Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Gość Nie ma rozwodów kościelnych
Czytam was i nóż mi się otwiera w kieszeni. Każda z was mówi o rozwodzie kościelnym, nie rozumiecie nawet że rozwodów kościelnych nie ma !!! b Może być unieważnienie małżeństwa z ważnych przyczyn. A te ważne przyczyny to ZATAJONA choroba umysłowa, zatajona bezpłodność, homoseksualizm , jeszcze kilka innych powodów. Nigdy powodem do unieważnienia małżeństwa nie może być kochanka i tlumaczenie, że facet był młody, nie planowana ciąża i inne podobne głupie tlumaczenia. Zastanawiam się po co wam ślub kościelny? Nagle jesteście takimi zagorzałymi katoliczkami? Gdzie był wasz katolicyzm gdy właziłyście do łóżka żonatemu facetowi? Teraz nagle, gdy przyczyniłyście się do rozwalenia rodziny, zachciało się wam białej sukienki, welonu !!!!! i innych akcesoriów. Jedna z was zastanawia się nad tym, co będą czyły jej dzieci, czy przyrodnie rodzeństwo nie będzie pezszkadzało, czy w szkole nie będą się z waszego dziecka wysmiewać. A zastanowiłaś się jedna z drugą co czują te porzucone dzieciaki? Te, których ojca wy zabrałyście do swoich łóżeczek? To już was nie interesuje, bo po co? Tamte to nie dzieci, to wielka pomyłka z życiu waszego faceta, wasze to będą dzieci z miłosci, tak? Zastanówcie się, przcież taki facet kiedyś swoją żonę kochał, przysięgał ŚWIADOMIE przed ołtarzem, nawet jeśłi był bardzo młody, to była JEGO decyzja. Co myśłicie, że ktoś jest w stanie zmusić faceta do ślubu? Bzdura. Że nigdy nie kochał żony, a ślub był z konieczności? Ciekawe, nie zastanowiło was, że następne dziecko już nie było przypadkowe, on sypiał ze swoją żoną i nawet sprawiało mu to przyjemność. O tym zapomniałyście? Przykład takiej podłej macochy, Barba, widzi lenia, który nic nie robi. A czego ty chcesz? Skoro rozwaliłaś rodzinę, to teraz pracuj dla innych.Co, może ten chłopka ma koło ciebie skakać? Ciesz się, że zachowuje się przyzwoicie, mam nadzieję, że kiedyś zapłacisz za to, co zrobiłaś jego rodzinie. Piszesz, że jego matka nic nie robiła. A skąd to wiesz? Czy myślisz że kobieta byłaby w stanie nic w domu nie robić? Typowe dla takich jak wy, żona jest be, podła kobieta, która podstępem ściągnęła młodego chłopaczka do ołtarza. wy za to jesteście cacy, wielka miłosć biednego skrzywdzonego misia. Oj, uważajcie, bo wyrządzone zło zawsze wraca, jeśli nie wróci do was bezpośrednio, to do waszych dzieci, one będą cierpiały za taką matkę. Tak, jestem zdradzoną żoną, którą mąż zostawił dla podobnej ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PROPONUJĘ..
ZBIERZ SIĘ NA WYSIŁEK I PRZECZYTAJ WPISY NA TYM FORUM WCZEŚNIEJSZE ZAMIAST WYRZUCAĆ Z SIEBIE ŻALE... każda z nas wie doskonale,że nie ma rozwodów koscielnych tylko unieważnienia- a to co moze być powodem takiego, pozostaw do rozpatrzenia osobom kompetentnym,którzy tym właśnie się zajmują. Wierz mi lub nie- żal mi rozwalonych małżeństw i że Wam nie wyszło, nikomu do łóżka nie wchodziłam. ON SIĘ ROZWODZI I ZACZYNA ZWIĄZEK ZE MNĄ.... nie jesteśmy kochankami, tylko łączymy się z osobami które się rozwodzą- to tak w skrócie - polecam przeczytanie tego forum. Jednak musiało byc coś z Wami nie tak, skoro się rozwodzicie, a między wami widać też nie układało się dobrze skoro Twój mąż zaczął się spotykać z inną.. brakło miłości ,uczucia.....namietności? poczytaj , potem wykrzycz się na forum - to dobrze ci zrobi- ale nie oceniaj ! ........bo nie mamy prawa do tego ani MY ani WY.....byłe żony czy też obecne kobiety ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO WSZYSTKICH DZIEWCZYN MAJĄCYCH WĄTPLIWOŚCI: Opiszę Wam mój przypadek. Jest co prawda odwrotnie niż u Was: to ja byłam rozwiedziona a on był kawalerem, ja miałam dziecko, on nie. Jesteśmy w tej chwili prawie dwadzieścia lat po ślubie. Jak się rozwodziłam z moim eks, moja córa miała niesełna dwa latka. Jak poznałam mojego obecnego męża - miała 4 lata. Mój kochany małżonek od pierwszego spotkania wiedział o niej i ją zaakceptował. To samo było z jego rodziną. Też miałam obawy typu - \"co powie jego rodzina\", przecież to on jest kawaler, bez zobowiązan, ja - rozwódka w dodatku z dzieckiem. Ale wszystko jest ok. Mamy wspólnie 16-letniego syna. Jak moja córcia miała 13 lat, przeprowadzilismy sprawę o adopcję (a właściwie mój mąż, eks się zgodził). Czekalismy do tego czasu, bo mój mąż nie chciał, żeby kiedykolwiek córka miała pretensję, np. o to, że nie nosi nazwiska prawdziwego tatusia. A mając lat 13 musiała na to sama wyrazić zgodę (bo tego naprawdę chciała). Nigdy nie było rozróżniania dzieci na moje i nasze. Zawsze dla mojego męża dzieci były jego. I nie stanowiło i nie stanowi dla niego problemu to, że byłam już wcześniej mężatką. Czasami w żartach mu mówię, żeby uważał bo do trzech razy sztuka. Kochamy się i to jest najważniejsze. a miłośc jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody!!!! Trzymam za Was kciuki, żeby i Wam się poszczęściło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barba
Do dziewczynki, która pisała o mnie. Po pierwsze, nie ma w kościele katolickim unieważnienia małżeństwa tylko stwierdzenie nieważności. I w związku z ty, jesli zrozumienie tego Cię przerasta, daruj sobie swoje uwagi. Po drugie, jak już moja poprzedniczka napisała, najpierw naucz się czytać ze zrozumieniem, a potem coś pisz, bo tak naprawdę, to nie mnie obraziłaś, tylko siebie skompromitowałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka
do "NIE MA ROZWODÓW KOŚCIELNYCH" była żona mojego faceta przyszła do mojej mamy i powiedziała jej: mój mąż NIGDY mnie nie kochał, ten związek był pomyłką, wiem ze kocha pani córkę, a ona Jego... Nie wypowiadaj się jak nie znasz sytuacji, bo kazda jest inna. Ja to zawsze mówię tak: nie obwiniaj nikogo, nie krytykuj skoro nigdy tego nie przezyłaś. NIGDY nie wiesz w kim zakocha się Twoja córka... Przeszkodziłabyś jej? Odradziła taki zwiazek? Wierz mi, to nie jest kwestia wychowania.Moja mamę mogłabym nazwać "świętą" a dla mnie facet z obrączką był zawsze tematem tabu. Mojej mamie nie przeszłoby przez myśl ze będę kiedys z facetem po przejsciach. Prawdziwej miłości nie da się przeszkodzić, zniszczyć, czego moja historia jest dowodem... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję wszystkim za zabranie głosu w mojej sprawie. Dziewczyny moja sytuacja wygląda troszkę inaczej niż wasza ,mamy wspólne mieszkanie kupiliśmy działkę ,budujemy dom ,planujemy ogród ,tylko coraz częściej brakuje mi naszego maluszka, a co za tym idzie - mam dużo pytań i wątpliwości. Barba dzięki za szczerość i otwartość ,bo już myślałam że ze mną coś nie tak.Sytuację masz nie do pozazdroszczenia ,podziwiam cię, ja na twoim miejscu nie dałabym sobie rady Z doświadczenia w dalszej rodzinie wiem, ze rodzeństwo przyrodnie potrafi być dla siebie okropne stąd to pytanie . Bardzo bym chciała aby nasze maluszki i jego córka miały dobry kontakt i może żeby chociaż się akceptowały ,nie wiem czy mi się uda do tego doprowadzić, ale wiem jedno, że będę próbować aby tak było. Nie ma rozwodów kościelnych - nie mam zwyczaju rozmawiać z ludżmi twego pokroju ,ale skoro ustosunkowałaś się do mojego pytania postaram się coś ci odpisać.Gdybym była egoistką co mi zarzucasz to już byłabym mamusią i postarałabym się aby mój luby nie miał czasu na telefoniczne utarczki z byłą aby tylko zobaczyć córkę.Nie będę ci współczuła twojej życiowej porażki ,bo sama twierdzisz ,że tylko dojrzali i świadomi ludzie pobierają się w kościele ,szkoda tylko ,że zapomniałaś o tym podczas kłótni małżeńskich .Co do twich złowrogich życzeń dla nas wszystkich -tylko jedno ci powiem - ani my ani nasze dzieci nie zaznają takiej krzywdy jak ty i twoja rodzina już wkrótce , bo my w przeciwieństwie do ciebie szanujemy drugego człowieka i darzymy go zdrowym uczuciem, czego nie można powiedzieć o tobie.Ale ty to wszystko już wiesz i dla tego już nie długo będziesz zgorzkniałą rozwódką z życiową nauczką ,a swoje chore emocje zachowaj dla siebie(,jakoś się nie dziwię że mąż cię olał). Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barba
Nie ma za co, Calineczka. A tak swoją droga, myślę, że nie musi być tak źle i Wasze dzieci (może kiedyś w przyszłości także i moje) będą się świetnie ze soba dogadywały i dadzą przykład nawet rodzeństwu rodzonemu. Życzę Ci tego gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
chyba gorycz rozstania nigdy nikomu nie służyła- ale mozna to zrobic w kulturalny sposób...niektórzy nie potrafia tego zrozumieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Barba, twój ostatni wpis napawa mnie optymizmem oby tak dalej , a życie nabiera różowych barw, dzięki ci za słowa nadzieji , a może i dobrej wróżby . Mam nadzieję,że ty jakoś sobie radzisz z \"synem\" i wszystko zaczyna ci się układać - oby tak było , bo człowiek to krucha istota i zbyt dużo nie jest w stanie udżwignąć. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka
witam wszystkich a ja tak czasem się zastanawiam... (nie wiem czy ten temat był poruszany wcześniej - muszę się wkońcu zmobilizować przeczytać wszystkie wypowiedzi, ale w pracy tak trudno...) ...czy "prawie juz była żona" mojego ukochanego zostawi sobie nazwisko po mężu, czy wróci do swojego ??? bo jak zostawi to...troszkę będzie niefajnie :( Zamierzam zostawić sobie swoje i przybrać również Jego nazwisko, czyli dwuczłonowe, tym bardziej ze ze swoim nazwiskiem zrobiłam studia i jakos tak mam sentyment, ze to taki kawałek mojego zycia... Ale jak "ona" zostawi sobie Jego nazwisko, to czy wypada mi również przybierać Jego, mimo iz będzie dwuczłonowe ??? W ogóle muszę Wam opowiedziec całą moją historię, bo to jak love story, tylko nie mam kiedy ;) Bo ona jest przykładem tego ze prawdziwa miłośc naprawde istnieje, wierzcie w to !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
och...:) nawet nie wiecie jak ja tesknię za moim kochanym...tak mi z nim cudownie , tylko są obowiązki, ważne sprawy codzienności i ten rozwód...który tak wiele komplkuje...:( chciałabym z nim spędzać każdą chwilę wolną, ale niestety jeszcze nie teraz :) pozdrawiam, cały czas obecna jestem , czytam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktosiu.., wytrwałych ludzi zawsze spotyka nagroda , więc główka do góry , jeszcze zdążysz się naprzytulać i cieszyć bliskością lubego. Wiem to trudne , ale zawsze jest nadzieja , że to już w któtce . A tak swoją drogą czy nie możecie pisać i dzwonić do siebie? wiem ,że to nie to samo, ale już coś, taka namiastka bliskości. Trzymaj się dzielnie - jestem z tobą. Dziewczyny wczoraj oglądałam M jak miłość - i tam bohaterowie ponownie się pobrali tzn. kiedyś się rozwiedli, a teraz ponownie sobie ślubowali - i jakoś mi dziwnie po takiej scenie .Oczywiście musiałam zapytać mojego lubego o takie podejście do życia ,ale nie wiele się od niego dowiedziałam tylko tyle ,że on do ex nie wróci i ,że w Warszawie ludzie mają trochę dziwne podejście do życia .Nie uspokoił mnie tym, bo on też jest ze stolicy. No tak znowu fantazjuję . No i najważniejsze od tego cyklu nie biorę już tabl. anty. ,nie żeby odrazu zaciążyć ale powoli przygotować organizm do macieżyństwa ,jestem taka szczęśliwa ,że podjeliśmy tą decyzję. Wczoraj zaczeły mi się dni płodne więc bardziej uważamy ,ale sama myśl ,że chcemy mieć maluszka rozpiera mnie radością. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niespodzianka , moja ex zostawiła sobie nazwisko miśka ponoś dla dobra dziecka,że niby będzie małej żle jak matka będzie się inaczej nazywała niż mała -hipokrytka z niej niesamowita bo teraz przygotowuje się do ponownego ślubu ,a co z jej nienarodzonymi dziećmi chodzi mi o nazwisko ,bo przecież jeśli je zmieni to mała będzie poszkodowana ,a jeśli nie to przyszłe dzieci będą cierpiały wg. jej teorii .Chyba się nie zdecyduje na połączenie nazwisk po I i II mężu ,bo to już byłaby przesada , misiek ma dwuczłonowe nazwisko i co do tego długiego sznureczka literek dołączłaby jeszcze długie nazwisko jej nowego nabytku ? mam nadzieję ,że pozostanie przy nowym nazwisku swego nowego faceta ,bo nie uśmiecha mi się ,abym się nazwyała tak jak ona ( w naszym kraju mieszka tylko 10 osób o takiej kombinacji nazwisk jaką ma mój misiek). Wiesz też często o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Ale co ma być to będzie. Jeszcze jedno czy myślałyście jak po ślubie będziecie zwracać się do rodziców waszych lubych tzn. mamo ,tato czy jakoś inaczej ? Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
calineczka- mieszkamy bardzo blisko siebie i spotykamy sie bardzo czesto prawie codziennie.Ale tym bardziej jesteśmy ostrozniejsi aby nikt nie zaczął plotkować...choc ludzie zawsze "swoje wiedzą" ja na szczęście nie oglądam zadnych seriali- chybabym oszalała, zawsze patrzę przez pryzmat takich sytuacji na moja... jednak wiem że moje kochanie do żony nie wróci, dzieli ich wielka przepaść, nie raz próbowali naprawić małżeństwo ale się nie udawało. tym razem był to zdecydowany stanowczy koniec.... nic na siłę prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
tak daleko póki co nie sięgam( - ślub ,dzieci ,nazwisko) ale teoretyzując pewnie napawałoby mnie takimi samymi przemysleniami co ty calineczko masz. tyle że ja wiem że chciałabym mieć swoje nazwisko także.choć to chyba durne...Póki co rodzice jego powoli się do mnie chyba przekonują, ale nie czuje z ich strony aprobaty - jest mi z tego powodu przykro. Ojciec jego powiedział kiedyś ze chodzi mu o dziecko,że jak się rozwiodą to ono ucierpi- tak powiedział. Dlatego od razu wzięłam to do siebie ,że ja jestem ta zła, bo razem z nowym związkiem ich syna zostaje pogrzebana nadzieja na ich powrót do siebie.chciałabym żeby było kiedys dobrze, normalnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktosiu..., rozumiem cię bardzo dobrze nie jest to miła sytuacja gdzie rodzice lubego do jego nowego życia odnoszą się z dystansem i nadzieją na posklejanie starego związku. Odczuwam to na sobie za każdym razem gdy spotykam rodziców miśka - i nie jest to zdrowa relacja ja ,ich syn, ich była synowa , aż szkoda słów mi na takie niesnaski ,które rodzą się pomiędzy mną a miśkiem przez głupotę jego rodziców. Skarbie ja też chcę mieć swoje nazwisko , bo po pierwsze noszę je już prawie 30 lat ,a po drugie jest takie piękne i polskie ,że aż szkoda się z nim rozstawać , a do tego składa się z 10 literek , dotego moje I imię 10 literowe, dobrze że drugie ma tylko 4 lierki, a nazwisko miśka jest dwuczłonowe i zawiera 17 literek , więc sama widzisz w moim przypadku to się trochę komplikuje ,bo przyznasz że osoba z dwoma imionami i trzema nazwiskami to chyba przesada.A i świadomość ,że miałabym się nazywać jak ex o nie nigdy w życiu , no chyba że ona się pospieszy i zmieni na nazwisko swego nowego kochasia o ile ten wcześniej od niej nie zwieje to może rozważę taką ewentualność a narazie to nie zawracam sobie tym głowy ,bo i po co . Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka
"Jeszcze żona" mojego faceta już jakiś czas temu powiedziała ze Jego nazwiska nosić nie chce, no ale...to się okaże, czy będzie "jej" się chciało zmieniać to wszystko w papierkach, płacić itd. Ja i tak zamierzam przyjęc, jako drugie, Jego nazwisko. Moze zacznie "ją" to draznić i wtedy zmieni ;) Tak sobie myślę, mam chyba "dobrą sytuację" pod tym względem, że nie muszę się zastanawiać nad tym jak mówić do Jego rodziców, poniewaz ich nie ma... Kilka dni temu dowiedziałam się, ze do "jej" rodziców nigdy nie zwracał się mamo, tato (11 lat małżenstwa), nie było takich relacji, kontaktu itp. A moich rodziców chciałby traktować inaczej... Bardzo ich lubi (poznali się już 7 lat temu). Kiedyś wspominałyscie o tym jak Wasz facet Was przedstawia. Na mnie mówi: KOBIETA MOJEGO ZYCIA. Ja z kolei nie mam problemu w przedstawianiu Go znajomym, bo prawie wszyscy wiedzą, ze to moja miłosć życia i znają nasza historię ;) Jego małzeństwo trwało (piszę w czasie przeszłym, bo liczę czas w którym wyprowadził się z domu) 11 lat a my znamy się od 7. W tym małżenstwie nigdy nie było dobrze. Na przyjeciu weselnym oddawał "jej" obrączkę. Po 2, 3 latach małżeństwa ją zgubił i już później nigdy nie nosił. Ja poznałam Go gdy juz jej nie miał......... Gdyby wtedy miał ją na palcu... eh, wtedy napewno nie miałoby miejsca to co później się działo. No a gdy sie dowiedziałam...było juz za późno, juz kochałam...i On kochał... Kończyłam to kilka razy, nie dawałam rady. On chciał się rozwieść, ja byłam niepewna. Bałam się. Gdy On juz sie zdecydował, ja stchórzyłam, zostawiłam Go, z tym bólem i wstydem, bo Jego otoczenie, razem z "nią" wiedzieli ze dla Niego liczę sie tylko ja i robi to dla mnie. A ja wtedy odeszłam... Próbowałam ułozyc sobie zycie, planowałam ślub z nieodpowiednim człowiekiem. Jadąc rezerwowac salę, płakałam... Nie mogłam pogodzic sie z tym ze świadomie łączę się z kimś, kto nie jest dla mnie, bo nie mogę być z tym kogo naprawdę kocham. Oprzytomniałam. Wolałam byc sama niz z tamtym człowiekiem. Skończyłam tamten zwiazek. Po 2,5 latach braku kontaktu spotkaliśmy sie przypadkowo na miescie. Świat przestał dla mnieistnieć. Wszystko stanęło w miejscu. Nie przejmowałam sie juz czy ktos nas zobaczy, nie przejmowałam się niczym. Emocje te same co kiedys, to samo spojrzenie... Powiedział ze jest w trakcie rozwodu (to były początki), ze za 2 tyg. ma I-wszą rozprawę. Ja powiedziałam że odwołałam slub... 1-go października tego roku byłabym zoną innego meżczyzny. Co z tego ze wolnego, z przyszłoscią, z mieszkaniem, domem, samochodem i dobrą pracą, skoro niszczył mnie psychicznie. Dołował, ponizał, oskarżał... Chciał zebym była jego własnoscią. Dziś jestem szczesliwa naprawdę. Od tamtego spotkania jestesmy nierozłączni, choć poczatki były trudne, duzo rozmów. On bał sie ze znowu postąpię tak jak kiedys, ze cała sprawa rozwodowa mnie przestraszy, ze znowu ucieknę, zostawię Go. Ja miałam obawy co do Jego "żony", "jej" zachowania, całej trudnej sytuacji, ukrywania się itd. Minęło pół roku a my z dnia na dzien jestesmy szczesliwsi. Nie boję się ze mnie zostawi, ze wróci do "żony", bo to "ona" zawsze bała sie ze On wróci do mnie. Wie, ze jestem Jego drugą połową. Jest mi przykro ze "ją" to spotkało choć wiem ze nie jest bez winy. Nie mam juz takich wyrzutów sumienia jak kiedys, poniewaz odeszłam w pewnym momencie i dałam szansę tamtemu malzenstwu. Niestety nie da sie naprawic czegoś co jest od poczatku zepsute. Nie byłam tez w chwili gdy podjął decyzję o rozwodzie, więc nie byłam tego bezpośrednia przyczyną. Jak sie pozniej okazało to "ona" złozyła pozew. Dziewczyny mam nadzieje ze Was nie zanudziłam. Nie zamierzałam tyle pisac, samo tak jakoś mi to popłynęło ;) Moja historia jest jak film z romantiki ;) Kiedys moze napisze o tym ksiązkę... Walczę juz teraz o moje szczescie bo wiem ze z nikim innym go nie zaznam. Wiem, bo próbowałam. Życie jest za krótkie by marnowac je na bycie z nieodpowiednia osobą. Po co. Dla czyjego dobra? Dzieci? Które kiedys odejdą z domu i bedą miały swoje zycie, moze nawet spotka je podobna sytuacja. Dla dzieci? zeby wysłuchiwały kłotni rodziców, bały się, nie widziały rodziców przytulonych, całujących się... Chcę tylko przetrwac ten rozwód. Chce by było juz po. Nastepna rozprawa dopiero poczatkiem grudnia. Wszyscy z Jego otoczenia juz raczej wiedzą ze jestesmy razem. Podobno teraz gdy sprawa juz jest w toku a On nie mieszka w domu, czyli prawnie "nie prowadzą wspólnie gospodarstwa domowego" On i "ona" równiez mogą spotykac sie z innymi partnerami. Mam tylko swiadomosc tego ze byłam "obecna" juz podczas małzenstwa i nie wiem czy czasem nie spodziewac sie wezwania na sprawę w charakterze swiadka. Jak narazie "ona" zaproponowała kogos innego no ale...kto wie. Skoro miała odwage przyjsc do mojej mamy to moze miec odwagę równiez na to. Tyle ze chyba ma swiadomość tego ze nie powiem prawdy, a juz napewno nic co miałoby zaszkodzic mojemu facetowi. Trudne to wszystko, ale...wytrwam. Juz teraz wytrwam wszystko. Przepraszam za tak długi tekst, wiem ze nie chce się takich czytac ;) Buziaki dla wszystkich. Szczęscie przychodzi do nas w najmniej spodziewanym momencie, a serce, nie sługa...nie wybiera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
Bardzo się ciesze że mogłam poznac Twoją historie, nawet niewiesz jak mnie podniosła na duchu. :) Jeszcze dwa dni temu myslałam ,że wiem już wszystko ,ze podejmę chyba właściwa decyzję...myslałam nad tym aby się wycofać, ze łzami w oczach przetłumaczyłam sama sobie że tak będzie lepiej, bo ja nie moge tak dłużej że to bardzo boli..Myslałam że skończymy się spotykać,że wrócimy do siebie jak będzie po wszystkim- no chyba że on sobie kogoś znajdzie..TAK, TAKIE MIAŁAM POSTANOWIENIE... Gdy zaczęłam na ten temat rozmowę ,ryczeć mi sie chciało i w życiu nie przeszłoby mi to przez gardło...tak więc cieszę się że mój kochany jest na tyle mądrym człowiekiem że mnie czasem nie słucha. on chyba wie że mogę mieć te gorsze dni,jakoś muszę odreagować wtedy. Dobrze ,że mnie nie słucha, bo kocham go szalenie i nad życie! nie wyobrażam sobie zycia bez niego..dlatego mimo iż nie jest łatwo ja sobie poczekam , bo wspólna przyszłość o jakiej marzymy , nasze plany i pragnienia są warte aby na nie poczekac...A że ja taki płaczek jestem no cóż ...przezywam to wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka
ktoś kto czuje to samo... ja tez ciagle czekam, ale tak jak Ty nie wyobrazam sobie zycia bez Niego, wiec czekac będę... ...na wspólną przyszłosc, na stabilizacje, na dziecko... warto, wierz mi; Przepraszam ze spytam, pewnie juz wczesniej pisałas, ile masz lat? Ja 26 (mój facet 33). Myśle ze na dzieciatko mogę jeszcze poczekac. Przynajmniej ze 4 lata daję sobie czasu (chyba ze los zaskoczy mnie niespodzianką ;) tego nie da się przewidzieć) , najpierw chciałabym nacieszyc się naszym związkiem, juz po rozwodzie, urządzaniem mieszkanka itd ;) Jakie to będzie piękne... Aha, w poprzednim moim wpisie ucieło koncówkę ;) Miało być: a serce nie sługa, miłość nie wybiera... Miłego dnia kochane !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane! Chciałam Wam dziś tylko powiedzieć tyle: ON dba o mnie! Rozwodzi się, ale meni to nie obchodzi. Wazne jaki jest dla mnie! Kocham go choć powiedizałam mu to tylko raz i on mi tez raz. Ważne, że czuję jego miłość. Chcę by był szczęśliwy. Gdy jest ze mna mówi, że tylko ze mną czuje się naprawdę dobrze, mowi, że jest szczęśliwy. Jesteśmy szczęśliwi RAZEM! Tak powinno zostać, prawda? Pozdrawam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No proszę trochę optymizmem powiało na naszym topiku i od razu jakoś rażniej. MM , no jasne ,że tak będzie już zawsze jeśli się dwoje ludzi kocha to mimo przeszkód w końcu i tak będą razem . Niespodzianka , twoja historia jest jak wyciskacz łez ale ze szczęśliwym zakończeniem. U mnie coraz lepiej (w utwierdzaniu się w miłości) , wczoraj znowu planowaliśmy przyszłość tylko ,że tym razem już z naszymi dziećmi , bardzo dużo rozmawialiśmy o ich wychowaniu i co będzie dla nich najlepsze - ale jestem dziś szczęśliwa, nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo go kocham. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do niespodzian....
Twoja historia ...to typowa wypowiedź kochanki która rozbiła rodzinę i buduje swoje życie na krzywdzie innych (dzieci i żony)......nie zasługujesz na szczęście...i nie będziesz go miała.....tego możesz byc pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka
będę go miała, będę... dlatego, ze nigdy nie czułam się kochanką, bo nie połączył nas sex tylko prawdziwe uczucie... Ty pewnie jestes żoną (lub najprawdopodobniej nią byłaś) i dlatego tak piszesz. Nikogo na siłę nie wyciągałam z małzenstwa. Zawsze ma sie pretensje do kobiety a nie do swojego męża, który zdradził. Poza tym, nie da sie rozbić czegoś co i tak jest rozbite.Po co tracic zycie na bycie z kims z kim sie nie chce byc. Powiedz po co? Predzej czy pozniej i tak takie małzenstwa sie rozwodzą. Ci co nie mają na to odwagi tkwią w takim bezsensie, zgorzkniali, niezadowoleni z życia...Czy warto? "Ona" sama mówi "mąż nigdy mnie nie kochał". Mówi NIGDY, a nie: przestał mnie kochac gdy ktos pojawił się w Jego zyciu. Kazdy przypadek jest inny. Nie osądzaj. Nie chcę się denerwować. Chyba juz tu nie bedę wchodzić. Potrzebuje teraz wsparcia a nie krytyk... eh, szkoda gadać, jednak nie zrozumie takich sytuacji ktoś kto sie w niej nie znalazł... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do niespodzian...
Nie będziesz szczęśliwa............to jest pewne Twoja wypowiedź to zbiór zaprzeczeń...chęć niewidzenia rzeczywistości. Jesteś kochanką i ty przyczyniłaś się do rozbicia tego małżeństwa.... Nie zaprzeczaj że nie czujesz się kochanką....bo od początku tego romansu...JESTEŚ KOCHANKĄ............i nawet podpisanie papieru tego nie zmieni....zawsze będziesz kochanką........a to jest zło, to co zrobiłaś z życiem innych ludzi jest złem. Nie jest usprawiedliwieniem dla Ciebie to co piszesz o wypowiedzi jego żony (że nigdy jej nie kochał....), każda zdradzona żona wielokrotnie z bólu wypowiada takie słowa...bo nie może zrozumieć podłości swego męża i jego zdrady.....ale takie słowa to tylko krzyk rozpaczy a nie podsumowanie przeszłości. Nieszczęście którego jesteś przyczyną zawsze będzie twoim balastem i wróci do ciebie...bo zawsze tak jest, ciebie też TO nie ominie. Chciałaś usłyszeć kilka słów prawdy..... to usłyszałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka
budować szczęscie na krzywdzie innych, żony i dzieci, jak piszesz... żona, owszem, skrzywdzona, bo nie bedzie juz miała tyle kasy, ile miała kiedys, na kazde zawołanie, żądanie, nie pytajac: czy aktualnie ich stać i czy On ma jej na tyle (inwestował w nowe działalnosci, co ją w ogole nie interesowało), dzieci, którym matka wpoiła, ze "tatuś jest od przynoszenia pieniędzy, dzieci, które matka budziła krzykami w środku nocy, robiąc awantury i wzywajac policję (robiac przy tym z siebie wariatkę, bo policja za drugim razem juz nie przyjechała - mąz nie zbił, nie był pijany, hm) dzieci, które mówiły: tata, to juz najwyzej nie patrz na mamę, zeby sie nie kłócic... cudownie, wspaniała rodzina, tylko pozazdroscic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka
szkoda mi Ciebie, bo najprawdopodobniej sama jesteś zdradzoną żoną... i następną która oskarza kobiete a nie swojego męża, przykro mi... chyba pomyliłas forum, poszukaj czegos dla siebie serdecznie Cię pozdrawiam i życzę szczescia i duzo usmiechu na codzień, życie jest takie krótkie, czerp z niego radość, bo szkoda zmuszac kogos by z Tobą był i marnowac sobie nawzajem zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka
I jeszcze jedno...to On, swiadomy tego, ze jest zonaty, swiadomy tego ze nie ma na palcu obrączki, swiadomy ze ja nie znam prawdy, zaczepił mnie, sam doprowadził do poznania się i zaproponował spotkanie... I to On pozniej prosił o te spotkania i to On pozniej dzwonił,pisał i błagał, żebym Go nie zostawiała...On, nie ja. To chyba jest trudne do przełknięcia prawda? Że to własnie wasi męzowie tak postępują... ...do widzenia, a było tak miło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedne jesteście
z tymi rozważaniami o nazwiskach. Uczucie, tak? A ich niby co połączyło? Co sprawiło, że mają dzieci? Dlaczego wasze miśki zwrócili kiedyś uwagę na te kobiety? Dlaczego dali im swe nazwiska? Ich drogi się zeszły, bo oboje tego chcieli. Przecież to żałosne, ze każda ex zaciągnęła do ołtarza, zmusiła do współżycia, czycha na kasę. Zastanówcie się jesli macie choć odrobinę oleju w głowie. Żona ma prawo do nazwiska męża, nawet byłego męża. Nie ma żadnego przepisu, który zmusiłby ex do powrotu do nazwiska panieńskiego. A facet, ktory pozwala jej NASTĘPCZYNI mieć wątki co do tego, facet, ktory źle mówi o kobiecie ktorej ślubował, która jest matką jego dzieci jest ...dopowiedzcie sobie same. Nic nie jest dane raz na zawsze - wam też. Może warto przez sekundę o tym pomyśleć, jak będzie ten wspaniały i skrzywdzony teraz przez ex misiek mówił o was kiedyś, jakby wam nie wyszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
> biedne jesteście - posłuchaj mierna kreaturo jeśli masz problemy emocjonalne to wybierz się do psychologa i jeśli nie jest to stadium zaawansowane to możesz liczyć na jego pomoc.Co do twych rozważań nad dziećmi z małeństwa to dobrze wiesz(jesteś mężatką) ,że faceci inaczej podchodzą do tych spraw niż kobiety i im jest wszystko jedno z kim mają dzieci ,bo po prostu je chcą mieć ,ą czy to jest żona czy sąsiadka czy ładna ,mądra to ich nie zbyt obchodzi ,ale ty to wiesz .bo chyba cię twój mężuś w niewiedzy przez tyle lat nie trzymał dla niego nie jesteś matką jego dzieci i za to cię nie będzie szanował dla niego jest jeszcze żoną i on oczekuje od ciebie zaangażowania w związek - jasne jest to dla ciebie miernotko . I nie pieprz nam tutaj o moralności ,bo daleko ci do niej. A tak na przyszłość to wchodż na topiki typu \" jestem zdradzoną żoną\" lub \" wysokość alimentów\" lub \" byłam podłą żoną mąż mnie olał i jak ja mam żyć\". Pozdrawiam i udław się swą złością. Pozostałe osoby przepraszam za formę i treść ,ale jak czytam takie idiotki ,to zastanawiam się po co to wogóle brało ślub i zniszczyło życie jakiemuś facetowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ku sprostowaniu
KRiO wyrażnie mówi, że nazwisko jest własnością tego kto je nosi i czy to podoba się komukolwiek czy nie ex ma prawo do nazwiska byłego męża bo stanowi jej własność od momentu ślubu. Może wrócić do poprzedniego, ale to jej wybór. Calineczko dla mnie nie jesteś kobietą, człowiekiem. Już kiedyś dałaś temu wyraz pisząc o dziecku swojego kochanka. To co napisałas powyżej jest tak wymowne, że pozostawiam bez komentarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×