Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

borsukowa

Kobiety, które związały się z rozwiedzionym - proszę o pomoc

Polecane posty

Nie twierdzę, iż w Twoim przypadku jest tak jakw większości takich przyopadków, skłaniam się jedynie ku pewnej ostrożności i unikaniu selektywnego przyjmowania faktów...rozumiem doskonale Towje obawy, i skoro je masz, to już połowa sukcesu. starcona jest ta kobieta, która przyjmuje wszystko bezkrytycznie i pieści się informacjami o tym, jaka była żona była \"be\"...ja neistety taka byłam, teraz wiem , jak bardzo , bardzo się myliłam. I jestem pewna , ze kolejna kobieta mojego ex , bedzie sluchala setek opowiresci o tym , jak to zona noiedobra nigdy go nie rozumiała, wyrzucila biedaczka na bruk bo znalazla sobie innego \"fagasa\"...taka historie juz krażą i cala jego rodzina wszystkimi czterema konczynami pod tym się podpisze...bo on atki biedulinek jest...ludzie mają tę przykrą cechę,że zawsze dążą do zniesienia dysonansu...jakoś muszą zredagować rzeczywistośc tak by czuć się dobrze, a nie da się tego zorbić inaczej, jak oczerniając tamta stronę. Pamiętam jak dziś, jak jego była żona wyprowadzając się mineła mnie na schodach i pwoiedziała mi \"szkoda mi ciebie dziewczyno....szkoda\" a ja pomyślałam a to głupia zazdrosna sucz!!!!! Nie może znieść ze to ja go mam....hahaha teraz mi szkoda każdej kolejnej kobiety, ktora na jego drodze się pojawi...ale nic jej nie powiem bo nie uwierzy :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój przypadek: dziecko 5 lat, płaci alimenty, widuje się reguralnie na 2-3 godziny co 2 tygodnie. nie mówi zle o swojej byłej - poprostu tak wyszło,był młody itp. itd. MY - szczęśliwi,niezależni, ale jest problem: on nie czuje nic do tego dziecka, nigdy go nawet nie przewinął, na rękach miał ze 3 razy. twierdzi ze to nie jest owoc miłosci i przy naszych dzieciach bedzie inny. Szczerze - nie wierze w to. Poprostu ten mężczyzna nie nadaje sie na ojca - na męza tak. kochamy sie bardzo. borsukowa : uwazam ze odpowiedzialność za dziecko z pierwszego związku spływa na ojca tego dziecka a nie na Ciebie, twoją rolą jest akcpetacja tego faktu. czasami mam wrazenie ze ja bardziej \"lubie\" te dziecko. i nie patrz na wszystko przez pryzmat pieniedzy bo Cie to zniszczy - jedno jest pewne to nie Ty płacisz jego alimenty i zachowaj swoja niezalezność,. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda, że to musiałaś przechodzić, ale też dobrze, że już w tym nie musisz tkwić. Pewno teraz jesteś bogatsza o doświadczenia, któych wiele dziewczyn nie posiada. A jeśli o mnie chodzi, to żałuję, ze nic nie jest czarne albo białe. Że nie potrafię znaleźć rozwiązania, przy którym bylabym całkowicie szczęśliwa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja poprzednia wypowiedź była kierowana do \"się porobiło\". Simi, dziękuję za Twoją opinię. Pocieszające jest to, że mimo trudności jesteście szczęśliwi. Martwią mnie jednak Twoje obawy co do tego, że on nie nadaje się na dobrego ojca? Czy planujecie mieć mimo to dzieci? Napisz jeszcze, czy matka tego 5-latka zgadza się na widzenia z dzieckiem, czy może je utrudnia i ciągle szuka nowych powodów do zemsty? Czy nigdy nie mialaś problemów z pogodzeniem sie z przeszłością swojego partnera? Czy nie miałaś obaw i wątpliwości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matka nie robi problemów zadnych na razie ! gdyby robiła to ...... dla mojego była by to lux sytuacja poprostu odciął by się od tego dziecka. czy planuje dziecko - tak -mysle ze jedno. mysle ze sprawdziłabym sie i jako matka i jako zona , gdyby nawet ojciec dziecka zachowywałby sie tak samo. wiem ze mam faceta \"z odzysku\" ,zaakceptowałam to ,jestem z nim bo wszystkie problem roziązuje miłość. musisz zrozumiec ze to jest najwazniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietka30
mój facet jest po rozwodzie. ma jednak dzieci z 2 kobietami :( nie mam nic przeciwko by spotykał się z dziecmi. czasem robi to kosztem czasu poświęconego dla mnie :( ale trudno, zaakceptowałam to. boli, że dzieci to jednak łącznik z byłą... są już na zawesze połączeni, choć nie mieszkają ani nie sypiają razem. będą się razem bali o to samo, bedą razem snuć plany dotyczące ich dzieci... mają wspólny cel - dobro dzieci... tak, są już na zawsze razem, przez jedność celów i trosk... niektórzy faceci są warci tego, by to wszystko znieść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy rzeczywiście sama miłość wystarcza?? Wystarcza samo gorące uczucie - reszta nie ma na związek większego wpływu? Ja kocham mojego mężczyznę bardzo - i on również bardzo kocha mnie. Ale czy późniejsze problemy nie zakłócą miłości, bo przysłonią to uczucie? Bo pojawia się problemy których sama miłość nie potrafi uleczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Borsukowa, w życiu nic nigdy nie jest czarne lub białe, moje ulubione powiedzenie brzmi \"jaka szkoda,że nie można mieć wszystkiego\" z którego wynika ,że życie to sztuka kompromisu, a mimo to uparcie dżwięczy mi samozaprzeczające \"cholera żadnych kompromisów !!! mam tylko jedno życie \" , cudownie, że kochasz swojego mężczyznę a mimo to nie tracisz głowy, szukasz obiektywnych opinii, nie idealizujesz go jednocześnie czyniąc z jego ex baby potwora, to już polowa sukcesu....co do zemsty , o której piszesz do Simi, hmmmm, nie wiem czy wiesz jak silna jest miłość matki do wlasnego dziecka, i jak silna jest chęć by dziecko to bylo szczesliwe, powiem szczerze, ze nie znam zadnej kobiety, ktora dązylaby do zniwelowania kontaktow ojca z dzieckiem, większośc kobiet dąży raczej najróżniejszymi ( czestokroć srednio fair ) sposobami do tego, by jednak ojcowie widywali dzieci, i to niestety oni się migają opowiadając potem niestworzone historie o msciwej żonie, tak naprawdę , skalniam się ku teorii, ze mężczyzna kocha dziecko jedynie przez pryzmat kobiety którą kocha....jesli nie kocha kobiety....cóz i dziecko jest mu obce. I niestety, jesli porzucił jedno, i nie utrzymuje z nim kontaktu...cóz za problem porzucic drugie, moj ex także opowiadal jak to z naszym dzieckiem bedzie inaczej, ze z tamtym nie mial kontaktu, ze nie kochal bylej zony, ze u nas bedzie inaczej bo on tak bardzo mnie kocha i tak bardzo pragnie tego dziecka....niestety historia lubi sie powtarzac , neizaleznie od obietnic.....bez pokrycia:(. Malo tego moj ex calodobowo teraz probuje mnie przekonac jak to nadal bardzo bardzo bardzo mnie kocha, mimo iz wiem , ze jest z inna kobietą...hahaha zapewne opowiada jej jaka bylam be, jestem tego pewna. NAwet w sadzie pod przysiegą opowiadał brednie o tym jak uniemożliuwialam mu widywanie syna, mimo , z enawet raz nie pojawil się na ustalonym widzeniu...żenada:(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co jest dobrym sposobem na byłą żonę? w myśl zasady najlepszy sposób na wroga to się z nim zaprzyjaznić, zadzon do niej umów się na kawę , wysłuchaj jej racji...zobaczysz w jaki popłoch nieprawdopodobny wpadnie twoj męzczyzna jak wyjawisz mu, ze masz taki plan...:-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobietka 30...no własnie to waqżny aspekt, była zawsze w jakiś sposób będzie między wami obecna...ty bedziesz potrzebowała kasę na kosmetyczkę a tu okaze się ze twoj maz musi wyskoczyć z kilku tysięcy złotych na komputer dla dziecka, narty i ferie, basen, podręczniki etc....to jest trudne do zaakceptowania i musisz się z tym liczyć....sporo jest problemow jesli tak by sie zastanowic kiedy poślubia się rozwodnika, ciekawam czy tak samo przerazajace jest dla męzczyzny poslubienie rozwodki, ja mam juz drugiego meża ktory byl kawalerem i przyznam szczerze jestem dużo dużo spokojniejsza i ja i moje życiue, niz wtedy gdy bylam zoną rozwodnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Umówienie się z jego bylą żoną na kawę?? o rany - na razie nie jestem w stanie tego zrobić i nawet nie będę próbowała... Jednak jeśli po przeczytaniu dokumentacji rozwodowej będę miała dużo wątpliwości, tzn, jeśli uwierzę w jej zarzuty przeciwko niemu... To wtedy kto wie - być może posunę się do spotkania przy kawie z jego ex...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazam ze nie powinniscie patrzec na ich byłe jako wróg nr 1 a twój facet to musi ja tylko nienawidzić. Lepiej jezeli zachowacie stosunek obojętny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietka30
mój facet otwarcie mówi, że to ona odeszła. tym bardziej sie bałam, ze odrzucona miłość i zraniona męska duma będzie czekać na moment, kiedy ona zapragnie wrócić do niego... ale już mam pewność, żen iem uszę sie tego bać. się porobiło masz rację, tak może być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Borsukowa, zaraz zaklikam do Ciebie na gg, jesli mozna. Na forum wolalbym nie, ale tak w skrocie - moj facet jest po rozwodzie, ma dwoje dzieci - 10 i 14 lat, ja tez mam dwoje (5 i 7), z moimi dziecmi mieszka, ze swoimi widuje sie kiedy tlyko moze, czyli mniej wiecej co drugi dzien i w kazdy weekend. Problemy sa, pewnie, nie ma lekko. Ale najgorzej tez nie jest. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja to mam historię tak dziwną, że do niczego to nie przyrównacie,..., bo po 1 wsze to ja jestem rozwódką i to podwójną (drugi rozwód w trakcie, końca nie widać), chłopak to kawaler, ktory ma dziecko z dziewczyną, której nie kochał i która to dziecko zrobiła na siłę, powiedziała, ze jest w okresie niepłodnym a była w środku cyklu, ona nie chce aby on kontaktował się z dzieckiem w ogóle, on również jest bardzo za dziećmi i chciałby mieć takowe już teraz ze mną, boję się tylko o to, ze on taki był, że miał około 20 dziewczyn i żadnej nie kochał (twierdzi ) i ze wszystkimi zrywał, boję się, że ze mną będzie tak samo, choć ze mnie też nie jest dobre ziółko bo wg. niego miałam 2 mężów,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dziękuję Kai za jej rady i sugestie. Pomogłaś mi odnaleźć się w tej trudnej dla mnie sytuacji. Dzięki. Wczoraj teoretycznie zakończyłam moją terapię u psychologa. Teraz powinnam mieć już z górki, bo wiem na co zwracać teraz uwagę, i jak podchodzić do tego związku. Już dobrze wiem co jest dla mnie najtrudniejsze, już nie boję się o tym otwarcie mówić. Dzięki kobietom znajdującym się w podobnej sytuacji, dzięki macochom dowiedziałąm się, co może mnie czekać w przyszłości. Dziękuję wszystkim, którzy zainteresowali się tym tematem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maalwina
Też się chce włączyć do rozmowy. Temat też mnie dotyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maalwina
A u nas jest tak: jesteśmy małżeństwem, poznałam go gdy był w dołku po rozwodzie i było mu ciężko. Całkiem oskubany przez byłą (a było z czego skubać). Łączy nas miłość i przyjaźń, mamy poczucie humoru i miłe grono znajomych. Nie mamy dzieci. On ma z pierwszego małzeństwa dorosłe dzieci. I tu jest problem. Jego rodzina mnie nie akceptuje, podobno wszyscy się łudzili że oni się zejdą. On nie chce słyszeć o swojej byłej, nawet gdy pytam o rzeczy drobne i nic nie znaczące. Po prostu on się od niej odcina-to jest jego decyzja. Natomiast co do jego dzieci... cóż, on jest zwariowany na ich punkcie, dzieci studiują, są dorosłe. Nie zaznaczyłam że ja jestem dobrze sytuowana, on teraz też się odbił finansowo. Otóż jego dzieci pochłaniają olbrzymie pieniądze: studia, olbrzymie alimenty, komórki, wakacje w egzotycznych krajach, narty w Dolomitach (płatności o których wiem) i pewnie masa innych. On nic od nich nie wymaga a towarzystwo ma wielkie wymagania i jak zauważyłam bardzo niekulrutalnie i obcesowo się do niego odnoszą np. ty weź zrob to czy tamto. On tego nie zauważa. Od początku starałam się z nimi dojśc do porozumienia, wiedziałam, że to trudna materia i wszyscy musimy być delikatni, więc starałam się wszsytkich rozumieć i tłumaczyć. Bez skutku. Jego rodzina czyli matka, dzieci i siostra są wrogo do mnie nastawienia (podobno nie chodzi o mnie ale o to że on się rozwiódł). Nie było najgorzej do momentu gdy się dowiedzieli że weźmiemy ślub, wtedy zaczeły się schody. Mamy mało kontaktów, ale widzę, że przy każdej okazji starają mi się wyrządzić przykrość i złośliwość. Mąż sprawę bagatelizuje, stara się nie widzieć albo przekręca na ich korzyść fakty. Krótko mówiąc nie wiem co dalej będzie, mamy dużo pięknych planów, ale za dużo nas w tym małżeństwie. Miało być inaczej, moim zdaniem on się nie odbpępowił od nich, niańczy ich jak malutkie dzieci i nie widzi że to dorośli ludzie (nie mówcie tylko, że dla każdego rodzica dziecko zawse jest malutkie). Towarzstwo jest rozwydrzone i zepsute dobrobytem, a moj mąż tego nie chce widzieć. Oczywiście nie mieszkamy razem , ale widzę co się dzieje. Tak dalej być nie może. Czuję niechęć do niego bo oczywiście niech ich kocha i zajmuje się nimi ale na Boga on jest matką polką!!! Może przynudzam, sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
zadziwiaja mnie wypowiedzi osób z tego topicu....odnosze wrażenie że kompletnie nie dajecie szans takiemu związkowi - gdy męzczyzna się rozwodzi i zaczyna z nową związek, tudziez juz jest rozwodnikiem..... przeciez kazdy ma inną osobowość i inna mentalność. "łatka" rozwodnik nie deklamuje tego jaki los spotka przyszła wybrankę jego własnie... każdy jest inny... Ja własnie jestem w takim związku i choc wasze wypowiedzi mnie troszkę "zbiły z tropu" to jednak wierzę...i chcę byc szczęśliwa własnie z nim!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale tu nie chodzi o to, że \"rozwodnik\", to ktoś gorszy, to gwarancja nieudanego związku, to człowiek, którego należy unikać... Rozwodnik, to facet z przeszłością, który niesie ze sobą bagaż doświadczeń, często nawet z którym wiążą się dzieci. A to już nie latwa sprawa dla tej drugiej żony. Statystyka mówi, że rozwiedzieni mężczyźni, dla swoich drugich żon są o wiele bardziej kochający niż zwykli faceci nie zodzysku. Ja też liczę na szczęście z dzieciatym i rozwiedzionym facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korin
a jak sobie radzisz z jego przeszłością...?? wiadomo był ślub wspólne zdjęcia i dziecko, i tyle rzeczy ich wspólnych i to tak wielkich , pierwsza wielka miłość zapieczetowana świętym związkiem małżeńskim..taką siłą jakiej ty nie będziesz mieć....Ja sobie chyba nie radzę z tym jednak choć jestem w tym związku juz rok , mam takie okresy jak ten teraz że myslę czy o wiele łatwiej nie byłoby powiedzieć sobie dość, przepłakać to i żyć z kimś bez przeszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do korin Widzisz, ja sobie z tym nie radziłam przez około 7-8 miesięcy. Widząc w filmach ślub, przysięgę malżeńską składaną przez panią młodą w kościele... uśmiechy i krzyki radości zebranych przed kościolem... to od razu popadalam w zły nastrój. Dopadało mnie przygnębienie i smutek. Lecz potem zaczynalam do tego podchodzić z innej strony - w końcu ważna jest miłość, nie biała sukienka, nie rzucany na mnie ryż i nie pięknie ustrojony samochód, czy bryczka, którą pojadę w tej białej sukience... Moja mama też musiała zrezygnować z bialej sukienki i mimo to, jest szczęśliwa. Jeśli idzie o wspólne zdjęcia - tym bardziej ze ślubu - to nie widziałam ich i nigdy nie chcę oglądać. Z resztą w ogóle wolalabym nie widzieć ich razem na zdjęciu i dlatego poprosiłam kiedyś partnera, by mi ją pokazal, jak wygląda - to chciałam koniecznie wiedzieć. A potem powiedzialąm, żeby spakował wszystkie zdjęcia i schował w takie miejsce, gdzie przypadkiem się na nie nie natrafię, pomagając mu w świątecznych porządkach czy w segregowaniu papierów. Ale tu chodzi nie tylko o zdjęcia, bo zdjęcie to tylko kawałek papieru - bez uczuć... ale są też inne przedmioty. Przykładowo jakiś rok temu właśnie przed świętami pomagałam mu myć szklanki, kieliszki, czyściłam meble... No i w witrynce czyszcząc filiżanki natknęłam się na taki 2-osobowy kompleci (filiżanki i 2 tależyki) z serduszkami i napisami \"I love You\"... Wiedziałam dobrze, że sam sobie tego nie kupił, że to było od niej. Nie potrafiłam myśleć już o niczym innym. Ciągle zaprzątało mi to glowę i robiłam się coraz smutniejsza i bardziej zamyślona. Do tego stopnia, że przez nieuwagę strąciłam z górnej półeczki 2 kieliszki, które spadając roztrzaskaly kilka pucharków do lodów. Wybuchnęłam płaczem, a ręki zaczęły mi się trząść. Nie powiedziałam mu, czemu tak się stało. Myślał, że jestem taka smutna, bo stłukłam te głupie kieliszki. Dopiero jak zaczął sprzątać szkło, to natknął się na te filiżanki i się domyślił. I wtedy wiesz co zrobił? Zdenerwował się, wziął to do ręki i wywalił do kosza mówiąc, że nie pozwoli bym musiała być smutna z powodu czegoś, co już od dawna nic dla niego nie znaczy. Jednak dziecko... To jest niedomknięty i niepoukładany w mojej głowie skrawej jego przeszłego życia. On doświadczał jak była w ciąży, on już ma z nią dziecko. Widzial je zaledwie parę razy, bo po jego urodzeniu ona od razu się wyprowadziła, myśląc, że on pogna za nią. O samym przedwczesnym porodzie nawet go nie powiadomiła. Potem zaczynaly się problemy, bo ona nie chciała by przychodził widzieć się z małym do jej domu i umawiała się w parkach... ale na spotkania się nie stawiała. Był parę razy w jej domu... lecz jak poraz ostatni, gdy mały miał roczek został wyrzucony przez gości, zdecydowal, że to nie ma sensu. Że dzeicko nigdy nie będzie mu przychylne skoro wszyscy w koło krzywo na niego patrzą, rzucają wyzwiskami a matka nie życzy sobie by przychodzil - chyba, że wprowadzi się na zawsze. Więc na razie więź między nim a dzieckiem praktycznie nie istnieje - dziecko go nie zna. Ale mimo to, jak czasem o nim rozmawiamy, to on mówi, że chciałby żeby to było normalnie - tak jak u jego kolegi... że przychodzi na widzenie z dzieckiem i nikt tego czasu mu nie psuje, że nikt nie nastawia dziecka przeciwko niemu. Prawie 3 lata dziecka nie widywał. Teraz jednak, jego adwokat, dla \"dobra sprawy\" wniósl w sądzie o przyznanie widzeń. No i co 2 tygodnie na parę godzin będzie do małego jeździł. Chce spróbować jak to będzie, ma nadzieję, że ona się zmieniła po śmeirci teściowej, bo to w dużej mierze właśnie teściowie dyktowali córkom jak mają postępować w swoich małżeństwach (teraz wszystkie trzy są rozwiedzione i starają sie zniszczyć ojców swoich dzieci). Jak to będzie przekonam sie już niebawem. Bardzo boję się tego, że w ogóle łatwiej nie będzie niż poprzednim razem. Tymbardziej jak ona dowie się o mnie, o kościelnym unieważnieniu małżeństwa (bo niebawem przyjdzie jej wezwanie na przesłuchanie) i wtedy stanie się dopiero wściekła. A przecież co to za układy, jak ojciec każde widzenie musiałby egzekwować przez policję?? To nie ma sensu. I pewnie wtedy znowu przestałby dziecko widywać. A jeśliby je widywal, choćby w obecności kuratora, a matka by ciągle utrudniała, to wtedy boję się, że nasze życie będzie się kręciło tylko wokół tego. Że praktycznie naszego życia nie będzie. Wierzę jednak, że wszystko jakoś się ułoży. Biała suknia, to nie wszystko. Liczy się uczucie. Jeśli stosunki Twojego partnera z byłą żoną i dzieckiem są dobre, to nie będziesz pewno tak się zadręczała. Poprostu musisz zrozumieć, że miłość do dziecka to inna miłość niż do Ciebie, a to co go lączylo z jego eksą, to już przeszłość - tego już nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze i tak ale co ja mam zrobic - wczoraj rozmawiał z dzieckiem przez telefon , wygłupiał się jak nigdy ...... mi mówi ze nie ma więzi miedzy nimi. Ja chce zeby była, ze to naturalne ze je kocha ..... ale wiem ze on nie nadaje sie na ojca. juz sama nie wiem - ale to strasznie bolało. potem przyszedł połozył sie i powiedział ze wkurza go to ze rozmawia z małym, ze udaje. nic nie powiedziałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia...
Moj ex facet był rozwodnikiem i mial syna. Opowiesci z jego strony byly jaka ti jego zona byla najgorsza az zal bylo sluchac a ze ja podchodze do zycia i ludzi bardziej obiektywmnie to zakazałam mu przy mnie opowiadac takie historie na temat jego bylej zony bo ja jej nie znam i nie wiem czy mowi orawde. Oburzał się, nawet jego rodzinka wyzywała ja od róznych a on taki biedny bo z synem nie ma kontaktów gdyz ja próbował to wezwała policje i podała go do sądu o pobicie(była na obdukcji). Trudno bylo mi uwierzyc w to ze jest taki idealny gdyz w naszym zwiazku zaczelo sie psuc po kilku dobrych miesiacach w koncu przestal udawac innego czlowieka. nawet wmówił mi bajeczke ze dostal wyrok za pobicie zony dlatego gdyz nie mial argumentow aby z nia walczyc gdyz "dala dupa"i znalazłą swiadków.Okazał sie totalnym dupkiem a mnie wykonczyl psychicznie po fakcie kiedy odreszłam od niego. Padly wczesniej juz takie słowa abys podchodziłą do tego bardziej obiektywnie. jasne nie kazdy facet po rozwodzie musi byc tym gorszym jednak musisz zastanowic sie dlaczego rozpadlo sie jego malzenstwo i jak odnosi sie do swojej bylej rodziny bo to bedzie rzutowało i na twoja rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z nim dokładnie 25 miesięcy. On o swojej byłej, czy teściach nie mówi, chyba że sama spytam lub jak opowiadał co działo się podczas rozprawy. Do teścia ma żal, że dwa razy załatwił lmu zwolnienie z pracy (to potwierdzają jego dawni znajomi z pracy, że tak właśnie było). Poza tym sąsiedzi widzieli jak jego ex niejednokrotnie popychała jego mamę przed domem jak ta np. szła za nią zamknąć garaż, albo otworzyć jej bramę... Wiele osób opowiadało mi, że on bardzo źle trafił, że to czysty dowód, ze miłość jest ślepa. Ona obrażała jego rodzinę - nawet taką rodzinę, którą widziała pierwszy raz w życiu. Ona nie bała użyć się słowa \"prostacy\", \"biedacy\", \"plebs\"... Rozumiem jakby takie złe rzeczy mówił mi tylko partner... Ale to samo słyszałam od rodziny, znajomych itd... Nawet od ludzi, którzy nie specjalnie znają się z moim partnerem... Nawet od takich co mieli okazję parę razy się z nimi spotkać, to na wieść, ze on się z nią rozwiódl mówią \"I bardzo dobrze stary!\"... Więc coś w tym musi być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swayy
jestem w podobnej sytuacji , jestem zona rozwodnika - ktory ma dziecko z I malzenstwa i uwiez mi Ty jestes najwazniejsza i dziecko z I malenstwa tez!! poprostu jesli Cie kocha a ty to czujesz to nie masz miec podstaw do obawy. Dzieci kcoahc trzeba, trzeba je tez wychowywyac! pamietaj ze ojcem bedzie zawsze takze proponuje uspokoic sie i naprawde nie martwic bo nie ma o co! Sama wyganiaj go aby widywal sie z dzieckiem bo pozniej to zaprocentuje! Glowa do gory bedize dobrze! Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Ci sway za słowa otuchy. Zaczynam już wszystko widzieć w kolorach - przecież nie musi być źle. Dziękuję też simi i Kai za rozmowę - dobrze jest pogadać z kimś, kto ma pojęcie o takim życiu. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska123
wiecie co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmm......
co sie stało z bohaterkami tego topicu? Jakie są Wasze dalsze losy? Jak sobie poukładałyście życie z rozwodnikiem? Odezwijcie sie!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×