Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

przygotowania w toku- bo ślub w tym roku

Polecane posty

Hmm no nie wiem, oglądałam program gdzie mówili, że z takimi dużymi dziećmi problem jest tego rodzaju, że mogą im się barki uszkodzić, czasem do granicy niewładności w późniejszym życiu. Jest na to nawet specjalna nazwa, na takie okołoporodowe uszkodzenie barku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez cos o tym slyszalam, ale to nie wiedzialam, ze duzo wieksze prawdopodobienstwo u wiekszych dzieci (choc to w sumie logiczne). Ale dziwne, ze wczesniej juz nie miala wskazan do cesarki ze wzgledu na taka wage dziecka. No chyba, ze sie az tak pomylili przy szacowaniu wagi na usg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na szczęście Małemu nic nie jest :) Mam nadzieję, że Mamie też nie. W sumie największe ryzyko z dużymi dziećmi jest dla matek, nie dzieci. Masakra, jakie one teraz się wielgachne rodzą. Moja mama kiedyś stwierdziła, że takiego dużego nie dałaby rady urodzić :P my wahaliśmy się pomiędzy 2,900 a 3,500

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaba mój brat ważył 3800 g 23 lata temu, także kiedyś też duże dzieci się rodziły, tyle że jako wyjątki a nie jako reguła. Teraz myślę, że przez hormony w jedzeniu, dziecko poniżej 3 kg to patologia już niemalże. Jak ja leżałam z młodym w szpitalu to na ali były jeszcze 2 dziewczyny z dziećmi- dziewczynka ważyła 3600, mój 3760, a drugi chłopiec prawie 4 kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, jak sobie człowiek pomyśli, jakie my świństwo jemy, to dosłownie na mdłości się zbiera :o ile tego musi być w jedzeniu, żeby taki efekt na taka skalę wywołać :o Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, ale co zrobisz? Ja tam wolę mięso z hormonami ze sklepu niż nieprzebadane z wioski jakiejś, bo tam jeszcze gorsze cholery mogą siedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic nie zrobisz niestety. Tyle, że można więcej indyka jeść a mniej kurczaka, bo indyki są bardziej wrażliwe na faszerowanie i nie można im dawać tyle hormonów ani antybiotyków. Ale to tylko jedna strona, a np. owoce? jabłka jeśli je się ze skórką powinno się sparzyć wrzątkiem - przez chwile tak robiłam, masakra, ile brudu ze skórki odchodziło. Ale później mi się przestało chcieć gotować wodę jak mnie najdzie na jabłko. Itd., itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaba to jak przychodzisz ze sklepu to można sparzać wszystkie na raz, chociaż mi i tak by się nie chciało:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie można, bo sparzasz też ochronny wosk i zaraz wysychają. Po sparzeniu musisz od razu zjeść :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niezle sie teraz klocuszki rodza, czesto slysze o dzieciach powyzej 4 kg. A to co jemy faktycznie jest przerazajace :o, mnie to czasem wpedza w jakas paranoje, ze dostane kiedys na pewno przez to raka np :o Staram sie jak moge ograniczac chemie w tym co jemy, zwracam uwage na sklady i wybieram te mniejsze zla. Np smietany bez zagestnikow czy przyprawy bez glutaminianu itp, chleby bez ulepszaczy. O wlasnie, odnosnie jedzenia. Mozecie mi napisac co Wasi mezowie jedza w pracy? Bo moj zdaje mi sie, ze za duzo chleba je i mam plan, zeby mu jedna kanapke zastapic salatka. Bede mu robic wieczorem i sobie przy okazji. Gorzej jak najdzie mnie jak w ciazy z Gabi, ze przez jakis miesiac dzien w dzien jadlam salatke grecka, bo na taka tylko mialam ochote ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to co lepiej sałatkę grecką niż naleśniki z dżemem, którymi ja się zajadałam:) Mój je kanapki, jak jakaś sałatka jest w domu to też bierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój kanapki i jabłko. Wychodzi bardzo wcześnie więc często jest w domu już koło 15.30 więc razem jemy obiad. Jak ma wrócić później to bierze obiad do pracy albo robi sobie więcej kanapek. Tylko że on ma bardzo niespostykaną właściwość, której mu strasznie zazdroszczę - może by głodny i się tym nie przejmuje. Ja jak jestem głodna to jestem wściekła, po nim to spływa, może sobie tak "odraczać" jedzenie. Myślę, że to jest 100% zasługa kuchni do której przywykł zanim mnie poznał :P jakbym miała jadać bitki wołowe teściowej też by mi było wszystko jedno, kiedy zjem :P a wakacje spędzał w domu letnim gdzie przeważnie kucharzyła ciotka, która - o ile to możliwe - do kuchni przykłada jeszcze mniejszą wagę. My w ogóle nie jadamy przetworzonych gotowców (chyba że w najgorszym sezonie ślubnym, to wtedy się pizza trafia), jakiś czas temu wypieprzyłam z kuchni Vegetę, od lat nie widziałam na oczy "Maggi" i tym podobnych. Jajka ściółkowe, keczup, musztarda, soki - bez konserwantów, chleb niestety teraz biorę, jaki jest, bo mam 1 sklep dostępny :o Staram się żeby przynajmniej raz w tygodniu była kasza, ale poza tym to raczej przykładam wagę do smaku ;) więc jak puree ziemniaczane, to z masełkiem, a nie dietetyczne, jak roladki, to lubię sera pleśniowego dodać itp. Ale za to tran do obiadu połykamy coby się do cna nie stłuścić od środka:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałabym go przekonać do pełnoziarnistego chleba, ale mi nie idzie niestety. A jemy za mało pieczywa, żeby kupować 2 oddzielne bochenki, więc ja - jako jedzący chleba zdecydowanie mniej - też jem białe. Ostatnio nie obraził się natomiast na pełnoziarnisty makaron, więc kto wie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaba Paweł też jadł tylko biały chleb, ale z czasem się nauczył jeść ciemny. Za to makaron pełnoziarnisty go nie przekonuje:) Ja też staram się bardziej uważać na to, co jem. Przyprawy stosuję gotowe, bo niestety mają zdecydowanie lepszy smak, ale spaghetti nauczyłam się robić za to z przecieru pomidorowego a nie z fixa:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój jak ma zjeść ciemny to robi oczy kota ze Shrecka i tyle :o ale niech sobie ma, są gorsze rzeczy na świecie ;) jak Ci się Pawła udało "nawrócić"? Ja tam kocham przyprawy, to chyba moja ulubiona część gotowania. Kiedyś było dużo trudniej, kumin (chyba moja ulubiona przyprawa ever) sobie przywoziłam z Egiptu (ile było przy tym nerwów na granicy..), a masalę (garam, tandoori) z Francji (tak, wiem, to nie francuska przyprawa, ale tam mają sporą mniejszość hinduską :P ). Teraz to ja jestem w raju :) przyprawy zajmują mi 2 pełne półki z tendencją rozrastającą się ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie, jak był głodny i nie było białego chleba to jadł ciemny :) Ale w przypadku M to chyba nie zda egzaminu, skoro mu wszystko jedno, czy zje, czy nie. Paweł pokochał chleb słonecznikowy z lidla (u nas pieką na miejscu) do tego stopnia, ze mi się przejadł ten chleb, a jemu nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jajka mam od babci najczesciej :) i sa najpyszniejsze na swiecie :) Albo tata mi co jakis czas zapas przywozi od ciotki ze wsi jak jedzie w odwiedziny z babcia do jej siostry. A jak mi braknie to tez kupuje tylko "0" lub "1". Jakis czas temu P kupil jajka, ale "3", bo w nniektorych sklepach tylko takie sa. Naszlo mnie na jajko na sniadanie na twardo. OMG, myslalam, ze zwymiotuje takie bylo paskudne :o Moze jak ktos je tylko takie to nie czuje. Vegety tez juz ze 2 lata u siebie w kuchni nie widzialam, kostek rosolowych takze. Trzeba sie ratowac jak mozna ;) Z kasza to tez mialam taki plan kiedys, ze raz w tygodniu, ale jakos nie wyszlo mi trzymac sie tego konsekwentnie. P nie je sniadania w domu, nie ma go zwykle 11 godzin, wiec bierze 3 kanapki i kefir. Salatke jak jest w domu akurat to tez wezmie, ale teraz mu chyba bede robic co 2 dni jakies. Sama tez skorzystam. P tez woli biale pieczywo, niektorego pelnoziarnistego nie lubi, ale zje z czym mu sie da ;). I tez tak ma jak Twoj M Zabu, ze jest wytrzymaly na glod. Czasem wracal do domu i mowi, ze nieglodny jest i nie chce na razie obiadu- bo zajal sie czyms rano w pracy i dopiero o 15 np zjadl wszystkie kanapki na raz ;) Ja pieczywo razowe bardzo lubie, ale ostatnio w ogole nie jem pieczywa. Moze ze 2 kromki na tydzien. Mam faze na jedzenie na sniadanie twarozku czy serka wiejskiego z ogorkiem i lososiem wedzonym ;) ale tego ostatniego musze sobie juz raczej darowac. Chodzi za mna sushi, a tyle czasu nie bede mogla 😭 Gorzko mi w ustach jakos- kocham te smaki ciazowe ;) Ide w zaspy sniezne ;) wczoraj Gabi miejscami zapadala sie, ze ledwo ja bylo widac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to co rzeczywiście, ja łososia wędzonego w ciąży też nie mogłam odżałować. A sushi nigdy nie jadłam, w Szczecinie jest jedna restauracja, gdzie dają, ale mnie jeszcze do niej nie zawiało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to co a robisz w ciąży badania na toxo i cytomegalię? Ja robiłam przed ciążą, po 3, 6 i w 9 miesiącu, ale tylko na toxo, bo na cmv miałam odporność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe, mój niestety sam się zaopatruje w chleb, wiec by także z tego względu nie przeszło :P Ja grzeszę z kostką rosołową przy pomidorówce i przy jednym rodzaju roladek, gdzie niezbędna jest kostka Mięsna Winiary :P ale średnio mi to wychodzi raz na 2 miechy więc się rozgrzeszam :P Pod wpływem Twojego postu tak sobie pomyślałam o naszym menu i wychodzi mi, że raz w tyg mamy kaszę (tą a`la Zabu z parówkami z indyka, cebulą i kefirem), raz spaghetti lub inną pastę, raz rybkę z ziemniakami albo panierowany cammembert (to nasze standardowe 2 potrawy na piątek) a pozostałe razy - różne mięsa z ziemniakami, ryżem (najbardziej fikuśne robimy w weekendy), albo pizza całkowitej roboty M, która jest na 3 dni. Zup M nie lubi więc nie robię. Z rzadka pomidorówkę, którą jeszcze toleruje. Tak mamy w zimie. Jak się zacznie wiosna to się menu zmieni i jest bardziej urozmaicone :) a latem potrafimy przez 5 dni w tygodniu ciągnąc na pysznym ratatujo- leczo z eko (mniej lub bardziej eko) składników kupowanych u "bab" na Kleparzu. To nam się chyba nigdy nie znudzi. M wraca z pracy, szybkie leczo i na dechę :classic_cool: Jajka czasem też nam się uda dorwać średnio legalnie u "baby", prawdziwe, niestemplowane. Najlepsiejsze są, to fakt. A w niedzielę jadamy na miękko, więc ich jakość jest ważna. No to co, też lubię ta sałatkę z serka wiejskiego :) możesz spróbować sobie jeszcze dodać zielonego groszku albo czosnku. A na słodko bombowa jest sałatka - serek wiejski, rozciapkany banan i miód. :) A`propos - jutro Popielec :o to zawsze dla mnie test na charakter. Ale po ostatniej diecie to i tak będzie niemal uczta :P Miłych sanek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W zeszłym roku na śmierć zapomniałam o Popielcu - dopiero Fakty mi przypomniały :P musieliśmy sobie zrobić w zamian czwartek Popielcowy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w zeszłym roku popielc nie miałam, bo w ciąży nie obowiązują posty :P Jakościowego przestrzegałam,a le ilościowego nie bardzo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sushi moglabym niby z warzywami czy pieczonymi rybkami, ale sama nie umiem zrobic i nawet sie nie bede porywac, a w restauracji to wiadomo, ze robia wszystko tymi samymi rekoma, nozem jednym itp, wiec nawet wegetarianskie czy z pieczonymi bylyby podejrzane. Dzieki Zabu za pomysl na serek wiejski na slodko, wyprobuje na pewno. Agatka- na pewno bede robila te badania. Do lekarki ide dopiero 8 marca, wiec wtedy zapewne zleci mi tysiac badan na poczatek. Troche sie stresuje tym jedzeniem lososia ostatnio, ale z drugiej strony staram sie nie dac zwariowac. Jakby ktos Japonce zabronil jesc sushi w ciazy, a Francuzce serow plesniowych to chyba by padly ze smiechu ;) Sery z mleka pasteryzowanego jak mnie najdzie ochota bede jadla. Na pewno nie bede jadla surowego miesa, jajek i ryb. Post jutro to pikus dla mnie, bo i tak nie mam za bardzo apetytu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też czytałam, że te posty ciążowe to polski wymysł :P powiem więcej, powiedziałabym (nie mając oczywiście osobistego doświadczenia) że jak Cię wyjątkowo ciągnie do tak nietypowej potrawy, to może potrzebujesz czegoś, co w niej jest :P Z wcześniejszym jedzeniem łososia też nie wariuj ze zmartwienia, przecież tak naprawdę połączenie pępowinowe z łożyskiem nie od razu się robi ;) jakiś czas mały "ulepek" rozwija się sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to ja w przeddzień robienia testu i dzień wcześniej wypiłam butelkę sheridana :P Bo test robiłam tydzień wcześniej i mi negatywny wyszedł, a ten drugi to tak dla pewności chciałam zrobić :) Dziecko zdrowe, no może trochę nadpobudliwe ale po takich rodzicach to nie ma się co dziwić:D Sery pleśniowe jadłam , ale tylko te pasteryzowane. Mięsa surowego nie jadam nigdy więc nie było problemu. Truskawki pożerałam kilogramami. Trzeba tylko wiedzieć, co naprawdę może zaszkodzić. Z surowym mięsem i rybami bardzo trzeba uważać i z alkoholem. Reszta jak się ma ochotę to smacznego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaba mojej koleżanki koleżanka jak widziała surowe mięso będąc w ciąży, nie mogła się powstrzymać. Pożerała wręcz surowego kurczaka i dziecko zdrowe:) Także masz rację- czasem organizm się po prostu czegoś domaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ ;) No to co - hm....dobrze rozumiem??? gratulować?? ;) to już potwierdzone??....bo przeczytałam tylko ostatnie kilka postów.... ja zdawałam dziś po raz 4 na prawko :O łuczek :O beznadzieja, no ile razy na łuku można oblać???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biala- tak mi przykro z powodu tego egzaminu. Ja Cie rozumiem chyba jak nikt teraz, bo jestem swiezo po tym samym. Ja zdalam za piatym razem w ta sobote- moze u Ciebie tez do 5ciu razy sztuka? A powiedz- na jazdach ten luk Ci dobrze wychodzi? Robisz calkiem na wyczucie czy dal Ci instruktor jakis sposob? No potwierdzone to na razie tylko testem i brakiem okresu ;). Do lekarza ide dopiero na poczatku marca :) No wlasnie Zabu, ostatnio pytalas czy tak jak Ty zdalam za 4tym razem :). Nie, bylam lepsza ;) za 5tym ;) Ja surowego miesa tez nie lubie, ale surowe rybki w sushi a i owszem :) Nie sadze, zeby bylo mi potrzeba czegos co tam jest, bo po prostu rozmsakowalam sie w sushi bardzo ostatnimi czasy i tez zanim zobaczylam te dwie kreski to mowilam do P, ze jak zdam egzamin to idziemy na takie wypasione sushi ;). Ot taka ochota, nie jest to zachcianka ciazowa- juz wiem z doswiadczenia jak wygladaja zachcianki i jak bywaja silne. Tu luz, dam rade, choc mam po prostu smaka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała przykro mi. Może poćwicz ten łuk jakimś większym samochodem? Jak się nauczysz dużym to małym nie będziesz miała problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P wrocil z pracy i mowi: "dzis cala firma zostala zaproszona na spotkanie w zwiazku z zakonczeniem kilku projektow i wypuszczeniem nowych programow na rynek i byl szampan i rozne dobre rzeczy i bylo mnostwo pysznego sushi" wrrr 😠 ;) Choc teraz nie mmialabym ochoty i tak, bo objadlam sie slonecznikiem, ktory sobie podprazylam na patelni i jest mi bleee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×