Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elene

Śmieszne , wstydliwe , ale nie tragicznne wpadki na porodówce .

Polecane posty

Gość trelka morelka
juz slyszalam podobna historie,od kolezanki :(tyle ze kupy nie bylo..w opowiesci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_ala
dziewczyny, ciesze sie, ze wam sie to chcialo przeczytac :) trelka morelka - jezeli mnie sie to zdarzylo, to nie widze powodu, dla ktorego innej mialoby sie to nie zdarzyc :) wiem, ze to brzmi nieprawdopodobnie, zwlaszcza dzisiaj, w dobie telefonow komorkowych i internetu, kiedy wszyscy maja prawo jazdy :) .. ale ponad 20 lat temu, w dzien Bozego Narodzenia naprawde bylam zdana sama na siebie.. i na rower :) a co do tej kupy to nie wierze, ze zadna rodzaca nie odczuwala naglej potrzeby, ze sie tak wyraze ;) no nic, ja opisalam moje 2 porody - dwa wyjatkowe dni w moim zyciu :) a jak ktos nie wierzy, ze to sie zdarzylo - nie dziwie sie, bo teraz, jak jestem prawie babcia (cora w 5 miesiacu ciazy - dlatego zajrzalam na wasz topik) tez w to prawie nie wierze... prawie :) dodam jeszcze, ze ok. godzinki po porodzie, jak sobie prawie przysypialam, wpadla do szpitala moja siostra, z torba z ubraniami dla mnie, becikiem dla malej, przyborami higienicznymi i... moim nawalonym mezem, ktory na tyle wytrzezwial, zeby sie dowlec do auta (kierowca byla sasiadka z wioski). W tamtych czasach na polozniczy wogole nikogo nie wpuszczali, wiec nie porozmawialam z nimi, tyle tylko ze potem przyszla pielegniarka do mnie i spytala, czy moze mezowi i siostrze wydac moj srodek lokomocji (rower). A ja sie usmiechnelam i mowie: prosze wydac, mam nadzieje ze do domu wroce juz autem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to sie zdarzylo
kiedys bedac w drugim tygodniu 9miesiaca ciazy zapytalam Bogusie kolerzanke w pracy (dodam ze byla nowa i swierzo po macierzynskim i nie w temacie:-) ) z jakim bolem mozna porownac bol porodowy a ona na to po chwilce ze jej zdaniem to do borowania lub rwania zebaw tym momencie zrobilam sie blada wrecz biala i odjelo mi mowe ale Kasia momentalnie sie kapla i dodala "ale pod narkoza" panicznie sie boje rwania zebow i jesli to konieczne robie to pod pelna narkoza godzine pozniej bylam na porodowce a 20minut potem bylam szczesliwa mama :-) pierwszy telefon wykonalam do meza a potem napisalam eska do Bogusi "...niech cie diabli ale jednak i tak wole rodzic niz wac zeby..." :-D zapoczatkowalo to nasza przyjazn trwa ona do dzis Minelo juz pare ladnych lat ale nadal co roku w urodziny syna smiejemy sie z tego...:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkukukyu
No kiedyś to były czasy ;) Jak moja mama była ze mną w ciąży (czyli 23 lata temu) to też mieszkała na wsi, zreszta mieszkamy nadal w tym samym miejscu tylko że ta wieś teraz się zmieniła. A kiedyś? Heh... Urodziłam się w kwietniu a tu zima na całego :) Zawieja, świata nie widać, zaspy po pas, samochodu nie było, przystanek autobusowy 4 km hen a autobus jeździł 2 razy dziennie, a o telefonie nawet mowy nie było ;) Gdy mama zaczęła rodzić wielka panika bo karetka w taką zawieje nie dojedzie. Moja babcia pobiegla do sąsiadów i mówi że poród a kobita mówi aby sama próbowała jakoś dotrzeć bo karetka się utopi. WIęc powóz, koń i 15km do szpitala ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelka morelka
mama ala-no fakt,nie ty jedna mialas rower i rodzilas nie majac mozliwosci dojechania do szpitala:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drtydtyhrtuyry
Nie no z tym rowerem to mnie powaliło :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, jestem w 34 tygodniu ciaży wiec wszystko jeszcze przede mną. Uważam ze to forum jest genialne ....popłakalam sie ze śmiechu a jak maż wroci z pracy musze mu opowiedziec kilka historyjek Fajnie że dzielicie sie takimi opowiadaniami pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co te rozwazania
ja mialam porod rodzinny, wiec razem ze mna byl caly czas moj maz.. wlasciwie to od samego poczatku bylam przeciwna, bo ja moze nie jestem jakos szczegolnie nowoczesna, ale dla mnie porod jest procesem miedzy matka a dzieckiem i wogole nie chcialam, zeby moj maz byl przy mnie.. zwlaszcza ze wiem, ze jest baqrdzo wrazliwy. bardzo sie o niego balam, dlatego staralam sie nie krzyczec, nie sapac, nie dawac po sobie poznac ze rodze :P glupie to bylo - przyznaje ;) swoja droga mialam bardzo lekki porod i nie pamietam jakiegos szczegolnego bolu, chociaz nie bralam zadnego znieczulenia, nic... dla mnie raczej bylo to meczace niz bolesne, no ale wracam do tematu... jako ze cala akcja przebiegala ksiazkowo, byla przy mnie tylko polozna, no i byl tez maz :) ... bardzo ciekawski i niecierpliwy, zagladal caly czas, jak tam akcja sie rozwija. ja juz mam parte, praktycznie koncowka porodu, nic nie mowie, nie krzycze, pelne skupienie, takze polozna - cicha (starsza pani) i skupiona. w pewnym momencie moj maz mowi: "niuniek, ale ty najpierw siku zrobilas, a teraz robisz kupe"... ja mu na to nic nie odpowiedzialam, bo mnie to w tym momencie naprawde walilo! ale polozna obrzucila go takim wzrokiem, jakoby chciala go zabic... a po chwili maz znowu: "ty wez juz nie rob kupy, tylko rodz to dziecko, bo ja juz nie moge ze stresu!" na to polozna nie wytrzymala i mowi: "panie! jak laskawy pan maz i znawca porodow ma jeszcze cos do dodania, to prosze sie zamienic z malzonka i samemu rodzic, a nie zagladac, zreszta tu nie ma nic do ogladania..." a potem do mnie: "rob rob kupe, dziecinko, smialo rob kupe, nie sluchaj pacana" :D tak czy owak do dzisiaj grzeje z meza, ze jest "znawca porodow" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym rowerem to naprawdę niezłe, ale najlepsze, że zadzwoniły do psychiatryka:-) Moja mama zaczeła rodzić moją siostrę nad ranem po Sylwestrze:-) Wyobraźcie sobie znaleźć trzeźwego kierowcę po Sylwestrze... samochód miał sąsiad, ale kierowcy brak... o 6 skurcze sie zaczeły, a o 8rano już się siostra urodziła.... To było 23 lata temu, więc telefonów brak... Ze mną jechała stopem z Bielska do Tychów na porodówkę:-) To też było mocne, bo najpierw musiała 3km dojść do szybkiego ruchu, żeby cokolwiek złapać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahahahhah...:):) ale się uśmiałam! moja siostra mi opowiadała że jak rodziła (2lata temu), miała poród rodzinny. sala porodowa, jej mąż, położna... nagle Ania krzykneła WODY! (w sensie ze wody płodowe jej odeszły) a Arek pobiegł po szklanke mineralnej:) jak wrucił z tą wodą to z położną tak sie śmiały z niego, a on i tak nie zakumał od początku co jest grane:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane jesteście niesamowite ale się uśmiałam. A ja sobie coś jeszcze przypomniałam. Przed porodem leżałam tydz. w szpitalu i co dzień było badanie gin. raz weszłam do gab. a tam ciasno sami młodzi studenci ja się rozbieram i siadam na kozioł a ordynator do studentów oto mamy przykład bardzo ładnej ,cisza {tylko chichot słychać} ładnego okrągłego jak piłeczka brzuszka ,to miał byc zart ale ja byłam purpurowa. Potem przed wejściem na porodówkę miałam robioną lewatywę i pielęgniarka która mi ją robiła mówi, ale ma pani wielkie rozstępy na tyłku, ja sobie myślę chociaż teraz by mnie nie musiała dołować. A gdy już byłam na porodówce w pamiętny 11 wrzesień nagle jakieś poruszenie bo wszyscy myśleli że jakaś wojna wybuchła czy co i kazali mi wrócić na salę. Niestety już nasłuchałam się jak kobiety wrzeszczą i byłam w stesie a ordynator który przyszedł na nastęny dzień rano na wizytę patrzy na mnie i mówi a pani co jeszcze tu robi a wiem okazało się że pani faktycznie połknęła piłkę a nie jest w ciąży. Dowiedziałam się że byłam jedyną osobą która wróciła z porodówki bez dziecka i porodu ,no ale już następnego dnia urodziłam syna który właśnie stoi nademną bo chce trochę pograć. Piszcie kobitki bo topik jest super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninnananna
hehe :D niezle te wasze historie :D ja mialam taki przypadek: od zawsze jestem straszna panikara, nawet jak ide do dentysty, to mnie boli juz przy samej kontroli :P zawsze jak mam okres, biore silne preciwbolowe, no ogolnie jestem slaboodporna na bol.. a tutaj w perspektywie POROD! zalamka na maksa, pytam sie swojego gina, czy moze zrobic cesarke, albo porod w znieczuleniu? a on mi mowi, ze ma dwojke dzieci i dwojka urodzona silami natury, bez znieczulenia i zebym nie panikowala, ze cesarke zawsze mozna zrobic, zebym sie zapisala do szkoly rodzenia, oliwkowala krocze i przede wszystkim cwiczyla miesnie Kegla... no to ja cwiczylam te miesnie jak szalona, krocze oliwkowalam jak szalona, chodzilam do szkoly rodzenia z moim m., ale bylam strasznie zestresowana, ze zaraz przezyje straszny, przeszywajacy i rozdzierajacy bol... no i stalo sie - godzina pierwsza w nocy, dostalam skurczy. ale sobie mysle "nie no to nie moga byc skurcze, bo mnie prawie nie boli, moze to sa skurcze przepowiadajace, bez przesady" i poszlam dalej spac :) okolo drugiej w nocy budzi mnie moj m. i pyta "boli cie brzuch?" a ja "nie, dlaczego?" a on "bo powinno cie cos bolec, bo na moje oko wody ci odeszly" ... ja patrze - cale lozko zalane ... no to jedziemy do szpitala, ale ja sie martwie, ze cos jest nie tak, bo mnie wprawdzie brzuch pobolewa, ale przy okresie bolal mnie zawsze 1000 razy bardziej... na oddziale polozna mnie zbadala i mowi "rodzimy" a ja na to "co? jak to rodzimy?" a ona na mnie oczy jak 5 zl i mowi " a co pani tu tanczyc przyjechala?" :) ..taka dowcipnisia :) moj maz mowi - ciesz sie ze cie tak bardzo nie boli, to leiej, ze sie nie meczysz... no w sumie mial racje. za jakis czas zaczely sie bole parte, a ja mialam uczucie, jakbym caly czas robila duza kupe, ale dalej mnie prawie nie boli... takiej adrenaliny dostalam, bo serducho mi walilo jak oszalale :) polozna do mnie mowi: "przyj teraz" a ja mowie do niej "ale ja sie boje" a ona "a czego?" a moj maz "wilka zlego" :D usmiali sie, nawet ja sie zasmialam, poparlam i synus juz byl na swiecie :) dali mi go na rece, poplakalam sie, ale bylam w jakims szoku i pytam: "to teraz szyjemy?" a ona "oszalala? nie ma czego szyc! zaraz przyjdzie pani doktor, to pania zbada" ... ja cala w szoku, ze ten porod to w sumie luzik byl.. bo sie szykowalam na masakre! i z tego szoku, jak lekarka przyszla, to ja jej walnelam takie wyznanie: "wie pani, jak czasem mialam zatwardzenie to mialam wieksza traume niz podczas porodu" :D lekarka i maz parskneli smiechem, potem na oddziale mowili o mnie "pani z paskudnymi zatwardzeniami" i polecali rozne srodki .. rozmiekczajace :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła żonka
ha ha no padam ! kochane te historie są kapitalne :) aż mi łzy pociekły ze miechu :D sama mam zamiar kiedys zostac mamusia i tak jak sie naczytałam a znam swoj talent to juz widze jak za jakis czas napoisze wam prze historyjke:) pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaJULCI
nie no nie moge ze śmiechu:p:) dobre jesteście:) u mnie było tak: byłam na porodówce, i miałam skurcze, ale rozwarcie coś słabo szło. po męczącej nocy rano przyszedł nowy lekarz, zbadał mnie rozwarcie na 4 palce ja mu marudze ze tak od 23.00 się męcze a rozwarcie słabe i że chcem cesarke. a on mi mówi tak, żę w takich sytuacjach to on mi coś opowie na rozluźnienie: mianowicie 3 lata temu był w wakacje u teściów z żoną i dziećmi na wsi. taka typowa wieś krowy, konie ...wieś mała a teściowa sie chwaiła ze jej zięć to ginekolog że taki fajny i w ogóle. no i siedzą któregoś popołudnia na tarasie, nagle jak burza wpada na podwórze, sąsiadka z drugiego końca wsi i krzyczy: Panie doktorze ona rodzi niech doktor pomorze! więc doktorek nogi za pas i biegnie za babcią, teściowie nieco sie zdziwili kto rodzi bo nie przypominają sobie żeby ktoś z rodziny tej Pani był w ciąży. wpadają na posesje tej Pani doktor do domu a babcia zdziwiona czemu akurat tam. no przecież ktoś rodzi! no ale nie tam tylko tutaj i prowadzi go do stodoły. okazało sie ze rodzi krowa i były jakieś tam problemy. babcia mówi: ma na imię Zośka i niech jej doktor pomoże! no to on wziął sie do roboty i sam nie wie czemu bardzo wczół się w rolę: Zośka przyyyj!!!! i wydała pięknego cielaka. babcia go wycałowała i nazwała cielaka jego imieniem Romek:) jak mi to opowiadał to sie tak śmiałam że za pół godziny poczułam żę muszę do toalety. i mówię mu żeby mi pomógł bo będzie kupa, a on mi każe rozszerzyć nogi, zagląda i mówi: Pani kupa ma ładne czarne włoski okazało się że już główka schodzi. Zaczełam przeć i jak już urodziłam to doktor mówi: oboje dzieci ładne, tylko jedno jakies takie nie typowe. Nie zrozumiałam od razu o co chodzi, tuliłam do siebie jedno dziecko a gdzie drugie??? Okazało się ze jak mówiłam ze chcę kupe to faktycznie chciałam wiec powiłam oprócz mojej Julci i dorodnego stolca czekam na wasze dalsze historie kobitki pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lektorkaaaa
Temat ogólnie bardzo fajny, ale wiecie co tu jest najbardziej żenująca? Ortografia większości z Was!! Jak możecie takie błędy sadzić? Czy Wy te dzieci to zaraz po podstawówce porodziłyście czy co? Wstyd!! Piszcie najpierw w Wordzie, niech Wam poprawi byki, a potem wklejajcie jak już same nie umiecie napisać dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boszeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Ta, zawsze znajdzie sie jakas niedojda czepiajaca sie ortografii. Nudzi ci sie czy co? W zyciu sa wazniejsze rzeczy niz ort!!!!! Widac ty nie masz nic ciekawszego do powiedzenia skoro bledy tak cie raza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ccc - to dla mnie
ijaa zawsze musi się znaleźć taka co się wpieprza :-o jaśnie pani Lektorko a od kiedy to się sadzi błędy jak już nam tam uwgę zwracasz???? Bo ja całe życie sądziłam ,że sadzi to się ale ROŚLINY !!!!!:P:P :classic_cool:🖐️ Dziewczyny piszcie więcej ...........jesteście boskie !!!!Pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lektorkaaaaa
Trudno, żeby błędy typu: muwi, wzioł, łużko czy inne perełki nie raziły. Mówcie sobie co chcecie, ale niezbyt dobrze świadczą one o Waszym poziomie intelektualnym. A jeżeli nie słyszałyście nigdy wyrażenia "sadzić błędy", to cieszcie się, że się przynajmniej czegoś nauczyłyście ;) Jeszcze raz powtarzam: temat super, ale czasami przez te błędy omijam całe posty, bo aż nie mogę na nie patrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To w ogóle omijaj ten temat
😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brokat33
:) świetny temat... ja ma taką historię...nie wiem, czy było tak naprawdę, czy to szpitalna anegdota, no ale... położnictwo, leży sobie taka piękna, wypindrzona lala po porodzie, pazury wymalowane, full make-up, po prostu elegancka zadbana kobitka:) ale jak to po porodzie, czasem kiepsko z wypróżnieniem, dlatego lekarz podczas obchodu zaleca pani czopek... następnego dnia kolejny obchód i lekarz pyta pięknej pani: stolec był? pani odpowiada - nie., kolejne 2 dni to samo, stolec był? - nie . trzeciego dnia zniecierpliwiony lekarz pyta eleganckiej pacjentki: no, ale to co pani z tymi czopkami robi? pani trochę się speszyła i mówi - nooo, ja je mlekiem popijam.... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trrykiu
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daga S.
Kiedy położna odebrała poród,pokazała mi mojego synusia,wtedy walnęłam tekst:"o matko jaki on jest strasznie brzydki".Położna omal się nie wywróciła i mówi do mnie bardzo stanowczym głosem oczami gromy ciskając: "ale macocha,jak można tak o swoim dziecku powiedzieć".No cóż,on naprawdę był brzydki na całej buźce miał plamki czerwone,płaski nos,główkę nieforemną.Za to po dwóch dniach zrobił się tak śliczny,że wszystkie położne mówiły,że gdyby na własne oczy tego siusiaczka nie widziały to by były pewne,że to dziewczynka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuśkaRENI
ja z własnego doświadczenia wiem ze najbardziej pożytecznym stworzeniem na porodówce nie jest ani lekarz, ani położna czy pielęgniarka ani nawet własny mąż, tylko student! ja jak rodziłam to bez męża bo biedak w pewnym momencie zbladł wiec go odesłałam do domu bo nie chciałam się denerwować jakby zemdlał i był ze mną przez te 11 godzin studencina imieniem Bartek:) jak się dowedziałam to była jesgo pierwsza asysta przy porodzie i młody był troszku zdenerwowany:) przy ostrycg bólach miał mi masować plecy i tak sie przejął ze po jesgo masażu miałam czerwone plecy i prawie zdartą skórę, ale pozatym było ok. skakał razem ze mną n piłce, zagadywał, oddychał razem ze mną, a przy partych trzymał za ręke i mówi "Dajesz dajesz..." :) piszcie jeszcze bo topik super!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaRebeki
Kiedy 16 lat temu rodziłam Rebekę miałam 19 lat i jak się można domysleć była to wpadka. Moi rodzice od 3 lat nie żyli i moją opiekunką była śp babcia z dużym gospodarstwem na wsi i typowym prowincjonalnym optymizmem :). Kiedy zaszłam w ciążę to zamiast sie denerwować (dostałam sie na studia ekonomiczne ale z wiadomego powodu nie poszłam na nie) zmierzyła mojego chłopka od dołu do góry (dodam że babulka była nizuitka miała ok 1.40 m a mój chłopak miał 1.80 :D) i powiedziała: Ty wiesz co?! On biedny przerażnony dwa kroki do tyłu:Tak? Babcia: Normalnie juz mi się podobasz przynajmniej wiem że nie jesteś impotentem :D. Więc sobie siedziałam 9 msc na wsi, pracowałam, a ja i mój-juz teraz-mąż mieszkaliśmy w osobnym budynku który mój dziadek wybudował dla moich rodziców i od czasu ich śmierci stał niezamieszkany. Sylwester 1992/93 mój wuja się pokłócił z moją ciocią i przyjechał do nas na wieś. Jak spojrzał na mnie powiedział: Na wszystkie kubańskie cygara ja tu myslałem że ty Elizuś się uczysz w Poznaniu a zamiast tego brykasz...:D. Jako że na dniach miałam rodzić jeszcze dodał: Może urodzi się w moje urodzinki 10 stycznia. Wtedy każdy się śmiał ale wuja miał rację. 10 stycznia zapomniałam już o tym co mówił wujek. Robiłam obiad gdy naglę zabolał mnie brzuch. Pomyslalam że to skurcze przepowiadające bo termin miał być za 5 dni. Obiad skończyłam to zaczęłam przestawiać meble z jedno pokoju do drugiego by móc poukładać mebelki i rzeczy w pokoju dziecięcym. Po trzech godzinach naprawdę już nieźle styrana zrobiłam sobie krótką drzemkę. Znowu obudził mnie ból ale juz trochę silniejszy. Po 10 min kolejny. Przeszłam więc do domku babci. Powiedziałam jej co i jak kiedy nagle odeszły mi wody. Telefonu nie ma tzn były dwa. Jeden u nieobecnego sołtysa a drugi u sąsiada ale odcięty za niepłacenie rachunków :D. No nic ubieram się z zamiarem przejścia na przystanek PKS ze wspomnieniem że moja starsza o 10 lat siostra 2 dni rodziła aż w końcu jej cesarkę zrobili. Przystanek oddalony tylko o 1.5 km polem a przez zaśnieżone pole trzeba przejść. Po 500 m brnęcia w śniegu po kolana z babcią uznałyśmy że to nie ma sensu. Mój chłopak wrócił spojrzał na nas i powiedział: A wy co? Naturę podziwiacie? Babcia: Naturę to ty 9 msc temu podziwiałeś...A teraz weź ty jakiś działający samochód poszukaj...albo nie zostań będziesz bardziej użyteczny nic nie robiąc. Biedak skołotany i nie wtajemniczony zaczął się kłucić że nie wie o co chodzi a ja już zmeczona z częstymi skurczami wrzasnęłam: Dziecko ci się rodzi! Poleciał więc zszkowany Dawid 3 km do większej wsi po swojego kolegę co był pediatrą z myślunkiem że "skoro jest od dzieci to od tych rodzących się też" :). Ja sie rozebrałam i ubrałam najwygodniejszą rzecz jaką miałam czyli t-Shirt kupiony na stadionie X-lecia z "lekko" zaniżoną rozmiarówką (z moim brzuchem co najmniejszy nie był ,nawet babcia przypuszczała że bliźniaki urodzę sięgał, mi do kolan). Babcia zagrzewała wodę ja przygotowywałam pokój do porodu zgodnie z tym co słynna Natura mi mówiła :D. Skurcze były już co 5 min i...stanęły. Wrócił mój suprerman z kolegą ten mnie bada i mówi: Masz na 8. Postaraj się a urodzisz. Dobra ja idę może Hebraniakom się uda gazika (czyli malucha) odpalić. No nic Dawid robi mi kąpiel i masuje plecy, ja sobie chodzę w tę i spowrotem i nic. W pewnym momencie znowu się ruszyło i to na całego. Czułam że moje 5 minut nadchodzi więc wracam do "sali porodowej", siadam na łóżku, chwytam rękoma szczebli łóżka i wołam: Już idzie! Zlatują się: babcia, sąsiadka (przyszła po mąkę tylko nie wiedziała że rodzę), mój chłopak i mój pies Rudi :D. Patrzę z przerażem więc wykrztusiłam: A ja co? Okaz? Ja chcę babcięęęę. Po dwóch partych urodziłam córkę. Byłam masakrycznie zmęcozna i chciałam iść spać gdy wrócił kumpel z "gazikiem" i na cały głos wrzasnął: Gdzie nasza pierworódka?! Wchodzi do pokoju...patrzy ze zdziwieniem gdyż nie przypuszczał że tak szybko urodzę. Wchodzi mój chłopak z wodą do picia a ten nadal stoi jak słup. Pytam się złością: Co? Kobiety pk porodzie nie widziałeś? A on:Naszłą mnie taka oto refleksja-gdzie sie zaczeło tam się skończyło :D:D:D. Potem wszyscy ze wsi mi gratulowali. Nawet córka sąsiadki co nazwała mnie "puszczalską zdzirą" upiekła specjalnie dla mnie ciasto. Ponieważ prawie wogóle nie miałam pokarmu a nie stać mnie było na mleko modyfikowane miły pan ze spółdzielni mleczarskiej powiedział że może załatwić po tańszej cenie bo jego zięć z Niemiec sprowadza :). Ogólnie poród mimo bólu wspominam wesoło. Np uwagi Dawida typu: Powinienem teraz ci zrobić zdjęcie i pokazać dziecku jak będzie w wieku reproduktywnym :D lub pana co nas tego samego dnia wiózł do szpitala czy wszystko ok: No wiesz bo jak moja żona rodziła dziecko to nie było samochodów i musieliśmu wozem konnym jechać...konnym i nas chcieli odesłać bo z końmi zrobić itp itd :D przez 20 min słuchałam historii o koniu co go njikt nie chciał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D:D:D:D "gdzie tu można postawić rower"---najlepsze!!! piszcie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×