Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black cashmere

??? gdzieś między pierwszą a nastepną miłością ???

Polecane posty

hej black. miło mi, ja się nie czuję doświadczona, głupio mi w ogółe radzić komuś. niby swoje przeszłam a ciagle jestem durna jak but.bo my wszystkie tak z boku dośc trzeźwo widzimy, a jak się zakochamy to obłęd w oczach i szaleństwo pełne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tesknie, no wlasnie obled w oczach i pelne szalenstwo... A ja sie do Was zwracam bo wy na mnie chociaz patrzycie z boku... wiele juz wiecie wiec wam latwiej ocenic moj stan... i to co jest medzy mna a nim... Ech... Wlasnie sie zastanawiam czy mu nie dam tego przeczytac w koncu... A co mi tam... Raz sie zyje... Odre siebie ze wszystkiego co moje i podziele sie z nim... Moze cos zrozumie wiecej a moze sie wystraszy i bedzie wiedzial ze mnie juz nie chce... Ja od tego myslenia mam mala glowe juz... Umieram... Co ja bym chciala wiec same... Tylko jak go przekonac? A da sie tak? Zeby byl przekonany nie probujac zyc beze mnie? Da sie cos zrobic? Czasem mysle ze nie ma co sie zastanawiac. Byc tu jak najdluzej sie da... Przedluzyc wize do sierpnia i tyle a co ma byc to bedzie... Kurde... Moze do sierpnia bedzie wiedzial? Tylko jak? Przeciez rozwazajac wszystkie za i przeciw i tak zawsze cos wyskoczy zza rogu i zmieni wszystko... I potem bedziemy plakac ze czegos nie wzielismy pod uwage... Brr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
black ma rację. niestety. jak jest miłość to nie ma tych wszystkich \"ale\". tylko, że z drugiej strony każdy ma przecież problemy sam ze sobą, ze swoją emocjonalnością, z lękami, z setkami pytań czego naprawdę chce się w życiu i wtedy relacja z drugim człowiekiem robi się taka zagmatwana. nie umiemy sobie sami powiedzieć o co nam chodzi a co dopiero wziąć odpowiedzialność i drugiemu człowiekowi coś obiecać. przecież wielu facetów dużo starszych całe życie przed tym ucieka, albo godzą się na cokolwiek dla świętego spokoju. a w środku kazdy chce być wolny.oj, nie wiem o co chodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchajac swojej intuicji, powinnam to rzucic, mamy rozne zinteresowania, osobowosci, temperamenty w sumie nie przychodzi mi nic do głowy co nas łaczy.. on kocha piłke, ja wole taniec on jest statyczny - ja zywioł on woli telewizor - ja radio i muzyke on lubi filmy s-f i akcji - ja troche głebsze on jest domatorem ja wprost przeciwnie on jest zamkniety, ja zawsze czuje potrzebe rozmow, interesuje mnie zawsze czyjesc zdanie, opina.. i lubie mowic tez o swoich emocjach.. wiecznie czuje potrzebe wymieniania pogladow ja chce miec rodzine - on nie no moze łaczy nas to, ze oboje lubimy lezec na zielonej trawie, zartowac , ale to raczej za mało zeby na tym cos zbudowac a zreszta tylko ja chce cos budowac- on zadowli sie wspolnymi wyjsciami do kina, lezeniem w łozku i niegadaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ginka, słoneczko, wybacz, ale muszę cię zostawić z twymi rozterkami, bo już odpadam. prosto w łóżko się rzucam, samotne oczywiście, oooch... dobre myśli wysyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
black, taką różnicę zainteresowań to ja widzę niemal u wszystkich kobiet i mężczyzn. mój mąz i ja dokładnie to samo co ty piszesz. no ale to mnie w sumie wykańczało na codzień... pocieszyłam cię? sorki... trzymaj się mocno. i ty ginka też. pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tesknie -oj na pewno wiesz juz troche wiecej niz my, zielone gaski ;)... no i zawsze to spojrzenie z boku ... kazdy ma jakies problemy, skrywa urazy, ale jak sie kocha to chce sie chociaz sprobowac.... ja coraz czesciej mysle, ze ten moj Łos nie chce takiego prawdziwego zwiazku, on chce kogos od czasu do czasu zeby sie poprzytulac, wystarcza mu sama swiadomosc, ze ktos tam jest mi nie.. Choc z drugiej strony zdaje sobie sprawe, ze duzo wymagam, potrzebuje ciagłej uwagi, bo taka jestem chwiejna...., jednoczesnie wiem, ze sama niewiele mam do zaoferowania( moja skrzywiona psychike i tony lęków przed wszystkim) wiec głupio czuje sie wymagajac czegos czego sama nie daje... i tak to sie kreci u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papa Tesknie... Dziekuje Ci za twoje zdanie... Mysle ze mimo wszystko nakreslilas mi troche inaczej moja sytuacje... Dobranoc. Snij milo... Black, mi sie wydaje ze taka roznica chrakterow nie jest problemem. Mozen sie przeciez uzupelniac na wzajem i uczyc zainteresowan strony przeciwnej. Mi sie wydaje ze to nie w tym problem ale w uczuciach... Ot a to jak juz obie wiemy grubsza sprawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tak Black... ja tez mam do zaoferowania te same \"zalety\" co Ty... I chyba stad moje problemy... Gdybym byla taka wartosciowa to by chcial mnie a on sie zastanawia... Bo w sumie co ... Po co mu ktos z problemami i tak skomplikowany... A do tego w totalnej depresji... Ja wiem i zawsze wiedzialam ze z tym jaka jestem nie zasluguje na milosc. zawsze wolalam w zyciu nikogo nie kochac... Bo wiedzialam ze jak mnie pozna cala to zostawi... A teraz... Wiem ze jak bym nie kochala to byloby wszystko inaczej... Milo, milo... a jak by sie zrobilo zle to bylby inny albo bylabym sama... Tak bardzo kiedys lubilam byc sama... Bo sama bylam z wyboru... Dzis nie chce, nie potrafie... i umre sama... a swiadomosc ze to dlatego ze on mnie juz nie kocha bedzie tylko gwozdziami do tumny... Ech... A moze kocha... cholera by to wziela... Jak on ma sie tego dowiedziec? Musi sie sparzyc czy moze nie? Da sie tego dowiedziec w inny sposob? Wyje sama do siebie... Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez tak mysle, depresja, nerwica, stany lekowe, napady histerii, brak wiary w siebie, po co komu taka dziewczyna, jedyne co mamy to dobre serca, ale w sumie pewno mozna znalezc taka co ma dobre serce i mniejsze problemy...... i tak Mamut to jakos znosi, ale chyba bardziej dlatego, ze zyje w nieswiadomosci;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak wspierac... Ale ja nie wiem co mam ze soba zrobic a moje nerwice,leki i depresja mnie same mnie nakrecaj na pesymizm... Kurde... Ja sie chyba zastrzele i wszystkie problemy beda rozwiazane...I jego i moje... Nie bedzie juz co by bylo gdyby... i tych wszystkich uczuc... odrzucenia, zazdrosci... Ale mam dzis dosc... Nawet sie jeszcze dziwie ze siedze na forum i gadam... Zwykle w takim stanie leze w lozku i noe rozrozniam dnia od nocy... Ach... Nie w glowie mi dzis pocieszanie sie tekstami w ktore sama nie wierze... Co za zycie... Wiem jedno... Sama je sobie tak skomplikowalam... i sama sobie teraz tego konsekwencje poniose... Brrr... Co za zycie... Dlaczego ja go nie poznalam pozniej... Mialby juz jakies przede mna i wtedy bedac ze mna nie zastanawialby sie jak to jest z kims innym... Czy wszystkie pierwsze zwiazki musza cos takiego przechodzic? Nie da sie bez tej rozterki? Black... A jak Tobie minal dzien? Moze jak o facetach przestaniemy gadac to sie nam nastroj odmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ginko, miałam na mysli to, zebysmy tak nie mowiły o sobie, ze jestesmy do niczego, bo mamy depresje i mase problemów ze soba, to jest niepotrzebne nakrecanie sie, Wiem, sma tez popadam w taki nastórj, ale spojrzmy na to inaczej... TY i ja mamy dobre serca i duzo ciepła mimo wszystko, sama piszesz o kobiecych gierkach, sztuczkach ... my w ten sposob nie postepujemy a to juz moze byc zaleta. Co do zwiazków.... pierwsze najczesciej przechodza takie kryzysy co nie znaczy, ze te kolejne sa lepsze, nie ma tych problemow sa inne.. ja duzo bym dała za to, co sie ma w takim pierwszym zwiazku, ale dla mnie juz za pozno na to... i nie mysl nigdy, ze to co sie dzieje miedzy wami to tylko twoja wina, wina ZAWSZE jest po OBU(!) stronach....... Miskowi tez mozna by sporo zarzucic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co u mnie?? w pracy lepszy nastrój, szefowa sie uspokoiła, w sercu te same rozterki czyli \"srednio na jeza\" dzis powiedziałam mu o tym ,ze pisze na forum, był oczywiscie ciekaw gdzie;) ale nie mam odwagi mu powiedziec, nie wiem czy przezyła bym to obnazenie, tutaj jest wiecej, duzo wiecej niz o sobie opowiadam przyjaciołkom... tu jest wszystko...:O cały moj wewnetrzny bałagan i ciesze si, ze choc tu moge to wyrzucic z sibie, pisząc sama sobie ukąłdm rozne rzeczy w głowie i to co piszecie tez daje mi duzo do myslenia... to niemal jak psychoterapia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No rozumiem... To obnazenie... Wiem. Ja sie strasznie boje... Nikt na swiecie nie wie o mnie tyle prawdy co Misiek... ale tu jest jej jeszcze wiecej... A napewno wciaz jeszcze nie cala... Boje sie strasznie mu to pokazac ale ja chyba nie mam nic do stracenia...Nic...Wszystko juz i tak stracilam... Ach... Dobra mialam nie biadolic... Ciesze sie ze w pracy lzej... To bardzo dobrze... Mozesz choc tam troche odetchnac... A i widze jakis postep. Powiedzialas o forum...No no no... Chyba Black sie troche otwiera... Moze... moze... Ten twoj Cudak wcale nie musi zle zareagowac... Sama wiesz... A moze on by sie tak otworzyl... Opowiedzial cos o sobie... Byloby Ci znacznie latwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ;) Black ... w koncu jest pogoda ! W Krakowie tez sloneczko wyszlo :) Musimy czerpac z tego slonca jak najwiecej energii,optymizmu i sily ! U mnie sie juz tak pogmatwalo,tak poplatalo,ze az nie mam sily o tym pisac ... Smutno mi,ale daze sobie sama do spokoju wewnetrznego ... I sama sobie staram sie tlumaczyc - ze jesli to jest milosc - to on kiedys zrozumie..predzej,czy pozniej .. Jesli nie ... to kiedys ta milosc do mnie przyjdzie !(tak jak do kazdej z nas) :) MUSI !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc, dziewczynki... Staram sie by mi dni mijaly bezemocjonalnie. Staram sie... wczoraj nie wyszlo ale dzis zabieram sie za siebie. Przeciez nie jestem tu po to by bez przerwy ryczec... Moze pogadam z jego mama to mnie znow bezemocjonalnie nastwi... Ech... Zdecydowalam sie pokazac mu ten topik... Wiec mysle ze dopoki nie przeczyta to ja sie bede czula bardziej skrepowana... Nie wiem czy dobrze czy zle zrobilam... Juz dzis moge powiedziec na co sie wkurzy... Na to ze powiedzialam skad jestem, ze podalam nr gg i na to co sadze o niej... Ale co ja na to poradze. Tak mysle i juz... Ech... Pozna wszystkie moje zle strony... Moze to mu pomorze ze mnie zrezygnowac... Wiecie prawde piszac to tu te moje ciemne strony on chyba pozna po raz pierwszy od tych 6 lat z kawalkiem. Boje sie jak mnie oceni... Ale z drugiej strony jezeli chcialby byc ze mna to musi mnie znac cala... Moje problemy i to jak jestem beznadziejnie trudna i pogmatwana... Szykuje sie po tym wszystkim na najgorsze wiec... Mam do Ciebie prozbe Black... Podaj mi prosze namiary na tego twojego psychologa i napisz mi co o nim sadzisz... Czy jestes zadowolona, czy Ci pomaga itd... Moze zeby nie wszyscy obcy nam czytali to przeslij mi na gg... Ja sie odezwe na twoj numer ktory podalas wczesniej... Trzymajcie sie cieplo kobitki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze, dziekuje... Wiem ze na Twoje wsparcie moge \"zawsze\" liczyc... Wiesz a Tobie zycze by Twoj mezczyzna zdobyl sie na to co ja i zaczal gadac o swojej czarnej stronie... Bedziesz chociaz wiedziala co mu w glowie siedzi i jakim jest czlowiekiem... Bedziesz wiedziala czy to on czy nie on. Bo chyba tylko na szczerosci mozna cos sensownego zbudowac... Boje sie jak diabli... Chyba nawet nie musze pisac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Robie wszystko zeby nie myslec.... Chodze po sklepach... sprzatam... gotuje... Byle cos robic... \"Bedzie to co musi byc...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech, trochę mnie smutki biorą znów. bo to jest tak, wiem wszystko w sumie. mam oczy i widze jak wygląda ten świat. jak ludziom potwornie jest ciężko. choroby, kalectwo, przemoc, nędza, śmierć dookoła. cóż tu jęczeć nad samotnością kiedy ma się dach nad głową i pracę. kiedy ma się ładną buzię, intelekt i jeszcze trochę młodości przed sobą. wiem, wiem. może grzeszę pragnąc czegoś jeszcze. mam wspaniałe zdrowe dziecko, którego nie zamieniłabym z niczym na tym świecie. ale jest mi kurwa tak żle chwilami, że ryczę i ryczę. jestem znerwicowana, chcę krzyczeć i tak mi potwornie żal, żal tego pierdolonego życia. czuję się żle, niepotrzebna, niekochana, oszukana, od zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam. a co będzie za 10, za 20 lat z nami? wszystko jest lepsze od teraz. tylko ta chwila, w której odczuwam liczy się dla mnie. ta chwila, w której boli. lub ta, w której czuję radość.oj.trzymajcie się. dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tesknie - to wszystko bardzo duzo, ale nie cieszy kiedy nie ma sie z kim tego dzielic.......:( wiem, masz dziecko, ale fajnie kiedy od czasu do czasu to ktos sie Toba zaopiekuje, zatroszczy..... oj mam nadzieje, ze w koncu znjadziemy kogos takiego. Poza tym nie wiem jak Wy, ale ja nie cierpie sama spac, nienawidze pustego łozka, chciałabym zawsze zasypiac wtulona w duze, meskie plecy i budzic sie w jego ramionach.... nie ma nic piekniejszego w milosci;) mam dosc samotnych nocy( i bynajmniej nie mowie o seksie) i poranków ps. wszyscy wokoł mowia o slubach, paruja sie....... a ja ciagle sama... niby jestem z Cudakiem, ale wogole tego nie czuje, tak na codzien jest nieobecny w moim zyciu, jest całkiem tak jakbym nie miała nikogo :( za 10, 20 lat oby było lepiej i zebysmy miały milsze wspomnienia niz samotnosc... Trzymajcie sie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć :) Ginka, napisałaś \" Oby Mis zrozumial ze ja wymagam jego opieki i tego zeby mi pomogl. Zeby sie o mnie zatroszczyl i zrozumial ze mam powazne problemy psychologiczno - psychiczne, ktore on caly czas bagatelizuje.\" Mam nadzieję, że Cię nie urażę, ale już wiesz, że jesteśmy bardzo do siebie podobne :) ja też miałam takie poczucie, że nikt inny nie może mi pomóc, tylko on, a to jest największy błąd, jaki zrobiłam. Nie można tak zdać się na drugą osobę i uzależniać swoje samopoczucie, swoją samoocenę od tego, czy ta druga osoba wstała dziś prawą nogą, czy nie i czy jest miła, czy nie. Każdy człowiek powinien być świadom swojej wartości, bo każdy ma wartość, nawet niemowlak, który nie mówi, a tylko śpi i płacze. I każdy powinien umieć sam sobie pomóc, bo tak naprawdę, jeśli sobie nie radzimy ze swoimi problemami, to nikt nam nie pomoże, bo nikt nie wejdzie w naszą sytuację na tyle, żeby mieć jej pełny ogląd. Ja sama doszłabym do tego wniosku kiedyś, dzięki terapii doszłam szybciej i cieszę się, bo widzę i rozumiem mechanizmy, które mną kierowały, widzę, że ja się za bardzo zatraciłam w tej miłości, że wszystkie swoje uczucia skupiłam na nim, a jak jego zabrakło, to obok mnie i we mnie zrobiła się wielka dziura, której nie mogłam niczym zapełnić. A przecież można kochać i być z kimś nie oddając mu się całkowicie, chociaż to przecież jest piękne, ale tak naprawdę nigdy nie możemy być pewni, że związek jest na całe życie i dobrze, żeby po tym związku zostało nam jak najwięcej z siebie, a nie, żeby ta druga osoba odchodząc wszystko zabrała. Żeby można się było otrzepać jak piesek z piasku i iść dalej... :) ja do tego zmierzam, nie pozwolę, żeby więcej jakiś facet doprowadził mnie do takiego stanu. U mnie to całe to rozstanie przebiegło jak przebiegło, dlatego że ja miałam z dzieciństwa nierozwiązane problemy, ale teraz już jest w miarę spoko ;) więc, Ginka, ja naprawdę gorąco Cię namawiam na tego psychologa, mam nadzieję, że uda Ci się kiedyś dojść do takich wniosków, jak ja - że sama jestem dla siebie ważna i nie potrzebuję mieć obok siebie faceta, żeby czuć swoją wartość i że jestem sobie w stanie dać radę z każdym, nawet najgorszym problemem sama, jestem młodą, silną kobietą i facet ma za mną latać, a nie ja za nim :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja jestem..........
....po drugiej stronie tego problemu. Jestem tą "drugą miłością". Niestety widzę to, odczuwam i wiem. Okropne uczucie. Wiedzieć, starać się i nie móc nic zrobić. Dochodzę do wniosku, że miłość jest tylko jedna. Ten pierwszy był kochany za to, że był, czyli bezinteresownie; czysta prawdziwa miłość, ja jestem "kochany" za COŚ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgodze sie calkowicie z Black,ja tez popelnilam ten sam blad - cale moje szczescie zalezalo od niego,i on o tym wiedzial,bo mu mowilam,ze jedyna osoba,ktora mi moze pomoc - jest on i w momencie,kiedy zaczelo sie psuc czulam sie taka niepotrzebna dla calego swiata,nie zauwazalam,ze sa ludzie,dla ktorych tez jestem w jakis sposob wazna i ktorzy mi moga,moze nie pomoc,ale podtrzymac na duchu i wesprzec NA PEWNO ... przyjaciolka z roku mnie wowczas uswiadomila ... bo sama cos takiego przeszla,i pozniej sie obudzila z mysla,ze MA DLA KOGO ZYC po rozstaniu z facetem... Teraz jej cala hierarchia wartosci zaczyna sie od rodzicow,rodziny,przyjaciol ... i dopiero reszta :) Fajne podejscie,ale dlugo do tego dojrzewala ... Ja jestem dopiero w fazie poczatkowej pokladania swojej nadziei w innych bliskich,nie tylko w NIM ! A co ciekawe ... ta przyjaciolka o ktorej mowie - byla z facetem 4 lata... ale nie mogla mu ufac,mial straszne zmiennosci nastroju i czesto ja ranil.Kiedys w trakcie trwania zwiazku potrafil do niej zadzwonic i powiedziec,ze zauroczyl sie w jakiejs pannie ... i,zeby ona pomogla mu ja zdobyc ... No moja przyjaciolka po tym telefonie z tego wsyztskiego zamiast plakac,to zaczela sie smiac ... Az pewnego dnia on to skonczyl ... dziewczyna nie umiala sie pozbierac... bo 4 lata nikt inny dla niej nie istnial - dzien w dzien byl ON ...Teraz ma innego faceta - takiego,ktory ja kocha,opiekuje sie nia,dba,szanuje,daje poczucie bezpieczenstwa ... A ona mi mowi,ze teraz jest dopiero szczesliwa ... ze tamta pierwsza milosc w niej zostanie na zawsze,ze ciagle zapomina o Bozym swiecie jak spotyka si z tym ex... ale mowi,ze nie chcialaby wrocic,bo wie,ze nie zbudowali by nigdy nic stabilnego ... Kocha tez teraz tego,z ktorym jest- ale mowi,ze to inna milosc,bardziej dojrzala ... Tamta szalenczo-mlodziencza milosc nie bylaby w stanie pokonac problemow zycia codziennego ... a ta (jak mowi) przetrwa wszystko:) Dziwny przypadek ... moze jak kiedys mnie cos takiego spotka,to bede w stanie to zrozumiec :) Pozdrawiam:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja studiuję prawo na 5 roku, więc już kończę lada moment i się nie mogę doczekać, lat mam 24 :D aktualnie nie mam czasu na żadne hobby w związku z tym :D rzadko się odzywam, bo muszę nadgonić z pracą mag. i pracą dyplomową w drugich studiów, a czas leci i egzaminy na aplikację się zbliżają :-o Black... kurde, mój ex jest z Wrocławia :D uwielbiam to miasto, ale niestety nie przeprowadzę się tam, zbyt wiele miejsc by mi go przypominało, a żałuję tego strasznie Ginka! Dostaniesz w tyłek, alkohol jest dobry na chwilę, pozwala zapomnieć, ale rano budzisz się z kacem i czujesz się źle zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Jak tak miałam z fajkami, zaczęłam okropnie palić po rozstaniu, ale to przecież bez sensu, truć się i rozwalać sobie zdrowie, dlatego że facetowi się odwidziałam, to przecież nie znaczy, że jestem nic nie warta, to on jest nic nie warty, bo nie docenił tego skarbu, który miał :D (wiecie, jak mi pomaga takie myślenie? :D ) Ginka, myślę sobie jeszcze tak. Oczywiście się zgadzam z tym, że nieobecni głosu nie mają i większość facetów jest taka, że jak im o sobie nie będziemy przypominać, to zapomną. Tylko czy taki facet jest warty tego, żeby z Tobą być? Bo mi się wydaje, że taka sytuacja, w której utrzymujesz faceta przy sobie płaczem, krzykiem, robieniem z siebie cierpiętnicy i słabej kobietki (tak ja się zachowywałam przez ostatnie miesiące) do niczego nie prowadzi. Facet będzie zmęczony takim zachowaniem, będzie miał dość tych płaczów, może nawet uznać, że jest z wariatką (wybacz Ginka, to nic osobistego, mój mi po prostu kiedyś powiedział, że może powinnam się leczyć :-o ). I chyba sto razy lepiej jest, jeśli facet sam, z własnej nieprzymuszonej woli zdecyduje się, żeby z Tobą być, bo tego chce, a nie dlatego, że Ty na nim coś wymogłaś płaczem. Oczywiście, jak to w miłości, na dwoje babka wróżyła, może zapomnieć o Tobie, jeśli mu się nie będziesz przypominać, tylko, Ginka, czy to jest miłość? Sama wiesz, Ginka, najlepiej, co powinnaś zrobić, znasz siebie i znasz jego i wiesz, co jest dla Was najlepsze. My tylko możemy Ci pokazać, jak my to widzimy i możemy tylko trzymać kciuki, że wszystko się ułoży tak, jak będziesz chciała, a nawet, jeśli nie, to że kiedyś dojdziesz do wniosku, że jednak ułożyło się najlepiej, jak mogło :) cdn :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×