Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w smutku

jak poradzić sobie z taką tragedią

Polecane posty

Gość nie smutaj tak bardzo
wlasnie, zmiana otoczenia to dobrz rzecz tylko,z e jak sie ma szkole to raczej nei wchodzi w grę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panterko, dziękuje za ten przykład. Zawsze gdy słyszę o podobnych sytuacjach i ludziach, którzy sobie z tym poradzili, pojawia się we mnie iskierka nadziei i jakoś łatwiej mi patrzeć w przyszłość. Chętnie bym z Tobą porozmawiała. Dziś jadę do Niego, do Jego domu. To trudne, tam wszystko jest związane z Nim, tam nie ma człowieka, który by Go nie znał i nie mówił o Nim dobrze. A dziś jadę tam, jadę zobaczyć historię Jego życia, rozmawiać z ludźmi, którzy znali Go od zawsze. To wszystko wymaga ode mnie wielu sił by opanować płacz i tęsknotę za Nim... to będzie długi dzień. . . wszystko opowiem jak wrócę. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana 19
Bardzo dobrze rozumiem ludzi ktorzy przezyli "własną " tragedię .... Choć zawsze, każdy przypadek tak odosobniony jest zarazem tak podobny i tak rózny od siebie.... 12.08.2005 - data która zawazyła na mym całym zyciu ... tego dnia, po cięzkiej nocy spędzonej w szpitalu zmarł mój chłopak ...trafił tam na w nocy z 11/12.08.2005 z obrazeniami odniesionymi w skutek wypadku samochodowego ... dziś mieliśmy świetowac jego urodziny .... mija miesiac.. a ja ciagle wierze ze On jeszcze do mnie przyjdzie... ze zapuka do drzwi ... Gdy przypomne sobie jego cierpiaca twarz, kiedy lezal w szpitalu, łzy same napływaja do oczy ... Nie ma juz mego świata... nie ma już Kogoś kogo kocham,nie ma juz mnie .... tak bardzo boli mnie to ze mimo iż obje chcielismy isc przez zycie razem, oboje sie kochaliśmy ... nie możemy ... ale chce wierzyc ze to wszytko musi miec jakis sens ... jest mi bardzo ciezko, nie umiem sobie z tym poradzic ... pierwszy raz w życiu sie tak zakochałam , pierwszy raz sie zakochałam, i straciłam kogoś mi tak bliskiego taki sposób ... tyle planów, marzeń, wspólnych chwil( zareczyny) ... i nagle wszytko odeszło ... jakby ktoś pstryknął palcami i koniec... Świat wraca do normy, dalej sie kreci... więc wszyscy wymagaja od Ciebei ze Ty również i twój stan emocjonalny sie unormuje... ale nie potrafie.. zakaladam maske obojetności i spokoju...a gdy jest sie sam na sam z własnymi myślami wychodzi prwdziwe JA... płacz, samotmnośc .. godziny wpatryania się w sciane w telefon, zdjecia, ubrania, papierosy... wszystko... staram sobie to tłumaczyć: Bóg tak chciał...tylko dlaczego to tak bardzo boli ... tak bardzo Go kochałam ... tak bardzo Go kocham ... jestm mi tak cholernie źle ... wiem.. czas leczy rany ... ale to nie takie łatwe... Czy jeszcze sie spotkamy? Czy chwyci mnie w ramiona? Czy jeszcze pocałuje ? Czy to wszytko bedzie jeszcze możliwe TAM .. ? tak bardzo jest mi Go brak .. tak bardzo Go kocham ... Nie umiem sobie z tym poradzić ... życ bez Niego nie umiem - Nie chce ;((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana 19
staram sie sobie to jakoś tłumaczyc ... staram sie emocjonalnie i psychicznie powracac do "stabilizacji" jest ciezko... ale wierze w to ze kazdy, kto przezył badz widział tak jak ja, jak odchodzi bardzo blisko Ci człowiek powolutku małym kroczkiem wróci do w miare normalnego zycia ... mysle ze takie tragede mimo iz sa bardzo boesne dla ciała i duszy .... zblizaja do siebie ludzi ... i mozemy sie nawzajem zrozumieć ... znalazałam przypadkiem ta strone ale ciesze sie ze moglam sie tu wpisac .... bo dzisiejszego wieczeora kiedy mieslismy razem obchodzic jego urodziny ... zapłakalabym sie na śmierc ... pozdrawiam wszystkich i zycze wiele szczecia ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikkkkkkkkk
. Przykro mi.Wiem, ze ci teraz ciezko dlatego do Ciebie pisze. Jesli chcesz porozmawiać odpisz mi na gg. Swoją drogą polecam wizyte u psychologa, wizyta na pewno Ci pomoze w najtrudniejszych chwilach, kazde slowa otuchy i wsparcie psychiczne jest Ci teraz potrzebne. A przede wszystkim postaraj sie nie siedziec w domu i nie rozmyslac, idz miedzy ludzi, znajdz jakies zajecie, jakiekolwiek tylko nie rozmyslaj i nie siedz w domu. Wiem cos o tym. i pamietaj o czyms bardzo waznym - on napewno nie chcialby zebys sie zalamywala i plakala. tego mozesz byc pewna. ktos kto cie kochal na pewno tego by nie chcial, wiec badz silna. odpisz. Monika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikkkkkkkkk
Moja kolezanke spotkalo podobne zyciowe neiszczescie. na poczatku bylo trudno, bardzo trudno, spedzala duzo czasu na internecie, bo tu czas szybko leci, nie zamknela sie w 4 scianach na szczescie, planowali ze soba slub, wiec bardzo to przezyla, na szczescie poznala kogos, z kim jest do dzisiaj, tego faceta poznala po 3 m-cach od tej tragedii. Mysle, ze on jej spadl z nieba, dzieki niemu dziewczyna doszla do siebie w miare szybko. Jest z nim juz kilka lat. Ciebie tez spotkaja dobre chwile, w najmniej oczekiwanym czasie. Zycze Ci tego szczerze. Monika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana 19
jesli to było skierowane do mnie, badz kogo kolwiek kto jest w takim stanie, bardzo bardzo dziekuje... własnie najgorsze sa noce... mozna zec: "...niby bezpiecznie ale wcale nie jest dobrze w moim snie ... " staram sie trzymac i nie romyslać ... ale w głowie chcac nie chcac rodzi sie pytanie : "dlaczego?" , co sie zle zrobiło, powiedziało , nie dokonało ... ale to chyba juz ludzka ułomność .... kocham Go ... wiem ze musze zyc dalej, bo On nie chciałby abym była w takim stanie... bardzo głeboko chciałabym wto wierzyc ze teraz nasze szczescie zostało nam zabrane... ale bedziemy miec cała wiecznośc dla siebie ... tylko dlaczego jestem tak zwykłym, glupim człowiekiem który nie może tego pojąć ... wiem ze nie jestem sama w tym bolu ... Najbardziej jest mi smutno kiedy spogladam na jego rodziców ... to zapewne dla nich koszmar który nigdy nie pozowli im spokojnie zasnac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikkkkkkkkk
Zalamana19 - widze po postach, ze nie umiesz sobie poradzic z tym niieszczesciem. Porozmawiaj z psychologiem albo wyjedz na kilka dni do przyjaciolki jesli masz taka mozliwosc, napewno bedzie Ci w ten sposob latwiej dojsc do siebie. Monika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
załamana, nawet nie wiesz jak ja to rozumiem. Wszystko to co napisałaś jest tak bardzo bliskie. Każde słowo mogłabym powtórzyć za Tobą. Nie znałam większego bólu, nie ma chyba większej tragedii... I wciąż czekam aż wróci, aż napisze, aż znów się do mnnie uśmiechnie... I nic mi nie wytłumaczy dlaczego, dlaczego tak się stało, dlaczego On, dlaczego wtedy, dlaczego tak... miliony pytań bez odpowiedzi, miliony naszych planów, których już nie zrealizujemy, tysiące wspomnień i jeszcze więcej łez... "Czas zabija rany" spiewa SDM, moja rana jest wielka i potrzebuje mnóstwa czasu. Dziś jednak udaję że żyje, że wierzę, że mam nadzieję. Po tak naprawdę nie żyję, nie wierzę, nie mam nadziei... chce cofnąć czas, naprawić, pożegnać się chociaż... załamana, odezwij się jeszcze, powiedz jak sobie radzisz, powiedz co Ci pomaga... i uwierz mi wiem co czujesz, czuję podobnie... przesyłam uśmiech, choć to tylko uśmiech przez łzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciarki przechodzą
a lzy cisną się do oczu.Tak bardzo Wam współczuję dziewczyny.Trzymajie sie dzielnie.Czas działa na Waszą korzyść. ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
dziekuje Wam ... sama możliwośc "pogadania", " wyżalenia sie" ... bardzo duzo robi .... Dziś pada deszcz... spadają krople ... wczoraj byłam na cmentarzu ... zapaliłam znicze, modliłam sie ... przyniosłam rózyczke ...w koncu były jego urodziny ... Dzis musze iść do Niiego do domu ... zabrac rzeczy które należały do znajomych i je oddać ... trzymam dłoniach kamizelke, i staram sie choć na chwile przypomniec sobie jego zapach, obecnośc ... wtulając się w nią ... wiem, może ktoś pomysli ze jest to rozzalania badz uzalanie sie nad soba.... ale, to nie to ... to poprostu zbyt tuza rana .. która wymaga zaleczenia... W Smutku ... pytasz jak sobie radze ... Czasem bywa tak ze sobie nie radze... łzy same napływaja do oczy ... staram sie czymś zajmować, na samaym poczatku to było jedne wielkie milczenie i płacz ... nie chchiałam aby ktoś sie do mnie odzywał , dotykał .. a szczególnie mówił " bedzie dobrze" bo w tym momencie zawalił mi sie cały swiat ... nie chchiałam nigdzie wychodzic... wiem ze obecność kogoś bliskiego jest bardzo wazna .... kogo kolwiek.... było mi dobrze w domu samej ... gdzie mogłam z Nim rozmawaiac wpatrująć sie w zdjecia i płakać ... Minął miesiać ... dokładnie jutro minie ... a ja wchodze na gadu .. jego opis skierowany do mnie " ....kocham Cie ...." Troche wewnetrzenie sie wyciszyłam,ale myśle ze to tylko milimetr normalności.... nadal jest mi ciezko .... W Smutku ... myśle ze najlepsze teraz abyś duzo wychodziła... ale nie w miejsca gdzie jest duzo ludzi badz głosna muzyka... tak bardziej kamaeralnie pub, park, abyś poprostu była z kims ... wiem tez jaki kolwiek temat sie nie poruszy wszytkie skojarzenia beda zwiazane z ukochanym i tylko o Nim bedziesz mówić ( tak przynajmniej jest ze mna... ale przeciez kazdy przezywa to inaczej) wiec mów ...! bedzie Ci łatwiej... Jerstem z Toba ... rozumiem co przezywasz ... Chyba zarówno ja jak i Ty straciłysmy kogoś bliskiego kto był sensem w naszym zyciu ...i to w niedalekej przeszłości .... Obecnie czuje sie tak ... jakby drzwi normalności i mego poprzedniego swiata zostały nazawsze zamkniete. Teraz zostalam wrzucona gdzieś, gdzie jest mi zle ... Odszedł ktoś kogo pierwszy raz w zyciu pokochałam, kto mnie tak sznaował... nie wyobrazam sobie ani siebie z nikim innym ... to była własnie TA miłość ... Nigdy równiez by byłam za bardzo religijna... mogłam sie nazwac wierzacy nie praktykujący ... po tym co sie stało zminiełam swe podejście do wielu spraw i codziennie również modle sie za dusze mojegoo kochanego ... mysle ze moze pomóc również Tobie ... rozmawiam z Nim ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja dziś jadę na cmentarz, pierwszy raz od pogrzebu, pierwszy raz zobaczę Jego grób... nie będę sama, więc będę musiała się jakoś trzymać, ale to niełatwe, bo jak mam sobie radzić gdy On tam.... ja nie potrafię rozmawiać na zaden inny temat, znajomi pewnie już się nudzą, bo ja mówię tylko o Nim, o nas, i mogę mówić i mówić, tyle wspomnienień, tyle planów.... wczoraj byłam u Jego rodziców, mówili że cieszyli się gdy dowiedzieli się o mnie, ludzie mówili żeby szykowali się na wesele, oni planowali wnuki, myśleli poważnie o naszej przyszłości, a dziś dla Niego nie ma już przyszłości, a ja na razie żyję przeszłością, bo ktoś zniszczył naszą przyszłość... najgorsze jest to, że ten wypadek to nie była Jego wina, że tak naprawdę to zabił Go inny człowiek, zabił Mojego.... nie mam słów i niegdy nie będę miała dla tego człowieka wybaczenia dziś spędze ten dzień z Nim. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
ja równiez ide dziś na cmentarz ... jesli chcesz... zawsze mozesz rozmawiac o Nim ze mne .. ja zawsze bardzo chetnie cie wysłucham nie tylko przez to forum ale również w inny sposob .... bo rozumiem ... mój Krzyś również zginał w skutek wypadku samochodowego ... zareczyny( mimo ze mam 19 lat ) plany na przyszłośc .... to wszytko miało byc nasze... ale nie bedzie ... za kazdym razem kiedy nachodzi mnie fala smutku zaczynam sobie myśleć ze mi jest tutaj zle ... ale dla Krzycha jest juz dobrze na pewno nie chiałby waraca... tylko czeka na mnie .. a w głowie powstaje tyle pytan .,.... tyle pytan an której On zna juz odpowiedz a ja nie ... tak bardzo jest mi ciezko bez Nigo ... ale musimu być silne ... musimy .. dla Nich .. mna pewno nie chcieli by na nas patrzec jak placzemy ... Jestem dziś z Toba ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
wróciłam ... jestem w domu ... ( wiem ze to forum nie słuzy do tego abym pisała takie zeczy ... ale musze gdzies wyrzucic emozcje ... ) zal, smutek, tesknota... i nie mozliwosc uwierzenia ... wszytkie złe mysli w głowie .. wszytskie chwile spedzone razem wiruja jak na karuzeli .... modlitwa za dusze.... modlitwa aby mnie odwiedził ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
mam nadzieje ze dzielnie sie dzis trzymałas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi przykro ze...
w smutku i zalamana 19- moge wedziec kochane jak dlugo bylyscie ze swoimi chlopcami? bo chyba im dluzej to bol wiekszy?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
patrzyłam na ten grób i nie mogłam uwierzyć, że On tam jest, że tam w tym ciemnym grobie leży Jego ciało, nasze plany, marzenia, że nic już nie mamy, On nie ma nawet życia... nie wierzę, ale chyba w to nigdy nie można uwierzyć, no bo jak się pogodzić gdy ktoś tak nagle znika z twojego życia i zostawia po sobie tylko smutek i żal... przychodzą chwile, gdy myślę sobie, że muszę jakoś dalej żyć, że dam radę, jestem przecież silna, ale zaraz przypominam sobie, że ja już nie umiem bez Niego żyć, że razem z Nim umarł mój świat... tych drugich momentów jest znacznie wiecej... nie było dnia bym nie płakała, chwili bym nie wpominałam, minuty bym o Nim nie myślała... jestem tylko smutkiem, myślą o Nim, wspomnieniem Jego miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
załamana, a co z Tobą? jak się czujesz? jak mijają Ci dni? trzymaj się ciepło, może uda nam się to przejść....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez sie poryczalam czytajac te wszystkie rzeczy.ide zaraz zadzwonic do mojego chlopaka i powiem mu jak bardzo go kocham.wspolczuje wam tak bardzo.ja bym za moim w ogien wskoczyla a gdyby go kiedys zabraklo....nie wiem...chyba bym umarla razem z nim.caly czas sobie powtarzamy ze umrzemy razem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj tak bardzo
dziewczyny, potopicie się ;) zycie takie po prostu jest, że czasem spada na nas cios a tutaj odpowiedzialnosc powinna poniesc osoba, ktora nie dopilnowala sprawy hamulcow i oznakowania cysterny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o co to am teraz za znaczenie kto poniesie odpowiedzialnosc.to w ogole nie jest wazne,chyba ze ten ktos moglby przywrocic mu zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga28
Witam!!! Coś Ci opowiem. Kiedy miałam 18 lat poznałam świetnego chłopaka. Miał na imię Mariusz. Bardzo mi się spodobał, ja jemu również. Byliśmy razem na obozie harcerskim. Nierozstawaliśmy się nawet na chwilę. To było coś cudownego. Myślałam że mi serce pęknie z radości. Był wszystkim o czym marzyłam. Czuły, wesoły, bardzo odpowiedzialny (instruktor i ratownik na obozie), miał podobne zainteresowania, kochał taką samą muzykę, a dodatkowo nieziemsko przystojny (wysoki, wysportowany, długie ciemne włosy, ciemne oczy) - po prostu marzenie. Było nam cudownie. Pochdziliśmy z innych miejscowości (ale bardzo blisko) więc po mieiącu na tym obozie spotykaliśmy się w każdej wolnej chwili. Wszystko kwitło i mogło być w przyszłości naprawdę cudownie. Najpierw chcieliśmy skończyć studia i być razem zawsze. Aż przyszedł pewien dzień. Mariusz przyjechał aby poprosić żebym pojechała z nim jako instruktorka na kolejny obóz ZHP. Nie planowaliśmy tego wcześniej i byłam akurat umówiona na tydzień z przyjaciółką na dziełce nad jeziorem. Powiedziałam, że przyjadę do niego za tydzień. Zgodził się. Byliśmy oboje bardzo szczęśliwi że spędzimy z sobą kolejne tygodnie. Kiedy byłam z koleżanką na dziełce pewnej nocy przyśnił mi się Mariusz i mówił do mnie - Nie martw się o mnie, już wszystko jest w porządku. Nie rozumiałam. Kiedy wróciłam do domu aby spakować się na ten obóz. Przyszedł nasz wspólny kolega. Kazał mi usiąść i powiedział, że Mariusz nie żyje. Był ratownikiem, poszedł popływać i już nie wrócił. Tak naprawde to nikt nie wie co się wtedy stało. To do mnie nie docierało. Zaczęłam się śmiać że kolega sobie żartuje i że to głupie żarty. On powiedzał że to prawda i wyjaśnił mi kiedy jest pogrzeb. Nie pojechałam, nie byłam w stanie. Mówiłam sobie że to moja wina bo nie pojechałam z nim od razu i mnie przy nim nie było. Wtedy tak by się nie stało. Poszłam do kościoła z nawymyślałam księdzu - co to za Bóg który rozdziela kochające sera. Nic nie mówił, wiedział że cierpię. Powiedzał tylko - widać tak miało z Wami być.Przeszłam bardzo ciężkie załamanie nerwowe, szpital i długi leczenie. Mój świat przestał istnieć. Pomagali mi nasi wspólni znajomi. Na czas leczenia zabrali wszystko co wiązało się z Mariuszem - zdjęcie, pamiątki z wyjazdów, płyty itd. Po dwóch latach pojechałam na jego grób porzegnać się na dobre. Bardzo bolało, ale i wtedy byli przy mnie nasi znajomi. Położyłam jedną róże na jego pomniku, powiedziałam do zobaczenia i odeszłam. Dziś mam 28 lat. Minęło już 10 od tamtego czasu. Mam męże, który wcale nie przypomina Mariusza, ale bardzo mnie kocha. I jestem w czwatrym miesiącu ciąży. Obiecałam sobie że jak urodzę chłopca to dam mu na imię Mariusz, żeby miał tak cudownego anioła stróża - mojego Mariusza. Teraz już tak bardzo nie boli choć nadal wydaje mi się że to było w zeszłym wygodniu. Kiedy słucham naszych ulubionych utworów albo gram na gitarze piosenki które jemu śpiewałam to płaczę po cichu. Chyba nadal gdzieś w sobie Go kocham, ale już inaczej. Dziękuję Bogu że pozwolił mi poznać tak cudownego człowieka i spędzić z nim trochę czasu. Napewno pozwoli nam się jeszcze kiedyś spotkać. Wiem to. Narazie Mariusz jest przy mnie i ja to czuję. Bądź dzielna Pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
wróciłam ... cały dzień spedzony na cmetarzu .. ja tu On ta, ;( nie chce.. nie moge ... ( prawie 1,5 roku ...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to niesamowite jak ten ból jest obecny we mnie, nigdy nie znika, jest w środku mnie i wciąż przypomina mi o sobie, nie pozwala przestać myśleć, choć na moment się oderwać, wciąż jest we mnie, i nawet już nie każe tak płakać, tak rozpaczać, tylko po cichtuku cierpieć i tęsknić... ja nie mam możliwości być codzień na Jego grobie, zjednej strony żałuje tego, z drugiej wiem, że spędzałambym tam całe dnie, tam z Nim i pewnie nie chciałabym Go zostawić, wolałabym leżeć obok Niego... żyję, muszę żyć, nie zrobiłam bym sobie niczego z jednego powodu, nie mogłabym pozwolić by ktoś po mojej śmierci czuł to co ja teraz, tego bólu nie życzę nikomu, nikomu.... ale to nie jest życie jak dawniej, pełne radości, uśmiechu... teraz żyję trochę z przmusu, trochę na siłę, ale wciąż żyję, choć nie wiedziałam że "żyć" to takie trudne.... jestem historią, kawałkiem historii Jego życia, ale wciąż żywą historią. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, dzięki, że powiedziałaś o tym co Tobie się przytrafiło. Sam fakt, że żyjesz i masz się dobrze jest dla mnie iskierką nadziei.... choć dla mnie przyszłość na razie nie istnieje.... życzę Ci szczęścia z Twoją rodzinką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
spoglądam na zdjecia ... Rzeczywistośc jest okrutna .. jest mi tak bardzo zle ... chwytam telefon, i wykrecam numer, jak zawsze kiedy chcialabym z kims pogadać .. Jego nr.. ale szybko przychodzi trzezwośc umysłu ... Go już nie ma ... Kazda chwila, sekunda ciagnał sie w nieskonczonosć... sa wiecznościa ... chciałabym aby nadeszł juz mój czas aby odejśc .. aby być z Nim .. łzy płyną po policzkach ... takie dziwne uczycie w sercu... "duszność" w srodku, ból brzucha... głowy, drezenie rąk, niepokój ... można powiedziec ból duszy ... ból psychiczny przeradza sie w fizyczny ... juz nigdy nie powiem jak bardzo Go kocham, jak bardzo jest dla mnie wazny ... juz nigdy nie zrobie mu glupiej herbaty, nie wezme za reke .... czuje sie jak szalenie .... wariuje ... Aga, ja równiez Ci dziekuje ze opisanie sej "historii" zawsze jest to iskra ...choc bol jest wielki .. ale Ty wiesz .... (W Smutku zostawiłam Ci wiad. na poczcie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorzej jest chyba wieczorami, robi się wkoło tak cicho, pusto... za cicho, za pusto... ale nawet gdyby było obok mnóstwo ludzi i tak czuje się pustkę w sobie i ciszę w głowie, która nie dopuszcza głosu innych ludzi, słyszysz tylko wasze słowa powtarzane miliony razy i nawet te których jeszcze nie zdążyliście sobie powiedzieć.... więc to tak ma boleć, więc to trzeba tyle wycierpieć, tyle wypłakać łez, zadać tyle pytań, które zostaną bez odpowiedzi, więc to tak wygląda ból... a gdy wypłaczę już wszystkie łzy, po policzkach spłyną krople krwi . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
kochani ... jestem w rozsypce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złozonas
od czego sa przyjaciele w takich momentach poznaje sie prawdziwych przyjaciół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złozonas
do AGI 28 Skoro psizesz ze nadal kochasz Mariusz , a jestes mężem jak to sobie wyobrażasz ze po smierci spotkasz sie z Mariuszem? a co z mężem? kogo kochasz dowch naraz? czy jak? to dziwne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×