Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

no to ta opcja raczej nie przejdzie, bo ex lubi utrudniać życie, szczególnie mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
siedzę sobie i wymysliłam na początek, ze chyba za dużo energii poświęcam na to myślenie o tym, jak "załatwić" sprawę nazwijmy ją umownie"jego córka"....spalam się, szaleję, cierpię, boleję, ze jest kiepsko, ze ona patrzy na mnie nienawistnym wzrokiem i ignoruje mnie. I co z tego??Wypada nie angażowac się w to, zajac swoimi sparwami. Gdy wyjechałam na weekend, to i tak miałam cały zmarnowany, bo kombinowałam; co bedzie jak wrócę, co się zmieni, co poprawi, jakie relacje,i guzik.Nic sie nie zmieniło i nie zmieni.Mam nadzieję, ze spłynie na mnie łaska boska spokoju wewnetrznego i zacznę miec to wszytsko w d..;)Pozdrawian drugą zonę, borutkę, Heartbreaker i inne babeczki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
e tam...zaraz spokój;).Ja się zaczytałam w lekturach "pomocniczych", z mężem pogodziliśmy się, sama nie wiem...odbyliśmy jednak rozmowę, wysłuchał mnie(o dziwo), ale czas najwyższej próby czyli święta przede mną.Zaopatrzę się na wszelki wypadek w jakieś małe tableteczki na emocje i postaram uczyć się w takich warunkach dalej.Bo rozmowa nie była o jego postępowaniu -o nie...rozmowa była bardziej ogólna i wiem tylko, ze albo to zaakceptuję albo się sama zakatuję myslami.A co tam u Was babeczki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! Życzę przy tej okazji Wam i sobie, abyśmy mogły się tu na tym gronie dzielić wyłącznie dobrymi nowinami!!:-)) Pełnych miłości, radości i zdrowia Świąt Wielkiej Nocy życzy Wam już mniej wkurzona!:-) Ściskam mocno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesołych Świąt! dla wszystkich...czytających, piszących, z problemami, z większymi problemami (bo nie wierzę, że sa tacy BEZ;), tych co są na czarno i na pomarańczowo! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
Czesc Babeczki Wielkanocne!jak po swiętach, spokój ducha czy zawierucha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! U nas świata były spokojne-uffffffff:-),za to po świetach była mała heca.M. pojechał do syna szkoły i co? i znowu bagno.Teraz juz wiemy dlaczego tak usilnie zabrania mu interesowania sie nauka syna.Myslimy nad ponownym rozpatrzeniem prawa do opieki nad synem M. Cos jest nie tak skoro w tak waznej sprawie jak nauka i wykształcenie ona zupełnie nie kontroluje sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość indovina
Tak sobie czytam Twoje posty "ja mam tak samo" i zastanawiam się czy kiedykolwiek próbowałaś znaleźć coś dobrego w córce swojego męża? Jeśli Twój mąż jest taki zapatrzony w swoją latorośl, to czemu tego nie wykorzystasz? Może właśnie dlatego, że widzi w Tobie wroga swojej ukochanej córeczki, odsunął się od Ciebie emocjonalnie? Czy kiedykolwiek powiedziałaś jej jakiś komplement przy mężu albo chociaż coś dobrego o niej do niego? Czy kiedykolwiek w sklepie powiedziałaś "O, w tej bluzce Kasia wyglądałaby świetnie. Koniecznie ją dla niej kupmy." Czy kiedykolwiek zaproponowałaś wspólne wyjście do pubu, kręgielni czy do kina? (W miejscu publicznym nastolatka nie będzie się chyba zbytnio przytulać do taty?) itp.itd. Myślę, że ona też potrzebuje Twojej akceptacji, chociaż pewnie tego nie okazuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
Czesc INDOVINA, masz swietą rację, miałam czas zeby zastanowic się nad wieloma rzeczami.Ja jestem po prostu zazdrosna. O to, ze mąż kocha swoją córkę najbardziej na świecie(a mojej córki jej ojciec nie kocha, nie widuje itp), o to ze jest na każde jej skinienie(moje potrzeby są mniej ważne-cała ja jestem mniej ważna), o to ze ją faworyzuje przy mojej córce, ze ból gardła jego córki jest ważniejszy od mojej cysty na cycku...JESTEM ZAZDROSNA.Oczywiście, ze tak.I musze to po prostu zaakceptowac, ze to ona jest jego najukochanszą córką, ze kiedy ja powiem jej coś miłego to on zalewa ją jeszcze większą ilością miłych słów..JESTEM ZAZDROSNA.Przyznaję się do tego.Staram się zrozumiec siebie, ją, jego, staram się byc empatyczna(akceptowac tem niesamowity związek ojca i córki, a moze tak to jest, tylko ze ja nie znam takich wzorów).Zaczełam się starac.Nic mi innego nie zostało. No. mogę odejsc od niego, jak mi nie pasuje.Ale go kocham.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak cię też czytam
do "ja mam tak samo" i mam wrazenie ze ten twój mąz to tak sobie koles, sorry jak cię obraziłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość indovina
Masz prawo być zazdrosna. Też bym była ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amoze
a moze wasi mezowie to pedofile? istnieja przeciez faceci zakochani w mlodszych i czesto to tez ich corki, i wcale nie musza z nimi sypiac wystarczy im patrzenie i sprawianie tymze corkom przyjemnosci jakie sie sprawia swoim kobietom....nie pomyslalyscie w ten sposob? mysle ze to dosc czesty problem i to wcale nie tylko w rodzinach rozwiedzionych. w koncu platoniczna wielka milosc do kobiety - lolitki-coreczki nie jest zadnym przestepstwem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
..a to juz by trzeba wejść w psychikę takiego faceta i go zdiagnozowac...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość indovina
Może to Ci w czymś pomoże: "Bardzo często, gdy mówimy o poczuciu winy, przywołujemy jako jeden z ważkich powodów relację, w której rodzic wiąże się z potomstwem nieprawidłowo. Nieprawidłowo znaczy w taki sposób, że zaburza to zdrowe porozumiewanie się w rodzinie. Typowym przykładem jest "mała księżniczka" tatusia, która traktowana jest z nadmierną troskliwością i jest głównym obiektem wyrażanych przez ojca uczuć. Może się wydawać, że nie ma nic złego w kochaniu dziecka nawet nad miarę. Myślę, że kluczem do pojawienia się problemu są proporcje. Jeżeli "tatuś księżniczki" potrafi obdarzać podobnym uczuciem pozostałych członków rodziny, to nie ma powodu do obaw. Natomiast, jeżeli okazywanie uczuć jednej osobie staje się substytutem miłości małżeńskiej, orężem w walce z partnerem, sposobem na potwierdzanie własnej wartości, to można spodziewać się, że jest to wynikiem zaburzonego przepływu miłości w rodzinie." www.gwps.pl "Bywa i tak, że ojciec przenosi na małą obraz kobiety, której nie odnajduje w żonie. Często ta żona to wyemancypowany traktor, który wszystko może i zmoże; trzyma rodzinę mocną ręką; więcej od męża zarabia. Ten typ relacji będzie się u nas upowszechniał. Kiedy zjawia się córka, mąż nareszcie zyskuje osobę słabszą od niego, delikatną i kruchą. Ale w gruncie rzeczy sam słaby, przyjmuje z pokorą rosnącą drugą tyranię - córki. Ileż to dorosłych córek, które były toksycznie uwielbiane przez swoich ojców, przeszło przez mój gabinet - wspomina amerykański psycholog Howard Halpern." www.bycrodzicem.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ile synów ma tak z matkami? matka narzeka na męża a w synu widzi swego męzczyzne co pomoze, pocieszy,ugotuj,e intelektem załbysnie i mąż schodzi na 2 plan :) bardzo częste:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
Indovina, bardzo Ci dziękuję. Zaczynam obsrewowac to wszystko z boku i takie artukuły są mi bardzo pomocne, aby złapać jako taką równowagę i jak najbardziej -o i le to możliwe-obiektywne czyt."nieczepialskie" spojrzenie na tą sytuację.Jeszcze raz dzięki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość indovina
Powodzenia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo
czyżbysmy sięgnęły geniuszu?Zadna juz nie ma problemów???;)w.next.wiem, ze działasz na topiku z "byłą żoną w tle"...u mnie była żona zniknęła, ale związek ojcowo-córkowy ma się świetnie i wszystko byłoby ok, gdyby nie to, ze dalej jestem osobą ignorowaną.Cóz...z topików wiem tez, ze przyjscie na swiat nowego(naszego)dziecka nie zmienia tych układów-a jeszcze tego brakuje, zeby przekonywac pełnoletnią córke, ze dla ojca dalej jest najważniejsza na swiecie, mimo ze urodzi mu się drugie dziecko...Jak bardzo chciałabym, zeby to jakoś tak...rozsądniej wyglądało.Pozdrawiam wszystkie babeczki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kwiatek 27
koszmar bylej zony przerasta mnie mam wrazenie ze ona wiecznie buszuje w moich sprawach-krytykuje mnie malpa jak sie ubieram z zawiscia patrzy ze jestem szczupla ale podkresli ze moglabym pracowac pod lampa -oczywiscie z powodu jej tuszy ja mam byc jakas szmata?!!!-glupia nienawidze jej!!! dzieci nasterowane sa i doczepiaja sie ze my mamy samochod a ich mamuska nie k****mac ciezko pracujemy na to a nie jak ona zyjemy z alimentow ktore ona w 1/3 przepali w papierosach szlak mnie trafia jak o niej mysle i slysze kiedy poznalam mojego partnera byli w trakcie rozwodu i od 2 lat nie mieszkali razem i dlatego nie pozwole zeby takie barachlo ponizalo mnie bo czuje ze jestem mlodsza i bardziej atrakcyjna...mowie wam mam dzis takiego nerwa ze poprostu czasem wyc mi sie chce.ostatnio zadzwonila z pretensjami ze ja ni epowinnam chodzic z jej ex mezem po miescie....idiotka skonczona!!!bo ja mam miec na uwadze to ze ona jest 3 lata z nim po rozwodzie przeciez to smieszna wariatka!!!co wakacje bierzemy dzieci do nas na caly okres i wiecie co mam?wysluchiwanie ze moja corka ma wspaniale ubrania a corka mojego partnera nie ma-!!!tylko zeby matka potrafila zdbac o dzieci to nie wygladali by jak czeresniacy bo placimy jej 1000zl alimentow uwazam ze nie jest to malo pieniedzy bo gdyby dorobila nie bylo by zle ,ale po co dorabiac skoro mozna dokuczac innym i wyliczac co maja a co beda mieli...ten kto nie przezywa tych durnot nie zrozumie wiec nie prosze takich osob o wypowiedz tylko tych co maja z tym stycznosc na codzien...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cdn
odświezam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HAC
witam wszystkich,ja jestem w takiej sytuacji , mój partner jest półtora roku po rozwodzie ma dwójkę dzieci w wieku szkoły średniej. jego była utrudnia mu widzenia i manipuluje dzieciakami , mój K spotyka się z dziećmi sam ,tez płacimy nie małe alimenty i każde wyjście to dodatkowy koszt ja mam dwójkę swoich dzieci starszy syn jeszcze studiuje ale już pracuje , denerwuje mnie to że moje dzieci musiały i zaakceptowały mojego K , a jego dzieci nie, mam dość że do kina chodzi z nimi sam ,źle się o mnie do kolegów wyrażają ,spotykają się z ojcem tylko wtedy jak coś dostaną albo chcą iść do kina albo na obiad do knajpy.zawsze jak się spotka szczególnie z młodszym dzieckiem bo starsze powiedziało mu wprost że nie jest ojcem i przychodzi tylko po prezenty na urodziny itp. jest u nas awantura a właściwie wymiana zdań ja mu tłumaczę że tak nie może być żeby jego była namawiała dzieci bo to duże dzieciaki i mają swój rozum ale on zawsze staje po stronie dzieci to że jego syn do kolegi nazwał mnie dziwką to mój K powiedział że to nie jego słowa tylko jego mamusi a on za to nie odpowiada. ja nie ustępuję bo jestem upartą osobą więc mój K mówi mi wtedy piękne słowa że ja jestem na pierwszym miejscu itp i obiecuje że z dziećmi porozmawia ale niestety przy następnym spotkaniu twierdzi że nie miał okazji bo i tu pada wiele tłumaczenia . jestem szczęśliwa jak jesteśmy razem i gdyby jego dzieci mnie zaakceptowały byłabym szczęśliwsza i on na pewno też , ale cóż matki się nie wybiera at o głupia kobieta krzywdzi własne dzieci .pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Hac
problem tkwi w tym, że twojemu facetowi trzeba uświadomic, że takim postępowianiem robi własnym dzieciom krzywdę. On im wcale nie pomaga, pobłażając we wszystkim co robią, tłumacząc ich niedopuszczalne zachowanie czy słownictwo. Reakcja dzieci jest naturalna - sprawdzają teraz, na ile moga sobie pozwolić - po prostu badaja teren, żeby ustalić jakieś zasady i określic granice, które wyznaczą ich zachowanie. ALe to nie dzieci powinny wyznaczyć te granice i określić obowiązujące zasady, tylko dorośli - w tym wypadku ich ojciec. Czego nauczy ich takim zachowaniem? Że ojciec zamiast z rodziną jest z (sorry) dziwką? W jakim świetle sam się stawia, pozwalając na takie słownictwo? I takie postrzeganie waszego związku? Jaki wzorzec przedstawia swoim dzieciom, jakich zasad ich uczy? Trudna sprawa, ale tzreba próbować. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cdn
Wiesz ze starszymi dziećmi to jest czasami nie tak jak myślisz .One są zbuntowane i mają jednak swoje zdanie. Nie zawsze to jest wpływ mamusi, Czasami to co się działo zanim sie określiliście ze chcecie razem żyć ma wpływ na obecne zachowanie. Mojej koleżanki syn 20 letni , którego ojciec ma stałą drugą partnerkę a jeszcze nie opuścił domu, mówi Przepraszm za wyrażenie Wypierdol tego huja z domu nic nie pomaga jej tłumaczenie, czy krzyk. Tak do tego podchodzi i wątpię że szybko się zmieni nawet gdy ojciec usankcjonuje nowy związek Tym traktowaniem ojca dokopuje i matce którą mąż wini za takie teksty. Odpuść sobie dorośnie zrozumie, jak nie to pewnie kontakty urwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×