Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Gość a masz dowody
ja tęsknię,a le teraz kiedy wiem, ze zabiega o kogo innego duma mi nie pozwala go poderwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dziewczyny, czas leci i niech leci jak najszybciej by zycie naszych nie naszych zostalo uporzadkowalo w koncu. do ktos kto.....u mnie to nikt z tych co wiedza nic nie miesza. az reakcje pewnych osob zaskoczyly mnie pozytywnie. a o naprawie jego malzenstwa przez kogos to nic nie wiem. nikt sie do niczego nie wtraca. zielony groszku..... Ty to masz tu jak na razie najwieksze szczescie , ale badz ostrozna . i jak napisaly powyzsze osoby to roznie zwiazek z poki co z zonatym facetem moze sie zakonczyc. a wiec ja ostroznie i ze spokojem do wszystkiego podchodze. do thomascook....... gratulacje, i masz racje , ze jesli komus zalezy to zrobi duzo dla drugiej osoby. choc nie jest mi z tym dobrze , ze to dlatego , ze ja sie zjawilam on podjal ostateczna decyzje o rozwodzie. cenie osoby , ktore najpierw porzadkuja swoje zycie a potem szukaja. no wlasnie.......szkoda , ze na takiego faceta wlasnie trafilas. do a masz jakies dowody........ nie za bardzo zrozumialam to co napisalas, ale powazna to Ty nie jestes. jesli Ty na takim etapie znajomosci masz tyle watpliwosci to daj sobie lepiej spokoj. zwiazek z takim facetem to duze ryzyko. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz dowody
do poprzedniczki: facet, o którym piszę jest dosyć popularny i ma duże powodzenie. Mam podstawy sądzić,z e zostanie ojcem a na razie oprzechodzi kryzys po 4 latach małżeństwa. Jestem poważna - mimo, ze wiedzial o moich kłopotach (pisałam mu w mailach , wiedzial w momencie tej jedynej randki) NAWET NIE RACZYŁ ODPOWIEDZIEĆ NA MAIL, ZAPYTAĆ, CZY COŚ SIĘ U MNIE ZMIENIŁO! Nie będę biegać za draniem, który nie ineresuje się nawet tym, ze odmówiłam spotkań w momencie, gdy straciłam pracę. Gdybym było kurwą to od tego zaczęłabym szukanie takowej.. Poprzedniczce zyczę więcej samokrytycyzmu. Nie zawsze facet musi dostać dupy jak tylko o to poprosi. Czy to chcialas uslyszeć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz dowody
i jeszcze jedno: nie osądzaj kogoś w taki sposób - ja zrobiłam to w sposób przemyślany własnie po to, żeby zyskać szansę na przyszłość z nim. Trzeba mieć priorytety i trzymać się ich w życiu. Mimo,że odmówiłam spotkań to dowiedzial się, że nie mogę o nim zapomnieć. To on nie robi ruchu z jakiegoś powodu - może właśnie pojechał do rodzinnego miasta wspierać żonę przy porodzie? Powtarzam: mam podstawy myśleć,ze w tym miesiącu zostanie ojcem i (co oczywiste) to nie on dał mi takie podstawy (trochę to nie po polsku ale kazdy wie, o co chodzi).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do a masz dowody.....zupelnie nie rozumiem tego co piszesz do mnie. no nie wiem o co Ci wlasciwie chodzi. nie chcesz z nim byc to nie badz. dla mnie to co piszesz jest bez ladu i skladu. widac nadajemy na szczescie na roznych falach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz dowody
każdy pisze tu,żeby zrzucić ciężar z serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do a masz dowody....jestes niezla. po pierwszym spotkaniu z zonatym facetem snuc wizje na temat przyszlosci z nim. ja do tej pory jedynie cichutko marze, ze sprawy sie dobrze potocza i bedziemy razem. ale my oboje tego wlasnie chcemy byc juz razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz dowody
dużo o nim wiem i to, że pierwsze spotkanie miało miejsce nie ma znaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okey pisz co chcesz , moze ktos tu zrozumie i da Ci jakas rozsadna rade. ja nie mam zadnej rady dla Ciebie , bo sytuacja ktora opisalas dla mnie jest bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
też gdy poznałam już się rozwodził :) kocham go do szaleństwa, lecz z pełna odpowiedzialnością za słowa i gesty...bo przecież to są życiowe poważne decyzje, a nie jesteśmy nastolatkami którym pstro w głowie, nie możemy sobie pozwolić na igraszki i marnowanie czasu drugiej osoby . Świadomie podejmujemy próbę , stworzenia związku w którym żyć będziemy naszym życiem. Niestety trafiają się zawistne osoby , którzy z nudów knują intrygi(pewnie chcą zburzyć mój spokój) My jednak wszystko przetrwamy ,ja z dnia na dzień jestem jego bardziej pewna....W takim związku ważna jest rozmowa i zaufanie, ale raz jeszcze podkreślam SZCZEROŚĆ.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz dowody
mamy wspólną znajomą - to nie jest bez sensu, po prostu czekam na rozwój tej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja kocham go ale mam problem by mu zaufac. nie mam teraz podstaw by mu nie wierzyc, ale wiem , ze wszystko jest mozliwe. trudne to i czas pokaze co z tego wszystkiego wyniknie. czasami to trudno mi wytrzymac ta sytuacje w ktorej jestem, ale wciaz jestem, jestesmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz dowody
ja niestety mialam tyle kłopotów,że ten dodatkowy stres jeszcze by mnie położył poszłam do niego wytłumaczyć dlaczego go pogonilam i kiedy zobaczyłam ten uśmiech to nie wiedziałam, dlaczego tak tęsknię za tym palantem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tęskniąca na maxa
ja tez tęsknię i tez tak mama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milumilusia
no i ciesz dziewczyno ze sie rozwodzi :) jesli tylko umiecie sie dogadac powinno byc dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Echh... chyba nie wiesz o czym piszesz! To, że facet już jest w trakcie rozwodu, to jeszcze nie powód do radości. W takich związkach trzeba dużo więcej pracy, walki z kompleksami, szczerości, cierpliwości, determinacji, zrozumienia i miłości. To codzienne zmagania ze strachem i wątpliwościami. Ostrożność... taka, która czasami schładza marzenia i zabrania szaleństw (takich jakie zwykle towarzyszą w tym pierwszym etapie zakochiwania się). Jeśli więc wydaje Ci się, że rozwód w trakcie to sukces, to jesteś w błędzie. Pozdrawienia dla la luny, ninke, ktosia i celineczki :) Gdzieśta są robaczki? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milumilusia
Zielony gorszek nie doczytał....DOGADYWANIE SIĘ, szczera rozmowa i spokój, otwarcie. Rozwód to powód do radości, bo znaczy, że chce. A potem nasza wspólna ciężka praca. To miałam na myśli. Ze rozwód to super krok a dalej się dopiero zaczyna. Może nie dopisałam. Za bardzo dziś lakoniczna jestem i zbyt dużo empatii oczekuję. Pozdawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ach jo :) Ale i tak będę stała na straży zdania, że nie chciałabym żeby podejmując decyzję o rozwodzie, robił to ze względu na mnie. I aby udowodnić, że chce. Większość z nas na tym forum, pojawiła się w życiu naszych nie naszych mężczyzn, kiedy ich sprawy rozwodowe trwały, a zatem nie byłyśmy ani ich przyczyną ani motywem. Pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milumisia
No bo to układ w miarę czytelny. Jak się pojawiłam pozew był już zlożony, mieszkali każde na swój rachunek, więc nie mam specjalnych wyrzutów. Zresztą tak naprawdę tego małżeństwa nikt chyba nie brał na poważnie, oj po prostu jak byli młodzi to zrobili głuptę, a potem starali się jakoś dogadać. I tyle, a potem każde miało własne życie. Nawet moje teściowa mówi, że to dobrze, że się to wszystko tak poukładało. Chociaż słowom teściowym nie powinno się wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to wypada tylko cieszyć się wraz z Tobą, że udało się wam :) Czego i sobie i pozostałej reszcie forumowych koleżanek, z całego serca życzę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milumisia
Jak tak sobie poczytałam, to aż dziwię się, że u mnie było aż tak bezproblemowo. NIe licząc sprawy o alimenty(ale sama następnego dnia sama pozew wycofała, bo okazało się że nie spełnia żadnej z pozytywnych przesłanek). I chyba miałam fuchsa w tym zakresie, ale wcześniej bywałoróżnie, wiec jest na balans. Takiej równowagi życzę tu wszystkim:) szczególnie gorąco, bo wiem jak jest to wyczekane:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
pozdrawiam zielonego groszka !! rozwód to nie powod do radości , bo cos wymiera cos uświęconego i wielkiego .... w naszych związkach radość daje tworzenie czegos nowego , ale przecież przykro jest że szczęście ominęło kogos kogo teraz kochamy... skoro juz tak sie stało, jestesmy z naszymi nienaszymi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Kolezanki wlasnie radoscia nie mozna nazwac tego , ze Kochanie sie rozwodzi. to jest bardzo trudna sytuacja. i gdy juz bedzie po to nawet nie wiem jak zareaguje. ale Milumilusia wytlumaczyla co miala na mysli. u mnie o rownowage trudno , popadam ze skrajnosci w skrajnosc, chociaz powodow nie mam, bo jesli chodzi o nas to jest spokoj miedzy nami i wokol nas. pozdrawiam Was i milego wieczorku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz dowody
milczę dyplomatycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja niestety
od razu dalam do zrozumienia,żeby mnie nie mieszal w te sytuację - tak bardzo chcę z nim byż,że nie potrafie podjac takiej walki, gdy on mi wprost powiedzial, ze wniosl sprawę o rozwod tylko po to,żeby nie zyc w niepewnosci a rozwodu zazadala ona zgodzicie sie ze mną, że to ja jestem tu nieszczesliwie zakochana - bo ewidentnie oni do siebie wrócą:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ja niestety.......dlaczego ewidentnie oni mieli by do siebie wrocic. to w takim razie po co ten pozew

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja niestety
on mi powiedzial to: ona chciala rozwodu a ja od razu poszedlem do sądu i zlozylem papiery rozwodowe, bo nie chcialem zyc w niepewności. "Wiesz ja to traktuję jako osobiste cholerną porażkę zwłaszcza, że nigdy nie byłem z niż z powodów, o których piszesz tylko, dlatego ze to była ta jedyna. Inną sprawą jest to, że nie umiałem tego uszanować, ale faktem jest ze to jest/była największa jak dotąd miłość mojego życia, mój jedyny prawdziwy przyjaciel, pamiętam te momenty, kiedy było nam wspaniale i cały świat nie istniał, nie było problemów tylko my. Cholernie mi jej brakuje, jest mi teraz bardzo bardzo źle. Czuje wielką pustką, nie wiem, dokąd zmierzam, nic nie wiem, nie mam siły" Wystarczy ze dla niej w pewnym momencie zebrało się na robienie z całej sprawy ostrej kpiny; zresztą ona wie ze ja jestem gotowy mimo razów które dostaję, ale moim zdaniem jest już za późno. Zbyt dużo sile stało… za wiele gorzkich słów zostało powiedzianych” koniec cytatow - oni do siebie raczej wrócą i ja to wiem :( nie pocieszajcie mnie, bo mi latwiej to znosic,skoro wiem,z e musze zbudowac plan na zycie bez Niego w tym planie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja niestety
i jeszcze to /od czasu tego maial miney 4 tygodnie i nie widzielismy sie/ uwierz mi ze cala ta sytuacja nie jest dla mnie łatwa a już na pewno nie lekka i przyjemna, mam z tego powodu dola, zwłaszcza tak jak dziś, kiedy byłem uiścić opłaty sądowe, to mi tylko przypomina o wszystkim. Nie chcę Ciebie obdarowywać całym tym inwentarzem. Dziękuję za tych kilka listów, udanego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja niestety
zalezy, w którym momencie się poznaliście - jeśli w chwili, gdy zona akurat zaczyna przeczołgiwac faceta przez sąd pod pozorem rozwodu (tak naprawdę mogą nigdy się nie rozwiezc) to lepiej odczekać. Ja spotkałam faceta chwilę przed wniesieniem przez niego opłat sądowych i dobrze, że to nie zaszło poza pierwsze spotkanie. Taki facet ma mętlik w głowie i nie można od niego wymagać wiążących decyzji zwłaszcza, jeśli mówi o byłej (jest teoria,że nawet jak mowi o niej z niechęcią to też dobrze nie rokuje). Ona już wie, już zna tę historię, że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią, ona na pamięć to umie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam i milego weekendu zycze:) nie ma co za duzo myslec i wymyslac na przyszlosc niestworzonych historii. choc czasem wyobraznia mi pracuje i sama sobie wymyslam jakies czarne scenarisze. ale to chyba dlatego , ze lepiej byc mile zaskoczonym niz niemile rozczarowanym. staram sie zyc terazniejszoscia . taki zwiazek jak moj dla wiekszosci nie rokuje dobrze na przyszlosc ale nie zawsze musi byc zle. Kocham poki co zonatego faceta. i jesli oboje bedziemy chcieli byc razem to bedziemy. i duzo zalezy od niego bo to on bedzie wlasciwie zawsze pomiedzy i moze byc stawiany przed wyborem ja a jego byla rodzina. ale jak sie chce to mozna wszystko pogodzic. ja niestety......poplatana ta Twoje historia. pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×