Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

przygotowania w toku- bo ślub w tym roku

Polecane posty

czesc dziewczyny, jetsem... moja malutka rosnie, jak na drozdzach... wczoraj skonczyla 3 mieisace, jesli chodzi o jej zdrowko, to mamy troszke problemow,ale mam nadzieje,ze w przyszlym tygodniu ostatnia sprawa zdrowotna, ktora jejj dotyczy sie wyjasni, trzymajcie kciuki, bo sie boje,zeby na pewno bylo ok... moj maly glodomorek ciagle glodny, ciekawy swiata, wszystko ja interesuje, przebiera glowa na prawo i lewo, jets kochana... jets dla kogo zyc i kim sie zajmowac... plecy mi chyba wysiada od jej noszenia i pokayzwania ws

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Diabełku witaj :D Trzymam kciuki za malutką :D ucałuj ją od ciotki :) A jesli chodzi o ból pleców to łączę się z Tobą, choć to tak naprawdę dla mnie nie ważne uwielbiam małego nosić i tak jak piszesz pokazywać mu świat!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczynki!!! Czy ktoś tu mnie jeszcze pamięta???? ;) Mały zajmuje mi tyle czasu, że ledwo wyrabiam się na jednym topiku i niestety zaniedbując Was. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;) A ja postaram się nadrobić chociaż częś zaległości. Co u nas?? Jakoś leci. Mały rośnie jak na drożdżach i je chyba za czterech ;) Dzięki Bogu jest zdrowy (co nie mogę powiedzieć o sobie). Jeżeli chodzi o mnie to w dalszym ciągu rana po cesarce się nie zagoiła do tego przypętało się jakieś choróbsko. 20.01 mały będzie chrzczony tak więc przrygotowania trwają. Pozdrawiam 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agatka - jak ja lubię takie nwesy! :D To chyba Tequilka nie cierpi w tej chwili na niedobory mikroelementów :classic_cool: ciesz się, że te bombki tak "lekko" powiesilaś, jakbyś je porządnie okręciła drutem na gałązkach, byłaby kradzież całej choinki hurtem ;) Diabeek, jak fajnie, że jesteś! Choc, jak widzę, przerwano Ci wpół słowa;) trzymamy kciuki za Maleńką 🌼 A_guu, kurczak, połóż się wreszcie, kobieto, i wytrwaj w tej pozycji chociaż z jedno popołudnie, bo się nigdy nie zagoisz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agatka, a tak mi się pomyślało a`propos Tequili i Waszego postanowienia noworocznego - zanim się z Panem Projektantem (gratulejszyn!;) ) zabierzecie do.. projektowania, to sprawdź sobie toksoplazmozę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaba wiem wiem, ale w sumie to wyczytałam, że żeby się od kota zarazić toksoplazmozą to: Toksoplazmoza, tzn. jej wirusy, bakterie czy inne drobnoustrojstwo rozwija się w kale po 3 dniach dopiero, a ja jej sprzątam od razu, więc nie ma toto się nawet jak tam dostać. Ale zrobię na pewno, chociaż tak czy inaczej wpływu na moją decyzję to nie będzie miało, a toksoplazmozy się chyba nie leczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejhej:) No to co:) Bardzo dziękuję za maila, piszesz z takim ciepłem, że aż miło dostać taką korespondecję. Co do rośnięcia Maleństw, to ja już zauwazyłam, ze Maluszek urósł:) No a Gabi, ma już ponad pół roczku i pewno już pięknie siedzi:):):):) Tak w ogóle to pozdrawiam wszystkie Panie:):):) i buziaki ślę dla dzieci:) A_guuu, podobnie jak Zabulina przywołuję Cię do porządku. NIe możesz się tak forsować. Sprawa z tą raną już dość długo się ciągnie i musisz o siebie zadbać i to jest sprawa priorytetowa, a nie jakiś drugoplanowy wymysł!!! Buziaki dla wszystkich ode mnie, męża i maleńkiego Piotrusia:) Acha, mój suwaczek zwariował:):):)hihi, muszę go usunąć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz....................
agatko-- toksoplazmoza jest bardzo niebezpieczna w przypadku kobiet w ciazy. dziecko chorej matki moze urodzic sie powaznie chore.grozi mu slepota, gluchota, niedorozwoj mozgu. skutki choroby moga ujawnic sie u zarazonego dziecka nawet po 10 czy 15 latach. i jeszcze jedno toksoplazmoze sie leczy!!!!! skad Ty masz takie bledne informacje? ja wlasnie lecze sie na toksoplazmoze juz rok. dlatego nie moge miec teraz dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xyz dziękuję za informację. W takim razie na pewno się zbadam. Chociaż i tak bym to zrobiła :P A moje informacje (wstyd się przyznać) są głównie z internetu. Dziewczyny juhuuuuu w końcu po półtora roku wystawiłam suknię ślubną na allegro!!! :D Nie ma to jak samotne zimowe popołudnie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Bylismy odbebnic szczepienie i wizyte kontrolna i nastepne klucie dopiero na roczek, huuurrra :). Mam co dziwgac, oj mam. Nasza pannica wazy rowne 9 kg :classic_cool: ;). O bolu plecow, ktory mnie czasem dopada wole nie pisac. Tyle tylko, ze ja po tym zapaleniu korzonkow mam naprawde czasem klopoty. Nie powinnam w ogole w czasie leczenia tego dzwigac. Lekarz absolutnie zabronil mi wtedy dzwigac, zaznaczajac, ze dziecko do piersi ma mi maz podawac. Ciekawe, ciekawe :D. A co z jego praca? ;). Skoro jestem na codzien zupelnie sama z Gabi i calutkim domem na glowie, niemozliwoscia jest, zeby nie nosic Gabi :). A tym bardziej nie podnosic- bo w zasadzie to najwiecej mi szkodzilo. Kiedysiu- 🌻 :) A_guu- bardzo Ci wspolczuje tej slabo gojacej sie rany. Oszczedzaj sie na ile mozesz 🌻 Agatko- koniecznie zbadaj ta toksoplazmoze. Moja kolezanka wlasnie od kota zplapala i jej synek mial powazne problemy ze zdrowiem. Nie wiem, jaki jest jego stan dzisiaj, bo to kolezanka z pierwszych studiow, nie mamy juz dzis kontaktu. Czyli- przeglad generalny i do dziela :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jutro wpadaja do nas moi rodzice- wlasnie zrobilam farsz do jajek faszerowanych mniam mniam :) no, prawie zrobilam, zoltka dodam jutro ;) (Nie)skromnie powiem, ze ja i moja mama (hmm, raczej powinna byc odwrotna kolejnosc :D, bo to ona mnie tego nauczyla) robimy najlepsze jajka faszerowane jakie jadlam :D ;). O, mialam Wam napisac, bo wiem, ze niektore tu to smakoszki. Jadlyscie moze kotleciki ryzowe? Na innym forum, na ktorym pisze znalazlam przepis i.... mniammmm :) :) (choc oczywiscie do przepisu wprowadzilam swoje drobne modernizacje ;) ). Hollyyyyyy! Hoooolllyyyyy! Wolamy Cie! Gdzie jestes???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dołączam się do tego wołania - prośby;) i sorki, że się Wam wtrącam:P dobrego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wasze wolania zostana wysluchane ;) :D martaanna- witaj w naszych skromnych progach ;) Kotleciki ryżowe: - 1,5 szklanki ryzu - cebula - 15-20 dkg żółtego sera - jajko - koperek - pieprz, sól Ryż gotujemy w kostkach rosołowych (najtańszy, sypki, bo o to chodzi, żeby był trochę kleisty- wtedy łatwo uformować kotlety, z sypkiego się nie da ;) ). Cebulę pokroić, poddusić. Ser zetrzeć (ja trę na dużych oczkach i tak chyba najlepiej, czuć go wtedy dobrze). Po ostudzeniu ryżu dodajemy do niego starty ser, podsmazona cebulke, jajko, koperek i wyrabiamy wszystko łapką jak na kotlety mielone, doprawiając do smaku solą (nie za dużo, bo ryż po kostce już słonawy) i pieprzem. Formujemy kotlety, obtaczamy w jajku i bułce tartej i smażymy na złoty kolor. W oryginalnym przepisie nie ma koperku i obtacza sie kotlety w samej bulce (ale z jajkiem kotlety bardziej sie trzymaja, no i panierka bardziej chrupiaca). Mysle tez, ze zamiast koperku mozna dodac natke pietruszki i tez byloby super (ja mialam akurat koperek, wiec wyboru nie bylo ;) ). Acha, ja robilam dla wiecej osob i zrobilam z ok 2,5- 3 szkl ryzu (dalam wtedy 2 jajka i 2 duze cebule, sera na oko, ale sporo) i wyszlo mi 18 naprawde duzych kotletow :). Do tego koniecznie sosik grzybowy, pieczarkowy badz borowikowy Knorr z torebki- polewamy nim gotowe kotleciki :). I duuuuzo surowki. Mozna spokojnie zrobic wieksza porcje, na 2-3 dni. Nastepnego dnia kotlety najlepiej najpierw podgrzac w piekarniku badz mikrofali (te z nastepnego dnia maja taka zalete, ze po tym podgrzaniu ser w srodku super sie rozpuszcza- jak sie smazy na swiezo, to nie zdazy sie dobrze rozpuscic), a potem koniecznie na chwile na patelnie jeszcze, zeby panierka odzyskala choc troche chrupkosci (jest taki wyraz w ogole? ;) ). Smacznego! A teraz cos donosnie naszej-klasy, na ktorej pewnie czesc z Was jest. Od razu mowie, ze trzeba bedzie link skopiowac i usunac spacje, bo nie wiedziec czemu na kafe nigdy nie da sie linku z wiadomosci onetu wkleic poprawnie :o: http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,39037351,106166294,4421988,0,forum.html W pierwszej chwili pomyslalam sobie, ze to przesada. Ale po chwili zastanowienia to moze cos w tym jest? Kiedys w czasie wielkiej popularnosci gg bylo tak, ze czesto zaczepiali sie na nim obcy ludzie (traktowane to bylo bardziej jak czat, dzis raczej jak komunikator do rozmow ze znajomymi). No i zaczepil mnie kiedys pewien chlopak. Sympatyczny, fajnie sie gadalo. Nie zaden typ podrywacza, po prostu fajnie sie rozmawialo. Trwalo to juz dosc dlugo, w miedzyczasie jakos sie komorkami wymienilismy. Po pewnym czasie zaproponowal wymiane zdjec. Czemu nie pomyslalam (traktujac go juz wtedy jak dobrego internetowego kolege, pamietam, ze mial fajne poczucie humoru, abstrakcyjne nieco). No i po tym sie zaczelo. Strasznie zaczal namawiac na spotkanie, zaczal byc nachalny. Ja nie mialam zamiaru sie spotykac. Nie ustepowal. I w koncu dostalam smsa mniej wiecej takiej tresci: \"jak sie nie spotkamy to sam przyjade pod twoj blok\". Rozsmieszyl mnie wtedy i odpisalam, ze prosze bardzo. Po seundzie odpowiedz zawierajaca moje nazwisko i dokladny adres. Szok! Okazalo sie, ze po nr mojej komorki zdobyl moje dane, bo mial jakas znajoma u operatora, gdzie mialam komorke. Na szczescie okazal sie niegrozny, przepraszal za to zachowanie. Na tym znajomosc skonczyla sie. Ale to pokazuje, ze jak ktos chce to moze nas znalezc. Takze dziewczyny- na nasza klase dawac n ajmniej atrakcyjne fotki ;) No i druga sprawa, ze ludzie to sami czasem nie mysla. W mojej klasie jest dziewczyna, ktora wrzucila sporo zdjec swojego synka, a jedno z nich z siusiakiem w calej okazalosci. A tyle sie mowi, ze pedofile tylko na takie zdjecia czyhaja :o. Takie zdjecie jest urocze w rodzinnym albumie, ale nie dostepne dla wszystkiech :o O kurde, rozpisalam sie :P. Wybaczcie. A, jeszcze sie tylko moim bolem podziele ;). Wczoraj dostalam pierwszy okres po porodzie i czuje sie jak kaleka, tak odwyklam ;). Jak mi niewygodnie, ojjjj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wasze wolania zostana wysluchane ;) :D martaanna- witaj w naszych skromnych progach ;) Kotleciki ryżowe: - 1,5 szklanki ryzu - cebula - 15-20 dkg żółtego sera - jajko - koperek - pieprz, sól Ryż gotujemy w kostkach rosołowych (najtańszy, sypki, bo o to chodzi, żeby był trochę kleisty- wtedy łatwo uformować kotlety, z sypkiego się nie da ;) ). Cebulę pokroić, poddusić. Ser zetrzeć (ja trę na dużych oczkach i tak chyba najlepiej, czuć go wtedy dobrze). Po ostudzeniu ryżu dodajemy do niego starty ser, podsmazona cebulke, jajko, koperek i wyrabiamy wszystko łapką jak na kotlety mielone, doprawiając do smaku solą (nie za dużo, bo ryż po kostce już słonawy) i pieprzem. Formujemy kotlety, obtaczamy w jajku i bułce tartej i smażymy na złoty kolor. W oryginalnym przepisie nie ma koperku i obtacza sie kotlety w samej bulce (ale z jajkiem kotlety bardziej sie trzymaja, no i panierka bardziej chrupiaca). Mysle tez, ze zamiast koperku mozna dodac natke pietruszki i tez byloby super (ja mialam akurat koperek, wiec wyboru nie bylo ;) ). Acha, ja robilam dla wiecej osob i zrobilam z ok 2,5- 3 szkl ryzu (dalam wtedy 2 jajka i 2 duze cebule, sera na oko, ale sporo) i wyszlo mi 18 naprawde duzych kotletow :). Do tego koniecznie sosik grzybowy, pieczarkowy badz borowikowy Knorr z torebki- polewamy nim gotowe kotleciki :). I duuuuzo surowki. Mozna spokojnie zrobic wieksza porcje, na 2-3 dni. Nastepnego dnia kotlety najlepiej najpierw podgrzac w piekarniku badz mikrofali (te z nastepnego dnia maja taka zalete, ze po tym podgrzaniu ser w srodku super sie rozpuszcza- jak sie smazy na swiezo, to nie zdazy sie dobrze rozpuscic), a potem koniecznie na chwile na patelnie jeszcze, zeby panierka odzyskala choc troche chrupkosci (jest taki wyraz w ogole? ;) ). Smacznego! A teraz cos donosnie naszej-klasy, na ktorej pewnie czesc z Was jest. Od razu mowie, ze trzeba bedzie link skopiowac i usunac spacje, bo nie wiedziec czemu na kafe nigdy nie da sie linku z wiadomosci onetu wkleic poprawnie :o: http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,39037351,106166294,4421988,0,forum.html W pierwszej chwili pomyslalam sobie, ze to przesada. Ale po chwili zastanowienia to moze cos w tym jest? Kiedys w czasie wielkiej popularnosci gg bylo tak, ze czesto zaczepiali sie na nim obcy ludzie (traktowane to bylo bardziej jak czat, dzis raczej jak komunikator do rozmow ze znajomymi). No i zaczepil mnie kiedys pewien chlopak. Sympatyczny, fajnie sie gadalo. Nie zaden typ podrywacza, po prostu fajnie sie rozmawialo. Trwalo to juz dosc dlugo, w miedzyczasie jakos sie komorkami wymienilismy. Po pewnym czasie zaproponowal wymiane zdjec. Czemu nie pomyslalam (traktujac go juz wtedy jak dobrego internetowego kolege, pamietam, ze mial fajne poczucie humoru, abstrakcyjne nieco). No i po tym sie zaczelo. Strasznie zaczal namawiac na spotkanie, zaczal byc nachalny. Ja nie mialam zamiaru sie spotykac. Nie ustepowal. I w koncu dostalam smsa mniej wiecej takiej tresci: "jak sie nie spotkamy to sam przyjade pod twoj blok". Rozsmieszyl mnie wtedy i odpisalam, ze prosze bardzo. Po seundzie odpowiedz zawierajaca moje nazwisko i dokladny adres. Szok! Okazalo sie, ze po nr mojej komorki zdobyl moje dane, bo mial jakas znajoma u operatora, gdzie mialam komorke. Na szczescie okazal sie niegrozny, przepraszal za to zachowanie. Na tym znajomosc skonczyla sie. Ale to pokazuje, ze jak ktos chce to moze nas znalezc. Takze dziewczyny- na nasza klase dawac n ajmniej atrakcyjne fotki ;) No i druga sprawa, ze ludzie to sami czasem nie mysla. W mojej klasie jest dziewczyna, ktora wrzucila sporo zdjec swojego synka, a jedno z nich z siusiakiem w calej okazalosci. A tyle sie mowi, ze pedofile tylko na takie zdjecia czyhaja :o. Takie zdjecie jest urocze w rodzinnym albumie, ale nie dostepne dla wszystkiech :o O kurde, rozpisalam sie :P. Wybaczcie. A, jeszcze sie tylko moim bolem podziele ;). Wczoraj dostalam pierwszy okres po porodzie i czuje sie jak kaleka, tak odwyklam ;). Jak mi niewygodnie, ojjjj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki Ci, o wielka No to co ! :D:D a od @ też odwykłam, oj odwykłam ! ciężko teraz:O uciekam bo Lesio woła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to co - Bóg zapłać za super przepisik:) ...a ten na jajeczak też można, czy to tylko rodzinna tajemnica, przekazywana na łóżu śmierci..? ;) jak nie można, to zrozumiem;) co do bezpieczeństwa NK - cóż, wydaje mi się, że istnieje generalnie milion sposobów, aby się włamać na czyjś komputer. Dlatego my mamy prosty sposób - do internetu nigdy nie podłączamy naszego głównego komputera, na którym mamy najważniejsze rzeczy :) zawsze podpina się jakiegoś słabego, z nieistotnymi danymi. No i nigdy nie trzymam na koncie obsługiwanym internetowo więcej niż minimum pieniędzy. Po prostu - po co ryzykować stratę czegokolwiek? Co do zdjęć, zwłaszcza dzieci, no i generalnie - nieskromnych - masz absolutną rację. Ja tam się bardzo własnymi nie przejmuję, bo ani ze mnie piękność, ani bogata :D No i w profilu stoi jak byk, że zamężna i to szczęśliwie :classic_cool: Ale generalnie ja mam trochę chopla jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Np. nie mamy tu w Kr niczego cennego, bo w wynajmowanym to nigdy nie wiadomo:) aparaty też mamy rozparcelowane w zupełnie innych miejscach:) i jest bezstresowo :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to co kotleciki brzmią smakowicie :D :P Maartana jak maluszek????? Co słychać???? Mój maluch z dnia na dzień coraz bardziej mnie zadziwia :) dziś pokazał mamie i tacie piękny przewrót z pleców na brzuszek :D ile mieliśmy radości!!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabciu- mi raczej nie chodzilo o wlamanie na kompa, bo to wiadoma sprawa, ze n-k to nie jedyna mozliwosc ;). Chodzilo mi raczej, ze tam jest pole do popisu dla roznych zboczencow, wszelkiej masci. I jak podalam przyklad na wlasnej osobie mozna po pewnych czastkowych danych kogos namierzyc z adresu. A to juz niefajne. No, bezpieczniej moga sie czuc np Anny Kowalskie z Warszawy powiedzmy, bo takich niejedna zapewne ;). Moze ja mam za duzego hopla, ale tez zawsze mam pewna obsesje o bezpieczenstwo. Moze dlatego, ze wlasnie juz raz sie sparzylam. Serio zamarlam jak ten chlopak podal mi moje dokladne dane adresowe. Dobrze, ze nie okazal sie zboczencem.. Tylko po prostu nachalem, ktory chyba chcial mnie przestraszyc, wymusic cos. Jajeczka faszeruje nastepujacym farszem (na 10 jajek): - 0,5 kg pieczarek - 3 srednie cebulki - sporo natki pietruszki - majonez - przyprawy Pieczarki zawsze tre na grubych oczkach tarki (wlasnie chodzi o to, ze nie lubie takich rozmemlanych farszy), dusze na patelni (nie dodaje ani wody, ani oleju, tylko na malenkim ogniu, pieczarki i tak po chwili puszczaja wode, dusze az woda wyparuje). Cebule kroimy i tez dusimy- cebule od razu sporo sole i jak juz ona i pieczarki sie udusza to mieszam i daje postac jakis czas, zeby sie przegryzlo (pieczarki bardzo wchlaniaja sol i latwo nie doprawic farszu). Dodajemy posiekana natke pietruszki, doprawiamy jeszcze sola i pieprzem (to trzeba sobie wypracowac ;) ), dodajemy majonezu i gotowe :). Niby pieczarkowy farsz jest powszedni, ale ja naprawde nie jadlam tak dobrego jak moja mama robi :D ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaaa, no i oczywiscie do farszu dodaje zoltka :D :D hehe, dobre sobie, zapomnialam ;). Rozdrabniam je dokladnie widelcem. Kasiak- tak to jest, ze maluchy w pierwszym roku zycia szczegolnie robia niesamowite postepy. Jakbysmy sie tak cale zycie rozwijali takim tempem to w polowie bylibysmy alfa i omega ;). Gratulacje dla Kubusia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to co - jak ja sobie wklupalam ten link, to mi wyszła dyskusja o włamaniach do kompa;) ale już widzę ten artykuł. Cio do zdjęć dzieci -w zasadzie to najlepiej w ogóle ich nie udostępniać publicznie, nawet tych \"grzecznych\". Czytalam, jak jedna babka tak zrobila, a później natknęła się na .. lekką \"przeróbkę\" tego zdjęcia.. :o Powiedzcie mi, dlaczego na tym świecie nie może być tak, żeby żyli sami uczciwi, zdrowi psychicznie ludzie? Byłoby tak miło... Dziękuję za przepis:) Skoro się dzielimy, i ja dorzucę coś pysznego, co właśnie pichcę :classic_cool: małe ziemniaczki (albo tzw sałatkowe, albo normalne, tyle że male - względnie duże pokrojone na części :P ), ilość stosowna do ilości osób; oliwa sól pikantna mieszanka pieprzów curry czosnek sos sojowy (albo maggi) śmietanka 18% ser żółty ser pleśniowy typu blau biały pieprz gałka muszkatołowa. Myjemy ziemniaczki dokladnie, nie obierając. Robimy miesznkę z oliwy, sosu sojowego, pieprzu, soli, curry, czosnku przeciśniętego przez praskę (proporcje dowolne). Do pojemnika z tą mieszanką zanurzamy ziemniaczki pojedynczo, żeby się dobrze okleiły tym sosem. Ziemniaczki dajemy na blachę, piczemy ok 45min-1h w piekarniku na ok. 250 stopni (zależy od odmiany - mają być miękkie, ale się nie spalić). Do garnka z grubym dnem wlewamy śmietankę. Kiedy się zagrzeje, dodajemy starty żółty ser i pokruszony pleśniowy. Kiedy się rozpuszczą, dodajemy sól, biały pieprz i gałkę do smaku. Gorące ziemniaczki polewamy tym sosem. PYYYCHA!!! :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, zabu, na pewno wyprobuje Twoj przepis, bo raz, ze brzmi smakowicie, a dwa, ze uwielbiam zapiekane ziemniaczki :) :). Dlatego ja nigdzie nie umieszczam zdjec Gabi, wysylam tylko mailowo, zadne bobasy czy fotosiki. Fajne to i wygodne, ale gdyby swiat byl pelen tylko normalnych ludzi (no wlasnie, czemu tak nie moze byc?).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z kolei nie mam problemu z umieszczaniem zdjęć w internecie. Wychodzę z założenia, że nigdzie nie można się czuć w 100% bezpiecznie, ale też nie dajmy się zwariować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze nejlepiej jest wypośkować:) I choć nie mam też problemu z wlasnymi zdjęciami, to jednak szkraba faktycznie bym nie umieściła. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety nie wszyscy są zdrowi psychiczne, a szkoda :O co do zdjęć to umieszczam je nie tylko dla siebie a właśnie dla znajomych, dla Was dziewczyny, dla mojej siostry która jest w anglii i nie zawsze \"prawidłowo działa\" jej skrzynka meilowa. Chyba za bardzo jestem ufna i za bardzo wierzę w ludzi :) a no taka jest Kaśka z sercem na ręku co nie zawsze na dobre jej wychodzi :( A poza tym jestem tak szczęśliwa i przepełniona miłością, że aż grzechem by było nie podzielić się nim :D sama uwielbiam zdjęcia dzieci oglądać więc i niech ludzie nacieszą oczy moim małym serduszkiem 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze Agatka napisała nie dajmy się zwarjować :) i tak już ten świat jest za bardzo pokręcony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja kocham sobotnie wieczorki :) :) Wiecie co, odnosnie tych kotlecikow ryzowych to chcialam Wam jeszcze cos napisac. Mowilam o nich mojej mamie i chciala sprobowac. A mialysmy dzis na chwile (pora obiadu) wpasc do mojej babci. No to zaproponowalam, ze tam zrobie raz dwa i wszyscy sprobuja. Mama wczesniej poprosila babcie, zeby ugotowala juz ryz dosc kleisto, zeby juz zdarzyl wystygnac. No i lipa, wyszly duuuuzo gorsze, bo ryz inaczej byl ugotowany, jakby bardziej mokry. On musi byc troche kleisty, ale nie mokry. Hmm, nie wiem jak to okreslic, ale ogolnie wszystko musi miec taka konsystencje, zeby dobrze sie formowalo kotlety i zeby sie nie rozwalaly przy panierowaniu, a szczegolnie przy smazeniu. Jak czytalam opinie tego przepisu to duzo dziewczyn pisalo, ze rozwalalo im sie (wlasnie niewlasciwy ryz). Ale warto dopracowac to (mi sie udalo fartem za pierwszym razem rewelacyjnie i teraz juz wiem jak, mam swoj sposob), bo zrobione odpowiednio sa naprawde mniamusne te kotleciki. Kurcze, jakby mi wyszly takie jak te z dzisiejszego ryzu to nie zachwycalabym sie tym przepisem. Kasiak- oczywiscie, ze to wygodne np z tym fotosikiem, bo latwo kazdy znajomy moze sobie obejrzec zdjecia Malucha. Naprawde super sprawa pod tym wzgledem. Ale ja w tej kwestii mam dokladnie takie samo zdanie jak zabulina. Moje zdjecia co innego, a dziecka mojego co innego. I absolutnie nie uwazam tego za wariactwo w dzisiejszych czasach. Raczej za pewna doze rozsadku ;). Gdybysmy sie daly z zabu zwariowac to w ogole bysmy w domu kompa nie mialy, zeby nas nikt niepowolany nie wytropil ;) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to co, faktycznie z ryżem często bywa tak, że \"zależy jak się ugotuje\". Mój M robi mi takie super danie - kuleczki utoczone z ryżu, w środku tych kuleczek nadzienie. Później te kulki się panieruje i smaży - mniam!!! Ale różnie z tymi ryżami bywało, czasami się biedak nieźle nawkurzał :P Ja też uwielbiam soboty - na razie;) jak się zacznie sezon ślubny, to będzie ciut inaczej :P ale dziś obejrzeliśmy sobie film z podróży poślubnej :classic_cool: ale się uśmialiśmy! Takie z nas dzieci były:) a M miał włosy w kitkę :classic_cool: i trochę ich wtedy było więcej :D ;) W przyszłą sobotę czeka mnie prawdziwy egzamin - bo zawsze egzaminem dla \"artystów\" był akt... i właśnie taką sesję, semi-aktową będę robić mojej Klientce z zeszłego roku, teraz już - koleżance. Nie wiem, jak my to przeprowadzimy, bo ilekroć dzwonimy do siebie z pomysłami i szczegółami, kończymy niemal płacząc ze śmiechu :D w takich warunkach trudno będzie się skupić :P no i oczywiście to \"ars pro arte\", nikt tych zdjęć nie zobaczy, poza Nią i Jej Mężem... tak a`propos zdjęć nie-do - umieszczania - w - sieci ;) Mam jeszcze jedną kategorię zdjęć, których nigdy nie umieszczam - ludzie slawni... mam już multum takich zdjęć - od Zanussiego, Bajora, Krasnego, przez Kolbergera, Halamę, Sadowskiego, Warchulską, po Mroczka z dziewczyną.. etc, etc.... nie zaryzykuję pokazania ich w sieci, i nie rozumiem, dlaczego niektórzy fotografowie tak namiętnie to robią... nie wiem, żeby podnieść sobie prestiż..? Przecież to zdjęcia, jak zdjęcia, tyle że sławnych ludzi. I ja nie zaryzykuję ich umieszczania, bo raz, że nic nie wnoszą do prezentacji mojego warsztatu, a dwa, że kto wie, czy ktoś się nie doczepi... a parę jest takich, że nic, tylko do brukowaców:P nie, nie dla mnie. Nie dajmy się zwariować - dla mnie to trochę właśnie na odwrót, trzymanie pewnych rzeczy dla siebie uważam właśnie za zrównoważenie, nie wariactwo;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×