Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość lu-lu

kącik kobiet zgwałconych

Polecane posty

Gość studentka psychologii
znam wiele takich przypadków nie załamujcie sie potrzebny jest czas i wiara w siebie wszystko przyjdzie z czasem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewcia2243 Na wszystko potrzeba czasu. Ja też potrzebowałam go bardzo dużo. Do dziś chwilami dopada mnie strach, który mnie całkowicie paraliżuje. Wcześniej miewałam "chłopaków", ale żadnemu nie pozwoliłam przekroczyć pewnej granicy. Tą granicą było moje ciało. Nie potrafiłam się przemóc, a oni tego nie rozumieli. Dziś dziękuję, że nie zrobiłam nic wbrew sobie. Każda znajomość kończyła się, gdy po raz kolejny odbijali się o "mur". Mój obecny partner jest zupełnie inny. Był cierpliwy, wyrozumiały. Nie naciskał. I do dzisiaj taki jest. Każdego dnia czuję ogromną wdzięczność, że jest ze mną. Cieszę się, że los postawił mi go na drodze. I Tobie także życzę takiego mężczyzny. Który zrozumie, będzie cierpliwy, zapewni Ci bezpieczeństwo i da same ciepło. Oczywiście nie twierdzę, że tylko mężczyzna jest receptą do zapomnienia, pogodzenia się z tym. Czasem wystarczy np. przyjaciółka, przyjaciel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie dopada strach gdy widzę grupke chłopaków lub taki sam samochód wtedy obracam się wokół siebie. Albo gdy w tramwaju stoję koło chłopaków to w tedy mam ochotę krzyczec wpadam w panikę. Zwłaszcza jak widzę oprawców to uciekam jak najdalej. Ja do dzisaj czuję się brudna ;/ Nie wiem czy taki mężczyzna istnieje który będzie wyrozumiały, cierpliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pika ja Ci coś powiem. Moja dziewczyna do tej pory nie pozwala mi przekroczyć pewnej granicy, nie pozwala mi dotykać swojego ciała, tak jak ja bym chciał, a do tego to o seksie nie mam co marzyć. Większość mężczyzn pewnie powiedziała by że ze mnie jakiś głupek, bo nie mam seksu i moja dziewczyna nie pozwala mi na to bym się z nią kochał. Wiecie jednak co? Ja ją kocham, taką jaką jest i szanuje Jej zdanie. Podoba mi się to, że okazujemy sobie czułość, że mamy czas na spełnianie własnych marzeń. Może jestem dziwny, ale seks nie jest mi potrzebny. Lubię te nasze codzienne, małe przyjemności, to że potrafimy ze sobą rozmawiać, to że się przytulamy, dotykamy, ale nie kochamy. Śpimy razem w łóżeczku, obejmujemy się, ale ona wie,że nigdy nie zrobię nic przeciwko Niej. Trzymajcie się, dacie radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stivie, każda z nas przeżywa to inaczej, każda z nas potrzebuję innego czasu. Choć jedno co nas łączy, to to, że dla każdej jest to niewyobrażalny ból, fizyczny jak i później psychiczny. Tego nie da się wymazać, to już będzie z nami całe życie. Choć ja na dzień dzisiejszy stanęłam na nogi, to i tak chwilami koszmar daje o sobie znaeć. U nas seks także nie jest zbyt częsty, i długo trwało zanim pozwoliłam się choć by dotknąć. Ale z każdym dniem coraz bardziej się otwieram, gdyby nie jego cierpliwość, ciepło i zrozumienie, nie było by to możliwe. A czułość, spełnianie marzeń i wspólnych celów jest czymś pięknym w związku i jakże zapomnianym! Wiem, że jest dużo osób, które twierdzą, że związek bez seksu nie ma szans. Ja też tak myślałam, dlatego często miałam wyrzuty sumienie, bo przecież to facet on ma potrzeby. Mój partner szybko wybił mi to z głowy. Znam parę (10 lat razem), gdzie ona także ma takowe przeżycie za sobą (to nas bardzo zbliżyło). A mają cudowną córeczkę, i choć ona często ma takie dni, tygodnie, że koszmar powraca, on to rozumie. Uspokaja, przytula, słucha. Nie nalega. I powiem Ci, że takiej miłości jaka jest między nimi, często nie ma w związkach, gdzie seks to podstawa. Ale wszystko zależy od partnera. Ale jak widzę, Ty jesteś z tych, o których pisałam. Jesteś wielkim wsparciem i szczęściem dla swojej dziewczyny. Po prostu bądź przy niej, a z czasem jej ból będzie mniejszy. Trzymajcie się cieplutko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewcia, na strach chyba nie ma lekarstwa. Ja do dziś go czuję. Ktoś nas skrzywdził, zrobił coś wbrew naszej woli.. Wiemy jak to boli. Żadna z nas nie chce przeżyć tego drugi raz. Mnie uczyła kuzynka samoobrony. Teraz ćwiczę sama. Rozładowanie emocji, napięcia, wyżycie się. Mi to pomaga. Na wszystko potrzeba czasu. Tego nie da się zapomnieć, nie będę mydlić Ci oczu. Ale z czasem ból jest mniejszy. Nie możemy się poddawać. Nie możemy skreślać własnego życia, zwłaszcza, że mamy tylko jedno. Przyjdzie taki dzień, że miłość sama do Ciebie zapuka. To na pewno nie będzie łatwe, stoczysz sama ze sobą wiele walk (ja stoczyłam ich tysiące), i tylko od Ciebie zależy, czy je wygrasz. Wiem, jak ciężko jest zaufać drugiej osobie. Ja też uważałam, że jest to niemożliwe. Facetów uważałam za brudne świnie, które chcą jednego. Czułam do nich tylko nienawiść. Ale nie wszyscy są tacy. Nadal wierzę, że na Twojej drodze stanie właśnie ten i znów wywoła uśmiech na Twojej twarzy ;) jeżeli masz ochotę pisz! Ja zawsze chętnie Cię "wysłucham". Wiem, co czujesz i wiedz, że nie jesteś sama! Trzymaj się cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, może ja jestem "nienormalny", ale dla mnie ważniejsza jest nasz bliskość, to że codziennie pokonujemy przeciwności losu, to że odbudowujemy Jej poczucie wartości. To, że teraz może wychodzić do ludzi że czasem w wakacje jedziemy w miejsce, gdzie jest mało ludzi, pod namiot, to że wreszcie poszła do pracy, to że robi to co umie i lubi. To że czuje się dowartościowana. To, że w weekend jak mamy ochotę jedziemy nad jezioro, albo idziemy nad staw. To, że wszystko w domu robimy razem. Ja zmywam, ona wyciera, ja gotuję, ona podaje. Związek bez seksu też może się wspaniale rozwijać, nie każdemu seks jest tak potrzebny, jak innym. A ja umiem uszanować Jej zdanie i jesteśmy razem 12 lat.Jesteśmy razem na dobre i na złe. Bywały dni złe, kiedy to moja dziewczyna nie miała ochoty nawet wstać z łóżka, płakała, prosiła bym znalazł normalną dziewczynę, a ja chciałem i chcę być tylko z nią. Bywały dni, że płakaliśmy razem, ale wiesz nastały na nas wspaniałe dni, teraz częściej się śmiejemy. Teraz wiem, że cierpliwością i czułością można wiele zdziałać, a także należy pamiętać o tym, że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Należy też pamiętać, że nawet jeśli upadniemy, należy się podnieść. le razy upadniesz, tyle razy powstajesz silniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stivie, jesteś całkiem normalny ;) A wielu mężczyzn wręcz się powinno od Ciebie wiele nauczyć. Wasza miłość jest piękna, jak tak czytam Twoją wypowiedź, to aż mi na sercu lżej i tak.. radośniej. Największym mitem jest to, iż seks jest niezbędny w związku. Bo nieprawdą jest, iż kobieta może o tym zupełnie zapomnieć. Choć ból może być mniejszy, to zdarzają się dni, kiedy koszmar wraca ze zdwojoną siłą. I najważniejsze, żeby ktoś przy nas był. Uspokoił, pocieszył. Ale też, żeby nie pozwolił się nam zupełnie załamać. Wziął za rękę, na spacer, pomógł zapomnieć. Ale Ty to wiesz. A takich ze świecą dzisiaj szukać ;) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pika77 ja próbe przeżyłam 2 razy ;/. Ja też myślałam o samoobronie nawet psyholog powiedziała mi że mam się zorientowac gdzie są takie nauki w mojej miejscowosci. Może i zapuka do mnie sama miłosc tylko nie wiem czy chce miec chłopaka. Na dzień dzisiejszy nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewcia, strasznie mi przykro. Na prawdę współczuję. I delikatnie tulę 🌻 To jest straszne. Gdy słyszę/czytam o tym, to czuję straszną wściekłość. Ludzi, którzy czerpią przyjemność z zadawania innym bólu powinno się izolować. I wierzę, że naszych oprawców spotka kara, bo na nią sobie zasłużyli. Samoobrona to na prawdę dobry pomysł. Ja wiem, że teraz pewnie w niczym nie widzisz jasnej strony. Ale na prawdę trzeba próbować! Nie możemy się zamykać w tym bólu. Nie pozwólmy im niszczyć naszego życia, wystarczająco nas skrzywdzili. Co do miłości.. Przeżyłaś ogromny koszmar. Najpierw musisz stanąć na nogi, wyjść z tej traumy. Ja bardzo długo nie wierzyłam, że mogę zaufać komukolwiek. Zamykałam się w swoim bólu, nie wpuszczałam nikogo. I wierzę, że na dzień dzisiejszy, Ty także nie wyobrażasz sobie tego. Tutaj czas i wsparcie bliskiej (lub z podobnymi przeżyciami) osoby, na prawdę pomaga. Jeszcze nie do końca przeczytałam posty, ale masz kogoś, w kim masz oparcie? Komu możesz się wyżalić? Ja otworzyłam się bardzo późno. Dzisiaj żałuję, że tak długo z tym zwlekałam. Bliska mi osoba (dziś, wtedy dopiero się poznałyśmy) przeżyła to samo, wiedziała więc, co czuję. Tylko ona wie o wszystkim. Kiedy jej opowiedziałam, poczułam się troszeczkę lżej. Kiedy poszłam do pani psycholog, było mi tylko gorzej. Ale nie mówię, że oni nie pomagają. Po prostu ja źle trafiłam. Ewcia, bardzo bym chciała pewnego dnia zobaczyć tutaj Twój uśmiech, nawet wirtualnie. Wiedz, że jeżeli będziesz chciała porozmawiać, pisz! Ja zawsze odpiszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie 111
Ja przeżyłam to kilka razy, to znaczy właściwie raz taki pełny, udany i dwie próby gwałtu. Dla mnie i te próby i gwałt był czymś strasznym i nie mogę o tym zapomnieć. Mam chłopaka, jest nieoceniony, bo pomimo tego, że chce seksu nie namawia mnie. Wie,że ja tego nie chcę. Boli mnie to, że większość ludzi mówi o zgwałconych kobietach, że same są temu winne. Ciekawe czym w zimie może sprowokować 10 letnia dziewczynka ubrana w kożuch. Nie wiem i pewnie nie dowiem się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nie 111, Sam gwałt jak i próba, jest strasznym przeżyciem. Sam fakt, że ktoś chce zrobić coś (czyli krzywdę) wbrew naszej woli.. To i to, pozostawia ślad na całe życie.. Rozumiem Twój ból, mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, kiedy będzie on troszkę mniejszy 🌻 Ja także uważam, że myślenie, iż ona sprowokowała jest płytkie i nie na miejscu. A jeżeli ktoś ma taką ochotę i dokona morderstwa (czyli nie w obronie własnej itd), to też dlatego, że ofiara sprowokowała? Nawet jeżeli kobieta była by nago, jej NIE powinno być wystarczającym hamulcem. Gwałt to przestępstwo i powinien być zaliczany do tych najgorszych. Bo czy sprawca nie dopuszcza się w pewnym stopniu mordu? Zabija naszą niewinność, wiarę w innych ludzi, radość życia, poczucie bezpieczeństwa i często poczucie własnej wartości. A czyż nie okalecza na całe życie? Przecież pozostawia nam nieustanny strach, brak zaufania, bezradność, rozbicie emocjonalne, ogromny ból, żal..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam wczesniej oparcie a teraz zostałam z tym sama. Znaczy się mam jednego kumpla, który pomaga mi z natarczywy chłopakami i mu dziekuje za to ;). Ja też chodzę do psyhologa. Chciałabym się w końcu uśmiechnąc ale narazie tylko mam smutek i łzy :(. a ja nie 111 - wspólczuje Tobie. Wiem co czujesz. Faceci to świnie. Ja się zastanwiam czy pójsc w niedziele na Dni mojej miejscowości ale boję się że spotkam pierwszego oprawcę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Nie kobiety sa winne tylko zwyrodnialcy. To mnie strasznie wkurza, ze ofiara takiego czynu czuje sie winna. Dzisiaj chcialbym znac tylko personalia tego chama, zeby mu isc i powiedziec prosto w oczy co zrobil ale moja NArzeczona tego nie chce. Milosc, przyjazn, zrozumienie, cierpliwosc to podstawa. Moja Narzeczona podobnie jak Ty Pika77 chciala isc na inne studia ale bala sie, ze nie da rady, poza tym w domu zawsze slyszala, ze jest do niczego. Teraz mamy plany po urodzeniu Dzidziusia, ze pojdzie na studia, za chwile idzie na prawo jazdy, wszystko zaczyna isc ku lepszemu. W przypadu mojej Narzeczonej pomogl Jej Bog, ja rowniez jestem wierzacy, obojgu Nam to pomaga. Sadze, ze kazdy powinien znalezc swoj sposob na to aby bylo mu lzej. Dla jednych to psycholog, dla innych ksiadz, jedni sa zadni zemsty, inni zamykaja to w sobie. Nie ma pewnie zlotego srodka, pewnych spraw nie da sie zapomniec. Oboje kochamy sie bardzo, to naprawde silne uczucie, oboje sie o tym codzien zapewniamy, poza tym czulosc, poczucie bezpieczenstwa, cieplo to cos czego potrzebuje Moja Narzeczona, to samo dostaje w zamian. Stawiamy teraz domek, oboje zmienimy srodowisko, zaczniemy wszystko od nowa, juz w listopadzie powitamy Naszego Bobaska. Dla mnie to sa rodzinne strony, dla Narzeczonej nowe miejsce i tutaj znwu wkracza niepewnosc, obawa czy wszystko bedzie ok ale sadze, ze tak jak dotad wszystko ulozy sie po Naszej mysli. To, ze Kobieta przezyla gwalt i bedzie pamietac o tym do konca zycia to jedno, drugie to obnizone poczucie wlasnej wartosci, niepewnosc itd. to drugie i z tym drugim trzeba sobie poradzic. My chyba dalismy rade, jak mowilem staram sie dawac duzo ciepla, poczucie bezpieczenstwa, wspierac. U Nas seks jest czyms niesamowitym, oboje mamy duzo radosci z bliskiego bycia razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika001
Dokładnie dziś mija 8miesięcy od tego wydarzenia...:( i wcale nie jest lepiej wręcz gorzej bo ON sprawił że każdego dnia nienawidzę siebie coraz bardziej... Ehh nie daje sobie rady ale nie umiem nikomu o tym powiedziec bo pewnie uslysze "a nie mogłaś coś zrobić..? to twoja wina gdybys go nie sprowokowala ...!" i inne podobne teksty !!! a to mi nie pomoze!!! a pogorszy wszystko...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Monika, tak nie mysl. Jesli zwierzysz sie komus bliskiemu, przyjacielowi, rodzicowi czy dobremu psychologowi to nie uslyszysz takich slow. Jesli bedzie inaczej to oznacza jedno : to nie jest przyjaciel , to nie jest dobry psycholog. Ja tego nie jestem w stanie zrozumiec, jak bliska osoba moze tak pomyslec a co dopiero powiedziec, jak mozna wogole pomyslec, ze kobieta moglaby sprowokowac taka sytuacje. Owszem, moja Narzeczona tez myslala, ze jak mi powie to bede czul do Niej obrzydzenie i odejde, wiec rozumiem Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uratowana
Mnie wczoraj chciało 3 drabiów zgwałcić,ale nie udało się im.Krzyczałam ale nikt mi nie przychodził z pomocą.Wkrótce jeden chłopak z którego zawsze się naśmiewałam poprostu poszedł na nich z pięściami.Niestety został pobity,lecz zrobił coś czego od niego nie oczekiwałam,pozwolił mi uciec.Teraz żaluje iż w ogóle naśmiewałam się z niego. Myślałam,że to tchórz bo się uczy dobrze ale spróbował.Obecnie nie wiem jak do niego zagadać i tak ogółem. Macie jakieś porady jak mu podziękować.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Po prostu podejdz, jesli wie, ze sie nasmiewalas to przepros, podziekuj. Facet wykazal sie nie lada odwaga, na pewno naleza mu sie podziekowania, chociaz jak znam ten typ faceta, to bedzie tym skrepowany. Jesli tego nie zrobisz, wyjdzie troszke niezrecznie, uratowal Cie z opresji a Ty nic ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uratowana
Jakoś powiedział,że Spoko.Uśmiechnął się do mnie,a potem pobiegł do toalety pod pretekstem iż musi się załatwić.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uratowana Cieszymy się, że udało Ci się! Jeśli chodzi o chłopaka, to każdy popełnia błędy, ale po to żyjemy, by naprawiać swoje błędy. Zrobiłaś błąd naśmiewając się z niego, ale zazwyczaj nie znając ludzi oceniamy ich po pozorach a nie czynach! Zrozumiałaś swój błąd. To najważniejsze. Powinnaś mu podziękować a To chyba potrafisz zrobić? Zarówno Ty jak i on będziecie skrępowani, ale chyba należy mu się podziękowanie ? Trzymamy za Ciebie kciuki. Będzie dobrze i czekamy na newsy jak Ci poszło. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uratowana pewnie chłopak jest nieśmiały i dlatego uciekł. Może zawstydziły Go Twoje podziękowanie. Bardzo się cieszę, że ktoś Tobie pomógł. Teraz już wiesz, że nie należy się śmiać z tego chłopaka, bo w chwili zagrożenia nie wahał się i rzucił się ma ratunek. Wiedział, że dzięki temu Tobie uda się uniknąć gwałtu... Pika na pewno wszystko będzie dobrze. Masz wspaniałego chłopaka. Trzymajcie się razem, bądźcie dla siebie wszystkim po trochu, ale przede wszystkim bądźcie przyjaciółmi, bądźcie w chwilach i dobrych i złych.A przede wszystkim tych złych, bo wtedy widać jak wielka jest Wasza miłość. A ja nie 111 pamiętaj, seks w związku nie jest najważniejszym. Ważne by się szanować, wspierać nawzajem, być ze sobą zawsze. Nie tylko w chwilach dobrych, bo wtedy jest łatwo, ale przede wszystkim w chwilach złych, bo wtedy jest bardzo ciężko. Moniko, myślę że kiedyś znajdziesz odpowiednią osobę, z którą będziesz chciała spędzić resztę życia, zawierzyć Jej, być z nią na dobre i na złe. Będziesz chciała być z tym kimś.Zaufasz Jej. Teraz pewnie bardzo cierpisz i nie chcesz mieć żadnego chłopaka, ale czas pokaże czy tak będzie. Pozdrawiam wszystkich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieję. Jestem przez cały czas nerwowa, cały czas płaczę, wczoraj znowu myślałam o samobójstwie ;/ ale jak znam życie to i tak tego nie zrobie ;). Jutro naszczescie do psyhologa idę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uratowana
Dziękuję za porady !Naprawdę z tym podziękowaniem myślę,że to naprawdę jemu nie wystarczy. Lecz nic nie mogę zrobić.Nawet dzisiaj mu kibicowałam w trakcie gdy miał turniej z ping-ponga :P Czasami uśmiechaliśmy się do siebie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami się zastanawiam, czy pewne osoby po prostu nie przyciągają jakichś psycholi? Wracałam dzisiaj z pracy po 22. Mój samochód nawalił, a mieszkam spory kawałek. Mój M. zawsze wtedy po mnie wychodzi jak idę, ale dzisiaj padł mi telefon i nie dogadałam się z nim co do godziny. Tzn wyszedł jak zawsze ale ja skończyłam wcześniej. U mnie w mieście często zbierają się "wojownicy" z pobliskich wsi i urządzają z naszymi "miastowymi" bijatyki. A ja pracuję koło parku, gdzie często się spotykają. Idę, a oni coś zaczynają krzyczeć, słyszę, że kilku idzie za mną. Myślałam, że serce mi wyskoczy. A niby taka silna jestem.. Guzik prawda. Od razu przyspieszyłam. Czułam, że mam napięty każdy mięsień a serce gdzieś na dole. Z tego wszystkiego aż mnie żołądek boli. Normalnie nie mogę się uspokoić. Nienawidzę się bać. Ale kiedy zdarza się taka sytuacja, wspomnienia wracają, a ja czuję się taka malutka. Dzisiaj chyba pierwszy raz sobie uświadomiłam, że moje życie to ciągła walka. Zmarnowane dzieciństwo przez ojca, później tak wielkie poniżenie, które mnie prawie zabiło. Czasem brakuje sił, żeby wstać rano z łóżka. Tak, ja, która udaję zawsze silną, dzisiaj widzę wszystko na czarno. Ale nie mogę się poddać.. Zbyt długo z tym walczyłam. Żadna z nas nie może się poddać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Pika77, u mnie to samo, ojciec alkoholik, cale dziecinstwo i mlodosc spie....ona, moja Narzeczona podobnie, nigdy dobrego slowa. Jednak teraz oboje kochamy sie niesamowicie, mamy bardzo fajna przyszlosc, wspolny domek, dzieci. Trzeba wierzyc choc wiem, ze czasami to trudne, szczegolnie jak nie ma nic dobrego w zyciu tyko same zle rzeczy spotykaja. Nie przyciagasz psycholi, po prostu jest ich coraz wiecej. Jak czytalem statystyki, to okazuje sie, ze az 4 kobiety na 10 sa w jakichs sposob wykorzystywane seksualnie, to przerazajace. Po prostu duzo jest zwyrodnialcow, trzeba sie bardziej pilnowac. Rada ... ladowarka do telefonu samochodowa, zebys mogla zadzwonic w sytuacji awaryjnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś kto chce pomóc, Co do psycholi to masz rację. Ja pracuję w sklepie, długo trwało zanim przełamałam się, żeby gdziekolwiek pracować, i spotykam tam takich codziennie. Raz miałam nawet nieprzyjemną sytuację, bo jeden się przyczepił i nie chciał odpuścić. Potrafił przychodzić kilka razy dziennie, czekać aż skończę pracę.. Ja też mam nadzieję, że uda mi się założyć rodzinę i żyć szczęśliwie. Niczego bardziej nie pragnę. Fakt, mój ojciec dużo się zmienił ostatnimi czasy, staram się nie obwiniać go za to co było, ale zadra w sercu jest i zostanie. I ciężko o tym zapomnieć. Choć przez jakiś czas, wtedy kiedy mnie to spotkało, nie mogłam na niego patrzeć. Nie wiem czemu. Po części chyba nawet go obwiniałam.. a przecież to nie on mi to zrobił i wiem, że zabił by tam tego gdyby się tylko dowiedział. Ale kiedy człowiek jest załamany, zdeptany, każda krzywda boli bardziej, każde złe słowo jest odczuwane mocniej. Dałeś mi taką małą iskierkę nadziei ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak bym Pika czytał o mojej dziewczynie. Ojciec alkoholik, może nie pijak, ale alkoholik wiecznie wyzywający, kłócący się, doprowadził Ją do stanu, że nie chciała już żyć. Ciągle coś Mu nie odpowiadało. Po tym jak została zgwałcona, on Jej powiedział, że widocznie zasłużyła, nigdy Jej nie pomógł. Potem była w ciężkim stanie. Studiowała, ale studia Jej nie cieszyły,bo wiecznie słyszała od ojca, że do niczego się nie nadaje. Uwierzyła w to, ale ja w końcu zabrałem ją stamtąd, Ponad rok temu. Teraz jest ze mną i moją rodziną, staramy się Jej pomóc, udajemy że teraz jest dalej małą dziewczynką i staramy się naprawić, to co jej rodzice niestety zepsuli. Pokazujemy Jej, że można ze sobą rozmawiać bez obrażania, bez wyzywania, że to jest wspaniała kobieta. Chcemy mieć dzieci, ale wiem, że moja ukochana nie może, ale zawsze można adoptować. Myślimy, że będziemy dobrymi rodzicami. Moi rodzice zawsze starali się ze mną rozmawiać, chyba tylko raz mnie uderzyli, ale to było już dla mnie straszne i czułem się źle. Moi rodzice nauczyli mnie szacunku do siebie i ludzi, ale nauczyli mnie, może i nie słusznie, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć czynami a nie tylko dlatego, że jest się rodzicem. Pokazali mi drogę, dyskretnie wspierali w moich wyborach. Pozwalali mi się uczyć na błędach. Pozwalali mi dokonywać moich wyborów, dyskretnie rozmawiając ze mną, ale nigdy nie mówili bym szedł ich drogą, nie zmuszali mnie bym miał takie samo zdanie jak on. Pozwolili mi wybrać liceum, bez mówienia mi jakie mam wybrać. Powiedzieli Twój wybór, Ty będziesz ponosił konsekwencje, nie jęcz więc, że źle wybrałeś. To Twój wybór, Twoja decyzja.Zastanów się jednak dobrze, pochodź na dni otwarte i porozmawiaj z uczniami i wybierz. My będziemy Cię wspierać, ale decyzję musisz podjąć sam.Tak też zrobiłem. Tak było i ze studiami. Nigdy także nie wyśmiewali się z moich dziecięcych planów na przyszłość, a chciałem być i lekarzem i policjantem i strażakiem i pilotem. W końcu jednak zostałem kimś innym z zawodu. Zawsze popierali mój wybór, nawet jak Im niezbyt się podobał, ale zawsze powtarzali, że człowiek najlepiej uczy się na swoich błędach. dziecko należy wspierać, a nie koniecznie Nim kierować. Doradzać, a nie kazać. Nauczyli mnie sprzątać po sobie, ale nie dlatego, że Mi kazali., czy też zmuszali, ale na przykład mama, jak byłem mały to mama żebym posprzątał zabawki mówiła tak: Synku kochany mamusia jest zmęczona, było by Mi bardzo miło gdybyś posprzątał zabawki. Zobacz kupiłam taki ładny koszyczek na Twoje zabawki. Później mama najczęściej pomagała mi i poprzez zabawę razem sprzątaliśmy. Jak byłem większy mówiła mi, że po sobie trzeba sprzątać. Jeśli nie zmywam, to chociaż niech zaniosę ten talerzyk do zlewu. Nauczyła mnie gotować, bo nigdy nie poganiała mnie i pomagałem Jej w kuchni.Jak nie pokroiłem czegoś, tak jak ona to czekała cierpliwie. Nigdy od niej nie słyszałem teraz nie mam dla Ciebie czasu, nie przeszkadzaj mi i tak dalej. Nauczyła mnie, że kobieta nie musi być tylko sprzątaczką, praczką, prasowaczką i kucharką, ale przede wszystkim że kobieta jest dla męża partnerką, żoną. I taką zasadę i ja wyznaję. Dlatego pomagam Mojej ukochanej w tym, by wiedziała, że jest dla mnie jedną i jedyną .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Czytam Wasze wypowiedzi i dokladnie to samo. Pika, moja Narzeczona tez mowi to samo, stara sie nie obwiniac innych a prawda jest taka, ze to wszyscy w rodzinie sa winni, nie dali Jej niczego ani milosc ani ciepla ani zrozumienia, nawet po gwalcie nie miala z kim pogadac. Nie chce mi sie piac, bo mi sie zle robi. Ofiary czuja sie winne, nie obwiniaja innych, tylko same do konca zycia gryza w sobie to wszystko, to cholernie przykre, ze to czemu sa winni inni biora na siebie, zamiast zrzucic ten krzyz na winowajcow ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jola90lbn
Wczoraj byłam u koleżanek w akademiku na imprezie. Po pewnym czasie ich znajomi zaczeli się rozchodzić do swoich pokoi. Z kolegą- Marcinem doszliśmy do wniosku że za wczesnie aby kończyć imprezę więc poszlismy do pokoju jednego z nich- Bartka. Marcin został za drzwiami ale wtedy myślałam że może do łazienki musiał pójśc albo po coś do pokoju. Bartek leżał w łóżku i słuchał muzyki, powiedziałm mu żeby wstawał i idziemy na imprezę, a on na to że wie że nie przyszłam po to żeby go zabrać spowrotem na imprezę. Rzucił mnie na łozko nie mogłam się wyrwać, wtedy wszedł do pokoju Marcin, myslałam że mi pomoże się uwolnić. Bartek zapropomował mu żeby się dołączył a ten ochoczo zareagował, nie miałm siły żeby sie uwolnic od nich, zaczełam płakać, wtedy Marcin opamiętał się i udało mi sie jakos uciec. Marcin mnie przepraszał póxnijej że nie myślał w tamtej chwili. Teraz czuję sie okropnie, nie wiem co mam mysleć pewnie to moja wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×