Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość fdggedggr
jak nie umiesz dac szczescia kochankowi i mezowi idz do szkoly aktorskiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i po co ja sie nad tym tyle głowie ..jak ktos daje mi gotowe rozwiazanie..szkoła aktorska...no na to nie wpadłam:P:P:P ale co 2 albo 3 głowy to nie jedna...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Thunderstruckk
klubowiczka - "Wirtualny sen nocy letniej… objawienie, magia, uniesienie, jednosc dusz… tryumf falszu - przebudzenie" - to jest doskonale, tak zwana madrosc zyciowa, ile trzeba w zyciu przejsc zeby zrozumiec... wszedlem na to forum przypadkowo, ale gdy zobaczylem tytul tego topiku to krew mnie zalala za przeproszeniem, ja rozumiem ze roznie sie uklada w zwiazkach, sa ciezkie charaktery, nie wspominam nawet o skrajnosciach jak alkohol, przemoc fizyczna ale jestem pewien jestem przekonany daje sobie glowe uciac ze w przypadku kobiet tu piszacych 80 -90 % zwiazkow to sa zwiazki gdzie przy odrobinie dobrej woli moglyby to byc szczesliwe zwiazki, POWTARZAM PRZY ODROBINIE DOBREJ WOLI takze z waszaej strony, nie tylko jego. juz widze jak wszystkie przypisujecie sie teraz do tych 10-20 % oczywiscie nic z tego nie bedzie jesli same nie chcecie wyciagnac dloni, tak naprawde to nawet wolicie gdy maz "odwraca sie dupą" no bo wtedy jest usprawiedliwienie dla swoich czynow i brniecie dalej w tym szambie "magii uczuc" no bo ktoz jest wspanialszy? cudowny romantyczny kochanek czy odwrocony dupą mąż? nie trzeba nawet odpowiadac , utwierdzamy sie w przekonaniu ze postepujemy slusznie a nawet gdy od czasu do czasu pojawiaja sie jakies gleboko tlumione wyrzuty sumienia to tak latwo je zagluszyc, wystarczy wejsc na forum kafeterii na topik Mezatki zakochane...nie w mezu... i juz po wszystkim... tutaj same sie nawzajem nakrecacie w swoim zyciu w klamstwie.My wszystkie nie mamy zadnych wyrzutow sumienia bo przciez postepujemy slusznie!!!!! przeciez ta moja 1 jest taka beznadziejna!!!! nie napisze smsa nie przynieie kwiatow i odwraca sie dupa podczas snu, nawzajem utwierdzacie sie w slusznosci swego dzialania - tryumf falszu sorry za te ostre slowa mam powody by tak reagowac pocieszajace jest to ze jednak i tu przybywa kobiet madrzejszych "przezytym zyciem" i jego doswiadczeniami, oby jak najwiecej z was jak najszybciej nabylo tego doswiadczenia pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Thunderstruckk ..naprawde myslisz ze to takie proste?Pewnie ze masz racje tutaj nie ma sie co spierac , od dawna sobie zartuje ze gdyby sie z mezem ..zona tak starac jak z kochankiem tez byloby boosko.Ale zappewne inaczej reaguje ktos kto to przezyl a inaczej ktos kto z gory osadzi z paru slow przycztanych na forum.Mysle ze podstawa to stare powiedzenie ze do \"tanga trzeba dwojga\" czego najczesciej brak w naszych malzenstwach zwlaszcza z dlugim stazem.Nie masz pojecia jak latwo ulec tej magi slow , kiedy ktos nagle widzi w Tobie piekna kobiete a nie tylko sluzaca , myslisz ze to banal? jednak wcale nie .Ja po romnasie stalam sie inna kobiete , wiele do mnie dotarlo rowniez moich wlasnych bledow i dzis nie powiem ze tego wszystkiego zaluje bo wole siebie taka jaka jestem nawet z pietnem kochanki na czole.Ale kazdej Pani ktora sie w to pakuje powiem zeby sie zastanowila czy warto postawic swoje zycie na szali bo za to naprawde duzo sie placi , ja nawet nie mowie o tym ze sie wpadnie ale o tej calej gamie uczuc z ktorymi trzeba sie zmagac .A do Ciebie mam jedno pytanie ? gdyby w Twoim malzenstwie dzialo sie zle ? i stawalabys na glowie zeby to zmienic ale druga strona bedzie bierna bo jej jest tak akurat dobrze to co zrobisz? Moze bedziesz mial odwage odjesc bo masz na to warunki ? A moze jednak..schowasz swoje ja do kieszeni i bedziesz pchal ten wozek dla dobra dzieci , rodziny itd..itp.. Przepraszam ze tak chaotycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klubowczka--zgdzama sie z Tobą..choc inni powiedzą,. ze szukamy wytłumaczenia..dla naszych perfidnych wykroczeneń... I nic nie zdadza sie wszedlkie \'\'tłaumaczenia\'\'..bo ktos wie le[piej od nas samych... Tez zgadzam się z Thunderstruckk..ale On to tak opisuje..jak by to było tak proste jak zjedzenie bułki z masłem...a nawet potrafi irinizowac.. Powiem tylko , ze jest mi przykro, ze to nie maz uwierzył we mnie..to nie maz wyciagnłanął mnie z dna do jakiego mnie wepchnął...Nietety to nie on... Zrobił to ktos inny..i tak jak TY klubowiczko..zmieniłam sie po tym \'\'incydencie\'\'..i tez wolę siebie taką jak teraz... i mam nadziję, ze w kogos tez tchełam ..nadzieje i wiare w siebie... Byliśmy sobie potrzebni na dana chwilę, zeby dostrzec sens w tym co sie dzieje wnaszym zyciu... A teraz ...teraz stram się wzbudzic płomien na nowo w moim małzenstwie...a dla mojego meza od jakiegos czasu jestem cudem a byłam zerem..ale cóz tak bywa i ciesze się, ze próbujemy na nowo..stanac na nogii... Tylko nie bede zagladac w głab siebie i zdawac sobie..pewnego pytania...:)....i przy ODROBINIE dobrej woli bede szczesliwa:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakreconaa??a czy nie boli cie to ze własnie kiedys byłas zerem dla meza?przeciez tego zapomniec sie nie da!?swiadomosc pozostaje.ja jak patrze na meza ktory jest dla mnie miły to odrazu przypomina mi sie jego nie miłe zachowanie .....i zastanawiam sie czy jest szczery...skoro potrafił mi dopiec nie raz.mysle ze do puki sie nie wypowie pewnych słow złosci pogardy złych słow to jest dobrze ale jak juz maz lub zona posunie sie do .......to to juz nie jest to samo padaja słowa ktore zmieniaja wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakreconaa??a czy nie boli cie to ze własnie kiedys byłas zerem dla meza?przeciez tego zapomniec sie nie da!?swiadomosc pozostaje.ja jak patrze na meza ktory jest dla mnie miły to odrazu przypomina mi sie jego nie miłe zachowanie .....i zastanawiam sie czy jest szczery...skoro potrafił mi dopiec nie raz.mysle ze do puki sie nie wypowie pewnych słow złosci pogardy złych słow to jest dobrze ale jak juz maz lub zona posunie sie do .......to to juz nie jest to samo padaja słowa ktore zmieniaja wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
margolka---jest blokada we mnie...nawet mu to napisałm..co się takiego wydarzyło, ze nastapiła taka przemina..ze jest teraz tak inny..lepszy ...milszy..sypie komplementy..i nie widzi po za mna swiata... Ale jak wiesz ciezko z mezczyzn..wydobyc to co siedzi w nich głeboko...dowiedziłam sie tylko , ze chce sie zmienic dla mnie..chce byc lepszy...bo cos tam sobie przemyslał.. Tez sie obawiam , ze moze wszytko powrócic..ale wiesz..teraz czuję sie silniejsza...i jezeli nawet to nastpąpi..bede sie tym martwic pózniej i działac...a teraz spokojnie sie temu przygladam i ciesze sie z tych zmian...bo dobrze one wpłyneły na cała nasza rodzinę..i z tego najbardziej sie cieszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie.. nic ciekawego, nic nowego... żyję, pracuję, czasem się nawet uśmiecham. A tak naprawdę to wiem, że nic nie wiem. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co... źle się dzieje... mam coraz większą ochotę odebrać telefon od 2... mam jakiś nalot myśli i tęsknoty za nim.... Nie miałam z nim kontaktu ponad 2 tygodnie... Boshe.... chciałabym go zobaczyć... NIEDOBRZE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Thunderstruckk
klubowiczka - a dlaczego z gory zakladasz ze nie mam o czyms pojecia? ze wyciagam wnioski na podstawie kilku slow przeczytanych na forum? ze wszystko jest takie proste i oczywiste? nie mialem najmniejszego zamiaru w jakikolwiek sposob sie tu wyzewnetrzniac dlatego w moim bodaj pierwszym wpisie napisalem ze moj przyjaciel mial podobne przezycia, tak naprawde to ja sam przez to przezedlem ale jest to jeszcze wciaz tak trudne i bolesne dla mnie ze az nie chcialem o tym pisac w pierwszej osobie, tak mi zal tego zycia , nie tylko swojego ze zostalo tak bezsensownie skomplikowane zeby nie powiedziec zniszczone... ok, w telegraficznym skrocie mam 36 lat i jestem rozwiedziony od roku, bylismy malzenstwem przez 9 lat az nadszedl ten dzien w ktorym peklo niebo, dowiedzialem sie o romansie zony ktory jak sie okazalo juz trwal 2 lata, i moja zona tez nigdy wczesniej nie byla jakas "latawica" , to prawda ze wtedy i teraz tez zreszta duzo pracowalem, bardzo duzo czesto po kilkanascie godzin dziennie jednak zawsze w tym wszystkim przed oczyma mialem przede wszystkim dobro swojej rodziny, czesto byly spotkania z klientami daleko od domu , czasem niemal na drugim koncu Polski, czasem wracajac do domu bylem tak tym wszystkim "wypompowany" ze jedyne na co jeszcze mialem sile to polozyc sie do lozka i... "odwrocic sie dupa" jak to nazywacie tutaj... po prostu po kilkunastu godzinach pracy na wysokich obrotach czlowiek pada z nog, owszem zarabialem zawsze dosc dobrze, tymczasem zona w pewnych okresach naszego malzenstwa nie pracowala w ogole , w innych podejmowala prace i niewazne ze byla to praca chyba tylko dla satysfakcji bo jej zarobki ledwo wystarczylyby na oplaty, ale to nie mialo dla mnie zadnego znaczenia - to co zarabialem wystarczalo na zycie na dobrym poziomie i pewnego dnia wiadomosc jak grom z jasnego nieba... oczywiscie dopiero wtedy dowiedzialem sie jak bardzo beznadziejny jestem, ze tak w sumie to moja wina!!!!!!!!!!!!!!! z korespondencji jaka znalazlem dowiedzialem sie jaki on jest cudowny, jedyny itp. a jakim dupkiem jestem ja... prosilem ja o opamietanie... bezskutecznie... mijaly kolejne miesiace a ona wciaz mnie oszukiwala, klamiac w zywe oczy, wciaz spotykala sie z nim... to byla trauma... zadne slowa nie oddadza poczucia mojej bezwartosciowosci, mojego bolu , to moze zrozumiec TYLKO I WYLACZNIE ktos kto przez to sam przeszedl, tego ABSOLUTNIE NIGDY nie pojmie osoba zdradzajaca, chyba ze sama znajdzie sie w takiej sytuacji... po ok. 8- miu miesiacach poznalem kobiete... kobiete ktora we mnie odbudowala poczucie wartosci, nie ukrywam ze po dluzszym czasie naszej znjomosci poznalem "magie chwil" ta kobieta dala mi tyle ciepla... pokochalem ja, zdecydowalem sie na rozwod tymczasem kochanek mojej zony dowiedziawszy sie o wszystkim wycofal sie, stracila grunt pod nogami, pojawil sie strach O SIEBIE, teraz ona blagala mnie o powrot, o rozpoczecie wszystkiego na nowo, potrafila sie niesamowicie upokorzyc w swoim blaganiu, tymczasem po tylu miesiacach czy wrecz latach zatwardzialosci jej serca jedyne co moglem do niej poczuc w tym momencie to litosc... nie mialem zamiaru tu pisac o sobie i nie mam zamiaru wiecej, zbyt duzo emocji mnie to kosztuje, to bedzie moj ostatni wpis, nie bede sie produkowal przeciez Wy i tak wiecie lepiej... trzeba dopiero dostac od zycia takiego porzadnego kopniaka w tylek zeby sie opamietac zeby spojrzec na zycie z pokora zeby rozwianc swoje horyzonty myslowe ponad zamroczenie iluzja "magii chwil"" dosc moralizatorstwa nie bede wiecej was pouczal moze jednak kiedys w przyszlosci ktoras z Was przypomni sobie moje slowa... zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
THunderstruckk piszesz o woli dwóch stron... a co zrobić gdy on twierdzi że przecież on jest bez winy on wszystko robi dobrze, pracuje nie bije nie pije, czego ja chcę więcej, a gdy próbuje z nim rozmawiać obraża się i milknie na kilka dni... problemy jego koleżanki są ważne, potrafił z nią rozmawiać nawet w nocy, bo przecież ona go potrzebuje, a ja... ja też chcę rozmawiać, ale mówić do ściany.... ale próbowałam próbuję i pewnie będę próbować by moje małżeństwo trwało.. widzisz wczoraj byłam pełna wiary i nadziei, że będzie dobrze, ale po powrocie do domu mój mąż sprowadził mnie na ziemię.... tu niestety nic się nie zmienia... i coś we mnie pękło... ale nie pozwolę się już więcej krzywdzić, nikomu.... jedno wiem jestem wartościową kobietą i nie pozwolę nikomu aby mnie poniżał ani traktował jak NIC.. mam teraz w sobie siłę i wiem że nieważne czy będzie jakiś facet koło mnie dam sobie radę... na razie próbuję się uspokoić i wyciszyć i nabrać dystansu do tego, co będzie dalej czas pokaże... muszę pisać bo to pomaga... choć mam dziś ogromne kłopoty z zasięgiem i co chwilę mnie rozłącza... a nie chcę wysuwać swoich żali na innych topikach, choć pewnie wiele bym mogła napisać o znęcaniu psychicznym czy samotności we dwoje, ale ten temat toczy się od 10 lat.. jeszcze boję się swoich uczuć, bo wiem że gdyby 2. powiedział \"choć zabiorę cię ze sobą\" poszłabym za NIM na koniec świata.. jeszcze dużo muszę zrozumieć wiele sobie tłumaczyć.. Klubowiczko twoje słowa żeby nie zatracać się w złudzeniach, żeby wierzyć w swoją wartość i cieszyć że były te magiczne chwile były wciąż sobie powtarzam.. choć trudno mi jeszcze odrzucić marzenia bo widzę GO w każdej sytuacji, gdy zapalam kominek, gdy parzę kawę... ale cieszę się że jest blisko bo pomaga mi jego przyjacielski uścisk dłoni, uśmiech... dalej jest moim światełkiem w tunelu choć nieosiągalnym... 30-tko bardzo boje się że w moim małżeństwie ciężko będzie odnaleźć te skryte uczucia... ale próbuję ... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlota rybka 36
Żyjemy przez chwilę, zachłanni na każdy gest, Tylko w Twoich oczach widzę ten blask - życia blask. Ukryci przed światem wierzymy, że stanął czas, Nasza miłość nie przeminie i trwać będzie w nas. Na dnie serca pozostanie zawsze ślad, Kiedy Ciebie już nie będzie tu, Na dnie serca pozostanie zawsze ślad, Zachowam go. Powrotów nie będzie, Co było nie wróci - wiem. Nie spotkamy się już więcej, To los - tak chciał los... Na dnie serca pozostanie zawsze ślad.................. Nie zapomnę nigdy smaku Twoich ust, Nie zapomnę barwy Twoich słów, Na dnie serca parę wspomnień z tamtych dni ocalić chcę, Chociaż to... Tylko to... Na dnie serca pozostanie zawsze ślad................. To slowa piosenki................piosenki ktora odzwierciedla to co czuje. Nie pisze juz, ale caly czas was czytam. jest tak ciezko, tak cholernie ciezko. Tylko moja poduszka to wie. Chcialabym tylko jednego. zeby wspomnienie o tym co bylo nie sciskalo serca, nie wyciskalo lez, nie bolalo. chcialabym, zeby wywolywalo usmiech na mojej twarzy, zeby dalo mi sile, zeby bylo wspomnieniem. I zeby przestalo tak cholernie bolec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Thunderstruckk życzę ci szczęścia... my wcale nie wiemy lepiej... czemu nasze wydawałoby się dobre małżeństwa rozpadają się, czemu w pore nie potrafimy temu zaradzić... chyba to jest tak że każda z połówek widzi to małżeństwo tylko ze swojej strony,,, czemu nie rozmawiamy.... prawie zawsze winni są oboje, jedno bo zmęczone, drugie bo nie docenia... jak łatwo wpaść w pułapkę i zatracić tą magię chwil która pewnie w każdym na początku była... ale pamiętaj zawsze są DWIE STRONY dwoje ludzi ze swoimi potrzebami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja jeszcze dodam tekst innej piosenki Każdy deszcz, każda noc, nagi księżyc, jego czuły wzrok, zapach traw, ciepło dni, jakby trochę magii ktoś odebrał im. Radze sobie świetnie, przecież wiesz, tylko w snach powraca, myśl, że tam na dnie, został twój ślad, głęboko tam, twoja muzyka we mnie gra. Tam na dnie, został twój ślad, i moja łza, bo świat się pomylił. Pierwszy śnieg, uśmiech mój, dźwięki miasta, kolor snów, jego szept, każdy świt, jakby trochę magii ktoś odebrał im. Tylko morzu mogłam, zwierzyć się, jak złamana w głębi, jestem tam na dnie, został twój ślad, głęboko tam, twoja muzyka, we mnie gra. Tam na dnie, został twój ślad, i moja łza, bo świat się pomylił. Powiedz, że, kiedyś uda się, uwolnić duszę mą, z uścisku twoich rąk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Thunderstruckk
ok, jeszcze raz: czarna agnes - oczywiscie ze jestes wartosciowa osoba, jeli Twoj maz tego nie docenia i rozmowy zupelnie nic nie daja, to sprobuj zastosowac jakis "mocniejszy" zabieg, nie wiem sprobuj napisac mu dlugi list w ktorym wyjawisz WSZYSTKIE ALE TO WSZYSTKIE swoje bolaczki, postaw sprawe na ostrzu noza, ze jesli nic sie nie zmieni to jestes w stanie odejsc - taki zimny kubel wody dziala, no chyba ze juz naprawde nienawidzisz swojego meza i nie mozesz juz na niego patrzec, ja doskonale wiem ze sa rozne przypadki i trafiaja sie "osobniki niereformowalne" ale czytajac Wasze wpisy jestem przekonany o tym ze sa tutaj wylacznie inteligentne kobiety, choc bardzo zagubione wiec nie sadze zeby Wasi mezowie byli jakimis marginalnymi imbecylami nie bedacymi w stanie niczego pojac i rowniez doskonale wiem o tym ze zawsze sa DWIE STRONY i ze wina prawie zawsze jest po obydwu stronach, dlatego rozpoczynajac jakakolwiek powazna rozmowe dyplomatycznie mozna zaczac od swoich wlasnych win, nikt nie lubi gdy sie mu cos wyrzuca, ale wiem ze czasami nie ma wyjscia i trzeba , KONIECZNIE TRZEBA O TYM MOWIC, DIALOG , DIALOG , DIALOG, zamiast kapitulacji i ucieczki w wyimaginowany "magiczny" swiat... ktory jesli nawet przetrwa miesiace , lata i tak pewnego dnia peknie bezpowrotnie niczym banka mydlana pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
złota Rybko --pozdrawiam....kiedys przestanie bolec...bo ile mozna płakac...kiedys przyjdzie ukojenie..🌼 dedykuje Ci piosenke Steczkowskiej\'\'to nie miłosc to tylko złudzenie\" \" Nie mam już Żadnych złudzeń, żadnych próśb. Już ostatni raz Chcę wrócić tam gdzie był Dla nas dobry czas. Kiedy dotknąłeś mnie tego dnia, Rozpaliłeś płomień Lecz gdy chciałam przy nim trwać Ty zamknąłeś się w sobie Nie mów, że to przeznaczenie. To nie miłość, To tylko złudzenie. Nie mów, że to przeznaczenie. To nie miłość, To tylko złudzenie. Wybacz mi. Chciałam tylko dla ciebie żyć. Dla mnie byłeś wszystkim. Miłość zgubiła mnie. Jesteś mi zbyt bliski. Gdy pierwszy raz przytuliłeś ją, Pomyślałam tylko, Żeby zawsze z Tobą być, Zamknę oczy na wszystko Nie mów, że to przeznaczenie. To nie miłość, To tylko złudzenie. Nie mów, że to przeznaczenie. To nie miłość, To tylko złudzenie. Chociaż w tym życiu Nie będziemy już razem Wierzę, że kiedyś Nadejdzie taki czas. Nie mów, że to przeznaczenie. To nie miłość, To tylko złudzenie. Nie mów, że to przeznaczenie. To nie miłość, To tylko złudzenie. \'\' Xyzv--jak mozesz odezwij sie do mnoe na meila... Jestem ciekawa co u aniołka..odezwij sie i napisz co tam u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Thunderstruckk ...mysle ze wszyscy tutaj oogolniamy , majac za soba takie a nie inne doswiadczenia .Gdybym napisala tutaj swoj zyciorys pewnie tez nie jednemu lezka w oku by sie zakrecila , ale ja nie szukam usprawiedliwienia dla siebie , doskonale wiem ze zdrada to zadne wyjscie ani rozwiazanie problemow.Mam nadzieje ze dzis rozumiem to nie tylko ja ale i moj maz .Chociaz milosci juz w moim domu nie ma i watpie by udalo sie to zmienic ,ale jest spokoj , jest napewno wieksza tolerancja i zrozumienie .Czasami obojetnosc jest zbawieniem, smutne ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klubowiczko czy da się żyć razem bez miłości, przytulać męża mówić kocham gdy tej miłości już nie ma... boję się że to za trudne, choć wiem że będę przy nim trwać bo nie mam odwagi by odejść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
złota rybka36 i czarna agnes --- te dwie piosenki, które tu wpisałyście towarzyszą mi od ok. miesiaca, są niemalże moimi hymnami... Thunderstruck... Współczuję... Ja mialam i mam tą wątpliwa przyjemność bycpo obu stronach. Raz zostałam \"sprowadzona na ziemię\" przez meżczyznę, który by łcałym moim światem. A teraz mogę sama \"sprowadzić na ziemię\" mojego obecnego meżczyznę. Obie sytuacje cholernie bolą... A wina zawsze leży po obu stronach. Ja nadal gubię się sama ze sobą... :( Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam 🌼 ale sie tu dzialo :) Thunderstruckk piszesz tylko z jednej strony, z twojej strony... ze cie bolalo, ze cierpiales, ze trauma czy ty myslisz, ze zdrada to prosta rzecz? w moim przypadku najpierw byla przyjazn, potem zdrada fizyczna, potem milosc, a teraz to juz nie wiem co jest... i wcale nie bylo latwo dwojki doprawadzaja nas do szalenstwa, uzalezniaja nic sie nie liczy i nikt jestesmy zaslepione, wiemy jak to sie skonczy a mimo to brniemy dalej, bo to jest silniejsze to jest dla mnie najtrudniejsza rzecz jaka przezywam klamie, cierpie, ponizam sie, oddaje cala siebie trudno jest podjac jakakolwiek decyzje byles jedynka i cierpiales, ale pomysl ze twoja zona tez cierpiala co prawda w innym wymiarze, ale podejrzewam ze jej tez latwo nie bylo rozumiem, ze ciezko ci to zrozumiec ale my same tego nie rozumiemy wejdz w nasza skore szarp sie tak jak my sie szarpiemy po spustoszeniu jakie zostawia po sobie dwojka trudno jest wykazac odrobine dobrej woli i walczyc o zwiazek kiedy czujesz sie pusta i wypalona wszystko cie drazni a jedynka chyba najbardziej jak wykrzesac z siebie jakies cieple uczucia do niego? kiedy cala dusza boli jak sie usmiechac, probowac i walczyc? to nie takie proste...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czarna inez nie jest latwo i nie bedzie , sa dni kiedy wyje z bezsilnosci ale sa tez calkiem dobre .Mam przyjaciolki , zawsze moge sie wyzalic to tez jest bardzo wazne , ale naprawde wiele bardzo wiele zalezy od nas samych i od nastawienia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trudne to wszystko.. życie przed 2. było prostsze, bez emocji ale i bez nadziei, szare... ON dał magie chwil, rozbudził nadzieje i kolory, a teraz pozostawił pustkę... krzyczę każdym kawałkiem swjego ciała i umysłu choć na zewnątrz uśmiecham się i życzę mężowi miłego dnia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I dobrze wam taaak
cierp cialo jeslis chcialo ... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna agnes nie ines
!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona30
kiedyś to forum było dla mnie miejsce gdzie mogę podzielić się a Wami moimi przeżyciami...Nr 1 Nr 2 dziś jestem już po za tym.... odbudowałam uczucie do swojego męża i jest całkiem fajnie....nigdy nie dowiedział się o mojej przyjaźni z facetem "ikoną" moją ikoną....nie żałuję niczego ani chwil spędzonych z nr 2, ani podjęcia decyzji jaką podjęłam. Thunderstruckk czytam Twoje wypowiedzi...standardowa sytuacja jakich miliony... ja nie wróciłabym do męża jeśli podjąłby decyzję o rozwodzie ze mną. Jestem zbyt ambitna aby korzyć się przed facetem dla którego wszystko jest ważniejsze niż ja sama....nawet jeśli miałoby to coś zapewnić mi jak to określiłeś "dobry byt". u mnie zdrada była wynikiem zmęczenia życiem i noszeniem problemów tylko przez mnie... mój mąż to lekkoduch, żyje dniem dzisiejszym i nic go nie martwi.... ale nie o tym chciałam...chciałam Ci napisać ze jeśli mój mąż znalazłby kobietę, która go zrozumie i będzie z nim szczęśliwa ja pogratulowałabym im obojgu i życzyła szczęścia a nie poniżała się aby go przy sobie zatrzymać... to dla mnie swoistego rodzaju desperacja a ja desperatką nie jestem i nieprawdą jest to że jest takich kobiet tutaj tylko 10 czy 20%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racja jest jak dupa
kazdy ma swoją :P i nigdy !!! jedna strona- zdradzająca drugiej strony -zdradzonej nie zrozumie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życie przed 2. było prostsze ale nie znaczy że lepsze... czasem warto pocierpić ... jestem jeszcze młodą osobą i nie będę się cieszyć tylko z tego, że pprzetrzymałam kolejny rok... a teraz uczę się obojętności, by nie bolało... i mam taką nadzieję że chociaż spokój jako namiastka miłości zagości w moim domu, bo jak na razie to jest nieustanna wojna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×