Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w smutku

jak poradzić sobie z taką tragedią

Polecane posty

Gość z19
sobota ... kolejny dzien bezczynności ... tak zawny "wolny" pewnie sie dziś spotkamy ... na cmenatrzu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to Go nie ma ?? to niemożliwe, On jest tylko teraz gdzieś sobie poszedł, ale jest i będzie przecież nie można tak zniknąć, nie !! On by tego nie zrobił, przecież mówił, że kocha .... On jest tylko się schował, tylko się bawi, ale wróci, zaraz przyjdzie i powie, że to nieprawda.... bo On jest.... proszę niech ktoś powie że On jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to wszystko czytam to płacze. 2lata temu moja kolezanka straciła męża w wypadku, byli 1,5roku małżenstwem. ona miala zaledwie 22lata on 24. dopero teraz zaczyna normalnie zyc a raczej probuje. w smutku jesem z Tobą, trzymaj sie słoneczko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej..
tak mi kurwa przykro..................prykro mi, Boże spraw żeby mnie coś takiego nie spotkało..........Boże spraw żeby koło Was byli przyjaciele, przyjaciele którzy Wam pomogą w trudnych chwilach... Ja mam tylko faceta i najbliższą rodzinę, gdyby odszedł, to umarłabym razem z nim, bo nie mam przyjaciół.żyję tylko dla niego . z własnej woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj tak bardzo
niunia - niestety musisz ten smutek przezyć :( nie da rady inaczej, ale będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skąd brać nadzieję, że będzie jeszcze kiedyś dobrze ?? skąd brać wiarę, że warto żyć ?? skąd brać siły, by co dzień wstawać ?? skąd brać moc, by przetrwać kolejną długą noc ?? i jak w to wszystko uwierzyć ... ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
upijam się wspomnieniami jak alkoholem, najpierw uśmiecham się sama do siebie, mówię jakieś urawane słowa jak pijana potem nagle wybucham, krzyczę rzucam się, uciekam, płaczę a potem kładę się mając nadzieje że to tylko sen, upijam się wspomieniami jak alkoholem. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
"...Tęskonta nieskończona ..." Tyle chciałabym Ci powiedzieć... pokazac... zadzwonić powiedziec co dziś robiłam ... pojawia sie ból i zwyczajna tesknota za Toba Kochany ... Potrzebuje Ciebie jak powietrza... Moje serce potrzebuje Cie by bić ... Nie umiem bez Ciebie funkcjonowac ... nie umiem .... =((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W smutku - witaj...Zagladam tu po to, by przekazac cudowna wiesc...Dzis o 9:15 renia65 urodzila slicznego Maciusia. Pozdrawiam serdecznie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
"...a miało być tak pieknie miało nie wiac w oczy nam i ociekac szczesciem miało byc to lat, sto lat ... miało byc tak pieknie miał sie nam nie kurczyc swiat ale przede wszystkim miało byc sto lat sto lat ..." =((( Gratuluje i pozdrawiam dla Reni65 i Maciusia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj...tak bardzo
Bóg czasami zamyka jakieś drzwi, aby otworzyć na oścież bramę. Przysłowie niemieckie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
próbuje się jakoś pozbierać, ale zaraz kolejny \"atak\" wspomnienień i znów rozsypuje się każdy dzień jest nowy, może lepszy, ale każdy dzień daje nadzieje że jeszcze kiedyś będzie dobrze.... nutka optymizmu w morzu smutku gratuluje Reni i malutkiemu Maciusiowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Gdy Bóg zamyka dzwi, otwiera okno\" Ponoć nigdy nie przychodzą na nas cierpienia, których nie jesteśmy w stanie przeżyć. Więc może jednak mi się uda, a może On by sobie nie poradził gdyby to mnie zabrakło.... może ciepiał by bardziej... wiem że próbuje tylko się jakoś pocieszać, próbuje spojrzeć na tą tragedię inaczej, choć w oczach nadal mam smutek, potrafię już szczerze sie uśmiechnąć do naszych wspólnych wspomnień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
Niby wszytko jest OK ... dni płyną jakby nigdy nic ... Myślałam ze jestem silniejsza .... Kochanie tak mi zle ... tak bardzo chciałabym abyś mnie przytulił...pocałował ... tak bardzo chciałabym sama wziasc Cie w ramiona ... Nie umiem juz tego dzigac ... Nie chce zyc bez Ciebie ... nie chce!!!!!!!! ;((((((( znów potok łez ... i ta cholerna swiadomość ze Cie juz nie ma ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
23 :30 - bezsennośc dobija sie drzwiami i oknami ... a kiedy juz wejdzie przynosi ze soba obrazy wspomnen... które ciesza-przezyte chwile razem smuca- to juz nie powróci i nie bedzie powtórzone .... łzy - których nie da sie powstrzymac pytania- zadawane juz aytomatycznie ból- nie do opisania .... Gdybym mogła powiedziałabym przyjdz i zabierz mnie do siebie ... Ja nie chce bez Ciebie NIE CHEC!!! ;(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z 19, wiem, że nie ma słów, które Ci teraz pomogą. Mi przynajmniej nic nie pomaga... Nie ma sposobu by ulżyć w bólu, trzeba go czuć i resztkami sił wytrzymać... szukam sposobu by ten ból jakoś przeżyć, by się nie załamać, by się nie poddać, teraz żyję za dwoje, ale ból też jest podwójny... Kochana, jestem z Tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyjeżdżam kilka dni w górach może pozwoli mi spojrzeć na to i na całe moje życie z innej prespektywy. Myślę o nim cały czas, nieustannie, bez przerwy... jedyne co mogę teraz dla Niego zrobić to wybronić Go, nie pozwolić by winą za wypadek obciążyli Jego, na to nie mogę pozwolić, chcę by mówiono o Nim dobrze.... ale to już inna sprawa na kilka dni ucieknę... trzymajcie się wszyscy, mam nadzieje, że wrócę silniejsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj...tak bardzo
wyjazd - świetna rzecz :) poprzebywaj w górach, nowe otoczenie i jakie fajne, juz zazdroszczę :) mi pomaga np.przebywanie ze zwierzętami i dziećmi no i muzyka barokowa, np.concerto grosso Corellego albo Vivaldiego (duzo napisali)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
W smutku .. zycze Ci abyś wypoczeła troche ( zarówno psychicznie jak i fizycznie) zycze Ci duzo duzo sił ... a sama popadam juz w jakiś obłed poszukuje Go wszedzie ... zawsze ... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Rozumiem Cię doskonale. Taka sama tragedia niespełna rok temu spotkała mojego syna. Jechał z imprezy ze swoją dziewczyną. Ona prowadziła a on siedział obok. Wpadli w poślizg i ona zginęła na miejscu, a on z bardzo potrzaskanym udem trafił do szpitala. Cierpiał bez niej tak bardzo że krzyczał że juz nie chce żyć. Ona była śliczną dziewczyną, miała 18 lat. Byli nierozłączni. On cierpiał a my razem z nim. Ale czas goi rany, nawet nie wiesz jak szybko u tak młodych ludzi jak Ty. natura nie uznaje pustki. Teraz mój syn ma nową dziewczynę i jest bardzo szczęśliwy. O tamtej nigdy nie zapomni ale trzeba żyć dalej. Przecież wszyscy bezustannie kogoś tracimy, rodziców dziadków kochanych współmałżonków, nic nie możemy na to poradzić. Trzeba się pozbierać i żyć dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam wrócić silniejsza, odważniejsza i pełna nadziei.... wracam rozsypana w małe kawałki, bez żadnej nadziei, zupełnie pozbawiona siły to co miało mnie wzmocnić totalnie mnie rozłożyło... każdego dnia chciałam być razem z Nim, każdego dnia chciałam cofnąć czas... gdy patrzyłam na te góry, wcale nie widziałam ich piękna, wciąż tylko zadawałam jedno pytanie: dlaczego On a nie ja ? Nie poradziłam sobie z tą sytuacją, nie radzę sobie nadal, ten ból który jest we mnie nie pozwala mi na nic innego jak tylko myślenie o Nim... gdyby zabroniono mi rozmawiać o Nim przestałabym wogóle mówić... jest coraz gorzej... dzisiaj mija miesiąc.... jadę do Jego rodziców... do Jego domu... by znów choć moment pobyć z Nim... tak bardzo nie chce mi się żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
mija kilejny dzien, sekunga chwila ... bez Niego ... tydiace nowych ptan i watpliwości ... wla przyszłosc wspolne zycie przewane w jednej sekundzie... nie umiem bez Niego dłużej... W Smutku, jak dobrze Cie rozumiem... jak dobrze rozumiem potegujący ból ... cholera jasna!! chce abys mnie zabral i chce z Toba stapać tam gdzie terz jestes... razem ...! ... ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak żyć bez Niego, jak dalej patrzeć na świat, jak poradzić sobie z taką tragedią ??? pytania na które nie znam odpowiedzi, nikt nie zna... ponoć ból zostaje do końca życia, nigdy nie mija, tylko się zmieniejsza, zapomnieć nie można, no bo jak zapomnieć że jakaś część twojego serca umarła razem z Nim nie rozumiem dlaczego nie zabrał mnie ze sobą, przecież ja i tak nie potrafię żyć bez Niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
każdy dzień to możliwość, to szansa, to nadzieja i zawsze próbuje tak patrzeć, ale ól czasem przesłania wszytsko, zamyka oczy na to co piękne trudno jest nauczyć się żyć od nowa, trudno jest żyć z bólem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
tydzien temu uslyszalam w komorce,ze moj chlopka nie zyje....rozpacz, histeria, morze lez, ogormny zal, wielka pusta, totalna beznadzieja...i pytania dlaczego?? dlaczego my ?? dlaczego On?? przeciez nie tak mialo byc!! obiecal,ze wroci!! zapewnial,ze wroci !! oboje wierzylismy,ze znow bedziemy razem,ze to tylko kwestia czasu, nie dopuszczalismy do siebie innej mozliwosci...niestety za ta nasza slepa wiare, za ten brak pokory zostalismy okrutnie potraktowani przez los....to dla mnie kompletna tragedia, zawalil mi sie caly swiat na glowe,wszystko stracilo sens, na niczym mi nie zalezalo,wszystko bylo obojetne....w czwartek byl pogrzeb- przez te 3 dni poprzedzajace go zylam, bo musialam, wstawalam, bo musialam, ale nie mialam ochoty podiesc sie z lozka ani robic cokolwiek,totalna beznadzieja i ciagle mysli o NIM, o tym co sie stalo, potem niedowierzanie, mysli,ze to wszystko nieprawda, ze mi sie wydaje,ze na pewno to sie nie stalo....STALO SIE ....ale nawet kiedy zobaczylam GO w trumnie- i ten jego usmieszek, jaki zawsze mial na buzi....wcale nie dotarlo do mnie,ze JEGO juz nie ma...oczywiscie pogrzeb byl dla mnie ogromnm przezyciem- ale mimo to wciaz wydawalo mi sie,ze to wszystko jest nieprawda,ze to nie jest mozliwe....ale w sobote nastapil powiedzmy przelom- poczulam ,ze Moje KOCHANIE jest ze mna, ze caly czas sie mna opiekuje,ze nie chce,abym plakala,ze cierpi widzac moje lzy i ze chce abym byla silna-dla Niego,dla bliskich, rodziny przyjaciol i przede wszystkim dla siebie...bo teraz JA musze byc dla siebie na 1 miejscu, tak jak do JEGO smierci na pierwszym miejscu byl ON- nasza milosc i my....wiesz, co jest najgorsze?? zadawanie sobie beznadziejnych pytan w stylu" dlaczego??" dlaczego to spotkalo mnie, mojego chlopaka, dlaczego tak mloda osoba musi odejsc, dlaczego nasza iekna milosc, nasze wielkie szczescie, ktore wszyscy widzieli i podziwiali skonczylo sie tak nagle i tragicznie?? takim czyms mozna sie zadreczyc, wprowadzic w depresje, albo jeszcze gorsze choroby...a tego chyba nie chceszm a napewno nie chce tego Twoj chlopak,ani MOJE SZCZESCIE tego nie chce dla mnie...jedyna sensowna odpowiedzia, jedynym moim "pocieszeniem" o ile mozna to tak nazwac jest mysl,ze po prostu BOG tak chcial, chcial ICH miec u siebie, takie bylo ich przeznaczenie...kazdy rodzi sie ze swiczka, ktora ma palic sie okreslony czas... i tylko BOG wie jak dlugo- 10,20,czy 80 lat....Twoja I moja rozpacz NIC nie da....widzisz moze to kwestia podejscia- wiary, gdyby nie to,ze wierze,ze moj chlopak jest w Niebie i ze moze trudno sobie to wyobrazic jest tam bardzo szczesliwy- beze mnie, bez rodziny i przyjaciol, ale jest,ja w to wierze, to wlasnie gdyby nie wiara w ta "druga strone" w "zycie po zyciu" to chyba bym wyladowala w psychiatryku- serio.Ale ja wierze w to,ze kiedys sie z NIM spotkam i bedziemy tak szczesliwi jak bylismy do Jego smierci , co ja mowie o 10000% szczesliwsi....czuje teraz jego obecnosc przy sobie, wiem, ze moja milosc do Niego i jego milosc, ktora nadal czuje daje mi sile do bycia dzielna, do ucznia sie zycia ze swiadomoscia,ze JEGO juz nie ma i nigdy tu na ziemi nie bedzie....nie wiem kiedy bedzie mi latwiej, obecnie nie ma 5 minut zebym o NIM nie myslala,mam wrazenie, ze nie bede potrafila pokochac tak juz zadnego faceta,ze nikt mnie juz tak nie pokocha,jak ON kochal mnie....nie wyobrazam sobie,ze moglabym byc z kims innym,ze ktos inny moglby mnie dotykac,przytulac,calowac....to na razie nie miesci sie w mojej glowie...ale wiem jedno- czas leczy rany i zyje nadzieja,ze czas mi pomoze..nie wiem jak duzo bede go potrzebowala,ale wierze,ze kiedys bedzie dobrze...NIGDY nie zapomne i moim PYSIU- to pewne, tak jak nigdy nie przestane GO kochac,ale po prostu musze nauczyc sie zyc z tym...i TY tez musisz!!! mam niecale 21 lat- to bardzo malo..jeszcze cale zycie przede mna i przed TOBA tez!!!!! nie mozesz zasmucac tak swojego chlopaka, bo ON bardzo cierpi, widzac Twoja rozpacz...postaraj sie byc silna dla Niego!!! dla waszej milosci, ktora nigdy nie umrze- ktora jest silniejsza niz smierc!! rozmawiaj z NIM , popros GO o jakis znak, o pomoc , o sile...ja codziennie rozmawiam z moim ANIOLKIEM i ON daje mi sile, do bycia dzielna!!! do zycia , do usmiechu - pomimo goryczy ktora jest w sercu....momentami jest cholernie ciezko,cholernie zle,ale nie moge sie poddac!!! i Ty tez tego nie rob!!! tyle beznadzieji jest w Twoich wypowiedziach...wiem co czujesz - mozesz byc pewna....od smierci mojego SKARBA minelo zaledwie 8 dni...to tak malo,a ja mam wrazenie, ze tak dlugo GO nie ma....bardzo pomagaj mi przyjaciele- to cudowni ludzie,ktorzy nie pozwalaja mi nawet jednego wieczoru spedzic samotnie- to bardzo wiele dla mnie znaczy i bardzo pomaga...choc bol wcale nie jest mniejszy,ale latwiej go zniesc....to co napisalam nawet w mlutkim procencie nie ukazuje moich uczuc- uczuc zalu i pustki oraz ogromu milosci jaka darzylam i nadal darze mojego Chlopaka, ale mam nadzieje, ze w jakims minimalnym stopniu pomoze Tobie- bo ja wiem co czujesz....nikt nie zrozumie CIE lepiej, niz dziewczyna, ktora przezyla to samo....nikt nie ma prawa mowic"wiem, co czujesz" - nikt nie wie,nie ma pojecia co czujemy my- kobiety , ktore przezywaja smierc ukochanego....i probuja zyc z tym i normalnie egzystowac...bo o pogodzeniu sie ze smiercia jak dla mnie jest za wczesnie- moge tylko uczyc sie z tym zyc...ale mysle ze mi sie uda!!! bo wiara w to,ze ON ze mna nadal jest i w to,ze kiedy s sie spotkamy daje mi sile do podniesienia sie rano z lozka i dzwigania tego ciezaru,ktory nieraz jest ponad moje sily- ale wtedy moj ANIOLEK pomaga mi go niesc i jest o wiele latwiej.KOCHAJ SWOJEGO CHLOPAKA, BO ON JEST PRZY TOBIE I CIERPI WIDZAC TWOJA ROZPACZ,ROZMAWIAJ Z NIM I PROS GO O POMOC I SILE, JESTEM PEWNA ZE CI POMOZE, BO PRZECIEZ CIE KOCHAL I KOCHA I CHCE ZEBYC KIEDYS BYLA SZCZESLIWA,CHOC BEZ JEGO FIZYCZNEJ OBECNOSCI...przytulam Cie mocno i zycze powodzenia!! weszlam na to forum zeby poszukac pocieszenia,znalezc odpowoedz na pytanie " jak dalej zyc??" ale widze,ze sama na nie sobie odpowiedzialam i mam nadzieje,ze choc w minimalnym stopniu pomogla Tobie :) pozdrawiam Cie serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
bo wiara w to,ze ON ze mna nadal jest i w to,ze kiedy s sie spotkamy daje mi sile do podniesienia sie rano z lozka i dzwigania tego ciezaru,ktory nieraz jest ponad moje sily- ale wtedy moj ANIOLEK pomaga mi go niesc i jest o wiele latwiej.KOCHAJ SWOJEGO CHLOPAKA, BO ON JEST PRZY TOBIE I CIERPI WIDZAC TWOJA ROZPACZ,ROZMAWIAJ Z NIM I PROS GO O POMOC I SILE, JESTEM PEWNA ZE CI POMOZE, BO PRZECIEZ CIE KOCHAL I KOCHA I CHCE ZEBYC KIEDYS BYLA SZCZESLIWA,CHOC BEZ JEGO FIZYCZNEJ OBECNOSCI...przytulam Cie mocno i zycze powodzenia!! weszlam na to forum zeby poszukac pocieszenia,znalezc odpowoedz na pytanie \" jak dalej zyc??\" ale widze,ze sama na nie sobie odpowiedzialam i mam nadzieje,ze choc w minimalnym stopniu pomogla Tobie :) pozdrawiam Cie , WAS serdecznie , bo widze,ze jest nas kilka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×