Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kolorowa jak diabli

decydujemy sie na dziecko.. swiadome TEGO WSZYSTKIEGO

Polecane posty

thompson - mężczyźni o Twoim podejściu do sprawy powinni być klonowani :D Przepraszam, mam nadzieję, ze Cię nie uraziłam. Chciałam przez to powiedzieć, że bardzo mi się podobają Twoje wypowiedzi ( zupełnie jak bym słyszała mojego męża ) i uważam, że teraz trudno spotkać mężczyzn rozumujących tak dojrzale. Mnie się udało przetrwać ciąże, połóg i całe te 20 miesięcy z dzieckiem głównie dzięki wsparciu męza. W każdej dziedzinie stanął na wysokości zadania, co mnie dało poczucie spokoju, komfortu, atrakcyjności, bezpieczeństwa itd. Ani przez jeden dzień ciąży nie czułam się brzydka, gruba, nieakceptowana, za cieżka itd. Co nie znaczy przecież, że nie byłam gruba i ciężka! Oczywiście, że byłam! Dlatego thompson tu powiedział święte słowa:BARDZO WIELE zależy od mężczyzny. Niejedna deprecha po porodzie to nie skutek urodzonego dziecka, ale.... podejścia partnera do kobiety w tym okresie. No rozpisałam się, ale co to ja chciałam? Acha, chciałam tylko podkreślić z całą mocą ( to MOJE ZDANIE, możecie się nie zgodzić ), że kobita, która czuje się kochana, pożądana, uwielbiana, rozpieszczana, doceniana, rozumiana, wspierana - zawsze będzie szczęśliwa. I nie ważne czy z wałeczkami na brzuchu, rozstępami, protezą nogi, amputowaną piersią, czy łysą głową po chemioterapii. Bo grunt to kochać i być kochanym. reszta to marność :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
To mi troche ulzylo bo widze, ze moj facet nei jest jedyny w tej fascynacji dziecmi :) On tez twierdzi, ze chce sie zajmowac maluchem czasem wydaje mi sie, ze jakby mogl to by je nawet urodzil :) Oby mu tak pozostalo jak juz dziecko sie pojawi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
shalla -> nie , nie czuje sie urazony :) to mile ze tak mowisz, tzn. piszesz:) . ja zgadzam sie z toba w 100%. kobieta bedzie czula sie piekna jesli mezczyzna, z ktorym jest nie zapomni, ze ona nadal jst kobieta. a milosc nie widzi wypryskow, zwalow tluszczu, lelulitisu (czy jak to sie pisze). mezczyzna, fakt, to wzrokowiec, i idac ulaica majac "jeszcze zgrabna" zone i tak oglada sie na ulicy. dyskretnie ale sie oglada i ciaza nie wiele tu zmieni. bedzie ogladal sie tak samo. to ogladanie to celowe gapienie sie i pozerani wzrokiem, oczy po prostu same leca. ja moja zonke bebe kochal nawet jak bedze miala piersi do kolan, newet jak bedzie gruba itp. wieceie co nie raz mysle, ze kobiety bardziej stroja sie przed drugimi kobietami niz dla mezczyzn. ale to takie moje skromne zdanie. Gia-> dla mezczyzny jest to ciezsza sprawa. ktos na poczatku napisal, ze instynkt macierzynski jest rowny u obu plci. w moim przypadku to nie prawda. u kobiety rodzi sie to uczucie juz w trakcie ciazy. to ona czuje ruchy i wsio wsio. a mezczyznie zostaje tylko obserwowanie jak brzuch rosnie, trudnosc w wyobrazeniu, ze "tam" moze cos byc. i tu jak gdyby nagle przychodzi na swiat malenstwo. nie wola do mnie tata, nie usmiecha sie do mnie zachowuje sie jak "warzywko"(wybaczcie za to slowo). ojciec dopiero od tego momentu czuje instynkt, ale bardzo powoloi on sie rozwija. ja sie staralem, kapalem w szpitalu juz , zalezalo mi na wiezi takiej co ma z matka.ale wiecie co kobiety, najszczesliwsze momenty kiedy czulem sie ojcem to dopiero moment gdy swiadomie mniue dotknelo , popatrzylo na mnie itp....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łoooo Boziu, ale naprodukowane - wszystko nie ogarnęłam, ale tak z grubsza ;) Wrócę tylko do Waszych wczorajszych wpisów, bo nie ma sensu rozgrzebywać na nowo wcześniejszych dni ;) Gia - ja też nie miałam \"odpału\" na widok niemowlaków zanim zaszłam w ciążę. Owszem chętnie patrzyłam na dzieci od momentu kiedy podjęliśmy decyzję o staraniach, ale nie miałam czegoś takiego jak \"cyk\" ;) pisałam już tutaj, że decyzja o zajście w ciążę była podytkowana naturalną koleją rzeczy jaką sobie założyliśmy (studia, małżeństwo, dom, dziecko) - takie rozsądkowe podejście :) Dopiero jak zaszłam w ciążę to zaczęłam inaczej myśleć i lubiłam patrzeć na inne dzieci, jednak nie dostawałam nadal kręćka na ich punkcie za to coraz cieplej i z miłością myślałam o rozwijającym się we mnie maleństwie. Co do obawy przed utwieniem w domu z dzieckiem - jeśli dobrze się rozumiecie z partnerem to na pewno nie będzie chciał cię zmusić do koczowania w domu. Wiadomo dobro dziecka ważne, ale także twoje samozadowolenie. Masz swoją wolę i swój rozum nie można cię przykuć na siłę. Jeśli jakimś cudem tak by się stało to będziesz nieszczęśliwa, a przez to zaczniesz obwiniać częściowo za to dziecko oraz swojego mężczyznę. To nie wróży nic dobrego, ale jak pogadacie to na pewno zrozumie ;) Winogrono - zgadzam się, że nie należy rozmawiać tylko o dzieciach. Sama tego nie robię, a już na pewno nie w towarzystwie, które choćby w części dzieci nie ma. Generalnie nasze dziecko nie jest tematem przewodnim np. na imprezie. To nie czas, ani miejsce :) Nasze życie seksualne miało się bardzo dobrze przez całą ciążę i tylko ograniczyliśmy przez pewnien czas częstotliwość na zalecenie lekarza. Szybko jednak wróciliśmy do normalności:) thomson - Bardzo chętnie poznam twój punkt widzenia - przyda się męsko-tatusiowe spojrzenie na sprawę :) Zgadzam się z tobą, że nie należy potępiać, wyzywać i uznawać za gorsze kobiety, które bez reszty poświęcają się swoim dzieciom. Po prostu mają inną mentalność, inne potrzeby i inne rzeczy dają im satysfakcję. Przecież każdy jest inny i trzeba to zaakceptować. Ja sama choć nie dostałam totalnej fiksacji na punkcie mojego syna, a decyzja o jego poczęciu była przemyślana, kocham go niezmiernie, chcę dać jak najwięcej miłości i czułości, ale zarazem pragnę też czegoś dla siebie... chyba jestem tak pośrodku ;) szanta - witaj :) kolejna mamusia ;) gratuluję drugiej ciąży - ja jeszcze nie czuję się na siłach i czekam aż bąbel pójdzie do przeszkola, chociaż nie jestem pewna na 100% czy będzie ten drugi raz (to już jednak inny temat). Sorki, że tak przydługo, ale tak mam jak nazbiera się dużo wpisów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa thomson - z tego co piszesz masz podobne podejście do mojego męża :) też od początku dużo mi pomaga i nie było spraw, że to tylko mój obowiązek (poza karmieniem siłą rzeczy ;) ). Również sam mnie \"wypychał\" na imprezy lub spotkania ze znajomymi - pozwala to nabrać oddechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
tak , a mam w rodzinie przyklady i wsrod niektorych znajomych jak faceci olewaja wszystko. nawet celowo wracaja pozniej z pracy, zeby jak najmniej nasluchac sie i pomoc...to smutne, smutne sa te kobiety i biedne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż ma taką pracę, że późno czasem wraca lub nawet wyjeżdża na kilka dni - zawsze jednak stara się pomagać w miarę możliwości, a na samym początku robił bardzo dużo i jestem mu za to wdzięczna ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stresiorka
Witam dziewczyny i faceta 🖐️ U mnie podobnie jak u Gia to mężczyzna chce bardziej dzieciaczka. Ale nie mówi nic o przewijaniu, karmieniu czy kąpaniu, więc zaczynam się bać... Bać, że to ja będę musiała odwalać całą robotę przy maluchu. Nie bardzo mam ochotę zrezygnować z siebie i zainwestować całą energię w dziecko. Chcę zostać sobą! Po prostu chcę zostać kobietą, żoną , matką i córką. Nie chcę być tylko jednym z tych "rodzai". thomson chyba rozwiął wątpliwości czy faceci są wzrokowcami czy nie. A więc trzeba o siebie dbać panie - wizualnie rzecz jasna. Oczywiście moim zdaniem facet nie zwalnia to o dbanie z kolei o siebie. Bo chyba nie kazdą panią rzuci na kolana mięsień piwny i gruba pupa u jakiegokolwiek mężczyzny? Tylko prawda jest taka, że my kobiety łatwiej wybaczamy i przymykamy oczy na niedoskonałości naszych partnerów niż robi to nasza "brzydsza" połowa. Poważniejszą sprawą wydaje się jednak depresja poporodowa. W zasadzie niewiadomo którą i czy w ogóle którąś z nas dopadnie. Odpukać w niemalowane, mam nadzieję że nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, napisałaś piękne słowa. Thomson, jesteś wzorcem mężczyzny. Serce się raduje, że są tacy ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
z powodu jego pracy ty bedziesz skazana na siedzenie z dzieckim. ale chocby nawet jesli facet chcialby isc na urlop macierzynski tzn ojcowski(jak zwal tak zwal) to nie moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
z powodu jego pracy ty bedziesz skazana na siedzenie z dzieckim. ale chocby nawet jesli facet chcialby isc na urlop macierzynski tzn ojcowski(jak zwal tak zwal) to nie moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
ooooo poszlo dwa razy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skazana? hmmm tak bym tego nie nazwała, choć bywają okresy, że jestem często sama z dzieckiem, ale bywają też luźniejsze tygodnie, gdzie mąż nawet nie musi jechać do pracy lub jest bardzo szybko w domu. Wtedy stara się trochę ogarnąć dom, zrobić zakupy, pomajsterkować, a nawet przygotować obiad. Wtedy ja wracam do domu z pracy \"na gotowe\":) to też ma swoje plusy. Mąż pracuje tak od bardzo dawna i zdąrzyłam się przyzwyczaić, a przez pierwsze parę m-cy po urodzeniu Maksia starał się nie wyjeżdżać na dłużej i jak najwięcej mi pomagać. Teraz też w miarę możliwości dostsowuje pracę do rodziny. Od kiedy bąbel jest większy i na dodatek chodzi oraz dużo rozumie jest mi o wiele łatwiej: więcej możliwości spędzenia wspólnie czasu, \"pogadania\" sobie z nim, odwiedziny u znajomych czy rodziny, itd. Jest o wiele łatwiej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
"ale chocby nawet jesli facet chcialby isc na urlop macierzynski tzn ojcowski(jak zwal tak zwal) to nie moze" tjomson, czemu nie moze? ;) Otoz moze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
przepraszam za blad w nicku :P- thomson oczywiscie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie, że może, ale zazwyczaj się to nie kalkuluje - w naszym kraju nadal więszkość kobiet zarabia mniej od mężczyzn :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
:) Biorac pod uwage to, ze ja dopiero zaczynam kariere zawodowa jest spora szansa , ze za 4 lata w naszym przypadku bedszie sie to kalkulowalo.Tylko nie wiem jak na to meskie ego :P ;) Osobiscie uwazam, ze to jest fajna sprawa dla mezczyzny. Pierwsze miesiace z dzieckiem spedza matka- bo karmienie itd., a potem tatus moze przezyc to samo z troche wiekszym maluchem. No i zawsze to lepiej z ojcem niz nianka czy w jakim zlobku :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
nie moze iść na urlop macierzynski bo w Polsce jest takie prawo jeszcze , ze kobieta musi wykorzystac 14 tyg z 16 czy jakos tak. wiem ze zostaja jej 2 tyg ktorych nie moze brac i tyle zostaje dla ojca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
tzn. kobieta moze wziasc caly ale nie musi tych 2 tyg :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba mylimy macierzyński z wychowawczym ;) Macierzyński to raczej logika nakazuje, że matka się opiekuje: karmienie, przyzywczajenie dziecka do matki i potrzeba jej obecności itd., choć oczywiście nie musi całego - niestety nie znam się dobrze na tym i nie wiem jak to wygląda w czasie. Macierzyństki też jest w pełni płatny. Natomiast jeśli chodzi o wychowawczy (ja o tym pisałam) to jak najbardziej może i tutaj właśnie sobie trzeba policzyć co bardziej się rodzinie opłaca oraz czy tatuś jest chętny, bo to podstawa. Gia - w u nas z pracą jest tak, że ja pracuję na stanowisku kierowniczym, więc logika by nakazywała zarabiać sporo, a tutaj nici z tego:o Mąż pracuje w renomowanej spółce o ogólnoświatowym zasięgu i choć teoretycznie stanowisko ma \"niższe\" ode mnie to zarabia sporo więcej... takie to czasy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witajcie dziewczyny
ooo parę dni mnie nie było a tu takie ciekawe dyskusje... Co do tego "cyku" to jestem ciekawa jak to będzie u mnie. Chcialabym to sobie wszystko mądrze ułożyć, ale kto wie czy dziecko nie opęta mojego umysłu - już ostrzegłam męża, że jak tak będzie to ma mnie sprowadzić na ziemię. A jak to jest tak naprawdę z podejsciem do dzieci u Waszych mężczyzn? Ja wiem, że mój mąż będzie świetnym ojcem, ma dobre podejście do dzieci. niby chcemy mieć już swoje, ale widzę że jeszcze ma pewne obawy, tak jak zresztą i ja.. np raz mówi, że jeszcze jest na to czas, a za chwilę planuje co wymyśli do dziecka... Po za tym przyznaje się szczerze, że ma obawy bo on nie wie co sie robi z takim małym niemowlakiem, że nie będzie sie umial nim zająć i będzie czekał aż trochę podrośnie bo wtedy juz sie mozna z takim dzieckiem porozumieć.... pobawic się z nim - po prostu COŚ ROBIĆ. A z takim całkiem malutkim - to on przecież nie będzie wiedzial o co takiemu chodzi. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani, to teraz ja wsadze kij w mrowisko. Nawet jeśli bywalcy topiku mnie nie zjedzą, to pewnie bez popitki zrobią to \"podglądacze\" topiku. Ale co tam. Jak napisała chyba Kolorowa - wywalę swoje zdanie i już. I ciekawi mnie Wasza opinia, co sądzicie o.... O tzw. spełnianiu się w pracy? Tysiąc razy już natknęłam się na to stwierdzenie - na topiku i wśród znajomych: jak to kobieta NIE WYOBRAŻA sobie, żeby zostać na wychowawczym, bo oan SPEŁNIA się w pracy. Jest to dla mnie zrozumiała, kiedy ta kobieta jest: malarką, aktorką, modelką, pisarką, tancerką, lekarzem, wokalistką, gra w zespole ludowym, no nie wiem co jeszcze? Śpiewa w churze? Rozumiem to wtedy, kiedy praca kobiety jest jej PASJĄ. Wtedy ok, rozumiem, że z całych sił po porodzie pragnie do tej pasji wrócić. Ale niech mi kurcze dyrdymałów nie wciska kobita, która siedzi w pracy na kasie w Biedronce, albo znosi poniżenia od szefa w biurze, albo segreguje selery na taśmie, albo gotuje objady w szkole, albo jest woźną, albo asystentką prezesa w międzynarodowej korporacji i ma juz wrzody na żołądku ze stresów w pracy. A to właśnie od kobiety w TYCH zawodach słyszę najczęściej, jak to sobie nie wyobrażają życia bez swojej pracy. Ufff... wyżyłam się. Czy to nie jest kłamstwo? Oszukiwanie samej siebie i całego świata wokoło? Czy faktycznie kobieta woli zostawić dziecko w żłobku i gnać na złamanie karku, żeby się spełnić jako kasjerka w mięsnym???? NAPRAWDĘ? A może po prostu wstyd sie przyznać, że mąż zarabia za mało, żeby kobieta mogła spokojnie wychować dziecko i FAKTYCZNIE swój wolny wykorzystać na swoje pasje i zamiłowania? Dlatego lepiej wciskać ludziom wokoło dyrdymały, że się tą swoją pracę tak strasznie kocha...? I teraz moje pytanie. Co sądzicie? Oczywiście biorę pod uwagę, że jakiś procent kobiet może faktycznie nie wyobraża sobie dnia bez objechania przez szefa, czy też ich pasją jest zgiełk i zamęt, wieczna nerwówka i adrenalina towarzysząca wykonywanej pracy. Ale ciekawi mnie Wasze zdanie. Idę założyć kask, bo zaraz się posypią cegły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
ja tez pisalam o wychowawczym ;) Bo z zalozenia uwazam, ze macierzysnki to jednak czas dla mamy. Zarowno ze wzgledu na kwestie karmienia jak i ze wzgledu na to, ze kobieta tez musi po prostu dojsc do siebie po ciazy. Niektorym nie wystarczy na to przeciez kilka dni ;) witajcie dziewczyny Wiesz, ja tez nie wiem co sie robi z takim malym dzieckiem bo niby skad mam wiedziec ;) Pisalam wiele razy, ze w genach tej wiedzy o przewijaniu, karmieniu nie mam zapisanych. Oboje bedziemy sie musieli tego uczyc i nigdzie nie jest powiedziane, ze on nie zlapie tego szybciej :P Obawiam sie nawet, ze u nas tak bedzie bo moj mezczyzna ma juz doswiadczenie z dzieckiem z rodziny- i to dosc spore. Moje jest zerowe :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
shalla Ciezko mi sobie to wyobrazic ;) Ja sie zajmuje mediami wiec jest to-przynajmniej dla mnie- bardzooo ciekawa sprawa. Co do pan z Biedronki to sie zgodze, ze jest to wylacznie kwestia finansowa. Natomiast wiele kobiet, np. prawniczki czy jakies grube ryby w korporacjach chca wrocic szybko na soje stanowisko. Gdybym miala siedziec przez 8 godzin za biurkiem bez ruchu to tez wybralabym wychowaczy. Nie chce obrazac tu nikogo kto tyle za biurkiem siedzi, po prostu ja sie do takiej pracy nie nadaje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witajcie dziewczyny
tak tylko takie obawy ma moj mąż (ja też oczywiscie), ciekawe jak to będzie:) Shalla>>> nie wiem czy to jest oszustwo ze strony tych kobiet, bo każda ma inną sytuację. Ale powiem Ci jak to jest z mojej strony. Ja też po części Spełniam się pracy, obojętnie czy to jest siedzenie przy kasie w sklepie czy kierowanie firmą. Tu chodzi o pewną prostą rzecz - że wychodzisz z domu, masz ten kawalek swojego zycia, swojej pracy i swoich pieniędzy. Po prostu zarabiasz! Jestes w jakiś tam sposób niezależna. Uwierz, że pracując na kasie w sklepie - można się w jakis tam sposób realizować pod tym wzgledem, że masz swój osobny kawaleczek życia - ze możesz wyjść do pracy, potem przyjść z tej pracy i opowiedzieć mężowi coś,cokolwiek wiecej niż to co dziś zrobiło dziecko. Dla mnie takie rzeczy są ważne, nie wiem dlaczego. Może mam niską samoocenę i muszę ją sobie podnieść za pomocą pracy? Byc moze jest tak.Często jest mi obojętne nawet jaka praca (choc jestem ambitna) najbardziej liczy się właśnie dla mnie ten kawaleczek swojego zycia ktore daje praca. Zresztą powiem Wam, ze od kiedy straciłam pracę, całkiem niedawno, widzę coś co mnie boli. Od kiedy nie pracuję - inne kobiety, ktore pracują, zachowują sie w pewien sposó do mnie - lekceważąco? hmm nie wiem jak to nazwać. Te zdania "aaa to Ty teraz nic nie robisz" albo a "A pracujesz gdzieś? Nie.. a ja pracuje w banku i jestem taka zagoniona". Czuję, że jak nie pracuję to jestem gorsza, jak pracuję to jestem spełniona. Chyba o to chodzi większosci kobiet..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
ja jeszcze kilka slow o macierzynskim. mialem na mysli macierzynski. sa takie rozne sytuacje zyciowe ze chyba nawet nie zdajecie sobie sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
Thomson, zaintrygowales mnie. O jakie sytuacje Ci chodzi, to powiazane z macierzysnkim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łeeee ja chcę klimatyzację - ledwo zipię :P Mój mąż od początku poważnie się przejął rolą ojca i to taką nowoczesną, czyli nie ograniczającą się do zerkania od czasu do czasu na dziecko i zrobienia paru min oraz \"gili, gili\";) Pomagał we wszystkim co dotyczyło dziecka i wyręczał w pracach domowych (pisałam dziś wcześniej). Nie prosiłam, ani nie wymuszałam tego - robił, bo chciał pomóc i mieć udział we wszystkim od początku (dlatego też był przy porodzie z własnej inicjatywy). Przyznał się mi jednak jakiś czas temu, że rodzicielstwo (bycie tatą) to jednak nie takie proste zadanie jak się wydaje, przynajmniej na początku kiedy dziecko wymaga stałej opieki, często płacze (nasz bąbel miał okropne kolki :(). Naprawdę trzeba być silnym, bo mimo pięknych momentów i tego, że kocha się bardzo swoje dziecko, bywa ciężko. Mimo tego wszystkiego nie żałujemy naszej decyzji ani przez chwilkę - za piękny tego efekt końcowy :D❤️ Teraz kiedy Maks jest coraz starszy ma coraz lepszy kontakt z nim, mają swoje zabawy i wygłupy, choć bąbel jest nadal \"mamusiowy\" i to nie dlatego, że go tak nauczyłam tylko jest takim typem dziecka. Teraz kiedy nauczył się mówić "tata" widzę jak mąż jest z tego dumny i czuje się bardziej jemu potrzebny. Poza tym bąbel nie boi się obcych, śmieje się i zaczepia wszystkich wokół oraz jest bardzo otwarty na kontakty z dziećmi. Zawsze jednak chętnie wraca w ramiona mamusi - szczególnie jak coś się dzieje. Shalla - ja wróciłam do pracy głównie z powodów finasowych oraz obawy o swoje stanowisko (czy będę mieć do czego wracać), bo szkoda byłoby go stracić. Choć należę do tych "siedzących za biurkiem 8 godzin" i nie jest to szczytem moich marzeń to lubię swoją pracę, otoczenie, rozmowy nie tylko o domu oraz wszystko z tym związane:) Jak napisała \"witajcie dziewczyny\" lubię wyjść z domu ładnie się ubrać, umalować, mieć styczność z innymi ludźmi i potem chętnie wrócić do domu stęskniona za dzieckiem oraz mężem. 5 m-cy byłam z synkiem w domu i choć był to wspaniały okres oraz chciało mi się płakać na samą myśl o zostawieniu go pod opieką innej osoby (u nas to jest babcia) to gdzieś w głębi duszy pragnęłam odmiany i małej odskoczni. Tęskniłam za ludźmi i trochę innym światem, ale nie jestem przez to gorszą matką. Wiele kobiet tak czuje i wg mnie boi się do tego przyznać, bo często jest to potępiane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thomson
mnie one same nie dotycza. zgadzam sie z wami , ze macierzynski jest potrzebny mama, sa zmeczone po porodzie, wszystko musi sie zagoi itp. moim zanjomym przytrafilo sie nieszczescie i w domie tak rozwinietej medycyny, zona mojego kumpla zmarla przy porodzie. ale to sa skrajne przypadki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witajcie dziewczyny
thomson >> to straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×