Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dominum

Stare panny łączmy się!

Polecane posty

Cześć ponownie :-) Właśnie wróciłam z grilla, było bardzo sympatycznie. Kieszonko - nie siedzimy nigdy w tym samym towarzystwie, po prostu chodzimy do tej samej knajpki. Jego nowa dziewczyna mnie nienawidzi więc raczej nie było by to możliwe. A tak przy okazji mój ex też obiecywał mi przyjaźń i pomoc w każdej sprawie. Ale od kiedy jego związek z małolatą zrobił się poważny to jakoś o tym zapomniał... A moja aktywność wynika wyłącznie z tego, że od kiedy jestem sama nie mogę znieść siedzenia w domu, a kiedyś było odwrotnie... Gosiu kochana - nic ci nie jest lepiej? Zdaje się że będę musiała się udać do miasta Łodzi... ;-) A tak w ogóle to Jakiś nick ma rację, trochę zapomniałyśmy o tym co pisałyśmy na początku. Co się stało z naszym optymizmem? Kochane moje - pamiętajcie: chodźcie zawsze z podniesioną głową. Przecież nie możemy się załamywać, skąd wiecie co jutro przyniesie dzień... :-) Dla was ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja ponownie! Kathlin- dochodzę do wniosku - dobrze, że ta nowa laska twojego ex tak cibie nienawidzi. wiesz to znaczy, że ona jest zazdrosna, może mu nadal na tobie zależy. Kathlin jak ty to robisz, że tak sobie umiesz`czas zorganizować by w domu nie siedzieć. Zdradź nam tę tajemnicę!! :) Ja tak nie potrafię, moje kumpele już rodziny mają, kumple (ci wolni) troszeczkę \"nieruchawi\". żeby wychodzić trzeba mieć z kim!! Gosia -głowa do góry, jutro też jest dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 Moja Ś.P. już babcia zawsze mawiała \"Jesteś damą i zachowuj się jak dama. Prawdziwe damy nigdy się nie załamują i chwytają nawet najmniejszy wiaterek w żagle, by płynąc dalej\". I wiecie, ona naprawdę tak żyła. Nawet jak została wdową z dwójką małych dzieci, bez dachu nad głową i do tego w obcym mieście. Dla niej nie istniało niemożliwe. Gdy ja jęczałam, że czegoś nie umiem, nie potrafię, nie osiągnę, ona zawsze wiedziała, iż będzie dobrze... Z moim samopoczuciem jest bardzo różnie. Teraz chyba mogę to jednak zrzucić na napiecie przedmiesiączkowe :) Zaplanowałam sobie jednak, że jutro idę zapisać się na angielski. Nie mogę tak bezczynnie tkwić w domu i płakać nad gazetą z ogłoszeniami o pracy. I oczywiście wracam do regularnych ćwiczeń. Śliczny, płaski brzuszek moim celem :D Kieszonka - ja już wyleczyłam się z mojej miłosci. Na szczęście, bo facet naprawdę nie był mnie wart. Agresywny po alkoholu, ojciec dwójki dzieci z dwoma różnymi kobietami to nienajlepszy kandydat na cudownego partera do końca życia - choć oczywiście na początku wierzyłam, że nam się uda... Czasem spotkamy się gdzieś przypadkiem. Lekkie muśnięcie w policzek, zdawkowe \"co słychać\" i każde idzie w swoją stronę. Już nie płaczę po nocach, nie tęsknie. Ale przez pierwszy miesiąc po rozstaniu byłam nie do życia. Prawie nie jadłam, nieusatnnie płakałam. Strasznie było mi ciężko... I wiecie, co mi pomogło? Sesja na studiach :) Najpierw miałam przełożyć wszystkie egzaminy na wrzesień, ale w ostatniej chwili wstąpiły we mnie takie siły do nauki... Ha, miałam nawet średnią 5 :D Wiem, jak głupio i tandetnie brzmią słowa \"czas leczy rany\". Sama ich nie znoszę i nienawidziłam, jak ktoś mi życzliwy próbował mnie w taki sposób pocieszać. Lecz naprawdę tak jest... Z czasem wszystko sie zmienia, wszystko wygląda inaczej... Kieszonko nie wiem, jak wielki jest krąg Twoich przyjaciół, na ile osób możesz liczyć, ale chyba mogę w imieniu wszystkich nas tutaj obiecać, że wesprzemy Cię psychicznie. Poradzisz sobie, bo i my sobie poradziłyśmy. Damy radę Dziewczyno!!! Kathlin - działasz jak najlepszy balsam na mą duszę :) Dziękuję Ci bardzo za troskę, pamięć i wsparcie... I te dobre wibracje, które od Ciebie do mnie docierają :) Kolorowych snów Panienki cudowne ❤️ 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej!! No juz znow zaczal sie tydzien pracy...a to juz drugi tydzien,kiedy z czystym sumieniem moge powiedziec,ze mam duzo roboty w pracy...i jestem bardzo zadowolona...nawet jesli musze meczyc sie nad jakims pismem...ale pierwszy raz czuje,ze jestem tu potrzebna i wogole:)To taki optymistyczny akcent na poczatek tygodnia:D A weekend minaj mi niewiadomo kiedy...wczoraj kuzynka wyciagnela mnie na dyskoteke...i nie powiem bo potroche potanczylam sobie...tyle,ze dzis ciezko bylo wstac o 6:(...tymbardziej,ze poszlam spac po 1:( ten tydzien zaczynam z nowymi pomyslami:) Po 1. Dzis kupuje fatbe do wlosow i bede sie farbowac...tzn w zasadzie tylko odswiezac kolor i farbowac odrosty,ale zawsze to jakas zmiana:) 2. Mamz amiar pierwszy raz pobawic sie w malowanie paznokci - tzn malowalam juz oczywsicie nie raz-ale francuza bede robila 1 raz:)...ciekawe co mi z tego wyjdzie.. 3.Mam zamiar isc w tym tygodniu na solarium,bo moja sliczna opalenizna gdzies znika:( Juz ciesze sie na sama mysl...nie ma w koncu nic lepszego niz poprawic sobie humor dbaniem o siebie...To wszystko co zaplanowalam ma w duzym stopniu zwiazek z tym,ze w przyszly weekend ide na wesele kuzyna...a tak na marginesie to ide na nie sama...ale jak ostatnio zauwazylam,gdy bylam u kolezanki na weselu sama to nie jest to jeszcze koniec swiata..tymbardziej,ze wiem jak to jest isc na wesele (czy inna impreze) z kims kto popsuje nam humor,bo np nie umie sie zachowac albo okazuje zazdrosc z niewiadomo jakich powodow. No nic wracam do swojej herbatki i sniadanka,bo pewnoie zaraz zaczna sie telefony:( Pozdrawiam i przesylam mnostwo sloneczka. I jeszcze bukiet: 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼 🌼🌼🌼🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tam poniedziałkowe humorki? :-) Kieszonko - na początku rzeczywiście było trudno z tym czasem. Będąc z ex zrobiłam najgorszy błąd jaki można zrobić, ograniczyłam kontakty z moimi znajomymi, bo jemu się nie podobały moje wyjścia bez niego. Ale stopniowo udało mi się je odnowić. Mam kilka koleżanek, żadna z nich nie jest sama, ale mimo to chcą się spotykać, a nawet wyjeżdżać bez partnerów. Poza tym poznałam parę osób w tej knajpce o której pisałam (mój ex był tam kiedyś barmanem, więc często tam bywałam). Poza tym chodzenie na basen np. nie wymaga towarzystwa, tak samo jak fitness czy siłownia. Zresztą na zajęciach z aerobicu też poznałam koleżankę :-) Nie udaje się niestety zagospodarować dnia po dniu, ale może i dobrze, bo człowiek by się chyba wykończył ;-) Poza tym muszę ci powiedzieć, że powoli odnawiam też trochę zapomniane kontakty ze studiów. Wierz mi że ludzie naprawdę się cieszą kiedy do nich zadzwonisz, nawet jeśli nie widzieliście się kilka lat. Żałuję tylko, że moja najlepsza przyjaciółka wyprowadziła się do Poznania, ale ją na pewno wkrótce odwiedzę (i znów weekend zajęty :-) ) A z tymi nieruchawymi znajomymi - może trzeba ich lekko zmotywować? Wyjdź z jakąś propozycją fajnego spędzenia czasu. Co ci szkodzi? A ci z rodzinami to wyłącznie chcą spędzać czas w swoim towarzystwie? Myślę że raz na jakiś czas chętnie się oderwą od rodzinki. Np. na nasz planowany wyjazd do Egiptu jedzie: 1 mężatka, 1 w związku od 13 lat, 1 w luźnym związku i 1 singiel (ja). Teraz wiem, że dla przyjaciół trzeba zawsze mieć czas i nigdy już nie powtórzę tego błędu i nie odsunę ich na bok. Aha - myślę też że rower jest niezły, też można się wybrać bez towarzystwa (chyba sobie kupię :-) ) A może każda z was poda jakiś sposób na spędzanie czasu, taki który można zrealizować bez towarzystwa? Ja dziś idę na basen. Trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie.... :-) Nie było mnie w weekend, ale troszkę się wyradzylo...czy zechcecie wysłuchać i coś doradzić? :-) Bardzo proszę.. Otóż, spotkałam się z ex, jak było zaplanowane i skórtowo powiem, że on srasznie chce, żebyśmy jeszcze raz spróbowali....Nie wiem, boję się zaufać, ale same wiecie jak cięzko jest być samej czasem.... Poza tym, troche miałam zastrzeżeń co do niego, ale pokazał mi dowody na to, że sutabilizowal swoje popzrednie życie, to znaczy, notarialnie zakończył swoje sprawy z ex- żoną...Hmmm..na parwde się waham, a jest jeszcze jedno- rodzice. Nie chcą zaakceptować związku z rozwiedzionym facetem...chociaż mam swoje lata, to jednak wciaż mi robia wymówki..Czy miałyście podobne problemy kiedykolwiek z rodzicami, czy raczej robiłyście wszystko \"po swojemu\"? Potrzebuję rady, bo nie chcę wybierać: rodzice - facet. Na prawde jestem rozbita w sobie... Smutna ja... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o rodziców, to wydaje mi się że nie możesz układać sobie życia pod ich dyktando. Na pewno bardzo ich kochasz, ale to w końcu jest twoje życie a nie ich. Moi rodzice też nie akceptowali mojego związku (szczególnie ojciec), ale w końcu się z tym pogodzili. Więc jeśli go kochasz i jesteś pewna jego uczuć oraz tego, że się zmienił, to... życzę Ci szczęścia 🌻 Podejmując decyzję weź pod uwagę tylko swoje uczucia, wątpliwości i je rozważ. Tylko to jest ważne, a nie to co myślą rodzice czy otoczenie. Zresztą rodzice ponieważ cię kochają, w końcu zrozumieją i zaakceptują twoją decyzję, niezależnie od tego jaka ona będzie. Trzymaj się cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na chwilkę wpadam tylko, bo dziś dużo rzeczy do załatwienia na mnie czeka. Dominum - ja mam tylko jedno pytanie. Czy to, co było dobre z nim przewyższa wszystko złe? Jeśli tak, to myślę, że warto spróbować. Jeżeli nagle, w trakcie związku coś Ci jednak nie zagra, serce podpowie \"wycofaj się\", to przecież zawsze możesz to zrobić. W końcu związek z facetem, to nie cyrograf podpisany z diabłem :) Ale próbować warto jak najbardziej. I trzymam kciuki, żeby Wam się udało 🌼 A rodzice... Podpisuję się pod tym, co powiedziała Kathlin. Biegnę już dziewczynki. Powinnam być wieczorkiem, a na razie... :D razy 10000 dla Was i 🌼 razy 10000000000000000000 dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->>Dominum Jak zwykle Kathlin ujela to co mysle ,tyle,ze ladniej niz ja bym to zrobila:)...Ja tez uwazam,ze najwazniejsze to byc w zgodzie z sama soba,w koncu to Twoje zycie a nie Twoich rodzicow...mysle,ze jak bedziesz juz pewna,ze chcesz z nim znow sprobowac to z czasem Twoi rodzice przywyczaja sie do Twojej decyzji i na pewno ja zaakceptuja..z drugiej strony postaw sie w ich sytuacji..rodzice zwykle chca dla swoich dzieci jak najlepiej i widocznie wydaje im sie,ze mezczyzna po przejsciach, jak zwyklo sie mowic na rozwiedzionych,nie jest dla ich corki najlepszy..dlatego mysle,ze przede wszystkim powinnas sie keirowac wlasnym dobrem i uczuciami ktore zywisz do niego...a jak Wam sie tymrazem uda,czego z calego serca Ci zycze, wtedy i Twoi rodzice gdy zobacza Cie szczesliwa zaakceptuja Twoj wybor. 🌼 Pozdrawiam Bede jeszcze zagladac do Was...siedze dzis samiutenka w pokoju i co mialam do zrobienia to w wiekszosci zrobilam,wiec teraz siedze. Nawet zadzwonilam do weterynarza i umowilam sie z nim na wizyte z moim Shaggim i jak zaczelam wyliczac mu na co chcialabym aby zwrocil uwage to zaczal sie smiac i powiedzal\"a jest cos co mu nie dolega?\"..wiec zaratowalam,ze raczej nie:)...a prawda jest taka,ze juz dawno chcialam isc z czyms do niego,bo moj Shaggy strasznie sie drapie i teraz ma az ranki-slyszalam,ze to moze byc uczulenie,wiec teraz jak doszlo to skaleczenie,ktore chce zeby obejrzal to za jednym razem to zalatwie...a powiem wam,ze z uwagi na czeste choroby mojego poprzedniego psa,albo raczej na panike moja, a moze jedno i drugie to poznal juz paru weterynarzy i moge powiedziec ze ten jest najlepszy..ma takie podejscie do zwierzat,ze az milo sie idzie do niego z czymkolwiek..szkoda tylko,ze pracuje w innym miescie ale ja chodze do niego do domku,wiec nie ma tam wsyztskiego co potrzebne no i zbytnio wraunkow,ale zwykle radzi sobie jakos bo zwykle umawiam sie z nim wiec wie co bedzie mu potrzebne..Pozrowienia dla pana doktora:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję kochane za szybką odpowiedź! Macie rację -- rodzice chcą dobrze, ale ja mam prawo decydować o swoim życiu. A co do decyzji, hmmmm...wciąż się waham i boję si,ę zaryzykować ponownie,ale może akurat zrozmiał pewne rzeczy i się zmienił? W końcu, to on sam do mnie przyszedł - nie nalegałam, nie dręczyłam go...w każdym razie..nic nie zaszkodzi mi pospotykac się znima \"na zimno\" , chociaż wiadomo, że zaraz emocje zaczynają brać górę, ale mozę chociaż spróbuję.. Aga, dużo zdrówka dla Twojego psiaczka :-) Zwierzątka są kochane! I rozumieją nas najbardziej na świecie! Kathlin, rewelacyjnie, że wracasz do starych kontaktów i poznajesz nowe! To dobrze wróży! Widzisz, ludzie wokół istnieją, sa nawet bardzo fajni, tylko trzeba troszeczke temu pomóc i wyjsć gdzieś, zacząć rozmowę, zadzwonić do kogoś, przypomnieć się iwtedy nagle okazuje się,że nie mamy wolnych weekendów , tak jak Ty :p Ciesze się z Tobą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->>Dominum...kiedys pisalas,ze rostalas sie z facetem,bo nie umial doprowadzic do konca swoich spraw i ze mozecie zaczac rozmawiac o was jak bedzie calkowicie wolnym facetem...wiec skoro teraz tak jest i zrobil to sam z wlasnej woli to moze to powod do tego,zeby dac wam jeszcze jedna szanse??Chyba,ze w ciagu tegao czasu jak nie byliscie razem przemyslalas cos i juz nie chcesz wracac do tego co bylo...tak czy inaczej mozna zawsze sprobowac...Jak napisala Gosia zawsze bedziesz mogla sie wycofac...zycze dobrych decyzji :)🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->>Dominum...kiedys pisalas,ze rostalas sie z facetem,bo nie umial doprowadzic do konca swoich spraw i ze mozecie zaczac rozmawiac o was jak bedzie calkowicie wolnym facetem...wiec skoro teraz tak jest i zrobil to sam z wlasnej woli to moze to powod do tego,zeby dac wam jeszcze jedna szanse??Chyba,ze w ciagu tegao czasu jak nie byliscie razem przemyslalas cos i juz nie chcesz wracac do tego co bylo...tak czy inaczej mozna zawsze sprobowac...Jak napisala Gosia zawsze bedziesz mogla sie wycofac...zycze dobrych decyzji :)🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->>Dominum przeczytalam jeszcze raz Twoja (jedna z poczatkowych) wypowiedzi n tym topiku o Twoich powodach rozstania z factem i z tgeo co pisalas, chcialas,zeby uporzadkowal swoje sprawy i dopiero wtdy mozecie wrocic do rozmow o Was...i teraz z tego co piszesz tak sie stalo...bo przyszedl do Ciebie sam i to twierdzac,ze juz wszystko zalatwil,wiec skoro jego nieuregulowane sprawy osobiste byly jedynym powodem Waszego rozstania,to warto sprobowac...no chyba,ze od czasu waszego rozstania cos sie mienilo, np Ty przemyslalas sobie sprawe i np jest Ci lepiej samej....ale jak zwykle decyzja nalezy do Ciebie..ja z calego serca zycze Ci,zeby tymrazem sie Wam udalo i bedziesz szczesliwa...choc mam nadzieje ze to nie przeszkodzi Ci zagladac do nas na kanape:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny!! Mała -Gosiu - kochane z Ciebie dziewcze, o wielkim sercu, duży buziaczek za Twoje wsparcie Kathlin- jeżeli chodzi o to co robię sama to np wczoraj byłam sama z psem na długim spacerze (bardzo pomaga), jestem wyspecjalizowana w chodzeniu sama do kina, sma też chodzę do centrum handlowego gdzie na przykład ide do kawiarni na lody (wtedy wyobrażam sobie, że nie jestem sama tylko z nim). Te samotne wypady zdarzały mi sie także jak byłam z moim \"M\" , bo on zazwyczaj był w pracy albo nie miał urlopu jak ja go miałam. Postanowiłam także \"odświeżyć\" dwane kontakty, prowodopodobnie na weekend wyjadę do rodziny gdzie spotakm sie z moimi dawnymi kumpelkami, na miejscu też od jutra biorę sie za odświerzanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Agi !! powodzenia w koloryzacji włosów, prawda, że to pomaga , przerabiałam to w sobotę ... A jak tam Twój były (niebyły) odzywa się ?? Dzisiaj mój ex przychodzi bo chce porozmawiać, od czasu gdy sie dowiedziałam, ze przyjdzie jestem podminowana.. Boję sie co dzisiaj usłyszę.... on mi mówi same przykre rzeczy, choć z drugiej strony żle wygląda i jest smutny... Jak przezyję to spotkanie to się odezwę Narka kochane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kieszonka - no i super, właśnie o to chodzi - mam nadzieję, że stare znajomości się odnowią. Do mnie np. dziś zadzwonił kolega z mojej pierwszej pracy i się umówiliśmy na piwo (czy ja tylko chodzę na piwo? Chyba się cofam w rozwoju :-), albo niedługo popadnę w alkoholizm). Na pewno jesteś bardzo zestresowana tym spotkaniem ze swoim facetem, mam jednak nadzieję, że będzie dobrze... trzymam kciuki 🌻 Gosiu - jak nastrój? Jakoś mam wrażenie że odrobinkę lepszy :-) Aga - cieszę się, że jesteś zadowolona z pracy. Ciekawa jestem czy masz szansę na etat po stażu? Na jaki kolor farbujesz włosy? Ja już chyba miałam wszystkie na głowie (oprócz czarnego). Teraz noszę blond pasemka (naturalne mam ciemny blond), ale chodzę do fryzjera, bo sama pasemek robić nie potrafię. Kieszonka, Dominum - dajcie znać jak najszybciej jak się to wszystko skończyło, bo też się denerwuję... (naprawdę, może dlatego, że nie mogę się oprzeć wrażeniu, że znamy się od lat). Życzę wam żeby wszystko poszło po waszej myśli. A ja chwilę odpocznę i idę popływać (dziś bez piwa się obędzie :-) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej..ja juz jestem w domku:) Jesli chodzi o mojego bylego (niebylego) jak go ladnie nazwa Kieszonka:) pisal do mnie w sobote - tzn nawet nie ejstem pewna,czy to on,bo to byl sms z internetu i to niepodpisany,ale wnioskuje po jego tresci,ze to wlasnie od niego....pisal,ze bardzo mu mnie brakuje i ze zaluje,ze nie moze byc ze mna...ale wiecie co?Kiedys takie sms potrafily sprawic cuda a teraz nie dzialaja na mnie zupelnie...chyba jestem juz na tyle silna,zeby tym razem wytrwac w swoim przekonaniu...zreszta sie okaze i bede oczywiscie Was o wszystkim informowac na naszej kanapie:) Jesli chodzi Kathlin o Twoje pytanie odnosnie pracy,to staz mam do 5 grudnia a potem moze jakos udaloby sie zalapac na umowe-ale tylko w ramach robot publicznych..zarabia sie wtedy troche wiecej niz na stazu,ale na etat napewno nie mam co liczyc,bo takich jak ja jets na peczki w starostwie...dlatego szukam caly czas w ogloszeniach czegos dla siebie i najlepiej zeby bylo to cos z dala od domu,wtedy bede musiala wyniesc sie stad i wreszcie byc niezalezna i nie sluchac,ze wciaz robie cos zle...to takie dolujace,szczegolnie teraz gdy czuje sie taka samotna:(... Dlatego jakbyscie slyszaly cos o wolnym etacie dla budowlanca (bez doswiadczenia:) ) lub dla pracownika biurowego, wzglednie asystentki czy kogos takiego to dajcie znac...moge wyniesc sie na koniec Polski w kazdej chwili:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jesli chodzi i farbowanie wlosow to wprawdzie kupilam dzis farbe - ciemny braz (ktory na moich wlosach daje efekt prawie czarnych-tyle ze bardziej naturalnych niz czarne ale narazie sie wstrzymam z farbowaniem do przyszlego tygodnia bo za tydzien mam to wesle,wiec bedzie wtedy swiezszy kolor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałam wcześniej, że mam wrażenie że znamy się od lat, a wiecie, że nasz topik ma dopiero 3 tygodnie? A zwierzamy się tu z takich rzeczy, których często nie powiedziałybyśmy bliskim osobom, przynajmniej ja. Magia internetu. A może jednak kiedyś uda nam się spotkać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja 🌼 Agucha-80 wiesz co Agusiu jak tak czytam Twoje wpisy kiedy piszesz o Twoim związku i o tym, że przez cały ten czas masz wątpliwości to ja Ciebie rozumiem. To tak jak bym słyszała swoje słowa sprzed paru lat, mi też ciągle w zwiazku z moim \"M\" brakowało też zawsze tego czegoś i zawsze targały mną pewnę wątpliwości. w tym czasie moje kumpelki powychodziły zamąż i ja je wtedy pytałam czy nie mają takich wątpliowsci oczywiście one mowiły ze nie , że to ten jedyny , wybrany. A ja ciągle nie byłam pewna, nie chciałam sie chajtać ani mieć dzieci. po 7 latach zamieszkaliśmy razem. po 10 latach zaręczyliśmy się. Jak mnie zapytał czy chcę zostać jego zoną to powiedziałam \"Chyba tak\"!!!! Co to znaczy, to że po tak długim czasie dalej nie wiedziałam, czy to ten. Oczywiście kocham go i to bardzo moze dlatego ze sie przyzwyczaiłam i teraz ciężko jak odszedł. Dlatego Ago pomyśl tak na serio czy rzeczywiście chcesz z nim być??, czy to ten z którym warto tracić czas. Pewnie, że wątpliwości ma każdy, nawet w udanych związkach, ale na tym etapie znajomości, na jakim wy jesteście nie powienno ich być aż tyle. Ago - masz 25 lat może szkoda czasu na takie wątpliowści, moze warto sie zakochać tak mocno, aż \"dech zapiera\". Szczególnie w tym wieku. Mi moje wątpliowsci czasem oczywiscie znikały, ale wiecej ich było niż nie było. Dlatego zastanów sie czego tak na serio chcesz, czy być z nim , czy nie i dlateczego (konkretne powody) jeszcze z nim jesteś!! A propos mam fajnego brata w twoim wieku. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alea28
puk puk jestem starą panną moge do Was dołączyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam kobietki, Jestem już po basenie, saunie i jaccuzi oraz kilku zjazdach rurą :-) Nic tak nie odpręża jak basen. Alea - cześć, u nas topik otwarty, w każdej chwili można dołączyć. Będzie nam bardzo miło :-) Kieszonka - wiesz, jak się teraz zastanowiłam nad tym co napisałaś, to ja czułam dokładnie to samo!!! Też cały czas nie byłam pewna, przecież mój ex ciągle mnie namawiał na ślub a ja za każdym razem zmieniałam temat. Przecież gdybym była pewna już dawno byłabym mężatką. Teraz będzie nią małolata, no cóż... ona może da się omamić jego niewątpliwym urokiem osobistym, ale dojrzałości i odpowiedzialności to w nim nie ma za grosz. Wiecie czasem się zachowuję jak ten pies ogrodnika co to \"sam nie zje a drugiemu nie da\". Wcale nie chcę z nim być, ale wkurza mnie strasznie, że on ma kogoś innego. Wiem, że to jest wredne i podłe, ale mam nadzieję, że wkrótce mi przejdzie. A tak w ogóle, to gdybyśmy się miały spotkać, to w której części Polski? Bo odległości nas dzielą duże. Co my tu mamy: Górny Śląsk, Wrocław, Łódź, Trójmiasto... o czymś zapomniałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Boskie Panienki!!! Jestem wykończona dzisiejszym dniem, ale za to jakie przeżycia :) Najpierw coś pozytywnego - zapisałam się na angielski i jeśli znajdą się jeszcze 3 osoby, to grupa ruszy już 1 sierpnia :):) Odnowiłam mój karnecik na siłowni - eh ten uśmiech pana trenera :) a nawet zajżałam na basen, choć panicznie boję się wody... A na koniec miłego dnia poszłam na pyszną herbatkę z ... chłopakiem poznanym dziś w aptece :D Nie ma to jak miły wieczór z farmaceutą - tyle sie można o lekach dowiedzieć :):) I nie ma to jak znajomości zawierane przy rozstrząsaniu skutecznosci ziółek na .... przeczyszczenie :) Ale żeby mi przypadkiem nie było w życiu za kolorowo spotkało mnie też nieco smutku. Postanowiłam wykorzystać pomysł Kathlin i też odnowić stare znajomości. Na pierwszy ogień rzuciłam moją niegdyś bardzo bliską koleżankę, z którą ostatni raz widziałam się jakieś 2 lata temu. Chyba w pierwszej reakcji nawet ucieszyła się z mojego telefonu, ale kiedy dowiedziała się, iż nie mam męża ani z żadnym chłopem nawet nie mieszkam, uznała, że nie będziemy miały, o czym rozmawić :( Bo jestem jeszcze .... niedojrzała Nigdy nie myślałm, że błysk obrączki na palcu jest jakimś miernikiem dojrzałości.... Ehhhhh.... Kathlin - ja też nie mogę uwierzyć, iż znamy się dopiero trzy tygodnie :) Jesteście mi takie bliskie 🌼 Oczywiście jestem jak najbardziej za spotkaniem :D O tak! O tak! O tak!!! Kieszonko - dziękuję za miłe słowa ❤️ Damy radę!! Powiedziałam dokładnie to samo, kiedy mój były mi się oświadczał :) Aga - trzymam kciuki za choćby te roboty interwencyjne. Niby niewielkie pieniądze, ale jednak pieniądze. Ja sama marzę choćby o takiej formie zatrudnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że kafeteria dba o to, bym za dużo nie gadała, bo znów mnie ucięło :( Dominium - będzie dobrze - bo musi być dobrze !! 🌼 Kazia - gdzie się zapodziałaś chudzinko??? Zielonomi - nadal nie wiem, jaką herbatkę popijałaś. Obiecuję nie pić z Twojego kubeczka :) jakiś nick - a panna gdzie ???? I ogromny bukiet 🌼 dla całej reszty, która czasem tu zagląda, czasem coś skrobnie, a czasem tylko przygląda się z ukrycia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosia - przykro mi z powodu tej koleżanki, ale nie przejmuj się, skoro ona potrafi rozmawiać tylko o facetach i związkach to po co się z nią spotykać, skoro wiele do powiedzenia to raczej nie ma ;-) Jak to mówią pierwsze koty za płoty (nie lubię tego przysłowia z powodu mojej wielkiej miłości do tych zwierzaków i faktu zamieszkiwania z przedstawicielką tegoż gatunku) A tak na marginesie czy przygoda z farmaceutą będzie miała jakiś ciąg dalszy, czy też nie przekroczyła granicy fachowej dyskusji na temat ziółek i lekarstw...? :-) W ogóle zawstydzasz mnie, zapisałaś się już na kurs, a ja to dopiero planuję... Na razie jednak postanowiłam wszystkie wysiłki skupić na kondycji fizycznej, a później zadbam o rozwój intelektualny. Już sobie znalazłam studia podyplomowe, ale zaczynają się dopiero w lutym. Ale za tym angielskim to rzeczywiście już by się trzeba rozejrzeć. Ależ jestem głodna po tym basenie, chyba zasłużyłam na małego tosta :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×