Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black cashmere

??? gdzieś między pierwszą a nastepną miłością ???

Polecane posty

Z Krzykow pare osob znam... ale raczej nie jakos blizej... Na filologii rosyjskiej tez niestety nie... na polonistyce tez marnie ;) Ale nic straconego :) Zawsze bedzie mozna nadrobic... Oczywiscie jak przyjedziemy z Misiem do domku wreszcie. Ja jestem ze Stablowic... Ale marzy mi sie mieszkanko mojego Misia... Z nim u boku... A szkola srednia? Jaki ogolniak. Ja nie lubie na to pytanie odpowiadac pierwsza bo wszyscy mi przyklejaja etykietke... I to zupelnie bledna ale... No cuz ... Z tego liceum ktorego dyrektor podobno ma odmienna orientacje seksualna i zatrudnial przestepcow do pracy... No... no wiesz... Nie ma sie czym chcwalic jak sie do takiej szkoly chodzilo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chodziałm do XI wiec to chyba nie ta szkoła, u nas była pani dyrektor :) niedaleko stabłowic mieszka moj Cudak - na Karłowicach niedaleko szpitala... na stabłowicach jezdziałm na koniach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze, Ciekawe zajecie... A no i 100 lat... 100 lat... !! Tak tu sobie kameralnie z Black imprezujemy ale brakowalo nam Ciebie !!! A gdzie reszta? Alez to zapracowane kobiety ;) Ja tez kocham Wroclaw i nigdzie nie czuje sie tak jak na Ryneczku... W restauracyjkach... A ... przypomnialo mi sie ... Na pierwsza randke poszlismy z Misiem do Pizzy Hut w Rynku... No nie jest to wykwintna restauracja ale tez szczeniaki wtedy bylismy ;) Ale do czego zmierzam... Ze widzialam tu w Stanach 2 Pizzy Hut i wygladaja jak budy zabite dechami. Brudno, smierdzi i na caly lokal 1 stolik do siedzenia... I co powiesz na to? Znak firmowy ten sam. Jak bum cyk cyk... To napewno byla Pizza Hut. Do jedzenia daja to co u nas ale wystroj, obsluga, estetyka - koszmar... Ta w Rynku to dopiero szczyt amerykanskiej ambicji. Ciekawe... Moze na bogatszej polnocy wyglada to lepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba wiem nawet gdzie jezdzilas... Czyzby kolo przychodni lekarskiej? A ja jestem z XIV - tki ... Sama rozumiesz lepiej tego glosno nie mowic ale z XI - tki nie znam nikogo niestety... No i na koniach niejezdzilam... A ten twoj Cudak to... Ach.. Na Karlowicach ja znam samych cudakow... Ale Pewnie tego Twojego nie... Smiesznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, pizza hut ostatnio tam byłam:D Cudak mnie zabrał na przeprosinowy obiadek Z byłym na pierwszej randce byłam w Dobrych czasach, a z Cudaczkiem w kinie Helios hehehe Trzeba bedzie zrobic jakies spotakanie, moze przedstawie Ci mojego Mamuta, tylko co ja mu powiem, ze skad sie znamy?;):P Zawsze przyjedziesz?? Skad jestes? ( ps. polazł gdzies teraz i ma wyłaczony tel, albo poszedł spac, ostatnio przysyłałam mu smsy wieczorem, pewno ma dosyc i wyłaczył tel, burak )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A to swinka... Jak on moze telefon wylaczac ... No nie wiem co mu powiemy... Ale to by bylo spotkanie Wy we dwoje i my .... Bylby niezle jaja... ;) A jeszcze te nasze cudaki by sie nie daj Boze znaly... Jak swiat taki maly mamy ;) Dobre by to bylo ... Mam nadzieje ze w sierpniu... ;) No a ta nasza Zawsze, zaczytala sie na dobre... Zaginela nam gdzies... Byolby smiesznie jak mieszkalbysmy w miare blisko wszystkie... To by bylo spotkanie... A z cudakami... To bylaby wybuchowa mieszanka ;) a skad sie z namy... hmmm... No chyba by nie zrozumieli. Misiek wie ze imprezuje dzis na necie to mialby latwiej... Nie czyta ale wie ze pisze. Mysle ze wychodzi z zalozenia ze mi to dobrze robi ... Bo rzeczywiscie tak jest... I robi... robi... Znacznie lepiej bo juz nawet zapomnialam ze mi sie plakac chcialo ;) Hihihihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mam nadzieje, ja tez zapomniałam, ze chce mi sie wyc, Cudak nic nie wie, ze gadam na necie, ale moze kiedys go oswiece ciekawe co by powiedział jakbym dała mu to przeczytac, hyhy pewnie moze z jedna strone by przeczytał i miałby dosc do konca zycia babskich wynurzen, z drugiej strony nie wiem czy przezyłabym takie obnazenie...:P Byłby numer jakby sie okzało, ze sie znacie, mam nadzieje, ze chociaz nie bylicie para;) to jakies miłosne historie były na Krałowicach?:> hehe Zawsze sie gdzies zapodziała, mam nadzieje, ze nie płacze po katach... jak tak do dostanie lansko zaraz Zawsze - mam nadzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdzies godz temu podałam swoj numer gg, zapisałycie?? umowimy sie kiedys na gg Ginka jak masz na imie? Zawsze chyba jest Karolinka?? Ja Ola jestem( miło mi ;) :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie nie... Milosne historie to zdecydowanie nie ze mna... Tam nikogo nie mialam... ;) W sumie to Mis to moj drugi facet ktory na powaznej zapukal do mojego serca... I jak juz pokochalam to koniec... Kocham na zaboj i wychodze z zalozenia ze tak wlasnie powinno byc ;) A wiesz ze ja tu gadu gadu a tu juz obiad prawie gotowy... Ganiam jak wariatka od kompa do marchewki ... znow do kompa potem zemniak w rece ... Uff... Ale obiad bedzie - mimo imprezki ;) Zawsze to dostanie po 4 literach... Niech tylko plakac sprobuje... Ale byloby smiesznie jakby udalo nam sie spotkac... To by byly jaja dopiero... Wiesz ja z Miskiem jestem szczera i mowie wszystko co tu pisze ale nie chcialabym by to czytal. Nie umiem wytlumaczyc tego inaczej jak tylko tak ze czulabym sie naga... I tak mu dzis dalam link na forum... Ale nie tu... Do tego co zastanawia sie czy zona czy byla... Moze bedzie mu latwiej myslec... moze mu to otworzy oczka... Tyle ze najpierw sie wypowiadalam juz na tym forum a dopiero teraz wpadlam na to by mu dac tam link. Ze mu to bardziej pomoze niz mi... No i ... zacisnelam zeby. Jak przeczyta to sie okaze czy go nie zatkalo... Mam nadzieje ze nie wyciagnie zadnych blednych wnioskow... Ale z pisaniem to nigdy nie wiadomo. To nie to co rozmowa... Ach... Raz sie zyje... Ale tego forum to sie chyba nie odwaze mu pokazac... No chyba ze mnie zostawi bezpowrotnie... To tak zeby... nie wiem... pokazac cala siebie po raz ostatni liczac na cud... Ale nie wiem czy mialabym tyle odwagi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ginko - no ja tez tak mysle, z jednej strony liczyłabym na to, ze zrozumie, z drugiej strony jak by przeczytał jakis tekst o byłym bez reszty to wyciagnał by błedne wnioski, ale tak czy siak tez czułabym sie sie całkiem naga. Tylko, ze ze mna jest tak, ze pisanie lepiej wychodzi mi niz mowienie, bo jak mam opowiadac o takich intymnych rzeczach to zaraz płacze i nic nie jestm w stanie z siebie wydusic..... Chyba jestesmy podobne, ja tez jak kocham to na zawsze i nigdy. Pamietam taka scena z byłym, bylismy w kogucie, siedzielismy i przytulalismy sie. Bylismy wtedy jak takie dwa zakochane szczeniaki, oboje bylismy dla siebie pierwszymi pod kazdym wzgledem, obok nas stała grupka facetów w gajerkach + - 30 lat, ktorzy wpadli tam pewno po pracy. Zaczeli sie szturchac i pokazywac sobie nas wpatrzonych w siebie. Widziałam, ze patrza na nas z zadroscia, ze to co mamy jest takie dla nas takie wazne i czyste. Ja patrzyłam na nich i myslałam, ze oni sa juz \"skazeni\" jakims tam wyskokami, rozwodami, zdradami i wogole po roznych przejsciach. Boze jak ja wtedy chiałam, zeby to nasze uczucie było takie czyste i kryształowe zawsze, choc juz wtedy czułam, ze tak sie nie da, ze to byłoby zbyt piekne, wiec tylko powtarzałam sobie w duchu chwilo trwaj.... och barkuje mi takich uczuc, szkoda, ze tak jest tylko ten jeden jedyny raz... chciałabym miec to szcescie i umiec zbudowac cos takiego jeszcze raz to Ty rob ten obiadek i smacznego!!!! Ja ide sie kąpac i spac, ledwo juz na oczy widze. Dobranoc albo dobry wieczór ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj kobitki jak tu u Was sympatycznie dziś! ja dopiero z pracy przyszłam i wstaję wcześnie więc się nie dołączę. poza tym tak swojsko macie, że się trochę obco czuję, hehe.. ale ściskam Was i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiesz Tesknie... co Ty opowiadasz? Przy nas obco... Nie opowiadaj bajek... My jestesmy tu dla Ciebie rowniez... A wlasnie... Jak tam minal dzionek? Mam nadzieje ze dzis bylo lepiej... Widze ze Zawsze nie przyjdzie... Tesknie tez znika... Black sie juz zegna... No dla mnie to juz ;) Och... Spijcie slodko kobitki... Przyjemnych snow zycze... A ja tymczasem ide konczyc ten obiadek. Mis wraca dopiero kolo 20, 21... Wiec sporo jeszcze czasu na gotowanie... Ale w takim razie zabieram sie za gotowanie... Trzymajcie sie cieplutko... PS A moje gg to 4437962

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale mnie impreza ominela :( buuuuu Kurde ... a ja sobie w samotnosci pilam,myslalam,ze Was tu nie ma .. Wybaczycie mi to ??:P Tak,jestem z Krakowa:D ... heh Black zapisalam Twoj nr :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tęsknię - no wiesz co??!! trzeba było się przyłączyc i nie opowiadaj wiecej takich rzeczy, zawsze jestes tu mile widziana:D Zawsze - miło, ze się odezwałas :D mam nadzieje uda nam sie umowic na jakas konferecncje przez gg, dzis co prawada odpadam umowiłam sie z Mamtutem, ale nastepnym razem ;) Ginka- jak tam obiadek smakował, mam nadzije, ze miło spedziłas wieczór Halinka odezwij sie czasem Buziole dla wszystkich:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Jak tam u Was ?? Bo u mnie zrobilo sie bardzo smutno ...Czuje sie taka niewazna :( ... Skonczyl dzis ze mna szybko pisac,bo musial leciec cos zalatwic,zeby zdarzyc na 19 ... bo w jakims radiu gra dziewczyna,ktora ma bardzo ladny glos,i koniecznie chce ja uslyszec ... Szkoda,ze tak na moj glos nie reaguje :( :( :( ... I dlatego ze mna skonczyl rozmawiac ... a dzis mi jakos smutno,i potrzebuje chociaz jego wsparcia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obiad chyba smakowal, dzieki. Wieczor nie najgorszy... Ale dziwna rozmowa... Opowiem Wam i zapytam o zdanie... Mowi tak ze on nie wie czy kocha i nie wie czy bedzie tego pewny w najblizszym czasie. Ze powinnismy na nas spojrzec z boku - z pkt widzenia osoby trzeciej... Co jest dla nas najlepsze... No i wyjsc jest kilka: 1 - wyjade wczesniej: Plusy: - on nie zdarzy kupic biletu i bedzie sie musial zastanowic - sam na wlasnej skorze przekona sie co jest dla niego dobre. Ja czy ona. (abstrachuje od tego jak sie przekona. Czy z nia bedzie czy dojdzie do takich wnioskow zaraz po moim wyjezdzie) Minusy: - odleglosc i roznica czasu dystansuje do siebie ludzi. Znow po uplywie czasu moze dojsc do odwrotnych wnioskow niz teraz... Co nie bedzie uzasadnione faktami... A wtedy to los zadecyduje... I bedziemy tego wczesniej czy pozniej zalowac. - Wiecej czasu beze mnie to tez wolna reka dla niej... I nikt mu nawet nie powie czy jest manipulowany i kokietowany czy nie. A on nigdy takich rzeczy nie wiedzial jezeli chodzi o kobiety wogole... Wiec ma duze szanse zeby mu nakrecic w glowie najpierw wzgledem siebie a potem patrzac na mnie. I znow bedzie mowil ze jest ze mna nieszczesliwy albo cos innego co bedzie dla mnie brzmialo rownie niedorzecznie. Ale nie wyobrazam sobie siebie jeszcze raz w takiej akcji... Zeby czynem a nie tylko slowami udowadniac mu ze to co teraz mysli nie jest tak naprawde tym co wie... ale tym co mu sie wydaje... - No i jak mialoby nam sie udac to mi bedzie bardzo trudno zaufac ze on bedzie przy mnie jak pojawi sie kolejny kryzys w naszym zwiazku albo jakas inna tragedia. Bede myslec ze jest ze mna jak jest dobrze a jak zle to juz umywa rece... Nawet jak wroci w sierpniu... i rzuci tu dla mnie wszystko ja bede wiedziec ze kocha... wiedziec ze jest pewien ale przez caly koszmar wychodzenia z depresji i ukladania sobie zycia itd bede musiala przechodzic sama. Nie bedzie przy mnie najwazniejszej osoby w moim zyciu bo tak chciala a nie nie mogla inaczej. A jak w tym czasie bedzie z nia to bedzie tylko o wiele trudniej... Wtedy jak naucze sie mu ufac? Przeciez po zdradze na zaufanie trzeba pracowac nade mna dzien i noc a jak jeszcze w najtrudniejszym dla siebie okresie w zyciu bede sama zdana na siebie to moze i bede silniejsza jako osoba ale nie jako jego partnerka... i pod tym wzgledem to nam potwornie zaszkodzi. - a no i predzej czy pozniej moze mi powiedziec ze wyjechalam bo pomyslalam o sobie a nie o nas i ze mi tak naprawde na nas nie zalezalo bo nie potrafilam nawet do maja wytrzymac a co dopiero dluzej. Ze ucieklam zamiast rozwiazywac problem razem... 2 . Wyjazd w maju... Tak jak mialo byc. Cos w stylu byl czas nam dany i mielismy dojsc do jakis konkluzji... Plusy: - jak wyzej z tym ze zdarzy pewnie kupic bilet powrotny do USA. Dla niego kasa jest dosc wazna wiec bedzie tez wychodzil z zalozenia ze skoro sie zdecydowal wrocic to juz musi przy tym trwac. - dodatkowy plus to to ze to zawsze miesiac mniej na babskie zagrania i na to bysmy sie od siebie oddalili. - tak jak wczesniej biore pod uwage to ze wciaz nie zostanie przedluzona uowa o prace... Minusy tez te same jak wyzej... 3. Przedluzyc wize do sierpnia Plusy: - bedziemy ze soba razem caly czas i bedziemy mogli razem opuscic USA na stale. - bedzie tak jak jest teraz... czy to plus czy minus ciezko powiedziec... Jest dobrze jestem szczesliwa ale ona jest tu i tak maci bo dba o swoje interesy - to jasne Minusy: - on nawet jak ze mna wyjedzie to nie przekona sie jak mu jest beze mnie... I moze sie pozniej zastanawiac co by bylo gdyby... W koncu jestem jego pierwsza wiec to bedzie tym faktem nakrecane. Skonczyc sie moze zle... z nia albo z jakas inna... - bedzie trwal w niezdecydowaniu bo zadna z nas nie zrezygnuje... i przyjdzie do decyzji o tym czy przedluza wize czy nie... Jak nie bedzie pewny dalej to co zrobi? Przedluzy... tak na wszelki wypadek... 4. No i rozwiazanie ostatnie: Zlamac prawo wizowe i zostac tu przy nim az zrobi doktorat albo zarobi wystarczajaco duzo kasy... Plusy: - biore to rozwiazanie tylko pod uwage gdybysmy mieli zalozyc rodzinne w najblizszym czasie Minusy: - dalej beda predzej czy pozniej rozterki co by bylo gdyby - ona caly czas przy nas bezposrednio... Chowac dzieci w takiej atmosferze? - zrezygnuje ze studiow albo przerwe na dluzej - zakaz wjazdu do USA na 10 lat To na razie plusy/minusy jakie widze dzis. Prosze was napiszcie mi co o tym sadzicie... Jak wy to widzicie... Co lepsze... A moze Wy zauwazycie inne rozwiazanie? Albo dolozycie gdzies jakis plus lub minus... Ja mam juz glowe mala od myslenia... Zbieram prady roznych ludzi tak by wypracowac sobie wlasnie zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i jeszcze jedno... Jak wyjezdzam to zyjemy na odleglosc czy juz nie jestesmy razem? To wszystko to jakis potworny koszmar... Jestem tym juz potwornie zmeczona... Ach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
och ginka, to tak nie da rady projektować sobie wszystkiego. życie zawsze cię zaskoczy. to znaczy rozumiem cię, bo ja zawsze tak samo robię. zakładam wszelkie możliwe rozwiązania, ale dotąd zawsze wyszło tak jak sobie nie wyobrażałam nawet. trudno mi ci pomóc. wiem tylko, że czwarta ewetualność absolutnie odpada. decyzje nieodpowiedzialne zawsze mszczą się okrutnie. wybacz mój pouczający ton. po prostu szczera jestem. jeśli narobisz sobie kłopotów a potem( czego ci oczywiście nie życzę) zostaniesz sama na lodzie z tym wszystkim to dopiero może być tragedia. a wtedy jest już masakra. wiem co mówię. jestem sama z dzieckiem a nigdy bym nie przypuszczała, że tak się stanie. w imię miłości zaryzykowałabym wszystko, ale potem jest potwornie ciężko, uwierz. a u mnie nawet dobrze. to znaczy płaczę, smucę się, ale ponieważ mój słodki nie odzywa się (telefon sprawdzam co kwadrans)jest nadzieja, że się wyrwę z matni. czuję się oszukana a to nastawia mnie wojowniczo i napełnia siłą. NIE DAĆ SIĘ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję dzioewczynki za przygarnięcie. myślę o Was ciepło. aha, ja mam trzydziestkę, pracuję, jestem artystką, hehe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Artystka powiadasz? A blizej? Wiesz ta ostatnia ewentualnosc to tak napisana dla formalnosci. Jej nawet nie rozwazam na razie bo na razie nie wchodzi w rachube. On musialby wiedziec ze chce mnie na dobre i zle... A nie sadze by sie dowiedzial gdzies tak do kwietnia - bo wtedy musze wize ewntualnie przedluzac... Rozmyslam nad tymi trzema... Widzisz jeszcze cos co przeoczylam? Jakies inne wnioski, rozwiazania... Nie boje sie stad wyjechac... tzn nie dlatego ze ona tu jest... ale dlatego ze ja sama sobie nie dam rady... Bynajmniej nie tak jak z nim.... Nie boje sie nawet tego ze jak wyjade wczesniej to odpowiedzialnosc spadnie na mnie... Tylko mam glowe mal od myslenia i takie poczucie jak piszesz ze co nie wymysle to i tak zycie mnie zaskoczy czyms czego nie wzielam pod uwage... Ech... No ale przemyslec to musze... Wiec wolam pomocy... Upewniam sie po tym co piszesz ze ostatnie nie ma sensu... Ale co z reszta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chcę być brutalna, ale mogłabym powiedzieć tak: jeśli w głębi kocha to bez ciebie będzie cierpiał i tęsknił, ale też, że twoja obecność i tzw. babskie zagrania miłości zaszkodzić nie mogą. poza tym nie możesz zawsze robić wszystkiego by zapobiegać, przeciwdziałać, chuchać na zimne. to cię w końcu wykończy. naprawdę trudno odpowiedzialnie radzić. podobno syndrom odrzucenia działa na mężczyzn przyciągająco i wtedy twój wyjazd mógłby się sprawdzić. ale z drugiej story mężczyźni w gruncie rzeczy są dość wygodni i tchórzliwi, są jak dzieci i trzeba ich często za rączkę prowadzić. odnoszę wrażenie, że najczęściej wygrywają te cierpliwe kobiety, które ich pilnują. więc jeśli on jest taki niezdecydowany to powinnaś z nim zostać jak najdłużej. oczywiście dobrze by było gdyby udało ci się zachowywać jakoś subtelnie. wiem, że to trudne, ale oni nienawidzą tej naszej wiecznej potrzeby gadania o uczuciach, deklarowania się. daj mu czas, ale badź przy nim, pilnuj go po prostu, czuwaj. jeśli to się nie uda to wtedy będziesz się martwić, ale jeśli wrócisz sama do polski to myślę, że popadniesz w rozpacz. będziesz daleko, telefony są nic nie warte tak naprawdę i to czekanie na jego gest będzie jakąś masakrą. jeśli kochasz to musisz go widzieć, niech to ci narazie wystarczy, a czas pokaże jakie jest wasze przeznaczenie. tak myślę. a ja aktorką jestem, ale cicho sza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teatralna? Wiesz, ja wiem ze nie moge zapobiegac caly czas... Wtedy predzej czy pozniej zapragnie zobaczyc jak to jest z kims innym. Z nia czy nie z nia niewazne... Lepiej jak bedzie pewny ze wraca i nie potrzebuje sie juz przekonywac jak to jest z kims innym... To trudne ale wiem ze musze mu na to pozwolic... Tylko ta odleglosc.... Zupelnie inaczej jest jak bysmy mieszkali w tym samym miejscu a nie tysiace kilometrow od siebie... Ja wiem ze jak kocha to wroci... Ale co ze mna... Teraz jak nie wie to co? Ja nie jestem wazna? Mam sobie sama ze wszystkim poradzic? Rozpacz to ja mam tutaj ... a co bedzie w Polsce? Nie wiem jak to nazwac... Najgorsze wciaz jeszcze przede mna... Czy teraz czy w maju, w sierpniu czy kiedykolwiek w przyszlosci... W sumie co ja moge wiecej? Jezeli jestem jaka jestem. Otwieram sie przed nim cala nawet gdy on nie jest pewien a on dalej sie zastanawia czy nie chce jej: nowej... innej ciekawszej... to co ja moge wiecej... Tylko wyjechac... On jest slepy na kobiece zgrywki zawsze byl... Ze swoja byla, ze mna z nia... Taki typ faceta co mysli ze wszyscy sa dobrzy ... i maja czyste intencje... Chyba tez dlatego jest taki kochany... Masz racje ze jak bedzie wiedzial ze kocha to jej zagrywki nie maja znaczenia... Tylko on nie wie co ta zagrywka jest a co nie... Bynajmniej nie wszystko... Tak mysle ... No ale co to ma do rzeczy... w sumie jak ma byc taki rozdwojaony to do niczego to nie prowadzi... I Badz brutalna... prosze... Wal jak myslisz nie oszczedzaj mnie... Ja musze to przemyslec realnie a nie z glowa w chmurach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ginka - 4 rozwiazanie jest delikatnie mowiac szalone, tego prosze nie rob. Konflikt z prawem, dzieci w tak niepewnym momencie i jeszcze ona na karku, to jak wbijanie sobie gwozdzi do trumny - wykonczysz sie Pozostałe mają jakis sens.... 1 - jest bardzo ryzykowne i jesli sie na to zdecydujesz, dasz duze pole do popisu tej drugiej, ona na pewno skorzysta z tej szansy..... a to na co on sie zdecyduje i tak niewiadomo w jakim stopinu bedzie JEGO decyzja.... niby jak kocha to bedzie tesknił jak pies i wróci ... Zgadzam sie z Tesknie - dobrze to napisałas 2 i 3 sa chyba najbardziej optymalne, chociaz uwzgledniajac Twoja miłosc to raczej ta 3;) Zostan tam do sierpnia, ale badz subtelna jak to Tesknie napisała i jak to Tesknie napisała zycie i tak Cie najprawdopodobniej zaskoczy czyms Tesknie - dobrze, ze jestes, nie ma to jak rady kogos bardziej doswiadczonego:D, tak sobie czasem mysle, ze jedyna dobra strona wszystkich kryzysów i zakretów w zyciu, jest to, ze stajemy sie madrzejsze.... choc ja chyba jestem wyjatkiem od tego, robie ten sam bład srednio 2, 3 razy i dopiero potem zaczyna do mnie docierac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no widzisz, właściwie sama słusznie myślisz. w takim jego rozdwojeniu i twojej zapobiegliwości możecie przeżyć 20 lat, mieć dzieci a, któregoś dnia wsztystko się rozsypie jak domek z kart. bo albo on ulegnie czemuś, albo ty zwariujesz. w ten sposób chyba do niczego nie dojdziemy. bo może rzeczywiście należy podejmować konkretne decyzje i dzięki temu weryfikować rzeczywistość. poza tym to oczyszcza i daje szanse nowym historiom. no nie wiem.. a ktoś wie? kurde. musisz to wytrzymać jakoś. czas jest niesamowity, zobaczysz. może podejmiesz jakąś decyzję, a później ją zmienisz w ostatniej chwili? bardzo chciałabym powiedzieć coś z sensem ale za cholerę nie wiem co. czy słuchać intuicji?? zawsze okazuje się, że wszystko wyczuwałam, ale to już po fakcie wiem. tu i teraz nie wiem czy mój wewnętrzny głos to jest to czy właśnie dokładnie nie to. czasem czuję coś bardzo silnie, a później to znika... czasem coś jest niezauważalne a potem staje się bezcenne. czy wszystko jest względne??? wiem tylko tyle, że dobrze ci życzę koleżanko, tego nic nie zmieni, ale to ci zdaje się w żadnych decyzjach nie pomoże... (teatralną...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ginka - to co przechodzicie jest chyba typowe dla wszystkich \"pierwszych\" zwiazków, zawsze jak jest zle, przychodzi kryzys to pojawiaja sie mysli, ze byc moze ktos inny byłby lepszy.... a potem czesto okzuje sie, ze nie jest lepszy, jakis kryzys i tak sie bedzie musiał pojawic... tylko na powrót moze byc zbyt pozno... Mysle, ze dobrze zrobisz, jak przygotujesz sie psychicznie na najgorsze..., jesli uda wam sie to poukładac, bedziesz miała wielka niespodzianke i radosc, jak nie to bedzie Ci choc o ten mały kwałek łatwiej Wydaje mi sie, ze my kobiety bywamy czesto badzo naiwne ... czekamy z nadzieja, ze cos sie zmieni na lepsze.....Ty czekasz na jego decyzje, ja czekam na te magiczne słowa \"kocham cie\" Zawsze czeka na telefon i jakis znak do niego, Tesknie tak samo, wszystkie wyczekujemy ... a przeciez jesli sie naprawde mocno kocha( majac pewnosc, ze ta druga osoba tez cie kocha) to coż jest prostszego niz to powiedziec, zadzwonic, poprostu byc. Chyba naturalne jest dla kazdego - kobiety i mezczyzny, ze jak sie kocha to chce sie byc z ta druga osoba to jak oddychanie Znowu mam ochote wszystko rzucic......:( jestemy weekendowym zwiazkiem i tyle.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Tesknie, Dzieki Black... No wiecie ta 1 opcja zmieni tylko tyle ze nie zdarzy nic jeszcze postanowic co do swojego powrotu do stanow... A jak to ostatnio rozmawialam z kolezanka... On ja juz zna ... pierwsze kroki zostaly juz zrobione i czy mnie tu nie bedzie 3 czy 4 miesiace to zadna roznica bo w takiej sytuacji to i 2 tyg wystarcza zeby wrocil do niej... Bedzie tu sam... steskniony i zagubiony... To co rzuci do tego dobrze platna prace i perspektywy zeby byc ze mna? Czy moze sprobuje z nia ... A noz sie uda... Ech... Jak ja sie znam na facetach to... wiadomo co zrobi... Tyle ze ja zawsze uwazalam ze moj mis pod wzgledem emocjonalnym jest raczej baba... Oby, oby... to znaczyloby ze uczucia sa wazniejsze od kasy, doktoratow itp... Zawsze uwazalam ze potrafi schowac swoja meska dume w kieszen... Ale czy mu to kiedykolwiek powiedzialam... Nie sadze... Co za baba ze mnie... A dzis pierwszy raz w zyci topie smutki w alkoholu... jeszcze troche a bede moja mama alkoholiczka... Ech... Maj to maj... Tak mialo byc a jak przedluze... W sumie kazda umowe o prace mozna zerwac... wiec o co chodzi... Przed jego wyjazdem zawsze powtarzalismy ze nie jedzie do obozu... to nie wojna... zawsze moze wrocic. To tylko jego wybor...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×