Gość dobry lek Napisano Kwiecień 1, 2008 Relana Forte, tabletki ziołowe bez recepty, zawierają głównie ekstrakt z waleriany (Waleriana officinalis) w optymalnej ilości, zapewniającej wysoką skuteczność leczenia. Preparat Relana Forte jest zalecaną alternatywą, gdy niepokój i nerwowość są bardzo silne i wpływają na samopoczucie zarówno w dzień, jak i w nocy. Stosowanie go zaleca się także w przypadkach przemęczenia. Dzięki wysokiemu stężeniu ekstraktu waleriany, preparat Relana Forte dostarcza zalecaną, jednorazową dawkę waleriany w zaledwie dwóch tabletkach. Lek przyjmowany trzy razy na dobę jest skuteczny w łagodzeniu stresu i większonego napięcia nerwowego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ammarylis 0 Napisano Kwiecień 1, 2008 Witaski dla Wszystkich [cześć} Kierowniczko,ja bym Cię na ten wyjazd gorąco spróbowała namówić!! Myślę,że Twoje zdrowie jest wazniejsze niz wszystkie remonty świata! Pomyśl,co bedziesz miała z remontu,jak nerwy Ci nie pozwolą sie nim cieszyć?Wonieść ,o którym Ci pisałam jest za darmo.Czekasz miesiąc,czasem dwa i nic nie płacisz za pobyt tam. Poza tym,wychodzę z załozenia,ze jak same nie zadbamy o siebie,to nikt o nas nie zadba,bo nawet najbliższe osoby nie siedzą w nas i nie wiedzą co my czujemy!!! No,ale zrobisz kochana jak zechcesz :-) Dobrze się czuję-bardzo mi sie podoba jak ktoś ma wokół domu duzo kwiatków,pięknie to wygląda i koi nerwy,uspokaja.Ale ja nie mam coś ręki do kwiatów ;-( Pod moja opieka nawet pokrzywy by pomarniałay ;-) Efka,tez uwielbiam robić zdjęcia!! Byle kwiatkom,listkom,widoczki równiez obstykuję,zreszta teraz te cyfrówki daja tyle mozliwości... Pozdrawiam dziewczyny,papaap [buzka} Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Kwiecień 1, 2008 witam dzis dzien mialam bardzo dobry az sie dziwie co sie stalo czekalam na jakis zawrot glowy lub cos innego a tu spoko cos tam lekko mnie smucilo ale pozatym ok posadzilam w ogrodzie bratki i prymulki jest kolorowo i wrzosce AMMARYLIS ja tez bym bardzo chciala a moja lekarz o tamtym nic niewie tylko o mosznie i tam mnie namawia bo pytalam o inne to mnie zbyla ze niewie mnie zalezy na zdrowiu bo czasem to nic sie niechce az zlosc mnie bierze czemu to mnie to spotkalo niemam normalnosci co dzien to cos mi dolega i te zawroty i ten smutek jakis lek a wogle brr EFCIA twoj pojechal czy nie bo ja znowu sama ale w maju moze pojade do niego a on przyjedzie w lipcu pozdrawiam wszystkie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość te rozłąki rodzinne za pracą Napisano Kwiecień 1, 2008 nic dobrego nie niosą , tylko rozpad malzenstwa .Cięzko tak zyc w niepewnosci czy tam te chłopy nam sa wierni czy zdradzają .To przeciez chlop ma swoje potrzeby .Kiedy to sie zmieni oby Polak godnie zył i pracowal w swoim kraju .Brrr Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Efka43 0 Napisano Kwiecień 1, 2008 Witam wieczorowo :) Ammarylis ja własnie cyfrówków robie fotki :) uwielbiam widoki , tym bardziej że mam wszystko prawie w zasięgu ręki :) bo i morze i ...góry ;) co prawda nie za wysokie ale są :) Kierowniczko mój właśnie po jutrze wyjezdza . Był teraz aż dwa tygodnie , ale miał troche do załatwiania to kilka dni nam uciekło . znów przyjedzie pod koniec miesiąca i będzie na weekend majowy . Mamy plany żeby wyjechać do mojej rodziny , ale to na razie plany :) Mykam już bo mieliśmy gości i lekko zmęczona jestem :) spokojnej nocki życzę ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nerwica depresja Napisano Kwiecień 2, 2008 Depresja to zmora dzisiejszych czasów. Ma wiele twarzy i czyha na nas za każdym rogiem. Jest mroczna, dokuczliwa, dręcząca. Zabiera radość życia, a przynosi bezgraniczne cierpienie, odrętwienie, bezsilność, bezradność i lęk. Jest okrutna dla wszystkich, których wzięła w swoje objęcia. Potrafi zupełnie odebrać możliwość działania, myślenia, odczuwania. Niechęć do życia, jaką ze sobą niesie, zabiera apetyt, sen, zainteresowania, pamięć. Potrafi nawet skłonić do odebrania sobie życia. Bez względu na to, jaki jest jej powód, w efekcie zabiera człowiekowi energię życiową. Rozwija się skrycie, podstępnie i coraz bardziej nas ogranicza w działaniu. Bywa, że pojawia się gwałtownie w wyniku jakiegoś urazu psychicznego czy choroby ciała. Innym znowu razem chowa się pod płaszczykiem alkoholizmu, anoreksji czy bulimii. To znów, jeżeli przez długi czas tkwimy w stresie, ona już czeka kiedy przechyli się czara naszych problemów, kiedy za wysoko podniesiemy sobie poprzeczkę, kiedy nie akceptujemy siebie. Ona czeka na odpowiedni moment by zabrać nam to, co kochamy - życie. Robi to brutalnie szarpiąc nas po kawałku, aż to, co pozostanie to nicość i bezsens istnienia. Każda jej postać jest czarna, szara, bura, bez wyrazu. Na twarzy maluje cierpienie, pochyla sylwetkę ciała, paraliżuje myśli. Nie trudno ją poznać, ale często trudno z nią podjąć walkę. Dlaczego tak się dzieje, że pomimo szybkiego jej rozpoznania towarzyszy nam długo? Co, takiego musi nam zrobić, jak nas skrzywdzić byśmy wreszcie chcieli wyrwać się z jej objęć? Co, takiego musi się wydarzyć by nasze otoczenie zauważyło, że wobec niej staliśmy się bezradni? Co ona nam daje, że przez długi czas nie chcemy, ale i chcemy jej towarzystwa? Może pragnęliśmy od tego wszystkiego, co do tej pory robiliśmy uciec na chwilę, a ona zabrała nas na dłużej i tkwimy tak w beznadziei, bo nie mamy pomysłu na życie. W jej, ramionach się chowamy przed przykrościami, obowiązkami, nakazami, bólem i problemami, które ze sobą niesie rzeczywistość. Gdy tak głęboko się w nią zapadniemy uwolniliśmy się od tego, co nas dręczyło, uciekliśmy przed odpowiedzialnością, przed podejmowaniem decyzji, przed naprawianiem błędów, przed zmaganiem się z dniem powszednim. Tylko do pewnego czasu możemy się z tego labiryntu wycofać i wyjść, każdy krok do przodu pogrąża nas w ciemności. Bywają i takie sytuacje, że nie aż tak wiele zależy od nas. Depresja może być w nas i tam drzemać, a przebudzi się w sprzyjających dla niej okolicznościach. Czy można uchronić się przed depresją? Tak i wielokrotnie to czynimy w trakcie całego swojego życia, ale nie bądźmy pewni następnego razu. Każdy z nas może sobie na nią zapracować, chociaż nie zrobi tego świadomie. Nim spróbuje nas ogarnąć smutek czy przygnębienie znajdźmy sobie jakieś interesujące nas zajęcie, rozmawiajmy z ludźmi szczerze o naszych uczuciach, wyznaczajmy sobie jakieś cele i cieszmy się, że do nich zmierzamy, nie śpieszmy się, nie walczmy ze sobą, nie pielęgnujmy nienawiści, bądźmy wyrozumiali i pomagajmy innym. Uśmiechajmy się do siebie nawzajem i nauczmy się śmiać z samych siebie. Dostrzegajmy otaczającą nas przyrodę i cieszmy się z drobiazgów. Jeżeli polubimy samych siebie tej czarnej damie będzie do nas nie po drodze. W niektórych stanach depresyjnych pomaga często rozmowa z kimś bliskim, oparcie, jakie mamy w rodzinie czy wśród przyjaciół. Ten, który pomaga wystarczy by ze zrozumieniem słuchał, nie oceniał i nie radził. Jeżeli to nie daje efektu to powinniśmy się zgłosić się do psychiatry, który postawi diagnozę i oceni czy dany stan wymaga włączenia środków przeciwdepresyjnych. Jeżeli tak to zgodnie z jego zaleceniami należy te leki przyjmować, a na kolejnej wizycie, kiedy powróci już chęć życia lekarz zapewne zaleci terapię. Depresja jest chorobą i należy ją leczyć, ponieważ w innym wypadku albo nas zupełnie zdegraduje albo w wersji najbardziej optymistycznej nie pozwoli rozwinąć skrzydeł i ograniczy nasze możliwości. Nikt nie musi cierpieć, kiedy w dzisiejszych czasach dysponujemy takimi lekami i sposobami postępowania terapeutycznego. Nie ma się, czego obawiać, ponieważ ani psychiatra ani leki przez niego stosowane nie mają szkodzić lecz mają pomóc i pomagają wielu ludziom, którzy sami lub w towarzystwie bliskich zgłoszą się do gabinetu. Psychoterapia to czas rozsądnie spędzony w towarzystwie człowieka, który zna powody powstawania zaburzeń i ma narzędzia w postaci metod postępowania terapeutycznego, za pomocą, których będzie odbudowywał nasze osłabione mechanizmy obronne. Lekarz podając nam leki obniży nam poziom lęku, a terapeuta będzie wskazywał drogi, po których można zacząć stąpać a potem odważnie chodzić, będzie naszym przewodnikiem na drodze poznania i zaakceptowania siebie. Wreszcie znajdziemy trochę czasu by się nad wieloma sprawami zastanowić i sami odkryjemy, w jakich pułapkach naszego własnego myślenia byliśmy. Często, bowiem jesteśmy dla samych siebie największymi wrogami i nikt nam nie robi większej krzywdy niż my sami, tym, co o sobie myślimy, jakie nosimy przeświadczenia i czego jesteśmy pewni. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Leczenie nie może być bardziej Napisano Kwiecień 2, 2008 Leczenie nie może być bardziej uciążliwe od choroby Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze sie czuję Napisano Kwiecień 2, 2008 Dien jak co dzień, tyle ,że dziś deszczowy, a wczoraj piękne słoneczko. Nasze samopoczucie też nie najlepsze. Najczęsciej wstaje i na dziń dobry zle się czuję . Cała drże i wewnątrz jestem roztrzęsiona. Tak trudno mi radzić sobie z kłopotami dnia codziennego. Bardzo głeboko wszystko przeżywam i dlatego jest mi trudno życ. Dlugo rozmyślam i nie potrafie się wyłaczyć.Wiosenne przesilenie też tak na mnie niekorzystnie wpływa. Nie potrafię tak zwyczajnie wyluzowac, tylko jestem spięta, sama to dostrzegam/Serdecznie was pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość prawda o samym sobie Napisano Kwiecień 2, 2008 Często, jesteśmy dla samych siebie największymi wrogami i nikt nam nie robi większej krzywdy niż my sami, tym, co o sobie myślimy, jakie nosimy przeświadczenia i czego jesteśmy pewni. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kreteczka 0 Napisano Kwiecień 2, 2008 A ja też dziś jakas nie bardzo, choć pogoda u mnie przepiękna. Mąż próbował mnie na spacer wyciągnąć, ale jakoś nie miałam ochoty. Siedzę teraz sama i ponuro mi:-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Net33 Napisano Kwiecień 2, 2008 Kreteczka, korzystaj z pięknej pogody, z uroków życia i z towarzystwa kochającego Cię mężczyzny...Chciałabym, żeby ktoś zaprosił mnie na spacer.... Pozdrawiam i ściskam! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kreteczka 0 Napisano Kwiecień 2, 2008 Dzięki, Net. Na ogół korzystam:-) Ale jakoś dzisiaj chyba mam potrzebę zamknięcia się w sobie:-/ Może to PMS?;-p Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ammarylis 0 Napisano Kwiecień 2, 2008 NERWICA DEPRESJA..niby wszystko to wiem,ale podpisuję sie pod tym w zupełności.To skryta,podstępna żmija marnująca życie .Jestesmy tego znakomitym przykładem ;-( Dodam tylko,ze chorują na nią ludzie bardzo wrazliwi,mający ,,serce na dłoni\" to słowa mojej pani psycholog z Wonieścia,sama tego nie wymysliłam hihi.Pozdrwiam gorąco,miłego wieczorku [ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zbiera zniwo Napisano Kwiecień 3, 2008 Grupa anonimowych emigrantów Żarty się skończyły - powrót do kraju to brutalne zderzenie z rzeczywistością Do tego stopnia, że coraz więcej Polaków szuka pomocy u psychologów. W Warszawie tworzona jest właśnie pierwsza w historii grupa wsparcia dla byłych emigrantów. Justyna (28 lat) z północnej Polski do dziś nie może otrząsnąć się po pobycie w Wielkiej Brytanii. Kiedyś uśmiechnięta i szczęśliwa dziewczyna, dziś nie może żyć bez pomocy psychoterapeuty. Powrót do kraju okazał się trudniejszy niż decyzja o wyjeździe za granicę. Nie dość, że życie w Anglii mocno różniło się od jej wcześniejszych wyobrażeń, to powrót do Polski zepchnął ją w głęboką depresję. Po czterech latach spędzonych poza krajem wylądowała na kozetce u psychologa. Według lekarzy, dziewczyna może potrzebować pomocy terapeuty do końca życia. Ani tu, ani tam Dla Justyny wyjazd za granicę miał być sposobem na nowe życie i spełnieniem marzeń. Entuzjazm umierał stopniowo – miesiąc za miesiącem. Mimo znalezienia dobrej pracy, ciągle nie potrafiła ułożyć sobie życia. Winą obarczała przede wszystkim swojego szefa - wieczne spięcia z przełożonym i znajomymi z pracy sprawiły, że porzuciła stanowisko menedżera restauracji. W pracy biurowej też nie było lepiej. Dziewczyna nie potrafiła znaleźć swojego miejsca, konflikty rodziły się niemal codziennie. - Nie wiem, co było ich przyczyną. Może nie potrafiłam znaleźć wspólnego języka, a może po prostu brakowało mi otwartości na inne myślenie - mówi dzisiaj była emigrantka. - Czułam, że sytuacja robi się coraz bardziej napięta. Nie mogłam się z nikim dogadać, zachowanie Anglików wydawało mi się zupełnie niezrozumiałe i obce. W pewnym momencie nie miałam już żadnych przyjaciół. Oliwy do ognia dolał toksyczny, 4-letni związek z chłopakiem z Anglii, od którego nie potrafiła się uwolnić. W końcu spakowała walizki i wróciła do Polski. Szczęście nie trwało długo. Dziewczyna zamknęła się w domu i pogrążyła w depresji. Siedziała w czterech ścianach i nie chciała nikogo widzieć ani nigdzie wychodzić. Załatwienie najprostszych spraw w mieście sprawiało jej ogromny problem - dostawała ataków paniki, lęku - bała się pójść do urzędu czy nawet do sklepu. Aż w końcu trafiła do psychologa. Terapia u specjalisty miała być początkiem nowego życia w Polsce. Lekarze przewidywali długie leczenie, mówili nawet, że dziewczyna może potrzebować pomocy do końca życia. Justyna rzuciła terapię po dwóch miesiącach. Spotkała nowego chłopaka i stwierdziła, że już jest zdrowa. Dziś znowu myśli o emigracji - nowa miłość mieszka bowiem w Szkocji i para postanowiła razem tam zamieszkać. Bezlitosne zderzenie O ile przypadek Justyny jest kliniczny, problemy psychiczne wracających emigrantów zauważyli terapeuci z całej Polski. Po kilku latach spędzonych za granicą ciężko wrócić z dnia na dzień do dawnego życia, jakie zostawiliśmy przed wyjazdem w kraju. A emigranci często nie mają do czego wracać. Aleksandra Sendal, właścicielka prywatnego gabinetu psychologicznego we Wrocławiu uważa, że problem wracającej emigracji jeszcze pół roku temu nie istniał. - Dopiero sześć miesięcy temu przyszedł do mnie pierwszy pacjent. Do dziś przyjęłam ich dziesięciu, a to zapewne nie koniec. Według psychologa, nowy typ pacjentów dzieli się na dwie grupy. Pierwsza to ta, która stosunkowo niedawno opuściła kraj i jeszcze nie przywykła do życia za granicą. Cierpią z powodu tęsknoty za rodziną i znajomymi i nie potrafią odnaleźć się w nowym świecie. - Przyjeżdżają na kilka dni do Polski i przy okazji wpadają do gabinetu po wsparcie - mówi Aleksandra Sendal. Druga, zupełnie nowa grupa, to właśnie ci, którzy życie na obczyźnie mają już za sobą. Kiedy decydują się na powrót okazuje się, że to dopiero początek problemów. Schody zaczynają się już po kilku tygodniach. - Po dłuższym pobycie za granicą nasze oczekiwania wobec życia diametralnie się zmieniają. Nie ma co ukrywać – tam, w Anglii, żyje się łatwiej, nawet jeśli nie podjęliśmy wymarzonej pracy. Łatwo się przyzwyczaić do wyższej stopy życia, a powrót do szarej rzeczywistości jest bezlitosnym zderzeniem z polskimi realiami - uważa psycholog. Największym problemem dla powracających emigrantów okazuje się przejście na polskie, niższe zarobki, a także pryskająca nadzieja na znalezienie atrakcyjnej pracy. Bo do powrotów wielu ludzi skłoniły właśnie zapewnienia polityków o wielkich zmianach w naszym kraju, o wyjątkowo niskim bezrobociu i szybko rosnących zarobkach. A te dotyczą wciąż tylko niewielkiej grupy specjalistów - cała reszta musi zadowolić się ciągle marnie opłacanymi posadami. Wtedy pojawia się myśl o powrocie za granicę, a chwilę później przygnębienie i depresja. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nerwica zbiera zniwo Napisano Kwiecień 3, 2008 Żarty się skończyły - powrót do kraju to brutalne zderzenie z rzeczywistością Ciąg dalszy... Łączymy się w bólu Problemy zawodowe po powrocie do kraju to tylko jedna strona medalu. Równie źle, a nawet i gorzej można znieść powrót, jeśli w Anglii musieliśmy zostawić swoją miłość. A taką cenę coraz częściej płacą pary, które poznały się na emigracji. Czy jest jakiś sposób, aby wyjść z poemigracyjnej depresji? Psychologowie póki co proponują indywidualne terapie, ale niektórzy przymierzają się też do otwarcia grup wsparcia. Podobnych, jakie tworzą alkoholicy czy ludzie po traumatycznych przejściach. Do podobnego projektu przymierza się psychoterapeuta Anna Kubicka z warszawskiej psychopracowni. Ona również od jakiegoś czasu obserwuje zagubionych emigrantów i przewiduje, że niedługo może być to masowy problem. - Podobne przejścia mają studenci, którzy wracają z zagranicznych uczelni. Niektórym adaptacja do ponownego życia w kraju zajmuje nawet rok - twierdzi Kubicka. I wspomina jedną z pacjentek, która ukończyła studia w Stanach Zjednoczonych. Żyła nadzieją, że wróci do kraju i znajdzie świetną pracę. Jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała jej plany. - Nie mogła pojąć, dlaczego wokół jest tyle agresji i zawiści. Wspominała, że w USA wszyscy wspierali ją w działaniach, pomagali w samorozwoju i cieszyli się z jej sukcesów. W Polsce kto mógł, rzucał jej kłody pod nogi - dodaje psycholog. Praca to jedno, życie prywatne to drugie. Dziewczyna może i zacisnęłaby zęby, gdyby nie skomplikowała się przy okazji sytuacja w domu. Kiedy wyjeżdżała za granicę, była nastolatką. Wróciła już jako dorosła kobieta, czego nie zauważyli jej rodzice. Napięcia były tak wykańczające, że postanowiła wyemigrować przy najbliższej okazji. Psycholodzy uważają, że powroty do kraju mogą się okazać trudne dla części naszych rodaków. - Pewne rzeczy w naszym kraju ciągle są abstrakcyjne i trzeba być gotowym na ostre zderzenie z rzeczywistością. Przeszkadzać może nam wszystko, nawet dziurawe drogi i brak kultury wśród kierowców - uważa Anna Kubicka. Jak z więzienia Syndrom powrotów z zagranicy psychoterapeuci porównują do problemów, z jakimi borykają się ludzie po wyjściu z więzienia. Ich sytuacja jest diametralnie różna, wspólny za to okazuje się mianownik. Jedni i drudzy najczęściej muszą zaczynać wszystko od zera. Począwszy od znalezienia mieszkania i pracy, po odnalezienie się w szarej codzienności. Bo wielu z nas zapomniało już, czym jest załatwienie nawet najprostszej sprawy w polskim urzędzie. Jak na złość, w takich sytuacjach pojawiają się też problemy rodzinne. Bo rozłąka powoduje, że dwójka ludzi uczy się żyć z dala od siebie i wspólne mieszkanie pod jednym dachem nie jest już takie proste, jak wcześniej. Jeśli małżeństwo przetrwało rozłąkę emigracyjną, wcale nie oznacza to, że uda się na nowo ułożyć we dwoje życie tak jak dawniej. Czy psycholog faktycznie może nam pomóc w odnalezieniu się w takich realiach? - Pierwszym krokiem przy udzielaniu pomocy jest ustalenie powodu złego samopoczucia - tłumaczy psycholog Aleksandra Sendal. - Jeśli potrafimy jakoś je nazwać, ciśnienie powinno trochę opaść. To właściwie wszystko, co możemy zrobić w czasie krótkiej wizyty. Większość ludzi przychodzi tak naprawdę tylko po wsparcie, ale jest też możliwość zapisania się na dłuższe terapie. Psycholog twierdzi, że nigdy nie podpowie pacjentowi wprost, czy powinien wrócić do Wielkiej Brytanii i tam na dobre układać sobie życie. - Taką decyzję trzeba podjąć samemu - zaznacza. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość awril Napisano Kwiecień 3, 2008 dziewczyny,mam nerwice od wielu lat:( wiele juz objawow przerabiałam,ze tak powiem...ale ostatnio mam nowe-jak czuje sie tylko lekko poddenerwowana,od razu jest mi duszno,boli mnie za lewa łopatka i mam taki dyskomfort za mostkiem:( staram sie nic sobie nie wkrecac,ale tak mnie to meczy...czy ktoras z was tez tak ma?? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Kwiecień 3, 2008 witam wieczorkiem wszystkie nerwuski AWRIL Ty sie nie musisz nakrecac a nerwica sama przychodzi kiedy jej sie podoba ja tez czesto mam tusznosci ty masz klucie w mostku i inne obiawy umnie znowu inaczej mnie biora zato zawroty glowy i inne dolegliwosci ale jesli chcesz byc pewna ze to nie serce idz do lekarza zbadaj serducho i sie uspokoisz ze to TYLKO NERWICA BO JA JUZ TO PRZERABIALAM WSZYSTKIE CHOROBY WYSZUKALAM W SOBIE I NERWICA JAK TRALALA CZASEM MAM DOSC POZDRAWIAM A JESZCZE KTO TO NAS STRASZY ZE NAM CHLOPY UCIEKNA JESLI SA ZAGRANICA MAZE I TAK JEST ALE POCO KOMU TO PISANIE Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
iwa30 0 Napisano Kwiecień 3, 2008 Witam. Moja nerwica zaczęła się w zeszłym roku.Na poczatku myślałam ze to coś z sercem ale poszłam do lekarza i ta mnie uspokoiła.Kazała brać magnez i jeszcze jakies jedne witaminki.Minął rok od tej wizyty a ja nadal mam lęki.Bardzo mnie to męczy.Najczęściej objawem są zawroty głowy,uciski w skroniach,pocenie i szybki bicie serca.Mam też takie uczucie jakby moja głowa była bardzo ciężka.Jestem często senna a nie potrafię zasnąć.Przeczytałam książkę o podświadomości ale nić mi niepomogło.Macie moze jakieś swoje doświadczenia w zwalczaniu ataku lęku.Jak w tych chwilach się zachować?co myślicie o tabletkach \'\'deprim\'\'? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjjjjakboliiiiiiiiiiiiiii Napisano Kwiecień 3, 2008 no tez mam takie lęki:(takie do kitu wszytsko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do Materacegorczycowe Napisano Kwiecień 4, 2008 to nie te forum !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i nie targ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ZOSIA... Napisano Kwiecień 5, 2008 Witam!Pogoda cycuś ! CZUJĘ SIE DOBRZE .a WY? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ammarylis 0 Napisano Kwiecień 5, 2008 Witam serdecznie :-) U nas w Wielkopolsce tez piekna pogoda,nawet na krótki rękaw sobie chodzę :-) Ale coś mnie w środku mocno telepie i zastanawiam się dlaczego? do pracy przecież nie poszłam,siedzę w domu z moim psinkiem kochanym,spokojniutko,grzeczniutko,w rodzinie wszystko oki,więc co ta ta cholera nerwica jeszcze ode mnie chce???? Przeciez nie biorę już zadnych leków czwarty miesiąc,czyżby miała chęc powrócić???? Niech spada na drzewo!!! Nie chcę jej!!! Miłego weekendu!! Efka,Kierowniczka,Dobrze sie czuję Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdrówko 0 Napisano Kwiecień 5, 2008 hej moje łezki wszystkie!! wiecie co, miałam fajny tydzień tzn. dobre samopoczucie cały czas, i tak jakoś przez to i trochę przez brak czasu nie pisałam. dzis czuje się gorzej i aż wstyd przyznać od razu sobie o was przypomniałam, głupio bo powinnismy być razem nawet jak jest lepiej;) i juz tak będę robic;) kluje mnie głowka od czasu do czasu no i PMS,dokucza mi... nawet nie mam czasu poczytać madrych artykułow od Efki.. ale w końcu ten czas wygospodaruję;) POZDRAWIAM KOCHANI!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Kwiecień 5, 2008 witam Aarylis Efcia zdrowko Dobrze sie czuje i reszta dziewczyn pozdrawiam ja sie czuje wzglednie ruszylam teraz na rower jak tylko pogoda dopisuje ale gdzies tam w srodku siedzi ta nerwica i te mysli przestalam sie cieszyc czym kolwiek ciagle jakis dolek mnie dopada moze ta wiosna tak dziala ale i ona mnie nie bardzo cieszy przekichane juz mam dosc Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość marjolaine Napisano Kwiecień 5, 2008 czesc choruje na nerwice 6 rok raz jest lepiej raz gorzej .teraz akurat gorzej,czesto czytam wasze wypowiedzi i musze wam sie przyznac ze bardzo mi one pomagaja,gdy zachorowalam wydawalo mi sie ze nikt na swiecie nie zrozumie moich cierpien aokazuje sie ze mnóstwo ludzi ma podobne objawy,to przykre ,ale ciesze sie ze nie jestem sama. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdrówko 0 Napisano Kwiecień 5, 2008 hej.. jeszcze przyszłam wyżalić się troszeczkę.Myslałam, ze takie coś co miałam 10 minut temu już mnie nie dopadnie.. moj brat ćwiczył rolę na przedstawienie szkolne. no i cała rodziną pomagalismy mu teraz. każdy z nas czytał jakas rolę, no i kiedy przyszło na mnie (a miałam gdzies z 20,25 linijek) to zaczęlam tak się spinać, słabnąźć,zrobiło mi się gorąco, serce waliło, dusznosci, wiecie,typowy atak.. nikt nie zauważył na szczęscie tylko mama powiedziała \"wolniej troszkę\".. wiecie co? no myśłałam ze takie coś w moim domu, przy kochanej rodzinie sie nie zdarzy.. :( to co przy innych sytuacjach? ech sama nie wiem dlaczego sie tak zestresowałam;/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Kwiecień 5, 2008 MARJOLAINE WITAMY CIE WNASZYM GRONIE NIE JESTES SAMA JESTES Z NAMI TRZYMAJ SIE Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość marjolaine Napisano Kwiecień 5, 2008 mnie bardzo czesto dopada w domu .próbuje wtedy na sile sie czyms zajac Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość marjolaine Napisano Kwiecień 5, 2008 dzieki za cieple slowa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do zdrówko Napisano Kwiecień 6, 2008 Czesc zdrowko ! nie napisalas nam jak wypadla tobie ta lekcja z dzieciaami, czulas sie wtedy dobrze ? och ta nerwica co z nami wyprawia , nawet w najniej oczekiwany czsie .Pozdrawiam z.k. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach