednak problemu, przeciwnie - możemy być pewni, że w kolejnym sklepie, autobusie, tramwaju sytuacja powtórzy się i to ze zwiększoną intensywnością. Czego oczekuje \"mały tyran\"? Czy rzeczywiście pragnie otrzymać kolejną zabawkę w sklepie? cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kreowanie \"małego tyrana\" Znane rodzicielskie porzekadło mówi: \"Jeśli ustąpisz dziecku raz, będziesz musiał ustąpić kolejne sto razy.\" Już 5-, 6- miesięczne niemowlę potrafi poprzez krzyk, płacz bądź inne formy zachowań wywierać nacisk na swoich opiekunów. Starsze dzieci z dużym powodzeniem i wdziękiem manipulują dorosłymi, stosując niewinny szantaż (\"będę grzeczny, jeśli kupisz mi loda\"). Rodzice ulegają, bagatelizując problem,a niejednokrotnie sami aranżują takie sytuacje, np. płacąc swoim pociechom za dobre oceny w szkole. Stąd już prosta droga do wywierania presji typu: \"Jeśli mi nie podwyższysz kieszonkowego, nie będę się uczyć.\" Stawka tych przetargów rośnie wraz z wiekiem dziecka, a tyranizowanie rodziny przybiera rozmaite formy. Jednakże proces kreowania \"małego tyrana\" przebiega zawsze według podobnego schematu. U jego podstaw leży swoista próba sił i opaczne pojmowanie potrzeb dziecka. Brak poczucia bezpieczeństwa Podstawowa potrzeba każdego malucha - poczucie bezpieczeństwa - jest w rodzinie zaspokajana w sposób naturalny przez rodziców, opiekunów. Tulenie, głaskanie, kołysanie, a nawet głos matki, ojca wyciszają lęki dziecka, gwarantują komfort psychiczny i emocjonalny. Obrazowo możnaby taki błogostan wyrazić słowami: \"Jestem małym, szczęśliwym dzieckiem w ciepłych ramionach dużych i silnych rodziców.\" Jeśli, z rozmaitych przyczyn, owo fundamentalne poczucie bezpieczeństwa zostanie zachwiane, pojawia się szereg anomalii w procesie rozwoju, wśród nich może wystąpić swoista tyrania, czyli dominowanie nad otoczeniem, manipulowanie zachowaniem dorosłych tak, aby podporządkować ich swojej woli. Wstępem do tych zaburzeń jest \"próba sił\". Maluch sprawdza, w jakim stopniu może dominować nad rodzicami, inaczej mówiąc - bada zakres ich uległości. Odbywa się to poprzez wysuwanie żądań, często absurdalnych i obserwowanie reakcji dorosłych (\"nie zjem kaszki zwykłą łyżczką, tylko plastikową\"). Jeśli mama ustąpi, spożycie następnej porcji będzie uzależnione od np. koloru miseczki, miejsca (nie przy stole ale, chociażby, na parapecie okna itd., itd.). Grymasy i pomysły twórcze dziecka wydają się nieograniczone. Ustępliwość rodziców również. Spełnianie zachcianek ma na celu uszczęśliwienie malucha, zaspokojenie jego rzekomo ważnych potrzeb. Tymczasem, podporządkowując się dziecku, zaburzamy jego poczucie bezpieczeństwa. Tworzymy sztuczny, nieprawidłowy układ relacji: dorosły - dziecko. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominacja dziecka nad rodzicem Uległość dorosłych wobec dzieci wymusza na tych ostatnich przejęcie \"władzy\", co przynosi krótkotrwałą satysfakcję, potęgując jednocześnie uczucie dyskomfortu w delikatnej psychice maluchów. Możnaby ten stan opisać następująco: \"Już nie jestem małym, beztroskim dzieckiem w objęciach dużych, silnych rodziców. To oni są słabi. Nie mam w nich oparcia.\" Zaburzeniu ulega sfera bezpieczeństwa, a to zawsze prowadzi do swoistych wynaturzeń. Zdezorientowane dziecko manipuluje dorosłymi, chociaż wcale nie czuje się z tym dobrze. Nie wie, jakie jest wyjście z tej sytuacji. Pojawia się lęk egzystencjalny, niepokój. Rozdrażniony maluch tyranizuje swoje otoczenie. Jego reakcje są gwałtowne, histeryczne. Dominacja nad dorosłymi przynosi mu złudne poczucie bezpieczeństwa z jednoczesnym narastaniem lęku o jego utratę. Bezradność i niezdecydowanie rodziców potęgują frustrację dziecka. A jeśli w pewnym momencie postanowią przerwać to \"błędne koło\", dochodzi do dramatycznych scen buntu, autoagresji, aż do wystąpienia zachowań zagrażających życiu małego despoty. Konieczna jest terapia, obejmująca wszystkich członków rodziny. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Terapia Zasadniczym celem terapii rodziny wychowującej małego tyrana jest przywrócenie równowagi w relacji rodzice - dziecko oraz rzeczywiste zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa malucha. Interesującą propozycję radzenia sobie z tym problemem przedstawia Jirina Prekop w książce Mały tyran (zob. Jirina Prekop, Mały tyran, W-wa 1993). Jest to terapia \"przytrzymywania\" (Festhalten-Therapie). Sięga ona do źródła zaburzenia, którym był lęk przed utratą poczucia bezpieczeństwa. Dziecko doświadczyło braku ochrony, \"trzymania\" przez silnych, kochających rodziców, poczuło ich słabość i właśnie te niedobory muszą być uzupełnione w trakcie procesu terapeutycznego. Cenne jest to, że sami rodzice, pod kierunkiem terapeuty, mogą przywrócić naturalną równowagę wewnątrz swojej rodziny (terapia obejmuje wszystkich jej członków). Jak pisze autorka: (...) Matka lub ojciec biorą dziecko w ramiona i obejmują je tak, że jest jakby zawinięte w chustę. Ma ono możliwość \"powrotu do gniazda\", aby w wiarygodny sposób doświadczyć chroniącej siły rodziców. (Mały tyran, s. 181). Działanie to wywołuje bunt, wściekłość (w związku z pozbawieniem władzy) z jednoczesnym sprawdzaniem wiarygodności przewagi rodziców. W żadnym wypadku nie należy przerywać trzymania dziecka, aby je uciszyć. Przeciwnie trzeba pozwolić mu przeżyć i \"wykrzyczeć\" lęk, nienawiść i inne negatywne emocje, co więcej - również rodzice mają możliwość uzewnętrznienia swoich skrywanych uczuć. Wszystko to odbywa się w trakcie trzymania malucha w mocnych objęciach, kołysania, głaskania, całowania. Czas trwania takiej sesji może wynosić nawet kilka godzin i jest wypełniony swoistą, niezwykle wyczerpującą walką (wyrywanie się dziecka, agresja, płacz, krzyk). Przerywamy \"przytrzymywanie\" dopiero wtedy, gdy maluch okaże zadowolenie, doświadczy błogości ufnego powierzenia się silniejszym rodzicom, a oni odzyskają zdecydowanie, poczują ulgę i chęć powrotu do pełnienia swoich ról. Niejednokrotnie sytuacja rodziny wymaga powtarzania \"przytrzymywania\" aż do osiągnięcia pozytywnnego rezultatu. Praktyka rodzicielska potwierdza skuteczność tej metody również w innych sytuacjach trudnych. Rozdrażnienie, bunt, płacz zawsze sygnalizują pewne niedobory w zaspokojeniu potrzeb dziecka. Najczęściej sprawdzamy najpierw poziom spełnienia potrzeb podstawowych (głód, optymalna temperatura, ogólny dobrostan fizyczny i fizjologiczny). Jeśli w dalszym ciągu maluch jest niespokojny, musimy zadbać o sferę bezpieczeństwa i miłości. W tej sytuacji \"przytrzymywanie\" z reguły przynosi pozytywny skutek. W kochających ramionach rodziców wyciszają się lęki dziecka, powraca równowaga emocjonalna. Wbrew pozorom, metoda ta sprawdza się również w wychowaniu starszych dzieci. One też miewają trudne dni (zwłaszcza w okresie dojrzewania). Mimo, że jest to czas separacji, odrzucenia autorytetów, bywają sytuacje, gdy najlepszym lekiem na problemy egzystencjalne młodego człowieka jest \"zanurzenie się\" w silnych ramionach rodziców. Pani Prekop twierdzi, że \"przytrzymywanie\" pomaga uleczyć lęki, naprawić zaburzone relacje z bliskimi, odzyskać równowagę wewnętrzną i, co najważniejsze, może być stosowane w odniesieniu do osób dorosłych. Doskonałą ilustracją jest tu historia męża autorki, który poprosił o terapię swoją matkę. (...) Po pięciu minutach \"przytrzymywania\" nie chciał już doświadczać jej bliskości. Kiedy matka odmówiła jednak zaprzestania, rozpoczęła się trwająca ponad dwie godziny walka. Bronił się z całych sił, oskarżał matkę o łamanie praw człowieka, chciał wiedzieć, gdzie jest najbliższy sąd opiekuńczy i zarzucał matce, że kocha go mniej niż drugiego adoptowanego syna. Nagle, tak jak po pełnej wysiłku wspinaczce, mógł w ciszy i radości rozkoszować się osiągnięciem szczytu, jakby nastała godzina prawdy, z oczami pełnymi łez objął matkę i próbował rozmawiać z nami o tym, co się wydarzyło, dlaczego ludzie \"trzymają\" się nawzajem, i że rozkwita przy tym miłość\". (\"Mały tyran\" s. 185 )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapobieganie \"tyranii\" Aby wychować szczęśliwe dziecko, trzeba kochać je mądrze. Mądra miłość rodzicielska zawiera, oprócz sfery emocjonalnej, wyraźnie ukształtowaną dziedzinę poznawczą i działaniową. Oznacza to, że rodzic stara się rozpoznać rzeczywiste potrzeby swojej pociechy i zaspokaja je w stopniu optymalnym. Niezbędny jest tu tzw. \"zdrowy rozsądek\" oraz jasno określony cel i kierunek prowadzenia dziecka. Wbrew pozorom, mały człowiek wcale nie oczekuje całkowitej swobody i braku jakichkolwiek zasad czy ograniczeń. Przeciwnie - potrzebuje jasno określonych norm oraz konsekwentnego ich przestrzegania. Zapewnia mu to podstawowe poczucie bezpieczeństwa i co za tym idzie - prawidłowy rozwój. Jeśli czuje się kochane, wszelkie zakazy płynące z ust rodziców, nawet gdy wywołają krótkotrwały bunt, teatralną rozpacz, zostaną przez nie zaakceptowane. Tak więc typowe zdanie: \"kupię ci, co zechcesz, tylko bądź cicho\", należałoby zastąpić stwierdzeniem: \"nie kupię ci tego, na co masz ochotę, ponieważ cię kocham\". Sformułowanie to zawiera w sobie również ukrytą informację: \"Ja, silny, kochający rodzic nie ulegnę twoim naciskom\". Niezwykle ważna jest tu jednolita strategia działania ze strony wszystkich osób opiekujących się maluchem. Zbyt rygorystyczna postawa wychowawcza sprowadza się do tresury i tłumi spontaniczny rozwój dziecka, natomiast nadmierny liberalizm (tzw. bezstresowość) zaburza naturalną równowagę w relacji rodzic - dziecko i godzi w poczucie bezpieczeństwa malucha. W tym tkwi źródło niezdrowej potrzeby dominacji nad dorosłymi. _________________ i to już :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem juz po. Laski mają sie wyśmienicie, ważą jedna 1600, druga 1200, i się kurna ułożyły głowkowo. jestem zła, przybita i w ogóle, choc niby sa szanse, ze się odwrócą, ale ja tam juz przezywam kolejne cc:O Mam kolejny powód do doła i źle mi😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nikolas
Gość Marcus
Gość Marcus
Gość TPM
Jestem pierwsza z gratulacjami dla Pszczoły!To już rzeczywiście Laski tam nosisz pod sercem.A do zakopania doła Natalka da Ci łopatę wielką( patrz-bobasy).Głowa do góry!!! Gruba Misiu-ale mam przez Ciebie czytania(hehe).Już się biorę do lektury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooo, poczytalam, co naplodziłam wczoraj i ofkors nie główkowo się ułożyły, tylko miednicowo😭 TPM, dzieki za gratulacje, ale one muszą być dwa razy większe, więc ja chyba pękne:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mohammed
Szykuję się na wesele, na które pojadę chyba sama. Tak bardzo się cieszyłam, że pojedziemy razem z mężem, umówiłam się z Mamą, że zajmie się Mateuszem. Potem mieliśmy wrócić w niedzielę, zabrać spakwane torby i Mateuszka i jechać nad morze. A dzisiaj rano mąż mi oświadczył, że nie ma ochoty jechać...To oczywiście było powodem kłótni. Teraz nie mam ochoty jechać ani na wesele ani na wczasy :( I na wczasy nie pojadę, wróćę z wesela, zostanę w domu i poszukam sobie mieszkania do wynajęcie (bo moje jest wynajęte). Po co mi mąż jak na wesele muszę jechać sama? Bo na wczasy to on chce jechać...szczególnie, że mieliśmy jechać specjalnie do Rewy, bo tam można surfować...z całej naszej gromadki 7 osób dorosłych plus 4 dzieci tylko on surfuje....Mam serdecznie dość tego małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
misiu - dzieki za tekst- dal mi do myslenia... nie jestem zwolennikiem \"bezstresowego wychowywania\" co wieloktotnie podkreslalam, ale tak czesto ulegam jej naciskom... Iwka doskonale Cie rozumiem - wrocilismy juz do domu z dwoch powodow- we wladyslawowie czlowiek na czlowieku - nie znosze tego... dziki tlum - to kompletnei bez sensu wybrac sie na odpoczynek z miasta do miasta... przepychanie miedzy ludzmi, wszedzie kolejki, przespalismy tam jedna noc i ucieklismy... pojechalismy na hel, do gdanska na jarmarkj sw dominika, do olsztyna i ostrody, ale byl i drugi powod - myslalam, ze udusze wlasne dziecko - malo jej ze skory nie obdarlam - tak nam dala popalic, ze mialam wszystkeigo dosc...przysiegam - bylam zdziwiona, ze to moje dziecko! zachowywala sie zupelnie inaczej niz w domu... ona sama, reki nie da, ucieka, wyje jak tylko powiem nie, a czasem bez powodu, wydusza ten placz, az sie tak nakreci ze sinieje z nerwow, bylimy z moja siostra - to nie pozwalala sie zblizyc ani dotknac - wziac na rece ani jej, ani wujkowi, ani tacie, tylko ja - wykonczyla mnie.... w dodatku tyle newralgicznych miejsc typu te wszystkie ruchome zabawki, automaty, karuzele... aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Nesiu - w tamtym tygodniu pisalam Wam, ze wyjezdzamy na mazury w poniedzialek. Z rana tak sie poklucilam z mezem, ze za nic nie chcialam jechac. chcialam zeby zrozumial pewne rzeczy i... pojechal sam... myslalam ze sie wsciekne... potem stwierdzilam, ze najbardziej ukaralam siebie... wrocil co prawda z kwiatem pieknym, ale ja czekalam na niego z kolacja wykwintna... cos stracilam, nie wyjazd, tylko mozliwosc rozwiazania problemu inaczej niz jak to robilismy przed natalka - rozchodzac sie w swoje strony... bylo mi glupio, ze zachowalismy sie tak gowniarsko i ze natalia coraz wiecej rozumie i nie moze widziec ze jej rodzice sa niepowazni i nie umieja rozwiazywac problemow... przypomina mi sie co mowila moja matka jak bylysmy razem kiedys na cmentarzu - ze czlowiek tak sie pieklil o tyle glupot, ktore z perspektywy sa tak malo istotne, ktore zdawaly bol bez sensu tej drugiej stronie i przez ktore marnowalo sie tyle czasu... tyle sie u nas wydarzylo, ze poczucie tego, ze kogos zabraknie z dnia na dzien jest tak silne, ze zawsze jak sie klocimy, to mysle o tym, ze chyba szkoda czasu na to...ze to wszystko takie nieistotne... nie mowie, ze to co Was sklocilo jest glopstwem, mowie o tym, ze laczy Was cos tak waznego, macie rodzine za ktora jestescie odpowiedzialni, ze nie mozna sie juz odwrocic na piecie i udawadniac czegos sobie... kochacie sie bardzo - widzialam Was! niepozwol, aby chwilowe niesnaski zniszczyly Ci wyjazd! i cos wazniejszego.... zawsze wszystkim tu radzisz, potrafisz tak dojrzale objac nasze problemy i przede wszystkim wytlumaczyc wszystko Mateuszkowi, ze jestem pewna, ze umialabys wytlumaczyc tez mezowi, co dla Ciebie znaczy to wesele, ze robisz cos dla niego jadac w to miejsce na wczasy co on chce, wiec oczekujesz, ze on tez sie troche nagnie... cholera straszne sie madrze- ale nie wiem co Ci napisac, Ty to wiesz najlepiej co robic, ale chcialabym Cie prosic, abys nie dala sie poniesc emocjom i nie zalowala potem... a na obecny stan emocjonalny pilny srodek zaradczy w postaci wieczoru z kolezanka przy duzej ilosci wina, czy innego trunku... ta amatorska \"psychoterapia\" w moim przypadku sie bardzo sprawdza... sciskam Cie mocno i zycze milego wypoczynku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
misiu tekst przeczytany :) mam mało czasu napisanie bo odkad wróciłam ze szpitala codziennie goscie do nas przychodza a ja juz jestem nimi umeczona,moze choc dzis w niedziele dadza nam spokój wczoraj bylismy na pierwszym spacerze,bartus go oczywiscie przespał krzysiaczek na murawie stadionu z innymi dzieciaczkami wyszalał sie za wszystkie czasy a rodzice posiedzieli ze znaomymi pod parasolami,nawet gofra zjadłam ale widze ze nie szkodzi dziecku pamietacie od kiedy daje sie dziecku wit d bo ja juz zapomniałam,i czy ona tylko na recepte jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TPM
Cześć Dziewczyny! Przeczytałam Was jednym tchem....Nesiu-nie wierzę...Podpisuję się dwiema rękami pod słowami Mamy Natalki do Ciebie.Pamiętasz,jak ja się żaliłam,gdy w pierwszych tygodniach i miesiącach Natalia dawał nam tak popalić,że aż zaczeło się psuć w naszym małżeństwie.Jak usłyszałam od Jara słowa,które brzmiały zupełnie jak nie przez Niego mówione i jak to bardzo bolało.I wtedy-nikt inny jak właśnie Ty potrafiłaś mi wytłumaczyć,dlaczego tak się dzieje,że czasami tak jest... Mamo Natalki-gdy przeczytałm opis zachowaniaTwojej Natalii na wyjeździe,miałam przed oczami widok różnych scen robionych przez dzieciaki rodzicom i widzianych w Krynicy.Jaro wtedy stwierdził,że wyjazdy w takie gwarne miejsca są bez sensu i chyba coś w tym jest.My jutro próbujemy powtórzyc wyjazd-tym razem do rodzinki.Jeśli i tam Natalka nie będzie jeść i nie będzie sobą stwierdzę,zę moje dziecko,choć takie śmiałe i zawsze wiodące prym-po prostu nie nadaje się na wyjazdy.Teraz nawet nie nastawiam się pozytywnie i nie cieszę,jak przed tym morzem.Zobaczymy... U Natalki z dnie na dzień widzę zmiany.Widzę,jak rośnie mi Mała kobietka.Do niedawna lalkami bawiła się jak kukłami,lądowałynp. na podłodze.Teraz mają swoje imiona,cytuję: Marysia i ...Niemarysia,a Natalka zjmuje się nimi długo i cierpliwie niby prawdziwa mama. To,co mnie martwi-to zaparcia u mojej córki.Tak wystraszył się tego,że teraz potrafi dosłownie wstrzymywać przez kilka godzin wypróżnienie,co chwila mówi-Boję kupki,boli dupka,aą w końcu robi ją na nocniczku z krzykiem.Poten jast jak "młody bóg"-wesoła,pogodna.Aż do następnego razu.Pewnie to błędy dietetyczne. Dominisiu-cieszę się,że tak sobie radzisz.Kurcze,złapałam się na tym,że też nie pamiętam,ile to tych kropelek było. Pozdrawiam,.życzę udanej niedzieli.pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nesiu nie martw sie,każdy ma problemy w małżeństwie.Ja wczoraj pokłóciłam sie zmężem oto ze siedzi z kuzynema jamusze sie zajmowac 2dziecinaraz,w koncu dzieci sa wspólne a nie tylkomoje.Dziś ranoudawał że ze wczoraj nic nie pamieta a bąby nie miał.Dzien był miły na spacerze równie fajno ale znowu sie popsuło bomójm nietrawi tesciowej i z dzieckiem chodzi codziennie tylko do swoich rodzicównoi go opie...... i znów kłótnia,eee.. szkoda gadac.Czasami tez tak sobie mysle po co mi to było.Ale jak spojrze na moje kochane dzieciaczki juz widze odpowiedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klotnie z mezem sa u mnie na porzadku dziennym. Coraz wiecej rzeczy mnie u niego denerwuje...I juz wcale nie rozpaczam, ze spedzamy ze soba tak malo czasu... Carla, kiedy ruszacie do Polski? Julia, poprosze o Twojego maila, wysle Ci zdjecia. TPM, u Ninki na twarde kupki b. pomaga zjedzenie utartego jablka. Biedna Natalka. Ach, i oby ten wyjazd byl udany!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My wczoraj bylismy nad morzem, bylo super!!! Dzis caly dzien na basenie. Jak ja kocham ciepelko!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glenn
Gość Kalvin
witajcie:D nesiu- co u ciebie? kryzys mam nadzieję, że już zażegnany!!!! tpm- zdaj relację z wjazdu- jak natalka zniosła podróż i kolejne rozstanie z domem. marta- już podaję maila i czekam niecierpliwie:D juliankka@gazeta.pl pozdrawiam i całuję pszczoła😘 do tego stopnia na głowę nie upadł:P poklep dziewczynki ode mnie, po brzuszku:D irenko❤️ daj znak życia julia p.s. kawę stawiam w różnych naczyniach : nocniki, wazony i kubeczki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:):) wpadam na kawkę:):) Nesiu jak tam kryzys????mam nadzieje że już wszystko ok:) Pszczoła gratulacje dla dziewczynek🌻🌻 juz spore je dzwigasz;) Misiu dziękuje za tekst;)długi ale przeczytałam:):) u nas różnie jeden dzień fajny drug nie do zniesienia:(:(no ale jakoś się trzymam:):) wczoraj Adriankowi obcięłam loczki i nawet chciał :)nic sie nie ruszał i wygląda jak prawdziwy mężczyzna;) w niedzielę byliśmy w ZOO było super chyba bardzej rodzice zajarani niz dzieciak:p Nowe zdjęcia na www.iwka26.bobasy.pl Zapraszam:) buziaki miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trevon
Gość Trevon
Dziewczyny rzadko zaglądam ,ale teraz mam straszni ezawirowania w życiu:( i nie mam nastroju na pisanie. Trzymajcie sie cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć:D iwonko🖐️ adrianek miał świetny tort:) marta:D dziękuję za zdjęcia:D jaśmina oglądając je przeżywała stany ekstatyczne;) co chwilę krzyczała do ninki- dzieć:D gumi🌻 trzymaj się, jak już będziesz miała ochotę napisz co się dzieje.... a carlusia😘 przepadła bez wieści😭 wzywam cię tu!!!!:classic_cool: do miłego :D 🖐️ julia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×