Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość porzucona ale ...

Wszystko co nalezy zrobić, by ten co porzucił żałował. Ważne nie robić tego by

Polecane posty

przykro to powiedzieć, ale chyba nie kochał Cię dostatecznie mocno. A może lepiej że to zrozumiesz, że nie był dla Ciebie... Miłość wybacza. Skoro nie potrafił to nie jest warty uczuć. Łatwiej Ci będzie jeśli go znienawidzisz. Bo ten facet to dupek skoro nie potrafi dać szansy. Popłacz. Upij się jak chcesz. Masz dopiero 25 lat, jeszcze niejeden związek przed Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie czytalam wszystkich Twoich wpisów, ale o co właściwie wam poszło? co złego zrobiłaś? zdradzilas go?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co za dupek. to po cholere te hasla o milosci. jacy oni sa straszni ci faceci. trzy lzy, musisz dac rade. niestety brak kontaktu z nim to najlepsze wyjscie, chociaz pewnie trudne do realizacji. nie pojmuje jak mozan sie tak zachowywac. naprawde. ale pisz tutaj, bedziemy Cie wspierac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy
wiecie co zrobilam....zafundowalam mu pobyt w szpitalu....i mialam do niego dzis jechac bo mial lezec miesiac ale wypisal si ena wlasne zyczenie...a czemu pobyt w szpitalu to nadal tylko moja tajemnica bo az wstyd! Dzieki za wsparcie dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy
Widzialam sie z nim i cala nim pachne.....KOCHAM GO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wnikam. wiesz co, nie wiem czy to straszne czy nie. ale mysle, ze teraz trzeba mu dac troche czasu. niech ochlonie, niech przemysli wszystko. on juz wie, ze go kochasz. zrobilas juz wszytsko. oboje nadal myslicie pod wplywem emocji, minie tydzien, dwa, miesiac, zaczniecie myslec na trzezwo. moze wtedy inaczej bedziecie patrzec na te sytuacje, Ty i przede wszytskim on. daj mu troche czasu. zajmij sie soba, nie kontaktuj sie z nim sama, nie narzucaj sie. trudno, tlumaczenie nic nie dalo, wiec teraz to jest jedyny sposob. wytrzymasz, ja juz tak miesiac wytrzymuje. mozna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy
Rozstalam sie z nim bo sobie zrobililsmy wielka krzywde fizyczna! Dzis z nim gadalam 2h przez telefon....ja dzwonilam a on odbieral...plakal....ale wypieral sie milosci! Powiedzial ze jest skurwielem i ze nie ma nawet prawa wymagac ode mnie uczuc! Bedziemy w kontakcie.....co ja mam o tym myslec??? Czy my wrocimy do siebie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skrzacik73
Dzień dobry wszystkim :) Czytam sobie i czytam i w wielu wypowiedziach odnajduję siebie, a właściwie to co mi się przytrafiło. Myślę, że po porzuceniu czy też rozstaniu ważne jest by się otrząsnąć z tego co już się skończyło zamiast koncentrowac sie na tym by on pożałował... Moja historia często napawa mnie smutkiem bo zdarzyły się w niej bardzo przykre rzeczy. Teraz często zastanawiam się czy to mogło inaczej się potoczyć i co zrobilam źle. Ostatnio oglądnęłam film Woody Allena, Wszystko Gra, pomyślałam, że dobrze się stało, że w moja miłosna historia nie skończyła się tym, że on mnie zabił :) Próbuję się śmiać ale często to trudne. Byłam w dwuletnim związku. Mój mężczyzna, wcześniej żonaty, z tróją dzieci, przez cały czas jego trwania utrzymywał mnie w przekonaniu, że tamto skończone. Nie myślcie o mnie, że jestem naiwną głupiunka dziewczynką, która oczekiwała by "tamto" porzucił w 100%. Z całym szacunkiem traktowałam jego dzieci, udało mi się je poznać. Jedyne czego oczekiwałam to to aby zakończył swoje" bycie" z żoną. Co chyba jest oczywiste i zrozumiałe w sytuacji gdy On mówi, że tamten związek się zakończył, mieszka ze mną i jedyne co jak twierdzi robi to pomaga w opiece nad dziećmi. Sama jestem mamą, robiło na mnie wrażenie jesgo zaangażowanie w dzieci i wierzyłam, że każdy kontakt z nimi, każdy kontakt z zona, każda wizyta, przebywanie w ich wspólnym domu to tylko jego poczucie odpowiedzialności. Nie bylismy razem tak jak byśmy chcieli, czesto to powtarzał, że chciałby więcej czasu być ze mną ale ja to rozumiałam bo przecież troje dzieci to strasznie dużo obowiązków. Nie podejrzewałam, że czas który poświęca dzieciom to także czas, który poświęca na to by w swojej żonie utrzymywać przekonanie, że z nią także jest. Nie wiem jak On był w stanie temu wszystkiemu podołać . W końcu mieszkał ze mną na tyle bym była pewna, że jest. Potrafił być równoczesnie z każda z nas i w każdej wyrobić przekonanie, że ta druga to coś nad czym pracuje by relację zakończyć, tyle, że nie da się przecież zrobić tego od razu. Kłamstwo ma krótkie nogi. I ona i ja dostawałyśmy sygnały, że cos jest nie tak, że tu oszukuje, tam oszukuje. Mogę pisać o sobie tylko więc przyznam, że w takich sytuacjach kiedy prosiłam o wyjasnienia dostawałm je na tyle wiarygodne aby wierzyć, zyć dalej i kochać go nadal. I tak się wikłałam, wikłałam, on coraz częściej tłumaczył i coraz czulej dowodził swojej "miłości". ja nie wyobrażałam sobie życia bez niego coraz bardziej, pomagał mi, moje praca też byla z nim związana, wszystko było z nim związane. Oderwanie się od tego oznaczało zrezygnowanie z wszystkiego czym żyłam. Trudno o takie decyzje. Lepiej mamić się nadzieją, łatwiej wierzyć czyims słowom, które przekonuja, że kryzys tylko chwilowy, że kocha przeciez kocha. No więc mamiłam się sama. W czerwcu ubiegłego roku okazało się, że jestem w ciąży. Gdy zrobiłam sobie test ucieszyłam sie z tego, bardzo. A potem uświadomiłam sobie, że najbardziej boję się jemu powiedzieć o tym bo obawialam się jego reakcji. Zwlekałam zanim mu powiedziałam. Gdy powiedziałam usłyszałam, że chce, żebym dziecka się pozbyła, ale bardzo mnie kocha!!!??? Wiedziona jakimś zmysłem, intuicją zaczęłam baczniej się przyglądać wszystkiemu. Mając okazję przeczytałam jego maile, z których dowiedziałam się, że żyjąc ze mna, przez kilka miesięcy mowiąc, że bardzo bardzo chciałby mieć ze mna dziecko, róznoczesnie żył tak samo z żona, jej pisał, że kocha, jej pisał te wszystkie rzeczy, ktore były wierną kopią rzeczy przeze mnie słyszanych. To było szokiem. Porozmawiałam z nim. Powiedział: teraz wiedzisz jaki jestem, ale Cię kocham i co mam z tym zrobić. Ja w ciąży, w stresie po takich wieściach, zapadlam e totalną rozpacz. On mówiąc, że mnie kocha mówł też usuń dziecko, a jak urodzisz to mnie przy tobie nie bedzie, na pewno się odsunę, zostaniesz sama z dwójka dzieci, trudno ci takiej sytuacji będzie znaleźć partnera…. Mam małego synka, ktorym opiekuje się sama. cała ta sytuacja i presja na mnie wywierana i rozpacz po moich odkryciach doprowadziły mnie do czegoś najgorszego. Pozbyłam się ciaży. Po tym odunęłam się od niego ale nie na długo. Użyl wszystkich swoich sił bym do niego wrócila. nawet mówiąc, że żałuje tego, że nie ma naszego dziecka i że powinniśmy mieć następne. A ja wierzyłam znów. Skąd brało się we mnie takie przekonanie, ze ja bez niego nie zaistnieję? Że ja sama nie dam rady. Zupełnie to nie przystawało do rzeczywistości bo prawda jest taka, że ze wszystkim sama sobie radziłam. On co najwyżej ze mną rozmawiał. Ale w kłoptach, np. gdy byłam bardzo chora bez szans na wstanie z łóżka albo mój synek w szpitalu, albo ja musialam jechać na pogotowie, jego nie było... I tak trwałam, szarpiąc się pomiędzy coraz bardziej uświadamiana samej sobie prawdą, że ma do czynienia z człowiekiem, który oszukuje a chwilami z nim kiedy było mi dobrze. Bo na początku przecież było dobrze… Traciłam znajomych, bliskich, bo nikt nie chciał już mi doradzać po raz setny by to skończyć. Nikt nie chciał ciagle oglądac mnie sfrustrowanej, wszyscy przestali wierzyć, że ja chcę się uwolnić. Ciekawe, że tkwiłam tak. Słysząc: chce być z Tobą, nie chce być z Tobą. Będziemy razem i nie będziemy razem. Chcę mieć z Tobą dziecko, nie mogę mieć z Toba dziecka. W wirze sprzecznych oświadczeń, opinii. On mówil, że jedno i drugie to prawda, i jak w to uwierzę – w te obie prawdy – to poznam go i wtedy będę mogła kochać świadomie i prawdziwie. Wiem, że byłam wyrozumiała, że bardzo się starałam, że dawałam bardzo bardzo wiele z siebie, czasem ponad siły. Aż on wrócił do domu. Gdybym słuchała go jak słuchałam dotychczas to usłyszałabym, że to dla dzieci, i że po to by żoną rozwiązać sprawy, żeby się porozumiec z nia i rozwiązać ich wzajemna relację. Z dniem kiedy to się stało postanowiłam skonczyć z tą farsa, a przede wszystkim z głupią łatwowiernością. Od tego dnia przestałam wierzyć w jego miłosć, przestałam się z nim kontaktować, nie odpowiedziałam na smsy… To było ponad miesiąc temu i choc często dopadają mnie wspomnienia tylko dobre to ze wszystkich sił staram sobie mówić, że to tylko moje wyobrażenie było. Dawka złych rzeczy, nerwów, kłamstw, manipulacji była w tym związku tak duża, że te dobre rzeczy przyćmiewa. Czasem mi smutno bo nie mam do kogo się przytulić, z kim pogadać gdy wracam do domu (w trakcie bycia z nim straciłam kontakt prawie ze wszystkim, 100% telefonów to były połączenia do niego i od niego) ale nagle przestały mi dokuczac bóle głowy, które nękały mnie nieustannie w związku ze stresem. Zwłaszcza, gdy na jaw wychodziła kolejna jego nieuczciwość a potem rozmawialiśmy o tym. Minął miesiąc a ja wiem, że całe życie przez te dwa lata oparłam o jego osobe, nie dostrzegając świata obok. Nie dostrzegając nawet tego, ze On prawie w ogóle nie zauważał mojego synka. Prawdę mówiąc ja też czasem tylko snułam się obok dziecka a myśli płynęły drugim torem, o nim, o sprawach z nim związanych. Od miesiąca zmieniłam pracę (a pracowaliśmy razem), uczę się pływać – zawsze to było moim marzeniem a nigdy nie starczało motywacji, staram się tyle i mogę czasu poświęcać synkowi. Nawiązuję zepsute kontakty z najbliższą rodzina. Okazuje się, że potrafię żyć bez niego. Nie jest powietrzem, bez którego nie przeżyję. Trochę to porzucenie inne. Trwało przez cały czas związku. Ostatecznie może okaże się zbawienne. Oby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skrzacik73
cd. Ciekawe, że tkwiłam tak. Słysząc: chce być z Tobą, nie chce być z Tobą. Będziemy razem i nie będziemy razem. Chcę mieć z Tobą dziecko, nie mogę mieć z Toba dziecka. W wirze sprzecznych oświadczeń, opinii. On mówil, że jedno i drugie to prawda, i jak w to uwierzę – w te obie prawdy – to poznam go i wtedy będę mogła kochać świadomie i prawdziwie. Wiem, że byłam wyrozumiała, że bardzo się starałam, że dawałam bardzo bardzo wiele z siebie, czasem ponad siły. Aż on wrócił do domu. Gdybym słuchała go jak słuchałam dotychczas to usłyszałabym, że to dla dzieci, i że po to by żoną rozwiązać sprawy, żeby się porozumiec z nia i rozwiązać ich wzajemna relację. Z dniem kiedy to się stało postanowiłam skonczyć z tą farsa, a przede wszystkim z głupią łatwowiernością. Od tego dnia przestałam wierzyć w jego miłosć, przestałam się z nim kontaktować, nie odpowiedziałam na smsy… To było ponad miesiąc temu i choc często dopadają mnie wspomnienia tylko dobre to ze wszystkich sił staram sobie mówić, że to tylko moje wyobrażenie było. Dawka złych rzeczy, nerwów, kłamstw, manipulacji była w tym związku tak duża, że te dobre rzeczy przyćmiewa. Czasem mi smutno bo nie mam do kogo się przytulić, z kim pogadać gdy wracam do domu (w trakcie bycia z nim straciłam kontakt prawie ze wszystkim, 100% telefonów to były połączenia do niego i od niego) ale nagle przestały mi dokuczac bóle głowy, które nękały mnie nieustannie w związku ze stresem. Zwłaszcza, gdy na jaw wychodziła kolejna jego nieuczciwość a potem rozmawialiśmy o tym. Minął miesiąc a ja wiem, że całe życie przez te dwa lata oparłam o jego osobe, nie dostrzegając świata obok. Nie dostrzegając nawet tego, ze On prawie w ogóle nie zauważał mojego synka. Prawdę mówiąc ja też czasem tylko snułam się obok dziecka a myśli płynęły drugim torem, o nim, o sprawach z nim związanych. Od miesiąca zmieniłam pracę (a pracowaliśmy razem), uczę się pływać – zawsze to było moim marzeniem a nigdy nie starczało motywacji, staram się tyle i mogę czasu poświęcać synkowi. Nawiązuję zepsute kontakty z najbliższą rodzina. Okazuje się, że potrafię żyć bez niego. Nie jest powietrzem, bez którego nie przeżyję. Trochę to porzucenie inne. Trwało przez cały czas związku. Ostatecznie może okaże się zbawienne. Oby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też płaczę...
hej dziewczyny, po pierwsze - trzy lzy bardzo Ci współczuję, wiem że cierpisz i jest Ci teraz bardzo ciężko. I pewnie nic nie jest w stanie Cię pocieszyć. Mimo wszystko sprobuj troszeczkę ochlonąc i dać mu trochę czasu. Zrób tak jak radziła Ci jedna z dziewczyn. Skoro on Cie nadal kocha to być może zrozumie też ze nie chce i nie może bec Ciebie żyć. A wtedy wróci. Na razię daj jemu i sobie trochę odpocząć. To wam obojgu na pewno się przyda. po drugie - Edyta, bardzo się cieszę że Twoja historia skonczyla się w ten sposob. I, wstyd się przyznać, ale chyba trochę Ci zazdroszczę. Też chcialabym przeżyć taki happyend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też płaczę...
a poza tym dziewczyny, pora pomyśleć o sobie!!! Zmiana fryzury i solrium na prawdę działa. Sama sprawdziłam i muszę przyznać że pomogło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Take życie
trzy łzy - sa szanse ze bedziecie razem - tak sadze, ja tez rok temu mialam taka sytuacje rozstalismy sie, on nie chcial byc ze mna (mowil "nie mozemy byc razem, choc moje uczucia do ciebie sa bardzo silne") po jakims czasie wrocilismy do siebie - on zrozumiał ze nei chce byc beze mnie.... niestety rok od tego wydarzenia powiedzial mi po raz kolejny ze juz nie chce ze mna byc, ze to koniec i juz nie bedziemy razem nigdy....cierpie bardzo, bo wierzylam ze bedziemy razem na zawsze - teraz wiem, ze milosc jest jak banka mydlana - piekna i kolorowa, ale predzej czy pozniej peka. Trzymam mocno za Ciebie, oby u Was bylo inaczej, chociaz jak para sie rozchodzi i schodzi to nie wrozy to niczego dobrego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takie zycie - a mowi sie, ze jak facet wraca do dziewczyny skruszony, to ona ma go juz na zawsze. wiec zdziwiona jestem, ze tak sie u Ciebie stalo, a zreszta na jaki temat nie wejde, to widze rozne teorie i juz sama nie weim co mam myslec, najlepiej nic chyba;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy
Czesc dziewczyny! Moja kondycja psychiczna jest fatalna wiec ja tak na chwile! Nie wiem co mam myslec i co robic.....kazda mowi zebysmy sobie dali czas ale ten facet jest taki nieznosny! Poprzednim razem jak u niego bylam to prosil o czas a kiedy mu go dalam...to wczoraj w rozmowie powiedzial ze bylo mu przykro ze sie nim nie interesowalam! No to mu mowie ze prosil o czas a on "no tak ale sadzilem ze sie pojawisz"! Nawet pamietal jak w nocy do niego zadzwonilam w czwartek z dokladnoscia co do sekundy o ktorej dzwonilam! Raz mowi ze nie kocha, potem jest zazdrosny...potem mowi ze sie chce wyszalec...potem ze nie chce juz z zadna dziewczyna byc...potem ze to nie ma sensu a za chwile ze sie lamie....ze mu zrobilam zbyt duzo krzywdy a potem ze to on mnie za mocno skrzywdzil i ze sobie nie wybaczy.....Dzis napisalam do niego dwa smsy...ze przepraszam ze przeszkadzam ale jak sie czuje...zero nacisku....Nie odpisal i tez nie wiem co mam sadzic! Potem do niego zadzwonie.....ale kolo 18....zeby nie byc natretna zbytnio! Jednym slowem nie radze sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzy lzy, chyba powinnas odpuscic. daj mu ochlonac i przemyslec wszytsko, takie telefony i slanie smsow moga tylko pogorszyc sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi o to, zebys nie dzwonila potem. jakby chcial, to by odpisal, tym bardziej ze to byly dwa smsy. a jak nawet nie bedzie mu sie chcialo odpisywac, to juz sama bedziesz wiedziala, co o tym myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też płaczę...
trzy lzy - ja tez tak myslę, może poprostu od czasu do czasu przypominaj mu o sobie, pisz ze kochasz, ze myslisz o nim., ale nie naciskaj za bardzo, sam musi sobie wszystko ulozyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez placze - nie uwazasz, ze powinna dac mu czas na przemyslenie tego? wiem z doswiadczenia, ze faceci tylko maja doscy potem takich telefonow i smsow. co jakis czas mozna, ale nie 2 smsy i jeszcze telefon jak nie odpisuje, bo to juz jest natretne. jesli nie odpisuje to ma powody i chyba trzeba troche odpuscic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też płaczę...
oczywiscie owen ze uwazam tak jak Ty, nie może być za bardzo natretna. Ale skoro facet sam powiedzial ze sie do niego nie odzywala, wiec to oznacza ze nie chce zupelnie zerwac z nią kontaktu. Myślę ze skoro on ją nadal kocha to będzie chciał również coś takiego usłyszeć od niej. Nie może tylko przesadzić z tym, nie może go za bardzo naciskac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy
Dzieki dziewczyny! Wlasnie odpisal....ze czuje sie lepiej, ze zjadl, ze ma sieste i ze najchetniej to by zszedl z tego swiata! Sms mily bo nie bede calosci przytaczla! Odpisalam ze sie ciesze i ze zycze zdrowka! Niestety glupi z emnie czlek i potem pewnie i tak zadzwonie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no moze moze... ale mnie sie wydaje, ze takie uciecie kontaktu jest najlepsza metoda, zeby on cos zrozumial albo zeby po prostu mu jej zabraklo, zeby wlasnie zabraklo mu jej troski, smsow i telefonow. i wtedy, poniewaz ona juz sie zdeklarowala, ze chce sie zmienic, przeprosila itp, moze cos zrobi, bo chyba zrozumie, ze skoro tyle razy ja odrzucil, to teraz jego kolej, zeby cos zdzialal. trzy lzy, sori, ze tak w trzeciej osobie o Tobie, ale wiesz o co chodzi;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ee, nie dzwon, raz dziennie to i tak za duzo:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też płaczę...
trzy lzy nie dzwon !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy
Owen dzieki i moze masz duzo racji ale on jest taki nie wiem inny...taki sam jak ja...tzn. troche taki babski w tych sprawach....To tak jak my kobiet czekamy na smsa, czekamy na kontakt a kiedy do niego dochodzi to unosimy sie duma....on ma tak samo! Zwodzi mnie jedno ze kiedy prosil o czas a ja sie zawzielam i mu go dalam to sie potem okazalo ze mial mi to za zle! On nie powiedzial nic ze nie chce miec z emna teraz kontaktu....wrecz powiedzial "ilekroc zadzwonisz odbiore i z Toba porozmawiam" wiec sadze ze czeka na to! To nie jest msciwa bestia...wczoraj jak rozmawialismy nie raz powiedzial ze mam nadzieje iz pomaga mi tymi rozmowami i ze chce je ze mna miec.....wiec zawsze bedziemy rozmwaic!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy łzy
Dziewczyny ja przepraszam ze jestem dzis taka samolubna ale mnie to tez w koncu przeroslo.....pozbieram sie mam nadzieje na dniach i bede tez mogla sluzyc rada tak jak wczesniej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby1098
trzy lzy-->daj sobie rpawo do egozimu,bo jaknie dasz to Cię w zyciu rozdepczą..ja się dopiero podnioslam z rozpdeptania do mnie sie odezwal z powrotem zonaty i wiecie co? nigdy bym nie pomyslal, ze na wspomnienie facetat przy ktorym mialam usmiech jak rogal bedzie mnie odrzucalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no spoko, dzisiaj Ty nas potrzebujesz. jesli myslisz, ze zmienisz cos dzwoniac i piszac do niego, to rob tak, znasz go lepiej w koncu. powiedz, czy on powiedzial, ze jest szansa, ze zmieni zdanie? np ze musi wszytsko przemyslec i zastanowic sie nad wami i ze potrzebuje czasu? czy twardo mowil, ze nie nigdy itp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×