Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

O rajuśku, strach się dziś odezwać :P W odpowiedzi na pytanie odpowiem, że facet też potrafi się zaangażować. Tyle, że jeden porafi a inny chce po prostu sobie poużywać :P . Zgadniesz jak nie wiesz? To trudny temat i tak, bo jak zaczyna działać chemia, to najrozsądniejsze myślenie diabli biorą. Idę, bo jak tu jedna jest wkurzona na cały rodzaj męski to i mi sie zaraz dostanie :P Ale skądś to znam, bo już tak miałem kilka razy na tym topiku, że zbierałem od kobitek cięgi nie za swoje grzechy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ejjj no Mr. bez nerw :) Możesz być spokojny, że tobie się nie oberwie :) Stara i głupia może jestem, ale wiem, że nie każdy facet to świnia ;) Za czałokształt męskiego rodzaju nie mam zamiaru karać jednego, z niewielu jak mi się wydaje normalnych. Możesz spać spokojnie w tym męskim chlewiku ;) pełnym rozpustnych żądnych tylko doznań fizycznych, brudnych i obsmarkanych prosiaków ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
soft.cream20 - ja myślę o odejściu ale nie dla innego, i myślałam o tym zanim inny się pojawił i ... znikł ... ale to już inna historia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałaś jeszcze wspomnieć o fantazjach, które wprawiłyby w osłupienie i podziw najbardziej doświadczne córy Koryntu. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kadarka - piszesz mądrości, ale każdy sobie sam zasady ustala, a nawet jak ustali to czasem je szlag trafia, bo serce głupieje ja żadnych zasad narazie nie złamałam, ale boję się tego co będzie, bo on jest dla mnie jak narkotyk i tyle lat już to uczucie trwa, że można poprostu nei miec siły walczyc ale walczę, póki co, dla rodziny, dla dzieci, które kocham ponad wszystko moge zmienic tylko to na co mam wpływ - na uczucia wpływu nie mam i moge jedynie udawac, że wszystko jest w porządku, kiedy nei jest jaka jest twoja rada na taki stan? jak zabic te motylki w brzuchu? bo o ile można sobie przetłumaczyc takie uczucie do kogos nowego i szukac powodu w rutynie, obowiązkach, nudzie i czym tam jeszcze - o tyle przy normalnej fajnej rodzinie od której wcale nie chce się uciekac i tym cholernym zauroczeniu po tylu latach - trudno jakoś to wszystko poukładac w głowie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja rada na to??? Nie mam rady na to. Moje serce tez głupiało, wbrew rozsądkowi, wbrew wartościom, wbrew sobie samej. Nie wiem w jaki sposób można zabić uczucie, które trwa i trwa i trwa. Ja nie potrafię. To może zrobić jedynie czas. A może i nie może...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, cholera by to wzięła.. :( ja już tak długo kocham, że chyba mi nie przejdzie, a najdziwniejsze, że to uczucie wcale nie maleje z upływem czasu, nie przyzwyczajam się do jego obecności, do spotkań tylko dalej jak ta nastolatka lecę na skrzydłach, jąkam się, czerwienię, aż mi się z siebie samej śmiac chce, chociaż rzadko mi do smiechu bo przez większośc czasu czuję jednak dziurę w brzuchu wypełnioną tęsknotą i nostalgią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mr. - czy ty jako Mister, możesz mi powiedziec co oznacza u mężczyzny kiedy w obecności kobiety zachowuje się jakby stawał na rzęsach, jest szarmancki, miły, wykorzystuje każdą chwilę żeby dotknąc chocby ramienia, włosów a potem funduje jej 3 tygodnie milczenia? i tak w kółko nawet durnego przyjacielskiego 'co słychac', nic ja wiem, że każdy jest inny i trudno odpowiedziec co kto może miec na myśli, ale ja tej strategii w ogóle nie ogarniam :/ z jednej strony wygląda to jakby on się starał powstrzymac, zapanowac nad tym wszystkim, ewentualnie poprostu lubił swoją samotnośc ale z drugiej strony, może poprostu mu nie zależy, ne czuje tak jak ja, nie potrzebuje tego kontaktu częściej niż raz na kilka tygodni? a może jest i jakas trzecia strona, której mój pokręcony i zakochany kobiecy mózg nie jest sobie nawet w stanie wyobrazic? boże z każdym gównam się tak szarpię, tłumaczę sobie i szukam podwójnego dna, wszystko, żeby jakoś chociaz trochę to ogarnąc, może zobaczyc, że nic nei ma, że on się tylko mna bawi, nie kocha naprawdę..wtedy chyba dopiero opadłyby mi te cholerne klapki i byłabym w stanie ruszyc z miejsca..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No. winko sens wychwyciło. powiedziałaś czapla gościowi coś wprost? Facet na rzęsach staje, a Ty co? Madonna na włościach? A moja odpoowiedź, prawie jak z filmu, facet miłość wyznaje, Ty jak kłoda, to klient zmywa się i koniec, było minęło. i za kadarką, koleś robi Ci wyznania, a Ty babo nie możesz za ciosem pójśc i pogadać z nim? Zapamiętaj do końca życia, jak się facet uczuciowo odkrywa, to po pierwsze, jest poważnie zaangażowany, po drugie, jak go raz olejesz to drugiej sznsy nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kulka, martwię się co u Ciebie, mam nadzieję, ze wszystjo w porządku :) hej 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha! powiedział po winku kiedyś, że kocha..ja powiedziałam, że moje uczucia się nie zmieniły ale zmieniła sie sytuacja - no bo mam rodzinę teraz, chyba nie oczekiwal, że mu się odmieni nagle po latach a ja wszystko rzucę - tak jest we mnie wciąż trochę urażonej dumy, złamanego serca i kurczę żalu, że kiedy mógł to nie pobiegł a i teraz nie wiem czy czegoś właściwie oczekiawł po tym wyznaniu no i z tym stawaniem an rzęsach troche może przesadziłam - ale czuję, że mu zależy i żadna ze mnie Madonna, Mister, własnie o to chodzi, że pomiędzy spotkaniami to ja się głównie odzywam, planuje, wymyślam co i kiedy moglibysmy robic, zapraszam na kawę itp - on bardzo rzadko przejmuje inicjatywę i to mnie dziwi nie wiem jak długo będziemy mieszkac blisko, ale póki co moglibyśmy to jakoś wykorzystac - nawet żeby sie poprostu zbliżyc, poznac, a nie tak z doskoku jak jesteśmy razem jest super, ale pomiędzy spotkaniami jest kompletna cisza, nie mówi mi o swoich planach, nie opowiada o znajomych, tak jakbym nie znaczyła dla niego za wiele, jakby trzymał mnie na dystans i to mnie dziwi własnie, bo mi też jest głupio tak zabiegac o te spotkania, wypytywac co robi i nakręcac to wszystko może on nie ma ochoty tracic czasu na mnie, kiedy może spotkac jakąś wolna panne i sie ustatkowac? bo ze mną chyba tylko może liczyc na romans i to też nie widac, żeby się do tego palił ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, ale jak już przy sobocie, wybacz, gdyż występuję obecnie w charaktetrze nawalonego, to jedyną metodą na samca jest stawianie go pod murem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet nie wiecie jak ja bardzo bym chciała zastanawiać się nad tym jak zabić motylki w brzuszku...... a tak mam tylko ciszę tęskonotę i nadzieję że i ja kiedyś będę miała kogoś kto będzie zabiegał o mnie starał się i "chodził na rzęsach" jak myślicie co jest lepsze mieć kochanka i rosterki czy być samotną do bólu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja po czasie i z perspektywy rozbitego w pył serca przez... kochanka .. kurczę nawet napisać mi ciężko w ten sposób o nim... czy też przez siebie samą idąc tokiem myślenia kadarki :) chociaż to gdyby to odemnie zależało ja bym tego nie kończyła... to była jego decyzja... no ale do rzeczy... ja gdy "on stawał na rzęsach" odżyłam i mimo rozterek i wyrzutów sumienia czułam, że mogę wszystko, że z nim, dla niego... i te motylki, całe stada motylków.. to było cudowne wspaniałe i w tych chwilach gdy byliśy razem czułam się absolutnie i totalnie szcześliwa... teraz boli ale tamte momenty ... ehhh... nie wiem... chyba lepiej jednak chociaż przez chwilę poczuć się tak wspaniale...chyba... z drugiej strony gdyby to było tylko platoniczne może łatwiej byłoby zapomnieć.. a tak? tęsknię do niego tak strasznie, i boli tak okropnie, że potrafię zemdleć z tego bólu... nigdy tak nie miałam... a teraz minęło tyle czasu a ja na samą myśl o nim... na dźwięk jego głosu, choćby przez telefon... mam takie zawroty głowy, że ... miansec chyba zaczyna działać więc ostatnio jest lepiej... motylki się trochę uspokoiły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee tam... sama siebie oszukuję... każdy dzień upływa mi na sprawdzaniu co sekundę telefonu, maila... a może się odezwie? nic tylko się upić... ale jak zacznę w poniedziałek ... i jak by się nie odwrócił - d... z tyłu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truuuuuuu
staraaagłupia odezwij się na moje gg nr 41410581 pogadamy !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truuuuuuu
I wcwle nie jesteś staaraagłupia bo ja jestem młodsza a też głupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuleczka dzięki 🌼 No fakt, trochę podejrzany jest ten facet, co się tak nie odzywa :( Raczej naturalne by było choćby codzienne słanie wiadomości, to by o czymś świadczyło, a tak, to mi się nie podoba takie zachowanie :( No i jest wolny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witia444
A mnie się wydaje że on ma cię po prostu gdzieś skoro się nie odzywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jednak motylki są do d... dzieci śpią, m ogląda tv a ją rycze. łzy same płyną. jestem podał zł ą kobieta i egoistką ,nienawidzę swojego m, nienawidzę siebie, i nigdy więcej nie chce się tak czuć. proszki g... dają. zasypiam myśląc o nim. budze się z myślą o nim. wcale mi nie lepiej. pewnie będę tak cierpieć już do końca zycia. zasluzylam sobie. ale tak strasznie chce zapomnieć i już nigdy przenigdy się tak nie czuc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara i też głupia
Wiem coś o tym .Kocham do szaleństwa , ale nie m . Też rycze w poduszke , jednym sie pocieszam ,kocham z wzajemnością ale nie jestesmy razem bo jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iei00
wiele lat kochalam..wiele lat kontaktu...ja rzucialbym wszystko dla niego..on nie...dlatego od dluuuugiego czasu nie jestem z nim.zerwalam kontakt...bolalo,ale brak jego widoku i codziennosc pomogly..dzis cgdy czasem rozmawiamy,widze te iskierki jeszcze w jego oczach,ale to juz nie to:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana mezatka
Dzień dobry Bardzo chciałabym częściej tu bywać, ale brak mi czasu. Jednak cieszę się, że spotkałam ten wątek, że sa tu kobiety takie jak ja. Rozdarte. Kochające w tajemnicy. ta tajemnica najbardziej mi dokucza. Najchętniej wykrzyczalabym swój ból.... Może byłoby mi lżej. Czy zostawiłabym męża dla kochanka? kiedyś myślałam, że tak. Kochanek to mój przyjaciel że studiów. 16 lat platonicznej "miłości" .... W tym wiele lat na odległośc. Jednak przez te wszystkie lata mielismy stały kontakt telefoniczny, mailowy. Spotykaliśmy się kilka razy w roku. Gdy wreszcie zostaliśmy kochankami wydawało mi się, że wybuchła wielka miłośc między nami która przetrwa wszystko. Jednak z czasem zrozumiałam, że jestem tylko rozrywka dla kochanka podczas pobytów w Polsce. Dowiedziałam się o tym, gdy zaryzykowałam wszystko - wybrałam się na tydzień do niego. Przejechalam 2000 km by dowiedzieć się, że kochanek prowadzi podwójne życie..... Pozwolilam jeszcze sobie na utratę reszty godności.... Dziś zbieram się z podłogi, maz jest dla mnie wsparciem... Może uda mi się to poskłejac, może uda mi się przestać kochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakochana mężatka oj coś wim na ten temat... a ja myślałam że jestem jedyna która cierpi, która straciła resztki swojej godności i próbuje wstać "z podłogi" bez wsparcia i której też się dużo wydawało... trzymaj sie dziewczyno jak chcesz pogadać to daj znać na maila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polianka
Czy kazda milosc predzej badz pźniej boli? Moj romans trwa od 3 lat. Trwa bądź trwał. Znów próbuje odejść. Tylko ze dla mnie ta historia nigdy się nie skonczy. Mamy dziecko. Ja mam, bo on nie porusza tego tematu. On ma dwoje dzieci, żonę. Mówi że mnie kocha ale czy moze mnie kochac nie pytając o Małą? Staram się to zrozumieć ale nie potrafię. Razem nigdy nie będziemy, przestalam sie ludzić...chyba. Moja córeczka z każdym dniem jest coraz bardziej podobna do niego. Boję się o jej przyszlosc. O to ze ktos sie w koncu domysli. Mój mąż ją bardzo kocha (o niczym nie wie) traktuje obie nasze corki tak samo. Codziennie sie zastanawiam jak dlugo tak wytrwam. Tak bardzo marze o tym by czuc sie po prostu kochaną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serca gwiazd - twardy lód... Pod żarem schowany szklany chłód. Pod złotym morzem ognia, Lęk się czai, tak jak zbrodnia Serca gwiazd - diament, szron, Świeć gwiazdo samotna, blask swój chroń, Chroń swój chłód - dobrze wiesz, Że miłość znaczy śmierć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×