Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tego już za wiele...

Teściowa powiedziała mi że mam nie rodzić z jej synem...

Polecane posty

Gość tego już za wiele...
flip następnym razem gdy wpadnie Twoja teściowa to zapraszam Cię do siebie na kilka dni, przy okazji zaprowadzisz u nas porządek! Mojej teściowej przydałaby się taka synowa jak Ty....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli nie chcesz awantury , to jak zaczniesz rodzić zróbcie z męzem tak jak chcecie i jedzcie razem- najwyżej później się bedzie nie odzywać( choc nie liczyłabym na to :P )Jak bedzie sie wtryniac w wychowanie- mów- dziekuje za rade, ale zrobie tak i tak , to jest nasze dziecko , wiem, że mama chce dobrze , ale to ja jestem mamą i wiem co jest najlepsze dla MOJEGO dziecka!. I pogadaj z męzem- On POWINIEN stanowczo mamie powiedzieć, jakie ma zdanie i że mu się nie podoba wtrącanie jej nosa do waszej rodziny!! Ja na szczescie nie mieszkam z tesciową, ale tez próbowała nam się wtryniać, ale mąz jej zawsze krótko powiedział co o tym mysli, były 2 tyg. milczenia a potem na jakiś czas ok- była słodziutka i przemiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanów się
nad tym co faktycznie będzie dobre dla waszego związku.Faceci są bardzo różni i bynajmniej nie chodzi mi tutaj o to że biedaczek fizycznie czegoś nie jest w stanie wytrzymać. Mojego drugiego syna rodziłam wspólnie z mężem bo chcięliśmy tak oboje.A po krótkim czasie coś zaczęło się między nami psuć .Dzisiaj jestem ju ż po rozwodzie.Tak na prawdę zastanawiam się do dziś czy fakt ten -wspólny poród - zamiast nas wzmocnić , zbliżyć tak naprawdę oddalił nas od siebie.Rozważ to bo statystyki w tym względzie są zatrważające.Życzę by dla was to był mimo wszystko cudowny moment.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci to mięczaki i tyle
nie zmuszaj go do porodu rodzinnego, bo tak jak napisała poprzedniczka,to zamiast wzmocnić Wasz związek, moze go zniszczyć :( Musiał sie poskarżyć mamusi, skoro ona o tym wie i zadzwoniła do Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież ona \"nie zmusza \" swojego męża..... On sam chce być obecny przy porodzie!!!!I tak nawiasem mówiąc -to super! takie sytuacje raczej zbliżaja ludzi i umacniaja związek ... Skoro uważasz że nie ma sensu czegokolwiek jej mówic to rób jak do tej pory- dobra mina do złej gry i rób swoje- to nie jest super rozwiazanie ale mniejsze zło, skoro nie chcesz powiedziec jej w twarz co sadzisz o tych \"radach\"!!! Jest jeszcze jedno wyjście: ustawić sobie mężulka aby to ON powiedział kilka słów do słuchu mamusi :) - \"sysnuś mamusi\" i tak wyjdzie z tego obronna reką, a ty będziesz \"czysta\"!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tego już za wiele...
Nie zmuszam męża do tego żeby był ze mną. Nie chcę żeby robił coś wbrew sobie. Ja jestem zła, bo w tak intymne sprawy jak poród wtrącają się u nas NIE PROSZONE o zdanie, osoby trzecie. I na tym polega mój problem a nie na tym jak mąż będzie mnie traktował po porodzie...Jesteśmy razem 7 lat i wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. I jestem pewna, że nie mówił mamie, że nie chce być przy porodzie. Gdyby tak było, po prostu porozmawiałby ze mną!To tylko nasza decyzja!Moja i męża! A szlag mnie trafia, bo teściowej wydaje się , że też jej i jej córki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli tak jest jak mówisz
to dlaczego Twój mąż nie zadzwoni do szanownej mamusi i nie powie ,że nie ma prawa się wpieprzać i że on bedzie przy porodzie, bo TEGO SAM CHCE ? może wtedy by sie babsztyl od Ciebie odpieprzył!!!!!!!!!!!!! to on powinien zadzwonić, nie Ty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tego już za wiele...
jeny dziękuję za radę i wsparcie! Dokładnie tak samo pomyślałam jak napisałaś.Z mężem już rozmawiałam na ten temat i powiedział, że przy najbliższej okazji porozmawia z mamą. Zobaczymy co wyniknie z tej rozmowy i czy mój mąż stanie na wysokości zadania! Dziękuję Wam za ciepłe słowa i rady!{kwiat]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE DAJ SIĘ TEJ JĘDZY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zona Lota
Jeżeli jest to ukochany synek mamusi, która go chołubiła całe swoje życie to nie licz na żadne radykalne p[ociągnięcia z jego strony. Będzie odczuwał przed nimi lęk, będzie je przekładał i czekał w nieskończonośc że może sytuacja jakos SAMA sie ułoży, ze problem przyschnie itd. itp.. Niestety przeżywałam takie sytuacje sama i wiem jakie to było dla niego ( mojego męża) trudne twardo postawi c sie mamusi. Zawsze zwlekał z konfrontacją chociaz wyraźnie tego od niego oczekiwałam i mam żal do dzisiaj, chociaz mineło juz kilka lat. Tesciowa krytykowała mniej lub bardziej wyraźnie wszystko co było nie po jej mysli w naszym małżeństwie, chociaz byly to nasze intymne sprawy, sprawa picia mleka w ciąży ( bleeee) przeze mnie stanowiła przedmiot debat z koleżansiami, sprawie wspólnego porodu "ucieła łeb" przez swoja koleżankę pracującą w szpitaluu gdzie miałam rodzić, synek nie postawił na swoim a raczej jak myslałam na "naszym", sprawa karmienia dziecka piersią ( pna nie karmiła) więc to było dla niej niemożliwe że tak można i że sie dziecka nie zagłodzi - wykończyła mnie psychicznie po 2 miesiącach...... :-( Dlatego myslę że nie warto odkładać sprawy na potem , kiedy sie dziecko urodzi , bo będziesz maiła i tak mętlik w głowie i uczuciach, bo narodziny dziecka sa dla kobiety wielkim przełomem i rewolucja zarówno w hormonach jak i w uczuciach a wtedy może będzie łatwiej babci manipulowac sytuacją , bo pewnie Ty dla świętego spokoju i ze zm`ęczenia nie raz ustąpisz i dasz jej pole do działania. Więc moja rada to ---> NIE CZEKAJ, PÓŻNIEJ BĘDZIE ZA PÓŻZNO! U nas problem juz nie istnieje, mąż jest ze mna nadzwyczj jednomyslny i jednogłośny, powód? Teściowa już nie żyje........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tego już za wiele...
Zona lota, smutne to co napisałaś. Troche się obawiam w głębi serca, że tak może być bo mój mąż to właśnie oczko w głowie mamy, najmłodsze dziecko....Ale poczekam na jego ruch, zobaczę jak się zachowa, może będzie w stanie sam załatwić tę sprawę a jesli nie, no to będzie problem i wtedy będę musiała próbować rozwiązać go sama- a to nie będzie proste....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×