Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość lu-lu

kącik kobiet zgwałconych

Polecane posty

Gość ktos_kto_chce_pomoc
A mi wydawalo sie, ze wszysto jest ok. Ona swoje przeszla, ja swoje tez przeszedlem i niestety takze mam zszarpane nerwy. Efekt jest taki, ze nigdzie nie idziemy, bo Ona nie chce, ciagle sie klocimy, nie potrafimy dojsc do porozumienia. Ona obwinia mnie, ja Ja, prawda lezy jak to zwykle bywa po polowie kazdej ze stron. Doradzam Wam, idzcie po pomoc ... bez tego sie nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika001
Tylko że trudno prosić o tą pomoc. Ale jednak jest potrzebna. Ja nie wytrzymałam psychicznie i po raz kolejny sie pociełam i tym razem trafilam do szpitala. Tylko nic to nie dało bo wciąż nikomu o tym nie powiedziałam. Wstydzę się i boję... GWAŁT to najgorsze co mnie w życiu spotkało i chyba juz nic gorszego nie spotka....;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona ;(
chcialabym z kim porozmawiac ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona możesz odezwać się do każdej osoby z mailem. Mój E-Mail to samantaaaa@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
a u mnie sie wszystko rozp....lo, po prostu nie wytrzymalem tego wszystkiego, ciagle porownania do tych zlych osob z przeszlosci, ciagle patrzenie na to co robie przez pryzmat, ciagle cos ... ... dzidzius w drodze, slub zaplanowany i wszystko poszlo w p....u :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, bo to jest tak, że ona pamięta. Niestety jest tak, ze te złe rzeczy się pamięta przez całe życie, a te dobre szybko się zapomina. Ona Cię porównuje do tamtych, pewnie nie Ciebie, ale jakieś sytuacje, jakieś Twoje ruchy, słowa, gesty przypominają Jej to zdarzenie. Moja wiele przeszła, ale chyba dzięki temu, że razem stawialiśmy czoło problemom jakoś się ułożyło. Chodziła do psychologa, ale jakoś ta terapia i kontakt z psychologiem Jej nie służył, przynajmniej tak mówiła. Kiedy złapała doła nie chciała do psychologa, więc ja starałem się pomóc Jej swoją obecnością. Kiedy się cieszyła, cieszyłem się razem z nią, kiedy płakała, płakałem i ja. Dodatkowo Twoja druga połówka jest w ciąży, no to rządzą Nią hormony i czasem wszystko może ją wkurzać, nawet to, że krzywo talerzyk położysz, albo głośniej coś powiesz. Kto chce pogadać, może do mnie napisać maila i chętnie na niego odpowiem, podawałem kiedyś maila do siebie. Nie dajcie się zniszczyć.Jesteście silni, pamiętajcie o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
U mnie poszly mocne slowa, to nie kwestia hormonow. Poza tym powiedzialem albo ksiadz/psycholog, cokolwiek/ktokolwiek byle pomogl albo nie bedzie taryfy ulgowej, sam przeszedlem wiele w zyciu i siedzi to we mnie. Problem w tym,ze ja chcialem pomocy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktos_kto_chce_pomoc Będzie dobrze, żadna kobieta nie chce wychowywać swojego dziecka w pojedynkę, zobaczysz wszystko sobie przemyśli, emocje opadną i dacie radę. Postaraj się z nią pogadać, jeśli to nie pomoże, bo nie będzie chciała rozmawiać to może wypiszcie sobie na kartce swoje żale, bóle... Przede wszystkim nie naciskaj jej w sprawie psychologa, bo już sama ciąża jest dla niej ciężka, wiele się zmieni w waszym życiu i na pewno wtedy będzie Cię potrzebować. Ciebie i Twojej pomocy przy dziecko. Ślub nie jest ważny, bo to tylko papierek, jeśli się kochacie a na 100% tak jest, to niczego w Waszym życiu nie zmieni, poza wspólnym rozliczaniem się w ZUS-ie. Twoja przyszła żona nie zmarnuje tylko lat tylko dlatego, że oboje za dużo powiedzieliście. Przecież nie raz się kłóciliście i nie Wy pierwsi, którzy mają kryzys czy pokłócili się. Będzie dobrze! Głowa do góry! Zwłaszcza Ty, przecież na tym forum wielu ludziom pomagasz, wierzysz w nich i w siebie też musisz! My wierzymy, że dasz sobie radę. W końcu to tylko kobietka a one nie są aż tak bardzo skomplikowane jak się wydaje. Chcemy kochać i być kochane a humorki? Kurcze kto ich nie ma? Pozdrawiam Giovale22 samantaaaa@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Nie bedzie dobrze, to wiem na pewno. Od kilku dni chcialem rozmawiac, chcialem Nam pomoc, to nic nie dalo, padly mocne slowa i nie wszystko da sie cofnac. Przepraszam ale nie bede dalej pisal na Forum, najwyzej sobie bede zerkal. Nie wszystko chce i moge tutaj napisac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika001
Ja się ostatnio kkompletnie załamałam jest ciężko...:( A Ty jak się trzymasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Kiedy mnie to spotkało, byłam praktycznie w fazie wkraczania w wiek nastoletni (1 gimn.). Mój koszmar ciągnął się trzy lata. Dziś mam prawie 21 lat. Starałam się o tym zapomnieć, udawać, że nie dotyczy to mnie, że ja byłam tylko świadkiem tych wydarzeń. Wyparłam się tego. Ale, niestety, nie da się o tym całkowicie zapomnieć. To wraca. Kiedy czytam o tym artykuł, kiedy oglądam o tym program czy film. A najgorszy jest strach. Bo kiedy przypadkiem widzę go na ulicy, po prostu drętwieję. Nie potrafię się ruszyć. Nie dał mi możliwości poznania fizycznego zbliżenia w sposób piękny. Wpoił mi strach, który często powraca. Bardzo długo nie mogłam zaufać żadnemu mężczyźnie. Nie miałam chłopaków jak inne koleżanki. Zawsze traktowałam ich jak kumpli. Kiedy coś poczułam do M., toczyłam długą walkę. O zbliżeniach nie wspomnę. Sama dopiero od jakiegoś czasu zaczynam uświadamiać sobie, że to spotkało mnie na prawdę. I, że to nie są jakieś wspomnienia innej osoby, tylko moje. Mój ból, moja gorycz, mój żal i gniew. O tym chyba się nie da jednak zapomnieć. Ja próbowałam, przegrałam. Po raz drugi z resztą.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Pika i inne Dziewczyny nie poddawajcie sie. Moja Narzeczona przezyla to dwukrotnie, ja w zyciu mialem ojca alkoholika i cale zycie sp...ne. Bywaja u Nas gorsze chwile, jednak dajemy rade, dzisiaj znowu wyszlismy z kryzysu, madrzejsi o nowe doswiadczenia. Jako, ze temat dotyczy Kobiet po ciezkim przezyciu, jakim jest gwalt, powiem, ze nie da sie zapomniec. Do tej pory bylem zwolennikiem karania, sadow itp. i nadal jestem ale ... bylem tym tak zaslepiony, ze nie dawalem dotrzec informacji, ze nie kazdemu to pomaga. My akurat doszlismy do tego, ze jest cudownie jak dajemy sobie cieplo, zrozumienie, milosc i siebie. Seks w ktorym dotad oboje nie widzielismy przyjemnosci (oboje mielismy nieciekawe doswiadczenia w tej sferze) daje nam mnostwo radosci, oboje uwielbiamy sie kochac i w listopadzie powitamy naszego potomka :-) Po co to pisze ... ano po to, zebyscie wiedzialy, ze jesli spotkacie odpowiedniego partnera, to bedziecie mogly podzielic sie i zwierzyc ze swoich problemow, liczyc na wsparcie, mnostwo ciepla, cierpliwosci i przede wszystkim milosc :-) Zycze Wam wszystkim duzo dobrego. Teraz moje stanowisko jest takie, ze jesli macie sile isc na policje/do sadu, poddac sie badaniom i narazic na przykrosci to idzcie i wsadzcie drania za kratki, to niektorym osobom w pewnym sensie moze pomoc, jesli nie to idzcie chociaz do psychologa, ksiedza, przyjaciela, zwierzcie sie, pomozcie sobie. Jedno jest pewne, nie mozna tego zostawiac sobie, samemu jest bardzo ciezko sie z tym uporac - tak mi sie wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może osoby które korzystały z pomocy specjalistów i były zadowolone niech podają namiary? żeby nagle nie porobiło się reklam (wtedy mogą kasować mody) to wystarczy miasto, i jakieś podpowiedzi gdzie szukać pomocy sprawdzonej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jakoś daje radę. Staram się o tamtym nie myślec. Chódz nie dawno miałam nie przyjemną wiadomośc na gg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika001
Dobrze, że się starasz i walczysz z tym psychicznie. Ja ostatnio próbowałam popelnic samobojstwo.....;/ kolejne nieprzyjemne wspomnienia przez jego jeden czyn. Może mineło aż 8 miesięcy lub dopiero bo dla mnie ta rana jest wciąż świeża. Ona zostanie na zawsze w moim sercu i nigdy sie nie zabliźni...... Każdego ranka budzę się i wiem że to się stało a najgorsze jest to że codzinnie śpię w tym łóżku.......:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Monika, dasz rade, wierze w to. Jesli nie masz kogos bliskiego, jesli nie chcesz pogadac z psychologiem to moze z Ksiedzem ? Polecam Pallotynow, sam ide na taka spowiedz z calego zycia, poniewaz w ten weekend mam wesel brata, w sierpniu Nasze i chce wejsc w te dwie wazne chwile czysty. Pallotyni to bardzo madrzy Ksieza, sluza ludziom i znaja ich problemy. Bylem z Narzeczona na Katechezach przedmalzenskich i w bardzo przystepny sposob wyjasnili wiele spraw, ktore Nas trapily. Nie wiem skad jestes ale skontaktuj sie z jakimkolwiek Pallotynem a On da Ci namiar na takiego, ktory bedzie najblizej Ciebie. Jak moglas zauwazyc powyzej moja Narzeczona przezyla te bardzo przykre chwile dwukrotnie ! W wieku kilku lat rodzony brat, jako nastolatka "kolega" ze szkoly. Siedzi to w Niej, widze to i bardzo mi z tym zle, wiec domyslam sie, ze Jej jeszcze bardziej. Im delikatniejsza Kobieta tym bardziej to przezywa ale Jej, Nam pomaga wiara, milosc jaka sobie okazujemy sobie, baaardzo duzo ciepla na ktore moze liczyc kiedy tylko zechce, bo ja moglbym tulic i glaskac bez konca. Jak wspomnialem w wakacje pobieramy sie a przed gwiazdka urodzi sie Nasza gwiazdeczka. Skoro Nam sie uklada, to Tobie takze sie ulozy, tylko w to uwierz. Samobojstwo ... jak rozmawialismy na trudne tematy to oboje kiedys mielismy takie mysli, teraz oboje jestesmy szczesliwi , ze zadne z Nas tego nie zrobilo. Chociaz Cie rozumie, to mowie Ci, to nie jest wyjscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Malo napisalem o Pallotynach, to madrzy Ksieza, znaja najlepiej problemy ludzi, bo ich spowiadaja. To Ksieza, ktorzy sa naprawde bardzo solidnie przygotowani do niesienia pomocy, wyselekcjonowani przez dosc geste sito nie kazdy moze zostac Pallotynem. Jesli sie zdecydujesz, daj znac ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktos_kto_chce_pomoc Widzisz mówiłam, że będzie dobrze. Cieszę się, że wszystko Wam się ułożyło. Grunt to to pozytywne nastawienie i chęci. Monisiu - samobójstwo nic nie da, bo zmarnujesz życie swoim bliskim, jeśli nie o sobie to pomyśl o innych. Kiedyś będziesz szczęśliwa, będziesz miała kochającego męża i dzieci. Żaden rodzic nie chcę by jego dziecko żyło krócej niż on sam. Dlatego nie poddawaj się, wierzymy w Ciebie. Trzymamy kciuki za Ciebie i jeśli tylko będziesz chciała służymy pomocą, dobrym słowem. Jesteś wspaniałą dziewczyną i nie daj się! Pozdrawiam Gioval22 samantaaaa@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika ja też chciałam popełnic samobójstwo ale powiedziałam sobie ..nie". Nie rób tego kochana. Masz rodzinę, przyjaciół :) Ja po pierwszej sytuacji jestem 2 lata a teraz po drugiej prawie 2 miesiace. Najlepiej cofnęłabym czas ale sie nie da :( I trzeba zyc dalej, chódz staram się o tym nie myslec ale wspomnienia momentami wracają ;/. ktoś.kto.chce.pomoc. - dlaczego Księdzu się wyżalic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Giovale22, masz racje, tylko jestesmy ludzmi i czesto bladzimy, nie potrafimy sobie poradzic. My mamy mase rzeczy na glowie, wesele, Dzidzius, budowa domu, oboje "na stare lata" studijemy, jestesmy tym troszke zmeczenie, bo to duzy wysilek. Doszlismy do porozumienia, omawiamy jak unikac klotni albo jak z nich wychodzic. PODSTAWA to ROZMOWA. Masz takze racje co do samobojstwa, to nie jest wyjscie. Ja nie zrobilem tego wlasnie dlatego, bo pomyslalem, ze moja mama, ktora poswiecila zycie (ojciec alkoholik) dla mnie i brata, zrobila to nie po to, zebym ja odebral sobie zycie. W ten sposob wyrwalbym Jej kawal serca z piersi. Dziewczyny pomyslcie o tym. My oboje mamy po 35 lat i wiele nieudanych zwiazkow (krotszych i dluzszych), oboje myslelismy, ze bedziemy sami w zyciu, jednak zobaczcie, trzeba byc cierpliwym. Sa 3 cnoty Boskie : wiara, nadzieja i milosc ... nawet jesli ktos nie wierzy w Boga, to niech sie zaglebi w te 3 slowa, w nich jest naprawde wilkie przeslanie, wielka glebia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
ewcia, nie chodzi o wyzalenie jest wiele metod na radzenie sobie z problemami Pallotyni to jak pisalem madrzy Ksiedza, ktorzy nie beda prawic zadnych regulek, cytowac Biblii na kazdym kroku. Oni maja doswiadczenie zyciowe w wielu kwestiach, bo spowiadaja i czynnie pomagaja ludziom, znaja ich problemy. Poza tym osoba uduchowiona, patrzaca z boku lepiej potrafi ocenic i pomoc. Nie powie Ci, ze masz zapomniec i isc do oprawcy i wybaczyc, On wie jaka to trudna sytuacja i jak Przyjaciel bedzie mogl pomoc. Wiesz, jak szedlem na Katechezy przedmalzenskie to myslalem stereotypem, ze bedzie gadanie w styl "kalendarzyk" itp. a nie bylo tak. Bardzo fajnie bylo opowiedzianych wiele roznych kwestii, takich naprawde potrzebnych w codziennym zyciu. Teraz oboje chcemy uczeszczac na takie spotkania/katechezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja napiszę tak jestem niewierzący, więc do Księdza z moją ukochaną nie pójdę. Co do psychologów, są różni, jedni są dobrzy i znają się na swoim fachu, a drudzy niekoniecznie. Moja dziewczyna powiedziała Mi, że jak chodziła do psychologa, to on Jej opowiadał, że na pewno o tym zapomni, że nie przeżyła niczego szczególnego, że wiele kobiet to przeżywa, ale zapominają o tym i żyją normalnie. Jakoś Jej to nie pomogło. Chyba najbardziej pomógł Jej kontakt ze mną i moją rodziną. Staraliśmy się by zawsze była akceptowana, by każdy Jej problem był rozwiązywany razem, byśmy się cieszyli każdym wspólnym dniem. Dużo rozmawialiśmy i to w głównej mierze Jej pomogło, gdyż ona też jest nie wierząca, do Kościoła nie chodzimy. Psychologa trzeba umieć sobie znaleźć, trzeba sprawdzić, jak zły to nie chodzić dalej. Jednak nie rezygnować, bo jakiejś wpadce z psychologiem, a szukać dalej. Dziewczyny nie poddawajcie się, samobójstwo nie jest wyjściem, bo komu dasz satysfakcję?? Jakiemuś gnojowi, który Cię upokorzył? To nie jest rozwiązanie. Ja uważam, że najlepiej pomoże druga bliska Ci osoba. Pamiętajcie, nie jesteście same. Macie rodzinę, chłopaków, przyjaciół. Z nimi rozmawiajcie, to sprawdzian dla przyjaźni. Czy "mój" przyjaciel jest rzeczywiście moim przyjacielem, czy był nim tylko wtedy, kiedy było dobrze. Jesteście silne i uwierzcie w to. Dacie radę.Wierzę w to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Stivie masz racje, psycholog, podobnie jak ksiadz, policjant czy ktokolwiek jak jest zly to nie oznacza, ze kazdy taki jest. Ja dostalem info ze strony ktora podawalem, ze nalezy isc do psychologa ale do specjalisty, ktory pomaga konkretnie zgwalconym Kobietom, inny czy to z niewiedzy czy glupoty moze zaszkodzic. Co do ksiezy i wiary. Moja Narzeczona przeszla dluga droge zanim powrocila do Boga, ja teraz jestem na tej drodze. Moim zdaniem rozmowa z Pallotynem czy sie wierzy czy nie powinna pomoc, bo Oni nie cytuja Biblii, nie karza nadstawiac drugiego policzka, tylko naprawde bardzo konkretnie i zyciowo pomagaja, bo znaja problemy ze spowiedzi i z poslugi jaka wykonuja na codzien wsrod ludzi, nie czerpia wiedzy tylko z ksiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
Czy jest jakakolwiek prawda w tym powiedzeniu, że zemsta nic nie daje? Bo uważam, że to stek bzdur. Ja nie spoczęłabym, dopóki nie wyrównałabym rachunków. Myślę, że to lepsza terapia niż umawianie się do psychologa - kretyna albo pogaduchy z kiecuchami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos_kto_chce_pomoc
Masz racje, ja chcialem zemsty. Tylko zemsta moze miec rozne formy. Jak dowiedzialem sie o tym, ze moja Narzeczona byla zgwalcona, to krew mnie zalala, cisnienie skoczylo i tylko chcialem znac namiry oprawcy. Pozniej chcialem sprowokowac rozmowe, nagrac na ukryta kamere i wsadzic do wiezienia. Teraz chcialbym po prostu na spokojnie porozmawiac i powiedziec co zrobil, ze to zostalo mimo tylu lat i zeby sie gryzl do konca zycia. Zrobienie czegokolwiek daloby mi na pewno satysfakcje i ulge, ze nie pozstlem bierny, jednak moja Narzeczona nie chciala i o to mialem zal, teraz chodz zdania nie zmienilem, szanuje to czego chce Ona a nie ja. Ja za to staram sie zapewnic mnostwo ciepla, poczucie bezpieczenstwa. Rozne sa sposoby na to aby pomoc Kobiecie, rozne, zeby pomoc zwiazkowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak, zemsta nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo jak na przykład zaatakujesz tego drania, to Ty trafisz do więzienia i wcale jej tym nie pomógłbyś. Jednak ważne jest by rozumieć, dawać wsparcie drugiej osobie, wiedzieć jakie jest zdanie innej osoby i szanować Je. Po prostu być z sobą na dobre i na złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko zależy od danej osoby. Jednym zemsta pomoże, innym nie. Dla mnie najlepszą terapią było zamknięcie tego tematu i nie rozdrapywanie ran. Każdego dnia toczyłam ze sobą walkę, żeby zapomnieć, żeby nie myśleć, że to nie dotyczyło mnie. Na początku było ciężko, także zastanawiałam się, po co ja dalej żyję. Obwiniałam głównie siebie o to, co się stało. Każdego dnia planowałam własną śmierć. Później czułam jedynie nienawiść, za to, co mi zrobił, że zdeptał moją niewinność. Chciałam zemsty, aby cierpiał tak jak ja. Z czasem zaczęłam po prostu wyrzucać to z pamięci. Dlaczego mam marnować własne życie przez takiego drania? Wierzę, że zadane zło wraca.. Być może robię źle, zapominając. Bo przecież są chwilę, kiedy to wraca. Staram się z tym walczyć każdego dnia, choć zdarzają się dni, że brak mi sił. Dzisiaj mam prawie 21 lat, wtedy miałam zaledwie 12/13. To zostawia ślad, na całe życie. Przede wszystkim, niszczy naszą pewność siebie. Ja np. zrezygnowałam ze studiów, bo bałam się, że nie dam rady, wiara w siebie jest u mnie zbyt mała.. Poszłam do pracy, gdzie wciąż bałam się, że robię coś źle. A dzisiaj? Mam narzeczonego, który wie, że coś mnie spotkało, ale nie zna szczegółów. Jest dla mnie wielkim wsparciem. To dzięki niemu powoli moja wiara we własne siły zaczyna rosnąć. Zamierzam wrócić na studia, zmienić pracę. Ktos_kto_chce_pomoc Bardzo bym chciała, aby każda kobieta, która to przeżyła, spotkała na swojej drodze takiego Mężczyznę jak Ty. Dla nas to bardzo dużo znaczy. Wasze wsparcie, wiara w nas, delikatność, cierpliwość i właśnie te poczucie bezpieczeństwa. To jest najlepszy rodzaj terapii dla tak okrutnie zranionej kobiety. A wiem to z własnego doświadczenia. Pozdrawiam cieplutko, życzę wielu radosnych chwil i mam nadzieję, że Wasz związek przetrwa wszystkie trudności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba nigdy nie będę potrafiła zaufac żadnemu chłopakowi ;(. Zarywa do mnie taki jeden a ja sie boję że tylko mu w głowie jedno ;( Chyba nie potrafie byc w jakim kol wiek związku ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×