ashlee 0 Napisano Marzec 27, 2006 Jedzenie daje Ci poczucie bezpieczeństwa, uspokaja Cię, poprawia nastrój. Siedzisz w pracy, masz dość, tyle do zrobienia, a tak mało czasu, stres... Jesteś na uczelni, czujesz się obco, wszyscy gdzieś pędzą, nie umiesz się odnalezc... Wspomnienia z dzieciństwa - brak czułości, bliskości, zrozumienia.. do dziś, gdzieś tam głęboko, wciąż Ci brakuje tej oczywistej bezwarunkowej miłości, zainteresowania i zastanawiasz się dlaczego akurat Ciebie to musiało spotkać... Przez lata ukrywane kompleksy, brak pewności siebie, nieśmiałość... W środku masz w sobie piękno, ale przegrywa ono w konfrontacji z codziennością... Nie umiesz radzić sobie z problemami, porażki Cię przerażają.... Chciałabyś tak wiele, a boisz się zrobić cokolwiek.... Ogarnia Cię lęk... sama nie wiesz przed czym... Już w drodze do domu kupujesz mnóstwo słodyczy, po drodze myślisz co za chwilę zjesz, wpadając do domu w pośpiechu lustrujesz lodówkę... i zaczyna się. Ale przez chwilę problemy znikają, nie musisz myśleć o niczym, też masz prawo do przyjemności, więc ją sobie dajesz. Może akurat nie ma Cię kto przytulić, ale jedzenie jest zawsze. i zawsze daje Ci chwilową ulgę, oderwanie się od wszystkiego, czego nie rozumiesz, czego się boisz, z czym nie umiesz sobie poradzić... Nic nie dzieje się bez przyczyny. Nikt nie tyje dlatego, że chce być gruby. Jest jakiś powód, dla którego zjadasz dużą pizzę, a potem zagryzasz ją czekoladą, batonem, chałwą....... Zawsze gdy będziesz chciała zrobić sobie maraton jedzenia, wejdź tu i napisz dlaczego chcesz to zrobić, co takiego się zdarzyło, jak się w tej chwili czujesz, wygadaj się, wyżal, porozmawiaj ze mną i z innymi dziewczynami Przerwijmy to błędne koło!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość XYZet Napisano Marzec 27, 2006 Na wszystko znajdzie się sposób, trzeba tylko bardzo chcieć rozwiązać problem !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ashlee 0 Napisano Marzec 27, 2006 To ma być swoista grupa wsparcia :) Zamiast do lodówki, możesz równie dobrze (lepiej?) biec do komputera na ten topic Bo to nie chodzi tak naprawdę o jedzenia, problem jest głębszy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość akurat jak ja Napisano Marzec 27, 2006 jaką mozesz dać gwarancję że zawsze będzie tutaj ktoś kto "przytrzyma za rękę"? przepraszam za brak wiary , ale właśnie jestem po ataku ...( albo w trakcie). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dolce vita Napisano Marzec 27, 2006 a ja czuje ze mam ochote cos zjesc i to nie z glodu.....i to jest moj problem..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sepppkaaaaa Napisano Marzec 27, 2006 ja tam mam ale chce wyjsc z tego:) zaczełam diete od dzis:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość XYZet Napisano Marzec 27, 2006 Oczywiście nieodpowiednia dieta to pierwszy krok do ... napadu obżarstwa !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ashley 3 Napisano Marzec 27, 2006 no wlasnie. problem jest glebszy i zeby go rozwiazac nie wystarczy powstrzymywac sie od jedzenia... nawet sztuczki typu: jak poczuje glod to lece do kompa, zeby zapomniec! na iwele sie nie zdadza. \'nalot\' na lodowke predzej czy pozniej nastapi, kiedy skumulowane emocje nie beda mialy innej drogi rozladowania. moze to troche pesymistyczne, ale przeabialam ten schemat pare ladnych lat. jak juz mowilam, takie \'sztuczki\' dzialaja jedynie doraznie. jesli chce sie pozbyc problemu, trzeba calkowicie zmienic swoj stosunek do pewnych spraw :) niemniej jednak, powodzenia zycze :) Ash Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ashlee 0 Napisano Marzec 27, 2006 Właśnie o to chodzi, żeby zmienić swój stosunek, żeby nauczyć się radzić sobie z emocjami. One nie będą się kumulować o ile zaczniesz o nich mówić, jesteśmy tu anonimowo, można dać upust nawet najbardziej skrywanym lękom. Jest wiele sposobów na to, by poczuć się bezpiecznie i spokojnie, trzeba odkryć, które z nich działają na nas. Ashley, ja znam ten problem od 10 lat, popadałam w różne skrajności, czasami naprawdę chce się z kimś pogadać a nie ma z kim. W dzisiejszych czasach największe wzięcie mają sposoby na szybkie rozładowanie napięcia, a o wiele łatwiej kupić paczkę chipsów niż znalezc przyjaciela. To nie jest tak, że dziewczyna chce się objadać, ale czasem po prostu nie widzi żadnej lepszej opcji, nie umie inaczej odsunąć od siebie problemu, a jedzenie jest pod ręką, przynosi ulgę, daje zapomnienie. Ja tu będę. Bo wierzę, że mnie też ktoś potrzyma za rękę i że będę mogła odwdzięczyć się tym samym. dolce vita, jeśli nie jesteś głodna, to dlaczego? dlaczego chcesz teraz coś zjeść? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dolce vita Napisano Marzec 27, 2006 nawykowo? bo lubie slodycze? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dolce vita Napisano Marzec 27, 2006 no,nie splycam...wiem..zre jak mam dola....a mam go aktualnie...rozwod w toku...no i podjadam...przez ostatni rok +15 kg...i dosc - musze schudnac.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dla znajacych angielski Napisano Marzec 27, 2006 spuer linki o tym jak zmienic nastawienie do swojego ciala i jedzenia http://www.cherylrainfield.com/article_love-your-body.html http://www.nationaleatingdisorders.org/p.asp?WebPage_ID=286&Profile_ID=41158 i szczegolnie ten : http://www.bodypositive.com/ mi naprawde pomogly, goraco polecam pozdrawiam !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ashlee 0 Napisano Marzec 27, 2006 a jest coś co Ci daje porównywalną przyjemność do jedzenia słodyczy? jesteś teraz sama? Ja często jem słodycze jak jestem sama w domu i nie mam np. co ze sobą zrobić. Co lubisz robić jak masz chwilę dla siebie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ashlee 0 Napisano Marzec 27, 2006 dolce vita, u mnie też 15kg. na plusie. Nasza waga jest jak barometr, bezbłędnie pokazuje na jakim etapie teraz jesteśmy i w jakim stanie są obecnie nasze emocje. Cała sztuka tkwi w tym, by umieć inaczej rozładować napięcie niż poprzez jedzenie. To wymaga zaangażowania i chęci, nic nie przychodzi samo, ale warto! Szkoda patrzeć jak życie umyka nam między palcami. Wiem, jak to boli, dolce, gdy zostawia Cię osoba, o której myślałaś, że będzie zawsze obok. Czlowiek zwykle ucieka od uczuć, które się w nim wtedy kłębią, ale warto spojrzeć im prosto w oczy, to boli, ale potem jest już tylko lepiej, bo problemy niestety nie rozwiązują się same, a ucieczka w jedzenie jest złudnym pocieszeniem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dolce vita Napisano Marzec 27, 2006 najsmieszniejsz, ze jestem zajeta osoba...i mam swoje pasje...raczej nie siedze przy serialach....na to sie chyba naklada traktowanie slodyczy jako nagrody...wide - dziecinstwo....ach, czasem mam wrazenie, ze wlasnie za duzo mam na glowie i stad takie folgowanie sobie....i zima...brrrr, dobrze, ze juz slonce za oknem... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dolce vita Napisano Marzec 27, 2006 ha...to ja zostawilam - wiec teoretycznie bez tego boku duszy. Guzik prawda... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dolce vita Napisano Marzec 27, 2006 ashlee - sory tak pisze po kawalku... ja to wszystko wiem.....brak silnej woli......rozleniwienie i dorabianie do tego ideologii? Nie potrafie sie zdecydowac pod co to podciagnac.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
elifia 1 Napisano Marzec 27, 2006 mi nawet terapie nie pomogły; mam kompulsyjne zaburzenia odżywiania, ale przynajmniej dokładnie wiem, kiedy się pojawiają... i co je powoduje... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ashlee 0 Napisano Marzec 27, 2006 dolce, nie da się wszystkiego zawrzeć w jednej wypowiedzi, tyle czasu się to wszystko zbierało. Myślę, że małymi kroczkami uda się wyjść na prostą. Nie ważne, czy to Ty zostawiłaś jego czy na odwrót, były pewne oczekiwania i zaufanie. Kiedy coś się kończy zawsze zostaje jakiś żal. Mój przypadek możnaby w kilku słowach określić jako: strach przed życiem, po prostu. Nie miałam nikogo, kto by mnie nauczył jak sobie radzić z tym wszystkim i tak sobie błądzę. Wydaje mi się, że w niczym nie jestem dobra, czuję się niepotrzebna, bez pasji, a dzień mija za dniem. Kiedy osiągam apogeum beznadziei zwykle ratuje mnie zawartość lodówki, szkoda ze po wszystkim problemy są takie jakie były, a dochodzi do tego poczucie, że ja sama jestem do niczego skoro sobie nie radzę, a jedynym wyjściem jest opróżnienie lodówki Ktoś, kto czuje się szczęśliwy, nie szuka pocieszenia w jedzeniu. elifia, wiedza to pierwszy krok teraz musisz tylko nauczyć się kontrolować i działać kiedy czujesz, że zbliża się napad Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Pikanteria Napisano Marzec 27, 2006 Dziewczyny też tak mam... niestety.... jem mimo że nie jestem głodna... kupuje sobie oś słodkiego nawet jak nie za bardzo mam ochotę ale robię to żeby dać sobię trochę przyjemności... płakać mi się chcę! nie chcę mieć tych ataków głodu i siania spustoszenia w lodówce co gorsza to nie chodzi tylko o słodycze :( ja mogę też jeść dużo innych rzeczy w wielkich ilościach :( np. wczoraj na obiad zjadłam kotleta i sałatę ze śmietaną, nie byłam po tym głodna ale poszłam do lodówki i zjadłam kilka kanapek z dżemem bo po prostu lubię jego smak, a nie z głodu! to jest straszne! jak się z tego wyrwać? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa Napisano Marzec 27, 2006 cytuje "Mój przypadek możnaby w kilku słowach określić jako: strach przed życiem, po prostu. Nie miałam nikogo, kto by mnie nauczył jak sobie radzić z tym wszystkim i tak sobie błądzę. Wydaje mi się, że w niczym nie jestem dobra, czuję się niepotrzebna, bez pasji, a dzień mija za dniem. Kiedy osiągam apogeum beznadziei zwykle ratuje mnie zawartość lodówki, szkoda ze po wszystkim problemy są takie jakie były, a dochodzi do tego poczucie, że ja sama jestem do niczego skoro sobie nie radzę, a jedynym wyjściem jest opróżnienie lodówki Ktoś, kto czuje się szczęśliwy, nie szuka pocieszenia w jedzeniu." MAM IDENTYCZNIE,jestem 2 dzien na diecie 1000kcal. od maja przytylam 17kg.wiecie jak.... chce schudnac do wakacji. odchudzam sie 10000033 raz, wierze ze ostatni. napewno tu kiedys cos napisze :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
problematyczna 0 Napisano Marzec 27, 2006 Jestem w trakcie napadu. Ten topic oderwał mnie od lodówki. Nie chce jeść więcej. W sobote mam ważne wydarzenie, i musze wyglądać jako tako. Jeszcze przed dwoma dniami byłaby to kwestia utrzymania wagi bo sie troche odchudzałam. Niestety wczoraj się obżarłam i dziś już też zaczęłam więc teraz dodatkowo muszę spalić te kalorie do soboty. :-(( Przez głupie chwile zapomnienia muszę się teraz ostro ograniczać :-(( Będzie to bardzo trudne bo musze siedzieć cały dzień w domu i pisać pracę której nie znoszę. Jestem znudzona a trudy pisania pracy rekompensuje sobie jedzeniem :-((( Z kolei jedzenie jest przyczyną wyrzutów sumienia, wściekłości na siebie i w efekcie doła, który i tak uniemożliwia mi normalną pracę. Nie wiem co robić. Jak wyjde z domu to nie zrobie tego co muszę....to jakieś błędne koło. Powinnam sie cieszyć na to co mnie czeka w sobotę, ale niestety całą radość odbiera mi świadomość tego ile jeszcze mi przybędzie do tego czasu....co robić??? :-(( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Millli 0 Napisano Marzec 27, 2006 Psycholog się kłania, dziewczyny, serio, a na pewno konsultacja z psychiatrą. Dlaczego? A dlatego, że dzięki farmakoterapii jest o wiele łatwiej!!! A tylko psychiatra może leki przepisać. Powodzenia z całego serca Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ashlee 0 Napisano Marzec 27, 2006 problematyczna, doskonale Cię rozumiem, pewnie przez wczorajszy napad ciągle myślisz teraz o jedzeniu:/ ja tez jak mam siedziec w domu i jeszcze pisac cos, co mi daje 0 przyjemnosci, to mnie trafia. To sobotnie wydarzenie musi być dla Ciebie ważne, bo ewidentnie się przed nim denerwujesz (pozytywne sytuacje też mogą stresować! standardowy przykład to chociażby ślub!) Dodatkowo stresuje Cię pisanie tej pracy. Co to za praca? o czym jest? Dlaczego jej nie znosisz? Mi w takich chwilach pomaga szybka zmiana otoczenia, godzinka nie zrobi Ci większej różnicy, idz na spacer, oddychaj głęboko, wstąp gdzieś na jakąś smakową herbatę albo dobrą kawę, wycisz się troche, uspokój. Przewietrzysz głowę, dotlenisz się, to brzmi jak banał, ale pomaga. Tylko musisz zebrać siły, by się ubrać i wyjść z domu, wiem, ze nie czujesz się dobrze po wczorajszym, ze najchetniej bys nigdzie nie wychodziła, ale jak fizycznie nie będziesz miała pod ręką lodówki, to i psychicznie bedzie Ci łatwiej. Nie myśl o tym, co było wczoraj, liczy się dzisiaj :) Pikanteria, ja mam taki głupi system, że uwielbiam jeść na przemian, raz na ostro, a potem słodkie i tak w kółko:/ wiesz co, ja staram się mówić sobie, że nie jestem zwierzęciem i umiem zapanować nad swoimi żądzami. Co więcej, zwierzę je jak jest głodne, a ja jem dla samego jedznenia. Pomyśl, kiedy będziemy się cieszyć życiem i zgrabną figurą, za 30 lat będzie już na to za późno. Szkoda życia, zdrowia, w tym czasie możnaby tyle rzeczy zrobić.. jeszcze nie wiem jakich! :) ale wierzę, że po coś jestem i chcę to w sobie odkryć. lemonkowa, również chcę schudnąć i jeść normalnie. Ale przede wszystkim chcę zacząć inaczej myśleć, bo jak myślę o sobie dobrze, to zwykle pięknie wtedy wyglądam :) Millli, myślę, że bardzo wiele kobiet ma taki problem i bardzo niewiele z nich myśli o pomocy psychologa. Ja czasem myślę, ale myślę, że pierwszy krok muszę zrobić sama. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ashlee 0 Napisano Marzec 27, 2006 wybacz Milli, strasznie zakręciłam, ale własnie dostałam telefon, że zaraz ktoś do mnie przyjedzie do domu, no i co mam powiedzieć, nie lubię jak mnie ktoś ogląda w takim stanie:/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
elifia 1 Napisano Marzec 27, 2006 Kontroluję siebie, tzn. sama decyduję, kiedy się nażreć, a kiedy zgłodzić :O Sama stawiam sobie granice, potrafię się powstrzymać od wpieprzania (sory za słowo), ale mam też ewidentne tendencje do niejedzenia :O Ale to, co się dzieje, jest zależne ode mnie - dzięki terapiom (za leki dziękuję). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Millli 0 Napisano Marzec 27, 2006 Ale leki naprawdę pomagają, hamują apetyt. Wiem, bo sama biorę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
elifia 1 Napisano Marzec 27, 2006 Ale ja nie mam napadów głodu, leki brałam na nerwicę i depresję, odstawiłam po terapii (drugiej) w czerwcu, i do dziś nie biorę :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ashley 3 Napisano Marzec 27, 2006 Millliii, a co bierzesz? bo ja fluoksetyne i hydroxyzyne. Ale ostatnio coraz mniej mi pomagaja :O Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Millli 0 Napisano Marzec 27, 2006 Topamax, to jest lek antypadaczkowy a na bulimie i na napady obzarstwa pomaga tylko niewielkiej grupie pacjentów, ale mi pomogł, bo źle juz było ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach