Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kolorowa jak diabli

decydujemy sie na dziecko.. swiadome TEGO WSZYSTKIEGO

Polecane posty

Witam. Miło się zrobiło i aż się chce z Wami pogadać :) Rafinko - Ty mnie kobieto wreszcie oświeciłaś z tą pochwą po porodzie. POwiem Wam jak to było u mnie. mam koleżankę, która urodziła, kiedy ja jeszcze byłam na studiach i o żadnym tam mężu nie myślałam. Ale ciekawość oczywiście.. a jakże, w pełnym rozkwicie. tak więc oczywiście zapytałam ją jak tam....sexik po porodzie. Ona mi na to odpowiedziała, że nie wyobrażała sobie do tej pory, że może być tak super. Pomyślałam sobie - a co biedna ma gadać? Pewnie jest teraz bardzo luźna, ale chociaż trzeba robić dobrą minę, nie? Mijały lata, przyszełd czas na mnie. Nastawiłam się, że po naturalnym porodzie to już pewnie nie będzie to samo co kiedyś.... No i słusznie :) Bo jest faktycznie o niebo lepiej! Zawsze było doskonale, ale po urodzeniu dziecka, to jest totalnie inna skala! Wtedy dopiero pomyślałam, że może jednak koleżanka wcale nie oszukiwała. Że to JEST możliwe! ( choć wiem, że to nie reguła, niestety ). Ale nie wiedziałam dlaczego? Może kwestia zszycia? Ale raczej nie. Robiąc \"ciasny\" wlot lekarz może zrobić frajdę mężowi, ale nie kobiecie... Więc o co chodzi? I dopiero Ty Rafinko wyjaśniłaś mi jaka może być geneza tych pełniejszych jeszcze doznań niż przed porodem. DZIĘKI! Czuję się lepiej uświadomiona. Człowiek całe życie się uczy :) Acha - ja w ciąży często miałam wino do obiadu ( piwa w ogóle nie lubię, więc nie piłam ). Ale zdarzały się też, choć baaaardzo sporadycznie drinki. Dziecko urodziło się zdrowe i bardzo rozwinięte fizycznie. Ale to chyba nie ma związku... Uff, ale się napisałam... mam nadzieję, że nie zanudziłam. I jeszcze o cesarce. Gdyby mi przyszło rodzić drugi raz będę się długo zastanawiać. Z jednej strony po tym co przeżyłam chyba wolałabym jednak cesarkę. Z drugiej jednak.... jak pomyślę o pchaniu rury do cewki moczowej po cesarce to...brrrrr.... Z relacji koleżanek, które miały cc słyszałam , że to jest koszmar jakiś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do cc to im bliżej porodu, tym coraz bardziej obojętne mi się robi jak będę rodzić :-) Sama nie wiem, czemu. Boję się i tak. Piersią spróbuję karmić, bo wydaje mi się, że będzie mi łatwiej i taniej, tak przynajmniej mi się zda. Adopcja - zdecydowanie tak, ja też wiedziałabym, że to po prostu moje dziecko, choć go nie rodziłam. Instynkt macierzyński - nie wierzę w niego, naprawdę. Pewnie dlatego latami nie mogłam się zdecydować na zajście w ciążę. Za to teraz szaleję na punkcie mojej córki, mimo, że ma się dopiero urodzić. Niemniej wiem, że nie jestem Matką-Polką i nie oddam całej siebie dla dziecka. Zrobię dla niego wszystko, ale nie zamierzam wyrzekać się siebie, przecież to nienaturalne. Nie zamierzam pozbywać się moich marzeń, planów, czy ambicji. Wierzę, że wszystko pogodzę, a ktoś mądry na innym topiku napisał \"szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
Ja co do instynktu macierzynkiego to zgadzam sie osobiscie z teoria, ktora glosi , ze jest to wytwor kultury a nie natury :) Gender studies m.in sie tym tematem intersuja.Ponoc naturalny jest instynkt rodzicielski i ja sie z tym zgadzam- przykladem jest moj mezczyzna, ktory coraz bardziej wariuje na punkcie dzieci :) http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,65665,2699325.html Tutaj dosc ciekawy artylul na ten temat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Winogrono31
Shalla, Jak przeczytalam o wprowadzaniu rurki do cewki moczowej jako koszmarze to szczerze sie usmialam.Widocznie niektore kobiety maja zero tolerancji na bol.Przeciez to jest doslownie 5 minut roboty,po czym od razu dostajesz znieczulenie i po klopocie.Zalezy jak do tego podejsc.Ze mna na sali lezala dziewczyna,ktora rodzila dzien po mnie naturalnie i dopoki jej nie zabrali na porodowke to naogladalam sie tyle cierpienia,ze szkoda gadac.a pozniej ja siusialam przez ta cewke(oczywiscie nic nie czujac),a ta biedna dziewczyna z placzem wracala z toalety.W ogole radze nie sluchac narzekan innych,bo u ciebie tak byc nie musi.Dla mnie osobiscie najbardziej bolesne bylo badanie wziernikiem czy mam chociaz troche rozwarcia.Zapewne tez to mialas,wiec uwierz ,ze zakladanie cewnika jest 10 razy mniej nieprzyjemne(no chyba ze te dziewczyny trafily na jakis niewykwalifikowany personel-tez sie zdarza).Ja wiecej dzieci juz nie chce,ale gdybym miala rodzic to tylko przez cc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, nareszcie chwila czasu dla siebie uffff Winogrono > kurczę to po co ja sobie taką ładną stopkę robiłam? Tam wszystko o dzieciach pisze :) . Córka ma 14 lat :) a synek ma roczek , możesz sobie go obejrzeć bo zdjęcie jest :) Stresiorka > rodziłam jak miałam 22 i 35 lat :) Vita > ja piwko też od czasu do czasu, przed ciążą strasznie lubiałam a w ciąży nauczyłąm się pić gingersa i karmi i zwykłe mi już teraz nie smakuje :( Shalla > widzisz? To w nagrodę chyba za ten ból :D . Przeczytałam to w jakimś artykule i to prawda!!! Dobra muszę zmiatać bo córka czeka w kolejce do neta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Winogrono31
Sorry Rafinka ze nie przeczytalam o tobie wczesniej,ale ja nie czytam wszystkich tematow i widocznie nie natrafilam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Winogrono31
Smieszny ten twoj maly,ale chyba ma malo zabkow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Winogrono - dzięki! To wlało we mnie nieco optymizmu ;) A może z tym cewnikowaniem jest podobnie jak z pobieraniem krwi? Że muszą być spełnione dwa warunki: 1. ładne wyraźne żyły 2. zręczna doświadczona pielęgniarka. A tu... jakoś podobnie. Nie wiem? Równa cewka moczowa?? :) No i delikatny, wprawny lekarz. Bo inaczej zamiast małej ranki ma się ręce w wielkich sińcach, albo... fatalne wspomnienia z cc... No nie wiem, tak sobie teraz spekuluję na głos :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - mnie zakladano cewnik jak juz dzialalo zzo, wiec szczerze mowiac to prawie nie poczulam :) Czego i Tobie zycze :) A badanie rozwarcia bolalo jak cholera, mimo zzo, nie wyobrazam sobie szczerze mowiac jak to musi bolec tak calkiem na zywca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Instynkt macierzynski - mysle ze to jednak w duzej czesci biologiczne - w koncu warunkuje przetrwanie noworodka, w najbardziej podstawowym sensie. Natomiast cala otoczka poswiecania sie w 100% dla maluszka, rezygnowania ze swoich marzen, planow, hobby, pracy - wszystko oczywiscie \"naturalnie\" to juz moim zdaniem (zwichrowana) kultura. Ja osobiscie choc przez wiele lat wpadalam w panike na mysl o posiadaniu dziecka, jak juz posiadlam, to sie zakochalam :) co nie znaczy, ze mnie czasem nie wkurza, ze slinie sie na widok dowolnego innego niemowlaka i ze jedyne co mnie interesuje to kolor kupki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa jak diabli
🖐️ ;) dziewczyny co do instynktu macierzynskiego to chyba w cos takiego nie wierze;) do decyzji o poczeciu dziecka trzeba dojrzec.. albo w pewien sposob sie przekonac( jesli ktos nie jest pewny decyzji i sie waha)..potem samo jakos idzie..samo sie wszystko zaczyyna nakrecac.. wraz ze wzrostem maluszka w brzuszku kobieta uczy sie nowej roli.. przyzwyczaja sie i dostosowuje..:) tak mi sie przynajmniej wydaje...;) boze jak mi goraco.. nawet wiatraczek nie pomaga.. ide sie umyc;) pozdrawiam Was zimno:P:P (odrobina orzezwienie w taki upal Wam sie przyda, no nie?:) ) papa;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
Szanta W tej teorii chodzi o to, ze biologiczny jest instynkt rodzicielski -tak samo silny u obu plci, bez podzialu na ojcowski i macierzynski ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tu bym sie jednak nie zgodzila :) Zestaw hormonow mamy troche jednak inny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
Ten podzial ma byc wlasnie wytworem kulturowym- oczywiscie to znaczne uproszczenie...bo temat dosc obszerny i odbiegajacy od tematu topiku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Feministka jestem zazarta, ale rownie zazarcie sprzeciwiam sie teorii ze biologicznie jestesmy tacy sami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wlasnie wierze, ze istnieje cos takiego jak instynkt macierzynski, bardzo pierowotny (jak to instynkt), bo zaleznosc od matki (a nie od ojca) warunkuje przetrwanie malego ssaka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natomiast nie zaprzeczam ze istnieje TAKZE instynkt ojcowski, wystarczy poobserwoac mojego meza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
To tylko teoria ;) Nie mailam okazji jej jak dotad zweryfikowac na wlasnym przykladzie i przez jakis czas nie bede miala :) Zreszta jesli sie nawet potwierdzi w moim przypadku to nie bedzie oznaczalo, ze tyczy sie wszystkich kobiet itd...itp... Kiedys czytalam bardzo ciekawy artylul na ten temat ale to bylo kilka lat temu i niestety juz nie pamietam szczegolow :( Tam dokonano analizy tego jak sie ten instynkt mial przez wieki/tysiacleci mial ksztaltowac, z tego co pamietam wywnioskowano, ze dopiero przelom XIX/XX w. przysniosl znany nam obraz tego instynktu- tzn, ze dziecko tyle czasu spedza z matka...Dawniej bylo to tylko kilka miesiecy. W tzw. dobryuch rodach byly od tego nianki, mamki itd, u biedoty- dziadkowie i tabuny rodzenstwa- bo matka nie miala czasu na cos wiecej niz ytylko karmienie- trzeba bylo w polu robic ;) Wywnioskowano wiec, ze instynkt rodzicielski u matek przejawial sie glownie w czasie ciazy i pierwszych miesiecy, potem dzieci schodzily na dalszy plan i czesciej mialy kontak z ojcem niz matka. Powtorze- to jest teoria- a one maja jzu te wlasciwosc , ze tak samo czesto jak sa tworzone sa i obalane:) Osobiscie uwazam, ze to logiczne tezy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja ten artykul tez kojarze, i zasadniczo sie z nim zgadzam, ale jesli chodzi o instynkt macierzynski to ja wlasnie o tych pierwszych kilku miesiacach mowie! Bo dla mnie INSTYNKT jest czyms z definicji pierwotnym i czysto biologicznym, w tym konkretnym przypadku nakrecanym przez hormony, specyficzne dla czasu ciazy, porodu i okresu poporodowego. U faceta ich nie ma => jego instynkt jest inny I tej wersji sie bede trzymac do ostatka, wysoki sadzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
Kiedys sprawdze to na sobie :) Narazie jednak instynkt objawia sie u mojego faceta, ja tez chce dzieci ale nie ma to narazie niczego wspolnego z biologiczna potrzeba posiadania potomstwa. Moze ma to jakis zwiazek z tym, ze biore tabletki, nie mam wiec owulacji...i tym samym moj instynkt sie "chowa" , kto go tam wie :P Moj mezczyzna natomiast nie moze wytrzymac jak widzi male dziecko i potem przez kilka godzin opowiada jak to sie kiedys bedzie swoim opiekowal-kapal, przwijal itd. :O We mnie to jeszcze nie ten etap. Sadze, ze jesli jakis instynkt mnie dopadnie to pewnie w ciazy dopiero:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z mojego doswiadczenia - instynktu/potrzeby posiadania potomstwa nie mialam za grosz. Dokladnie odwrotnie niz moj facet :) Tzn wiedzialam ze gdzies tam kiedys to mnie pewnie spotka, ale raczej mnie ta wizja przerazala. Az wpadlismy. I wtedy jak w kiepskiej powiesci wszystkie instynkty sie rozhulaly, ciaze szlag trafil niestety, instynkty zostaly, dziecko przyszlo rok pozniej. Ale jak mowie - na jakies ogolne uwielbienie dla dzieci jako takich nie przelozlyo sie to, zgadzam sie z tym calkowicie ze nie trzeba sie poswiecac dziecku bez reszty (i ze to wlasnie jest ta upiorna otoczka kulturowa), i ogolnie zle mi z tym ze chwilowo nie moge sie sama rozwijac jak bym chciala - no ale jeszcze poszaleje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
Szanta Moze napisz wiecej o sobie :D Ile masz lat, ile dziecko ma lat bo niewiele o sobie napisalas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani magister
hehe pozdrowienia dla " kolorowej jak diabli"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, czego my sie tak naprawdę boimy? Tzn ja na pewno, a Wy chyba też. Boimy się PUŁAPEK, KTÓRE ZASTAWIŁA NA NAS NATURA. Naturę interesuje tylko jedno - przedłużenie trwania gatunku. I w głowie każdej płci zastawiła \"pułapli\", które temu celowi służą. U kobiet - jest to pułapka \"zwariowania na punkcie dziecka\", kiedy staje się ono całym światem, a jego przysłowiowe i cytowane tu już kupki - sprawą priorytetową. To służy Naturze i gatunkowi - mała bezbronna istota skazana jest na łaskę i niełaskę rodzicielki - a im bardziej skłonna do każdego poświęcenia rodzicielka, tym wieksze szanse dziecka na to, że nie porwie go tygrys szablozębny / tudzież nie wyląduje w zsypie. U mężczyzn - jest to pułapka polegająca na utracie zainteresowania seksualnego kobietą o kształtach ciężarnej. Udowodniono to w wielu badaniach - ten kształt działa na mężczyzn zdecydowanie odpychająco, bardziej nawet, niż kształty androgyniczne. Poniewaz jeśli kobieta jest w ciąży lub krótko po, nie ma szansy na spłodzenie z nią potomstwa. W mózgu każdego z nas są takie umowne dwa obszary - obszar pierwotny, w którym króluje Natura i instynkty, oraz nabudowany nad nim obszar związany z naszą \"duchowością\", normami kulturowymi i tzw wolną wolą. My boimy się aktywizacji tych pułapek. Bo one ZAWSZE się zaktywizują, choć można ich \"odliczanie\" przerwać działając z \"poziomu wyższego\". Ale nie zawsze ta neutralizacja działa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Te pułapki działają w każdej i każdym z nas, niezależnie od stosunku do posiadania dzieci czy stabilności związku, w którym żyjemy. Dlatego większość z nas lubi rozkoszne małe istotki (jeśli nałożyła sobie świadome \"embargo\" na dzieci, to mogą to być szczeniaczki, kocięta etc.). Czasami widzimy małego bobasa w wózku i - cyk, odliczanie zostało rozpoczęte... czasami likwidujemy je równie szybko, jak sie zaczęło - a czasami nie... czasami to męczy... U mężczyzn - niezależnie od stopnia zakochania w aktualnej partnerce - pułapka działa tak, że widząc ładną, seksowną kobietę o obiecujących kształtach - zawieszą na niej wzrok.. i - cyk, odliczanie rozpoczęte... to, czy je zneutralizują, zależy juz od ich charakteru, silnej woli i wielu innych czynników... uroda własnej partnerki na pewno w tym pomaga... Boimy się, że kiedyś zabraknie sił. Albo nam, albo im - naszym mężczyznom. Że odliczanie doprowadzi do eksplozji, która w sposób niekontrolowany odmieni nasze życie. I stoimy na prawie na pewno przegranej pozycji. Bo Natura jest przeciw nam. Zastanawiając się w ogóle nad mechanizmami jej działania - występujemy bowiem przeciw niej... Darujcie to psychologizowanie, zboczenie zawodowe. Ale tak właśnie to widzę i przykłady kolejnych par, z którymi sie spotykam, niestety to potwiedzjaą. To troche tak, jakbyśmy wystąpiły przeciwko Matrixowi... wiecie, o czym mówię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
Przyrodniczka Nie sposob sie Toba niezgodzic :) Niezaleznie od tego jak sie nasza kultura rozwinela i nadal rozwija- to mimo wszystko nadal natura rzadzi sie swoimi prawami a my mozemy to jedynie opoznic. Kiedys ogladalam program o pracach nad opoznieniem starzenia u ludzi, robiono tam doswiadczenia na muszkach- ktorym powstrzymywano proces dojrzalosci plciowej - co wydluzalo ich wiek. Chodzilo o to, ze dla natury jestesmy istotni dotad dokad nie zapewnimy przetrwania gatunku, potem juz stajemy sie zbedni... Sadze, ze metody sztuczne- takie wlasnie jak tabletki antykoncepcyjne- dzialajac jakby nie bylo wbrew naturze moga miec jakis wplyw na to, ze instynkt rodzicielski/macierzynski jest stlumiony. Biore tabletki, lubie dzieci ale widzac niemowle nie czuje natychmiastowej potrzeby posiadania takiego:) Nie ma po prostu tego opisywanego przez Ciebie "cyk" a co za tym idzie odliczania rowniez. Co do tego, ze dziecko przeslania caly swiat kobiecie - bo to taki pomysl natury by moglo przezyc- to rowniez sie zgadzam, sadze jednak, ze ma to rozne nasilenie. Kiedy kobieta ma w domu gromade starszego rodzenstwa dziadkow 24 h na dobe lub zaufana nianke - to to "przesloniecie" jest mniejsze- bo dziecko jest bezpieczne a wiec przetrwa nawet przy jej zmniejszonej czujnosci i opiece- i to tez wynika z instynku, wiadomo, ze reakcje kobiet, ktorych dzieci sa zagrozone niewiele sie roznia od reakcji lwicy walczacej o mlode.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gia
proces dojrzewania plciowego * mialo byc :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyrodniczka badania badaniami ale z tym ze ciezarnya odpycha partnera to przesada.Wiele par oczekujacych dziecka ma udane pozycie. Z tym klikiem na dziecko to raczej tez przesada bo w wielu przypadkach jest to bardzo starannie przemyslana decyzja Ja rozumiem twoje podejscie do ludzie jako do kolejnego gatunku ssakow ale wybacz niektozy z nas mysla i nie kieruja sie tylko zwierzecymi instynktami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kati, nieuważnie czytałaś:) Jasne, że nie - i pisze przecież, że nad tymi instynktami tworzy sie \"nadbudowa\" odpowiedzialna za nasze świadome decyzje:) Co do odpychania - nie chodzi o to, że partnerka nagle zaczyna odpychać, tylko że facet nie obejrzy się na ulicy za ciężarną z tym pierwotnym \"cyk\" :) Inna ciekawostka - w okresie ciąży kobieta często inicjuje współżycie, niejednokrotnie częściej, niż w stanie normalnym - uważa sie, że to rodzaj \"rekompensaty\" dla partnera, służący także zmniejszeniu jego potrzeby \"pozostawienia swoich genów\" gdzie indziej... Polecam extra książkę - \"Wojny dziecięce\", wydawnictwo Rebis. Popularnonaukowa, czyta się jednym tchem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×