Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość podobna

Dorosłe Dzieci Alkoholikow

Polecane posty

Gość facet altacet
Nie jestem DDA ale znam wiele osob, których rodzice piją. Czy chodzicie na jakieś grupy wsparcia? To ponoć na serio pomaga. Trzymajcie się. Będzie dobrze. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
musze sie Wam przyznac , ze powaznie myslalam o udaniu sie na terapie , wiele tu o tym piszecie ale ja wiem , ze w moim miescie nie bede potrafila o sobie mowic , nie dam rady ....ostatnio w sklepie z ciuchami drugiej kategorii , ktore moim zdaniem nie sa gorsze od tych z gornej polki pani odradzila mi zakup z prostej dla niej oczywistej przyczyny .....mianowicie powiedziala, ze taka elegancka i silna kobieta powinna kupowac sobie rzeczy gdzie indziej ....jak tu sie cieszyc skoro ja uwazam inaczej , inaczej sie czuje i inaczej sie widze , no i pani terapeutka, ktora znam ze szkoly ....nigdy jej o sobie nie opowiem bo nie przelamie sie ...ona zna mnie z innej strony :) wszyscy znaja mnie z innej strony , nikt pewnie nie przypuszcza jaka ja jestem we wnatrz zdruzgotana i niepoukladana ....dzis chyba wazny dzien ...przyjelam prezesure ..nie dla prestizu ale dla ludzi , ktorzy mnie tak bardzo o to prosili ....znowu zrobilam cos dla kogos i dlatego czuje teraz ciezar...musze byc jeszcze bardziej ostrozna , uwazna i musze wciaz trzymac reke na pulsie ...slucham teraz Dzemu i przypominam sobie te czasy kiedy moglam wyjsc z domu i nie miec zmartwien , zostawialam to i juz ...a teraz tyle spraw , takie dorosle zycie a ja taka rozsypana ....slowa mojego szefa \"mam do pani zaufanie\" brzmialy mi jak dzwon zygmuntowski , podziekowal mi za decyzje ...ale ja nawet nie powiedzial o tym rodzicom ....nawet gdy konczylam szkole z wyroznieniem ich to jakby nie obchodzilo i inne sukcesy przeszly bez echa :) wiec i o tym nie wspomne bo po co? wiecie Wy i moi pracownicy .....nie mowie nawet moim dzieciom ...niech to bedzie tak jak jest cichutko do przodu ...dobrze , ze mam Was i moge tu czasami bez zadnych oporow napisac co w mej duszy gra a czasami gra tak falszywie .......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobietapodobna: co do rodziców to rozumiem, ale dzieciom mogłabyś powiedzieć. Raz- bo to normalne, że dzieci wiedzą; i dwa- bo masz tak mało powodów do celebracji i radości, więc myślę że mogłabyś spróbować cieszyć się z tego. Tak na początek. Gdzieś usłyszałem, że jeżeli w niebie wszyscy będziemy szczęśliwi, tzn. że do nieba moga pójść tylko ci którzy potrafia się cieszyć z tego co jest dobre w ich życiu. Bóg jest radością i dobrem; więc jak będę mógł Go zobaczyć \"twarzą w twarz\" w niebie, jeśli ja nie widzę dobra (które On mi dał nota bene) w moim zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale boga
przecież nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobna, gratuluję! Widać, że ludzie mają do Ciebie zaufanie i na pewno się cieszą, że mają taką wspaniałą panią prezes! Życzę powodzenia na nowej drodze ży... znaczy się, na nowym stanowisku! Gwendolinna, Twoje pytanie retoryczne w bodajże ostatnim poście skłoniło mnie do lekkiej refleksji na temat tego, co się wyrabia w tym świecie... ja niby pracuję, ale co to za praca? Nie mam z tego składki emerytalnej ani żadnych świadczeń, płacę raczej należy nazwać jałmużną, zaiwaniam jak na normalnym etacie, siedzę po godzinach i jeszcze w domu dokańczam. Tracę lata do emerytury, na etat albo chociaż umowę zlecenie nie mam co liczyć i widzę, że taka praktyka jest na rynku powszechna. To właściwie jedyna rzecz, która mi (na razie ;) ) doskwiera, bo w ogóle praca jest nawet (dość) rozwojowa. Zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy mają o wiele więcej obowiązków niż ja i staram się nie stawiać siebie w sytuacji ofiary... ...i wiecie co mi przyszło do głowy? W sytuacji, gdy się nie ma za wiele (rzekłoby się wręcz: na nic) czasu, a jest się osobą samotną, trudno nawiązać jakąś głębszą relację z kimś, no, chyba że zacząć romansować z kolegą z pracy lub szefem ;) U nas w redakcji są same baby, jedyny częściej pojawiający się chłopak jest po pierwsze za młody, po drugie już zajęty, a szef za stary :p Ale do czego zmierzam: jak ktoś nie znajdzie swojej miłości w liceum lub na studiach, to potem już bida z nędzą. Trudno kogoś poznać i nabrać zaufania, widując się z kimś tylko w weekendy... lub wcale ;). Wcale się nie dziwię, że jest coraz więcej starych panien i kawalerów. Ja bym też chętnie zobaczyła Wasze mordki... kto chce się wymienić, niech się zgłasza! Pozdrawiam serdelecznie! PS: Ullla, mówisz i masz. Ruch tu jak w kasynie w Las Vegas!!! PS2: Gdzie the student of lajf???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS2 już nieaktualny :) ale boga... ---> a skąd wiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No no moi drodzy:),rzeczywiście jest ruch jak na marszałkowskiej ja dopiero wróciłam z pracy niedawno:). Witam,nowe osoby:)ciesze sie że dołończyliscie:) Podobna gratuluje sukcesu!!!!!!!!!!:)podaj mi adres email bo nie mam gdzie wysłac tobie zdjecia:) Pozdrawiam was bardzo serdecznie i caluje:)buzka ide odpoczac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze coś do Carina2005: Zgadzam się z Wiolą. To wygląda na okrucieństwo i jest naprawdę trudne; wiem, bo sam przez to przeszedłem; ale jedyne wyjście żeby \'zachęcić\' alkoholika do trzeźwości jest przestać mu pomagać. Kilka razy na warsztatach trzeźwości, o których juz pisałem, widziałem taka scenkę rodzajową: z kilkorga ochotników tworzono taką rodzinkę: ojciec- pijący alkoholik, jego matka, żona, syn i córka (wszyscy grani przez prawdziwych: AA, Al- Anon i DDA). On stawał na krześle co symbolizowalo jego picie, a cała \'rodzina\' stała dookoła niego i się go trzymała. Teraz terapeuta mówi: \"alkoholik wraca do domu brudny i zaszczany\" i szturchnął krzesło. AA mógłby spaść, ale przytrzymał sie kogoś ze stojacych dookoła niego i nie spadł. Następnie: \"alkoholik nie ma pieniędzy na picie, alkoholik robi długi, alkoholik traci pracę, nie ma co jeść itd, itd\" i terapeuta zaczyna trząść tym krzesłem coraz mocniej, ale alkoholik podpierając sie na rodzinie został na krześle. Wreście któreś z rodziny, najczęściej pierwsze jest dziecko, ma tego dosyć i chce odejść od ojca; ma już dosyć, jest zmęczone. Ale alkoholik boi sie spaść, boi sie utracić podporę i siłą trzyma \'swoje dziecko\', nie chce puścić. W realnym życiu, kiedy przestajesz spełniac jego oczekiwania i żądania, alkoholik robi sie bardziej wredny; klnie, wyzywa, straszy, bije (jeśli moze), wywiera presję przez innych członków rodziny- zeby tylko nie stracić podpory jego picia. [ W moim życiu on straszyl mnie ze jestem smieciem, bez niego nie dam sobie rady w zyciu. Raz próbował uderyć, ale mu oddałem. Matka płakała i mówił ze nie mogę ich zostawić, że \"moim zasranym obowiązkiem\" jest być z rodzicami i kupować ojcu alkohol.] Ale kiedy to przetrwasz i on zrozumie, że nic od Ciebie nie wyłudzi, zostawi Cię w spokoju. Jeśli trzeba, nie bój sie wezwać policję. Przestanie pić, kiedy sięgnie dna, jak napisała Wiola, kiedy spadnie z krzesła. Ale żeby spaść, rodzina musi najpierw przestać go podpierać (albo tak trzęsie, że te podparcie które mu daja juz nie wystarcza). Inaczej zapije się na śmierć, do końca zyjąc w swoim wirtualnym świecie iluzji i zaprzeczeń. On nie wie, nie widzi że was krzywdzi, on nie widzi że stał sie degeneratem. Jest święcie przekonany, że ma rację, ze jest OK i tylko inni dookoła niego są popieprzeni i sie go czepiają. Kiedy obiecuje poprawę, tak łatwo mu uwierzyć, bo on naprawdę obiecuje- nie widzi że nie ma nad tym kontroli. Poza tym , jak mówi Wiola, zrobi i powie wszystko, zeby tylko sie napić. Głód alkoholu jest silniejszy od uczuć wyższych. życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
the student of life-masz racje dopuki alkoholik nie siegnie dna ,to nie przestenie pić.Ja niestety nie mialam tego szczescia:(,mój ojciec zawsze mial podpore rodzine:(.Gdyby to wszystko dzialo sie dzisaj to wygladalo by napewno inaczej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam wypowiedz studenta i dociera to do mnie iwiem , ze tak nalezaloby reagowac ale niestety w zyciu ludzie nie sa na tyle silni aby wlasnie tak postapic , czyli pozwolic sie akloholokowi stoczyc na dno.....wchodzi tu wiele aspektow na caloksztalt ....wstyd to glowna przyczyna , ach takie to wszystko trudne ...ale prawda jest to co zostalo tu napisane Ulla ja na gg podalam ci swoj adres @ zaraz sprawdze czy dobrze wyslalam :) bywajcie tu bo ja Was potrzebuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś Wam powiem; to co tutaj na internecie robimy to cudowna rzecz, ale i tak nie da sie tego porównać do realnego spotkania z ludźmi, którzy maja podobne doświadczenia i problemy i którzy podobnie myślą. Te poczucie wspólnoty, więzi i wsparcia. Wtedy naprawdę czuję że nie jestem sam. To daje siłę do walki, do postępowania takiego, jakie wiem że powinno być wbrew mojemu współuzależnieniu. Za żadne skarby świata nie oddałbym ani jednego mitingu czy zjazdu ludzi z problemem alkoholowym na jakim byłem. Nie wyobrażam sobie zdrowienia bez tego. Rozumiem Kobieta, że nie chcesz w swoim mieście; tak, to rozsądne. Chociaż ta pedagog o któreej piszesz, jeżeli jest dobrym fachowcem to i tak wie o tobie więcej niż ci się wydaje. U większości z nas to po prostu widać. A co do mnie, miałem cisiaj ciężki poranek. Mam w pracy jednego DDA, starszego o kilkanaście lat ode mnie, który sie nie leczy i jest totalnie zakręcony. Od czasu do szasu mamy spięcia i dzisiaj było jedno z nich. Nie byłem totalnie bez winy, ale próbuję być asertywny i bronić swoich granic. Hmmmm, ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to cudownie ze znowu tu jestesmy:),i teraz coraz czesciej:) podobna swoj adres mail wyslals mi ale teraz mam inny nr gg poniewaz zmoenilam kompaq:) bardzo prosze wyslij mi swój adres mailowy na mój kliknij mój czarny nick pozdrawiam i życze milego dnia pap

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
witajcie , na poczatku moje gratulacje Podobna.na twoją cześć hip hip hurrra ,mślę ze sie odnajdziesz na nowym stanowisku a ludzie docenią Twoje starania --powodzenia. A propo postepowania wobec naszych alkoholików to jest trudne ale jedyne rozsądne wyjscie. Dlatego warto pójść nawet dlatego na terapie aby wiedzieć chociażby jak z nimi postepowac i jak stawiac i bronić swoich granic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdybym była
taka mądra wcześniej jak po przeczytaniu tego forum inaczej pokierowałabym swoim życiem. Najgorsze co było to rzeczywiście wstyd. Mówiło się tylko rodzinie, a rodzina nie umiała pomóc, brnęło się dalej. Teraz i ja sięgam dna, ale nie alkoholowego. Alkohol zniszczył wszystko, wiarę w lepsze jutro na pewno. Fakt, że problemy na pewno widać, choć my staramy się od razu o nich nie mówić. Ja wyglądałam jak cień człowieka, jakbym z Oświęcimia wyszła. Nie mogłam jeść, nie spałam, czekałam co nowego tego dnia, pilnowałam co robi. Próby tłumaczenia nic nie dawały. Obiecywał, a na drugi, najdłużej 3-4 dzień było to samo. Dziś zbieram plony takiego życia, dzieci też je zbirą. Cóż z tego, że nie piję i patrzeć na to nie moge, gdy nie widzę drogi wyjścia z problemów. Kobiecie podobnej gratuluję. Tak trzymaj i idź do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie usiadlam do komputera i przeczytalam ostatni wpis......dziekuje za slowa ale duzo smutku bije z twojego wpisu .....prosze mi wierzyc w to co teraz powiem .....jestesmy dorosli prawda? a jednak nie dociera to do nas i czasami sami nie zauwazamy jak czas ucieka nam miedzy palcami nie robiac nic dla siebie, boimy sie przekraczac granice , ktore w naszym mniemaniu sa nie do przekroczenia .....w mim zyciu duza role odgrywaja marzenia ,marzenia nierealne ale jesli ja zaczynam nad nimi pracowac , chce bardzo to miec i czesto mi sie to udaje ....robmy cos dla siebie !KOCHANI MAM PROSBE PRZEOGROMNA , PROSZE WPISZMY KAZDY Z NAS DEKLARACJE , ZE ZROBIMY COS DLA SIEBIE W KROTKIM CZASIE OD DNIA DZISIEJSZEGO , CZASAMI COS CO CHCEMY ZROBIC A COS NAS BLOKUJE.... ja obiecuje , ze w ta sobote w moje urodziny sprawie sobie prezent taki wymarzony ...nigdy tego nie robilam .....zrobie to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja obiecuje że bedę dbała o linię:),i nie bede tyle na zime jadła bo straszny żarłok ze mnie sie zrobił. Bede bardziej uśmiechnieta i zaczne dbać o kondycje:) Narazie tyle ,bo wiecej nie zdołąm. Natomiast,powiem wam moi drodzy iz czytałam ostatnio ksiazke kobieta i poczucie własnej wartosci .Ciekawą rzecz przeczytałam ,Ze powinnismy nie gonic aż tak , tylko poswiecić sobie te jedyne 15 minut dziennie:).Podobno nasza samoocena wzrosnie zobaczymy ,cóz ja sie na to pisze:) Podobna to mój nr gg wyslij mi maila swojego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nic nie obiecuję, bo i tak nie dotrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
witam , jutro wyjezdzam na dłuzej ,moze tam gdzie jade uda mi sie dorwac do netu , a tymczasem pozdrawiam was serdecznie , trzymam za was kciuki i za wasze postanowienia również. "siła nasza w naszych sercach " a ,że wielkie sa to kazdy wie .......pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiola, miłego pobytu:) No więc stawiac sie i to juz na topiku ja dzis w domku nie w pracy bo choróbsko mnie łapie:(,ale nie dam sie.:) Wszyscy członkowie topiku juz was tu widze:) Wiecie od grudnia jak sie uda bede chodzila na grupowa terapie:),bo chodze prywatnie ale place za 2 osoby110zł a za 1- 70zł .Trzymajcie kciuki,atak apropo czy któs z waz chodził na grupowa terapie???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość remus
Witam Wszystkich. Dawno mnie nie było, a to wszystko brak czasu.W niedzielę są moje urodziny.Zawsze mi się one kiepsko kojarzyły. Ile razy mój ojciec przychodził pijany na nie.To nie tylko na urodziny. Nie pamietam nawet kiedy przyszedł trzeźwy na wigilię. Raz gdy spowodował wypadek po pijaku(jechał rowerem), to mimo ,że wypadek był z miesiąc wcześniej to przyszedł nachlany jak meserschmitt.Jedno Wam wszystkim powiem. Walczcie o swoje Ja. Nie poddawajcie się. Nadejdą lepsze czasy.Pozdrówki.Remek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość remus
Mam jedno pytanko. Ja jestem z Koszalina. Może ktoś się orientuje czy są w Koszalinie jakieś terapie dla DDA?Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Remus musisz iśc do poradni i tam sie spytać czy organizowane są terapie lub mittingi dla DDa.Jednak niewykluczone ze bedziesz musial czekac bo moze juz grupa iść.tzn istnieć ,a na nabur trzeba czekać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie czekam na grupę w dość znanym ośrodku, ale start jest zapowiadany na styczeń, luty lub marzec. Bezsens... Postanowionko? WYSPAĆ SIĘ nareszcie! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam dzisiaj paskudny dzień. Najpierw rano miałem ostrą wymianę zdań z kolegą z pracy i przez cały dzień wczoraj i dzisiaj to przeżywałem. Wieczorem jeszcze sobie doprawiłem, bo poszedłem na otwarty miting AA i to co tam słyszałem i co ja sam o sobie na koniec powiedziałem trochę mnie rozwaliło. Mocno wczoraj dotarło do mnie coś, do czego nigdy za żadne skarby świata nie chciałbym się przyznać. Mianowicie, że zaczynam mieć problem z alkoholem. Mimo całych tych terapii znalazłem się na początku ścieżki na której stoczył się mój ojciec. Nie piję dużo, ale regularnie, wieczorami. Czasami w dzień łapię sie na myśleniu i oczekiwaniu na te wieczorne \'piwko\', czy whiski. Dociera do mnie, że mimo że nie piję dużo- nie potrafię wytrwać w postanowieniu nie picia przez dłuższy czas; i nie wyobrażam sobie, że mógłbym już nigdy w życiu nie spróbować alkoholu. Straszne... A może właśnie dzięki terapii i bywaniu na grupach 12 kroków udało mi sie to zobaczyć tak wcześnie. Zanim nie stałem sie degeneratem. W kazdym razie mam do myślenia. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Student, MASZ SZANSĘ! Bądź mądrzejszy od Twojego ojca, jesteś od niego bogatszy o wiedzę o istocie choroby alkoholowej i jej skutkach oraz o umiejętność przyznania się przed sobą i nami do alarmującej sprawy. Wykorzystaj to i nie pozwól zniszczyć sobie życia! Ja piję bardzo rzadko, mam silne hamulce i potrafię odstawić kufel czy kieliszek, kiedy poczuję \"szmer w głowie\". Ale nigdy nie mam gwarancji, że się kiedyś nie rozkręcę... w końcu wśród alkoholików można spotkać osoby, które mówią otwarcie: tak naprawdę nie lubię alkoholu, nie smakuje mi. Jedynym gwarantem uchronienia się przed uzależnieniem jest całkowita abstynencja. Walnę z grubej rury: człowieku, nie bądź głupi! Nie marnuj życia sobie ani Twojej przyszłej rodzinie! W trudnych chwilach pamiętaj, że masz niezawodną pomoc, korzystaj z niej - chyba wiesz, o co mi chodzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Student...........włąsnie zastanów sie dopuki jeszcze masz na to szanse i nie jest za póżno.Przecież sam wiesz czym to grozi:(.Nie dopuśc do takiej sytułacjii,ę ma racje.Pamiętaj my tu z toba jestesmy:),i zawsze możesz na nas liczyć:) MAm duzy problem:(,moze uda wam mi sie pom óc ,doradzić co mam zrobić.Otóż problem jest typu z tej półki która dotyczy alkoholu:((( Chodzi o kuzynke mojego chlopaka.Jej ojciec pije ma brata który mial wyrok bo nie mial ojca:(.teraz juz jest dobrze z bratem .Natomiast mama wyjezdza do cieżkiej pracy za granice aby wiazac koniec z końcem.Pospacać długi i żyć dalej,opłacić córce studia.to moja niedawno poznana kolezanka któa bardzo lubie i chcialabym jej pomóc .Problem jest tego typu ,że to ona przebywa calymi dniami z pijakiem w domu,a studiuje ma 25 lat nie moze znależć pracy.i tak to sie kreci:).Większośc z nas pewnie to zna:)prawda??????????.Tylko zastanawiam sie co ja teraz mając bagaż doświadczeń zrobiła bym.i wiecie co!!!!!!!!!!!!!.....nie wiem.Wiem że załatwiłam jej bezpłatne mittingi,i na terapie grupową czekamy razem:)-mam nadziej ze sie uda:).Ale wiem jak to jest że wraca sie do domu i tam znowu czeka zachlana morda która zgubi psa po drodze:(,i zasika dom,czy zwyzywa ją od najgorszych!!!!!!.Ostatnio jak mi o tym powiedzila ,to przypomniala mi stare czasy.A ja wiem tylko tyle,że napewno bym sie teraz odciełą chociaz emocjonalnie ,zerwała wież.Bo alkoholik nieswiadomie do siebie przyzwyczaja, i od siebie uzależnia żeby nie został sam.Moze uda sie załatwic sądownie odwyk, i leczenie psychologiczne.Zobaczymy problem jest duży i tak mi jej szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×