Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ksiezniczka angina

CHORZY W NASZYCH DOMACH

Polecane posty

❤️Dziewczynki dla Was, wielkie❤️.Trzymajcie się - Wyrodna👄 - rozumiem i wiem co czujesz ale nie pisz nam o tej chorobie na którą byś chciala zachorować bo lanie dostaniesz:-D.Nie wolno Ci cierpieć.Tobie nie wolno.Przytulam Cię.Czytałam że byłaś u swojej Mamy.Nie dałoby sie na razie COŚ zorganizować z Mamą, żeby Cie choć trochę odciążyć?Przecież małż też ma dość:(Pomyślcie razem, bo się wykończysz:(.Doniu - u mnie przedświąteczny zapiernicz jak i w pracy tak i w domu - nie jednym domu:(.Zakupy też.Ale jakoś się organizuję i nie dam się;)Czego i Wam życzę z całego❤️.Wnuczko? ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do .....glen. Kochana, jesteś pogodna dziewczyną i bardzo lubisz muzykę, dzięki za Merkiurego i Bajora. Miłe to że starasz sie pamiętać. No a co do zapieprzu przed świątecznego to masz co sie zwijać, bardzo wyczerpujące na dwa domy. Buziaczki dla Ciebie, no i czekam .... pa, pa, pa Gdzie te wszystkie \" laski \" się podziały. Utrzymujmy kontakt, to jest ważne aby tutaj wymieniać się doświadczeniami, ponarzekać wylać to co nam leży i mocno za klnąć a przede wszystkim wspierać sie. A nie powiem jakie to miłe, dostać od Was takie serduszko ............. bo mnie to cieszy moje drogie dziewczyny [ pełna tolerancja ] Pozdrawiam wyrodnąmatkę, niedobrawnuczkę, glen i wszystkie dziewczyny z tej stronki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki,nie mam siły pisać. Zostałam sama,czas opiekunki się skończył.Wiedziałam,że tak będzie już po pierwszej akcji mojej drogiej babci ;)Mam z nią problem(z babcią ,nie z opiekunką),bo postanowiła zamieszkać na fotelu i za Chiny Ludowe nie można jej nakłonć,żeby się położyła.Nogi jej od tego puchną,ale położenie jej na siłę kończy się leżeniem maksymalnie 5 minut Dzisiaj mam kiepski nastrój,bo 13 okazał się jak dla mnie fatalny,zarówno w domu jak i w pracy.Ale nic to,jeszcze żyję ;) Trzymajcie się Wszystkie zdrowo i pogodnie Dla Was wszystkich duże buziaki i ❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki🌼Kochane❤️ nie chcę pisać o tym ale zaniemogłam od środy......Oskrzela i 40 stopniowa gorączka.Mimo to jakimiś nadludzkimi chyba siłami działam...... Wyrodna, Wnuczko, Doniu dla Was - oderwijcie się, posłuchajcie, uśmiechnijcie - MIMO WSZYTSKO.❤️❤️❤️❤️ http://pl.youtube.com/watch?v=C5zfNC7eOqg 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ 🌼❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do......glen , matki, wnuczki i wszystkich wspaniałych dziewczyn Pragnę przełamać się z Wami wszystkimi opłatkiem. http://www.poee.yoyo.pl/oplatek/?od=donia a tym samym składam Wam życzenia : Radosnych i spokojnych Świąt, spełnienia marzeń, zrealizowania zamierzonych planów dużo zdrowia i miłości. Glen, to przykre że położyła ciebie choroba. Zapewne wszystko sie odbiło, ta cała krzątanina przed świąteczna na dwa domy. Tak bywa, trzymaj się cieplutko i zdrowiej nam. Będę czekała na wiadomość od Ciebie. Pozdrawiam Was serdecznie dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczeta ,sa w zyciu takie chwile, że nic sie nie chce ,ja tak teraz mam ,u mamu pogorszenie ,nic nie je , słaba ,lekarz kazdy co przyszedł co innego mówił a forsa leciała .niby słaba ,ale miała silę talerzem we mnie trzepnąć:) bo jeść nie chce ,nawet złapałam ją na tym ,że wsadza sobie palce żeby wymiotowac.Nie mam siły żeby ją przekrecać podnosić nawet ranne mycie sprawia mi juz trudnosci .W pracy niby rozumieją ale krzywo się patrzą jak po 2-3 godz wychodzę Moje Panie jak dojde do siebie to przeczytam co u was się dzieje ,mysle o was ,tylko nie chce mi sie kompa nawet włanczać,Spokojnych świąt wam życzę dużo wytrwałości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczyny .........poświątecznie. Zuziola, wreszcie sie odezwałaś, poczytałam wszystkie Twoje topiki masz duże wsparcie w synu, a to jest ważne. I tak trzymać! Ja na dzień dzisiejszy nie mam problemów z agresją , bo tak naprawdę nie wiem kiedy one mogą się zacząć. Moja mamuśka jest teraz dużo spokojniejsza. Dlatego współczuje tym wszystkim dziewczyną które tego doświadczają. Wszystkie jesteście potwornie zmęczone, żadna się nie odzywa. Co u Ciebie wyrodnamatko, a u ciebie niedobrawnuczko, zuzola, glen moja droga..........jak tam po świętach a przed Nowym Roczkiem? Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko, no i jeszcze w starym roku. buzialki ......serduszko....i kwiatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Z niejakim zdziwieniem odkryłam dziś, że topik, ktory kiedyś zalożyłam - nie umarł, ale kwitnie, i to jak :-) Przeczytałam mniej więcej wszystko co pisalyście. No tak, borykamy się wszystkie z problemami i znikąd pomocy... Samo życie... Moja mama bez zmian, no może nie całkiem, jest coraz slabsza, coraz krocej wytrzymuje w pozycji siedzącej, ale staram sie, nieraz na silę, zeby siedziala choć 8 godzin dziennie. Coraz gorzej nam to wychodzi... Mama jest spokojna, cichutka, tylko już sie nie uśmiecha... Mam problemy z karmieniem jej, nie chce otwierać ust... Nie dość, ze miksowane, to jeszcze upychane do ust prawie na silę... I pilnowanie, zeby polknęła, zeby sie nie zadusila... Pije ładnie, bez problemu, oczywiście z kubka, takiego dla nikemowlakow - z ustnikiem. Mam za to inny, poważny problem - zaparcia. Dotychczas regulowalam calość dietą (np. szklanka maślanki zalatwiala problem w ciągu 6 godzin), teraz jest coraz gorzej i nie wiem co robić... Tabletki przeczyszczajace są dla mnie ostatecznością i siegam po nie niezmiernie rzadko, kiedy już nic innego nie pomaga... Może macie jakieś swoje, domowe sposoby walki z zaparciami? Będe wdzieczna 🌻 Pozdwawiam Was Wszystkie serdecznie i duchem jestem z Wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼🌼 Dziewczyny Drogie🌼🌼 Ja już na obrotach.Święta miłe z Rodzicami - oby jak najdłużej tak zawsze było:) Ostatnie godziny starego roku....mijają.Życzę Wam z całego serca aby nadchodzący był dobrym ,zdrowym rokiem, by sił Wam nie zabrakło nigdy, ani wytrwałości i nadzieji.❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do wszystkich przemiłych dziewczyn. W tym 2008 r, życzę Wam z całego serca dużo zdrowia, samozaparcia i pozytywnego myślenia a napewno nadziei i wiary oraz wytrwałości w to wszystko co robicie dla drugiego człowieka. Zasyłam pozdrowienia , buzialki dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkim którzy sie tu zgłoszą chcę życzyć w tym Nowym 2008 roku dużo wytrwałości jak najmniej chorób szczęścia jestem z Wami . ❤️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do .....księżniczki angina. Nie napisałaś ile razy w ciągu tygodnia mama sie załatwia, to bardzo ważne pytanie, ponieważ osoby z tym schorzeniem generalnie leżą i mało jedzą jak sama piszesz [płynne ]toteż uważam że powinnaś porozmawiać conajmniej z lekarzem rodzinnym i wszystko uzgodnić Z tego co ja wiem w tym wypadku stolec może być oddany co 3 - 4 dni jest to indywidualna sprawa. Jak sama piszesz że niedawno pomagała maślanka a teraz nie a zaparcie związane jest z pogorszeniem perystatyki jelit [ ruch robaczkowy ] natomiast na skutek osłabienia mięśni brzucha i zwiotczenia tkanki łącznej dochodzi do rozlużnienia utrzymującego prawidłowe ułożenie jelit, w tym przypadku tak to wszystko postępuje. Z tego co mnie uczono to ważna jest dieta + ruch, a więc ćwiczenia dla osoby z Alzheimerem są możliwe, w przypadku Twojej mamy np: na leżąco tylko 10 minut dziennie z pomocą opiekuna, rezultat po 2 - 3 dniach. takimi ćwiczeniam w ubiegłym roku osobiście pomogłam człowiekowi który był całkowicie leżącym od 8 miesięcy i miał straszne zaparcia, od tej pory jego żona ćwiczy z nim. Tak więc odstawiła tabletki, napary z herbatek, a rezultat ćwiczeń bardzo sobie chwali. Jeżeli będziesz chciała wiedzieć coś więcej to służę radą i dokładnie opiszę jak masz wykonywać ćwiczenia - zupełnie proste. Pozdrawiam cieplutko. Mój adres maila jest widoczny, napisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdek35
Witam wszystkich. Mam 34 lata i od 7 lat opiekuje się razem z siostrą (blizniaczka) mamą chora na Alzheimera. Ja mam troszkę lepiej bo to moja siostra mieszka z mamą a ja jestem do 6 razy w tygodniu i „tylko” zrezygnowałam z rewelacyjnej pracy w innym mieście po to żeby wrócić na stare śmieci i razem z siostrą nieść ten bagaż. Mama ma teraz 66 lat. Mamy za sobą bardzo ciężkie lata – chociaż wydaje mi się że teraz będzie jeszcze gorzej. Najgorsze w tej chorobie jest to, że człowiek nie jest w stanie przewidzieć tego momentu pogorszenia stanu. Co się wydaje ze sytuacja w miarę jest opanowana dzieki lekom to za chwilę kolejny „upadek w przepaść”. Teraz jesteśmy znów na etapie braku snu, krzyków, omdleń, wyzwisk, napadów padaczkowych. Jest to nie do zniesienia i naprawde nie wiem jak mamy sobie z tym juz radzić. Skąd brać siły?? Przecież do pracy trzeba pójść. Jesteśmy w klatce, ubezwłasnowolnione. Żadnego swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ....księżniczka angina Mam duże problemy z kompem pierwszy list mi wcięło a potem pokazał sie w strzępach, toteż drugi jest w całości. Ta wiedza jest duża, narazie dwa proste ćwiczenia ale podstawą jest połączyć z oddechem. To wystarczy na początek. Zapomniałam dopisać odnośnie diety, że dobrze bybyło abyś podawała potrawy gotowane na parze , mięsko gotowane a nie smażone. Jest tego dużo ale warto dokonać zmiany. Pozdrawiam cieplutko. Teraz siedze na kompie mojego męża, ale zapewniam że odpowiem napewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do....magdek35 Czytam i za głowę sie łapie. Dziewczyno bez pomocy i wsparcia na dłuższą chwile nie poradzicie sobie. Podstawowy błąd , jesteście za młode aby tak sie skazywać. Wskazówki, porady i pomoc uzyskacie we wszystkich Stowarzyszeniach Alzheimerowskich na teranie dużych miast { wykaz w internecie } w MOPS. Od czegoś trzeba zacząć, nie pytam o rodzinę. Nie piszesz, to też zapewne odsunęli się, to zupełnie naturalne zachowanie w tym świecie. Ale pomocy musicie szukać same, bezwarunkowo. Tylko tak to widzę w waszym bardzo trudnym przypadku. Pozdrawiam, jeżeli masz wątpliwości to pisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do magdek35 🌻 Wiem, że zabrzmi to okrutnie - ale witaj w klubie :-( Ja mialam 26 lat, moja mama 56 - gdy zaczęła się u mojej mamy choroba Alzheimera. Teraz ja mam 37, moja mama 67, zaczął się 11 rok choroby... Cóż dodać... Jestem sama, nie mam rodziny, dzieci, przyjacioł. Pracuję z ludźmi, ktorych nie znoszę. Mam za to kręgosłup w stanie rozkladu i zszarpane nerwy. Nie śpię po nocach (pozostałośc po okresie gdy ,moja mama dawala czadu w nocy) i cholernie się boję co dalej. Mój brat ma \"swoją rodzinę, swoją prace i swoje życie\". I matkę w nosie. Wspaniałomyślnie powiedzial mi kiedyś, że \"daje mi wolną rękę i nie będzie się wtrącał\" Suuuuper. Mamą zajmujemy się wspólnie z 75- letnim dziś ojcem, ktory na dobrą sprawę sam wymaga opieki (serce i stawy), ale nie ma wyjścia, musimy dawać sobie radę sami. MOPS ? To instytucja ktora istnieje tylko po to, zeby kilka pań mialo etat. No a ponieważ nie jesteśmy rodziną patologiczną - więc zero pomocy. I proszę mi tu ni pisać, ze udzielą jakiejś pomocy, że po to są. Tylko teoretycznie, niestety. Pielęgniarka środowiskowa? Ponoć istnieje taka instytucja. Tyle, ze ma rownież etat recepcjonistki w przychodni i \"tyyyyle pracy\" że przez blisko 11 lat nie pofatygowala się do nas ani raz. Z rodziny i znajomych nikt nas nie odwiedza, zeby sobie nie popsuć humoru i \"nie musieć patrzeć na takie nieszczęście\" Mam pisać dalej? Takie jest moje życie. Nie pamiętam już ile lat temu ostatni raz nocowalam poza domem. Kiedy bylam na Sylwestra, na imprezie. A więc WITAJ W KLUBIE 🌻 P.S. Przepraszam za te publiczne żale ale nie mam już sił, a (przepraszam za te słowa) - do końca jeszcze daleko... Na codzień nikomu się nie żalę, w pracy nawet nie wiedzą z jakim borykam się problemem... Po co? Maska na twarz. Jak etat w teatrze... Trzymaj się jakoś, szukaj pomocy, powodzenia. Dobrze, ze masz siostrę. Pozdrowka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdek35
DO KSIĘŻNICZKA ANGINA Czy nie masz czasami myśli ze marnujesz sobie życie, że przecieka ono przez palce (a jest napradwę krotkie) a Ty nic tak naprawdę z tego nie masz?? Tylko praca i chora mama? My z siostrą przezywamy taki kryzys juz po raz kolejny. Przeciez to nie jest zycie. Chcialabym miec wreszcie czas dla siebie!!!! W końcu jestem jeszcze mloda. Tak naprawdę to nasza mama to już zupelnie inny czlowiek, pozostała tylko fizyczna otoczka, nic poza tym. I te ciągłe walki, nerwowość - przecież to jest chore. Boje sie że gdy już bedzie po wszystkim (nie wiadomo kiedy) to my popadniemy w jakies psychozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro czytać, że nikt nie może wam pomóc. Moja ciocia opiekowała się teściową chorą na Alzheimera, więc trochę się nasłuchałam o jej zmaganiach. Jedyne co mogę Wam podpowiedzieć to terapia z książki KURACJA ŻYCIA H. Clark. Autorka uważa, że przyczyną większości „nieuleczalnych” chorób są pasożyty (szeroko rozumiane: wirusy, bakterie i robaki) oraz zanieczyszczona żywność i najbliższe otoczenie (kosmetyki, środki czystości, plomby amalgamatowe itp.). W książce opisuje też jak samemu skonstruować zapper (urządzenie elektroniczne, którym można zahamować a nawet na eliminować patogeny z organizmu ludzkiego.) i jak on działa na pasożyty. Poniżej fragment rozdziału o chorobie Alzheimera. Choroba Alzheimera "Ta niegdyś rzadka choroba, obecnie dotyka tak wielu osób, że jej nazwa weszła do codziennego języka. Wyjaśnieniem są dwa współczesne polutanty mózgu, które powodują pojawienie się znanych pasożytów w miejscu, gdzie normalnie nie egzystują. Polutantami tymi są solwenty (rozpuszczalniki) osadzające się w tkance mózgowej. Ksylen i toluen zanieczyszczają popularne napoje, napoje gazowane i kawę bezkofeinową. Na początku organizm potrafi je zneutralizować, jednakże ciągły napływ solwentów spowalnia metabolizm i umożliwia rozwój pasożytów w mózgu. Pospolite przywry, pochodzące z niedogotowanego mięsa i od naszych ukochanych zwierząt, dostają się tam i mnożą. W grę wchodzą również inne toksyny, takie jak aluminium, rtęć, freon, tal, kadm. ZŁOGI ALUMINIUM SPOTYKA SIĘ WE WSZYSTKICH (100%) PRZYPADKACH CHOROBY ALZHEIMERA. Stanowi to bez wątpienia część prawdziwej przyczyny, tylko co pojawiło się najpierw - pasożyty czy aluminium? Bez względu na odpowiedź, twoje zadanie jest oczywiste. Usuń każdą drobinę aluminium z pożywienia i środowiska. Wyrzuć aluminiowe garnki, folie, blachy do ciast, czajniki i czajniczki. Pozbądź się soli kuchennej (na której napisane, że zawiera środek przeciwzbrylający - to właśnie dodatek z aluminium), marynat i proszku do pieczenia. Kupuj produkty z dodatkiem sody, a nie proszku do pieczenia, używaj plastikowej solniczki i soli bez aluminium. Odstaw komercyjne mydło i płyny. Korzystaj z przepisów zawartych w tej książce. Na koniec oklej taśmą wszystkie aluminiowe uchwyty (np. stelaże, chodziki, kule). Następnie znajdź odpowiedniego lekarza, aby pomógł usunąć aluminium z tkanki mózgowej (metodą chelatacji). Zażywaj też kwas liponowy (100 mg, dawka 3x2 na dzień). Usuń przywry generatorem lub zapperem i chroń się przed reinfekcją od mięsa i zwierząt. Odstaw wszystkie komercyjne napoje, łącznie z wodą. Ich proces produkcyjny pozostawia ksylen i toluen. Nie jest to działanie celowe, jednak z tego samego powodu skażone są napoje zaliczane do tzw. zdrowej żywności. Tylko mleko kupowane w sklepie jest bezpieczne, aczkolwiek wymaga sterylizacji. Soki owocowe sporządzaj sam, wybieraj napoje z listy podanych przepisów. Pij wodę z kranu, oczyszczaną przez filtr z czystego węgla. Oprócz osadzających się w tkance mózgowej solwentów w rodzaju ksylenu i toluenu zagnieżdżają się tam również takie bakterie, jak Shigellą. Symptomy nie zawsze są takie same, jako że zależą od miejsca infekcji. Mogą to być drżenia, utrata równowagi albo problemy z mową. Shigelle należy likwidować codziennie zapperem przed snem. Rozpocznij program jelitowy (s. 412). Utrzymująca się poprawa oznacza, że reinfekcją jelitowa pochodząca ze skażonego nabiału ustała. Pomocą w oczyszczeniu tkanek będzie usunięcie metalu stomatologicznego i zażywanie kwasu liponowego. Odtrucie wątroby wspomaga witamina C (3 g), B; (300 mg) i B complex (2 razy dziennie). Unikaj żywności skażonej pleśnią, szczególnie sporyszu, który ma silne działanie psychogenne (patrz Pleśń w żywności, s. 297). W miarę możliwości rozpocznij oczyszczanie nerek (s. 414), a następnie wątroby (s. 417). Zadbaj o czystość swojego środowiska i diety. Nasi bliscy i przyjaciele dotknięci chorobą Alzheimera potrafią w zauważalnym stopniu odzyskać sprawność intelektualną. Najważniejsze jest, aby powstrzymać degradację umysłową, zanim stanie się nieodwracalna. • 10 lat wcześniej u Lisy Anny Reed, ponad 60 lat, podejrzewano początek choroby Alzheimera. Obecnie wymagała całkowitej opieki, chociaż była w stanie jeść i chodzić (mogła się nagle zgubić). Mogła czasem wymówić swoje imię. W jej mózgu rozwijały się przywry jelitowe wraz z jajami i występowało skażenie aluminium (garnki) oraz krzemianem glinu (sól). Po tygodniu ciągle miała pasożyty, ponieważ nikt nie potrafił sprawnie zastosować programu odrobaczającego. Była też skażona benzenem, więc pojawiały się reinfekcje. Poza tym miała złogi bromu (bromowane pieczywo?), chloru (chlorowana woda?), litu, bizmutu, wanadu i wolframu. Wszystkie te pierwiastki są znane z silnego działania na korę mózgową. Była też skażona indem i kulkami przeciwmolowymi. Po następnym tygodniu stan pacjentki nie uległ poprawie z powodu dalszej niemożności zastosowania kuracji. • Isabelitę Ufford, lat 77, przywiozły dwie córki, które opiekowały się nią na zmianę. Chora jeździła na wózku, leczona była Cianopinem™. Nie próbowała mówić, musiano ją karmić. Wymagała kompleksowej opieki. Choroba trwała około 7 lat. Mózg i jelita miała zainfekowane przywrą jelitową i jej stadiami rozwojowymi. Była skażona izopropanolem, aluminium, chromianami i arsenem. Zastosowano zioła odrobaczające i poinstruowano, jak pozbyć się polutantów, ale plany nie mogły zostać zrealizowane. Pasożytów nie można było zlikwidować bez dodatkowej pomocy, która nie była osiągalna. Pacjentka była słodką, kochaną osobą. Córki miały dobre chęci, lecz ogrom zadania je przerastał. • Beth Hamm, po 60-ce, przyprowadzona została przez czujnego i troskliwego męża. Lekarze rozpoczęli chelatację przy pomocy EDTA w celu usunięcia z mózgu aluminium. Moje testy wykazały obecność aluminium, toluenu, owczej motylicy, azbestu i Shigelli. Pasożyty i bakterie udało się od razu usunąć zapperem, a mąż chorej przystąpił do trudnego zadania wykluczenia z diety niesterylnych produktów mlecznych. Po 4 dniach pacjentka mogła samodzielnie chodzić, zdając sobie sprawę dokąd. Potrafiła dokończyć krótkie zdanie i stosować się do poleceń, by usiąść lub wstać. Później jednak doszło do nawrotu choroby - mózg zainfekowany został salmonellą pochodzącą z odrobiny nabiału, który umknął uwadze męża. Podano jej płyn Lugola i nastąpiła dalsza poprawa. W ciągu 10 dni pacjentka stała się inną osobą; 20-minutowy wywiad nie wykazał objawów Alzheimera. Ale czy uda się utrzymać dobry stan? Tylko w przypadku usunięcia z domu azbestu i aluminium, zachowania czujności wobec produktów mlecznych oraz kontynuacji podtrzymującej terapii przeciwpasożytniezej. Jej mąż zdawał się być przeświadczony o wyzdrowieniu. Pacjentka odzyskała swoją osobowość. • Rubena Camberosa z rozpoznaną chorobą Alzheimera przywiozła żona i przyjaciel. Pierwszego dnia stwierdziliśmy przywry jelitowe w tkance mózgowej i zlikwidowaliśmy je. Zastosowano chelatację EDTA. Ostrzegliśmy przed możliwością skażenia niesterylnym nabiałem. Przeprowadziliśmy zapping Shigelli. Po 4 dniach pacjent wypowiedział pierwsze sensowne, trzywyrazowe zdanie. Dwa dni później czytał już gazetę, co wprawiło w osłupienie jego żonę. Po następnych trzech dniach mógł rozmawiać używając bardzo krótkich zdań - dłuższe stawały się beznadziejnie pomieszane. Zaczął zażywać ornitynę (4) i kapsułki walerianowe (6) przed snem. Efektem były piękne, spokojne noce (zwłaszcza dla opiekunów!), a w ciągu dnia pacjent nie wymagał tak intensywnej opieki. Później jeszcze pojawiały się nawroty, lecz żona była dostatecznie zdeterminowana, aby wyleczyć małżonka."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do magdek35 🌻 Wiesz, ja nie mam uczucia, że życie przecieka mi przez palce. Bo to nie uczucie. To fakt. Jeśli chcesz szczerze - to proszę, choć będzie to okrutne: Czuję sie jak ptak, ktoremu podcięto skrzydła i w dodatku zamknięto w szkalnej klatce. Tak chcialabym wzlecieć, unieść się na chwile, ale to niemożliwe. W dodatku widzę życie toczące się dokola mnie - lecz sama w nim nie uczestniczę. Mój dzień jest rozplanowany z dokladnością do 15 minut. Marzę o tym, by choć raz wyspać się do oporu. Marzenie. I czuję, ze to się nigdy nie skończy. Bo gdy kiedyś mama odejdzie, ja będę już zbyt stara, zeby choć próbować nadrobić stracony czas. A jestem w pełni swiadoma tego, co mnie w życiu ominęło... A z drugiej strony nie mam sumienia oddać mamy do domu opieki. Nie, nie twierdze, ze jestem dobrą opiekunką. Ale postanowilam kiedys, że póki tylko będę mogła, to bedę się nią opiekować. A ciągle jeszcze mogę. I tu koło się zamyka... Nie potrafię tupnać nogą i powiedzieć \"moje zycie jest wazniejsze\". Tylko czy to jest milość? Czy tylko litość? Chyba ani jedno ani drugie. To chyba tylko poczucie obowiazku. Sama nie wiem... Proszę napisz co czujesz, dlaczego postępujesz tak a nie inaczej... Pozdrawiam Cię cieplutko. Trzymaj się jakoś... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdek35
do KSIĘŻNICZKA ANGINA Ostatnio lekarz mamy (był w ten czwartek) powiedział nam, że przychodzi taki czas że trzeba wybrać, że nie można całego swojego życie podporządkować chorobie. Określił to tak że mama jest w centrum a my kręcimy się wokół niej na orbicie. Nasza rodzina jest chora - moja siostra jest sama, ja mam męża i 4-letnie dziecko i wszyscy jesteśmy na tej orbicie. Nic nie możemy zaplanować, nie pamiętam kiedy byłam z mężem na jakimś spacerze - przeważnie ja po pracy lecę do mamy a mąż po pracy leci po małego i nim się zajmuje. Ja wracam późno kiedy mały już śpi i tak padam na twarz że nie chce mi się otworzyć buzi do męża. na szczęście jest wyrozumiały ale jak długo. Poza tym dziecko prawie mnie nie widzi - co za matka ze mnie. Choroba mojej matki rządzi moją rodziną. To jest już nie do zniesienia. Poza tym nie chcę żeby moja siostra została sama w życiu. Przecież życie jest takie krótkie - czy 6-7 lat opieki tojuż nie jest wystarczające?? mama ostatniojest tak agresywna, krzyczy, nie śpi, wyzywa (chciałoby się ją "Udusić; coś zrobić żeby się wreszcie zamknęła". Leki słabo działają, należalobyj ej dać taką dawkę żeby "padła". Nie wiem co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do magdek35 🌻 Hmmm... Tu nie ma dobrych rozwiązań. Chory w rodzinie to chora rodzina. To stara prawda. I wiem co mowię. Powiem Ci jedno - jakąkolwiek decyzje podejmiesz - i tak nie będziesz zadowolona. Bo opcje sa dwie: albo tkwić w obecnym stanie rzeczy i być potwornie nieszczęśliwą, albo oddać mame do domu opieki i ... być nieszcześliwa. Bo nie wierzę, skoro tyle czasu poświeciłaś mamie, by oddanie jej do domu opieki coś radykalnie w Twoim życiu zmienilo... Będziesz mieć moze więcej czasu dla siebie, ale też wyrzuty sumienia... Teraz pytanie - ktora opcja lepsza... Wybacz, ze tak mowię, ale ja sama kazdego dnia zastanawiam sie co dalej. I mam ten sam dylemat - czy 10 lat życia poświecone matce, dodam najpiękniejszych lat zycia - to dosyć i czy mam prawo wreszczi zająć się sobą. I ciągle nie potrafię sobie na to pytanie odpowiedzieć. Bo w kazdej opcji są argumenty \"za\" i \"przeciw\". Wprawdzie - jeśli z kimś rozmawiam - to zawsze slyszę, ze jestem głupia, że niepotrzebnie się meczę i tak dalej. I że \"powinnam się pozbyć kłopotu\". Bo dla innych moja mama to tylko \"klopot\". A dla mnie to jeszcze ciagle człowiek, żywy człowiek. Na te wszystkie pytania musisz sobie odpowiedzieć sama, bo to Ty będziesz żyła z własnym sumieniem. To cholernir trudne problemy... Ja ciągle nie potrafie znaleźć odpowiedzi... A tak jeszcze a\'propos agresji Twojej mamy: czy jest ona pod opieką psychiatry i czy dostaje leki ktore - sorry za wyrazenie - ja spacyfikują. Pamietam ten okres u mojej mamy, pamietam ten koszmar, na samą myśl włosy stają dęba na głowie. My przetestowaliśmy wiele lekow, bardzo poważnych psychotropów i w końcu się udalo. Pamiętam moją pierwszą przespaną noc :-) Zresztą te leki dostaje do dzis, tylko w mniejszej dawce. Wiesz, ale musisz się liczyć z jednym: u nas, gdy mama sie uspokoila - zaczął sie okres pampersowy, kontakt z mamą zdecydowanie zmalal. przestała chodzić. Siedzi spokojnie. I ten czas też ma plusy i minusy... Ale ja i tak wolę to co teraz, niż okres agresji. Pozdrowka i trzymaj się cieplutko ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdek35
do KSIĘŻNICZKA ANGINA Jeśli chodzi o nasze otoczenie to zgadza się praktycznie kazdy mówi że powinnyśmy dac sobie juz spokój - zwlaszcza mają na mysli moja siostre. Oczywiscie pomijam rodzinke mamy - siostrę jej i brata bo i nas i mamy nie odwiedzają, nie pytają o jej zdrowie chociaz mieszkają w tym samym miescie i tak naprawdę parę przystanków dalej. Kiedyś usłyszałysmy że oni nie mogą patrzeć jak ich siostra (nasza mama) się męczy, że ten widok ich boli. Wobec tego wolą nie mieć kontaktu.Z zycia naszego wiem że w sytuacjach trudnych najlepiej jednak sprawdzają się obcy ludzie. Mama jest pod opieką psychiatry geriatry - jednego z nalepszych w Łodzi (tutaj mieszkamy). Do tej pory mama nie byla agresywna, tak jest mniej wiecej od świąt Bozego narodzenia. Mama bierze Axure, Depakine, Ketrel. Na stany niepokoju brala slabą hydroksyzynę. Teraz jest zmiana jej na Oxazepam. Bierze od czwartku ub. tygodnia i efekty są raczej marne. Lekarz powiedzial że trzeba "chwili" zeby ustalić dawkę. Księżniczko moze mieszkasz niedaleko - rozmowa z Tobą bardzo by pomogła mojej siostrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do magdek35 🌻 Mieszkam na drugim końcu Polski, na Śląsku, niestey. Niestety - bo czytajac to, co piszesz widzę, ze mamy podobne odczucia i podobny system wartości, rozmowa pewnie byłaby sympatyczna. No ale coż... Z leków uspokajających i nasennych przerobiliśmy całą game, w końcu stanęło na lekach hmmm... najprostszych i bardzo silnych. Są to typowe psychotropy: Haloperidol i Promazin, a na sen Estazolam. Wiem ,że to leki dość drastyczne, ale tylko taki zestaw zadzialał. A teraz już późno odstawiać, gdyz mama uzależniła się np. od Estazolamu (probowałam go zamienić na Stilnox - licząc na trochę lepszy kontakt - ale niestety po odstawieniu była \"na głodzie\" i trzeba było szybciutko wrocić). Obecnie wystarczają jej dawki minimalne, ale zaczynaliśmy od dość silnych... Wybacz, ze to powiem, ale Hydroxyzynę podaje się... małym dzieciom, gdy są niespokojne :-) Sądzę, że tu nie trzeba mieć wyrzutów sumienia, ze podaje sie silne leki \"ogłupiające\". Z własnych obserwacji wiem, ze gdy mama się wyciszyła, gdy zaczęła spać w nocy - nie tylko ona jest spokojna, myślę, ze nie ma lękow (a jeśli tak - to rzadko), gdy jeszcze jej twarz coś wyrażała (teraz już brak mimiki...) - to często się uśmiechała i była taka spokojna, rzekłabym (gdyby to nie zabrzmiało tak absurdalnie) szczęśliwa. Nie wspomnę już o mojej kondycji psychicznej :-) Oczywiście wszystko ma swoje plusy i minusy. Tylko nie ma sie co łudzić - diagnoza \"choroba Azzheimera\" - to wyrok, i tu cudu nie będzie... I powiem jeszce tak - żałuję bardzo, że pozwolilam pierwszemu lekarzowi, neurologowi na długie \"eksperymenty\" z doborem lekow. Ja jestem z gatunku osób które wierzą lekarzom, niestety. I zmienilam lekarza dopiero, gdy ten pierwszy sam się poddał... Tylko, że trwało to cholernie długo, zbyt długo. A apogeum tego okresu choroby przypadło na czas obrony mojej pracy magisterskiej... Nawet nie chce mi się wspominać, w jakim stanie psychicznym na tę obronę pojechałam i do dziś się dziwię, ze tę pracę obronilam... Byłam tak nieprzytomna, ze kompletnie nie pamiętam, co się na sali egzaminacjjnej dzialo... No a że potem moj promotor nawet nie chciał ze mną gadać, to już inna sprawa... Ech... stare dzieje... W kazdym razie gdybym to mogła powtórzyć, to mama dostała by te leki 2 lata wcześniej. A ja bym przez te 2 lata normalnie w nocy spała. I nie miałabym zaburzonego rytmu dobowego, zszarpanych nerwow... No ale to juz tylko gdybanie... Wiesz, ja wiem doskonale przez co przechodziłyście, przez co przechodzicie i co Was jeszcze czeka. I cóż tu jeszcze dodać... A tak jeszcze a\'propos rodziny. Dziś w przychodni spotkalam kuzynkę (siostrę cioteczną) mojej mamy. Pytała mnie o wszystko, tylko o mame nie zapytala... Bo to przecieć \"tylko kłopot\"... Pozdrówka i trzymaj się cieplutko 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdek35
do KSIĘŻNICZKA ANGINA Szkoda że mieszkasz tak daleko ... Wczoraj dzwoniłam do mamy lekarza – podwyższył mamie Oxazepam. Może zacznie działać. Oby bo ona przez te walki i lęki robi się coraz słabsza. Po pracy pojechałam do mamy (jak w każdy poniedziałek) zmieniłam opiekunke (moja siostra w czwartki i poniedziałki przyjeżdza późno z pracy – koło 21). W miedzyczasie weszli do mamy jej sąsiad, a później sąsiadka (mama akurat miała swój atak). Oboje znowu zaczęli mówić, że powinnyśmy poszukać domu opieki, bo się wykańczamy, bo ja muszę wychowac dziecko a siora ułożyć sobie życie. Jak wyszli się poryczałam, po 2 godzinach przyszła siora (mama była łagodna jak baranek) i pyta się mnie dlaczego płakałam. Więc jej powiedziałam. Tyle z tego wyszło że tym razem obie zaczelysmy płakać a tu nagle mama się pyta co się stało? I jak tu podjąć decyzję?? Jak mama ma atak chciałoby się od razu szukac domu, jak nie ma to jest odwrotnie. Oh gdyby ktoś powiedział ile jeszcze, gdyby ktoś powiedział że już niedługo. Zupełnie inaczej patrzyłabym w przyszłość a tak tylko widzę szarość i czuję niemoc. A przeciez powinnam być radosna dla mojego synka. Wczoraj gdy siostra odwoziła mnie (z mamą) późnym wieczorem do domu nawet podjechałyśmy z ciekawości pod nowootwarty dom opieki dla osób z ch.A. w Łodzi który jest bardzo chwalony (nawet przez naszego lekarza). Postałyśmy, mama siedziała obok i odjechałyśmy z myślą w głowach że mama powinna odejść we własnym domu. W końcu sama nas wychowała, wykształciła. Nie wiem już. Wiem tylko że mam taki chaos w głowie, że czuję że sama zwariuję...... Księżniczko może masz pocztę elektroniczną? Może zaczełybysmy się kontaktowac przez maila, byłoby trochę prywatności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam chora mame leżąca w domu, dojeżdzałam do niej, ale opieka okazała sie zbyt mała, mama umarła, gdyby zyła, to na pewno na jakis czas zapewniła bym jej opieke w jakimś domu opiekuńczym, bo sama nie potrafiłam sie nia zaopiekowac jak nalezy, błagam was, nie wahajcie sie na takie rozwiazanie na pewno jest lepsze niz bezsilnosci samotnośc w opiece mnad chora osoba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdek35
do Księzniczka Angina Odezwe się juz na maila. Nie zdziw się, bo u mnie w nazwie tez jest liczba 33. Śmieszne prawda??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×