Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość podobna

Dorosłe Dzieci Alkoholikow

Polecane posty

podobna.masz prawo i bedziesz zyc normwlnie bedziesz szczesliwa masz moje słowo .ale zacznij gdzies wychodzic poznaj jakis wartosciowych ludzi jak jestes w domu to nie poznasz mężczyzny zadnego buzka i wracam do obowiazków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobietapodobna, Twoja literowka uswiadomola mi, ze nie masz hasla na swoj nick. Wiec radze Ci i wszystkim innym, ktorzy chcecie pojawiac sie tu stale, zalozcie sobie haslo na swoje nicki, bo znowu moze sie pojawic jakis palant i podszywajac sie pod Was wypisywac jakies glupoty [ jak to bylo z kobietapodobna, kiedy byla jeszcze podobna]. Serdecznie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i zgadzam sie, ze ta pogoda moze nastrajac depresyjnie. Ja tez tak mam, szczegolnie tutaj w Angli, gdzie mieszkam; czesto pada i jest ponuro. Na takie pogodowe depresje dla mnie pomaga przyjemna muzyka, jaka lubie i cos slodkiego. Poza tym slyszalem na terapii, ze kazdy czlowiek przezywa depresje, w takich chwilach wali sie cos waznego w moim zyciu [co Bog byc moze uwaza ze nie jest nam juz potrzebne, lub bedzie nam przeszkadzac w dalszym rozwoju]. I mam wtedy do wyboru: zyc na ruinach i pograzac sie jeszcze bardziej, czy na gruzach zaczac budowac cos nowego, trwalszego. Tzn. depresje tez moga pobudzac do rozwoju. potrzebujemy tylko odpowiednich narzedzi do budowy. Dla mnie cos takiego daja mitingi DDA i terapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weszłam na ten topik z ciekawości, bo wogóle nie wiedziaam, że taki problem istnieje. Piszecie, że czujecie sie gorsi, ale powiem wam, że nie macie podstaw. Przeciwnie - większość was przeszła przez koszmar, a mimo to nie załamuje się, walczy i wygrywa. To daje wam prwo czuć się osobami wartościowymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulalu
witam was serdecznie, jesien to chyba nie najlepszy czas dla nas. codziennie próbuje sie dzwigac by znowu pod koniec dnia upasc..........koszmar........walka z samym soba to chyba najtrudniejsze do przejscia .........dobrze ze sa dzieci.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Problemów ciąg dalszy... wszystko przeżywam 3 razy mocniej niż statystyczny Polak, nie umiem zadbać o własny interes, wolę się wycofać niż walczyć. Od rozmowy kwalifikacyjnej aż do tej pory w mojej niby-pracy, szef nic nie powiedział na temat tego, na jakiej zasadzie się tu pracuje, tzn. na jaką umowę, kiedy jest wypłata, nie pobrał ode mnie żadnych numerów konta ani NIP-u i co, nie zapłaci mi za teksty, które napisałam? A napisałam już chyba ze 20 i za każdy chcę dostać kasę, nawet za te najmniejsze. Dziś red. naczelna powiedziała: bądź w poniedziałek od rana. Ja: No dobra, poświęcę się i przyjdę. Red: Praca to praca. ja: Nie jestem tu zatrudniona. Red: Albo się angażujesz, albo nie. Jak chcesz pisać w domu, to pisz, tylko będziesz musiała dzwonić z domowego telefonu. Jak ja zaczynałam, nikt mi nie proponował dzwonienia z redakcji i miałam 2 razy większe rachunki. Ja: Przecież przyjadę, to dla mnie nie problem. Ale wk***wia mnie to, że wkładam w każdy tekst mnóstwo wysiłku, jak jadę na jakąś konferencję, to siedzę tam 4 godziny, plus dojazd w te i wewte, to już się robi 6 godzin. A zapłacą mi tylko za sprawozdanie z konferencji na 1000 znaków, a za czas, który poświęciłam, to już nie. Jakby mnie zatrudnili na normalnych zasadach, tobym siedziała od gwizdka do gwizdka i się angażowała w swoje zadania bardziej. A tak to ch*** z tym! No i już cała redakcja zobaczyła, że jestem ciągle skwaszona, zgorzkniała, narzekam i wybrzydzam. Pewnie myślą, że psioczę na robotę i jestem leserką, która robi łaskę, że raczyła napisać tekst lub pojechać na konferencję. A tymczasem taka jest cała moja natura, z zasady nigdy się nie uśmiecham, nie okazuję pozytywnych uczuć, nie udaję, że się cieszę, że żyję, bo nie mam zdolności aktorskich. Czy Wy też tak macie, że zachowujecie się czasem jak Wasi ojcowie i powielacie ich sposób myślenia? Mój ojciec bardzo sobie bierze do serca, co o nim pomyślą nawet zupełnie obcy ludzie - \"no bo co ludzie powiedzą\". I ja tak robię, że wyznacznikiem mojego poczucia własnej wartości jest to, co pomyślą o mnie inni ludzie - choć wcale nie wiem, co kto myśli, nie siedzę w ludzkich głowach. On jest taki, że leci zaraz załatwiać wszystko obcym ludziom, daje się wykorzystywać na lewo i prawo, a własną rodzinę to ma tam, gdzie plecy swą szlachetną nazwę kończą, a nabierają kształtu. O, właśnie się wydziera, że TV nie działa, a chce obejrzeć wiadomości. Do dupy z takim zasranym życiem. Chcę umrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje żcyie jest obrzydliwe, czasami tak piękne, a czasami przerażające, ąż rzygać się chce. Tatuś znowu pije, który to już raz w tym tygodniu? Znowu jest awantura... nawet o to, że w tym roku tuje w ogrodzie za wolno rosły... Tak bardzo go kocham, BARDZO, a jednak czasami Go ..., na przykład dzisiaj, kiedy wyciągałam klucze z wszystkich drzwi, by już nie mógł wyjść po kolejny alkohol. Wyszedł drzwiami balkonowymi, siostra pobiegła za nim, jeszcze nie wrócili. Nienawidzę mojego życia, nienawidzę siebie za to wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ę, chyba Cie tym nie podniose na duchu, ale dla mnie tez z wielkim trudem przychodzi walczyc o swoje. A jezeli juz zaczne bronic swoich spraw, to sam nie wiem kiedy rozmowa zmienia sie w awanture. Ciezko to wywazyc. Ale ucze sie na bledach. Jak to mowia: praktyka czyni mistrzem. Acha, no i moi rodzice, szczegolnie matka caly czas uzywaj tego samego zwrotu:\'co ludzie powiedza\'. Zawsze totalnie mnie to wkurzalo i specjalnie robilem na odwrot i mowilem:\' g***o mnie ludzie obchodza\'. Nie bylo to madre, ale tak bylo. Brylko lodu, przykro mi bardzo z powodu tego wszystkiego, co opisujesz. Zal mi Ciebie, twojej siostry i calej rodziny. Czytajac to, stanela mi przed oczami moja wlasna rodzina. Napisac moge Ci tylko to, ze cokolwieg bys nie robila: zamykala dzwi, wylewla alkohol, zabierala pieniadze, wiazala go itp. i tak go nie zatrzymasz, a on bedzie Was nienawidzil i krzywdzil jeszcze bardziej. Bolesne to, ale tak jest, tak dziala ta choroba. Wyjsciem jest, tak mysle,nie chodzic za min po miescie i nie sciagac go na sile pijanego do domu, zamknac dzwi przed nim kiedy przychodzi pijany, wezwac policje kiedy robi awanture, nie sprzatac po nim, nie dawac pieniedzy, powiedziec wszystkim od ktorych pozycza pieniadze ze nie bedziecie oddawac jego dlugow- jesli to robicie. Jednym slowem- niech poczuje konsekwencje swojego picia, odebrac mu komfort picia, niech sie przestraszy ze skonczy na dnie, ze go zostawicie. A przede wszystkim powinnas isc do osrodka zdrowia, spytac sie o osrodek leczenia uzaleznien, gdzie dadza ci konkretne wskazowki co robic i wespra pomoca. Zebys nie byla w tym sama. Niech wstyd Cie nie powtrzymuje. Przeciez i tak wszyscy dookola wiedza co sie u was dzieje. To tylko rodzinie alkoholika na ogol wydaje sie ze potrafi to ukryc. Wstydem jest pic i pozwalac na taki stan, a nie szukanie pomocy. Trzymam za Ciebie kciuki i modle sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam czasem ochotę pogadać o tych sprawach z moim bratem, który zawsze był bardzo zdolny, dobrze się uczył, pracowity, osiągnął w życiu bardzo wiele i jawi mi się jako człowiek, który czego się nie dotknie, to zamienia mu się to w rękach w złoto. Mama natomiast twierdzi, że jest raczej uległy, nieco zagubiony. Nie sądzę... zresztą on nigdy się ze mną nie dzielił tym, co czuje, ja się mu też nie zwierzałam, bo czułam, że on mnie nie rozumie, nie jesteśmy ulepieni z tej samej gliny, nie układa się między nami najlepiej. A chciałabym kiedyś poznać, co czuje, jak sobie radzi jako DDA, przecież też ma ten problem - w końcu zmajstrował nas ten sam ojciec. Lubię czytać Twoje wypowiedzi, The Student of Life, czuję, że masz dużo życiowej mądrości. Pozdrawiam Was wszystkich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS: Czy Ty przypadkiem nie pochodzisz z Podlasia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest mi żle ..................chyba bede sama juz na tym świecie:( chcę umrzeć i nie mam juz siły walczyć o wszystko:( Uderzył mnie po raz pierwszy -----dlaczego??????????? Wczoraj nie wytrzymałam chciałam podciąć sobie żyły ale nie zrobiłam tego zabrakło mi odwagi:( Myslalam ze mne=ie kocha ,ale niekocha .niekocha moze dzisiaj bede miala wiecej sily zeby zniknąc z tego świata........ przepraszam was ale juz sie nie bede pojawiała na tym topiku .bo ja chyba juz nie potrafie życ nie mam dla kogo a ja jestem nikim.nikim było pieknie a przez krótka chwile wszystko sie zepsuło prysneło.dziekuje wam ze tu byliście i życze wam powodzenia......... Ja juz nie chce walczyc..nie potrafie............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulalu
witajcie ,pozdrawiam WAS SERDECZNIE ULLLA masz odwage , odwage aby zyc !!!!! obudziłas sie dzisiaj i jest to dowód na to ,ze masz siły do zmagania sie z codziennosci nie pozwól by druga osoba decydowało o tym czy ty masz prawo zyc czy nie .od nas samych zalezy na ile pozwolimy im wejsc w nasze głowy z butami , dbaj przede wszystkim o SIEBIE , o swoje zdrowie i samopoczucie psychiczne, bedziemy cie wspierac .nie jestes sama , jestesmy my , sa ludzie obok ciebie otworz sie na nich ,usmiechnij do nich choc wiem jak czasami trudno U MNIE : maz wyszedł wczoraj wieczorem na spotkanie (czyt:upojenie) z kolegą wrócił nad ranem , przespał sie i poszedł dalej .A ja niby madra po terapi zrobiłam mu dzika awnture , próbował uderzyc mnie ale na szczescie w takich sytuacjach jakos przybywa mi odwagi i stoje twardo na przeciw niego by udowodnic ze sie nie boje , a moze tak na prawde prowokuję. No i wyszedł. Usłyszałam ,ze jestem idotką,ze powinnam sie leczyc ( no tu ma racje -powinnam z wspóuzaleznienia i z dda takze Ameryki nie odkrył) , no nie za miło zaczełam ten dzien ale cóż zyć trza ,zwierzę ,ze nadejdzie kiedys dzien i ujrzę sens tego wszystkiego. A propo walki o swoje to troche sie poprawiłam ostatnio_częsciej "tupię nogami" jak ktos chce mnie skrzywdzic ale..............nie zawsze tak było . "WLECZE SIE DZIEN NIBY W SWYM ISTNIENIU DOSKONAŁY PISZCZA GODZINY SMUTKAMI MINUTY KRZYCZA ZALEM A I TAK SEKUNDA PACHNIE NADZIEJA" I z ta nadzieja pozdrawiam WAS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
K***a, czy my musimy być tak pop***ni? Nie dość, że nam rodzice zafundowali to, co zafundowali, to jeszcze zamiast trafić w dorosłym wieku na kogoś, kto nam da to, czego nie dostaliśmy od wiecznie pijanych rodziców, kto nam okaże troskę, czułość i dobro, to trafiamy na takich samych s***synów, jacy nas \"wychowali\". Ullla... jak ja Cię rozumiem! \"Też również\" (jak mówił mój \"były\") moim pragnieniem jest umrzeć, bo nie widzę przed sobą żadnej normalnej przyszłości. Politycy mi jej nie wyczarują, niestety. Nie wiem, co mam w tym życiu robić, czy to, co robię, jest komukolwiek do czegokolwiek potrzebne? Sa ludzie, którzy się 1000 razy bardziej nadają na dziennikarza, na żonę, na człowieka dostosowanego do tych czasów, w jakich mi przyszło żyć. Co ja tu w ogóle robię? Trzymaj się jakoś, nie popełniaj samobójstwa, tylko odejdź od tego drania, który się ośmielił podnieść na Ciebie rękę. Dasz sobie radę bez niego, nie pozwól mu zniszczyć tego, co już osiągnęłaś. Nie jesteś na szczęście jego żoną, możesz odejść. Czasem mam ochotę zrobić to samo co planowałaś, ale świadomość, że po czymś takim na pewno bym nie trafiła do Krainy Życia Wiecznego trzyma mnie jeszcze przy życiu i nie pozwala sięgnąć po żyletkę czy garść prochów. Mimo że moja wiara to fikcja, to jednak jeszcze jedna cieniutka nitka została. Pozdrawiam Cię serdecznie i wszystkich gości topiku również!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostałam,cały dzien śpie zeby przespac glupie mysli:( Mialam isc na obiad do jego rodziców..........:(nie poszłam i nie pójde. Mam udawac .a kto mi pomoze???????????nie ma juz w moim zyciu miejsca na udawanie:( do tej pory jakos sobie radzilam,teraz tez poradze,szkoda tylko ze nie mam na kogo liczyć:(bo nikogo mój los nie interesuje:( DZiekuje wam:),że jesteście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwendollina
ulla tobie to sie lanie na goła pupe nalezyu:) my jestesmy, badz dla nas ja wiem ze to takie dziwne ale tu znajdziesz oparcie choc to nie to samo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
witajcie ponownie , wkurzał mnie ten pseudonim lulalu ...............czułam sie jakbym nie mówiła o sobie,tak bedzie chyba blizej bardziej realnie i tak w naszym swiecie jest dużo złudzeń .ULLLA ciesze sie ,że CIE WIDAC PONOWNIE I TAK TRZYMAJ.To ,że nie poszłaś do jego rodziców na obiad to chyba zrozumiałe i żeby nie przyszło ci do głowy czuc sie z tego powodu źle.Ty i Twoje uczucia sa w tej chwili najwazniejsze nie rób nic na siłe , nie miałas ochoty to nie poszłaś i już. Tez bym tak zrobiła.Teraz bo kiedys robiłam dobra minę do złej gry ale długo sie nie da się tak ciągnąć. pamietaj ,ze to ciebie najbardziej twoj los ma interesowac , nikt nie jest w stanie zadbac o ciebie tak jak ty sama.Ja to dopiero teraz zrozumiałam. I ulżyło mi troche .okazuje się , że trochę mam wpływu na te moje życie........... znalazłam dzisiaj fajny tekst i chce z wami sie nim podzielic:" jezeli jest problem to jest tez i jego rozwiazanie , ajezeli istnieje rozwiązanie to nie ma problemu ,to jest zadanie do rozwiązania" więc zabierajmy się do rozwiązywnia naszych zadań powodzenia do ę .............trzymaj sie tej nitki gdzies jest kłębek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Ę- pochodzę spod Lublina, chociaż teraz mieszkam w Anglii. Dziękuje Ci za miłe słowa. Kochana Ullla ciesze się że znowu Cię widzę. Zobaczyłem twoją wypowiedż dzisiaj rano i chociaz nie mogłem wtedy odpowiedzieć, cały dzień myślałem o Tobie. Rozumiem, że po czymś takim czujesz się jak śmieć. Uderzenie przez ojca, który dla każdej dziewczyny jest bardzo ważny- czy chce tego czy nie, jest straszne, może być podświadomie odczytane jako odrzucenie. Rodzice są dla naszej psychiki najważniejsi- to poprzez pryzmat tego jak nas ukształtowali widzimy świat. Ojciec jest pierwowzorem mężczyzny dla kazdej kobiety, gdzieś tam w głębi jest jej całym światem; poprzez pryzmat ich wajemnych stosunków z dzieciństwa kazda kobieta szuka \"swojego\" faceta w dorosłości. Jeżeli odzuca Cię ojciec, podświadomoś mówi ci: odrzucą mnie wszyscy inni mężczyźni, jestem nic niewarta jako kobieta, juz lepiej mi umrzeć. To oczywiście nie prawda, nie jesteś nic niewarta. Jesteś człowiekiem, kobietą, jedyną w swoim rodzaju. Na całym świecie nie ma takiej drugiej jak Ty. Musisz \"tylko\" oderwać się od tego człowieka- ojca- który Cię zabija od środka i wciąż na nowo podejmować wysiłek odkrywania samej siebie, jaką jesteś. Inną genezą Twoich dzisiejszych myśli moze być to, że mężczyzna gdy ktoś go skrzywdzi wyładowuje swoje negatywne emocje na zewnątrz- poprzez bójki i demolkę, a kobiety zazwyczaj wyładowują je na sobie- sobie samej robią krzywdę. Lepiej znaleźć inne ujście złym emocjom. Nie jestem psychologiem, wylałem tylko swoje własne myśli. Mam nadzieje ze nie chaotycznie. Weź z tego co chcesz. Trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze do Ę: ja też nie potrafię rozmawiać z moim rodzeństwem na temat alkoholu w naszym domu. Raz kiedyś tylko \'pogadałem\' z moim młodszym bratem przez gg. Moze tak czułem się bezpieczniej, nie wiem.Chyba najtrudniej rozmawiać o tym z najbliższymi. Za bardzo boli, no i łatwiej zostać zranionym. Nie oszukujmy się. Nas ranili rodzice, ale przy okazji ukształtowali nas tak, że my też raniliśmy: rodzeństwo, nie pijącego rodzica... Przynajmniej tak było u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
ciezki dzien ale juz minał -uff.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
ja mam trójke rodzenstwa ale tylko z najmłodszym bratem rozmawiałam na temat picia ojca.on tylko został w domu rodzinnym.dramat jest takzamkniety w sobie ,boi sie uczuc -okazywac i przyjmowac.czasami nie spi w nocy i nasłuchuje czy ojciec nie robi awantury mamie i czy musi wkroczyc czy nie.boli mnie okropnie , ze jest tam sam.Jak ja musiałam to znosic była nas czwórka .ma dopiero 17 lat a spełnia role ojca w tym domu.boze jak mu pomóc.dzisiaj ma imieniny mam nadzieje ze spokojnie spedzi noc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
moj ojciec jak mnie bił to potrafił tak to zrobic, ze długo nie czułam zalu o to do niego. mało tego uważłam ,że należy mi sie.dopiero teraz widzę , żę było to chore .mam dzieci i nie wyobrazam sobie abym mmiała króres z nich zbic kablem albo deska. był taki moment ,że myslałam iz jestem adoptowana bo nie mozna przeciez traktować tak własnego dziecka , okazuje sie ze mozna. Ale wiem ze wtedy miał suche dni a nie miał mozliwosci napic sie wiec wyzywał sie na nas.przypomina mi sie teraz jak takie dziecko próbuje wyrwac sie rodzicowi ,osłonic sie rączkami ale jest bez szans , nie ma tyle siły. I znowu płaczę. w ogóle czesto płacze .moi znajomi smieją sie ,ze wiolka to wzrusza sie nawet na reklamach .A to nadwrazliwosc nie wzruszenie.czuje się jakbym nie miała skóry i wszystko bezposrednio mnie dotykało. najbardziej boli mnie cierpienie dzieci.miłosc chyba pomyliła mi sie z litoscia bo zawsze zwracałam uwage na chlopaków z problemami - a ja miałam im pomóc .parodia sam apotrzebuje pomocy_terapii. no i mam męża alkoholika i dda ,sama tez jestem dda i piekny związek.dwójka chorych ludzi probuje zyc normalnie.chciałabym jak najszybciej wyrwac sie z tego koszmaru i ocalic troche dzieciństwa moim dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
sorry za literówki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiolu, czy Twój mąż jest czynnym alkoholikiem, tzn. pije? W Twoim zdaniu \"Dwójka chorych ludzi próbuje żyć normalnie\" gdzieś tam zabrzmiało trochę nadziei, ale może się myliłam... Mój ojciec nigdy mnie nie bił, raz tylko dostałam lanie za to, że mi ukradli rower - to był jeden jedyny raz w życiu. On tylko wrzeszczał. Jest cholerykiem, bardzo impulsywny, z byle powodu wali pięścią w stół, klnie, ryczy jak dzikie zwierzę. I ja to po nim dostałam w spadku, zupełnie sobie nie radzę z negatywnymi emocjami. Różne są domy alkoholowe, w jednych przemoc fizyczna jest na porządku dziennym, dochodzi też do wykorzystywania seksualnego, w innych jest na pozór spokojnie, żadnych bijatyk, awantur, a jednak alkoholik trzyma w szachu rodzinę, terroryzuje, stosuje przemoc psychiczną. A jednak niezależnie od tego, jak często dochodziło do awantur i jaki charakter miała przemoc, wszyscy jesteśmy tak samo poranieni. Z najwcześniejszych lat dziecięcych, kiedy w zyciu dziecka bardziej zaznacza się wpływ matki, pamiętam, że zajmował się mną ojciec - opowiadał bajki, wierszyki, śpiewał, chodził ze mną na spacery. W tym czasie mama była pijana i robiła dzikie awanturska, stawała się bardzo agresywna po wódzie. Z ojcem byłam bardziej związana. A przed matką uciekałam gdzie się dało. Poźniej, pod koniec podstawówki, zamienili się rolami. Okazało się, że mama sama, bez żadnej pomocy przestała pić - po prostu nie była uzależniona. A to ojciec jest alkoholikiem od wielu lat, tylko umiał się świetnie kryć, za plecami mojej mamy, która piła bardzo \"spektakularnie\". Nie pracowała, więc często widziałam ją pijaną. Ojciec wychodził do pracy, wracał wieczorem, przed snem sobie coś golnął i szedł spać. Po tym, jak mama przestała pić, to jego picie wysunęło się na pierwszy plan. Niestety nogdy nie usłyszałam od mamy \"przepraszam\" za to wszystko co mi robiła po pijanemu, za nazywanie mnie - wówczas około 12-letniej dziewczynki - dziwką, za wywalanie mnie z domu, za to, że nie zareagowała, gdy na urządzaną przeze mnie imprezę imieninową przyszła nie zaproszona przeze mnie siostra koleżanki, czołowa na naszym osiedlu żulerka, i rozpirzyła mi całą zabawę. Ona unika tego tematu jak może, zbywa mnie, że wie, że jej picie też miało wpływ na moje życie. Trudno mi... Na szczęście trochę mi się poprawił humor, jak przyszli moi znajomi i sobie razem pośpiewaliśmy i pogadaliśmy. To cała moja radość -śpiewanie i granie. To mi zostało. Żeby tylko jeszcze trafić w życiu na kogoś, kto mi da trochę czułości, ciepła, troski, komu zaufam, kto się mną zaopiekuje i mi da poczucie bezpieczeństwa... tak bardzo bym chciała mieć kochającego męża i dzieci, z którymi będziemy razem jeździć w góry, chodzić na spacery, grać i śpiewać wieczorami przy kominku. Marzenie ściętej głowy...:( Student, tak Cię zapytałam o to, czy nie pochodzisz z Podlasia, bo w tym, co pisałeś, wychwyciłam pewną typową dla wschodniej Polski (zwłaszcza Podlasia) cechę dialektalną. Widocznie obejmuje ona swoim zasięgiem także Lubelszczyznę. Interesuję się językiem polskim i jego dialektami, i stąd to zwróciło moją uwagę. Ula, dobrze, że jesteś, widzisz - gdyby nikt się nie interesował Twoim losem, nie dziękowałabyś nam za naszą obecność tutaj. Zależy mi na tym, żeby wszyscy z Was stawiali coraz to nowe kroki ku zdrowieniu, ja też bym chciała zdrowieć, tylko nieraz nie potrafię się pogodzić z tym, że to kosztuje tyle wysiłku, że ciągle się potykam, że ten proces idzie tak cholernie powoli. Mój \"były\" jedzie w niedzielę do Częstochowy, chciałam mu wysłać sms-a, żeby się pomodlił o moją śmierć. Na pewno by tej mojej prośby nie spełnił, a może będzie o mnie pamiętał przy tej okazji... jesteśmy w bardzo dobrej komitywie, rozstanie było pokojowe, na zawsze pozostanie w moim sercu, bo pierwszy mi pokazał, że mogę się komuś podobać jako kobieta i można się we mnie zakochać. Ktoś mi niedawno powiedział, że pierwsza miłość nas otwiera i przygotowuje na przyjęcie kolejnej, która często się okazuje ostatnią. Większość moich znajomych poślubiła swoją drugą w życiu partnerkę/partnera. Z bratem moje układy są trudne, nie żyliśmy zgodnie jako dzieci i dzisiaj też za bardzo tak nie jest. Kiedyś zresztą chyba już o nim tu pisałam. Ogólnie czuję, że on jest z kompletnie innego świata niż ja, nie rozumie mnie ani ja jego i nie ma między nami więzi. Na tematy osobiste z nim nie rozmawiam, nie zwierzam mu się i nie liczę na to, że między nami się zrodzi jakaś więź. Pozdrowienia dla Was, kochani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
raz mam nadzieje na lepsze życie z moim mężem, a drugim razem nie widze tego. niezdecydowanie ale jak mi dokopie to sie pewnie zdecyduję.kiepski zart-zostało mi z dzieciństwa zartuje nawet z tych rzeczy, które mnie bolą,tak jest łatwiej. moj mąż jest czynnym alkoholikiem nie robi tego non stop ale dzisiaj zakonczył dwudniówkę.był juz na leczeniu w osrodku zamknietym wiec stracił komfort picia i moze jeszcze zapali mu sie lampka:stop. jak ma okres abstynencji jest dobrym czlowiekiem , zajmuje sie dziecmi kocha je ,nie ma w nim agresji ,tak naprawde to jest sam zagubiony podwójnie, jego ojciec pił _(jak był mały ojciec rozbił mu głowe o sciane bo zapomniał oddac książki do biblioteki.) Aaa szkoda gadac znamy to ze swoich domów(a raczej przechowalni)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
tak sie składa ,że ja pochodzę z podlasia teraz mieszkam w wawie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola 79
cos nie idzie mi te pisanie dzisiaj gubie litery zdnia składam jak przedszkolak ,idę spać miałam zarwaną noc ,a zaraz pewnie córcia wstanie na jedzonko moze zdążę się kimnąć. życze wam dobrej nocy snów spokojnych , jutro mamy nowy dzien miejmy nadzieję , że lepszy od poprzednich.do jutra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje wam e jestescie ze mna.....juz mi lepiej pezespalam caly dzien cala noc i mi lepiej:) ę dziekuje odsłuchalam twoja wiadomosc:),ciesze sie ze jestes!!! Ze wy wszyscy jestescie:) Powoli doszlam do siebie ale panujme cisza,jakos to bedzie zdarzylo sie jemu pierwszy raz wogóle wrzeszczec krzycszec i uderzyc:( boje sie ze jak zdarzylo sie jeden raz to bedzie i kilka innych narazie mysle musze przemyslec wszystko pozdrawiam was Podobna, the student of life,ę wiola i wszyscy inni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allla
Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i większość z nich jest dla mnie znajoma z drugiej strony, czyli nie DDA, a chyba AA - non. Nie wiem czy dobrze kojarzę, jestem współuzależniona od picia przez byłego małżonka. Dla mnie alkohol nie stanowi problemu, a wręcz się nim brzydzę. Owszem zdarzy się czasem na jakiejś uroczystości cokolwiek wypić, ale są to symboliczne ilości. Nie wyobrażam sobie zapomnieć o domoych obowiązkach. Odezwię się może później. Mam ostatnio złe dni, czuję się osamotniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×