Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

gdyby mój mąż dowiedział się o moim romansie nawet nie chcę o tym myśleć.. wiem do czego jest zdolny... wiele osób by na tym ucierpiało... ja i co ważniejsze ON a zwłaszcza jego rodzina, a na to nie mogłam pozwolić.. podczas tej podróży popełniłam wiele błędów, ale wszystko to wymknęło się spod mojej kontroli... zastanawiam się jak bardzo zależy mi na NIM, a jak bardzo na tym co MI dawał... tego nie ma w moim małżeństwie i nie wiem czy gdzieś na dnie kryje się jakaś miłość do męża... obawiam się że nie ma już nic, ale w tej chwili niczego nie jestem pewna... na razie w moim sercu pustka, żal, tęsknota, brakuje mi smaku mocnej słodkiej kawy - JEGO smaku... nie potrafię wymazać GO ze swoich myśli, jest ze mną wszędzie... muszę czekać, w końcu to minie tylko co zostanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 stka
agnes....wierze Ci ..jest bardzo ciezko....ja wariowałam w czasie kiedy moj maz dowiedział sie o 2,gdyz sądziałam ze juz sie nigdy nie zobaczę z Nim....potrzebowałam pół roku zeby dojsc do jako takiej równowagi.... Pomimo wszystko GłOWA DO GóRY!!!! TRZYMAJ SIę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie od końca minęło ponad 3 miesiące.. było już dobrze, a teraz samo dno.. chyba powoli dociera do mnie to wszystko....... teraz najgorsze dwa rodzinne dni, nie mam na to siły, chciałbym zostać sama móc to wszystko przemyśleć, opłakać i ułożyć na nowo.. wiem że to minie, to nie pierwsze złamane serce, nie pierwsze nierealne marzenia, bardziej przeraża mnie jak żyć dalej... jak na razie nie widzę w nim promyków szczęścia (z wyjątkiem dzieci- ale nie da się żyć tylko dla nich, nie po tym co przeżyłam)... mogę sie jeszcze pożalić bo za godzinkę wróci mąż - uśmiech na twarz i życie toczy się dalej... tego co dziej się w głowie i sercu nie widać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna agnes...tak na marginesie..kasuj wszystkie swoje wpisy z historii...łatwo mozna wpasc..a skoro twoj maz jest zazdrosny to badz podwójnie czujna..mówie z doświadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki kasuję co mogę i umiem, moja wiedza na temat komputera nie jest wielka ale mój mąż jak na razie umie go tylko włączyć i spędzać godziny na allegro, ale zacieram ślady jak tylko umiem... ale nie mogę zrezygnować z pisania tutaj, po dzisiejszym dniu trochę lepiej.. ktoś wysłuchał, przygadał... ale nie mogę dalej chować wszystkiego w sobie bo mnie to przerasta.. pomoc niezbędna od zaraz.. te strony to dla mnie swoista terapia, dobrze że WAS znalazłam pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30tka.... Czyli mimo tego, że mąż sie zmienił i jest Wam lepiej, nadal czujesz pustkę. Nadal nie jesteś do końca szczęśliwa??? A juz miałam nadzieję, ze da się wrócić do tego, co było z 1... Szczęścia, zakochania, emocji, ale widzę, że mimo wszystko trudno zapomnieć emocje, które wzbudza 2.... Czy to nie jest dziwne? Przecież 1 też kiedyś wzbudzały w nas taki emocje.... A u mnie to już w ogóle... Przecież ja byłam kiedyś z moją 2, czyli teraz ponownie wzbudza we mnie emocje... Ale jakie to są emocje... Nie wiem, czy moja teraźniejsza 1 kiedykolwiek wzbudzała we mnie takie emocje. Ale daje mi co innego: zrozumienie, wsparcie... Czemu nie można ich dwóch połączyć w jedna całość??? :( Czekam na rozmowę z 1, zaraz ma przyjechać (on nie jest moim mężem). Nie jestem w ogóle zdenerwowana. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle.... P.s. 2 jednak sie nie poddaje - dzwonił (dla niewtajemniczonych - nie odbieram od niego telefonów).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby rok temu ktoś opowiedziałby mi taką historię jak moja pomyślałabym co za głupia naiwna dziewczyna , nie zrozumiałabym jej... ma dom, męża, dzieci, z pozoru szczęśliwa rodzinę czego więc ona szuka... czego więc szukam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 stka
ja tu pisywałam swego czasu i to bardzo często,ale pod innym nikiem,... Agnes ja tez tak musiałam grac czasami to juz mnie przerastało.....pamietam takie dni,gdzie czekałam tylko by maz zamknał sie w pokoju wtedy ja mogłam czytac i pisac smsy do Niego......pamietam tęsknotę za chocby jednym jego pocałunkiem........kiedy budziałam sie w jego ramionach chciałam aby czas sie zatrzymał...ile jeszcze musiało sie wydarzyc od tamtych chwil aby zrozumiec ze meza takze nadal kocham....i JEGO TEż...kocham ich obu taka jest prawda....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 stka
inna_Ona...widzisz On na zawsze pzostanie gdzies w moim sercu...czy jestem szczesliwa?? byłabym gdybym mogla miec ich obu...tak jak wspomniałaś połaczenie ich obu w jedno...MAGIA.... Moj maz jest dla mie teraz cudowny ,pelny otwrtosci potrafimi godzinami rozmawiac o wszystkim...w najbardziej nieoczekiwanych momentach mowi jaka dla niego jestem piękna,ze zawsze byłam taka.....tylko dlaczego on mi to wszystko zaczał mówic kiedy pojkawił sieOn...dlaczego nie wczesniej??? dlaczego ..........dlaczego przez tak dłuho okres czułam sie jak 5 koło u wozu,sądziałm ze nie ma miłosci miedzy mna a moim mezem choc mówił ze mnie kochał ale zachowanie wskazywało ze nie do konca tak byało...... to zycie czasami jest popierniczone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jacy wy
witam Was wszystkie 30 stka- bardzo podobna sytuacja do mojej ....mam na mysli reakcje Twojego meża.....do mojej historii trzeba tylko dodać chęc popełnienia samobojstwa gdy sie dowiedział o 2.....od tego czasu mineło 2 lata prawie ...ja dopiero od niedawna uwolniłam sie z uczucia tęsknoty....ale ślad pozostał....i sądze ze nie zniknie nigdy..... czarna agnes-jesli to dopiero 3 mce to świeże jak bułki z piekarni....ale czas jest łaskawy....choc ran nie goi...przynajmniej u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 stka
oczywiscie...chciałam dodoac ze po szoku jaki przezył dowiedziawszy sie o 2 widzac ze jego prośby nie skutkuja też dawał mi odczuc na kazdym kroku ze mysli o samobójstwie...to był koszmar.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jacy wy
30 stka napisz mi proszę ile czasu ninęło od dnia w ktorym Twoj mąż dowiedział sie o 2 ?napewno pisałas ale nie pamiętam a nie mogę teraz czytac poniewaz spiesze sie na basen....u mnie prawie 2 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 stka
Odkąd maz sie dowiedział mineło juz ponad pół roku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy jest tu taka ?ktorej maz sie nie dowiedział?bo az sie boje ze moj sie dowie.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I po rozmowie... Była ciężka, ale byłam spokojna, zadziwiająco spokojna. Co prawda były łzy... moje i jego. Trochę spraw się wyjaśniło. Jest mi lżej... Ale nadal nie widzę żadnego światełka.... Czekam na lepsze jutro bez nadziei i wiary.... 30tka ... czy można żyć z tym ukrytym gdzies w zakamarkach serca uczuciem do 2? Jeżeli nie ma kontaktu, to może można... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I po rozmowie... Była ciężka, ale byłam spokojna, zadziwiająco spokojna. Co prawda były łzy... moje i jego. Trochę spraw się wyjaśniło. Jest mi lżej... Ale nadal nie widzę żadnego światełka.... Czekam na lepsze jutro bez nadziei i wiary.... 30tka ... czy można żyć z tym ukrytym gdzies w zakamarkach serca uczuciem do 2? Jeżeli nie ma kontaktu, to może można... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I po rozmowie... Była ciężka, ale byłam spokojna, zadziwiająco spokojna. Co prawda były łzy... moje i jego. Trochę spraw się wyjaśniło. Jest mi lżej... Ale nadal nie widzę żadnego światełka.... Czekam na lepsze jutro bez nadziei i wiary.... 30tka ... czy można żyć z tym ukrytym gdzies w zakamarkach serca uczuciem do 2? Jeżeli nie ma kontaktu, to może można... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedyś myślałam,ze potrafie to tak utaić,że w zyciu się nie dowie...ale się dowiedział....choć nie przyznałam się do końca...dowody nie były jednoznaczne....natomiast myślę,ze tego typu sprawy zawsze się wydadzą,jak nie dzis to jutro.Bo nawet nie wiemy same jak w takich sytuacjach się w stosunku do jedynek zmieniamy-chocbysmy były najlepszymi aktorkami...takich rzeczy nie da się ukryć... można jedynce wpajać,ze nasze zachowanie bierze sie z róznych względów...ale dziewcz\\yny..to są nasi mężowie....znają nas myślę,że dobrze,pamiętają, jak się zachowywałysmy rozpoczynajac z NIMI związek...a jakie jestesmy dzis....kiedy jestesmy spragnione Ich pieszczot a kiedy ich uniakamy,albo kiedy chodzimy całymi dniami zamyślone... Widzą ,że coś się zmienia..nie chcemy z nimi sypiac- pierwszy sygnał, dlaczego? bo jest pewnie ktoś inny.... same byśmy tak pomyślały..... a kłamać i grać,że się kocha-długo tak się nie da -uwierzcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Thunderstruckk
witam was tak sobie czytam to wszystko co tu piszecie i nei moge sie powstrzymac aby nei dorzucic 2 slowa ode mnie, moj przyjaciel przechodzil podobna historie to znacxy zostal zdradxony przez zone, na poczatku ogromna trauma, zwatpienie w sens zycia itd , z czasem jednak poznal inna kobiete i zwiazal sie z nia , sam wystapil o rozwod teraz chyba jest szczsliwy, tymczasem jego zone porzucil kochanek , chyba przestraszyl sie tego ze rozpieprzyl komus rodzine i umyl od wszystkiego rece i tym sposobem babka zostala sama, sorry ale nei moge pozbyc sie wrazenia ze wy wszystkie dopoki maz nic nie wie to jest cudownie i wspaniale z jednej strony maz ktory jest jakims gwarantem stabilizacji zyciowej a z drugie kochanek ktory dodaje pikanterii w zyciu, czy wy naprawde tego nei pojmujecie ze gdyby to wasz maz poznal jkogos nowego, nowa kobiete to najprawdopodobniej, na 98% bylby dla tej nowej kobiety tak samo cudowny romantyczny i jedyny w swoim rodzaju jak dla was jest wasz kochanek???? to wazne zeby walczyc z szara proza zycia ale nie w taki sposob - znajdujac sobie kogos innego. a gdyby to wasi malzonkowie zechcieli walcvzyc z monotonia zycia wlasnie znajdujac sobie kogos na boku ?kobiete cudowna romantyczna? czy wy w swoich malzenstwach zawsze bylyscie tak strasznie romantyczne? dopiero kiedy maz dowiaduje sie o waszych romansach wtedy czujecie zagrozenie, budzicie sie z reka w nocniku, przypominacie sobie ze moze jednak kochacie go? pewnego dnia moze byc za pozno. wtedy pozyjecie sobie pare lat ze swoim "idealem", jesli was wczeniej nie porzuci i przekonacie sie jaki to on wspanialy i romantyczny gdy trzeba bedzie zmierzyc sie z proza zycia pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _czarymarykrycha_
Hmm... Tydzień temu zasiliłam szeregi "tych co kochają w milczeniu, cierpieniu..." dokonując wpisu. I taki mam mały przełom w życiu...Właściwie to sama nie wiem czemu tak się stało że nagle jakieś takie emocje , uczucia we mnie zaczęły odżywać...Że nagle zaczełam tak bardzo pragnąć 2...że tak bardzo zaczęłam rozpamiętywać te "wielkie lovy"... Normalnie nie miałam życia przez te wspomnienia...każde słowo mi o nim przypominało, kążda melodia, nawet wiatr, słońce....wszystko i nic... A przecież nie mam go od tak dawna...nie mam go w każdym sensie... Jest tylko gdzieś we mnie głęboko i na zawsze.. I to właśnie kochanie w "bezmiłości" moje , doprowadziło mnie do wniosków, konkluzji najważniejszych chyba w całym moim życiu... Ja jestem po prostu po to, żeby kochać... tylko tyle..Nigdy nie zaznam spokoju u boku jednego mężczyzny, nigdy... Zawsze szukałam czegoś, czego nie mogłam pojąć. Zawze byłam o krok dalej w myślach, zawsze w mojej głowie kołatały się myśli "co by było gdyby..?" smutny wniosek , ale jedyny prawdziwy... Niestety nie zaznam szczęścia. Albo ja, albo ktoś, kto obdarzył mnie uczuciem , zawsze będzie stratny... W każdej dziedzinie życia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _czarymarykrycha_
margolka- powodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Thunderstruckk
_czarymarykrycha_ => jesli jestes stanu wolnego to wszystko w porzadku, kazdy jest kowalem swojego losu, tylko blagam nigdy nei zakladaj rodziny bo bedziesz unieszczesliwiac innych tak naprawde to nei oklamujmy sie, kazdy chcialby sobie od czasu do czasu zmienic partnera , znow poczuc ta adrenaline zakochania , zauroczenia nowa osoba i tylko ludzie z silna wola i odpowiedzialni potrafia zwalczyc w sobie ten egoizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki...strach mnie oblatuje...ale ciekawosc przed2 jest wieksza.....nie szukałąm go nie planowałam..sam sie pojawił w moim zyciu.a to ze czasem mazryłam o takiej 2czce to tylko moja wyobraznia działała,ale chyba tylko marzac jestesmy bezpieczne bo gdy marzenia o 2 zaczynaja sie spełniac to zaczynaja sie kłopoty.moja 2 bedzie w polsce tylko dwa tygodnie wiec to tez w pewnym siesie mi pomaga bo wiem ze po tych dwuch tygodniach wszystko sie skonczy i moze......uda mi sie normalnie zyc..przynajmniej nie bede musiałą kombinowac co zrobic zeby sie z nim spotkac ....bo go nie bedzie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 stka
wiesz,Thunderstruckk,masz troche racji w tym co napisałeś-ale tylko trochę.Kazdy przypadek jest indywidualny i aby wydac opinię w miare obiektywna trzeba by było poznac racje kazdej ze stron od a do z...jezeli chodzi o moja historię..oczywiscie nie sposb jest na forum napisac o wszystkich sytuacjach które spowodwały u mnie dperesję...nikomu nie zyczę,aby bedąc w zwiazku czuł sie bardzo samotny...aby dla jego partnera inne rzeczy niz rodzina stały sie priorytetem.....zarabianie kasy to nie wszystko...powstała mur miedzy nami-tak to okreslił moj mąż...schował sie za nim,ja przez pewnien czas próbowałam sie "przedostac"...ale nie udawało się...niby wszystko ok -powierzchowanie,a w rzeczywistosci jedna wielka samotnia,pustka...ja i dziecko oddzielnie on odzielnie....wszystkie obowiazki domowe na mojej głowie...zreszta ,przepraszam nie mam zamiaru mówic o szczegółach.....Zdałam sobie 3 lata temu sprawe ,ze chyba wszystko to co piękne juz mnie spotkało więc pzostaje odgrywanie kury domowej,....ale najgorszy by fakt ze nawet bedac razem czułam sie samotna,jego hobby przesłoniło mu cały swiat... Tak sobie mysle z perspektywy czasu,ze chyba tak własciwie miało być...cos musiało mocno wstrząsnac naszym zyciem...musiało zaboleć,aby zdac sobie sprawe z oczywistych rzeczy.Nie moge przezałowac,ze moj maz dopiero zmienił sie po informacji o tym 2...nie moge przezałowac,ze te zmiany nie nastapiły wczesniej......i wiem ,,ze gdyby nie 2 ..moj maz nie zmieniłby sie..a jezeli juz to nie w takim stopniu jak to teraz ma miejsce.....jestesmy ze soba ponad 10 lat...chyba nie umielibysmy przestawic sie do bycia tak naprawde z inna osobą...rozmawialismy niedawno na ten temat,..powiedział ze łzami w oczach,ze tak naprawde kocha tylko mnie ..i w tej osobie która poznał pare miesiecy temu próbowal na siłe szukac czegosc co kojarzyło by sie ze mna...dlatego nic nie wyszło....... Ku przestrodze dla zaangazowanych uczuciowo w 2....ja wiem ze rozum spi,emocje biora górę..ale wartałoby sie jednak mimo wszystko zastanowic....To racja Thunderstruckk,ze trzeba miec silna wolę by nie uledz pokusie...zgadzam sie ja jej nie miałam...moja kazda mysl kazde marzenie bylo skierowane na 2... spotykanie sie z 2 raz na jakis czas było wspaniałe,piekne chwile...ale czy te piekne chwile byłyby wieczne gdybym zdecydowała sie byc z nim na stałe...NIE WIERZę...PO PROSTU NIE WIERZę....codziennośc zzabija magie chwil..ja to wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja myślę,ze idealizujemy naszą dwójke,dlatego zawsze powtarzałam,że jeśli odejde od 1 to dla siebie a nie dla kogoś. Postępujemy egoistycznie pozostając przy jedynkach,ale czasem strach jest taki wielki... A jeśli brakuje nam czegos w związku,to zawsze bedziemy tego szukać...czy znajdziemy?nie wiem... A to,że sie niektóre z nas tak bardzo angażują w zwiążek(romans)z dwójką....to wynik tego ,że serce jest czesto silniejsze niż rozum.Niewiele jest osób,które potrafią być tak silne,że się powstrzymują przed zakochaniem,zaangażowaniem,które bronią się rekami i nogami przed uczuciami.Albo są tak szcęśliwe i spełnione w swoim związku,że nie potrzebują szukać.Ja takim osobom zazdroszcze ,bo zawsze marzyłam i bede marzyc o własnie takim związku,pełnym namiętności,zrozumiałości,szacunku..... pozdrawiam i życze wam miłej soboty...u mnie słonko świeci,więc i humorek odrobine lepszy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam jak czytam te wszystkie wpisy to wszędzie znajdę cząstkę swojej historii, zwłaszcza historia 30-tki to tak jakbym czytała o sobie, w moim małżeństwie też stanął ogromny mur, mój mąż to pieniądze (i one najbardziej go zmieniły), a ja cała reszta.. mam wrażenie że każdy żyje oddzielnie, mijamy się, spotykając tylko czasem w wspólnych sprawach, ale zawsze jestem sama, mój mąż nie dowiedział sie o moim romansie i mam nadzieje że się nie dowie, ale chyba coś wyczuwał, bo najpierw było pełno pretensji, dużo cichych dni, kiedy wcale się do mnie nie odzywał, potem z czasem zaczęliśmy rozmawiać, ratować to co się rozsypywało,.to był najtrudniejszy okres, z jednej strony euforia, magia 2, z drugiej szara codzienność i walka z 1.... teraz staram sie poskładać wszystko, ale ciągle myśli uciekają w marzenia.... trudno mi na razie docenić zalety mojego męża, bo ciągle parze przez pryzmat 2., oni tak bardzo sie różnią... i przyznaję wam racje że 2. to właśnie magia chwil, bo codzienność z nim co by przyniosła?, pewnie te same rozczarowania co teraz... tylko jak teraz żyć gdy poznało się magie chwil, jak cieszyć się z codzienności, gdy serce wciąż krzyczy... mam nadzieje że czas załagodzi ból.... trudno mi o NIM zapomnieć bo widujemy się w pracy.. powiedzcie mi jak żyć, gdy z jednej strony w sercu skrywa się miłość, z drugiej nie chce się kłamać i grać, a jednocześnie nie chce się opuszczać 1..., bo nie jest dobrze ale może jest za mało źle żeby się na to zdecydować , może jeszcze można poskładać to na nowo i nie przekreślać tych 10 lat małżeństwa... Inna_Ona nadziei i wiary że będzie dobrze i słoneczka dla wszystkich..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam was czytam
i zaczynam marzyc o 2 ktora pomaluje mi swiat w kolory teczy bo na razie jest szara smutna rzeczywistosc po 15u latach razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _czarymarykrycha_
Cóże ja mogę powiedzieć...? Wszystko prawda, wszystko... To że nie każdy potrafi obronić się przed uczuciami, to że ta chwila zapomnienia jest na "ten czas" jedynym czego chcemy doświadczać... i nawet to ,że konsekwencje, przerastają potem większość z nas... Taka prawda! Ale co z tego?! Ta historia jest strara jak świat... tak było, jest i będzie.. Pragnienie miłości jest silniejsze od wszystkiego co daje nam siłe. Na nic racjonalizowanie, że rodzina , że obowiązki...że za stara jestem albo za młoda na takie wariactwa... Mi czasami nawet słów brakuje na opisanie tego czego chcę i co robię... No taka jestem, nie moja wina.... Ale pogodziłam się z tym. Na walkę ze sobą i własnymi uczuciami nie mam siły... a może nawet ochoty... Poddałam się temu co mnie "ponosi" dawno temu. I śmiało mogę podpisać się "rękoma i nogyma" pod każdą z tych historii... Każda jest prawdą o życiu i prawdą której nie zmienimy. Ten kto kocha, kto szuka miiłości...dla kogo życie ma sens dopiero wtedy , gdy odbiera je z największą intensywnością każdym zmysłem...ten już na zawsze jest skazany na popadanie ze skrajności w skrajność... I ja wiem, to takie starozakonne biadolenie.Ale wiem też, że kto tego nie przeżył. bo ma w sobie tyyyyle siły na twarde stąpanie po ziem, i jest tak pweny siebie i swoich emocji że jest w stanie wydawać osądy... ten tak naprawde, nigdy nie pojmie, co znaczą te wszystkie słowa opisywanwe przez nas tutaj... Ja również, w żaden sposób nie mam zamiaru wydawać osądów i opinii. Życie jest życiem, nikt nigdy nie obiecywał że będzie łatwo... I można w nieskończoność wypisywać taki banały, które i tak nic nie zmienią. Wiem tylko tyle, że nic mi nie odbierze tego co doświadczyłam... A czy mi z tym dobrze albo źle nie wiem. Doświadczyłam wielkiej miłości i wielkiej rozpaczy. Bilans mam na razie zerowy... Tak już musi być i pewnie tak na zawsze będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×